Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Najwieksza gafa i/lub przypadki roztargnienia czyli.....


zielonooka

Recommended Posts

jeszcze ciepłe-wczorajsze...

Siedzieliśmy z mężem w jakimś barze (mało uczęszczanym) i po chwili mąż zostawiając na stoliku dokumenty i telefon udał się do toalety.

To co wydarzyło sie później znam jedynie z jego relacji :D

Wszedł do kabiny, a ponieważ w całym budynku były okropne przeciągi, drzwi za nim zamkneły się z hukiem. Gdy chciał je otworzyć okazało się że nie da rady, gdyż w drzwiach została klamka bez bolca, ta druga część zapewne leżała na podłodze po drugiej stronie .....

Telefon na stoliku, krzyczeć głupio i jak długo można czekać aż ktoś przyjdzie :-?

Małżonek wszedł na sedes i "przeczołgał się" przez szparę pod sufitem. Na szczęście miał na sobie spodenki i koszulkę, którą niemiłosiernie wybrudził a nie garnitur. Wyszedł z toalety po dość długim czasie dziwnie rozbawiony i wypaprany a ja jeszcze przez pół dnia zwijałam się ze śmiechu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

opowiadal mi kolega ,ze kiedy odwiedzila go córka ze swoim przyszłym mężem wybrali sie razem do jego ulubionej restauracji na obiad . Moj kolega jest słusznej wagi i nosi okulary ...jego przyszły zięć też okrąglutki i tez okularnik. Krzysiu powiedział ,że przyszedł dzisiaj z dziecmi .....na co kelnerka

- Corka to chyba do mamy podobna ,ale syna to by sie pan nie wyparł :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja miałam dziś dzień pełen gaf:

zaczęło się od włączenia migacza na łuku drogi w środku lasu gdzie żywej duszy a i skrzyżowania nie było

potem już tylko gorzej

chciałam wypłacić gotówkę z bankomatu za pomocą karty czipowej tyle że stałam chwilę przed tą "ścianą płaczu " i zastanawiałam się jak to włożyć

a potem w hurtowni jakiemuś klientowi zwierzyłam się co chcę zakupić i dlaczego akurat do nich przyjechałam (oczywiście myślałam że to sprzedawca) a potem sprzedawcy - okazało się że to znajomy znajomego- tłumaczyłam że moja koleżanka zna kogoś z tej miejscowości o tym imieniu i... tu się okazało że to właśnie ten znajomy. Kicha totalna kicha - dobrze że już wieczór. Tyle że podobno jaki piątek taki świątek... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dobrze, że nie w lodówce :D

Ja kiedyś przemroziłam paszport w zamrażalce. Dziwnie potem wyglądał, taki sflaczały nieco. Na szczęście jechałam tylko do czech, jakoś mnie wpuscili z pomocą dowodu. Ale potem musiałam wynienić :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dobrze, że nie w lodówce :D

Ja kiedyś przemroziłam paszport w zamrażalce. Dziwnie potem wyglądał, taki sflaczały nieco. Na szczęście jechałam tylko do czech, jakoś mnie wpuscili z pomocą dowodu. Ale potem musiałam wynienić :-?

Do czech to ja mam za darmo :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dobrze, że nie w lodówce :D

Ja kiedyś przemroziłam paszport w zamrażalce. Dziwnie potem wyglądał, taki sflaczały nieco. Na szczęście jechałam tylko do czech, jakoś mnie wpuscili z pomocą dowodu. Ale potem musiałam wynienić :-?

Do czech to ja mam za darmo :D

 

Teraz już chyba tak. Ale to było 2 lata temu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio miałam "małą gafę".

Idziemy z połówkiem po parkingu do naszego auta (połówek ma fioła na punkcie tego auta - starocia, a nie jest ono zbyt popularne, więc jak tylko widzimy inny egzemplarz to go podziwiamy, omawiamy itp..). Połówek mnie nieco wyprzedził, a ja zauważyłam właśnie ten "inny egzemplarz", więc krzyczę do niego:

Kochanie patrz!!! taki jak nasz i ruda go żre też jak naszego..

 

na co słyszę odpowiedź z tyłu:

bo proszę Pani to nie jest już najmłodszy samochód więc tu i ówdzie troszkę rdzy ma..

 

:oops: :oops: :lol: :lol:

 

okazało się, że to właściciel owego egzemplarza :-D, połówek próbował nieco podratować sytuację i coś tam zaczął tłumaczyć, że my mamy taki sam, że rdza w dokładnie tym samym miejscu...ale facet i tak sie śmiał do rozpuku, chyba go wcale nie słuchał :-D...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pisałam jaki piątek taki świątek? Odwozimy wczoraj z imprezy znajomych - ja prowadzę a samochód nowo zakupiony jadę może 2-3 raz. Zatrzymuje się pod ich domem a że gorąco to i klima chodzi pełną parą wyłączyłam silnik bo jeszcze siedzimy i gadu gadu. W pewnym momencie dochodzę do wniosku że skoro pogawędka się rozwija to zaparkuje w bezpieczniejszym miejscu i możemy gadać dalej. Radio gra, powietrze dmucha na fool a ja jedynka , sprzęgło i ... auto nie rusza. Raz, drugi, trzeci. W końcu małża pytam dlaczego ten super wóz nie chce mi jechać a on spokojniutko: "kochanie trzeba go zapalić" ... oj będą mieli ze mnie używanie jeszcze przez długi, długi czas :oops: :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stoje w kolejce do kasy, przede mną stoi Japończyk, kasjerka kasuje jego zakupy, przy jabłkach pyta:

-czy te jabłka są w promocji?

Japończyk patrzy na nią i nic nie mówi, babka pyta jeszcze raz, powoli i wyraźnie, prawie literując, gościu mówi po angielsku , że nie rozumie, na to pani woła koleżankę na pomoc i mówi:

-pomóż, bo nie mogę się z klientem dogadać, bo pan jest GŁUCHY :lol: :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra teraz moje wynurzenia :oops:

 

Ładny wiosenny dzień,

parkuję pod sądem, biorę akta i togę i lecę na sprawę, w drzwiach puszcza mnie starszy kolega (strasznie mi się podoba :roll: ),

więc ja wchodzę przez drzwi i wbiegam przed nim leciutko po schodach.

Idę pod salę, a tam okazuje się, że jak zwykle jest poślizg - tym razem ok. kilkunastu minut opóżnienia.

Przeciwniczka siedzi pod salą, wymieniamy kilka zdawkowych zdań, a wtedy ona "przepraszam, ale chyba się Pani spodnie popruły!!!!!!!!"

 

:o :o :o :o

 

Okazało się, że faktycznie puścił mi szew w nowych portkach, ja tu przez kolegą mecenasem prawie gołym tyłkiem świeciłam.

 

Tylko byłam babce wdzięczna, że się odezwała, bo byłp by jak w piosence: "wsiadł do autobusu człowiek z liściem na głowie...." :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stoje w kolejce do kasy, przede mną stoi Japończyk, kasjerka kasuje jego zakupy, przy jabłkach pyta:

-czy te jabłka są w promocji?

Japończyk patrzy na nią i nic nie mówi, babka pyta jeszcze raz, powoli i wyraźnie, prawie literując, gościu mówi po angielsku , że nie rozumie, na to pani woła koleżankę na pomoc i mówi:

-pomóż, bo nie mogę się z klientem dogadać, bo pan jest GŁUCHY :lol: :roll:

 

ja z kolejki do kasy to słyszałem (ale nie wiem czy prawda) że gość połozył na taśmie kurczaka mrożonego, kurczak jako ze kolejka lekko długa lekko sie rozmroził, a pani kasjerka przez mikrofon woła

- obsługa proszona na kasę nr6. Panu pociekło z ptaka!!!! -:))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

ja z kolejki do kasy to słyszałem (ale nie wiem czy prawda) że gość połozył na taśmie kurczaka mrożonego, kurczak jako ze kolejka lekko długa lekko sie rozmroził, a pani kasjerka przez mikrofon woła

- obsługa proszona na kasę nr6. Panu pociekło z ptaka!!!! -:))

 

Prawda, tyle tylko ze dzis to klasyczna urban legends

ja juz slyszalam ze "na wlasne uszy" slyszala to moja kolezanka, moj wujek, z 400 osob na forum :) , babcia, kolezanka babci itp

Co nie zmienia faktu ze pewnie kiedys ktos faktycznie to słyszal a teraz poszlo w obieg jako historyjka typu " moja mama jak wczoraj byla w sklepie to obok facet w kolejce..." :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja gafa myślowa z zeszłego piątku......

23.00 jadą straże pożarne. 3 na raz.

Wychodze na taras , słyszę jakieś daleko karaoke, ognia nie widać.

Więc wydedukowałem że żeni sie jakiś strażak i kumple zajechali z fasonem tłuc przed weselną porcelanę.

Rano okazało sie że jakiś facet wpadł do bagna i prawie ducha wyzionął, dobrze że jego "ratunku" w końcu usłyszeli sąsiedzi :oops:

Gość wpadł po 18.00 a wyciągnęli go po 23.00

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeszcze bedąc w młodych latach, moja siostra wracała z zajęć tramwajem, a trafiła się pora była deszczowa, więc miała na nogach jakieś sportowe buty i dodatkowo kalosze. W tramwaju był dość duży tłok, a na jednym z przystanków wsiadł mlody facet, który złozył parasol i trzymał go pomiedzy pasażerami. No i pewnie chciał szpic oprzeć o podłogę, ale trafił własnie siostrze pomiędzy buta i kalosz. Poczatkowo tego nie poczuła. Tramwaj ruszył, ale po chwili płótno buta przemokło. chciała wziąć nogę i zobaczyć skąd woda, ale noga okazała się przygwożdżona do podłogi. Wreszcie jakoś zerknęła na dół, zobaczyła parasol i krzyczy na cały tramwaj:

panie, niech mi pan to zaraz wyciągnie!

facet zdziwiony odpowiada: ależ ja pani nic nie wkładałem!

a siostra: no jak nie, jak czuję, że mam mokro!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeszcze bedąc w młodych latach, moja siostra wracała z zajęć tramwajem, a trafiła się pora była deszczowa, więc miała na nogach jakieś sportowe buty i dodatkowo kalosze. W tramwaju był dość duży tłok, a na jednym z przystanków wsiadł mlody facet, który złozył parasol i trzymał go pomiedzy pasażerami. No i pewnie chciał szpic oprzeć o podłogę, ale trafił własnie siostrze pomiędzy buta i kalosz. Poczatkowo tego nie poczuła. Tramwaj ruszył, ale po chwili płótno buta przemokło. chciała wziąć nogę i zobaczyć skąd woda, ale noga okazała się przygwożdżona do podłogi. Wreszcie jakoś zerknęła na dół, zobaczyła parasol i krzyczy na cały tramwaj:

panie, niech mi pan to zaraz wyciągnie!

facet zdziwiony odpowiada: ależ ja pani nic nie wkładałem!

a siostra: no jak nie, jak czuję, że mam mokro!

:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D prawie to widze i słysze
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z serii zatrzaśnięte kluczyki :

 

nie wiem, czy tego juz gdzieś nie pisałem, ale tego zapomnieć się nie da.

Zima, około minu15 stopni. Jedziemy z kumplem do Białegostoku (z Galicji) od rana. W końcu zjechalismy z głównej drogi, żeby sobie trochę skrócić. A po paru kawach na trasie uczucia się skropliły i w szczerym polu, wykorzystując fakt, że nic ta drogą nie jechało, wysiedliśmy, aby poczuć ulgę. no i oczywiście zamki się zatrzasnęły.

Ja byłem w samej koszuli, kolega też. reszta ciuchów w aucie. żadnych narzedzi, żadnych samochodów na drodze. Auto nowe, kumpel rozbijać nie chciał. Zresztą, gdyby wybił szybę, to nie wiem jakbyśmy wtedy dalej jechali.

W końcu coś jedzie. zatrzymał się, pokiwał głową, odjechał. jeszce kilka takich. W końcu jeden zabrał mnie do pobliskiego miasteczka i podwiózł na Policję. Niestety, komendant stwierdził, że Zbysiu, tutejszy specjalista od wszelkich zamków wyjechał na gościnne wystepy do Warszawy i więcej włamywaczy to on tu nie zna. Wysłał mnie do miejscowego slusarza. Ślusarz obiecał za godzinę przyjechać. poszedłem do głównej drogi. Udało mi się zatrzymać okazję i wracam do naszego auta. A tam obok stoi TIR. Zdażyłem na czas.

Kierowca TIR-a pokazał nam, jak się otwiera takie auta w 5 sekund, przy czym na trzy sposoby!

Za naukę nie wziął grosza, wystarczył mu widok naszych czerwonych nosów. Śmiał się niemozliwie.

 

PS. Jak bedziecie w potrzebie, to mogę wam zdradzić te sposoby.

Do jednego z nich potrzebna jest wycieraczka. W końcu przecież dostępna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...