Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Najwieksza gafa i/lub przypadki roztargnienia czyli.....


zielonooka

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

A teraz z tych mało smacznych, ale ulubionych tematów do śmiechu podczas spotkań towarzyskich, czyli - kupa. :wink:

Któregoś dnia mąż podjechał samochodem z pracy pod dom. Ja tymczasem przygotowuję mu obiad. Obiad na stole stygnie, a jego nie ma . Gdzie on jest do cholery myślę sobie, przecież słyszałam jak wchodził do domu. :evil: Szukam go po całym domu. a mój mąż siedzi w łazience i skrupulatnie pierze swoje spodnie od garnituru. Pytam co się stało:

-A wiesz, w samochodzie puściłem sobie niepizornego bączka.

-I co z tego?

- No, okazał się tragiczny w skutkach, bo za bączkiem poszedł mały "kleksik"i tylko poczułem jak robi mi się ciepło w gaciach. :oops:

Myślałam, że pęknę ze śmiechu. :D Całe szczęście, że był sam w tym samochodzie. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bylo to lat temu 25lat temu,moze troche dawniej ,nie wszyscy pewnie pamietaja te czasy.

Spacerowalem sobie z zona po Gdyni i w pewnym miomencie moja Luba zatrzymala sie przy witrynie sklepowej i zaczela zachwycac sie bizuteria.Coz mialem zrobic stanalem przy niej i tez zaczalem sie przygladac.Udezylo ja to,ze znaczna wiekszosc byla w pojedynczych egzemplarzach,ale taka przeciez byla moda,jeden kolczyk taki,a drugi inny.Nie wytrzymala i weszla do srodka :oops: i co...????Okazalo sie ze to jest sklep wetkarski,a na wystawie lezaly przynety zrobione z piorek,muszek i innych kolorowych rzeczy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co...????Okazalo sie ze to jest sklep wetkarski,a na wystawie lezaly przynety zrobione z piorek,muszek i innych kolorowych rzeczy :D

 

hiehie :)

 

przypomnialo mi sie w tematyce sklepowej

Jest w Warszawie na zbiegu ulic Chmielnej i Brackiej - dom handlowy Arka

Ma pare pieter i jak sie wchodzi po schodach to obok nich jest takie pol okragłe duze wejscie do dalszej czesci sklepu

O pardon! to zielonooka jakies 2 lata temu sadzila ze jest to wejscie :oops: :lol:. Tak naprawde to było duze lustro. Cudem nie robiłam go własna łepetyna jak dziarsko w niego wyrznełam chcąc sie udac do tej "dalszej " czesci sklepu ktora byla oczywiscie odbiciem tego co widzialam za plecami. :wink:

Siniaka na czole mialam wielkosci sliwki:)

Ostatnio jak tam byla (z pol roku temu) widzialam ze na lustrze przyklejono duza zolta kropke (czasem tak sie robi na witrynach sklepowych czy szklanych drzwiach - zeby wlasnie bylo widac ze to szklo ) wiec pocieszam sie ze nie ja jedna sie skompromitowalam :):):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ z jedną ze swoich koleżanek w pracy mieszkałam w tym samym mieście i opowiadając jej pewną historię, chciałam przybliżyć postać kobiety znanej nam tylko z widzenia i mówię;

-No, nie pamiętasz, to ta z tymi żabowatymi oczami.

Upssss, moja rozmówczyni takowe właśnie posiada :lol:

Ale było mi głupio, lecz koleżanka nie poczuła się urażona(całe szczęście).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość elutek

mojej siostrze zepsuła się pralka, nie działała kilka dni, więc mówię:

-zapakuj wszystko do torby, przyjedź do mnie i wypierzemy, a i jeszcze

jakieś winko kup - jak się będzie prało to wypijemy :wink:

siostrzyczka torbę zapakowała, winko kupiła i idzie "na autobus"

z daleka zobaczyła, że podjeżdża, więc pędem, z tą wielką torbą, biegnie...

niestety, wywaliła się, na kolana /strasznie pozdzierane/, wino się stukło

i zalało na czerwono to brudne pranie, bo też było w tej torbie

a jak się już pozbierała i doszła do przystanku, to okazało się,

że to i tak nie był ten autobus co trzeba...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mojej siostrze zepsuła się pralka, nie działała kilka dni, więc mówię:

-zapakuj wszystko do torby, przyjedź do mnie i wypierzemy, a i jeszcze

jakieś winko kup - jak się będzie prało to wypijemy :wink:

siostrzyczka torbę zapakowała, winko kupiła i idzie "na autobus"

z daleka zobaczyła, że podjeżdża, więc pędem, z tą wielką torbą, biegnie...

niestety, wywaliła się, na kolana /strasznie pozdzierane/, wino się stukło

i zalało na czerwono to brudne pranie, bo też było w tej torbie

a jak się już pozbierała i doszła do przystanku, to okazało się,

że to i tak nie był ten autobus co trzeba...

 

ojejejej... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może trochę nie na temat ale niech tam... wybaczycie? :D

 

Koleżanka kiedyś mi opowiadała o swojej z kolei koleżance ze szkoły podstawowej, która miała na nazwisko Poznańska. Po kilku latach spotkały się na imprezie i okazało się że owa koleżanka wyszła za mąż za gościa o nazwisku Mąka... nie wiem czemu to zrobiła ale zostawiła sobie nazwisko dwuczłonowe... :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może trochę nie na temat ale niech tam... wybaczycie? :D

 

Koleżanka kiedyś mi opowiadała o swojej z kolei koleżance ze szkoły podstawowej, która miała na nazwisko Poznańska. Po kilku latach spotkały się na imprezie i okazało się że owa koleżanka wyszła za mąż za gościa o nazwisku Mąka... nie wiem czemu to zrobiła ale zostawiła sobie nazwisko dwuczłonowe... :D :D

Bardzo zabawne :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś, w zamierzchłych czasach (ze 20 lat temu), gdy ciężko było w sklepach o towar, będąc w Warszawie kupiłam m.in. duuży gar emaliowany. Zmęczona zakupami zasiadłam na przystanku, kładąc gar na kolanach, (coby o nim nie zapomnieć :D ). Długo czekałam na tramwaj mający dowieźć mnie do dworca, gdy więc wreszcie tramwaj podjechał, szczęśliwa zerwałam się z siedzenia i ...usłyszałam stuk spadającego z kolan gara :oops: Oczywiście gar się obił, nie mógł już być używany do gotowania rosołu, niemniej jednak przyjechał ze mną do domu i służył do grzania wody

( szkoda było mi go wyrzucać) :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tegoroczne wakacje, deszczowa aura więc wybralismy się z dziecmi do muzeum, skansenu tak zwane atrakcje pod dachem. Obok muzeum była fajna restauracja w stylu starej chaty. Zamówilismy sobie ciepłe zupki bo obiad czekał w osrodku. Mąz wybrał żurek w chlebie, my co innego ale nie wazne.

Kazdy jadł swoja zupe ale ten chlebek od zurka był tak apetyczny że go podskubywalismy męzowi. A potem stwierdzilismy że to chyba nie ładnie zjadać talerz. Po zapłaceniu, wychodzimy a 5-letni syn na cały głos stwierdził

"ale sobie obciachu żesmy narobili bo zjedlismy talerz". I wtedy dopiero nam sie głupio zrobiło bo ludzie w restauracji zaczeli na nas dziwnie spogladac :lol: :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątek super :lol: uśmiałam się setnie :lol: :lol: :lol:

I jeśli pozwolicie skromnie z wyjazdu nad morze:

Pojechaliśmy na dwa dni z jednym noclegiem na pole namiotowe, ot taki wypad na chwilę, nie braliśmy żadnego prowiantu zakładając że wyżywimy się na miejscu. Moj mąż rano jak otworzy oczy MUSI wypić kawę.

Wstaliśmy rano, siusiu, ząbki, coś na grzbiet i marsz do pierwszej otwartej knajpki na kawę. wchodzimy a dziewczyna za barem od razu z pytaniem do męża: PIWO? - :o a on nie zastanawiając się (uwielbia słowne utarczki i żarty)

a co, tak źle wyglądam?

Ubaw mieliśmy po pachy, a ta biedna dziewczyna nie wiedziała gdzie oczy podziać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to dziś doświatczyłam tego, co nietkórzy nieco wcześniej opisywali jako przejęzyczenie. Wychodziłam z mężem z budynku i gdy chciałam otworzyć drzwi nagle otworzyła je osoba z drugiej strony. Przytrzymała je na chwilkę, tak byśmy moglil spokojnie wyjść. Gdy facet puszczał za nami te drzwi ja uprzejmję podziękowałąm panu słowami: "dzień dobry"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie moja wpadka .....ale byłam świadkiem :lol:

 

otóż mamy labradorkę niezwykle utalentowana -jak to labrador :wink:

mamy też sąsiadów z 5-letnim Filipem -niezwykle dociekliwym młodzieńcem :lol:

któregoś popołudnia sąsiedzi zaprosili nas do siebie na kawkę , ale na życzenie Filipa przyszliśmy z naszą labradorką Dorą ..... wesoło toczyła sie wizyta ,my rozmawialiśmy z nowymi sąsiadami a Filip poznawał różne sztuczki ,którymi ochoczo popisywała sie Dora ......nagle do sąsiadów przyjechali Rodzice -Filip biegnie rozradowany do babci pokazując jakie to różne rzeczy potrafi robić Dora -babcia kiwa głową z podziwem ....na co Filip do babci :

widzisz jaka ta Dora fajna ,a ty mówiłaś ,że to taki głupi pies

 

....wszyscy udaliśmy głuchych ,ale babcia Filipa spiekła ostrego raka :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa super to było! Odrazu też mi się przypomniało ,jak kolega odwoził swoją rodzinke na wakacje ,i po tygodniu jechał po nich.Gospodyni zaprosiła go na kawke wraz z całą rodzinką i wychwala jaką ma udaną rodzinke itp-kolega stara się być miły i odpowiada ,że oni też ją polubili i że są zadowoleni z pobytu u Niej.TU PRZERWAŁA ich wyrywna córcia mówiąc TATO TY KŁAMIESZ MÓWIŁEŚ ,ŻE NIELUBISZ NASZEJ PANI BO JEST ZACHŁANNA I WREDNA :o .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa super to było! Odrazu też mi się przypomniało ,jak kolega odwoził swoją rodzinke na wakacje ,i po tygodniu jechał po nich.Gospodyni zaprosiła go na kawke wraz z całą rodzinką i wychwala jaką ma udaną rodzinke itp-kolega stara się być miły i odpowiada ,że oni też ją polubili i że są zadowoleni z pobytu u Niej.TU PRZERWAŁA ich wyrywna córcia mówiąc TATO TY KŁAMIESZ MÓWIŁEŚ ,ŻE NIELUBISZ NASZEJ PANI BO JEST ZACHŁANNA I WREDNA :o .

piękne :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co...????Okazalo sie ze to jest sklep wetkarski,a na wystawie lezaly przynety zrobione z piorek,muszek i innych kolorowych rzeczy :D

 

hiehie :)

 

przypomnialo mi sie w tematyce sklepowej

Jest w Warszawie na zbiegu ulic Chmielnej i Brackiej - dom handlowy Arka

Ma pare pieter i jak sie wchodzi po schodach to obok nich jest takie pol okragłe duze wejscie do dalszej czesci sklepu

O pardon! to zielonooka jakies 2 lata temu sadzila ze jest to wejscie :oops: :lol:. Tak naprawde to było duze lustro. Cudem nie robiłam go własna łepetyna jak dziarsko w niego wyrznełam chcąc sie udac do tej "dalszej " czesci sklepu ktora byla oczywiscie odbiciem tego co widzialam za plecami. :wink:

Siniaka na czole mialam wielkosci sliwki:)

Ostatnio jak tam byla (z pol roku temu) widzialam ze na lustrze przyklejono duza zolta kropke (czasem tak sie robi na witrynach sklepowych czy szklanych drzwiach - zeby wlasnie bylo widac ze to szklo ) wiec pocieszam sie ze nie ja jedna sie skompromitowalam :):):)

 

Hi, hiw zamiierzchłych czasach był niedaleko barek kawowy. W pierwszym wieżowcu od Alej Jerozolimskich. Byłem tam pierwszy raz, z dziewczyną, obecnie komturową. :D Zabrakło papierosów. (teraz tylko ja w rodzinie palący)

Wyskoczyłem do kiosku by kupić "Carmeny", miało się ten gest :wink: :D

wracam i całym rozpędem w szybę. Wytrzymała. Teraz jest tam SALON jakiejś firmy od zegarków. Chyba, bo dawno tam nie byłem, ale umawialiśmy się później w barku... "Stukniętym". Nikt nie wiedział gdzie. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Ale się uśmiałam :D . Opiszę jak powstaje plotka. Mój mąż nazywa sie Dzik. Działo się to w czasach kiedy jeszcze był kawalerem razem ze swoim ojcem do pracy jeździł Któregoś dnia jechali przez wieś i krowa wyskoczyła im pod samochód.No krowa chyba nie przeżyła ,samochód do remontu.Po kilku dniach do teścia podchodzi znajomy i mówi '' wiesz u nas dziki krowę zagryzły''.. Znajomy nie miał pojęcia ,że to nie były prawdziwe dziki.

Druga historia. Teściowa poszła do lekarza. Ten wypisuje jej receptę po zbadaniu i pyta się o nazwisko. Gdy usłyszał Dzik to zaczął się głośno śmiać. Teściowa zaczęła coś o kulturze mówić a lekarz '' pani ja się Zając nazywam''. :D :D

Pamiętam z dzieciństwa mama często mówiła '' zachowujesz się jak dzik'' no masz i mi wykrakała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Kilka dni temu byłam u dalszych sąsiadów pooglądać wnętrza. Pani (starsza kobietka) oprowadza mnie po domu, ja chwalę kolory ścian. Ona mówi, że to "Piasek Pustynii", czy coś takiego. Hmmm... kojarzę te nazwy, więc - chcąc zabłysnąć swoją wiedzą na temat producentów farb - stwierdzam:

"Aaaaa.... to Durexa te farby?" :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...