ruskowa 25.06.2008 18:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Czerwca 2008 jeszcze ciepłe-wczorajsze... Siedzieliśmy z mężem w jakimś barze (mało uczęszczanym) i po chwili mąż zostawiając na stoliku dokumenty i telefon udał się do toalety. To co wydarzyło sie później znam jedynie z jego relacji Wszedł do kabiny, a ponieważ w całym budynku były okropne przeciągi, drzwi za nim zamkneły się z hukiem. Gdy chciał je otworzyć okazało się że nie da rady, gdyż w drzwiach została klamka bez bolca, ta druga część zapewne leżała na podłodze po drugiej stronie ..... Telefon na stoliku, krzyczeć głupio i jak długo można czekać aż ktoś przyjdzie Małżonek wszedł na sedes i "przeczołgał się" przez szparę pod sufitem. Na szczęście miał na sobie spodenki i koszulkę, którą niemiłosiernie wybrudził a nie garnitur. Wyszedł z toalety po dość długim czasie dziwnie rozbawiony i wypaprany a ja jeszcze przez pół dnia zwijałam się ze śmiechu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ew-ka 25.06.2008 20:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Czerwca 2008 opowiadal mi kolega ,ze kiedy odwiedzila go córka ze swoim przyszłym mężem wybrali sie razem do jego ulubionej restauracji na obiad . Moj kolega jest słusznej wagi i nosi okulary ...jego przyszły zięć też okrąglutki i tez okularnik. Krzysiu powiedział ,że przyszedł dzisiaj z dziecmi .....na co kelnerka - Corka to chyba do mamy podobna ,ale syna to by sie pan nie wyparł Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anka76 27.06.2008 21:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Czerwca 2008 ja miałam dziś dzień pełen gaf: zaczęło się od włączenia migacza na łuku drogi w środku lasu gdzie żywej duszy a i skrzyżowania nie było potem już tylko gorzej chciałam wypłacić gotówkę z bankomatu za pomocą karty czipowej tyle że stałam chwilę przed tą "ścianą płaczu " i zastanawiałam się jak to włożyć a potem w hurtowni jakiemuś klientowi zwierzyłam się co chcę zakupić i dlaczego akurat do nich przyjechałam (oczywiście myślałam że to sprzedawca) a potem sprzedawcy - okazało się że to znajomy znajomego- tłumaczyłam że moja koleżanka zna kogoś z tej miejscowości o tym imieniu i... tu się okazało że to właśnie ten znajomy. Kicha totalna kicha - dobrze że już wieczór. Tyle że podobno jaki piątek taki świątek... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 27.06.2008 23:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Czerwca 2008 Pakowałam się przed wyjazdem. Kilka dni. W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że nie wiem co zrobiłam z przygotowanym zestawem zdjęć do ważnych dokumentów. szukałam szukałam Aż znalazłam! Starannie zawinięte w kostium kąpielowy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 28.06.2008 19:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Czerwca 2008 dobrze, że nie w lodówce Ja kiedyś przemroziłam paszport w zamrażalce. Dziwnie potem wyglądał, taki sflaczały nieco. Na szczęście jechałam tylko do czech, jakoś mnie wpuscili z pomocą dowodu. Ale potem musiałam wynienić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
galka 28.06.2008 20:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Czerwca 2008 dobrze, że nie w lodówce Ja kiedyś przemroziłam paszport w zamrażalce. Dziwnie potem wyglądał, taki sflaczały nieco. Na szczęście jechałam tylko do czech, jakoś mnie wpuscili z pomocą dowodu. Ale potem musiałam wynienić Do czech to ja mam za darmo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 29.06.2008 08:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Czerwca 2008 dobrze, że nie w lodówce Ja kiedyś przemroziłam paszport w zamrażalce. Dziwnie potem wyglądał, taki sflaczały nieco. Na szczęście jechałam tylko do czech, jakoś mnie wpuscili z pomocą dowodu. Ale potem musiałam wynienić Do czech to ja mam za darmo Teraz już chyba tak. Ale to było 2 lata temu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JANINKI-AMORKI82 30.06.2008 06:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2008 Ja ostatnio miałam "małą gafę". Idziemy z połówkiem po parkingu do naszego auta (połówek ma fioła na punkcie tego auta - starocia, a nie jest ono zbyt popularne, więc jak tylko widzimy inny egzemplarz to go podziwiamy, omawiamy itp..). Połówek mnie nieco wyprzedził, a ja zauważyłam właśnie ten "inny egzemplarz", więc krzyczę do niego: Kochanie patrz!!! taki jak nasz i ruda go żre też jak naszego.. na co słyszę odpowiedź z tyłu: bo proszę Pani to nie jest już najmłodszy samochód więc tu i ówdzie troszkę rdzy ma.. okazało się, że to właściciel owego egzemplarza , połówek próbował nieco podratować sytuację i coś tam zaczął tłumaczyć, że my mamy taki sam, że rdza w dokładnie tym samym miejscu...ale facet i tak sie śmiał do rozpuku, chyba go wcale nie słuchał ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
anka76 30.06.2008 19:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2008 Nie pisałam jaki piątek taki świątek? Odwozimy wczoraj z imprezy znajomych - ja prowadzę a samochód nowo zakupiony jadę może 2-3 raz. Zatrzymuje się pod ich domem a że gorąco to i klima chodzi pełną parą wyłączyłam silnik bo jeszcze siedzimy i gadu gadu. W pewnym momencie dochodzę do wniosku że skoro pogawędka się rozwija to zaparkuje w bezpieczniejszym miejscu i możemy gadać dalej. Radio gra, powietrze dmucha na fool a ja jedynka , sprzęgło i ... auto nie rusza. Raz, drugi, trzeci. W końcu małża pytam dlaczego ten super wóz nie chce mi jechać a on spokojniutko: "kochanie trzeba go zapalić" ... oj będą mieli ze mnie używanie jeszcze przez długi, długi czas Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dode 30.06.2008 20:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2008 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ANIAILIS 03.07.2008 07:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2008 stoje w kolejce do kasy, przede mną stoi Japończyk, kasjerka kasuje jego zakupy, przy jabłkach pyta: -czy te jabłka są w promocji? Japończyk patrzy na nią i nic nie mówi, babka pyta jeszcze raz, powoli i wyraźnie, prawie literując, gościu mówi po angielsku , że nie rozumie, na to pani woła koleżankę na pomoc i mówi: -pomóż, bo nie mogę się z klientem dogadać, bo pan jest GŁUCHY Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ullerowa 04.07.2008 15:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2008 Znam osobnika który wypłacajac kase w bankomacie odebrał karte a pieniadze zostawił w bankomacie (duza sume ) Całe szczescie wszystko dobrze sie skonczyło, nie było za nim kolejki i pieniadze zostały wessane spowrotem (odzyskane) O braku kasy połapał sie dopiero przy kasie w sklepie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Funia 04.07.2008 17:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2008 Dobra teraz moje wynurzenia Ładny wiosenny dzień, parkuję pod sądem, biorę akta i togę i lecę na sprawę, w drzwiach puszcza mnie starszy kolega (strasznie mi się podoba ), więc ja wchodzę przez drzwi i wbiegam przed nim leciutko po schodach. Idę pod salę, a tam okazuje się, że jak zwykle jest poślizg - tym razem ok. kilkunastu minut opóżnienia. Przeciwniczka siedzi pod salą, wymieniamy kilka zdawkowych zdań, a wtedy ona "przepraszam, ale chyba się Pani spodnie popruły!!!!!!!!" Okazało się, że faktycznie puścił mi szew w nowych portkach, ja tu przez kolegą mecenasem prawie gołym tyłkiem świeciłam. Tylko byłam babce wdzięczna, że się odezwała, bo byłp by jak w piosence: "wsiadł do autobusu człowiek z liściem na głowie...." Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 04.07.2008 19:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2008 stoje w kolejce do kasy, przede mną stoi Japończyk, kasjerka kasuje jego zakupy, przy jabłkach pyta: -czy te jabłka są w promocji? Japończyk patrzy na nią i nic nie mówi, babka pyta jeszcze raz, powoli i wyraźnie, prawie literując, gościu mówi po angielsku , że nie rozumie, na to pani woła koleżankę na pomoc i mówi: -pomóż, bo nie mogę się z klientem dogadać, bo pan jest GŁUCHY ja z kolejki do kasy to słyszałem (ale nie wiem czy prawda) że gość połozył na taśmie kurczaka mrożonego, kurczak jako ze kolejka lekko długa lekko sie rozmroził, a pani kasjerka przez mikrofon woła - obsługa proszona na kasę nr6. Panu pociekło z ptaka!!!! -) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 04.07.2008 19:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2008 ja z kolejki do kasy to słyszałem (ale nie wiem czy prawda) że gość połozył na taśmie kurczaka mrożonego, kurczak jako ze kolejka lekko długa lekko sie rozmroził, a pani kasjerka przez mikrofon woła - obsługa proszona na kasę nr6. Panu pociekło z ptaka!!!! -) Prawda, tyle tylko ze dzis to klasyczna urban legends ja juz slyszalam ze "na wlasne uszy" slyszala to moja kolezanka, moj wujek, z 400 osob na forum , babcia, kolezanka babci itp Co nie zmienia faktu ze pewnie kiedys ktos faktycznie to słyszal a teraz poszlo w obieg jako historyjka typu " moja mama jak wczoraj byla w sklepie to obok facet w kolejce..." Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 04.07.2008 19:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2008 moja gafa myślowa z zeszłego piątku...... 23.00 jadą straże pożarne. 3 na raz. Wychodze na taras , słyszę jakieś daleko karaoke, ognia nie widać. Więc wydedukowałem że żeni sie jakiś strażak i kumple zajechali z fasonem tłuc przed weselną porcelanę. Rano okazało sie że jakiś facet wpadł do bagna i prawie ducha wyzionął, dobrze że jego "ratunku" w końcu usłyszeli sąsiedzi Gość wpadł po 18.00 a wyciągnęli go po 23.00 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 04.07.2008 20:15 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2008 heh - ja bym pomyslala ze jakiegos kotka z drzewa sciagaja Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 04.07.2008 20:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2008 jeszcze bedąc w młodych latach, moja siostra wracała z zajęć tramwajem, a trafiła się pora była deszczowa, więc miała na nogach jakieś sportowe buty i dodatkowo kalosze. W tramwaju był dość duży tłok, a na jednym z przystanków wsiadł mlody facet, który złozył parasol i trzymał go pomiedzy pasażerami. No i pewnie chciał szpic oprzeć o podłogę, ale trafił własnie siostrze pomiędzy buta i kalosz. Poczatkowo tego nie poczuła. Tramwaj ruszył, ale po chwili płótno buta przemokło. chciała wziąć nogę i zobaczyć skąd woda, ale noga okazała się przygwożdżona do podłogi. Wreszcie jakoś zerknęła na dół, zobaczyła parasol i krzyczy na cały tramwaj:panie, niech mi pan to zaraz wyciągnie!facet zdziwiony odpowiada: ależ ja pani nic nie wkładałem!a siostra: no jak nie, jak czuję, że mam mokro! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 04.07.2008 20:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2008 jeszcze bedąc w młodych latach, moja siostra wracała z zajęć tramwajem, a trafiła się pora była deszczowa, więc miała na nogach jakieś sportowe buty i dodatkowo kalosze. W tramwaju był dość duży tłok, a na jednym z przystanków wsiadł mlody facet, który złozył parasol i trzymał go pomiedzy pasażerami. No i pewnie chciał szpic oprzeć o podłogę, ale trafił własnie siostrze pomiędzy buta i kalosz. Poczatkowo tego nie poczuła. Tramwaj ruszył, ale po chwili płótno buta przemokło. chciała wziąć nogę i zobaczyć skąd woda, ale noga okazała się przygwożdżona do podłogi. Wreszcie jakoś zerknęła na dół, zobaczyła parasol i krzyczy na cały tramwaj: panie, niech mi pan to zaraz wyciągnie! facet zdziwiony odpowiada: ależ ja pani nic nie wkładałem! a siostra: no jak nie, jak czuję, że mam mokro! prawie to widze i słysze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 04.07.2008 21:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2008 z serii zatrzaśnięte kluczyki : nie wiem, czy tego juz gdzieś nie pisałem, ale tego zapomnieć się nie da. Zima, około minu15 stopni. Jedziemy z kumplem do Białegostoku (z Galicji) od rana. W końcu zjechalismy z głównej drogi, żeby sobie trochę skrócić. A po paru kawach na trasie uczucia się skropliły i w szczerym polu, wykorzystując fakt, że nic ta drogą nie jechało, wysiedliśmy, aby poczuć ulgę. no i oczywiście zamki się zatrzasnęły. Ja byłem w samej koszuli, kolega też. reszta ciuchów w aucie. żadnych narzedzi, żadnych samochodów na drodze. Auto nowe, kumpel rozbijać nie chciał. Zresztą, gdyby wybił szybę, to nie wiem jakbyśmy wtedy dalej jechali. W końcu coś jedzie. zatrzymał się, pokiwał głową, odjechał. jeszce kilka takich. W końcu jeden zabrał mnie do pobliskiego miasteczka i podwiózł na Policję. Niestety, komendant stwierdził, że Zbysiu, tutejszy specjalista od wszelkich zamków wyjechał na gościnne wystepy do Warszawy i więcej włamywaczy to on tu nie zna. Wysłał mnie do miejscowego slusarza. Ślusarz obiecał za godzinę przyjechać. poszedłem do głównej drogi. Udało mi się zatrzymać okazję i wracam do naszego auta. A tam obok stoi TIR. Zdażyłem na czas. Kierowca TIR-a pokazał nam, jak się otwiera takie auta w 5 sekund, przy czym na trzy sposoby! Za naukę nie wziął grosza, wystarczył mu widok naszych czerwonych nosów. Śmiał się niemozliwie. PS. Jak bedziecie w potrzebie, to mogę wam zdradzić te sposoby. Do jednego z nich potrzebna jest wycieraczka. W końcu przecież dostępna. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.