Magda25 16.05.2008 08:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Maja 2008 Na imprezie u rodziców, rodzina, znajomi z małym - chyba piecioletnim synkiem - mały w pewnym momencie zaczał wszystkich uciszać, bo chciał powiedziec wierszyk, później była piosenka i tak w kółko, zaczęło się to robic denerwujace... Mały nieugiety, po kilku minutach znowu wszystkich ucisza, milkną rozmowy, a on się zacina: "yyyy ten, jak to było...?" na co ja zupełnie niekontrolowanie wybucham śmiechem i ryczę: "trzeba było się przygotować!" Boże totalny brak podejścia do dzieci!!! Do dziś mi wstyd, na szczęście koleś się nie rozpłakał, bo chyba zapadłabym się pod ziemię... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 18.05.2008 14:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2008 Z mojego punktu widzenia to była raczej gafa rodziców dzieciaka a nie Twoja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielony_listek 18.05.2008 17:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2008 jakiś czas temu klientka poproszona przeze mnie o wprowadzenie pinu chciała to zrobic na kalkulatorze który leżał na ladzie obok maszynki do kart. Przyzwyczaiłam się, że w sklepach podpisuje się kwitek, a tu nagle pani daje urządzonko, żeby wklepać PIN karty. No to ja dziarsko wklepuje, ale cos mi przy trzeciej cyfrze zaczęło świtać, głupio mi się zrobiło strasznie i szeptem do kasjerki mówię: "Może pani skasować te cyferki? Bo przez pomyłke PIN od telefonu zaczęłam wklepywać...". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kasiorek 20.05.2008 20:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2008 hi hi dobry ten watekDodam coś od siebie.Zgubić samochód pod suprmarketem rzecz normalna , ale ja zapamiętałam gdzie zaparkowałam , pod literką H dopiero później się przekonałam ile tych literek jest (hydrant) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Capricorn 20.05.2008 20:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2008 hi hi dobry ten watek Dodam coś od siebie. Zgubić samochód pod suprmarketem rzecz normalna , ale ja zapamiętałam gdzie zaparkowałam , pod literką H dopiero później się przekonałam ile tych literek jest (hydrant) to mi przypomina historię, gdy mój brat zgubił jeden bucik u dziadka na polu Nie wpadł na to, ze jak bucik mu spadł, to zeby go podnieść i przynieśc do domu przychodzi więc w jednym bucie, a na pytanie "kogoś dorosłego", czy pamięta, gdzie jest bucik, odpowiedział rozbrajająco: "oczywiście, ze pamietam. POD DWOMA PLATKAMI MAKU" :D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wiktoria05 20.05.2008 21:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2008 nie wiem czy to największa gafa, ale gapa ze mnie tak. Wlasnie dzisiaj wymieniłam w kantorze 1000 euro i wlozylam zlotowki do malego plecaka ktorego nie zapielam. Plecak zawieszony na jednym ramieniu niemal odwrocony całkowicie dnem do gory. Jak się zorientowalam malo nie zamarłam ze strachu, czy mam wszystkie pieniądze. Na szczęscie nie wysypały się... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kasia_de 21.05.2008 19:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Maja 2008 )jechałam sobie samochodem wczoraj po południu, nagle jakieś dziwne sensacje zaczęły się dziać, zjechałam na pobocze, wyłączyłam silnik i zapaliłam jeszcze raz. Sensacje trwały w dalszym ciągu (potem się okazało że pedał gazu sie przyblokował). Dzwonię do męża, mówię, ze samochód się zepsuł, on pyta co zrobiłam, no mówię, że wyłaczyłam silnik i odpaliłam znowu. Słyszę sztański chichot w słuchawce. Pytam grzecznie (dość zdenerwowana byłam) z czego się kurde śmieje. A on mi na to że pierwsze słyszy, żeby ktoś próbował naprawić samochód restartując go Hmm, następnym razem skorzystam z opcji "pomoc" (byle nie pomoc drogowa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 21.05.2008 19:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Maja 2008 Tak Kasiu, samochód to nie komputer. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 21.05.2008 20:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Maja 2008 Kasiu, Twój mąż, podobnie jak tomek1950 (wybacz! ) są oględnie mówiąc trochę niedzisiejsi. Współczesne samochody mają tyle elektroniki, że to właściwie już prawie komputerki, i jak najbardziej na wiele dolegliwości najlepiej pomaga im restart! W moim co najmniej na trzy! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 21.05.2008 20:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Maja 2008 Kasiu, Twój mąż, podobnie jak tomek1950 (wybacz! ) są oględnie mówiąc trochę niedzisiejsi. Współczesne samochody mają tyle elektroniki, że to właściwie już prawie komputerki, i jak najbardziej na wiele dolegliwości najlepiej pomaga im restart! W moim co najmniej na trzy! W swoim zyciu trochę "skubnąłem" nauk o samochodach. Dawno to było, przyznaję. O elektronice i komputerach w autkach nikt wtedy nie myslał, bo komputer to było olbrzymie urządzenie. Niedawno zadzwoniła do mnie córka z pytaniem co robić: jak przekręca kluczyk by uruchomić samochód to na wyświetlaczu ukazuje się łódź podwodna, a samochód nie chce zapalić. Pojechałem, ja co z samochodami obecnej, elektroniczno-komputerowej generacji nigdy nie miałem do czynienia. Na wyswietlaczu był dość symbolicznie pokazany silnik. Trochę i łódź podwodną przypominał. Przyczyna - kluczyk mechanicznie pasujący do stacyjki, ale immobiliser nie. Tego mnie nie uczono. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 22.05.2008 20:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2008 Malo oryginalne samochodowe roztargnienie sprzed lat: W pośpiechu podjechałam na inną stację niż zwykle, biegiem nie patrząc zatankowałam... i, jak mówi mój małż, biedny samochodzik miał potem lewatywę. Ropka się bezyniaczkowi nie przyjęła... Uprzedzając ciosy dodam, że gdy szarpiąc toczyłam się skokami w kierunku warsztatu, kolejni dżentelmeni udzielali mi różnych cennych rad, stawiali diagnozy itd. Najbardziej pamiętam poważnego geniusza, który odkręcił wlew, pociągnął nosem i zakomunikował: "Wszystko jasne, zatankowała Pani bezołowiową!". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielony_listek 23.05.2008 09:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2008 Jeździłam wtedy samochodem na gaz, wychodzę po pracy - nie chce zapalić. Koledzy się zbrali, kiwaja głowami, pytają "a na pewno przełączyłaś na benzynę?" (z przyczyn technologicznych powinno się zawsze odpalać na benzynie, chyba bo reduktor może zamarznąć). No przełączyłam, przełączyłam i nic. W końcu wkurzona kopnęłam w koło, na co koledzy w śmiech, że od kopania to raczej nie ruszy. Taka byłam zła, że mówię "a właśnie, że ruszy". Kopnęłam jeszcze raz, skorzystałam z opcji "telefon do przyjaciela", przełączyłam na gaz i... ruszył Czasem kopanie pomaga A, pompa paliwowa nawaliła, dlatego nie chciał zapalić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sienna 01.06.2008 12:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2008 To ja też coś dodam. Kilka lat temu wychodziłyśmy z koleżanką z akademika. Dzionek ładny, a że szłyśmy na kolokwium, którego i tak wiedziałam że nie zdam to dostałam popularnej głupawki. Wyszłyśmy z tego akademika a nad nami wysooooko wysooooko leciał zwykły pasażerski(?) samolot, to ja spoglądam na ten samolot i mówię:- ooo cześć Robciu (mój brat pracujący przy samolotach na pobliskim lotnisku wojskowym)a Koleżanka na to:- Jaki Robcio?- no przecież mój brat- a skąd wiesz że to on?- bo mi chusteczką pomachał- jak?- no otworzył okienko z boku i pomachał do mnie- A SKĄD WIEDZIAŁ ŻE TO TY??? Po kilku minutach milczenia koleżanka przerywa ciszę mówiąc:- nieeee nooooo, chyba żartujesz, przecież w samolotach okna się nie otwierają Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kotek999 03.06.2008 07:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2008 Kilkanaście lat temu jak jeździłam maluchem pojechałam do znajomych, znajomy zatrzasnął kluczyki od swojego VW, zły jak pies, nie wiedział co ma zrobić - ja twardzielka mówię do niego dobra ja go otworzę, wziełam kluczyki od mojego malucha włożyłam do jego zamka poruszałam pokręciła i otworzyłam - ale byli zdziwieni I największe moja wpadka z przed 14 lat - jesteśmy na dużej imprezie z mężem i znajomymi, spodkałam dziewczynę której bardzo, bardzo nie lubię i oczywiście jak to kobiety od razu zaczęłyśmy komentować - rzecz się działa w łazience- gadamy sobie i gadamy (bez umiaru), nagle słyszymy spuszczaną wodę w ubikacji i z kabiny wychodzi właśnie dziewczyna po której tak "jechałyśmy) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dode 03.06.2008 08:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2008 Miałam podobne zdarzenie, też dawno temu. Bylismy na kolacji w Zurichu przy placu, z którego odjeżdżały autobusy m.in do Polski. Poszłam umyć zęby przed podróżą. Przede mna weszły do łazienki 2 dziewczyny. Jedna weszła do kabiny, druga została w łazience. Zabieram się za mycie zębów, a z kabiny rozlega się po Polsku: -Ty, jakas d.upa weszła za nami, nie? -yhhy -to weź ją obczaj, jak wygląda, w co ubrana i wiesz -yhhy Ja myje te zęby i w lustrze widze, jak mnie panna "obczaja". Skończyłam i w najczystszym polskim języku pytam: no i jak dobrze wypadłam? Dziewczynie oczy zrobiły się jak złotówki i autentycznie opadła jej szczęka. w tej samej chwili wyszła z kabiny druga, więc mówię, czasami trzeba trosze uważać, zanim cokolwiek sie powie i z honorem opuściłam kibel Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kolakao 03.06.2008 12:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2008 no to ja tez mialysmy wyjsc gdzies z kolezanka - ale mialysmy juz malo czasu - wiec biegne do niej do domu,wchodze i od progu jak juz ja zobaczylam mowie - wiesz co juz mialysmy wychodzic a ty jeszcze glowy nie wysuszylas !!!!!!!!!!!!!!!!!!! okazalo sie ze wcale nie miala mokrej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ullerowa 11.06.2008 17:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Czerwca 2008 a wiecie co mnie dzisiaj spotkało? Chciałam odebrać syna z przedszkola a go tam nie było Pytam pani pewnie babcia go odebrała? A pani mi odpowiada - jego dzisiaj w ogóle nie było Pędzę do babci i co sie okazało, ze mały rano marudził ze go brzuch boli i maz zostawił go u babci tylko mnie zapomniał o tym poinformowac Ale wszyscy w przedszkolu mieli ubaw ze mama dziecko zgubiła Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
02aga 12.06.2008 11:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Czerwca 2008 z serii zatrzaśnięte kluczyki : parę lat temu byliśmy ze znajomymi namazurach po powrocie z wycieczki do miejsca zakwaterowania wszyscy wysiedli z samochodu i zatrzasnęli odruchowo dzrzwi a kolega nie wyjął kluczyków pełna konsternacja co robić ?ponieważ kolega miał nowy samochód nie chciał go uszkodzić przy próbie samodzielnego otwierania , nasi mężowie stwierdzili że pójdą poszukać warsztatu a tam napewno mają wprawę w otwieraniu zatrzaśniętych drzwi obeszli pół miasta ale znalezli , po 2 godz. panowie przyjechali lawetą w ciągu 10 sekund otworzyli dzrzwi i zainkasowali 100 jakie była nasza wściekłość , zdziwienie a pózniej śmiech gdy się okazało że tylne dzrzwi nie były zatrzaśnięte ??????? okazało się że koleżanka myślała że ja wychodząc z samochodu wcisnełam guziczek a ona tylko zatrzasneła a często tak robiłyśmy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
02aga 12.06.2008 12:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Czerwca 2008 i jeszcze moja osobista wpadka ,wczoraj kupiłam zszywacz przyszłam do domu i chcąc sprawdzić czy działa włożyłam zszywki ale ku mojemu rozczarowaniu nie zszywał tylko robił dziury w papierze . poszłam jeszcze raz do sklepu wymienić to ustrojstwo i mówię sprzedawczyni że nie działa a ona mi na to nie działa bo nie ma zszywek , no przecierz nie jestem taka głupia próbowałam ze zszywkami ,pani wkłada swoje zszywki bierze kartkę i okazuje się że mój zszywacz działa jak należy okazało się że byłam na tyle głupia że w roztargnieniu (to z reguły mój normalny stan)odwrotnie włożyłam zszywki , ekspedientka chyba się tego domyśliła bo tak na mnie spojrzała że aż miło , no nic będę chodzić do innego sklepu aga Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
didaii 25.06.2008 12:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Czerwca 2008 Świeżo po zdaniu prawa jazdy, pierwszy samochód - Fiat 126p przecudnej urody Wyjeżdżając rano do pracy dostałam ostrzeżenie od taty - "Ty uważaj żeby Ci koło nie odpadło, bo coś tam nie tak jest". Więc przerażona jadę i modlę się, żeby mi to koło nie odpadło. W pewnym momencie coś zaczęło rzucać samochodem, mi już słabo... Zatrzymałam się, zgasło, próbuję odpalić - nic... Myślę sobie, trudno, maluch nie wytrzymał jazdy, no nic, jakoś zepchałam na pobocze i dzwonię po ratunek, jednocześnie łapiąc stopa, żeby do pracy się nie spóźnić. Złapałam Niemca pod gajerkiem, który jakoś na migi ofiarował się, że doholuje mnie do najbliższej miejscowości - ufajdał się przy tym niemiłosiernie, bo mój maluch to taki nie za czysty był W całą akcję zaangażowałam mechanika, mojego ojca, ówczesnego chłopaka, no i oczywiście mojego szefa. I co się okazało? Benzyna mi się skończyła ..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.