Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Najwieksza gafa i/lub przypadki roztargnienia czyli.....


zielonooka

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • 3 weeks później...

Kilka dni temu wpisywałam kilka razy kod do domofonu. Za każdym razem miła pani mówiła: "kod nieprawidłowy".

Zaczęło mnie to irytować. Na wszelki wypadek upewniłam się, że nie pomyliłam klatek.

Na szczęście nadszedł sąsiad. Mówię, że domofon nie działa. Wpisał swój kod i otworzył drzwi.

Wielce zaskoczona wróciłam do domu i wieczorem opowiadam mężowi jak to się domofon na mnie uwziął.

Zapytał jaki wpisywałam kod i wtedy do mnie dotarło. To był PIN do bankomatu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
Ze trzy dni temu jadę sobie główną drogą i widzę, że z prawej strony, z podporządkowanej chcą się do ruchu właczyć dwa auta. Za mną sznur samochodów, więc jako uprzejmy kierowca, wpuściłam ich przed siebie. W czasie, gdy się włączały, zerknęłam na telefon, bo ktoś wcześniej do mnie dzwonił. Ruszam i widzę, że drugi z samochodów miga awaryjnymi. Uznałam, że mi dziekuje za wpuszczenie. Ale jedzie i miga dalej. Pomyślałam, że zapomniał wyłączyć. No to ja mu daję sygnały długimi, że ma włączone te awaryjne. Facet rozkłada ręce, a ja palcem pokazuję na te awaryjne i wykonuję jakieś dziawne gesty, aby "na migi" mu pokazać o co chodzi. W końcu odpuścił i nie pokazytwał już tego gestu rozkładania rąk. Po jakimś kilometrze te dwa samochody skręciły do warsztatu i wtedy zobaczyłam, że są połlączone liną. :oops:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze trzy dni temu jadę sobie główną drogą i widzę, że z prawej strony, z podporządkowanej chcą się do ruchu właczyć dwa auta. Za mną sznur samochodów, więc jako uprzejmy kierowca, wpuściłam ich przed siebie. W czasie, gdy się włączały, zerknęłam na telefon, bo ktoś wcześniej do mnie dzwonił. Ruszam i widzę, że drugi z samochodów miga awaryjnymi. Uznałam, że mi dziekuje za wpuszczenie. Ale jedzie i miga dalej. Pomyślałam, że zapomniał wyłączyć. No to ja mu daję sygnały długimi, że ma włączone te awaryjne. Facet rozkłada ręce, a ja palcem pokazuję na te awaryjne i wykonuję jakieś dziawne gesty, aby "na migi" mu pokazać o co chodzi. W końcu odpuścił i nie pokazytwał już tego gestu rozkładania rąk. Po jakimś kilometrze te dwa samochody skręciły do warsztatu i wtedy zobaczyłam, że są połlączone liną. :oops:

 

Bardzo slusznie dalas gosciowi znac zeby wylaczyl awaryjne.

Nie wolno uzywac swiatel awaryjnych w samochodzie holowanym z tego co pamietam.

Grozi to mandatem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo slusznie dalas gosciowi znac zeby wylaczyl awaryjne.

Nie wolno uzywac swiatel awaryjnych w samochodzie holowanym z tego co pamietam.

Grozi to mandatem...

 

Tak? Nie pamiętam jakie są przepisy w tym zakresie. Trzeba sprawdzić. Chyba trójkąt trzeba wystawić, ale pewna nie jestem.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ona może nie próbowała, ja owszem (ciasno, niemal zerowa prędkość, ja przebijałem się z jednej strony wielopasmowej, zakorkowanej ulicy na drugą, musiałem wjechać w bramę). Nawet strąbiłem "chama" w tym drugim, co mnie wpuścić nie chciał... :lol2:

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D

 

Jakbym tak sobie wymyśliła, że wpuszczę tylko jednego, to pewnie też bym się pchała. :D

 

Przypomniało mi się jak kiedyś jako początkujący kierowca swym nowokupionym fiatem Uno pojechałam zimą do supermarketu i okazało się, że w autku mam jakiś stary akumulator (o czym oczywiście nie wiedziaam) i mi nie odpalił, bo w sklepie dość długo mi zeszło, a był mróz. Obok był postój i taksówkarz stwierdził, że za drobną opłatą mnie pociągnie na linie. No i ciągnie mnie tak po parkingu i ciągnie..... W końcu zniecierpliwieony zatrzymał się i mówi: próbowała pani? A ja na to: co miałam próbować? Myślałam, że od samego ciągnięcia samochód zapali. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
  • 2 weeks później...
historia dawna, ale do dzisiaj sinieję jak sobie przypomnę. Sklepo sportowy, wchodzimy do środka ja i moja dziewczyna (teraz zona). Ja na ramieniu aparat fotograficzny Canon, lustrzanka - kliszowy, bo jeszcze nie było wtedy cyfrowych, tydzień wcześniej kupiony za ciężką kasę. Wpada mi w oko jakaś bluza. Wchodzę do przymierzalni, mierzę, nie pasuje, więc odwieszam na wieszak i wychodzimy ze sklepu. Po kilkunastu minutach w moich oczach pojawia sie panika: GDZIE APARAT??!! Wpadam do sklepu, do przymierzalni....po aparacie pozostało mgliste wspomnienie. Tzn nie do końca, bo moja dziewczyna byłą tak na mnie wkurzona, że chcąc nie chcąc poszedłem do banku, wypłąciłęm odpowiednią sumę gotówki i....kupiłem drugi taki sam :). Przynajmniej w taki sposób mogłem jej wynagrodzić moje roztargnienie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

historia dawna, ale do dzisiaj sinieję jak sobie przypomnę. Sklepo sportowy, wchodzimy do środka ja i moja dziewczyna (teraz zona). Ja na ramieniu aparat fotograficzny Canon, lustrzanka - kliszowy, bo jeszcze nie było wtedy cyfrowych, tydzień wcześniej kupiony za ciężką kasę. Wpada mi w oko jakaś bluza. Wchodzę do przymierzalni, mierzę, nie pasuje, więc odwieszam na wieszak i wychodzimy ze sklepu. Po kilkunastu minutach w moich oczach pojawia sie panika: GDZIE APARAT??!! Wpadam do sklepu, do przymierzalni....po aparacie pozostało mgliste wspomnienie. Tzn nie do końca, bo moja dziewczyna byłą tak na mnie wkurzona, że chcąc nie chcąc poszedłem do banku, wypłąciłęm odpowiednią sumę gotówki i....kupiłem drugi taki sam :). Przynajmniej w taki sposób mogłem jej wynagrodzić moje roztargnienie.

 

Opowiadano mi podobną historię ze Szwajcarii. Aparat (też drogi) odwieszony na górze na jakimś ogrodzeniu. Właściciel (Polak) zjeżdża na nartach, przypomina sobie o aparacie. Wjeżdża na górę wyciągiem i... bierze aparat z tego ogrodzenia. Obok przeszły dziesiątki ludzi - nie zainteresowała ich cudza rzecz. Czemu u nas tak nie może być? :-(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie trzeba szukać aż w Szwajcarii. Jakieś 15 lat temu byłem w Czechach. Dość drogi aparat zostawiłem wiszący na oparciu krzesła w pubie piwnym, w dodatku takim typowo turystycznym, gdzie przewał ludzi był duży. Zorientowałem się po 15 minutach, wróciłem się tam właściwie pro-forma, po drodze pogodziwszy się już ze stratą i doszedłszy do wniosku, że w sumie to nawet dobra okazja do zmiany aparatu na jakiś nowszy. Ku mojemu zdumieniu, aparat niestety wisiał dalej tam, gdzie go zostawiłem, tak więc okazja do kupna nowszego poszła się.... :)

Ciekawostka: aparat wisiał na pustym krześle, przy pustym stoliku - po prostu inni (w 99% Czesi, to jeszcze nie były czasy przewalających się tam tabunów polskiego bydełka, które przyjechało na tani ochlaj) potraktowali go jako "rezerwację" miejsca i tyle.

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu byłam w Soverato (południe Włoch). Powszechną praktyką było zostawianie wszystkiego na plaży na czas sjesty. Ludzie zostawiali aparaty i po powrocie po dwóch godzinach one tam nadal były. Ale Polaków tam nie było. ;)

 

Pocieszające wydawało mi się również to, że kiedyś przez roztargnienie zostawilam klucze do domu wiszące w zamku furtki, objechałam miasto, wróciłam i klucze tam nadal były. :o

 

Słyszalam,. że na stacjach benzynowych ostatnio rozdają (jacyś ludzie) darmowe breloczki z czipami, które dają sygnał złodziejom, gdzie mieszkamy i kiedy opuszczamy dom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to jeszcze jedna historia mi sie przypomniała a'propos kluczy. Jeszcze z czasów podstawówki. Moja siostra, cztary lata młodsza ode mnie, zostawiła kiedyś we drzwiach kartkę złożoną na pół. Wewnątrz było napisane: KLUCZ PO WYCIERACZKĄ. I rzeczywiscie, jak wróciłem do domu, tam był!! :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A propos klucza pod wycieraczką - ja jako dziecię też kiedyś tam schowałam, ale ponieważ wiedziałam, że nie wolno pisać "klucz pod wycieraczką", narysowałam szyfrowaną wiadomość - but, poniżej pozioma kreska, pod kreską klucz. Ależ byłam dumna ze swojego sprytu! Mama jakoś mniej :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...