Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Najwieksza gafa i/lub przypadki roztargnienia czyli.....


zielonooka

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

a złapac te z avatara to juz wyższa szkoła jazdy 8) :lol: :lol: :lol:

 

Myślę, że po doświadczeniu z wędką elutek chodzi w sznurówce (jak w avatarze)

 

To nie sznurówka, to żyłka z tej wędki

:wink:

 

Gdzie haczyk? Elutek, dzie jest haczyk?

 

haczyk ma się dobrze :wink:

 

Dla wszystkich nowych forumowiczów wyjaśnienie: do tego momentu elutek miała avatar w formie półnagiej powabnej seksownej że uch i ach piękności eksponującej swe walory widziane z tyłu przedzielone "stringiem".

Myślę, że obecny avatar trochę zaciemnia sens powyższych wypowiedzi a kto wie co jeszcze przed nami...? :p :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świeżynka z dzisiejszego dnia, z cyklu "Przychodzi baba do lekarza".. O tym jak o mało co była bym się skompromitowała straszelnie :)

 

Baba - ja

Miejsce akcji: ośrodek medycyny pracy (badania okresowe).

 

Po przejściu wszystkich gabinetów z listy, trafiłam wreszcie do ostatniego pt "pan doktor najważniejszy".

Weszłam do gabinetu, siadłam na stołku, pan dr prosi znudzonym głosem:

- Proszę rozebrać się od pasa w górę.

Uczyniłam byłam.

Pan dr spogląda na mnie i odzywa się w te słowy:

- No i co, rozpaliła się pani?

(szkoda, że nie widzicie miny mojego męża, gdy mu owo zdanie powtórzyłam).

Przez głowę w panice przeleciały mi reportaże o molestowaniu pacjentek przez lekarzy (nie było piguły). Spytałam (robiąc wielkie oczy)

- Słucham???

- No czy się pani rozpaliła pytam!

Przysięgam, ze chciałam już faceta zwymyślać od zboczonych świń, ale (chwała Bogu) pan dr widząc moją (najwyraźniej niepewną) minę powiedział:

- No, ostatnie badanie okresowe było 3 lata temu, niektórzy w tym czasie rzucają palenie, inni zaczynają palić, więc się pytam czy pani się rozpaliła!

Nerwowo śmiejąc się, rzekłam ino, że nie, nadal nie palę...

 

:D :roll: :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość elutek
Świeżynka z dzisiejszego dnia, z cyklu "Przychodzi baba do lekarza".. O tym jak o mało co była bym się skompromitowała straszelnie :)

 

Baba - ja

Miejsce akcji: ośrodek medycyny pracy (badania okresowe).

 

Po przejściu wszystkich gabinetów z listy, trafiłam wreszcie do ostatniego pt "pan doktor najważniejszy".

Weszłam do gabinetu, siadłam na stołku, pan dr prosi znudzonym głosem:

- Proszę rozebrać się od pasa w górę.

Uczyniłam byłam.

Pan dr spogląda na mnie i odzywa się w te słowy:

- No i co, rozpaliła się pani?

(szkoda, że nie widzicie miny mojego męża, gdy mu owo zdanie powtórzyłam).

Przez głowę w panice przeleciały mi reportaże o molestowaniu pacjentek przez lekarzy (nie było piguły). Spytałam (robiąc wielkie oczy)

- Słucham???

- No czy się pani rozpaliła pytam!

Przysięgam, ze chciałam już faceta zwymyślać od zboczonych świń, ale (chwała Bogu) pan dr widząc moją (najwyraźniej niepewną) minę powiedział:

- No, ostatnie badanie okresowe było 3 lata temu, niektórzy w tym czasie rzucają palenie, inni zaczynają palić, więc się pytam czy pani się rozpaliła!

Nerwowo śmiejąc się, rzekłam ino, że nie, nadal nie palę...

 

:D :roll: :lol: :lol: :lol:

 

podobno "głodnemu chleb na myśli..." :roll: :lol: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaa, więc czeka mnie dziś wieczorem poważna rozmowa intersubiektywnie sensowna z panem mężem.. :wink:

 

o papierosach, oczywiście :D

 

Ehm.. Freud się kłania.. :wink: :D

 

no dobrze... o cygarach? :o 8) :wink:

 

 

I szafach...

 

 

 

 

 

a potem polecam skoki z szafy własnej - jeśni nie zabudowana - bo moze być średnio wygodnie :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dobre, dobre. Robię czasami badania okresowe, nie macie pojęcia, jakie to nudne. Bedzie weselej :D

Tylko ja kobieta, musiałabym ten tekst do facetów kierować. A jak któryś faktycznie... :roll: :roll: :roll: ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybrałam się oddać honorowo krew. Poraz kolejny, ale poprzednie razy wiecznie mnie odsyłali , że to złe wyniki, a to jakis wirusek, a to cos tam. Tym razem sie zawzięłam że mi się uda :p jestem zdrowa, żadnych chorób, co prawda miałam opryszczkę , ale to z miesiąc temu,wypełniłam kwestionariusz i czekam na pobranie krwi do badań. Boję się jak diabli. Po pierwsze igły się boję , po drugie że znow mi cos wymyślą i nie oddam tej krwi.I myślę o tej opryszczce bo slad mi na wardze został.Wreszcie moja kolej,siadam na fotel trzęsę się jak galareta i nic nie słysze co do mnie mówią.Strach spotęgowany igłą na maxa :o Pani mi cos tłumaczy - nie słyszę oczywiście, cos sie pyta, wbija mi igłę i patrzy na te moja opryszczkę!Więc wydzieram się na cały gabinet(gdyz emocje moje osiagneły zenit)-Ale to mnie nawet nie swędzi!!!

Kobieta wyciąga igłę patrzy na mnie i mówi: -No raczej nie powinno, igły mamy sterylne :D , pytałam tylko czy pani nie jest słabo! :roll:

:oops: :oops: :D :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wchodzi babcia z wnusiem (ok 4 latek)do pełnej poczekalni w przychodni.

-"Babciu daj chusteczkę"

-"przecież dostałeś przedtem - nie mam więcej chusteczek"

-"chyba zgubiłem"

-"poczekaj poszukamy"

szukanie trwa, wnusio siąpi noskiem i zniecierpliwiony pyta:

-"To co, mam łyknąc gila"?

-"Jasiu, tak sie nie mówi"-babcia jest wyraźnie skonfudowana

-"dziadek mnie ostatnio uczył łyknąc gila..."

-Jasiu przestań!

-.....i "charać" gilem też mnie uczył ale chyba juz nie umiem"

-Jasiu! (babcia w końcu wygrzebała chusteczkę)-proszę! weź chusteczkę!

-"już połknąłem tego gila, poczekamy na drugiego"

Babcia dosłownie płonęła:)

 

 

 

Moje dziecko uczy się składac zdanka (2 lata):

jedno z pierwszych brzmiało : "Ciocia (niania) pali perosy tam (łapka w stronę balkonu" Oj mieliśmy do pogadania z nianią, skądinnąd cudowną kobitką. Ale o popalaniu nie wiedzieliśmy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 months później...

trzeba odświeżyć...

 

Jeżdżę często za granicę. W związku z tym, że są to przeważnie kraje sąsiednie, częsciej jeżdżę niż "latam". Tym razem, z braku czasu namówiłem mojego szefa, żeby jednak polecieć. Wszystko gładko, pięknie, na lotnisku w Dusseldorfie wynajęliśmy auto, odbieramy kluczyki, miła Pani informuje że niestety nie będzie to A4 tylko A5 w automacie. OK, czemu nie, zawsze fajnie takim autem pobrykać.

 

Wsiadamy do auta... konsternacja i GAFA nr 1 - jak to się odpala? Jest gniazdko na pilota, ale ani przekręcić, ani wcisnąć, brak przycisku jak np. w Renalut... siedzimy tak z 10 minut, udało mi się w tym czasie przestawić język, ustawić GPS its, ale nie jedziemy. Znalazłem instrukcję, niestety tylko po niemiecku. Wreszcie spróbowałem wyjąć ten cholerny pilot, wcisnąć go raz jerszcze i przytrzymać - odpalił! Super. Ostrożnie zjeżdżamy z parkingu. GAFA nr 2 - na codzień jeżdże autem z manualną skrzynią biegów. Wcisnąłem sprzęgło, dojeżdżając do skrzyżowania... jakież było moje zdziwienie, że auto stanęło jak wryte... Potem już się pilnowałem. Jedyny plus z tego, że mój pasażer zapiął pasy (a notorycznie tego nie robi)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś miesiąc po ślubie spaliłbym żone i kuchnnie.

No ale zacznę od początku.

Jako młody mąż, czyli taki któremu wszystko się chciało od razu, na prośby żony reagowałem natychmiast, a nawet jej robotę z rąk wyrywałem :wink: zostałem poproszony o wyczyszczenie starego miksera odziedziczonego po teściach. Misker wyrobił w swoim żywocie kilkadziesiąt/kilkaset ciast, należało zdjąć z niego obudowę i środek oczyścić z mąki, kurzu itp.

Zabrałem się za robotę, zdjąłem obudowę, w środku syf straszny, co by dużego bałaganu nie narobić robotę wykonywałem nad zlewozmywakiem. Zacząłem przedmuchiwać silniczek, ale co dmuchnąłem to kurz właził mi w oczy i nos. Żona informatyk, zagaiła, że ma sprężone powietrze. Przynosi bierze mikser i robi takie krótkie "psik" "psik"

Tak to będziesz dwa dni czyściła, daj ja to zrobię - powiedziałem i zrobiłem takie długie "pppppppppppppppssssssssssssssssssssssiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiikkkkkkkkkkk" żona stała obok.

Robota szła jak burza - no i stało się - nastąpił zapłon, przy zlewozmywaku jest kuchnia gazowa na której na małym ogniu pichcił się bigos. Chmura mąki, pyłu z miksera po tym moim dłłłuuugggiiiimmm "ppppppsssssssiiiiiiikkkkkkkk" zapaliła się. Widok chmury ognia przypominał ten z amerykańskich filmów z Chuckiem Norrisem. Miałem na sobie bluzę polarową której front w wyniku temperatury skulkował się, żonie spaliłem grzywkę i brwi. Na zlewem była suszarka na naczynia pod którą jest taka plastikowa taca na wodę - po wybuchu pojawiły się na niej sople powstałe w wyniku topniejącego plastiku, ta samo stało się z okleiną na froncie szafki kuchennej wiszącej obok okapu.

Po całym zajściu najpierw było dużo śmiechu, później płaczu, ale wybaczyła mi natychmiast.

 

 

 

P.S. jednym z moich wyuczonych zawodów jest ‘technik BHP” – dyplom mogę przesłać na PW

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...