Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Najwieksza gafa i/lub przypadki roztargnienia czyli.....


zielonooka

Recommended Posts

W ubiegłym tygodniu byłem z dzieckiem (2l.9m) w centrum handlowym na zakupach. Nagle, w jednej z zatłoczonych alejek, młody urwał się "ze smyczy", pognał z piętnaście metrów, po czym przystanął obok pralni chemicznej. No i ryknął z usmiechem na całe gardło:

- Taaattaaaaaaaaaa!! A ty tu piezes gaaaaciieeee!!

;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

W ubiegłym tygodniu byłem z dzieckiem (2l.9m) w centrum handlowym na zakupach. Nagle, w jednej z zatłoczonych alejek, młody urwał się "ze smyczy", pognał z piętnaście metrów, po czym przystanął obok pralni chemicznej. No i ryknął z usmiechem na całe gardło:

- Taaattaaaaaaaaaa!! A ty tu piezes gaaaaciieeee!!

;)

 

no coz teraz moja mini wpada :)

przeczytalam twoja wypowiedz i zakonotowalam ze twoje dziecko ma ... 2,9 m (metra wzrostu ) :oops: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ubiegłym tygodniu byłem z dzieckiem (2l.9m) w centrum handlowym na zakupach. Nagle, w jednej z zatłoczonych alejek, młody urwał się "ze smyczy", pognał z piętnaście metrów, po czym przystanął obok pralni chemicznej. No i ryknął z usmiechem na całe gardło:

- Taaattaaaaaaaaaa!! A ty tu piezes gaaaaciieeee!!

;)

 

no coz teraz moja mini wpada :)

przeczytalam twoja wypowiedz i zakonotowalam ze twoje dziecko ma ... 2,9 m (metra wzrostu ) :oops: :lol:

 

No to ja jestem lepsza, bo ja zamyślałam, że może 21 lat a ta 9 to się przyplątała hehe

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kierownik apteki opowiadał mi jak jakis przejety swoją pracą nowoprzyjęty REP jakiejs firmy chciał mu zatowarowac magazyn swoim produktem i ofiarowywał wszystko: upust, gadzety dla pacjentów, plakaty - i..... postawie jeszcze laske panu tutaj..ze dwa razy - dał z rozpędu.......

 

- ostudził sie jak zauważył ze wszystkie panie w aptece jeżą na podłodze ze smiechu dodał cichutko - hostese znaczy.........

 

nic nie sprzedał, wyszedł czerwony

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie przytrafiło sie dzisiaj:

 

wylaliśmy strop w piatek i od tego czasu sumiennie polewam go systematycznie wodą... dzisiaj (poniedziałek) przed wyjazdem do dostawcy wstałem wczesniej aby polać porządnie strop i zdążyc jeszcze na umówione spotkanie. ponieważ spotkanie miało byc czysto biznesowe ubrałem gajer, krawat i ulubiona koszule i pantofle. przed wejsciem na budowe przebrałem buty na takie dyżurne trampki i podwinąłem nogawki spodni do kolan - aby sie nie pochlapać wodą..

z namaszczeniem polałem strop i w pośpiechu pojechałem na spotkanie (buty oczywiście zmieniłem). na spotkanie odrobinę sie spóźniłem, poznałem kilka nowych osób, z dyrektorami handlowym i ds produkcji zwiedziliśmy fabryke i zostałem zaproszony na lunch....wchodzimy do restaracji, siadamy przy stoliku i dopiero wtedy zauważyłem, że mam jedna nogawke podwiniętą do kolana! wyglądało, jakbym na spotkanie przyjechał rowerem..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieładnie pisać o innych, ale właśnie spojrzałam na koleżankę i coś mi się przypomniało.

Swojego czasu (ładnych pare lat temu) cały jej makijaż stanowiło wklepanie kremu w twarz i ewentualnie pomalowanie rzęs. Wklepanie kremu polegało na jego uprzednim nałożeniu w kilku miejscach ( czoło, policzki, broda i nos), powstawały takie dzióbki, które później rozsmarowywała. Pewnego dnia przyszła do pracy i zastanawiała sią dlaczego wszyscy się jej przyglądają i to już od samego wyjścia z domu, a później w autobusie. Pewnie myślała, że tego dnia wyjątkowo korzystnie wygląda, po czym spojrzała w lustro aby to potwierdzić i zobaczyła nierozsmarowane dziubki wystające z kilku miejsc twarzy. Nie rozmawiała z nami przez cały dzień, a my po prostu nie zwracałyśmy jej uwagi myśląc, że tak ma być i może dziewczyna posmarowała sobie maścią jakieś defekciki na twarzy.

Dobrze, że nie czyta forum, bo do dzisiejszego dnia nie chce o tym rozmawiać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze jedno z językowych...

W czasach PRL-u i tzw. wymiany zakładowej moi teściowie dostali dwutygodniowe wczasy na Węgrzech. Węgierskiego oczywiście ani w ząb ale mój teść jako facet bardzo zaradny i kontaktowy postanowił tak na szybko poduczyć się przy mojej pmocy niemieckiego. Polegało to na tym że pozapisywał w kajeciku co ważniejsze zwroty, słówka etc. No i jadą po Węgrzech ale coś ich zmyliło i pobłądzili. Nie mieli dobrej mapy, więc teść postanowił popytać przy pomocy kajecika ze słowkami. Widzi domek z ogródkiem, siedzą dwie panie na leżaczkach, podchodzi i zaczyna coś dukać, jąkać się, coś pokazywać na migi etc. etc. Panie patrzą po sobie i w końcu jedna tak odzywa się w naszym ojczystym języku: "ty, co on pier....?"

Teść był człowiekiem z poczuciem humoru więc wybuchnął salwą śmiechu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gafa to nie jest, ale juz nie wiem czy smiać się czy...

 

Przywiozłam wczoraj z daleka torbę winogron i wzięłam dziś kilka do pracy. Oczywiście nie umyłam i na ostatniej kiści znalazłam slimaczka. Ale taki byl maluteńki, pół centymetra nie miał, skorupka całkiem przezroczysta, a tak dziarsko zasuwał. Szkoda mi sie go zrobiło, ale przecież nie bedę stara krowa teraz z 5 pietra lecieć na trawnik, bo mnie strażnicy smiechem zabiją. A zanim wyjde z pracy, to gnojek zwieje gdzieś (swoją drogą całkiem się szybko ruszał).

No więc zdjęłam go na mały papierek i myslę - wyrzuce przez okno, papierek nie bedzie szybko spadał, leciutki, upadnie delikatnie na trawnik pod oknem.

 

No i papierek ze slimaczkiem wylądował - na barierce pietro niżej. Jeszcze widziałam jak czarna kropka zasuwa z papierka po tej barierce. Tylko nie sądzę, żeby on tam cos do jedzenia znalazł ;-( No stara krowa a taka głupia... I jeszcze mi szkoda tego slimaka, tyle kilometrów przejechał...

 

Pozdrawiam

zielony_listek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gafa to nie jest, ale juz nie wiem czy smiać się czy...

 

Przywiozłam wczoraj z daleka torbę winogron i wzięłam dziś kilka do pracy. Oczywiście nie umyłam i na ostatniej kiści znalazłam slimaczka. Ale taki byl maluteńki, pół centymetra nie miał, skorupka całkiem przezroczysta, a tak dziarsko zasuwał. Szkoda mi sie go zrobiło, ale przecież nie bedę stara krowa teraz z 5 pietra lecieć na trawnik, bo mnie strażnicy smiechem zabiją. A zanim wyjde z pracy, to gnojek zwieje gdzieś (swoją drogą całkiem się szybko ruszał).

No więc zdjęłam go na mały papierek i myslę - wyrzuce przez okno, papierek nie bedzie szybko spadał, leciutki, upadnie delikatnie na trawnik pod oknem.

 

No i papierek ze slimaczkiem wylądował - na barierce pietro niżej. Jeszcze widziałam jak czarna kropka zasuwa z papierka po tej barierce. Tylko nie sądzę, żeby on tam cos do jedzenia znalazł ;-( No stara krowa a taka głupia... I jeszcze mi szkoda tego slimaka, tyle kilometrów przejechał...

 

Pozdrawiam

zielony_listek

Oj szkoda slimaczka, ja dzis w swoim biurze znalazlam mala zabke :o musiala caly weekend przesiedziec biedaczka, ale ja dzielnie zlapalam w lapy i wynioslam na trawe, najsmieszniejsze bylo to, ze pracuje z zamymi facetami i kazdy sie bal ja wziac w rece heheeh

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładnych parę lat temu wybraiśmy się w Bieszczady . Zabraliśmy niemal pół domu , auto zapakowane po dach + na dachu duża trumna 8)

Po przyjeździe pierwsze o czym marzyliśmy to była dobra kawka . Szukam więc czajnika elektrycznego i okazuje się że i owszem , jest , ale sam dzbanek bez podstawki z kablem :oops: :lol:

Tośmy się napili 8) :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zielony_listek - gafa , gafa ...a mi jakos milo sie zrobilo ze istnieja osoby ktorym los głupiego ślimaczka nie jest zupelnie obojetny

 

Ja mam w ogródku pełno slimaków, ale nie winniczków tylko takich mniejszych z pasiastymi skorupkami. I nawet nie próbuję z nimi walczyć, niech juz sobie będą.

 

Oj szkoda slimaczka, ja dzis w swoim biurze znalazlam mala zabke

 

Dobrze, że w Polsce nie żyją krokodyle :-)

Strach by było do pracy chodzic :-)

 

Pozdrawiam

zielony_listek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Slimaki, zabki ratujemy, zas od kilku dni prowadze eksterminacje muszek :lol: .

No ale zeby nie bylo, ze pisze watki poboczne, kiedys chcialam zadzwonic do domu, a bylo to w czasach kiedy jeszcze nie bylo tel komorkowych (przynajmniej cenowo dla zwyzcajnych ludzi byly niedostepne), chcialam zadzwonic do domu, podnioslam sluchawke a tu dziwny sygnal, na wyswietlaczu pojawia sie napis zajete na przemian z napisem busy. Ostatecznie sie nie dodzwonilam, siostra sie pyta dlaczego? A ja odpowiadam, a nie wiem pisalo zajete busy, pewnie kierowcy busow rozmawiali... :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nikt, tak jak ja nie wyszedł ze sklepu samoobsługowego do domu z koszyczkiem????

Fakt, ludzie mi się dziwnie przyglądali...a mam do domu ok kilometra

:)

A potem musiałam tą drogę odbyć jeszcze raz z tym samym koszyczkiem już pustym, aby go oddać do sklepu. Też mi się przyglądali...

 

a z gatunku przekręceń słownych. Zwróciłam się kiedyś do męża tymi słowy: "Kochanie, czy nabudziłeś kręciki???"

długo się zastanawiał, o co mi chodz a ja poprostu pytałam czy nakręcił budziki.

 

I do szefa też kiedyś powiedziałam: "Szefie, dzwona żeniła", miało być oczywiście, "żona dzwoniła"

 

Podobno ktoś rzekł kiedyś, że łaska końska na pstrym panu jeździ:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z marketu również wyszłam z koszykiem- a jakże :lol:

 

Innym razem wjechałam do sklepu z dzieckiem w wózku spacerowym, dziecko coś przymierzyło i wyszłyśmy ze sklepu, wózek oczywiście został.

 

Po drodze do sklepu miałam wyrzucić śmieci, ale pewnie nie było mi "po drodze" bo do sklepu weszłam ze śmieciami :oops:

 

Często paraduję po mieszkaniu w koszulce i stringach i w takim "stroju" zdarza mi się wyjść na balkon ale tylko wieczorem. Tak było pewnego razu, gdy musiałam powiesić pranie, ale nie przewidziałam, że na sąsiednim balkonie stał sąsiad. Zobaczyłam go dopiero gdy powiesiłam pościel i trzeba było się wycofać, no i niestety, ale widomo ile bielizny widać na tylnej części ciała :oops: Raczej nic nie widać. Koszulki nie mogłam naciągnąć, bo sama nie byla za długa i wycofywałam się przodem do sąsiada. Tam jest trochę więcej materiału.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość elutek

a z gatunku przekręceń słownych. Zwróciłam się kiedyś do męża tymi słowy: "Kochanie, czy nabudziłeś kręciki???"

długo się zastanawiał, o co mi chodz a ja poprostu pytałam czy nakręcił budziki.

 

I do szefa też kiedyś powiedziałam: "Szefie, dzwona żeniła", miało być oczywiście, "żona dzwoniła"

 

zdarza mi się to czasem, nie wiem dlaczego...

z ostatnich kwiatków to: "kroić dowę" /doić krowę/

i "tędy samędy" /iść tą samą drogą co wcześniej/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno temu piękne i młode z koleżankami spędzałyśmy wakacje na totalnym zadupiu... do miasta było ładnych pare kilometrów ale czasem trzeba się wśród ludzi pokazać i poznać może kogoś... (wszystkie młode panienki byłyśmy) no więc ubrane pięknie w krótkie spódniczki itp. wymalowane, wyfryzowane wyruszyłyśmy na podbój... ale że w drodze powrotnej już nie miałyśmy tyle werwy więc usiłowałyśmy złapać stopa... nagle nie wiedzieć skąd pojawiła się grupa dzieciaków, które widząc nas łapiące stopa zaczęły krzyczeć "tirówki.. tirówki" :oops: :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...