Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

różdżkarz ile bierze?


Niki1719500701

Recommended Posts

Rozdzkarz?Ide gdzies, zeby sie wysmiac, bo nie moge.

Ja już sie wyśmiałem, jak podesłany mi przez znajomego różdżkarz uzmysłowił mi ze w tym domu bez jego pomocy długo nie pociągnę i zaproponował "okazyjne" nabycie drogą kupna od niego przeróżnych wcale nie tanich odpromienników (ze słomy, szkła i innych odpadów.

 

Nie skorzystałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg zawsze powinno sie uzywac glowy do myslenia, a wtedy od razu widac, ze rozdzkarz podpada pod spam.

 

Nie wierzę w feng shui, bioprądy, wahadełka, ekranowanie itp. bzdety.

 

Ale... Kiedyś na tym forum opisywałem swoje doświadczenia:

 

Kiedy zacząłem myśleć o kopaniu studni na swojej działce, poczytałem różne wątki na tym forum o tym, jak się do tego zabrać. Wiele opinii dotyczyło właśnie różdżkaży i radiestetów. Przeczytałem również kilka artykułów. W jednym z nich autor mądrze i naukowo udowodnił, że żyły wodne to ściema, że nie mają prawa istnieć itd. itp. Było to naprawdę bardzo po mojej myśli - jestem inżynierem, "umysłem ścisłym", z zasady sceptykiem, realistą nie wierzącym w różne "opowieści dziwnej treści".

 

Gdy zacząłem szukać firmy kopiącej studnie, ktoś mi polecił ekipę z Żor. Była to jedyna firma, która postawiła sprawę jasno: przyjeżdżamy, robimy ekspertyzę i wtedy gwarantujemy wodę, cena za kopanie jest stała (nb. niższa niż w każdej z wcześniej obdzwonionych firm). Ekspertyza miała kosztowac "aż" 100 zł, czyli de facto było to poniżej kosztów dojazdu ich samochodem do mojej działki (uwzględniając ustawową stawkę ryczałtową za km). W przypadku zdecydowania się na kopanie ta stówka miała zostać zaliczona na poczet zapłaty za wykopanie studni. A że ryzyko żadne (umówiliśmy się, że jak nie będzie wody, to nic nie zapłacę), więc grzechem byłoby nie skorzystać z takiej oferty.

 

"Ekspertyza" polegała na tym, że pan urwał świeżą gałąź z krzaka i wędrował wzdłuż i w poprzek mojej działki. A gałązka wręcz tańczya w jego rękach. Po paru chwilach pan powiedział: "woda jest tu i tu, leci z tamtąd tam, na głębokości takiej to a takiej". Pamiętam, że wzruszyłem wówczas ramionami i odpowiedziałem coś w ten sens: "no cóż, skoro pan tak mówi..." Musiałem mieć naprawdę baaardzo sceptyczną minę, bo pan popatrzył na mnie chwilę spod oka i powiedział: "patrz pan na końce tej gałęzi - żeby nie było, że to ja nią kręcę". Zaczął chodzić po działce, kijek w dłoniach mu tańcował, ale widać było, że pan zaciska końce "różdżki" w dłoniach z całych sił i że te końce ani drgną. A to był dopiero początek. Potem pan powiedział: "weż pan jeden koniec w rękę i zaciśnij z całej siły; ja wezmę drugi". No i wzięliśmy się za ręce i trzymając w drugiej ręce każdy po 1 końcu kija, zaczęliśmy łazić po polu. Moje zdziwienie w chwili, gdy kijek zaczął mi się wyginać (w tych samych miejscach, co przedtem), było naprawdę wielkie. Na koniec pan zaproponował mi, bym poszukał sam. Daję słowo honoru, że robiłem wszystko, by gałąź nie wykręcała mi się w rękach. Trzymałem końce w rękach z całej siły, a ta cholera wykręcałą się "sama", choć słabiej, niż panu. Efektem tego wykręcania było to, że kora na kiju popękała i z wnętrza gałązki zaczęła wychodzić świeża, drewniana miazga.

 

Finał: mam studnię obfitującą w doskonałej jakości wodę. Studnia stoi we wskazanym przez pana miejscu, woda jest na wskazanej głębokości. Dodam, że nie jestem żadnym krewnym ani znajomym pana z Żor, nie zajmuję się ani amatorsko, ani zawodowo różdżkarstwem ani żadnymi innymi "paranaukami", do których (mimo opisanych wyżej zdarzeń) nadal mam stosunek krytyczny.

 

Do tej historii z roku 2003 mogę dodać posłowie:

 

Każdemu znajomemu, który odwiedzał nasz dom, pokazywaliśmy ku ogólnej uciesze numer z gałązką. Tak było do jesieni zeszłego, 2005 roku, kiedy to ku mojemu żalowi "różdżka" zaczęła mi się coraz słabiej wyginać w rękach. Tyle, że zeszłoroczna jesienna susza spowodowała, że studnia wyschła. W tym roku wszystko jest jak dawniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 years później...
  • 8 years później...

powiem tak: nie wiem jak jest z radiestetami przy szukaniu wody pod studnie, ale od tego jest hydrogeolog ! sprawdzi gdzie jest woda jaki jest stan wody itp.

 

Jeśli chodzi natomiast o negatywny wpływ na zdrowie to coś w tym jest, sąsiad szwagra pobudował dom i tak:

najpierw rozwiódł się z żoną później zachorował i tak po 12 latach ktoś mu doradził żeby sprawdził sobie cieki w domu: wyszło że prawie cały dom stał na bardzo złym miejscu, sprzedał zaraz dom przeniósł się do mieszkania i 2 lata i znów ułożył sobie życie...

 

i jak będziecie szukać to nie takiego co reklamuje się na lewo i prawo ma strony www tylko takiego co się nie reklamuje a wszyscy go znają, tak jak ten radiesteta z Chorzowa, nigdzie nie ma reklam a 60 km od Chorzowa o nim słyszeli....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powiem tak: nie wiem jak jest z radiestetami przy szukaniu wody pod studnie, ale od tego jest hydrogeolog ! sprawdzi gdzie jest woda jaki jest stan wody itp.

 

Jeśli chodzi natomiast o negatywny wpływ na zdrowie to coś w tym jest, sąsiad szwagra pobudował dom i tak:

najpierw rozwiódł się z żoną później zachorował i tak po 12 latach ktoś mu doradził żeby sprawdził sobie cieki w domu: wyszło że prawie cały dom stał na bardzo złym miejscu, sprzedał zaraz dom przeniósł się do mieszkania i 2 lata i znów ułożył sobie życie...

 

i jak będziecie szukać to nie takiego co reklamuje się na lewo i prawo ma strony www tylko takiego co się nie reklamuje a wszyscy go znają, tak jak ten radiesteta z Chorzowa, nigdzie nie ma reklam a 60 km od Chorzowa o nim słyszeli....

Może ta żona to zła kobieta po prostu była. Może się nie dopasowali charakterami? Ale nie, w sumie żyły wodne których nikt nigdy na oczy nie widział są lepszym rozwiązaniem, bo nie trzeba się nad swoim zachowanie, życiem i relacjami zastanawiać. Ot, żyły wodne i od razu człowiekowi na wątrobie lżej tak jakoś. Proste i przyjemne.

 

Moja rodzona matka miała kiedyś fazę na żyły, prądy, wahadełka i insze takie gufna. Ktoś jest "sprawdził" a odpromiennik doradził co to go po łózkiem trzymała. Poczuła się od razu lepiej!! Cud. Drugi cud się wydarzył jak żeśmy jej ten odpromiennik z rodzeństwem zajumali, a nie poczuła się na powrót źle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...