Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Najwieksza gafa i/lub przypadki roztargnienia czyli.....


zielonooka

Recommended Posts

Mnie sue takie babcine gafy przypomniały

Mojej babci

 

Jechaliśmy w kilka osób busem kolegi , gdzies tam...trasą na Czestochowę.

W okolicach Siewierza stały dziewczynki, jedna machnęła na nas, na co moja urocza babcia

-panie Jareczku, niech pan się zatrzyma, my się "ściaśnimy" i pana kolezanka sie napewno zmieści.

 

 

Babci mojego kolegi:

Impreza w gronie rodziny i przyjaciół, w tym kilka osób "anglojęzycznych", tru tu tu tu pitu pitu, nagle któryś z z Anglików podaje babci sałatke , na co babcia z przymilnym usmiechem , bierze miskę i dorzuca :

-Fuck you

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Z cyklu wpadki blondi...

 

Niedziela, późne, gorące popołudnie.

My - zmęczeni i pełni wrażeń po weselu koleżanki.

Ja - ciekawa ploteczek na temat ubiegłej nocy wybieram się do koleżanki.

Mój ślubny - ,,Pojedź moim autem, zatankujesz od razu, nie będę musiał rano... w korkach... na szybko...''.

Ja - ,,Pewnie, no problemo''.

Jadę. Zajeżdżam na Orlena, kluczykiem ''dżyt'', bak otwarty, leje 45 litrów benzyny, krótka gatka z panem przy kasie (jak zwykle próbował wcisnąć jakieś soki w promocji, ale silna byłam - nie dałam się skusić!), wsiadam do auta z wysoko podniesiona głową - ha! - cały bak - można się lansować po mieście :lol:

Odjeżdzam... jakieś 200m i ... STOP!!! :o :o :o

I wtedy mnie olśniło!!! Ślubny dieslem jeździ!!! :oops:

 

No i lans był na całego - w późne gorące niedzielne popołudnie zaczęła się akcja: laweta, tłumaczenie się, patrzenie jak wszyscy w pobliżu powstrzymują śmiech, potrzą pobłażliwie, no i mąż... obiecał, że kupi mi CIEMNObrązową farbę do włosów... :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No Femmee teraz będziesz "sztuczna inteligencja"

 

Lipiec. Wyjeżdżamy na wakacje do Karpacza.

 

Spakowałam dzień przed wyjazdem wszystko do auta, plecaki, buty, papcie, materac, koc, zabawki dla dzieci. Ze dwa razy sprawdziłam, czy aby na pewno nic nie zostało. Z rzeczy, które musieliśmy wziąć, to ubrania, które leżą naszykowane w pokojach ii kanapki. Picie w termosie też dzień szybciej leżało w aucie.

Rano szykuję śniadanie, Duży ubiera dzieci. Po śniadaniu każę dzieciom umyć łapki, sama biorę się za zmywanie tych paru talerzy i szklanek. Dzieci uwinęły sie szybciej i Duży załadował je do auta. Więc ja szybkim okiem ogarnęłam chałupę i buch do auta.

 

100km od domu kapnęliśmy się,że nasze dzieci /sztuk 3/nie mają kurtek :oops:

rano było tak ciepło, że Duży nie kazał dzieciom ubierać /myślał, że zapakowałam do samochodu/ a ja zostawiłam je w pokoju dzieci, żeby rano nie zapomnieć ubrać :lol: :lol: :lol:

Kupiliśmy kurtki po drodze :roll: na targu w Dzierżoniowie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W poniedziałek w tamtym tyg. szef mówi do mnie - pójdziesz w piątek na spotkanie, dostałem zaproszenie na coś tam.

We środę wale do niego po szczegóły.

-A no tak waśnie miałem przed chwilą gdzieś to zaprosznie na piątek- szuka, szuka, znalazł. Zaproszenie imiennie wypisane na niego, mówię

-o szefie to trzeba się będzie odpicować w garnitur, jak mam iść za szefa".

Szef na to - nie inaczej- czyń honory.

W piątek rano więc się odpicowałam, wychwalona przez posiadanych w domu gości, jak to świetnie wyglądam, zadowolona z siebie wale na spotkanie.

Parking pustawy. Podejrzane, ale nie mam czasu się zastanawiac bo jestem minutke spóźniona. Wpadam do środka i po chwili odbijam się od zamkniętych drzwi sali. Odwracam się za mną jakaś pani więc mówię do niej, ja tu na spotkanie. Pani strasznie zdziwiona na jakie spotkanie. Szukam zaproszenia i pośpiechu myśle, matko jedyna tak się machnęłam- mozliwe, że to dopiero za tydzień?!?!?!?!

Podaję pani zaproszenie, pani na to, a tak zgadza się, to było wczoraj dzisiaj jest 10ąty.

 

Niech to licho!!! czytałam zaproszenie 2 razy! Ale tak mnei szef tym swoim "pójdziesz w piątek na spotkanie" zasugerował, ze nawet nie zwróciłam uwagi na date!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podaję pani zaproszenie, pani na to, a tak zgadza się, to było wczoraj dzisiaj jest 10ąty.

 

Niech to licho!!! czytałam zaproszenie 2 razy! Ale tak mnei szef tym swoim "pójdziesz w piątek na spotkanie" zasugerował, ze nawet nie zwróciłam uwagi na date!

 

Plamy na słońcu czy co? :o

W te same dni w zupelnie roznych miastach:

- ocknelismy sie z malzem w piatek ze od miesiaca wyczekiwana zbiorka smieci byla dzien wczesniej (a juz miesiac temu przegapilismy wiec upewnialam sie 6 razy)

 

- moj ojciec wybral sie na zebranie spoldzielni mieszkaniowej, ktore tez bylo w czwartek.

 

:o :o :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podaję pani zaproszenie, pani na to, a tak zgadza się, to było wczoraj dzisiaj jest 10ąty.

 

Niech to licho!!! czytałam zaproszenie 2 razy! Ale tak mnei szef tym swoim "pójdziesz w piątek na spotkanie" zasugerował, ze nawet nie zwróciłam uwagi na date!

 

Plamy na słońcu czy co? :o

W te same dni w zupelnie roznych miastach:

- ocknelismy sie z malzem w piatek ze od miesiaca wyczekiwana zbiorka smieci byla dzien wczesniej (a juz miesiac temu przegapilismy wiec upewnialam sie 6 razy)

 

- moj ojciec wybral sie na zebranie spoldzielni mieszkaniowej, ktore tez bylo w czwartek.

 

:o :o :o

 

:-? może i plamy :wink:

 

naukę wyniosłam taką, że szefowi ufać nie wolno!!

śmieci absolutnie nie zazdroszę :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plamy na słońcu czy co? :o

W te same dni w zupelnie roznych miastach:

- ocknelismy sie z malzem w piatek ze od miesiaca wyczekiwana zbiorka smieci byla dzien wczesniej (a juz miesiac temu przegapilismy wiec upewnialam sie 6 razy)

 

- moj ojciec wybral sie na zebranie spoldzielni mieszkaniowej, ktore tez bylo w czwartek.

 

:o :o :o

bratki, wywóz śmieci należy obowiązkowo wklepać do komórki jako przypominacz. Gdyby nie to, zarosła bym śmieciami :oops: i wielu rzeczy w ogóle bym zapomniała. Priorytet przy nabywaniu telefonu - kalendarz i budzik.

 

Co do dni, to w tym tygodniu za diabła nie mogę się ich doliczyć :roll: W poniedziałek był wtorek, w środę był wtorek :o , wczoraj /czwartek/ była środa :roll: dziś czwartek... niech się ten tydzień skończy bo oszaleję :roll: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mąż miał trochę głośnych prac wykończeniowych na poddaszu i postanowił mnie z niemowlęciem wyeksmitować na kilka dni do mojej mamy.

 

Spakowałam dziecko do walizki, której przed jej narodzinami używaliśmy na nasze rzeczy. Moje rzeczy spakowałam do plecaka. Jeszcze tylko torba pierwszej pomocy dla dziecka, kilka zabawek do umilania podróży, kuferek z kosmetykami i jestem gotowa. Mąż miał wszystko pozanosić do samochodu a ja Małą do fotelika i w drogę.

 

Zajechaliśmy do mamy, posiedzieliśmy chwilę, kawka, ciasteczka i takie tam. Zapragnęłam się przebrać w coś wygodniejszego. Hmmm, tylko gdzie jest plecak. Jaki plecak? Mąż wywala oczy. Dobrze, że to nie całe 200 km. Załatwiła go rutyna. Skoro spakował walizkę, która do niedawna była właściwie naszym jedynym bagażem, to na plecak nawet nie zwrócił uwagi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W poniedziałek w tamtym tyg. szef mówi do mnie - pójdziesz w piątek na spotkanie, dostałem zaproszenie na coś tam.

We środę wale do niego po szczegóły.

-A no tak waśnie miałem przed chwilą gdzieś to zaprosznie na piątek- szuka, szuka, znalazł. Zaproszenie imiennie wypisane na niego, mówię

-o szefie to trzeba się będzie odpicować w garnitur, jak mam iść za szefa".

Szef na to - nie inaczej- czyń honory.

W piątek rano więc się odpicowałam, wychwalona przez posiadanych w domu gości, jak to świetnie wyglądam, zadowolona z siebie wale na spotkanie.

Parking pustawy. Podejrzane, ale nie mam czasu się zastanawiac bo jestem minutke spóźniona. Wpadam do środka i po chwili odbijam się od zamkniętych drzwi sali. Odwracam się za mną jakaś pani więc mówię do niej, ja tu na spotkanie. Pani strasznie zdziwiona na jakie spotkanie. Szukam zaproszenia i pośpiechu myśle, matko jedyna tak się machnęłam- mozliwe, że to dopiero za tydzień?!?!?!?!

Podaję pani zaproszenie, pani na to, a tak zgadza się, to było wczoraj dzisiaj jest 10ąty.

 

Niech to licho!!! czytałam zaproszenie 2 razy! Ale tak mnei szef tym swoim "pójdziesz w piątek na spotkanie" zasugerował, ze nawet nie zwróciłam uwagi na date!

 

identycznie poszłem na koncert pół roku temu.

Bilety wygrałem w konkursie radiowym.

Do odebrania przed koncertem.

Oczywiście wypicowany przyjechałem na tydzień przed występem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W poniedziałek w tamtym tyg. szef mówi do mnie - pójdziesz w piątek na spotkanie, dostałem zaproszenie na coś tam.

We środę wale do niego po szczegóły.

-A no tak waśnie miałem przed chwilą gdzieś to zaprosznie na piątek- szuka, szuka, znalazł. Zaproszenie imiennie wypisane na niego, mówię

-o szefie to trzeba się będzie odpicować w garnitur, jak mam iść za szefa".

Szef na to - nie inaczej- czyń honory.

W piątek rano więc się odpicowałam, wychwalona przez posiadanych w domu gości, jak to świetnie wyglądam, zadowolona z siebie wale na spotkanie.

Parking pustawy. Podejrzane, ale nie mam czasu się zastanawiac bo jestem minutke spóźniona. Wpadam do środka i po chwili odbijam się od zamkniętych drzwi sali. Odwracam się za mną jakaś pani więc mówię do niej, ja tu na spotkanie. Pani strasznie zdziwiona na jakie spotkanie. Szukam zaproszenia i pośpiechu myśle, matko jedyna tak się machnęłam- mozliwe, że to dopiero za tydzień?!?!?!?!

Podaję pani zaproszenie, pani na to, a tak zgadza się, to było wczoraj dzisiaj jest 10ąty.

 

Niech to licho!!! czytałam zaproszenie 2 razy! Ale tak mnei szef tym swoim "pójdziesz w piątek na spotkanie" zasugerował, ze nawet nie zwróciłam uwagi na date!

 

identycznie poszłem na koncert pół roku temu.

Bilety wygrałem w konkursie radiowym.

Do odebrania przed koncertem.

Oczywiście wypicowany przyjechałem na tydzień przed występem.

 

To przynajmniej mogłeś pojechać jeszcze raz za tydzień :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mąż miał trochę głośnych prac wykończeniowych na poddaszu i postanowił mnie z niemowlęciem wyeksmitować na kilka dni do mojej mamy.

 

Spakowałam dziecko do walizki, której przed jej narodzinami używaliśmy na nasze rzeczy. Moje rzeczy spakowałam do plecaka. Jeszcze tylko torba pierwszej pomocy dla dziecka, kilka zabawek do umilania podróży, kuferek z kosmetykami i jestem gotowa. Mąż miał wszystko pozanosić do samochodu a ja Małą do fotelika i w drogę.

 

Zajechaliśmy do mamy, posiedzieliśmy chwilę, kawka, ciasteczka i takie tam. Zapragnęłam się przebrać w coś wygodniejszego. Hmmm, tylko gdzie jest plecak. Jaki plecak? Mąż wywala oczy. Dobrze, że to nie całe 200 km. Załatwiła go rutyna. Skoro spakował walizkę, która do niedawna była właściwie naszym jedynym bagażem, to na plecak nawet nie zwrócił uwagi :)

JoShi nie miało być czasem 20km? :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

JoShi nie miało być czasem 20km? :wink:

 

Niestety niecałe 200 km w jedną stronę :) Na szczęście dla nas to nie są duże odległości. Do drugiej babci mamy prawie 500 km :)

Zaintrygowała mnie ulga w tych słowach "Dobrze, że to nie całe 200 km.", ale skoro do drugiej babci jest 500 to te 200km to rzeczywiście pikuś :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

całe lata temu, druga praca (mój nowy dyrektor został nim, wcześniej będąc klientem poprzedniej firmy - i to mnie chyba uratowało).. więc pierwszy dzień melduję się w nowej pracy, lato, gorąco, odstawiłam się w odpowiedni obcas i kapelusz :) Firma w mosiądzach i marmurach ale droga prowadząca do niej- to taki miał węglowy. Po drodze z autobusu wstępuję do jakiegoś sklepiku po pepsi, wychodzę i trach! łamię obcas na schodku... krótka panika i szybka decyzja- trudno i darmo- idę do pracy. Z ówcześnie znanej reklamy mentosów nie bardzo dało się skorzystać (kto złamał obcas, ten wie). więc powędrowałam na bosaka. Nie było innej możliwości-musiałam iść w tym czarnym pyle. Dotarłam do firmy i ... no przecież nie wejdę do środka z takimi czarnymi nogami :D Tym bardziej, że zhaltują mnie na recepcji. Na szczęście byłam odrobinę za wcześnie (dyrekcja jeszcze nie dotarła), usiadłam sobie więc na pięknych marmurowych schodach, buty obok, nogi czarne, kapelusz w reku (jakoś nie licował z moim nowym image:P). Schodzą się pracownicy, ładnie ubrani, dziwnie się przyglądają.. w końcu idzie mój dyrektor.. w towarzystwie prezesa :o (NB bardzo dbający o elegancję).. ja nie wiem co powiedzieć ale słyszę" Pani Agniesiu a Pani co? dzieci kwiaty tu na schodach odstawia?" :D Za kwadrans dostałam kierowcę, pojechaliśmy do domu, umyłam się, przebrałam i ponowne wejście do pracy miałam już bardziej normalne ;)

 

 

Druga akcja, z tym samym dyrektorem. Był na wyjeździe. Ja uskuteczniałam z kolegą z innego pokoju jakiś zaawansowany telefonicznie projekt. Co chwila do siebie dzwoniliśmy.. a że robota była ciężka to wprowadziłam sobie element rozrywkowy (sczytany kiedyś z Chmielewskiej bodajże) i odbierałam telefony przedstawiając się jako komenda policji, zoo itp. W ferworze walki nie zajarzyłam różnicy dzwonka (zewnętrzny czy wewnętrzny), odebrałam jako "kancelaria III rzeszy" i usłyszałam osłupiałe "słucham?"

:oops:

na szczęście dyro był człowiek z poczuciem humoru a ja miałam pracę, której nie dotyczyły telefony np. klientów ;) Ale wyleczyło mnie to raz na zawsze z takich akcji :D

(na usprawiedliwienie dodam, że byłam wtedy naprawdę młodym cielęciem ) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu o 23.45 zadzwoniła moja komórka. Odebrałam ze strachem (o tej porze raczej nikt do mnie nie dzwoni pogadać). W słuchawce męski głos mówi (słychać było, że jedzie samochodem) jakoś dziwnie mrucząc:

- dobry wieczór pani

- dobry wieczór

- za 15 minut będę u pani i........tu kilka zdań, co to "mi" zrobi jak przyjedzie :oops: :oops: :oops:

- yyyyyyyyy to chyba pomyłka

- Danusia???????

- nie

- o matko....klik

:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu o 23.45 zadzwoniła moja komórka. Odebrałam ze strachem (o tej porze raczej nikt do mnie nie dzwoni pogadać). W słuchawce męski głos mówi (słychać było, że jedzie samochodem) jakoś dziwnie mrucząc:

- dobry wieczór pani

- dobry wieczór

- za 15 minut będę u pani i........tu kilka zdań, co to "mi" zrobi jak przyjedzie :oops: :oops: :oops:

- yyyyyyyyy to chyba pomyłka

- Danusia???????

- nie

- o matko....klik

:lol:

 

A do mnie nikt nie dzwoni :-? po nocy :evil: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...