dżempel 05.11.2007 20:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Listopada 2007 Jako 17latka na praktykach w szkole umawiałyśmy sie na wypad wakacyny 3 koleżanki .Jakaś jędza z poza naszej paczki(Gośka)powiedziała "po co te dyskusje i tak nigdzie niepojedziecie ).Nazłość umówiłysmy się Żadna niezałatwiła namiotu -ale co było robić ?Goska śmiałaby sie z nas cały rok .Myslałyśmy ,ze namiot wypożyczymy nad morzem -o naiwności ,nieudało się .Ponudziłyśmy się w Gdańsku,potem wybrałyśmy się nad otwarte morze do Karwi ,byłyśmy zmęczone jak szłyśmy z tymi plecakami, nigdzie nie było noclegów nawet w stodole ani u księdza .Zobaczyłyśmy szope na polu-czołgałysmy się do niej szarówką -bo za widoku to obciach -a szopa zajeta przez prawdziwe KROWY .Pozostał stóg siana ,ale na polu był gospodarz .Grzeczne głupie dziewczynki poszłyśmy go zapytać o zgode na nocleg zezwolił a pijany był jak bela .Z Beatą całą noc czuwałyśmy ,czy czasmi nieprzyjdzie do nas Nieprzylazł on ALE jakas para zakochana -napalona na "naszą "kupke "siana Była z 2-3 w nocy on podchodzą a kumpela im mówi dobrywieczór i zajęte poszli jak zmyci.My wróciłyśmy zaraz nastepnego dnia wróciłyśmy do domu Aha tego otwartego morza niewidziałyśmy .Awszystko to dzieki Gosi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 08.11.2007 18:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Listopada 2007 Mam znajomka żonatego. Rzadko ich widuję. Patrzę kiedyś, a jego żona takie powłóczyste indyjskie suknie szerokie.... Spotykam go i mówię: "Krzysiu gratuluję, rodzina Ci sie powiększy, widziałem zonę" a on trochę skrępowany mówi : "Nie wiesz, ona po porodzie tak sie roztyła troszkę...." Przez następne miesiące uważałem żeby ich gdzieś czasami nie spotkać na ulicy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 08.11.2007 19:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Listopada 2007 A kiedyś jedzie znajomy ulicą, ja kiwam jemu, on mnie, zatrzymuje się gadamy. No i gadamy, gadamy, i tak po 5 minutach pytam go kiedy zmienił samochód. A on na to że nie zmieniał lata. No to ja patrzę uważniej i mówię że chyba się pomyliłem i że to nie jest mój znajomy. A on? On tak samo, że pomylił mnie z kimś innym. No sie rozeszliśmy po fajnej pogawędce znajomych Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jkrzyz 08.11.2007 20:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Listopada 2007 Wczoraj miałem niezły przypadek. Położyłem wieczorem dziecko spać i wskoczyłem szybko do samochodu żeby pozałatwiać parę rzeczy. Byłem w jakiejś firmie, u jakiegoś klienta, na koniec wychodzę, a tu pada. Wyciągnąłem czapkę z kieszeni, zakładam i czuję coś dziwnego na głowie.Okazało się, że cały czas miałem dwie śliczne różowe spinki we włosach, jedną z sową a drugą z małym kapelusikiem i brokatem. Spinki te wpiąłem we włosy na życzenie córki po kąpieli. Zrozumiałem natychmiast skąd te dziwne spojrzenia ludzi które trochę mnie dziwiły i ryknąłem śmiechem na środku ulicy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jkrzyz 08.11.2007 20:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Listopada 2007 Znajomy o nazwisku Łach nazwał syna Jan Sebastian. Długo się nie mógł dogadać z panią w USC, jak poszedł go zarejestrować ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dżempel 08.11.2007 22:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Listopada 2007 A kiedyś jedzie znajomy ulicą, ja kiwam jemu, on mnie, zatrzymuje się gadamy. No i gadamy, gadamy, i tak po 5 minutach pytam go kiedy zmienił samochód. A on na to że nie zmieniał lata. No to ja patrzę uważniej i mówię że chyba się pomyliłem i że to nie jest mój znajomy. A on? On tak samo, że pomylił mnie z kimś innym. No sie rozeszliśmy po fajnej pogawędce znajomych Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 08.11.2007 22:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Listopada 2007 Było to w dawnych czasach, w Rosji, kiedy jeszcze nie bardzo rozumiałem niuansy ichniego języka. Siedziałem z pewną moskwiczką (znajomość dość bliska ), która wpaniale grała na gitarze i śpiewała rosyjskie ballady. Jedna z tych ballad mi się strasznie spodobała, więc wyjąłem dlugopis i zeszyt i chcąc, aby zapisała mi jej słowa, wręczyłem jej dlugopis i mówię do niej "masz, pisaj". Ona zdziwiona spojrzała na mnie, ale udaje, że nic nie słyszała. Więc powtórzyłem jeszcze raz. wtedy popatrzyła na mnie dłużej i mówi, że się jej nic nie chce. Więc łamanym rosyjskim pytam: nawet nie chce ci się słów piosenki napisać? Ona na to; czemu nie, słowa zapisać mogę. Dopiero chwilę później wyjaśniło się, że problem tkwił w akcencie: słowo pisat' wymawiane z acentem na "i" czyli pisat' to po rosyjsku znaczy: sikać (panie), natomiast aby coś zapisać należy wymawiać: pisat' czyli z akcentem na "a". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MARIO345 08.11.2007 23:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Listopada 2007 technikum mechaniczne , lekcja języka polskiego 30 chłopa, mieliśmy jako pracę domowa wiersz "na pamięć", po wejściu do klasy Pani szybko sprawdziła obecność i prosi pierwszego delikwenta do recytacji wiersza wiersz miał tytuł : Dokąd idziesz Kozacze" Delikwent wstaje ( oczywiście wiersza nie umie) i zaczyna: Dokąd idziesz Kozacze.. ( w tak zwanym miedzyczasie szarpie kolegę z ławki za rękaw,i prosi cichaczem Marek podpowiedz..., Marek wertując książkę odpowiada szeptem: zaraz, zaraz tylko zobaczę, Delikwent recytuje dalej : ...zaraz zaraz tylko zobaczę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kryspin 09.11.2007 07:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2007 Mój pierwszy samochód i wymarzona marka jak dla młodego kierowcy BMW E36.... Jakiś wieczór siedzimy w aucie, kłótnia z moją dziewczyną a już obecną żoną, w chwili ekstremalnego wk... poniosło mnie i walnąłem pięścią w kierownicę... i kierownica (cała kolumna kierownicza z manetkami itd) spadła mi na kolana... przyszła żonka parsknęła śmiechem i w pośpiechu wysiadła... ja niewiele myśląć będąc jeszcze w szkou za nią ostrożnie opierając kierownicę na siedzeniu... atmosfera się rozładowała śmiechem zamknąłem auto z pilota.. i odeszliśmy od auta... gdy wróciliśmy nie dość że kierownica to jeszcze się centralny zamek zaciął... a zamki miałem uszkodzone po notorycznych próbach włamań... w efekcie my na dworzu jakieś - 10*C bez możliwości dostania się do auta... zadzwoniłem do taty żeby wzioł jakieś narzędzia pt. wiartarka , wytrychy wkrętaki i przyjechał na ratunek... po kolejnych kilkunastu minutach jak tata był już w zasięgu wzroku oparłem się o drzwi kierowcy nacisnąłem pilota i centralny się otworzył... potem powróciłem z kierownicą na kolanach do domu... można by książkie napisać o wyczynach tego auta... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jola_krzysiek 09.11.2007 08:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2007 AGH, zajęcia z mineralogii u prof. Maneckiego. Jeden ze studentów z dalekiego kraju afrykańskiego za cholerę nie mógł się nauczyć rozpoznawania "skałek". A że był to jego trzeci pierwszy rok [student dolarowy był w owych czasach nie do ruszenia], profesor widząc, że na każdy eksponat Charlie mówi gips [czytaj: dżips] wysłał go na miesięczne praktyki w teren. Po powrocie, podczas poprawkowego egzaminu Charlie biorąc do ręki skałkę do rozpoznania i opisu z miną znawcy pokręcił głową i rzekł: wiem profesorze - to nie jest dżips!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 09.11.2007 08:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2007 Wczoraj leci w tle Shrek3. Ja i mój 5-cio latek kulamy się na rogówce. Fiona woła do odpływającego statkiem Shreka: "Jestem w ciąży" Za chwilę krzyczy za nim: "Będziesz tatusiem" Młody pokulał sie jeszcze chwilkę i pyta mnie tak: "Tatusiu słyszałeś jak Fiona woła jestem w ciąży?" No. "A dlaczego ona wołała za nim będziesz kapusiem" Spadłem z rogówki A potem musiałem tłumaczyć różnice między skarżypytą a kapusiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jola_krzysiek 09.11.2007 10:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2007 Kartkóweczka z fizyki w zamierzchłych czasach szkoły średniej. Na pytanie: Dlaczego lód pływa? pewne dziewczę [koloru włosów nie pomnę] odpowiedziało: Z powodu nabytych umiejętnościK. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marta-mam niebieski dach 09.11.2007 11:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2007 AGH, zajęcia z mineralogii u prof. Maneckiego. Jeden ze studentów z dalekiego kraju afrykańskiego za cholerę nie mógł się nauczyć rozpoznawania "skałek". A że był to jego trzeci pierwszy rok [student dolarowy był w owych czasach nie do ruszenia], profesor widząc, że na każdy eksponat Charlie mówi gips [czytaj: dżips] wysłał go na miesięczne praktyki w teren. Po powrocie, podczas poprawkowego egzaminu Charlie biorąc do ręki skałkę do rozpoznania i opisu z miną znawcy pokręcił głową i rzekł: wiem profesorze - to nie jest dżips!! mało się nie udławiłam boskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jola_krzysiek 09.11.2007 12:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2007 UJ, Ćwiczenia z Teorii przestrzeni Hilberta: " To twierdzenie bardzo łatwo się dowodzi, wystarczy się tylko trochę pobawić jądrami...." Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sSiwy12 09.11.2007 13:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2007 Szkoła średnia, pocaztek lat 70, polonistka Pani Profesor jeszcze ze Lwowa, no i ja , notorycznie zmieniajacy litery i błędy ortograficzne, zawsze była adnotacja "treść piekna, ale błędy" (wiem, teraz to sie nazywa dys - coś tam). Na poczatku lekcji nie zgłosiłem braku wypracowania domowego. Dobiega koniec lekcji, a Pani Profesor mówi, no mamy troche czsu, to sprawdzimy jak tam wasze wypracowanie domowe. Padło na mnie. Do dziś pamietam tytuł "Opisz dom Ojca Goriot". Co miałem zrobić zaczełem "czytać". Po skończonym czytaniu Pani Profesor rzecze, "no ładne wypracowanie, ale zanim postawie ocene, to sprawdzę ile błedów ma to wypracowanie". Poszedłem jak na ściecie. A Ona powoli przewraca kartki zeszytu, przewraca, patrzy na mnie i mówi - "no widzisz jak chcesz to potrafisz pisać poprawnie".Mowiac to na połowie czystej strony napisała ocenę 5!Ludzie nigdy wiecej nie miałem takiego zgryzu, bo musiałem napisać to wypracowanie o określonej objetości (10 i pół stony) i to bez błedów - cała moja rodzina poprawiała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość elutek 09.11.2007 13:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2007 UJ, Ćwiczenia z Teorii przestrzeni Hilberta: " To twierdzenie bardzo łatwo się dowodzi, wystarczy się tylko trochę pobawić jądrami...." dlaczego tylko trochę? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jasia 12.11.2007 08:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Listopada 2007 Szkoła średnia, pocaztek lat 70, polonistka Pani Profesor jeszcze ze Lwowa, no i ja , notorycznie zmieniajacy litery i błędy ortograficzne, zawsze była adnotacja "treść piekna, ale błędy" (wiem, teraz to sie nazywa dys - coś tam). Na poczatku lekcji nie zgłosiłem braku wypracowania domowego. Dobiega koniec lekcji, a Pani Profesor mówi, no mamy troche czsu, to sprawdzimy jak tam wasze wypracowanie domowe. Padło na mnie. Do dziś pamietam tytuł "Opisz dom Ojca Goriot". Co miałem zrobić zaczełem "czytać". Po skończonym czytaniu Pani Profesor rzecze, "no ładne wypracowanie, ale zanim postawie ocene, to sprawdzę ile błedów ma to wypracowanie". Poszedłem jak na ściecie. A Ona powoli przewraca kartki zeszytu, przewraca, patrzy na mnie i mówi - "no widzisz jak chcesz to potrafisz pisać poprawnie". Mowiac to na połowie czystej strony napisała ocenę 5! Ludzie nigdy wiecej nie miałem takiego zgryzu, bo musiałem napisać to wypracowanie o określonej objetości (10 i pół stony) i to bez błedów - cała moja rodzina poprawiała. łał! świetna nauczycielka! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
xdotka 16.11.2007 14:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2007 Wczoraj miałem niezły przypadek. Położyłem wieczorem dziecko spać i wskoczyłem szybko do samochodu żeby pozałatwiać parę rzeczy. Byłem w jakiejś firmie, u jakiegoś klienta, na koniec wychodzę, a tu pada. Wyciągnąłem czapkę z kieszeni, zakładam i czuję coś dziwnego na głowie. Okazało się, że cały czas miałem dwie śliczne różowe spinki we włosach, jedną z sową a drugą z małym kapelusikiem i brokatem. Spinki te wpiąłem we włosy na życzenie córki po kąpieli. Zrozumiałem natychmiast skąd te dziwne spojrzenia ludzi które trochę mnie dziwiły i ryknąłem śmiechem na środku ulicy. Popłakałam się Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jkrzyz 16.11.2007 20:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2007 Razu pewnego wybrałem się w podróż koleją celem nabycia samochodu. Wczesnym rankiem wsiadłem do pociągu i dwie stacje dalej wysiadłem z niego, bo zapomniałem zabrać tablic rejestracyjnych. Nie poddałem się jednak, wróciłem po tablice, wsiadłem do następnego pociągu i wkrótce drzemałem w najlepsze.Ocknąłem się na stacji docelowej i zobaczyłem że pociąg, do którego powinienem się przesiąść stoi na sąsiednim peronie i zaraz odjedzie. Pognałem więc co sił i dosłownie wskoczyłem do niego w biegu. Zadowolony z siebie stałem przy oknie układałem barwną opowieść żeby zadzwonić do żony i zrelacjonować mój wyczyn, jednak nie dawało mi spokoju dziwne wrażenie że coś jest nie tak. No i wreszcie dotarło do mnie, że cholerne tablice zostały w tamtym pociągu. To był chyba absolutny rekord mojego roztargnienia.Historia ta miała jeszcze kilka niespodziewanych zwrotów akcji, bo samochód który zamierzałem kupić okazał się być kompletnym złomem, tablice odzyskałem (tu głęboki pokłon w stronę żony) i w efekcie po 24 godzinach błąkania się po Polsce kupiłem inny samochód pod granicą z Niemcami. Czas ten jednak kojarzę głównie z kurczowym ściskaniem tablic w ręku i obsesyjnym sprawdzaniem czy nadal mam je ze sobą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monia77w1 16.11.2007 20:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Listopada 2007 jkrzyz, zdolniacha jesteś, nie ma co Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.