Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Najwieksza gafa i/lub przypadki roztargnienia czyli.....


zielonooka

Recommended Posts

Koleżanka opowiadała:

Pracuje w szkole podczas okienka miała wyskoczyć do gina. Żeby się przygotować, złapała w pokoju nauczycielskim jakiś deo , wskoczyła do kibelka i " odświeżyła" się. W gabinecie lekarz spogląda na nią, to na " miejsce badania", to na nią i w końcu mówi - ale się pani odstrzeliła. Koleżanka poczuła się nieswojo, ale nic nie mówi, po badaniu poleciała do wc i zagląda - a tam wszystko w brokacie :lol: - w pośpiechu złapała jakiś lakier z brokatem. :D :D :D Więcej do tego lekarza nie poszła.[/i]

artmag - tytuł watku brzmi "najwieksza gafa..." a nie "najsłynniejsza i z najdłuzsza brodą anegdota urban legends"

powiedz swojej kolezance zeby nie opowiadala takich historyjek jako rzekomo własnych - bo to dopiero jest gafa! :roll: :D

 

Nie sądzę,żeby sprzedawała cudzą anegdotkę. Ona na prawdę jest zakręcona i zdolna do takich "ozdób". A jak to opowiadała, to jeszcze czerwieniła się z emocji. Poza tym ona nie jest " internetowa".

Ale jeśli kogoś uraziłam zamiast rozweselić to sorry.

:wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Zielona - masz rację, że to wątek o gafach i roztargnieniu, a nie dział Dowcipy, ale...

 

Urban legends nie biorą się z niczego. Zazwyczaj mają praprzodka w naturalnej gafie i czy innym wpadunku.

 

Że się potem skondensują, ubarwią... well, dla mnie tym lepiej. Są śmieszniejsze. Że ktoś je opowiada jako część własnej pamięci - cóż, dla mnie tym lepiej - rośnie ładunek emocji, rośnie zaskoczenie - jest śmieszniej. :lol:

 

Nigdy nie ganię opowiadacza, nawet jeśli to właśnie mnie się pięć lat temu przytrafiło!

 

:wink: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz historyjka mojego ojca- jeśli też ją znacie to trudno

W moim mieście kilkanaście lat temu autobusy MZK oznaczone były literami alfabetu. Późną jesienią ojciec przeziębiony i zachrypnięty wracał od lekarza. Na przystanku stoi kilka osób, ale każdy osobno. Tato sprawdził godzinę , rozkład i podchodzi do starszej pani i pyta szeptem:

- "H"-a szło?

A pani bez zająknięcia:

- Czerwony Kapturek!!!

Ojciec zdębiał :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wracamy latem znad morza, jeszcze za czasów studenckich, upolowaliśmy świetne miejsca w pociagu z Kołobrzegu, jest nas czworo. Do przedziału dosiadła się jeszcze czteroosobowa rodzinka. Upał niemiłosierny, w końcu pociag rusza. Luźne wakacyjne rozmowy, pociag co jakiś czas sie zatrzymuje. W końcu na którejś stacji zmęczony pogodą rzucam do znajomych: "jak stoi to niezła parówa..." Współtowarzysze podróży parsknęli śmiechem, a ja do końca nie wiedziałem o co im właściwie chodzi... :o :D

 

Któregoś wieczora wróciłem do domu, narzeczona siedzi w pokoju, postanowiłem rozpocząć od prysznica ale nagle natchnęła mnie myśl, żeby coś zjeść i stwierdziłem, że jestem głodny i mam ochotę na gotowane jajka. Wychodzę zatem z łazienki i rzucam do narzeczonej: "JAk myślisz, czy zdążę się wykąpać zanim mi się jajka ugotują na twardo?" Znów długo myślałem, dlaczego ma takie problemy z pohamowaniem śmiechu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koleżanka opowiadała:

Pracuje w szkole podczas okienka miała wyskoczyć do gina. Żeby się przygotować, złapała w pokoju nauczycielskim jakiś deo , wskoczyła do kibelka i " odświeżyła" się. W gabinecie lekarz spogląda na nią, to na " miejsce badania", to na nią i w końcu mówi - ale się pani odstrzeliła. Koleżanka poczuła się nieswojo, ale nic nie mówi, po badaniu poleciała do wc i zagląda - a tam wszystko w brokacie :lol: - w pośpiechu złapała jakiś lakier z brokatem. :D :D :D Więcej do tego lekarza nie poszła.[/i]

artmag - tytuł watku brzmi "najwieksza gafa..." a nie "najsłynniejsza i z najdłuzsza brodą anegdota urban legends"

powiedz swojej kolezance zeby nie opowiadala takich historyjek jako rzekomo własnych - bo to dopiero jest gafa! :roll: :D

 

Nie sądzę,żeby sprzedawała cudzą anegdotkę. Ona na prawdę jest zakręcona i zdolna do takich "ozdób". A jak to opowiadała, to jeszcze czerwieniła się z emocji. Poza tym ona nie jest " internetowa".

Ale jeśli kogoś uraziłam zamiast rozweselić to sorry.

:wink:

 

przed sylwestrem czytałam to w jakiejs babskiej gazetce w rubryce żarty:) ale śmieszne...

Znam podobny przypadek ale realny-jak się wprowadziliśmy to łazienka była w PG. Na parapecie stały środki malarskie, do czyszczenia i odstraszania robali moje kosmetyki. Kiedyś zamiast niebieskiego lakieru taft schwyciłam niebieski chyba raid i spryskałam sobie głowę. Zorientowałam się od razu i łebek pod kran :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jestesmy z Dawidem na stacji przed stanowiskiem gazowym .....2 samochody przed nami ....do pierwszego przy dystrybutorze podchodzi pan z obsługi (wiadomo ,że u nas nie ma samoobsługi gazowej) ,wklada wąż w odpowiednie miejsce ....widzi plame z oleju -wiec bierze wiadro z piaskiem i posypuje .W tym samym czasie kierowca wysiada z samochodu i idzie do kasy aby zapłacic po zatankowaniu . Mija kilkanascie sekund ...od strony pasażera otwieraja sie drzwi ,wysiada kobieta ...obchodzi samochod z przodu i wsiada za kierownicę - samochod rusza :o .....przypominam ,że wąż gazowy nadal w samochodzie !!!! Facet z obsługi krzyczy ...K....A co pani robi ? !!! kobieta wysiada z auta i przestraszonym glosem mowi ,że chciala odjechac bo za nimi kolejka sie zrobila a męża dlugo nie bylo :roll:

Nie zatankowalismy bo wyrwany wąż cośtam uszkodził 8)

Troche sie wystraszyłam ale potem bardzo mnie ta sytuacja rozbawiła :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedna z " literkowych" historyjek.

Ojciec stoi w kolejce do kiosku po bilety MZK. Przed nim starszy pan mówi do kioskarki:

-dwa na "H" poproszę

Pani w kiosku szybkim ruchem podaje mu 2 pakieciki i kasuje pieniążki.

Dziadek ogląda to co dostał dokładnie i pyta:

- A do Gosławic na to dojadę ?

Pani, zamiast biletów,sprzedała mu dwie prezerwatywy.

Ojciec mówił, że tak czerwonej twarzy , jak wystąpiła u pani z kiosku, nigdy potem nie widział :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koleżanka opowiadała:

Pracuje w szkole podczas okienka miała wyskoczyć do gina. Żeby się przygotować, złapała w pokoju nauczycielskim jakiś deo , wskoczyła do kibelka i " odświeżyła" się. W gabinecie lekarz spogląda na nią, to na " miejsce badania", to na nią i w końcu mówi - ale się pani odstrzeliła. Koleżanka poczuła się nieswojo, ale nic nie mówi, po badaniu poleciała do wc i zagląda - a tam wszystko w brokacie :lol: - w pośpiechu złapała jakiś lakier z brokatem. :D :D :D Więcej do tego lekarza nie poszła.[/i]

artmag - tytuł watku brzmi "najwieksza gafa..." a nie "najsłynniejsza i z najdłuzsza brodą anegdota urban legends"

powiedz swojej kolezance zeby nie opowiadala takich historyjek jako rzekomo własnych - bo to dopiero jest gafa! :roll: :D

 

Nie sądzę,żeby sprzedawała cudzą anegdotkę. Ona na prawdę jest zakręcona i zdolna do takich "ozdób". A jak to opowiadała, to jeszcze czerwieniła się z emocji. Poza tym ona nie jest " internetowa".

Ale jeśli kogoś uraziłam zamiast rozweselić to sorry.

:wink:

 

Tia.... a ja stalam za tym facetem z kurczakiem w supermarkecie i bylam na imprezie z narciarzem

Zobacz sobie linki jakie na poprzedniej stronie wkleila malka .

A kolezanka jak juz opowiada cudza historyjke jako rzekomo swoja powinna wybrac mniej znana - wieksza szansa ze sie ktoś jeszcze na to nabierze :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tia.... a ja stalam za tym facetem z kurczakiem w supermarkecie i bylam na imprezie z narciarzem

Zobacz sobie linki jakie na poprzedniej stronie wkleila malka .

A kolezanka jak juz opowiada cudza historyjke jako rzekomo swoja powinna wybrac mniej znana - wieksza szansa ze sie ktoś jeszcze na to nabierze

Nie będę Was przekonywać, że to prawda. Ludzie potrafią być na prawdę roztargnieni i robic głupstwa (zobacz d5620s), a jak sprzedają czyjeś historie to nie mówią : "ja" , tylko kuzyn/ sąsiad/ brat szwagra. To nie jest rodzaj historyjki, którą radośnie przekazujesz dalszym pokoleniom jako rodzinną anegdotę z sobą w roli idiotki. A z UL (zajrzałam na te stonki malki od razu i uśmiałam się jak norka) to kojarzę tylko czarną wołgę i spermę w Mc' donaldzie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielona - masz rację, że to wątek o gafach i roztargnieniu, a nie dział Dowcipy, ale...

 

Urban legends nie biorą się z niczego. Zazwyczaj mają praprzodka w naturalnej gafie i czy innym wpadunku.

 

Oczywiscie ze kiedys ktos tam był faktycznie tym facetem z kurczakiem czy kobieta u ginekologa :)

I samo w sobie urban legends - jest bardzo fajne i zabawne - mnie tylko smieszy jak kos sam sobie samobója strzela twierdzac że historia jest autentyczna i mu sie to wlasnie przydarzyło (lub komus w jego otoczeniu)

 

I będe o to "walczyć" :) bo wątek został założony dla naszych (lub naszych znajomych) autentycznych gaf i wpadek a nie anegdot jakie krążą w towarzystwie od lat i smieszą znacznie mniej niż osoby które sprzedaja je jako swoje własne autentyczne historie.

 

ps. historyjke o brokacie i identycznym tekscie gina "ale się pani odstrzeliła" słyszałam własnie w czasach liceum - wiele lat temu od mojej mamy - a "pania z brokatem" byla jej koleżanka z pracy, która " na pewno" mówiła prawdę :roll: :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz historyjka mojego ojca- jeśli też ją znacie to trudno

W moim mieście kilkanaście lat temu autobusy MZK oznaczone były literami alfabetu. Późną jesienią ojciec przeziębiony i zachrypnięty wracał od lekarza. Na przystanku stoi kilka osób, ale każdy osobno. Tato sprawdził godzinę , rozkład i podchodzi do starszej pani i pyta szeptem:

- "H"-a szło?

A pani bez zająknięcia:

- Czerwony Kapturek!!!

Ojciec zdębiał :D

 

Jasne, że znamy. I to znamy od lat jakichś 20.

A rzecz miała miejsce na lini "H" trasa z Huty Katowice (w Dąbrowie Górniczej) do miasta Katowice Centrum.

Nawet odzew na hasło - Czerwony Kapturek - było dokładnie to samo.

 

Cóż za przedziwny zbieg okoliczności ....

A swoją drogą to przypadek Twojego taty stał się słynny na całe Zagłębie i połowę Śląska ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedna z " literkowych" historyjek.

Ojciec stoi w kolejce do kiosku po bilety MZK. Przed nim starszy pan mówi do kioskarki:

-dwa na "H" poproszę

Pani w kiosku szybkim ruchem podaje mu 2 pakieciki i kasuje pieniążki.

Dziadek ogląda to co dostał dokładnie i pyta:

- A do Gosławic na to dojadę ?

Pani, zamiast biletów,sprzedała mu dwie prezerwatywy.

Ojciec mówił, że tak czerwonej twarzy , jak wystąpiła u pani z kiosku, nigdy potem nie widział :D

 

 

eee to faktycznie historyjka bo z Konina do Gosławic odkąd pamiętam zawsze "cyferki" jeździły... z Wielkiej Polski jesteś i o MZK piszesz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam podobny przypadek ale realny-jak się wprowadziliśmy to łazienka była w PG. Na parapecie stały środki malarskie, do czyszczenia i odstraszania robali moje kosmetyki. Kiedyś zamiast niebieskiego lakieru taft schwyciłam niebieski chyba raid i spryskałam sobie głowę. Zorientowałam się od razu i łebek pod kran :roll:

 

Miejsce: pole namiotowe koło Kołobrzegu, czasy... hm... studenckie.

Wspolna lazienka, rano pełno bab przy umywalkach, wieszaków i półek na lekarstwo, podłoga uchlapana po kostki. A ja taka cwana - wszystko mam w worku na plecach - co trzeba to sobie wyjmuje i zaraz chowam. No i nałożyłam sobie paste na szczoteczke, zaczynam myć ząbki i jednoczesnie czuję charakterystyczny zapach depilatora. I nawet mówię do kumpelki "o, ktoś sobie nogi depiluje!".

A w tamtych czasach z chemicznych depilatorów to tylko takie smierdziuchy w tubkach były. No własnie, po chwili dopiero do mnie dotarło, że mi sie tubki pomyliły jak z owra wyciagałam "pastę". Matko, płukałam zęby i plułam z pół godziny. I dziwnie sie na mnie gapili.

 

A z kolei moja ciotka ma zwyczaj wpychania tubek "podręcznych" za umywalkę - pasta do zębów, krem do rąk, klej. No i mama sobie kleju kiedys nałożyłą ale sie zorientowała po zapachu, że cos nie tak, zanim włozyła do buzi. jak po chwili probowała ten klej splukać - to sie okazało że juz skubany stwardnial na szcoteczce. Takie kiedys kleje robili!

 

A ile osób zagipsowało dziure w ścianie maką? Pewnie nie tylko moja mama pomyliła "nieoznakowane" woreczki :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moje roztargnienie

polazłem kiedyś do urzędu załatwić jakąś sprawę, wszedłem do pokoju, wyłuszczyłem sprawę no i kończąc na pożegnanie stanąłem w drzwiach, już na korytarzu, rzuciłem dziękuję do widzenia, wytarłem buty w ywcieraczkę, zamknąłem drzwi i poszedłem zadowolony z pozytywnego rozpatrzenia sprawy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miejsce: pole namiotowe koło Kołobrzegu, czasy... hm... studenckie.

 

Jeszcze mi sie z tego biwaku jedno przypomniało! Za sanitariatami były na ścianie takie długie rynienki do mycia zębów, naczyń itp. A ja wczesniej zalałam koledze mlekiem spiwór, no smierdział jak nie wiem co i trzeba go było na drzewo wywiesić. Więc postanowiłyśmy spac z kumpelka w jednym śpiworze a temu koledze chciałam oddac swój. No ale on honorowo, że za nic w świecie! Głupio mi było i wieczorem przy tych rynienkach (pełno ludzi zęby myje!) mówię głośno do drugiego kumpla (imiona zmieniłam!): "Grzesiek, namów Marka żeby wszedl do mojego spiwora!". Ludzie zaczęli dziwnie patrzec, a kumpel uchachany "Nie tak głośno, bo może inni też by chcieli" :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochani więcej nie piszę. Założenie jest takie , że ..." ale to już było"?? Sorry, ale nie mam zamiaru robić za frajerkę, która wstawia cudze teksty, bez względu na to jakie jeszcze UL się pojaiwą.

W Koninie literki jeździły dość długo.

mikolayi spytaj może rodziców , to pamiętają "H"- ja mam 32 lata i pamiętam, albo weź lecytynę. Co do historii z hasłem, to może pani znała tę Twoją "śląską" historię Wowka i dlatego zareagowała szybko i prawidłowo.

Za koleżankę ręczyć nie będę, bo nie mam gwarancji, ale ojcu wierzę. :D [/b]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochani więcej nie piszę. Założenie jest takie , że ..." ale to już było"?? Sorry, ale nie mam zamiaru robić za frajerkę, która wstawia cudze teksty, bez względu na to jakie jeszcze UL się pojaiwą.

W Koninie literki jeździły dość długo.

mikolayi spytaj może rodziców , to pamiętają "H"- ja mam 32 lata i pamiętam, albo weź lecytynę. Co do historii z hasłem, to może pani znała tę Twoją "śląską" historię Wowka i dlatego zareagowała szybko i prawidłowo.

Za koleżankę ręczyć nie będę, bo nie mam gwarancji, ale ojcu wierzę. :D [/b]

 

fakt... chyba w 90 roku oznaczenia się zmieniły :oops: wybacz, ale lecytyny nie wybaczam ;) co nie zmienia faktu, ze sama historyjka super:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...