dominikams 31.05.2007 20:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2007 No i koniec prac w moim domku Przynajmniej na razie Panowie dziś wieczorkiem pojechali, zostawiając mnie w wielkim dole psychicznym okołobudowlanym. Do tej pory coś się zawsze działo, i zawsze były jakieś postępy. Świadomość, że teraz będzie zastój dołuje mnie strasznie. Poza tym musimy się sprężać z pakowaniem, bo jutro przewozimy meble. Zostaną jeszcze jakieś drobne rzeczy (pewnie całe mnóstwo), które trzeba będzie przewieźć w sobotę. W domku jutro umyję podłogi, bo na razie jest pełno kurzu. Trzeba powywalać też te wszystkie drobiazgi i śmiecie, pomyć okna (to już pewnie w przyszłym tygodniu). Zaginęła nam rozpiska z bezpiecznikami, nie wiem teraz który jest do czego. Koszmar. Hydraulicy mieli dziś przyjechać poodkręcać jakieś zawory na górze, żeby była ciepła woda. Nie przyjechali Za to zrobiony został filtr i jakość wody zdecydowanie się poprawiła, Już nie jest żółta . Martwi mnie tylko, że powietrze chyba ucieka ze zbiornika, bo jakoś go mniej. Muszę porozmawiać z panem od filtrów. Jutro przyjeżdża (mam nadzieję) folia do oczyszczalni. Musimy pomontować rurki i (po wyłożeniu folią wykopu, który został zrobiony dzisiaj) włożyć je do poletka. Zwir zamówię jutro (tzn. umówię się już na dostawę). Niestety poletko zostało wykopane za szerokie. Trzeba to teraz jakoś pozasypywać, bo żwiru nam nie wystarczy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 13.06.2007 16:07 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2007 Wzystkim zaniepokojonym moim stanem garderoby donosze, ze majtki sie znalazly!!! (no wiecie, przeciez mialam jeszcze spodnie, wiec nikt nic nie zauwazyl ) jest super, chociaz duzo przeszkod i niedogodnosci po drodze, ale uwielbiam tu mieszkac. Najbardziej jestem zadowolona z tarasu. Siedze tam godzinami, niezalezne od pory dnia (czy nocy ) piffko popijam i wdycham zapachy laki (chodzi mi o pole). Kuchnia tez jes fajna, mimo, ze jeszcze nie dokonczona. Podoba mi sie ze jest spora, i nie trzeba z jedzeniem latac do innego pomieszczenia. Duzo jeszcze pracy przed nami. Maz wrocil wczoraj wieczorem, teraz odsypia te zmiane czasu, ale wkrotce czekaja na nas prace domowe, wiec lekko nie bedzie. Aha - lazienka na dole tez jest super. Prysznic jest bardzo wygodny, brodzik wydaje sie olbrzymi, spokojnie moga tam wejsc 2 osoby. Poza tym okno w lazience jest wysoko, wiec moge spokojnie latac tam na golasa i nie musze sie martwic o ewentualnych wielbicieli No i podloga - bardzo sie ciesze, ze sa kafle, bo te ilosci piachu przeszly moje najsmielsze oczekiwania. Kilka razy zamiatam podloge, i codziennie myje mopem. To tyle, kochani, super ze sie odzywaliscie, postaram sie jutro cos wiecej napisac. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 25.06.2007 13:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Czerwca 2007 Wreszcie jakos zebralam sie w sobie, zeby zrobic jakis wpis w moim zaniedbanym dzienniku. Bez zdjec, bo aparat jest niewiadomo gdzie No wiec tak: w kuchni powiesilismy czesc gornych szafek (krzywo ), w lazience i w wiatrolapie zawiesilam (juz jakis czas temu) nasze zaslonki jako imitacje drzwi (marna) , poza tym niewiele sie zmienilo. Podlaczylam pralke, wiec jest juz jak w domu Najwiekszy problem jest z oczyszczalnia mam juz dosyc. Dostawa folii opoznila sie o tydzien i okazalo sie, ze przyjedzie dopiero w piatek (2 tyg. temu), jak moj maz byl w Stanach. Czyli niby sama mialam te folie polozyc? Mialam angazowac swojego ojca, zeby mi pomogl, na szczescie pan S. zlitowal sie nade mna i przyjechal do mnie w sobote zajac sie tym poletkiem. Niestety okazalo sie, ze dostawa na czas (a nawet z jednodniowym opoznieniem) to dla firmy DHL za duzo o wiele za duzo.... Skonczylo sie tak, ze musielismy pojechac po przesylke sami. Folia wazyla 75 kg , wiec widzicie, ze potrzebowalam silnego meskiego ramienia (rowniez do podniesienia mnie na duchu, bo mialam dosyc juz wszystkiego ). Zaczelismy ok. 15, a skonczylismy chyba o 22 (znaczy pan S. wasciwie wszystko robil, ja troche pokopalam, troche pozasypywalam i tyle Za to zrobilam tajskie curry na kolacje, zeby mu to jakos zrekompensowac Myslicie pewnie ze to koniec problemow? Nie, to dopiero poczatek Zwir przyjechal, koparka umowiona (musielismy czekac kilka dni), ale jak przyjechala, to okazalo sie ze zwir jest zmieszany z piachem, a wlasciwie jakas glina i nie mozna tego tak wrzucic. Efekt jest taki, ze do tej pory poletko jest niezasypane, i troche waniajet Zwiru sporo juz jest (plukalismy), ale jeszcze zostalo troche tego grubego i ten drobny na wierzch. Dzis rozkopalam ten drobny i sie zalamalam, bo on tez jest z piachem (ale chyba gliny nie ma). W kazdym razie pieprze to i zasypujemy jak jest. Otwory w rurach sa duze (sama wiercilam ), poza tym na dole dalismy ten gruby zwir, wiec nie powinno sie zamulic. Tak to wyglada Ale coz, trzeba jakos sobie radzic i sie nie zalamywac (chociaz brakuje mi slonca ostatnio, jakos wolalam te upaly) . Pije duzo piwa, wiec swiat wydaje sie lepszy Zdjecia powrzucam jak znajde aparat (kiedy to bedzie? ) Bardzo wam dziekuje za doping i wsparcie. Buziaki! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 29.06.2007 22:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Czerwca 2007 No, nasza dzialka przestala chyba odstraszac amatorow spacerkow z psami - w srode wieczorem zakonczyla sie akcja zasypywania poletka oczyszczalni zwirem i smrody zanikly Sprawdzalam i podziwialam sobie dzialanie przeplywu sciekow (ma baba zajoba ), a wlasciwie juz tej wody, ktora jest koncowym produktem oczyszczalni. Fajnie, taka czysciutka leciala, nic dziwnego ze mozna to do rzeki spuszczac. Teraz tylko zamontuje rury drenazowe (jakies 4 m w sumie) i studzienke (trzeba podniesc troche poziom wody w poletku, bo jest za niski). Malowalam tez (wczoraj i dzis) progi do drzwi, ktore nie mogly sie doczekac swojej kolejki. Jutro jeszcze kolejna warstwa (chyba juz czwarta, ale kiepsko ten dab przyjmuje kolor) i montaz. Przestanie wreszcie dmuchac pod drzwiami (na razie uzywamy starego koca ). No i co tam jeszcze.... Nic. Kompletnie nic. Aha - dzis piwa zabraklo Trzeba jutro jechac na zakupy No i ta pogoda mnie zalamuje - wieje, zimno, od czasu do czasu wlaczam nawet podlogowke. Slonca chce i upalow! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 24.07.2007 08:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lipca 2007 Ho ho, ale dlugo nic nie pisalam W sumie nie wiem, czy jest o czym Ze wszystkich pomieszczen tylko lazienka zasluguje na miano skonczonej (prawie), zostala tylko do zamonowania ramka z wlacznikiem swiatla do kinkietow przy lustrze (do tych, ktore nie dzialaja ) i gniazdkiem. Aha, i trzeba w koncu wybrac jakies rozsadne miejsce na wieszak na reczniki (wieszak jest, ale jakos nie moge sie zdecydowac, gdzie go przykrecic, bo wszedzie przeszkadza ). W ogole to tak sie zastanawiam, czy taki duzy wieszak na 4 reczniki bedzie tam docelowo potrzebny, bo przeciez glowna lazienka jest na gorze Przykleilam juz lustro w lazience i wyglada naprawde fajnie. Tylko jeszcze zafugowac musze, ale tez sie zastanawiam, jak to zrobic, bo lustro jest troszke nizej niz kafle (a wlasciwie mozaika), wiec mam dwie opcje: albo fuge dac nizej od mozaiki, rowno z lustrem, albo zrobic ta fuge taka ukosna, czyli wyzej przy mozaice a nizej przy lustrze (cos jak wykonczenie cokolow przy podlodze gipsem). Co myslicie? Przycisk do Geberita tez juz jest, srebrny mat w koncu. W poletku do oczyszczalni zagloscily juz rosliny (posadzilam je jeszcze przed wyjazdem) i z przyjemnoscia stwierdzam, ze sie przyjely. Najbardziej szczesliwe sa chyba dwie wierzby, ktorym tam jest najwyrazniej jak u pana Boga za piecem, bo ladnie rosna i juz nie podsychaja (ta mala bialo-rozowa niestety wczesniej stracila wszystkie listki w wyniku niedoboru wody, ale juz ma ladne pedy i nawet lepiej sie zagescila). Dzialka nam straszliwie zarosla krzaczorami, istny busz. Moj maz chce to scinac, ale to nielatwe zadanie, bo trzeba by miec kose (mielismy dokonac takiego zakupu w Castoramie, ale przerazily nas te kosy, ze wzgledu na dzieci). Maz mnie goni, na razie to tyle Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 27.07.2007 20:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2007 Jutro poddaje sie szkoleniu. Temat szkolenia to ocieplanie poddasza . Co prawda walkowalam to juz tyle razy, ale tylko w teorii . Przyjezdza do nas pan S. (bedzie w poblizu przewozil rzeczy na nowa budowe) i wyblagalam, zeby do mnie zawital i spojrzal krytycznym okiem na moje poczynania (oczywiscie skonczy sie to tak, ze ja bede patrzec ). Mamy zamiar naciagnac sznurek pod szczeline wentylacyjna, a ten trzeba umiescic po wewnetrznych stronach krokwi. Podobno nie jest to takie proste, jutro sie okaze . Ja pewnie bede wystepowac w roli pomocnika raczej, ale jak przypomne sobie nasze slupki tarasowe (zaciaganie kleju) to jakos nadzieja we mnie wstepuje, ze bedzie dobrze. Pewnie polozymy tez troche welny... Poniewaz rola pomocnika jest bardzo absorbujaca (wiadomo, wszystko robi sie 3 razy wolniej - ale tez - jak sie przy slupku tarasowym okazalo - dokladnie ), nie bedzie jutro wyczynow kulinarnych . Zwykly grill bedzie musial wystarczyc Z mniej radosnych wiesci - spieprzyly nam sie drzwi tarasowe i w koncu dotarl dzis do nas pan z serwisu. Myslalam, ze cos nie tak jest z klamka, ale okazalo sie, ze poszedl caly mechanizm drzwi Beda musieli wymienic, pytanie tylko kiedy i w ogole jak to zrobia, bo drzwi nie da sie otworzyc Super, nie? I co by wam tu jeszcze napisac.... Poletko oczyszczalni, jako jedyny fragment ogrodu ktory nadaje sie na razie do zagospodarowania, zabiera mi duzo czasu.... Przesadzilam tam jakies rosliny z ogrodu, posadzilam galazki wierzby, ktore przywiozlam z wakacji, caly czas kombinuje, co by tam zmienic lub poprawic Moze jutro uda mi sie cyknac jakies fotki, to wrzuce, bo ten moj dziennik to beznadziejny sie robi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 01.08.2007 11:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Sierpnia 2007 Oto moje poletko, które kosztowało mnie tyle zachodu... - jeszcze duzo roslin do nasadzenia zostalo, niektore są tak male, ze w ogole ich nie widac na zdjeciu. Zreszta zdjęcia są kiepskie bo z komórki. Te wystające rury planuję nieco skócic i zamknąć, a brzeg poletka, czyli folia, będzie obsypany korą albo żwirem (kora mi się bardziej podoba). Proszę sie nie przerażać ogólnym widokiem http://images26.fotosik.pl/44/63ca4a6d86711645.jpg http://images23.fotosik.pl/44/a5d3b37894183dd3.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 11.08.2007 18:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Sierpnia 2007 Kochani, wielka zmiana u nas Rodzina nam się powiększyła Oto ona - Luśka: http://images25.fotosik.pl/54/841e1e9bcb07e965.jpg Mówię wam, świat stanął na głowie Kotka była na wpół dzika, ale już pierwszego dnia wieczorem wpakowała mi się na kolana jak oglądałam film. Teraz jest to już taki nasz stały punkt wieczoru A jak mruczy....... Bardzo szybko się zaaklimatyzowała, i , mimo, że nie uczona, od razu wiedziała do czego służy ten piasek w kuchni Ma prawie 9 tygodni, jest u nas od 3 dni. Na razie jest tylko w domu, ale będzie kotem raczej wychodzącym. Aha, drzwi naprawione, co prawda troche to trwało ale jest już dobrze, właściwie lepiej niż było, bo wydaje mi się, że z mechanizmem od początku było coś nie tak, zwłaszcza, że mam teraz porównanie.... No i tyle nowości, niestety w domu jak było tak jest, ale mimo wszystko jest super. Dziś robiliśmy konstrukcję do huśtawki. Ale mieliśmy mało czasu, więc reszta będzie zrobiona jutro. Zakupiłam obejmy z hakami do huśtawki (właściwie do huśtawek bo będą dwie), oraz linkę. Bezpieczniejsza i przyjemniejsza od łańcucha. Pozdrawiam, Kochani!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 29.08.2007 17:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Sierpnia 2007 To ja, Kochani, z zaświatów wracam, żeby wam pomóc w zrobieniu huśtawki Oto nasz nie lada wyczyn http://images24.fotosik.pl/71/17207e1adfba6641.jpg http://images25.fotosik.pl/71/5979441e39e8164f.jpg A teraz krótka instrukcja: Do zrobienia huśtawki wykorzystaliśmy stemple z budowy, przycieliśmy je trochę że by huśtawka nie była za wysoka (chyba 2,4 m długość stempli bocznych, a ta górna belka ma chyba 3,2 m). Najpierw nawierciłam otwory w stemplach (wiertłem 10 mm). Potem przełożyłam takie przycięte gwintowane pręty (też 10 mm) przez nie, nałożyłam podkładki i przykręciłam śruby (ale nie za ścisło, żeby można było zmieniać kąt rozłożenia nóg (stempli oczywiście). Postawiliśmy jedną rozpórkę, na to oparliśmy gólną belkę i podstawiliśmy drugą. Trzeba było trzymać, bo się przewracało. Następnie wbiłam długie gwożdzie przez górę (górny kawałek, już ponad śrubą) podpórki do bórnej belki, żeby belka się trzymała. Z drugiej strony też, i to samo z drugą podpórką i drugim końcem górnej belki. Niestety dalej się przewracało, więc nabiliśmy krótkie kawałki desek (musieliśmy na szybko coś wymyśleć, bo już robiło się późno, komary cięły, a nie mogliśmy całą noc trzymać tej huśtawki ). Tak więc zdjęliśmy deski z naszej drabiny, zrobionej swojego czasu przez p. Wieśka na potrzeby budowy, i te deski nabiliśmy w rogach, tym samym zapobiegając dalszym przesunięciom. Aha, wcześniej nabiliśmy też deski poprzeczne (widać na pierwszym zdjęciu), na rozpórkach. Do zamocowania huśtawki użyliśmy takich haków do ogrodzenia (siatki) naciąg czy jakoś to tak się nazywa. W castoramie, wśród gwożdzi, śrub i takich tam są. Też 10 mm, i długość chyba też 10. To jest taki hak (zakręcony), a dalej jest gwinowany pręt z nakrętką. Kosztuje chyba 3 zł z kawałkiem. Pierwsza huśtawka jest z deski (cztery otwory, linka przez nie, łączy się pod huśtawką), a linki są podwójne. Druga to rura kanalizacyjna 110, z jedną linką (próbowaliśmy też z deską, ale córka woli jednak tę rurkę). No i drabinka, którą mieliśmy już wcześniej. Aha - linka. Po obejrzeniu wszystkich dostępnych linek kupiłam taką pomarańczową, gotową, tzn. w opakowaniu, 10 m chyba. Były jeszcze takie na metry, niebieskie, ale one były takie dziwne, nieprzyjemne w dotyku, sztywne. I to tyle, w razie czego pytajcie. Aha, rozstaw nóg to jakies 1,5 - 1,6 m licząc od wewnętrznych krawędzi. Teraz tylko zostaje nam poobcinać sęki, zeszlifować papierem ściernym drewno i pobejcować (będzie ciemny kolor, taki palisander, ciemny orzech czy coś takiego). Myślę że z tym pomarańczowym będzie fajnie wyglądało. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 24.09.2007 12:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Września 2007 Wszystkim, którzy zastanawiają się, dlaczego nie ma nowych wzmianek w moim dzienniku wyjaśniam, że w domu nic się nie dzieje Niestety. Za to zabrałam się za prace ogrodowe - oczywiście tylko tam, gdzie było to możliwe, czyli wzdłuż przyszłej ścieżki do domu, przy ścianie garażu. Przewiozłam tam ziemię, (właściwie ta taki raczej piach z innej części działki - chyba z wykopu pod poletko oczyszczalni), wyrównałam, zakupiłam trochę roślin, część była z własnej uprawy, kilka (takich małych, zadarniających) od sąsiadki. Myślę, że jak się rozkrzewią, będzie fajnie. Pod samą ścianą wysypałam żwir (wala się tego trochę po działce - resztki z zasypywania poletka), żeby woda nie odbijała się o ziemię i nie pryskała na elewację. Chociaż w sumie dach na tyle skutecznie chroni to miejsce, że nigdy ściana nie była zasyfiona, bo tam mało wieje (dom zasłania), ale myślę, że lepiej to też się prezentuje. Prace trwały dwa dni, i trochę trzeciego. Bolą mnie mięśnie od tego przewalania ziemi, ale z efektu jestem całkiem zadowolona. Niestety nie mam zdjęcia "przed", dla porównania, chociaż później poszperam w dzienniku, i na pewno jakieś się znajdzie. Jakość zdjęć pozostawia wiele do życzenia, więc musicie mi uwierzyć na słowo, że w rzeczywistości wygląda to całkiem całkiem Tutaj w trakcie prac - nawet Luśka została zaangażowana do pomocy http://images27.fotosik.pl/87/71c06a1df7fad6fc.jpg A tak to teraz wygląda (sam koniec jeszcze do zrobienia). Elegancki mam chodnik, nie? http://images13.fotosik.pl/106/434c5f2aa33869dd.jpg Tutaj zbliżenie na wszosy i wrzosiec (to ten po lewej), który już przymierza się do kwitnięcia, oraz świerk White Daisy czy coś takiego. On powinien mieć ładną stożkowatą formę i jasne, zółte przyrosty na wiosnę. http://images23.fotosik.pl/87/412647da3af4f314.jpg W ogóle to koncepcja była taka, żeby rośliny nie były za wysokie, więc te wolno rosnące i raczej niskie iglaki bardzo mi odpowiadają. Miło jest mieć chociaż kawałek zrobiony (no prawie). Tak się zastanawiam, czy wysypać tam korę, ale jest tam mnóstwo małych sadzonek różśnych roślin okrywowych, które mają się rozrosnąć i zadarnić ładnie ten kawałek (dużo jest zimozielonych). Więc chyba dam sobie spokój z tą korą. Aha, posadziłam tam też różę (widać ją trochę na drugim zdjęciu, jest przy końcu). Jest to śliczna róża angielska, o niesamowitym, silnym, owocowym zapachu. Kwitnie kilka razy w ciągu sezonu. Takie ma morelowe kwiaty: http://www.helpmefind.com/rose/tn/201/51468.jpg A takie dwie pnące rosną na tarasie: http://www.helpmefind.com/rose/tn/291/74626.jpg http://www.helpmefind.com/rose/tn/101/25979.jpg Kwiaty mają niewielkie, ale jest ich bardzo dużo, są pełne i mają śliczny kolor. I to tyle z moich wyczynów ogrodniczych Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 30.09.2007 07:47 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Września 2007 Ocieplamy poddasze Zabieraliśmy się do tego jak pies do jeża, ale w końcu trzeba to zrobić, bo zima się zbliża Pryskam trochę więźbę impregnatem, co mi został z impregnowania desek, i trochę czasu to zajmuje, ale w sumie wczoraj, pracując tylko trochę, bo mąż musiał iść na mecz , ociepliliśmy prawie całe skosy w sypialni. Dziś mamy zamiar poświęcić temu więcej czasu i mamy nadzieję zrobić pozostałe dwa pokoje (nie wiem, czy między jętkami nam się dziś uda). Dziś rano ( o 7 ) podjęłam się bardzo wdzięcznego zadania - sypałam obornik pod róże Na szczęście obornik był stary, i nie waniał w ogóle. Obornik dawałam dość płytko, co - jak później przeczytałam - jest zalecaną metodą. Mam nadzieję, że różom się spodoba i odwdzięczą się w przyszłym roku. A w ogóle to codziennie rano siadam sobie przed domem, na schodach, i - popijając kawkę i paląc papieroska - rozmyślam i kombinuję, co by tu można było zrobić. Najchętniej posiałabym trawę, ale to zdecydowanie zadanie na przyszły rok. Powiem wam, że tak już bym chciała mieć jako taki ogródek; może kostki nie być, docelowego ogrodzenia, ale ogród bardzo mi się marzy.... Gdyby nie to, że tyle ziemi trzeba nawieźć, to już dawno bym sie za to zabrała. Wracając jeszcze do ocieplania - to podoba mi się ta nasza wełna. Nie pyli za bardzo (porównuję z tą, którą używają moi sąsiedzi), i jest taka bardziej sztywna. Niestety chyba też cieższa (tak myślę), ale bez przesady, nie są to jakieś wielkie kawały, można spokojnie sobie poradzić. Maski prawie w ogóle nie używam (ciągle zapominam), ale okularki plastikowe bardzo się przydają, przy układaniu wełny. Dobra, idę, bo słyszę że mąż już nabija papiaki na krokwie (jednak tak nam jest łatwiej mocować ten sznurek). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 04.12.2007 19:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Grudnia 2007 No tak, wreszcie, po długim, dużo za długim, czasie mogę coś skrobnąć w dzienniku. Do tej pory nic się nie działo. Zmęczyliśmy (prawie) pierwszą warstwę ocieplenia (został jeszcze kawałek nad schodami, do którego nie możemy się dostać - mam nadzieję, że uda nam się wkrótce kogoś załatwić, żeby to zrobił. Zrobiliśmy też trochę ocieplenia w garażu - sufit i trochę ściany (prace w trakcie). No i wreszcie mamy kominek. Wczorej było pierwsze odpalanie, dziś cały dzień chodzi od rana. Wyłączyłam podłogówkę w salonie, bo upał straszny, a pompa ciepła dziś odpoczywała Na razie mamy ogrzewanie tylko na dole, więc musimy palić delikatnie, żeby nie ładować zbyt wysokiej temp. do zbiornika buforowego. Eksperymentuję z wysokością temp. w płaszczu, czyli kombinuję przy jakiej temp. mają włączać się pompy cyrkulacyjne. Dziś ustawiłam na 60 stopni, później na 65. Zależy mi na tym, żeby temp. w zasobniku była dość wysoka, naśladując działanie naszej pc. Oczywiście nie obeszło się bez problemów i stresu. Panowie zostali przeze mnie (w uprzejmy, acz stanowczy sposób ) nakłonieni do przerobienia (trochę) instalacji, bo nie spełniała ona moich wymagań Poza tym martwię się, że podłączenie do komina jest za sztywne, i czekam na swojego kolegę - kominiarza, żeby rzucił na to okiem. Wobec ogarniającej nas frustracji z powodu opóźnienia w podłączeniu kominka zastosowaliśmy rozwiązanie tymczasowo-zastępcze http://images23.fotosik.pl/121/33df80d1f0d67698.jpg A wczoraj tak to już wyglądało - inauguracja i wielkopomna chwila http://images34.fotosik.pl/69/32cabb64582e376f.jpg Miło się siedzi wieczoram przy kominku i winku, oj miło Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 13.12.2007 20:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Grudnia 2007 Dziś widziałam się z naszym architektem (od projektu domu) w celu omówienia przerobienia więźby w okoicy (bliskiej okolicy) komina. Nie dawało mi to spać, bo jednak przepisy mówią o oddaleniu więźby i innych drewnianych elementów, a u nas niestety belka dotykała do komina (przerwa ze 3 mm). Nie było więc mowy o włożeniu jakiejś izolacji. Co prawda normalnie komin nie stanowi żadnego zagrożenia, jednak w przypadku pożaru sadzy w kominie może nie być fajnie. Oczywiście do tego dochodzą problemy z odbiorem kominiarskim. Niby można zapłacić, i pewnie to mieć z głowy, ale przecież nie o to chodzi. W każdym razie architekt stwierdził , że oczywiście jest niezgodnie z przepisami, i zrobienie wymianu nie stanowi problemu. Mam nadzieję, że zrobimy to przy okazji prac na poddaszu. Kominek w użyciu ciągłym ale czekamy na przejściówkę do komina więc nadal palimy raczej ostrożnie. Redukcja (200/190) ma być w poniedziałek. Niestety, przy powolnym paleniu, szyba i wnętrze kominka smolą się nieźle Przyznaję bez bicia, paliliśmy też resztkami po budowie, co prawda raczej suche, ale jednak. Teraz staramy sie palić brykietami tylko i wyłącznie. Kupiłam trochę takich w dużych kostkach, dobrze sprasowanych, i te palą się dużo dłużej. Staram się nie przymykać dopływu powietrza, za to przymykam szyber. Muszę nadal poeksperymentować z tym kominkiem i zobaczyć jak jest lepiej. Dla ochrony kominka i komina zaczęłam stosować Sadpal. Trochę kominek mi się oczyścił, a już straszne złogi tam już były. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 18.12.2007 22:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Grudnia 2007 Donoszę, że można już u nas palić do woli Ni e papierosów, nie, tego akurat w domu zabraniam (mimo, że jako jedyna tutaj palę). Można palić do woli w kominku! Pamietacie pewnie, wspominałam o koniecznej przeróbce przy wejściu rury dymowej do komina. Był ten sam przekrój, a powinno być 5-10 mm luzu, jak informuje producent komina, oraz niektórzy uprzejmi forumowicze No więc dzisiaj użyłam tej brakującej przejściówki, dostarczonej mi przez kolegę - kominiarza, i przerobiliśmy to połączenie. Upieprzyliśmy się przy tym strasznie, klęliśmy, miotaliśmy się, ale się udało (no, trzeba posprawdzać jeszcze, czy nie ma tam żadnych nieszczelności, ale myślę, że może być ). Efekt widać od razu: nie słychać już żadnych trzasków rury podczas nagrzewania się i stygnięcia - to tylko dowód na to, że jednak były tam spore naprężenia, mimo, ze nikt nie chciał wierzyć w moją teorię. Wszyscy patrzyli z pobłażaniem, pukając się w czoło, jak się odwróciłam Tak więc zaszaleliśmy, i dosyć mocno rozgrzaliśmy kominek. Temp. na płaszczu w pewnym momencie bardzo szybko zaczęła rosnąć, trochę wprawiając nas w osłupienie , ale później się ustabilizowała i utrzymywała na poziomie siedemdziesięciukilku stopni. Zbiornik naładowaliśmy do 66 stopni (normalnie pc wyłącza się przy 42 stopniach). Na pół nocy spokój I tą optymistyczną wiadomością żegnam was dzisiaj i do następnego razu Aha, zapomniałabym - jutro malujemy kuchnię KOLOREM! (to pierwszy kolor na ścianie w naszym domu, nie licząc rysunków dziewczyn ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 08.01.2008 21:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Stycznia 2008 Kochani, Bardzo dziękuję za życzenia świąteczne. U nas niestety święta upłynęły pod znakiem chorób (obie dziewczynki), Nowy Rok to samo (nawrót), w dodatku nasz kot stał się kobietą - pierwsza ruja akurat w Sylwestra Musieliśmy ją zamknąć w szafie, żeby kręcącym się gościom nie czmychnęła przez drzwi. Na piątek umówiłam ją na sterylizację Zamontowaliśmy wreszcie (przed Świętami) docelowe wyłączniki i gniazdka w łazience, oraz w salonie (tam jeszcze zostały nam antenowo - sprzętowe). Takie mamy w łazience: http://images32.fotosik.pl/101/b207184ea185168c.jpg Kolorystycznie bardzo pasują, bo ten brąz współgra ładnie z mozaiką, a srebrny z przyciskiem kibelkowym, kinkietami i kranikiem A tutaj nasz wygotowany burak w kuchni (oczywiście kompletnie inaczej wygląda w rzeczywistości, bo tutaj wyszedł taki szary i jednak ciemniejszy). W rzeczywistości kolorek jest bardzo ładny, taki nietypowy http://images31.fotosik.pl/101/fad91ff59fee3191.jpg Nie wiem czy już wspominałam, na tych ścianach mają być bambusy (z szablonu, tak na 1/3 - 1/2 wysokości ściany, w kolorze ciemniejszego beżu może...., w każdym razie nie tak jasnego, jak reszta ścian w kuchni). Z rozpędu pomalowaliśmy też hol (kolor trochę podobny do tego buraka kuchennego, ale jaśniejszy, taki trochę kakao z dużą ilością mleka). Do salonu wybraliśmy beż (moje próbki na ścianach wypadły nieźle, zwłaszcza w porównaniu z kolorem testowanym wcześniej - masakra). Pomalujemy, zobaczymy.... Malowanie w weekend Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 10.01.2008 19:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Stycznia 2008 Dzisiaj będzie o paleniu w kominku. Muszę wam się do czegoś przyznać - generalnie ja jestem straszną panikarą, i kominek mnie trochę przeraża (choć uwielbiam!) Właściwie to przerażałby mnie mniej, gdyby był zwykły,a nie z pw. Bo te wszystkie rurki, możliwość zagotowania wody w płaszczu, a może wybuchnie? Tak, wiem, należy się leczyć. Przy zwykłym bałabym się pewnie, że pęknie wkład (żeliwo). Tak już mam. Pocieszam się, że inni boją się pająków, albo myszy A dalszy ciąg moich strachów jest taki, że boję się pożaru sadzy w kominie Odkąd poczytałam troche o tym, na forum też (co tylko pogorszyło sprawę, bo to dowód na to, że nie są to opowieści wyssane z palca, tylko całkiem prawdopodobna rzeczywistość ), nasłuchuję przy paleniu w kominku, czy nie ma niepokojących objawów w kominie Zdarzyło mi się też wybiegać na dwór w celu oględzin komina - czy przypadkiem iskry nie lecą javascript:emoticon('') javascript:emoticon('') No ale staram się jakoś z tym żyć. Chyba coraz lepiej to znoszę. Szumy w kominku nie przyprawiają mnie już o zawrót głowy, a jedynie o lekkie przyspieszenie pracy serca W każdym razie, aby zminimalizować ryzyko pożaru w kominie (i zwiększyć przy okazji sprawność kominka), stosuję Sadpal. Sypię tego sobie całkiem sporo, obserwuję efekty (wiecznie jestem niezadowolona, ale to przez to że mam jakąś idiotyczną obawę przed otwarciem szybra na maxa, więc chyba nie działa to tak, jak powinno). No a dziś kolega przyniósł mi inny środek (w Casto nie mieli Sadpalu), więc go wypróbowaliśmy. Dzięki Bogu, na opakowaniu było napisane, że środek ten jest w stanie ugasić pożar w kominie Gdyby nie to, to chyba bym się nie zdecydowała Kominek chodził cały dzień, więc już był rozgrzany, rozpaliliśmy go i wsypaliśmy tajemniczy proszek. Kolor płomienia nie zmienił się, jak po Sadpalu. Pootwieraliśmy szybry, przepustnice powietrza i co tam się tylko dało i na dwór - obserwować efekty Uprzedziłam mojego znajomego, że w razie omdlenia należy mnie zaciągnąć do domu Dymu było od cholery, zadymiliśmy całą drogę (ale taki jasny dym, na szczęście). Podobno cały syf wychodzi górą, więc chyba trochę go wyleciało Przez okno tarasowe zaglądałam do salonu, sprawdzając jednocześnie temp. na płaszczu. Na szczęście bez przykrych niespodzianek. Wypaliliśmy po papierosku, wróciliśmy do środka, popatrzyliśmy jeszcze na kominek, i już - operacja zakończona Potem jeszcze trochę dołożyłam do kominka a efekt (uboczny) jest taki, że woda na zbiorniku (przypominam, przy pracy pompy ciepła jest 40 stopni), nagrzała się do 75 Właściwie to chyba lepiej, jak woda jest nagrzana bardziej, bo potem kominek zużywa o wiele mniej drewna, a temp. jest na wysokim poziomie. Tak mi się wydaje. No i dla kominka lepiej. Pompy cyrkulacyjne cały czas chodzą (w kominku tlą się jakieś niedobitki), a temp. na płaszczu to 77 - 79 stopni. Na zbiorniku nadal chyba 73. No dobra, koniec przynudzania. Idę napić się żubrówki z sokiem jabłkowym, dość wrażeń jak na jeden dzień Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 11.01.2008 22:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Stycznia 2008 Dziś nasza kicia miała sterylkę Okropnie się bałam, że się nie wybudzi z narkozy, itd.... Ale wszystko ok, przewracała się trochę po owrocie do domu (jeszcze kręciło jej się w głowie po narkozie), ale dość szybko doszła do siebie. Ubrałam ją w kaftanik samodzielnej, domowej produkcji (zrobiony z moich bawełnianych rajstop) bo zaczęła się interesować szwem. No i się zaczęło.... Kot się przewraca, chodzi do tyłu, albo na niskich łapkach, no tragedia normalnie Nie wiem, czy mam jej to ściągnąć, czy zostawić. Wet kazała nosić przez 7 - 10 dni, na forach czytałam, że koty rzadko rozrywają szwy, kurcze już sama nie wiem No nic, zobaczymy jak będzie jutro. Na razie śpi z Mają, jakoś wskoczyła na łóżeczko. A mi jakoś gorąco. Dziś dużo cieplej na dworze, więc powinnam była zakręcić podłogówkę w salonie (kominek chodził), ale zapomniałam - zresztą podłogówka chodzi na niższej temperaturze. No i muszę wietrzyć Takiej to trudno dogodzić - albo za ciepło, albo za zimno Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 20.01.2008 12:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Stycznia 2008 Hmmm.... zaczyna się moja choroba , od kilku dni obserwuję nasilające się objawy - nerwowość, łażenie z miejsca na miejsce, wyglądanie przez okno, wzmożone korzystanie z netu, a także wizytacje mojego "ogrodu" i garażu - tam zimuje część moich roślin Wiosna idzie, wiosna A więc zacznie się kopanie, sadzenie, przycinanie, podlewanie, wyatrywanie pierwszych oznak budzenia się do życia. Nie mogę tego dłużej w sobie dusić! Zamówiłam parę nowych roślin przez net Ostatnio przybyły sztobry (kawałki gałązek) dzikich róż, wsadzone do ziemi. Mam zamiar robić z nich eksperymenty naukowe - jak już wyrosną (JEŚLI wyrosną) z nich rośliny, użyję ich do produkcji róż, czyli będę szczepić. Ciekawe, co z tego wyjdzie W lodówce czekają (zdobyte od mojego taty) gałązki winorośli - moja ulubiona odmiana. Niestety jeszcze za wcześnie na ukorzenianie, muszą poczekać do końca lutego przynajmniej. Wczoraj wymyśliłam, że w salonie będziemy mieli drzewo Wybrałam wiąz syberyjski czy jakiś taki, w każdym razie lubi on przycinanie i ładnie się zagęszcza., a poza tym szybko rośnie. Wykorzystuje się go do bonsai, ale ja bym chciała wyprowadzić go na drzewko 1,5 - 2 metrowe. Będzie stał w sporej donicy w salonie, a na zimę będę go wystawiać na taras. Właściwie to kupiłam zestaw tych drzewek (5 szt.). Wychodziła taniej niż trochę większe jedno, i resztę posadzę w ogrodze, albo przed płotem. Do tego jeszcze dzika (rajska) jabłoń. Już się nie mogę doczekać, aż przyjadą rośliny, kurcze, nie wiem, jak wytrzymam do wiosny Połaziłam po moim nędznym ogrodzie, i stwierdziłam, że drzewka (kupione w zesztym roku) mają się dobrze. Niektóre powinny mieć juz jakieś owoce (o ile nie będzie wiosennych przymrozków, jak w zewsztym roku). W tym roku uwolnię je z pojemników i posadzę na docelowe miejsca. Dobra, idę poukładać chociaż puste doniczki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 10.02.2008 21:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Lutego 2008 No i co tu mam napisać? Poza moim ogrodowym szaleństwem, którego wszyscy chyba już mają dosyć (lodówka zawalona patykami, dzieciaki zagonione do mieszania piachu z ziemią do ukorzeniania i napychania tą mieszanką doniczek - bagatela chyba ponad 40, mąż targa piach do domu - wszystkie operacje robię w salonie - na dworze mi za zimno , a płytki szybko sie sprząta), żadnych innych zmian nie ma. A, przepraszam - wolna powierzchnia w garażu została skutecznie zmniejszona - teraz królują tam doniczki z patykami, oraz inne, wcześniej kupione roślinki. Kot poobgryzał mi pąki róż (tzn. patyków do ukorzeniania) Ale może z zapasowych puszczą.... No i przybyła nam duża szafa, więc robię przemeblowania i opracowuję koncepcję gdzie trzymać poszczególne rzeczy... Dziś stwierdziłam, że nie wiem do czego służą te wszystkie kable na poddaszu.... Super, najwyżej obetnę Kupiliśmy trochę drewna do kominka. Pan zapewniał że suche. Gówno prawda. Tak się tylko wydawało.... Dobrze że już się kończy ta zima.... Chociaz w przyszłym tyg. mają jakieś lekkie przymrozki być, ale co tam, ważne że nie ma kilkunastostopniowego mrozu. Ale mi się tęskni za latem, upałami, siedzeniem na tarasie.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dominikams 19.02.2008 21:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2008 Czekaliśmy, czekaliśmy, aż się doczekaliśmy Ruszyły prace "poddaszowe" Pewnie już nie pamiętacie, jak wygląda sytuacja u nas na poddaszu, więc przypomnę, że jest tylko pierwsza warstwa wełny (oprócz kawałka nad schodami, gdzie nie mogliśmy się dostać ). Teraz przyjdą profile, druga warstwa wełny (pod profile), folia i płyty. Strasznie kombinowaliśmy z eipami. Wynikło to z faktu, że tak naprawdę nie mogliśmy się zdecydować (ze względów finansowych) kiedy będziemy robić to poddasze, więc żadne ustalenia z wyprzedzeniem 2 - 3 mies. nie wchodziły w grę. No ale w końcu prace ruszyły, i mam nadzieję, że wkrótce będę mogła co nieco pokazać Póki co - start fatalny, mieliśmy dziś straszne problemy z prądem i już myślałam, że chłopaki się wkurzą, spakują i pojadą Na szczęście wyrozumiali są Za to ja - wykończona psychicznie. Ale na szczęście wszystko wróciło do normy. Nasza sypialnia poszła na pierwszy ogień. Dziewczyny trochę złe, bo chciały żeby ich pokoje były robione najpierw (tak jakby to miało jakiekolwiek znaczenie ). Ale tak to jest z dziećmi - Maya zapytała wczoraj, czy dziś już jej pokój będzie gotowy, oraz czy panowie położą też dywan Była zdruzgotana, jak jej powiedzieliśmy, że potrwa to trochę dłużej, no i dywanu, na razie, nie będzie W każdym razie one tez są zadowolone, że prace ruszyły, i że wreszcie się coś dzieje. Trudno się dziwić - dzieci "wychowane" na budowie Wczoraj, pierwszego wieczoru, znalazłam je w pokoju panów - zabawiały ich rozmową i grzały się przy gazowym piecyku . Wyciągnięcie ich stamtąd nie było prostą sprawą. Mam nadzieję, że te ataki nie są dla panów za bardzo irytujące Ale póki co, nic nie dają po sobie poznać Kurcze, aż trudno mi uwierzyć, że w końcu poddasze nabierze bardziej domowego wyglądu. Zniknie wełna, krokwie i będzie prawdziwy, ładny sufit Prawdopodobnie wkrótce po skończeniu prac, zabierzemy się za malowanie. Mamy zamiar położyć jakieś tanie wykładziny, żeby można było zacząć wykorzystywać te pokoje. Póki co, to chyba tam się przeniesiemy ze spaniem, a mały pokój na dole (ten, w którym obecnie śpią dziewczyny), będzie ich pokojem do zabawy. To na razie tyle, niedługo możecie spodziewać się zdjęć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.