Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

BUDMAX (Bartycka 24/26, paw.221) - zależy im na klientach???


Recommended Posts

Miałam "przyjemność" robić tam zakupy. Firma BUDMAX zachęciła nas dostepnością wszystkiego czego szukaliśmy. Byli w stanie ściągnąć glazurę z Włoch, dać dobre (? teraz to już nie wiem) ceny na gres, ceramikę, nawet zaproponowali docięcie gresu (wycięcie wzoru-11m "węża"), z transportem (jako, że my mieszkamy 160km dalej) też mieliśmy sie dogadać. Wycena miała przyjść mailem. Czekaliśmy kilka dni, ale wybacza sie brak czasu, bo może tłok w sprzedaży itp... Wycena przyszła, trochę inne ceny niż się na początku umawialiśmy i ponaglenie, żeby juz potwierdzić zamówienie gresu bo mają w jednej tonacji, więc pisze maila zwrotnego z prośbą o skorygowanie cen. Dołączam jeszcze parę towarów do wyceny - bo złapałam szczęście za nogi - kupię wszystko w jednym punkcie! Jako, że nie potwierdziłam chęci zakupu gresu odpowiedzi nie było. No cóż pewnie natłok w sprzedaży. Czekam. Dzwonię i proszę o odpowiedź. Pani jest zdecydowanie mniej miła, kręci coś z remontem w firmie( nic się nie zmieniło), problemem z internetem (w Warszawie?). Odpowiedź przychodzi niekompletna - zupełne pominięcie interesujących mnie kwestii. Moje zamówienie związane jest z wyceną wycięcia gresu - nic o wycięciu nie piszą. Dzwonię. Mówią, że mail nie doszedł (???) Wysyłam jeszcze raz razem z projektem posadzki. Dodatkowo moja architekt śle projekt mailem. Dopytujemy sie, czy choć jedna droga elektroniczna działa. Tak - otrzymali projekt faksem. Czekamy na odpowiedź telefoniczną. Pani zadzwoniła, powiedziała, że wycięcie gresu to koszt 550zł. Oferta baaaaardzo konkurencyjna, bo w wyspecjalizowanych firmach za to samo musielibyśmy zapłacić 1200zł.

Postanawiamy zrealizowac nasze zamówienie, ale ostrożnie, na razie tylko gres, bo uprzejmośc tej firmy zbytnio nie zachęca. Jedziemy osobiście, wpłacamy zaliczkę. Upewniam się co do kwoty wycięcia gresu - powstaja jakieś luki w pamięci tej pani, ale skoro ja tak mówie i to samo potwierdza projaktantka to tak jest. Przy okazji i dla 100% pewności przywożę ze sobą projekt posadzki na płycie. Z transportem też nie możemy się już dogadać. Opuszczamy sklep bardzo zniesmaczeni i czekamy na towar.

Po tygodniu dostajemy tel. że towar już jest i jedziemy po odbiór. Musimy to rozłożyc na 2 razy, bo wagowo nasz samochód tego nie wytrzyma.

Jesteśmy na miejscu. Na nasze "dzień dobry" pani-szefowa nawet nie podniosła głowy znad kartki. W międzyczasie gdy pracownik wypisywał fakturę dowiadujemy sie że koszt wycięcia gresu to 5000zł!!!!!! Szok! Przecież ostatnie informacje były inne! Dociera do mnie, że nik sie o to nie pytał, pani rzuciła cenę na odczepnego a jak już przychodzi do realizacje to znalazła osobę, która sie tego ostatecznie podejmie i RĘCZNIE to podocina??!! Napięcie rośnie. Nasze niezadowolenie z obsługi pogłębia sie z minuty na minutę. Gdy w końcu jedziemy odebrac towar okazuje sie, że nie ma go w całości jak nas telefonicznie zapewniano. My przejechaliśmy 160km po odbiór! Musieliśmy sie oderwać od zajęc, samochód tez nie na wodę!

Poza tym szef bardzo ordynarnie odnosił sie do nas i naprawde mam wrażenie, że robił nam wielka łaskę, że z nami handlował!

Nie było ani słowa przepraszam, ani skruchy, ani jakiejś sympatyczno-przyjemnej chwili. Traktowanie klienta jako zła koniecznego?

Wczoraj odbierałam pozostałą, skompletowaną część towaru. I znowu wrażenie, że robią dla nas wielką łaskę, że nam sprzedają. Wystawił nam gres z magazynu i odjechał. Na pytanie, kto to załaduje - po chamsku zapytał - a jak pani myśli?

Jesteśmy bardzo zniesmaczeni. Nigdy więcej nie chcę tam robić zakupów i wszystkim odradzę!

Czy 10000zł to mała kwota jaką zostawiliśmy w tym sklepie? Mogliśmy 5 razy więcej, ale cieszę sie, że nie zamówiliśmy wszystkiego! Czy to dlatego że my jesteśmy spoza Warszawy? Nie wiem, czym to tłumaczyć, ale jestem wściekła na taka obsługę! Czy tam naprawdę każdy ma klientów bez liku i jak nie ja to będzie kolejny? Czy nie jest potrzebny dobry wizerunek???

A na Budmax'owym szyldzie widnieje napis "miła i kompetentna obsługa". Dla mnie taka obsługa to koszmar!!!!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest kwestia Bartyckiej/nie bartyckiej

 

Po prostu - tak bywa :-?

teraz jest sezon maja kupe roboty - pewnie nie wyrabiaja - stad takie hece z wycena i kosztami.

Co oczywiscie zadnym usprawiedliwieniem nie jest. :-?

 

No coz - jedyne co mozna zrobic - to w ramach pooprawy sobie psychiki obiecac ze wiecej "noga nasza tam nie postanie" i ew. ostrzec innych klientow.

 

A na przyszlosc - nie wiem , moze wszystkie "ceny, terminy, ilosci materialu, kolory , wzory itp. " kazac sobie zapisywac na pismie? :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest kwestia Bartyckiej/nie bartyckiej

 

Otóż to!

Wczoraj towarzyszyłam koledze, który poszukiwał obudowy do pilota firmy Nice. W jednym punkcie został potraktowany "per noga" a w drugim, po drugiej stronie ulicy, sprzedawca mimo braku asortymentu zaproponował obudowę ze swojego prywatnego pilota i sprawa załatwiona. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oczywisicie wspolczuje ale Bartycka to setki sklepow wiec temat watku raczej bez sensu

powinno byc raczej BUDMAX - czy zalezy im na klientach???

 

znam sklepy i takie ktorym nie zalezy i takie ktorym zalezy

a polecam maly sklepik Linia na Bartyckiej 24/26 paw. 46 - plytki, ceramika, baterie, oswietlenie i inne

Panie sa super - to jest ich wlasny sklepik (nie zatrudniaja sprzedawcow) wiec po prostu im sie chce - doradzaja, szukaja roznych rozwiazan

moze niektore rzeczy znalazlabym gdzies ciut taniej ale tu mam kompleksowa obsluge w milej atmosferze

jedynym minusem jest chyba to ze na dluzsze przegladanie katalogow i wybor wiekszej ilosci towarow lepiej wczesniej sie umowic bo klienci lubia tam siedziec godzinami :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest kwestia Bartyckiej/nie bartyckiej

 

Po prostu - tak bywa :-?

teraz jest sezon maja kupe roboty - pewnie nie wyrabiaja - stad takie hece z wycena i kosztami.

Co oczywiscie zadnym usprawiedliwieniem nie jest. :-?

Nie wiem, czy to natłok obowiązków. Na moje 3 obecności w tym sklepie widziałam tylko jedną osobę zainteresowaną, na dodatek znajomą, bo z szefową była na "ty". A nasze ostatnie oczekiwanie na gres - 3 godziny spędzone w sklepie - my jako jedyni klienci. I w ogóle jakiś mały ogólnie ruch. Trudno mówić o sezonowym szczycie. Sprzedawcy podpierają brody łokciami...

 

No coz - jedyne co mozna zrobic - to w ramach pooprawy sobie psychiki obiecac ze wiecej "noga nasza tam nie postanie" i ew. ostrzec innych klientow.

 

Niestety, postanie :( Jeszcze glazura do odebrania. Ale już tam nigdy wiecej!~I innym odradzę!

 

A na przyszlosc - nie wiem , moze wszystkie "ceny, terminy, ilosci materialu, kolory , wzory itp. " kazac sobie zapisywac na pismie? :-?

Wszystko było na piśmie, oprócz tej ceny za wycięcie. I bardzo się cieszę, że nikt nie debiutował na wycinaniu naszych łuków!

 

 

 

Najbardziej jednak boli to, że potraktowano nas jak bardzo nieproszonych gości. Bez najmniejszego skrępowania, dosadnie dano nam to odczuć. Tylko dlaczego? Dlatego, że chcieliśmy zostawić tam pieniadze? Czy dlatego, że przyjechaliśmy z bardzo małej miejscowości na wschodzie Polski i dano nam do zrozumienia że to jest przepaść kulturowa, ekonomiczna, statusowa? Ja tak to odbieram... I to jest przykre.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Najbardziej jednak boli to, że potraktowano nas jak bardzo nieproszonych gości. (...) Czy dlatego, że przyjechaliśmy z bardzo małej miejscowości na wschodzie Polski i dano nam do zrozumienia że to jest przepaść kulturowa, ekonomiczna, statusowa? Ja tak to odbieram... I to jest przykre.

 

 

hiehiehie Honorka - :wink: zapewniam Cie ze na 99 % sprzedwcy nie byli z Warszawy :wink:

Nie chce tu wywolywalac dyskusji nie na temat ale zapewniam cie ze rdzenni i rodowici Warszawiacy sa zwykle i w wiekszosci b. milymi i uprzejmymi ludzmi :wink:

Chamstwem zwykle popisuja sie przyjezdni - oczywiscie że nie wszyscy (bo mam przyjemnosc znac swietnych ludzi mieszkajacych w W-wie a pochodzacych z roznych czesci naszego kraju :wink: ) a jedynie ci z ogromnymi kompleksami - przyjechali zlapali prace ale poniewaz kompleksiki caly czas w glowie siedza to strugaja niewiadomo kogo :wink:

tak wiec zupelnie sie tym nie przejmuj :wink: - jest jedna prosta zasada - :wink: - osoby zadzierajace nosa , nieprzyjemne , idealnie pasujace do stereotypu "warszawki" i jej mieszkanca to na 99% przyjezdny leczacy swoje "prowincjonalne" kompleksy , (cale szczescie ze naprawde sa ludzie - nierodowici warszawiacy co nie maja takich zachowan :wink: ) druga opcja "zakoplexsionego mieszkanca" to ludzik strasznie najezdzajacy na Warszawe - ze obrzydliwe miasto ze najgorsze miejsce do zycia i wogole (zawsze wtedy mnie korci spytac sie - jak to takie dno i szambo ta Warszawa to co ty tu do cholery robisz?!?!?!? albo wracaj do siebie jak tak "cierpisz" mieszkajac i pracujac tu albo sie przymknij :evil: )

tak wiec wszelkie przejawy takiego zachowania jakie doswiadczylas - u mnie wzbudzily by tylko litosc wzgledem osoby ktora je zaprezentowala - komleksy kompleksy i jeszcze raz kompleksy :wink:

szkoda tylko ze przez takich "ludzikow" Warszawa jest tak postrzegana :-? jak jest :(

 

Przepraszam ze moze nie na temat :( ale mnie - strasznie szlag trafia :-? , a tym "ludkom" ze sklepu z ul B. - trzeba bylo naprawde utrzec nosa :wink:

To Ty jestes klientka (niewazne z jakiego rejonu kraju czy z wielkiego miasta czy z malutkiego miasteczka ) i nalezy ci sie szacunek :-? I czasami takich "handlowcow" trzeba ustwic do pionu :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...