retrofood 03.09.2008 21:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Września 2008 a moje koleżanki, to zawsze przed egzaminem meldowały się u prof. W. (godzinę wczesniej) z propozycją, że pościerają gabinet i umyją podłogę (na klęczkach).sprzeciwów nie było i egzamin zdany był.kurna, jakie funkcje pełnią teraz... od burmistrza w górę! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 04.09.2008 10:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2008 a moje koleżanki, to zawsze przed egzaminem meldowały się u prof. W. (godzinę wczesniej) z propozycją, że pościerają gabinet i umyją podłogę (na klęczkach). sprzeciwów nie było i egzamin zdany był. kurna, jakie funkcje pełnią teraz... od burmistrza w górę! ja bym chyba je oblała - i umówiła się za tydzień. No, szybko by nie zdały, takie darmowe konserwatorki powierzchni płaskich Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
piterazim 04.09.2008 10:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2008 zależy jak były ubrane do tego bojowego zadania Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wowka 04.09.2008 10:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2008 Lata 70-te. Mijanka tramwajowa (już nie istnieje) lini 25 w Będzinie przy Przemszy.Motorniczym jest znany nam wszystkim ulubiony kanar (taki ówczesny Wash & Go).Czekając na mijankę, motorniczy chyżo pomknął na tylny pomost gdzie zawsze skupiała się męska śmietanka będzińskich szkół średnich. Na widok "kanara" nasz kolega Krzysiu T. szybko otworzył drzwi (a była taka możliwość w ówczesnych wagonach) i wybiegł. Kanar rzucił się za nim w pościg. Niezłym tempem Krzysiu obiegł dwukrotnie tramwaj wokół i wszedł ponownie na tylni pomost. Zdyszany kontroler chwycił Krzysia za rękaw i zdecydowanym głosem zażądał biletu.Krzysiu spokojnie sięgnął drugą ręką do kieszeni i pokazał ważny bilet miesięczny.Zdziwiony kontroler zapytał - dlaczego uciekałeś? A co? To już pobiegać sobie nie wolno? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 04.09.2008 11:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2008 Lata 70-te. Mijanka tramwajowa (już nie istnieje) lini 25 w Będzinie przy Przemszy. Motorniczym jest znany nam wszystkim ulubiony kanar (taki ówczesny Wash & Go). Czekając na mijankę, motorniczy chyżo pomknął na tylny pomost gdzie zawsze skupiała się męska śmietanka będzińskich szkół średnich. Na widok "kanara" nasz kolega Krzysiu T. szybko otworzył drzwi (a była taka możliwość w ówczesnych wagonach) i wybiegł. Kanar rzucił się za nim w pościg. Niezłym tempem Krzysiu obiegł dwukrotnie tramwaj wokół i wszedł ponownie na tylni pomost. Zdyszany kontroler chwycił Krzysia za rękaw i zdecydowanym głosem zażądał biletu. Krzysiu spokojnie sięgnął drugą ręką do kieszeni i pokazał ważny bilet miesięczny. Zdziwiony kontroler zapytał - dlaczego uciekałeś? A co? To już pobiegać sobie nie wolno? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 04.09.2008 11:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2008 zależy jak były ubrane do tego bojowego zadania odpowiednio! prof. W. (matematyk, w wieku po-emerytalnym) był znanym wielbicielem kobiet. Całka po powierzchni wypukłej zawsze kojarzyła mu się z biustonoszem. Sposób na mycie gabinetu został przejęty od roku starszego i przekazany młodszym. Niestety, prof. wykładal jeszcze dwa lata i zmusili go ostatecznie do przejścia na emeryturę. I nowe kobity zaczęły mieć z matmy problemy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 04.09.2008 14:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2008 . I nowe kobity zaczęły mieć z matmy problemy. poprzedniczki mają zapewne do dziś... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość elutek 04.09.2008 14:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2008 . I nowe kobity zaczęły mieć z matmy problemy. poprzedniczki mają zapewne do dziś... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jaendrju 05.09.2008 18:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Września 2008 Była sobota.Żona coś pichciła.Zaproponowałem jej,że wezmę Tomka (syna) na spacer.Co za radość rzekła.Gdzie tu iść.Gazeta,imprezy sportowe-są Mistrzostwa Polski w zapasach.Z natury jestem oszczędny więc zrezygnowałem z samochodu i wybrałem autobus.Wyposażony w siatkę z ciuszkami na przebranie wyruszłem na spacer.Na przystanku czekałem 5 min.Po chwili trzymajac dumnie syna rozpocząłem jazdę.Nagle konsternacja-gdzie siatka.Szybka wysiadka,taryfa i jadę do punkt wyjscia,opwiadając kierowcy o zdarzeniu.Dotarliśmy.JEST.Co za radość.Taryfa czekała.Więc wsiadłem z synem ponownie i po kilku minutach dogonilismy autobus.Zaplaciłem i wysiadlem.Wsiadłem ponownie do autobusu.Czegoś mi jednak brakowało.GDZIE SIATKA.Została w taryfie na tylnym siedzeniu.Znowu TARYFA,tylko inna.Gdzie jechać.Zaryzykowałem,moze kierowca nie zlapał klienta i pojechał na postój.Szybka jazda.JEST.Uradowany opowiadał właśnie kolegom o kliencie.Wiecie miałem takiego z dzieckiem i .....ja wtedy wysiadam i krzyczę JESTEM.Znowu bylem w punkcie wyjścia,a ile wrażeń. Nic mnie to nie nauczyło.DALEJ OSZCZĘDZAMjabol Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jola z Melisy 05.09.2008 19:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Września 2008 Jadę sobie, wtedy jeszcze moją nowiutką Sieną, a tu w centrum miasta jakiś palant usiłuje mnie wyprzedzić. I to czym, maluchem! W końcu udaje mu się jakoś. A to smutas zakompleksiony, myslę sobie. Facet zatrzymuje się, ja za nim, on wyskakuje z auta, podbiega do mnie i mówi "światła niech pani włączy". Było dobrze po 22. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aaggaa 05.09.2008 20:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Września 2008 I jeszcze (wspaniały wątek ) Coś na świeżo z serii budowa domu ogłupia. Tesco późno wieczór. Po pracy i po paru upalnych godzinach na budowie wpadliśmy po zaopatrzenie dla naszych majstrów. Trochę wody i piwka, co bym im po robocie umilić czas. Kasa. Spora kolejka. Kasjerka liczy piwko: „1 zgrzewa= 4 piwa. Razem 8 razy 4???”. Patrzy na nas głupio i się pyta: „ile to jest piw?” Nie ma kalkulatora, więc widać panikę w oczach. My na siebie i spokojnie: mąż: „24!”, ja: „36!”. Z tyłu kolejki ktoś krzyczy żeśmy nową matematykę wymyślili, że ma być „32!!!”. My w trójkę purpurowi. Kurcze komórka w samochodzie, więc jak tu policzyć, na palcach głupio! Kasjerka wybiła jednak wpierw 24, więc co ona teraz ma zrobić. Pyta się nas: „ile to jest 32-24?” My: „???” Mąż do mnie głośno: „przecież z zawodu jesteś księgowa, więc licz do ch.olery”. Ja się drę, „że po 16.00. mój umysł ma luz”. Ludzie śmieją z nas, kolejka coraz większa… I kasjerka rozterepana doliczyła nam jeszcze 24, (niby 32-24=24). Zapłaciliśmy, więc za 48 piw a w koszyku 32! Więc dalej nam coś nie pasuję, więc mówimy „48 a nie 32!”. A kasjerka na cały sklep:„ potrzebuję pomocy! Kto to widział, żeby tyle piwa kupować” „Co mam teraz zrobić, wycofać czy doliczyć... ” Na szczęście zleciało się kilku pomocników do kasy i dorzucili nam do koszyka 16 piw…. I po co nam były studia??? Boskie:)))) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 05.09.2008 20:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Września 2008 to ja napiszą, jak córka mnie zdradziła. Było to dawnymi czasy, wtedy, kiedy piwiarnie stały się już codziennością. Moja córka miała ok. 3 lat i coraz chętniej zabierałem ją na spacer. Nie było to bardzo często, bo pracowałem wtedy po -naście godzin, często w delegacji, ale kiedy już bylem, to przeważnie wychodziliśmy wieczorami, a w wolne dni to i do południa. Żona nic nie podejrzewała i wszystkim było dobrze. Bo my chodziliśmy na piwo! Brałem córę do najbliższej piwiarni, sobie kupowałem piwo, a dziecku colę, ciasteczka i inne rzeczy, takie jakie chciała. Było nam fajnie, bo nawet największe pijusy sciszali glos, kiedy byłem z dzieckiem i przymilali się do niej. Tak wyglądały nasze spacery.No i pewnego dnia poszliśmy z żoną we trójkę do kościoła. Było jakieś święto, ludzi dużo, więc do środka nie udało się wejść i staliśmy pod drzewem. Córka oczywiście się nudziła, więc trochę pobiegała, trochę wziąłem ją na barana, ale nie wytrzymała i w pewnyej chwili na cały głos zawołała: TATA, NO CHODŹ JUŻ NA TO PIWO!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
d5620s 06.09.2008 22:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Września 2008 Wybrałam się dziś z moją córeczką do Obi w celu nabycia PorządnegoMopaDoParszywegoGresuNaKtórymZawszeSą Smugi...... Córcia (do 2 latek brak kilka miesięcy) jedzie w wóżku-samochodziku a ja szukam upragnionego narzędzia. W pewnym momencie między regałami ciągnęłam coraz bardziej narowistą (upał, dużo ludzi i nudaaa) córcię w wózku tyłem. I wlazłam na jakiegoś kucającego faceta co kołki macał na najniższej półce. Facet prawie usiadł a ja prawie na nim Przeprosiłam i zawinęłam się do następnej alejki. Są mopy! Zapakowałam mopek mieszam w wiaderkach zeby dobrać właściwe do viledy. Masz ci los-mała samowolnie opuściła pojazd. Panika w oczach ale jest-w poprzedniej alejce! Wyjmuje kołki z kosza tamtemu facetowy! Jak burak ją złapałam i w nogi. Wsadziłam córcie do wózka, wsadziłam mopa-dalej mieszam w wiaderkach. Nagle podłazi tamten facet i mówi, "chyba ma pani moje przedłużki (!)-dziecko zabrało. A mi potrzebne są bo chyba z godzine kompletowałem, taki tu bałagan mają" Patrzę a moje dziecię w łapach te nieszczęsne kołki trzyma....Przeprosiłam, zabrałam to coś z łapek córci (protestowała oczywiście więc tym większy obciach.)Nic, wracam do wiader i znalazłam to własciwe. Nie miałam ochoty 'zwidzać dalej" bo moja znudzona córcia zaczęła stawać w samochodziku, na skutek czego większośc jej ciałka zwisała z niby-okienka niebezpiecznie...Dawaj do kasy! Córa się ożywiła i zaczęła przejawiać zaintereowanie mopem. No i super, niech sie tym mopem pobawi bo kolejka długa- a ja znajdę kartę w torebce. Nagle córci udało się wyjąć całego mopa z wózka, ale ponieważ nie mogła go utrzymać, dziabnęła w okolicę, hmmmmmm ....dupska stojącego przed nami kolejkowicza. Facet odwrócił się, i to był oczywiście "nasz facet":(((( Moje kolejne przepraszam zabrzmiało jak zdarta płyta. Facet popatrzył na mnie z politowaniem, a mi się baaaaaardzo długo stalo w kolejce..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
grave 07.09.2008 17:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Września 2008 ...zarąbiste przypadki tu serwujecie! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 07.09.2008 17:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Września 2008 wprawdzie to nie moje, ale co tam, najwyżej zmyją mi głowę. W latach dawnych pracowałem w dużej firmie, która miała swoje ambulatorium i bardzo dbała o terminowość badań okresowych pracowników. No i szefostwo jednej z komórek zapowiedziało kilku pracownikom, że jutro mają iść na badania. A chłopy, jak to chłopy, skoro dzień się tak ładnie kończył, no bo jutro wolne od pracy, poszli od razu zabalować. no i zabalowali na amen. Na drugi dzień rano mieli się stawić oddać krew i mocz do analizy. Jeden z nich, ze strachu że analiza moczu moze coś wykazać, zrobił w butelce słabej herbaty "pod kolor" i postanowił to oddać jako mocz. Tyle, że nie myslał jakoś logicznie i tej herbaty zrobił pełną butelkę z wina(!). No i kiedy rano przyszła jego kolej przy okienku, to wyjął tą butlę i postawił na półeczkę. Pielęgniarka az jęknęła. Po co tyle - mówi - aż tyle rano pan nasikał? A gościa suszyło niemozliwie. kiedy usłyszał, że to dużo i wystarczy o wiele mniej, złapał butelkę, odkręcił nakrętkę i... wiekszość wypił.Pielęgniarka zemdlała. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
imported_Niedźwiadek 07.09.2008 21:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Września 2008 piękne Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 16.09.2008 12:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Września 2008 Starusieńkie i przytrafia się co drugiemu studentowi od lat. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Cpt_Q 16.09.2008 14:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Września 2008 to ja napiszą, jak córka mnie zdradziła. .... TATA, NO CHODŹ JUŻ NA TO PIWO!!! http://manu.dogomania.pl/emot/frajer.gif ja byłem cwańszy, bo małą zabierałem do "Antałka" jeszcze w wózeczku, gdy mówić nie umiała Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 17.09.2008 23:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Września 2008 to ja napiszą, jak córka mnie zdradziła. .... TATA, NO CHODŹ JUŻ NA TO PIWO!!! http://manu.dogomania.pl/emot/frajer.gif ja byłem cwańszy, bo małą zabierałem do "Antałka" jeszcze w wózeczku, gdy mówić nie umiała Cwaniura z Ciebie. )))) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gosiaczek25 25.09.2008 17:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Września 2008 Nie moja wpadka. Na szczęście . Spotkanie biznesowe. Restauracja na Słowacji. Pewien „ważny” szef na słowo kelnerki podającej menu: „nech sa páči” („proszę bardzo”) odpowiedział: „A co k.wa nie wolno”!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.