Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Brać ślub, ...nie brać... :),a jak brać to po co? :)


Recommended Posts

No dobra – dawno nie marudziłam :wink: to czas zacząć… i przypomnieć o sobie :wink:

" Kłopociki " to ja mam dwa – jeden zawarty w tytule „wewątku” ( jak mawia rrmi :wink: ) ,a o drugim za chwilę ;)

 

 

No właśnie… wychodzić za mąż czy nie?.

Chłopinie coś się stało (chyba w głowę – może te upały albo co? :-? ) i mi piszczy ostatnio przez telefon ze koniec, nie ma tak, trzeba „ustabilizować i skonkretyzować” związek, hmmm…. :-?

Znaczy się ze ten co mamy teraz to jakiś mało konkretny, czy jak? :o

 

Zastanawiam się trochę – po co? :-?

Prawdę mówiąc sam akt zawarcia malżeństwa kojarzy mi się bardziej z szopką dla rodziny i znajomych, niż z czymś wzniosłym i łączącym dwoje ludzi.

Łączy to uczucie, miłość i inne takie tam , a nie z to ze Pan Urzędnik z Łańcuchem na szyi wpisze nas do kajecika i się pod tym podpiszemy…. :-?

Religijna to ja mało jestem wiec kwestia „uświęcenia związku dwojga ludzi” przed kościołem kompletnie odpada, (pozatym Y jest po rozwodzie ale to mniejsza z tym) . :wink:

To, co sobie będzie myślała rodzina – to też mnie mało obchodzi….

 

Jedyny argument, jaki ewentualnie przemawia do mnie to różne kwestie prawne – ułatwione różne rzeczy dla małżonka a utrudnione dla „partnera”, no i to ohydne słowo „konkubin” i „konkubina”, które kojarzy mi się z prasowa kronika policyjna i wiadomością typu: „konkubin Zenon Sz. zadźgał nożem swoja konkubinę Lucynę P. po libacji alkoholowej” :wink: :-? :wink:

Hmm…

No po co? Ja się pytam, po co? :roll:

Jak ktoś kogo kocha i traktuje poważnie to po cholerę „papier”?????

Z drugiej strony właśnie po zaobrączkowaniu , obawiam się sytuacji typu: „moje, zaklepane i już nie musze się starać”. :-? :evil:

 

 

Hej – forumowi małżonkowie i małżonki :wink: :D – jak to jest po ślubie? Zmienia się coś? Jest inaczej?

Dlaczego podjęliście taka decyzje – bo to tradycja, bo dzieci się pojawiły, bo małżeństwo to coś innego niż „tylko” partnerstwo i związek bez papierka? :D

Mi tam dobrze tak jak jest teraz…. :roll:

Po ślubie jest fajniej? :wink: :D

 

 

Oczywiście decyzje podejmę sama , wiec można potraktować wszystko humorystycznie, ale może jakieś ciekawe argumenty za i przeciw się znajdą? :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 747
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

zielonooka!

 

 

to się wie poprostu tak wewnętrznie, że ten konkretny facet będzie twoim mężem, że chcesz z nim mieć dzieci , że chcesz żeby nazywano cię jego żoną, że chcesz czuć ze ten facet jest twój ( rożnie z tym bywa :wink: )

 

ja jak poznałam mojego męża miałam 16 lat i wiedziałam ,że ten facet zostanie moim mężem mimo, że rozstalismy się i zeszli dopiero jak miałam 18 lat , a w wieku 19 już byłam jego żoną i urodziłam mu córkę ( absolutnie dziecko nie przyspieszyło decyzji o małżeństwie , ) w wieku lat 20

 

to była i jest wielka miłość .........

 

wielka miłosć nie wybiera , czy jej chcemy nie pyta nas wcale

wielka miłość , wielka siła zostaniemy jej wierni na zawsze..........

 

 

ja myślę ,że twój Y potrzebuje stabilizacji , konkretów i wie że ten ślub mu to da , nieważne kościelny, cywilny, czy inny , ta przysieęga jest dla niego ważna, tylko powinnaś się z tego cieszyć ,że to co jest między Wami traktuje jak najbardziej poważnie.........tylko takie samo przeświadczenie musi być z Twojej strony , musisz być na 100 % pewna ,że Ty też tego chcesz......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paty

ale ja go traktuje jak najbardziej powaznie :wink:

i nawet wewnetrze czuje (tak mi sie wydaje przynajmniej ) ze tak, to Ten - co to sie zestarzejemy razem , nawet moze dzieci ? :o i rozne inne atrakcje zwiazane z "byciem" razem :D :D :D :wink:

 

Natomiast nie odczuwam jakoś potrzeby bycia i nazywania się "żoną" .

Choc tez to nie tak ze to bedzie trauma dla mnie i za zadne skarby itp :wink:

 

Jak sie bedzie bardzo upieral pewnie sie zgodze - niech mu tam bedzie jak bardzo chce :wink:

Ale wolalabym sama tez "chciec": wiec dlatego pytam - bo doswiadczenia w tej kwesti nie mam - czy faktycznie malzenstwo to cos "innego" i "lepszego" niz bycie razem :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wolalabym sama tez "chciec": wiec dlatego pytam - bo doswiadczenia w tej kwesti nie mam - czy fatycznie malzenstwo to cos "innego" i "lepszego" niz bycie razem :wink:

To jest tak samo , a niby co ma sie zmienic?

Trzeba tak samo sie starac i tak samo wszystko wyglada jak przed .

Moge byc druhna?

Y by sie moze ucieszyl :p

 

 

ps.Tylko sie Go zapytaj czy po slubie nie bedzie Cie nazywal Mamuska :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście decyzje podejmę sama , wiec można potraktować wszystko humorystycznie, ale może jakieś ciekawe argumenty za i przeciw się znajdą? :wink:

 

Zdaje sie , ze Twoj kandydat , wyznaje zasade : najpierw slub , potem siup . Skonsumujcie moze wasza znajomosc i dopiero wowczas zastanowcie sie , czy warto brac slub .

 

Druga sprawa , to ewentualny pozniejszy rozwod . Czy wiesz , jak wspaniala to moze byc uroczystosc ? Jak fantastycznie mozna obchodzic 1-sza rocznice ... 10-ta ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem czy "innego i lepszego"...

Ja wyszłam za mąż cywilnie, miesiąc temu - dlatego, że uznalismy, ze pod względem prawnym lepiej będzie nam stawiać dom.

Obrączki nie noszę, mężą nazywam mężem dla żartu, do teściów nie mówię "mamo, tato". I nie czuję, że jesteśmy małżeństwem. Kościelny chcemy wziąć za 2 lata - i myślę, ze wtedy dopiero dotrze do mnie powaga sytuacji... Ale chcemy i już :)

A jakoś tak miałam przeczucie, że wyjdę za mąż właśnie za tego mojego :wink:

 

Uważam, ze ślub nie może być pod przymusem, pod presją społeczeństwa "a co ludzie powiedzą". Niech mówią co chcą. Mnie nie interesuje opinia innych. Jeśli nikogo nie ranię swoim postępowaniem, to robię co chcę i decyduję o sobie.

I należy porozmawiać, duuużo rozmawiać, zeby to była przemyślana sytuacja.

 

Moja przyjaciółka poznała faceta, a po roku byli po ślubie. Po 9 miesiącach urodziła córeczkę.

Po 3 latach od ślubu ona ma dosyć, jest rozczarowana, nie tego sie spodziewała, między nią a mężem to nie to samo, nie stara się o nią, a ona o niego, szara codzienność, obowiązki...już nie to uczucie...bez fajerwerków i kwiatów na poduszce...

 

To zależy od osób, czy "papierek" jest im potrzebny, daje poczucie bezpieczeństwa, jest jakąś wartoscią. Moze lepiej czasem jest żyć razem, niż "spróbować swoich sił" w małżenstwie, które po 4-5 latach skończy się rozwodem bo "nie tego sie spodziewałam/łem..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wow tyle odpowiedzi i dopiero zobaczylem wewątek ...

 

w kwestii fajniej ...

hmmm fajniej nie jest .. jest częściej ... :lol: :lol: :lol: :wink:

 

w kwestii co się zmienia ... hmmm (uwaga tu będzie mądrzej :o :o )

pomimo wszystko to taki ślub to jednak troche zmienia. Ja sam bylem sceptyczny (w sumie tak samo jak ty myslalem - papier i tyle) ale jednak cos takiego jest ze żona to takie na zawsze a dziewczyna nawet jak się mówi że też na zawsze to tylko dziewczyna :):):). Tak mi sie wydaje...

 

Co do starania sie przed czy po slubie to wg mnie chodzi o moment kiedy zaczyna sie "zwykle zycie" i albo sie czlowiek dalej stara albo nie ... a nie o moment ślubu więc tu sie nic nie zmienia.

 

No i jak sama mowisz sprawy prawne ... tu kolosalna różnica.

 

No i najważniejsze ...

jak wymienimy jeszcze z 1000 postów to mnie z moja A zaprosisz na wesele a wtedy sie obżrę i ochlam za nieswoje pieniądze ... :lol: :lol: :lol: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hej Zielonooka,

 

ja zawsze byłem przeciwny tym cyrkom weselno/ślubnym, czym baardzo się narażałem całem mojej ( katolickiej ) rodzince:evil:

alem sie jakoś przekanał po pewnym czasie i sam z własnej nieprzymuszonej woli zachęcałem do tego "aktu" swoją.

i musze stwierdzić po 5 latkach... warto było. niczego nie żałuję, jest chyba nawet lepij...

 

zawsze mogę powiedzieć- mam żonę.....

 

a jakie wspomnienia z wesela, huhu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i najważniejsze ...

jak wymienimy jeszcze z 1000 postów to mnie z moja A zaprosisz na wesele a wtedy sie obżrę i ochlam za nieswoje pieniądze ... :lol: :lol: :lol: :wink:

No tak , Ona sie zastanawia na powaznie , a Ty o zarciu :roll:

Zachowuj sie jakos , Y zaraz laduje , poczyta i co sobie o nas pomysli

Znaczy o Tobie , bo mnie to i tak wiadomo , ze lubi :D

 

 

 

jak jest tak samo to po co to robic? :wink: :D

A ja wiem?

Moze zeby nie grzeszyc :roll:

hihihi

 

Ja wychodzilam za maz prawie 20 lat temu i wtedy sie ludzie nie zastanawiali nad tym tak jak teraz .

W mom zyciu papierek niczego nie zmienil.

Czy z papierkiem czy bez kocha sie tak samo.

Znudzic sie , wkurzac mozna tak samo z papierkiem czy bez .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla mnie bycie ze soba po zawarciu slubu to bycie na powaznie, taka decyzja wymaga odwagi , wymaga od nas konsekwencji ze to z ta osobą bede dzielić codzienności życia, szarą rzeczywistośc, że nie zawsze bedzie pieknie i cudownie, że kłopoty bardziej będa nas dzielić niz łaczyc, że bedziemy opanowywali trudną sztuke kompromisów, ale tez będziemy budzić się co rano mając przy sobie ukochana osobe, że bedziemy patrzeć na swoje dzieci i wspominac ja przychodziły na świat, że będziemy siedziec koło siebie na kanapie ogladac n-ty raz ten sam film, że będziemy się cieszyć wyjazdem na wczasy i ..................i bedziemy szczęsliwi że mamy z kim iśc przez zycie

 

małżeństwo to odpowiedzialność..................a bycie na kocią łapę to zabawa.........nie prawdziwe życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

małżeństwo to odpowiedzialność..................a bycie na kocią łapę to zabawa.........nie prawdziwe życie.

 

Bycie ze soba to odpowiedzialnosc

Slub nie ma tu nic do rzeczy .

Moim zdaniem oczywiscie.

Poza tym nie zylam bez slubu , wiec nie wiem czy zycie na kocia to zabawa , ale nie wydaje mi sie.

Znam ludzi tak zyjacych i nie uwazam , ze traktuja sie zabawnie.

Chyba Ci sie troche palnelo Paty :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wzięłam ślub rok temu i szczerze mówiąc niewiele się zmieniło (na szczęście nie mielismy wielkich oczekiwań, że po ślubie to fajerwerki jakieś będą, cy cuś), głównie w kwestiach formalno-prawnych. Ale znam przypadki, kiedy zmienia się na gorsze - ludziom przestaje się chciec. Może ten małzenski papierek to też taki lakmusowo-miłosny?

I przyznam rację, że ślub to taka szopka dla rodziny (a ile rzeczy wtedy wychodzi - stryjek z ciocią obrazeni, w dwóch różnych kątach stoją, tata naburmuszony, bo jego kolegi nie zaproszono, za to przyszła pani X, za którą on nie przepada).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie - dla mnie najbardziej przekonujace jest to ze w jest latwiej pod wzgledem spoleczno -prawnym - w urzedach , itp. nie trzeba zawile tlumaczyc kim jest dana osoba - maz (zona) i wszystko jasne :wink:

 

ja mialam raz taka sytuacje - Y zlamal dosyc powaznie reke (konieczna byla operacja zakladane byly śruby na tej łapie i wogole ) i zdecydowal (poniewaz i tak sie wybieral do Polski) ze duzo taniej (i z lepsza opieka -czyli mną - hehe) bedzie to wykonac u nas (nawet prywatnie) niz tam.

To byla wcale nie taka blachostka, mial narkoze itp. i pamietam ze mialam duze trudnosci :evil: w szpitalu (szpital byl panstwowy choc sam zabieg płatny 100%) po operacji dowiedziec sie o jego stan zdrowia i o jakies szczegoly. Powiedziano mi krotko "pacient zyje" (sic!!! :o ) a wszelkie szczegoly to dla rodziny ( w domysle co sie bedzie pierwszej lepszej niuni opowiadac ) :evil: zdenerwowalo mnie to - nie powiem :evil:

 

Koscielnego slubu (duzo bardziej uroczystego i dla wielu ludzi "wazniejszego" od urzedowego ) i tak miec nie bedziemy. :wink:

Jak jakies przyjecie - to o wiele chetniej zrobilabyum dla znajomych niz "rodzinki" :wink: (moze z 5 osob bym chciala zaprosic :wink: ), ale przyjecie to mozna bez okazji :wink:

 

Zastanawiam sie czy slowo "zona" ma wiekszy kaliber "uczuciowy" i emeocjonalny niz "narzeczona" dziewczyna" czy "moja kobieta" :wink:

 

 

za "mamuśke" zabije :evil: :lol: i zostane wdową :o :lol: :D :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...