pozeracz 19.08.2006 20:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Sierpnia 2006 We wlasnym ogrodzie na pewno mozna ograniczyc stosowanie chemii do minimum. Jesli cos sie nie uda to zawsze mozesz pojsc do sklepu i kupic warzywa czy owoce. W produkcji wielkotowarowej na pewno nie. Nikt nie zaplaci Ci za te piekne zdrowe naturalne pomidorki 10 zlotych/kg, kiedy obok beda lezec uprawiane na "paskudnej" welnie mineralnej, nawozone 24 razy na dobe ale za to w cenie 2,50. Tez w kartoniku z napisem "eko". Na marginesie, wiekszosc tych "ekologicznych" klimatow uwazam za zabobony. Skoro producent pisze na opakowaniu pestycydu ze okres karencji jest taki, a taki to znaczy ze z sufitu sobie tego nie wzial. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Goni_Mnie_Peleton 19.08.2006 21:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Sierpnia 2006 Pozeracz ja mysle , ze to twoja sprawa jest , co Ty lubisz konsumowac i co sadzisz o cenach w sklepie. A w to co producent pisze na opakowaniu danego produktu to nie zawsze mozna wierzyc. Zreszta jest to sprawa pewnych norm , ktore musi spelnic ( lub nie ) , a normy to pojecie wzgledne i czesto sie zmieniaja. Np ostatnio WHO zastanawia sie nad wprowadzeniem zakazu stosowania azotynow i azotanow w produkcji wedlin. Nie bede Cie straszyl i wyjasnial dlaczego , sam sobie mozesz doczytac , a ja celowo nie chce rozwijac tego tematu bo znowu posypia sie argumenty ekonomiczne i straszenie glodem. Globalna polityka rolna to nie temat tego watku. Swoja droga gdyby produkcja rolnicza nie byla tak dotowana i uprzemyslowiona w bogatych panstwach to nie bylo by tylu glodnych ludzi na swiecie. Taki paradoks to jest , moim zdaniem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wciornastek 21.08.2006 09:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Sierpnia 2006 Czy dostrzegacie w ogole jakas roznice miedzy produkcja rolna a przydomowym ogrodem? Moze warto sobie to wyjasnic , bo jak dla mnie w ogrodzie/ ogrodku zboza nie uprawia sie , a produkcji towarowej warzyw i owocow nie stosuje. Warzyw i owocow w przydomowym ogrodzie mozna w ogole nie uprawiac. Pamietam ogrod swoich dziadkow , nie stosowali zadnej chemii , a pomidory byly czerwone i pachnace , byly tez ziemniaczki , owoce...... W tym roku moi rodzice zalozyli maly warzywnik ( oczywiscie na czesci nie spryskanej roundapem) , zbiory niezbyt udane , fakt , ale to w koncu pierwszy rok , w nastepnych latach powinno byc lepiej. Stonki nikt nie pryskal a ziemniaczki sa , pomidorki moze nie takie piekne , czerwone jak ze sklepu ale za to tez nie pryskane. Malinki podobno pyszne , a na pewno zdrowe. To nie jest tak , ze bez chemii nie mozna sie obejsc. I nie jest zacofaniem z chemii w przydomowym ogrodzie zrezygnowac. Smiem twierdzic ze jest wprost przeciwnie. No i o to chodzi. Widzę że będą z ciebie ludzie Tak trzymać dalej. Zastosowałeś roundup a teraz będziesz spokojnie o prawidłowo wykorzystywał zasoby samej przyrody. Tak jak w tych danych podane wcześniej z Działkowca itp. PS. Miedzian - a w łaściwie tlenochlorek miedzi stosowali w starożytnym Egipcie i w Grecji. Dokładnie opsane jest opryskiwanie miedzianem upraw winogron przez któregoś z filozofów (nie stety pamięć jest ułomna) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Goni_Mnie_Peleton 21.08.2006 16:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Sierpnia 2006 No i o to chodzi. Widzę że będą z ciebie ludzie Tak trzymać dalej. Zastosowałeś roundup a teraz będziesz spokojnie o prawidłowo wykorzystywał zasoby samej przyrody. Tak jak w tych danych podane wcześniej z Działkowca itp. PS. Miedzian - a w łaściwie tlenochlorek miedzi stosowali w starożytnym Egipcie i w Grecji. Dokładnie opsane jest opryskiwanie miedzianem upraw winogron przez któregoś z filozofów (nie stety pamięć jest ułomna) To nie tak. Moze wyjasnie , bo widze ze znowu posadzacie mnie o hipokryzje. Na dzialce byla laka , wybudowano dom , wokol domu jak na kazdej budowie zrobil sie krajobraz "ksiezycowy". Pan z plugiem , ktory mial zaorac w sasiedztwie domu , troszke sie pomylil i zaoral prawie cala dzialke. Potem to zaroslo chwastami ( drugi blad , ze tak to zostalo i nic sie dalej nie robilo). Wiec coz mozna bylo zrobic ? Wyrownano w miare teren i spryskano roundapem. A teraz posieje sie trawe , czyli znowu bedzie laka. Wyszlo zupelnie bez sensu , bo wykonano sporo pracy by wrocic do punktu wyjscia. Popelnilem klasyczny blad i niech to bedzie przestroga dla innych. Zeby wszystko bylo jasne dodam , ze przebywam zagranica i tak naprawde zajmuja sie tym wszystkim moi rodzice. Jesli chodzi zas o miedzian , to nie mozna nazywac czegos ekologicznym tylko dlatego , ze stosowano to w zamierzchlych czasach. Starozytni Grecy wycieli w pien swoje lasy i nikt chyba nie nazwie tego dzialaniem ekologicznym. Ekologia to mimo wszystko bardzo nowoczesny trend i nie ma nic wspolnego z zacofaniem jak wielu chyba sie wydaje. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 06.05.2007 19:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2007 Nawiasem mówiąc największymi "trucicielami" są niestety posiadacze działek, którzy pryszczszczą bez opamiętania i robią alarm nad każdym owadem i plamą na liściach. Znam nawet takiego jednego magika który namiętnie zwalczał larwy biedronek Podciągam temat Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 06.05.2007 19:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2007 Ja myślę, że ekologicznie postępuje każdy, kto po skrupulatnym użyciu mózgu (własnego!) i zastanowieniu się - czy mogę daną sprawę załatwić inaczej (czytaj: bez chemii) znajdzie alternatywę i ją zastosuje. Jeśli nie ma alternatywy - nie ma co bić piany, trzeba użyć chemii, byle rozsądnie i z umiarem. Mnie wiele pożytku przyniosło założenie "trzeba tyle siać i tak robić, żeby starczyło dla mnie i dla robaków". Jeśli widzę zbyt piękne warzywa i owoce, wiem, że ich wartości są nie tylko odżywcze. Im piękniejsze będą te plony, tym większe prawdopodobieństwo, że będziesz łysieć albo pierdzieć ołowiem (sorki za słowo, musiałam sobie ulżyć). Ale jeżeli ktoś to lubi - jego sprawa. Można go próbować przekonywać, natomiast dłuższe roztrząsanie tematu nie ma senu, i tak każdy pozostanie zapewne przy swojej opinii. Pozdrawiam więc i ekologicznych i chemicznych. Róbcie tak, żeby dla Was było dobrze, tylko nie trujcie przy okazji sąsiadów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Goni_Mnie_Peleton 06.05.2007 20:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2007 Ja myślę, że ekologicznie postępuje każdy, kto po skrupulatnym użyciu mózgu (własnego!) i zastanowieniu się - czy mogę daną sprawę załatwić inaczej (czytaj: bez chemii) znajdzie alternatywę i ją zastosuje. Jeśli nie ma alternatywy - nie ma co bić piany, trzeba użyć chemii, byle rozsądnie i z umiarem. Stosowanie chemii w ogole powinno byc rozsadne i z umiarem - a nazywanie tego ekologicznym postepowaniem to w moim przekonaniu naduzycie. Zas stosowanie chemii w sposob nierozsadny i bez umiaru to skrajna glupota i barbarzynstwo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 06.05.2007 20:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2007 BHP przy opryskach i nawożeniu - też dołączam temat przeszły http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=98538&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=bhp Ja zabezpieczacie sie w trakcie oprysków? http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=98252&highlight=bhp Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 06.05.2007 20:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2007 Stosowanie chemii w ogole powinno byc rozsadne i z umiarem - a nazywanie tego ekologicznym postepowaniem to w moim przekonaniu naduzycie. Moje gospodarstwo ekologiczne certyfikuje AgroBio Test. A Twoje? Widzę, że sporo szkoleń i literatury masz zaliczonych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 06.05.2007 20:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2007 Z zainteresowaniem przeczytałam cały wątek, bo właśnie jestem na etapie początków tworzenia czegoś z księżycowego krajobrazu pozostałego po budowie. Jak to zrobić, żeby wilk był syty i owca cała? Ma być inaczej niż wszędzie, żadnych "wykrzykników" rosnących w równym szpalerze wzdłuż płotu i wygolonych trawniczków. Piękny, dziko zarośnięty ogród. Wysokie kolorowe kwiaty, kwitnące krzaki, zimą owoce dla ptaków. Zamiast oczka wodnego w plastikowej misce, "dziki" stawek pełen żab i czego tylko tam los nie przyniesie. Wokół niego trzciny, pałka wodna. Drzewka owocowe ekologicznie uprawiane, robale utrzymywane z daleka od owoców chyba jakimiś zaklęciami, bo owoce pożeramy w ilościach nieprzyzwoitych, więc muszą być. Ale... Stawek odpada, bo mi się dzieci potopią. Na razie może być co najwyżej strumyczek płynący po kamieniach i między kamieniami ginący. Dziki ogród zarośnięty kwiatami i krzakami, a po nim chodzi się po wyłożonych kamieniami, wysypanych żwirem lub wydeptanych ścieżkach. Super, tylko, gdzie się będą dzieci bawiły? Gdzie zagraja w piłkę? Mam ciągle wisiec w oknie i pilnować, żeby mi nie podeptały krzaczków i kwiatków? Czyli jednak trawnik? Pod brzozami będzie łąka kwiatowa, trawa, polne kwiatki czyli chwasty (maki, bławatki, rumianki, szczaw, który bardzo pięknie kwitnie i inne takie). Tylko, czy w takiej trawie nie będą się czaiły na nasze dzieci wstrętne kleszcze? (Przy całej swojej miłości do wszystkiego, co żyje, jakoś nie potrafię pokochać kleszczy. Komaty, meszki, gzy, żmije, których się boję bardziej niż na to zasługują, wszystkie mogą i powinny sobie żyć, ale nie potrafię znaleźć żadnego uzasadnienia istnienia kleszczy). Ponieważ większa część naszej dziesięcioarowej działki została przekopana, "cokolwiek" pozostało tylko pod brzozami, które rosną sobie w ilości sztuk 7. Było ich więcej, kilkuletnich i pięknych, ale w końcu jakieś drzewka owocowe też chcemy mieć i kilka brzózek z bólem serca musieliśmy skazać na ścięcie (dokładnie dwie ścięte - nie licząc tych, które miały pecha urosnąć w miejscu domu - i jedna przesadzona bez większych nadziei, że się przyjmie). Pod brzozami rosły trawy i takie wysokie żółte kwiaty, które zostawiają na zimę suche badyle. Może źle zrobiliśmy, teraz zastanawiam się nad tym, ale ten kawałek został dwa dni temu spryskany. Po przekopaniu mamy zamiar zasiać tam kwietną łąkę. Pozostały teren za domem był gliniastym czołgowiskiem. Teraz nawieźliśmy tam ziemi i mamy zamiar zasiać trawnik. A jednak, będzie trawnik. Powoli wokół niego będą sadzone krzaki i byliny - te kolorowe, kwitnące, z owocami dla ptaków na zimę. Jednak na środku zostanie trawnik koszony na razie krótko, żeby się zagęścil, ale w przyszłości ze stokrotkami, mleczami itp "chwastami". Oczywiście też będzie część użytkowa - grządki (za żywopłtem z porzeczek i agrestów), krzewy i drzewa owocowe, ale wymieszane z roślinami ozdobnymi. Przed domem planuję "wsiowy" ogródek kwiatowy. Głównie byliny, ale i trochę miejsca na sianie, bo nie wyobrażam sobie ogrodu bez nasturcji, czarnuszki i kilku innych jednorocznych kwiatków. Z egzotyków marzy mi się klon palmolistny i jakoś go muszę wkomponować w ten ogród. Nie potrafiłam też zrezygnować z opatrzonego pomysłu skalniaka, ale mam nadzieję, że mi się uda zrobić go tak, żeby nie wyglądał jak żałosna kupka ziemi z kilkoma kanmieniami sztucznie usypana na końcu ogrodu. Plany planami, zobaczymy, co wyjdzie, bom dyletantka i mieszczuch. Jak widać mój wymarzony ogród i zaplanowany ogród to dwa różne ogrody. Kolejny raz trzeba było iść na kompromis pomiędzy marzeniami a potrzebami i możliwościami. Pewnie ze stosowaniem chemii będzie tak samo: ideał - żadnej chemii może zostać zarzucony, gdy efektem pięlęgnacji starannie wybranych gatunków drzewek będzie garść robaczywych owoców (piękne być nie muszą, ale jestem wegetarianką, więc robali nie jadam ). Na pewno chemii będzie najmniej, jak się da. Mam nadzieję, że się uda... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Goni_Mnie_Peleton 06.05.2007 20:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Maja 2007 Stosowanie chemii w ogole powinno byc rozsadne i z umiarem - a nazywanie tego ekologicznym postepowaniem to w moim przekonaniu naduzycie. Moje gospodarstwo ekologiczne certyfikuje AgroBio Test. A Twoje? Widzę, że sporo szkoleń i literatury masz zaliczonych. Zadnych szkolen nie mam. Zakladam ogrod i to w dodatku jak na razie na odleglosc , bo przebywam za granica. Ale tez i zupelnym laikiem nie jestem , troche rzeczywiscie przeczytalem. Poczatek jak juz pisalem byl "roundapowym falstartem" , ale nie jest zle - warzywnik ma juz 2 lata i obylo sie bez zadnej chemii , w sadzie mam juz podadzone stare odmiany drzew i predzej wytne i spale niz cos spryskam. Rosna juz buki tam gdzie ma byc "buczyna" i swierki tam gdzie ma byc "jegiel" ( oczywiscie mini ) a tej jesieni posadze juz osobiscie pierwsze drzewa i krzewy w mojej mini "swietlistej dabrowie" i byc moze uda mi sie stworzyc cos co bedzie mini "murawa kserotermiczna". Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Stalker Greg 07.05.2007 00:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2007 G_M_P, ho, ho ambitne plany, a masz odpowiednie miejsce na kserotermę? Polecam ku inspiracji wszystkim którzy nie walczą z chwastami http://www.kp.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=50&Itemid=187 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 07.05.2007 06:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2007 G_M_P, ho, ho ambitne plany, a masz odpowiednie miejsce na kserotermę? Polecam ku inspiracji wszystkim którzy nie walczą z chwastami http://www.kp.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=50&Itemid=187 O wielkie mi co... Sama pozwalam pokrzywom rosnąc w okolicy kompostownika, bo uważam, ze wyglądają w tym miejscu wyjątkowo malowniczo. Mam też kawałek chwastnika na którym zbieram pokarm dla moich żółwi, jak już wypielę trawnik Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 02.08.2007 11:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Sierpnia 2007 MOżna zamówić biologiczne środki ochrony roślin ( ważne dla posiadaczy małych dzieci i osób mających warzywniki). Przemiły P."trzmiel" i fachowe doradztwo. Także nicienie - na opuchlaki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 22.09.2007 13:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Września 2007 Zaawansowana Ochrona Biologiczna w Ogrodnictwie http://www.trzmiel.pl/index.php?go=info&id=30 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 27.09.2007 09:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2007 Ekoogrodnictwo - Ochrona roślin Istotną cechą odróżniającą ekologiczne metody gospodarowania od metod konwencjonalnych, jest dążność do przywrócenia i zachowania równowagi biologicznej między organizmami, które traktujemy jako szkodniki a organizmami pożytecznymi w ekosystemach ogrodów i pól uprawnych. Jakiekolwiek środki ochrony przed szkodnikami traktuje się jako zło konieczne, nie mówi się o zabijaniu czy zwalczaniu szkodników, ale o obronie przed nimi. Najważniejszą jednak zasadą, którą kierujemy się w ogrodach biologicznych jest: INGERUJEMY TYLKO WTEDY, KIEDY RZECZYWIŚCIE JEST TO KONIECZNE W praktyce oznacza to zaniechanie zabójczych dla szkodników zabiegów w większości przypadków poza tymi, gdy mamy do czynienia z istną plagą. Jeżeli oglądalibyśmy stare kalendarze ogrodnicze, jeszcze sprzed ery stosowania chemicznych środków ochrony roślin, okazałoby się, że problemy obrony przed szkodnikami mają marginalne znaczenie. Sposoby na opanowanie plagi ślimaków, gąsienic, mszyc dotyczyły zawsze wypróbowanych domowych środków, które każdy mógł sam przyrządzić. Ogrodnik - biolog traktuje swój ogród jako wspólny dom dla setek i tysięcy przeróżnych gatunków roślin oraz zwierząt, swoje większe prawa utożsamiając jedynie z większą za te stworzenia odpowiedzialnością.Zwierzęta Zwierzęta stanowią największą grupę z nieproszonych "współbiesiadników" naszych ogrodów, obejmującą kilka tysięcy gatunków (oczywiście mówimy o szkodnikach, nie o ogólnej liczbie gatunków zwierząt). Większość z tych...." http://www.eioba.pl/a75051/ekoogrodnictwo_ochrona_roslin i tak w kontekście tego artykułu zastanawiam się, czy jeden karczownik, który już dobija do szkód za tysiąc złotych, to plaga, czy tylko naturalna selekcja roślin? Aaaaa i jest całkowicie odporny na zniszczenie...Mutant, czy cóś?! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
joan 27.09.2007 09:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2007 ja tez mam za sobą Roundapowy falstart - ale po tym dostałam olśnienia i zero chemii...alez kazdej strony chemia jest - sąsiedzi non stop czymś pryszczą - nawet mi o tym nie mówia (zamknełabym chociaż okna i zabrała dzieci z ogrodu, a potem zlała działkę prysznicem ) na moje uwagi nie ma właściwie reakcji - to jest straszne... sąsiad lał ostatnio chemię bo ma place na trawniku (też miałam ale je wyczesałam) ale on swierdził że to na pewno jest grzyb i bez chemii się go nie pozbędzie...brak słów...i argumentów... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 27.09.2007 10:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2007 Dla szukających wiedzy http://pl.wikibooks.org/wiki/Ekoogrodnictwo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bluszczyk 27.09.2007 10:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2007 i tak w kontekście tego artykułu zastanawiam się, czy jeden karczownik, który już dobija do szkód za tysiąc złotych, to plaga, czy tylko naturalna selekcja roślin? Aaaaa i jest całkowicie odporny na zniszczenie...Mutant, czy cóś?! widocznie już się uodpornił na mocz ? to skutek niewłaściwego stosowania preparatów Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 27.09.2007 10:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Września 2007 Sikania do kubła już nie stosujemy - pomogło na moment. Petów tyle, że z każdej dziury wyłażą po podlewaniu.Psiej sierści w norach - od zarania. Zalewanie wodą i tak nic nie daje, bo fontanny i zapadająca się ziemia odsłania korzenie. Normix - nie pomógł, a i śmierdzący płyn " zabij kreta" - też pomógł na ale na 2 dni. Wypukłe tunele sa i tam gdzie czosnki ozdobne , i tam gdzie tylko róze ( moje ukochane róze, wiszące teraz w powietrzu...) Świece dymne też - działały dobę. Ludzie, ja mam tylko 60 metrów kwiatów, a to tak koszmarnie zryte, że...tylko siąść i płakać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.