Gość elutek 14.12.2007 11:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2007 dojeżdża się do nas jakieś 200 m polna drogą, którą rozjeździł nam niedawno rolnik zwożący 5 ha buraków. Koleiny są takie, że jak wpadnę, to poprostu wiszę. No i dzwoni do mnie kobieta i umawia swoją koleżankę z pracy na spotkanie, przełożone zresztą ze względu na brak dojazdu kika dni wcześniej. Pyta, to jak tam ta droga, już lepiej? Mówię, tak lepiej, ale jednak tzreba uważać. Chcąc sama wydedukować jak duże problemy może miec z dojazdem pytam- a jaki samochód ma kolezanka? -czerwony. mnie zatkało w pierwszej chwili, więc na cisze w słuchawce pani mówi dalej, taki czerwony 3 drzwiowy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 14.12.2007 11:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2007 dojeżdża się do nas jakieś 200 m polna drogą, którą rozjeździł nam niedawno rolnik zwożący 5 ha buraków. Koleiny są takie, że jak wpadnę, to poprostu wiszę. No i dzwoni do mnie kobieta i umawia swoją koleżankę z pracy na spotkanie, przełożone zresztą ze względu na brak dojazdu kika dni wcześniej. Pyta, to jak tam ta droga, już lepiej? Mówię, tak lepiej, ale jednak tzreba uważać. Chcąc sama wydedukować jak duże problemy może miec z dojazdem pytam- a jaki samochód ma kolezanka? -czerwony. mnie zatkało w pierwszej chwili, więc na cisze w słuchawce pani mówi dalej, taki czerwony 3 drzwiowy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość elutek 14.12.2007 11:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2007 dzień mojego ślubu cywilnego - już 20 lat temu mój przyszły mąż zamówił autobus z pracy /nie wszyscy wtedy mieli samochody/ i podał zły adres - zamiast 20 podał 2a no i kierowca czekał na drugim końcu ulicy, czekał bardzo długo, bo solidny chłop był... a większość gości do USC pojechała tramwajem... Trzeba było wytypować nowego Świadka, bo moja Świadkowa nie dotarła - mimo że 2 razy była już pod drzwiami, ale raz zapomniała prezentu , a drugi raz - dowodu osobistego /ale do USC dotarła w ostatniej chwili/ gdy jeszcze w domu przebieraliśmy się do tego ślubu, to zamknęliśmy drzwi, na klucz, bo co chwilę ktoś wchodził i przeszkadzał, a jak chcieliśmy otworzyć to złamał się klucz i nie mogliśmy wyjść... mój Tata musiał drzwi wyważyć a pani /też podobno zły znak, że kobieta/, która udzielała nam ślubu, była, ze względu na późną godzinę, pod znacznym wpływem alkoholu, no, i to są te ważniejsze "wpadki", mniejszych też było trochę - np. brak zamówionego tortu weselnego w cukierni... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 14.12.2007 12:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2007 dzień mojego ślubu cywilnego - już 20 lat temu mój przyszły mąż zamówił autobus z pracy /nie wszyscy wtedy mieli samochody/ i podał zły adres - zamiast 20 podał 2a no i kierowca czekał na drugim końcu ulicy, czekał bardzo długo, bo solidny chłop był... a większość gości do USC pojechała tramwajem... Trzeba było wytypować nowego Świadka, bo moja Świadkowa nie dotarła - mimo że 2 razy była już pod drzwiami, ale raz zapomniała prezentu , a drugi raz - dowodu osobistego /ale do USC dotarła w ostatniej chwili/ gdy jeszcze w domu przebieraliśmy się do tego ślubu, to zamknęliśmy drzwi, na klucz, bo co chwilę ktoś wchodził i przeszkadzał, a jak chcieliśmy otworzyć to złamał się klucz i nie mogliśmy wyjść... mój Tata musiał drzwi wyważyć a pani /też podobno zły znak, że kobieta/, która udzielała nam ślubu, była, ze względu na późną godzinę, pod znacznym wpływem alkoholu, no, i to są te ważniejsze "wpadki", mniejszych też było trochę - np. brak zamówionego tortu weselnego w cukierni... Fajnie miałaś Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dode 14.12.2007 13:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2007 elutek, ja bym powiedziała, że strasznie dużo tych znaków było... , szczególnie ten złamany klucz nie zazdroszczę (mnie tez pani slubu udzielała ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 14.12.2007 13:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2007 elutek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 14.12.2007 13:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2007 dojeżdża się do nas jakieś 200 m polna drogą, którą rozjeździł nam niedawno rolnik zwożący 5 ha buraków. Koleiny są takie, że jak wpadnę, to poprostu wiszę. No i dzwoni do mnie kobieta i umawia swoją koleżankę z pracy na spotkanie, przełożone zresztą ze względu na brak dojazdu kika dni wcześniej. Pyta, to jak tam ta droga, już lepiej? Mówię, tak lepiej, ale jednak tzreba uważać. Chcąc sama wydedukować jak duże problemy może miec z dojazdem pytam- a jaki samochód ma kolezanka? -czerwony. mnie zatkało w pierwszej chwili, więc na cisze w słuchawce pani mówi dalej, taki czerwony 3 drzwiowy mocne Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mika31 14.12.2007 16:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2007 Wstałam kiedyś w nocy do dziecka. Wzięłam je na ręce i stało się coś strasznego.. Nie mogłam małej od siebie odciągnąć. Nie wiem co się stało. Przerażona ciągnę. Zaczynam płakać ze strachu, bo młoda jakby przyrosła. Mąż się obudził i pyta "co ty kochanie robisz ?" Z czego debil się śmieje. Mówię mu, że "nie mogę jej oderwać :cry:". Pyta się "kogo?". Nooo debil "świętego Mikołaja " krzyczę. I wtedy się obudziłam. Stałam przy łóżeczku, w którym młoda spała i ciągnęłam się za cycki. Ogólnie nie lunatykuję, ale często na dzwoniący budzik wyciagałam sobie całkę z godziny, żeby obliczyć, czy muszę już wstać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 14.12.2007 21:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2007 Mika -kiedy to przeczytalam ryknęłam śmiechem tak ,że obudziłam śpiącego męża ale popatrzył w telewizor i pomyślał ,że rozbawiło mnie ,,szkło kontaktowe,, z Miecugowem......... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziemia2 14.12.2007 21:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2007 A ja Wam opowiem o plamie mojego męża.umowil sie z naszym przyjacielem że nastepnego dnia w godzinach dopoludniowych wpadnie do niego coś odebrac( nie pamietam co to bylo-ale nie istotne).Wiedzial że bedzie tylko nasza przyjaciolka.Wiec wpadl na pomysl że sobie zazartuje i po tym jak otworzyla mu dzwi i wszedl do srodka,powiedzial do niej: dobrze że M nie ma, mozemy skoczyc do sypialni,a ona na to bardzo chetnie ale jest u mnie tesciowa! Wiec moj maz zajrzal do pokoju ,powiedzial grzecznie dzien dobry ,odebral rzecz i wyszedl.Mowil że nigdy wczesniej nie czul sie tak głupio!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziemia2 14.12.2007 22:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2007 opowiem jeszcze co wykrzyczalo moj 5 letni syn do rok starszego brata na widok Zakonnicy:"zobacz Maryja przyszła!!" A braciszek na to przeciez to Zakonnica, aaaa pomylilo mi sie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
monia77w1 14.12.2007 22:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2007 Wstałam kiedyś w nocy do dziecka. Wzięłam je na ręce i stało się coś strasznego.. Nie mogłam małej od siebie odciągnąć. Nie wiem co się stało. Przerażona ciągnę. Zaczynam płakać ze strachu, bo młoda jakby przyrosła. Mąż się obudził i pyta "co ty kochanie robisz ?" Z czego debil się śmieje. Mówię mu, że "nie mogę jej oderwać :cry:". Pyta się "kogo?". Nooo debil "świętego Mikołaja " krzyczę. I wtedy się obudziłam. Stałam przy łóżeczku, w którym młoda spała i ciągnęłam się za cycki. Ogólnie nie lunatykuję, ale często na dzwoniący budzik wyciagałam sobie całkę z godziny, żeby obliczyć, czy muszę już wstać. Mika, aż się popłakałam. Miło będzie mieć taką wesołą sąsiadkę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jasia 17.12.2007 08:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 dzień mojego ślubu cywilnego - już 20 lat temu mój przyszły mąż zamówił autobus z pracy /nie wszyscy wtedy mieli samochody/ i podał zły adres - zamiast 20 podał 2a no i kierowca czekał na drugim końcu ulicy, czekał bardzo długo, bo solidny chłop był... a większość gości do USC pojechała tramwajem... Trzeba było wytypować nowego Świadka, bo moja Świadkowa nie dotarła - mimo że 2 razy była już pod drzwiami, ale raz zapomniała prezentu , a drugi raz - dowodu osobistego /ale do USC dotarła w ostatniej chwili/ gdy jeszcze w domu przebieraliśmy się do tego ślubu, to zamknęliśmy drzwi, na klucz, bo co chwilę ktoś wchodził i przeszkadzał, a jak chcieliśmy otworzyć to złamał się klucz i nie mogliśmy wyjść... mój Tata musiał drzwi wyważyć a pani /też podobno zły znak, że kobieta/, która udzielała nam ślubu, była, ze względu na późną godzinę, pod znacznym wpływem alkoholu, no, i to są te ważniejsze "wpadki", mniejszych też było trochę - np. brak zamówionego tortu weselnego w cukierni... Elutek, i jakie było to 20 lat? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość elutek 17.12.2007 08:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 Jasiu, ostatnią rzeczą, jaką można powiedzieć o moim małżeństwie to to, że jest nudne Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jasia 17.12.2007 08:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 Elutek, tak właśnie myślałam... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Darex 17.12.2007 19:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Grudnia 2007 Kumpel mi opowiadał zdarzenie sprzed paru lat. Wesele, stół suto zastawiony, obok niego siedzi gościu, za nim jakaś kobieta, która co chwilę naklada z półmisków na swój talerz kopy sałatek, mięsiw i wędlin i wcina aż jej się sos po brodzie leje. Kumpel przygląda się zdegustowany, trąca sąsiada w bok i mówi: "Patrz pan jak ta kobieta żre". Facet spojrzał na babkę, i lekko purpurowy mówi: "Taa, moja żona miała zawsze dobry apetyt". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daren 20.12.2007 16:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Grudnia 2007 Jedna z gaf w akademiku UW: była jakaś awaria i ciepła woda (a właściwie lokko letnia) była tylko do 4 piętra. Po umyciu wieczorem gonie w klapkach po schodach na swoje 6 pietro, przepasany tylko ręcznikiem wpadam do pokoju nie zapalam światła siadam na swoim kojku i mówie do chłopaków "qurcze ale jest zimna woda" w odpowiedzi słyszę tylko damski chichot, natychmiast zorientowałem się, że pomyliłem piętra zdołałem wydukać tylko "sory pomyliłem pokoje" jak zamykałem drzwi słyszałem tyko gremialny śmiech. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
daren 20.12.2007 17:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Grudnia 2007 Druga historia wydarzyła się na Poczcie. Moja żona poszła tam z 4,5 letnim synem, który lubi bardzo rysować dorwał się więc do jakiś druków i długopisu i zaczął coś rysować. Na to jakaś panienka z okienka zaczeła opierdzielać moją żone że dziecko niszczy mnienir etc... Kilka starszych Pań wstawiło się za moją żoną, że dziecko grzecznie się bawi itd. Niestety syn, na sam koniec, wykrecił niezły numer.. na cały głos krzyczy do mojej żony "mama powiedz słońce" na to moja żona mówi "słońce" na to on "masz cycki gorące" Moja żona powiedziała mi że dawno się tak nie zawstydziła. Jak się później okazało "tego" powiedzonka syn nauczył się w przedszkolu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 20.12.2007 17:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Grudnia 2007 Na komuni u mojego syna, już po obiedzie, opowiedzieliśmy sobie ostrożnie kilka dość niegrzecznych dowcipów, bo nie było co robić, a dzieci biegaly akuratnie gdzieś dalej i zapadła chwila ciszy. Nagle spod stołu wyszedł drugi, młodszy syn, który chodził jeszcze do przedszkola i zapytał wszystkich zaskoczonych jego pojawieniem się: a czym się różni czerwona róża od czerwonych majtek? My zaniermówilismy, bo nie wiedzieliśmy, że siedzi pod stołem i wszystkiego słucha. A ten ostrożnie wychodząc z pokoju, odwrócił się w drzwiach i odpowiedział na własne pytanie: ZAPACHEM! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 21.12.2007 08:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Grudnia 2007 Kiedy jako młode dziewczę zaczęłam pierwszą pracę, załapałam się na firmową wigilię. Nie znałam ludzi, więc życzenia były podobne (takie same) dla wszystkich. Kiedy starszej już dość szefowej powiedziałam to co pozostałym, czyli zadowolenia z dzieci i męża (nie dosłownie, ale coś w tym stylu), wywaliła oczy i nic się nie odezwała. Potem kokleżanka mnie poinformowała: szefowa jest panną i ma z tego powodu straszne kompleksy. Od tej chwili jak kogoś nie znam, trzymam jęzor na wodzy przy składaniu życzeń. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.