osowa 27.03.2005 11:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Marca 2005 Byli „...przyjaciele...” .. a teraz są „...zamki na piasku...” Oczywiście nie muszę mówić , czyje te utwory ? tak, tak dla tych młodszych : Republika i Lady pank ... zgadza się ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
osowa 31.03.2005 21:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Marca 2005 Wojtku – jak zwykle mam prośbę do Ciebie ... przed chwilą słyszałam utwór chyba Bajmu ( ale nie jestem pewna) słowa : dla Ciebie uśmiech anioła mam , dla Ciebie niebo bezludne ... dla ciebie i jakoś tak dalej ... Może uda Ci się te słowa dla mnie wkleić .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EDZIA 31.03.2005 21:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Marca 2005 Czy o ten utwór Ci chodziło?To Urszula Niebo dla Ciebie Uh, uh, uh...Uh, uh, uh... Od lat zakochana jestem w Tobie, kocham CiebieChoć wiem, że nadal szukasz swojej gwiazdy wysoko na niebieTracisz mnie, cena, którą płacisz co dzień za marzenia nierealne Uh, uh, uh...Uh, uh, uh... Ty chcesz dotykać głową niebaI miłości pełnej spadających gwiazdCzemu więc tak rzadko mnie dostrzegasz?Nie czujesz mego ciepła, nie kochasz tak jak jaŻyjesz snem i czekasz na dobry czasPopatrz na mnie, czy nie widzisz, że ja Refren1: Dla Ciebie niebo bezludne mamDla Ciebie mogę pokonać strachDla Ciebie uśmiech anioła mamDla Ciebie gonię słońceDla Ciebie żyję na nieba tleDla Ciebie czuję, że mogę biecPo niebie, gdy jesteś blisko mnieDla Ciebie... Uh, uh, uh...Uh, uh, uh...Uh, uh, uh...Uh, uh, uh... Ja mam tą miłość, której szukaszDumne źródła i jasny duszy blaskZrozum więc, że ta, po którą sięgasz wysokoJest tuż obok, w jej oczach milion gwiazdTak jest i zawsze już będzie takPopatrz na mnie, czy Ty nie wiesz, że ja Powtórzyć refren1 Refren2: Dla Ciebie niebo bezludne mamDla Ciebie mogę pokonać strachDla Ciebie uśmiech anioła mamDla Ciebie gonię słońca blaskDla Ciebie żyję na nieba tleDla Ciebie czuję, że mogę biecPo niebie, gdy jesteś obok mnieDla Ciebie... Uh, uh, uh...Uh, uh, uh...Uh, uh, uh...Uh, uh, uh... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
osowa 31.03.2005 21:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Marca 2005 TAK !!!!! dzięki !!!!! To dla mnie wiele znaczy - DZIĘKUJĘ !!!!Edziu ... pozwól, że wkleje to do swojego wątku w poetach - jeszcze raz dziękuję ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ella 04.04.2005 15:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2005 Karol Wojtyła - Jan Paweł II PIEŚŃ O BOGU UKRYTYM I. WYBRZEŻA PEŁNE CISZY 1. Dalekie wybrzeża ciszy zaczynają się tuż za progiem Nie przefruniesz tamtędy jak ptak. Musisz stanąć i patrzeć coraz głębiej i głębiej, aż nie zdołasz już odchylić duszy od dna. Tam już spojrzeń żadna zieleń nie nasyci, nie powrócą oczy uwięzione. Myślałeś, że cię życie ukryje przed tamtym Życiem w głębiny przechylonym. Z nurtu tego - to wiedz - że nie ma powrotu. Objęty tajemniczym pięknem wieczności! Trwać i trwać. Nie przerywać odlotów cieniom, tylko trwać coraz jaśniej i prościej. Tymczasem wciąż ustępujesz przed Kimś, co stamtąd nadchodzi zamykając za sobą drzwi izdebki maleńkiej - a idąc krok łagodzi - i tą ciszą trafia najgłębiej. 2. To Przyjaciel. Ciągle wracasz pamięcią do tego poranka zimą. Tyle lat już wierzyłeś wiedziałeś na pewno, a jednak nie możesz wyjść z podziwu. Pochylony nad lampą, w snopie światła wysoko związanym, nie podnosząc swej twarzy, bo po co - i już nie wiesz, czy tam, tam daleko widziany, czy tu w głębi zamkniętych oczu - Jest tam. A tutaj nie ma nic prócz drżenia, oprócz słów odszukanych z nicości - ach, zostaje ci jeszcze cząstka tego zdziwienia, które będzie całą treścią wieczności. 3. Póki morze przyjmujesz w swe otwarte źrenice pod postacią falujących kół, zdaje ci się, że utoną w tobie wszystkie głębie i wszystkie granice - lecz już stopą dotknąłeś się fali, a tobie się zdawało: to Morze we mnie mieszkało taką ciszę rozlewając wkoło, taki chłód. Tonąć tonąć! Przechylić się potem obsuwać się zwolna, nie odczuwać w tym odpływie stopni, po których zbiega się drżąc - tylko dusza, dusza człowieka zanurzona w maleńkiej kropli, dusza porwana przez prąd. 4. Nie taki jest żywioł światła. Kiedy cię morze szybko ukrywa i roztapia w milczącej głębi światło od fal powłóczystych prostopadłe blaski oderwie i z wolna kończy się morze, a jasność napływa. A wtedy zewsząd widoczny, w zwierciadłach dalekich i bliskich widzisz swój cień. Jak się ukryjesz w tym Świetle? Za małoś jest przeźroczysty, a jasność zewsząd tchnie. Wtedy - patrz w siebie. To Przyjaciel, który jest jedną iskierką, a całą Światłością. Ogarniając sobą tę iskrę, już nie dostrzegasz nic i nie czujesz, jaką jesteś objęty Miłością. 5. Miłość mi wszystko wyjaśniła, miłość wszystko rozwiązała - dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała. A, że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu, w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie, ale jest wiele z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie. Więc w takiej ciszy ukryty ja - liść, oswobodzony od wiatru, już się nie troskam o żaden z upadających dni, gdy wiem że wszystkie upadną. 6. Ktoś się długo pochylał nade mną. Cień nie krążył na krawędziach brwi. Jakby światło pełne zieleni, jakby zieleń, lecz bez odcieni, zieleń niewysłowiona, oparta na kroplach krwi. To nachylenie dobre, pełne chłodu zarazem i żaru, które się we mnie osuwa, a pozostaje nade mną, chociaż przemija opodal - lecz wtedy staje się wiarą i pełnią To nachylenie dobre, pełne chłodu i zarazem żaru, taka milcząca wzajemność. Zamknięty w takim uścisku - jakby muśnięcie po twarzy, po którym zapada zdziwienie i cisza, cisza bez słowa, która nic nie pojmuje, niczego nie równoważy - w tej ciszy unoszę nad sobą nachylenie Boga. 7. Pan, gdy się w sercu przyjmie, jest jak kwiat, spragniony ciepła słonecznego Więc przypłyń, o światło z głębin niepojętego dnia i oprzyj się na mym brzegu. Płoń nie za blisko nieba i nie za daleko. Zapamiętaj, serce, to spojrzenie w którym wieczność cała ciebie czeka. Schyl się, serce, schyl się, słońce przybrzeżne, zamglone w głębinach oczu nad kwiatem niedosiężnym, nad jedną z róż. 8. Co to znaczy, że tyle dostrzegam, gdy nic nie widzę, kiedy już poza horyzont ostatni osunął się ptak kiedy fala w szkle go ukryła -opadłem jeszcze niżej, zanurzając się razem z ptakiem w nurcie chłodnego szkła. Im bardziej wzrok natężam, tym widzę mniej, i woda schylona nad słońcem tym bliższe przynosi odbicie, im dalszy od słońca oddzielają cień, im dalszy cień od słońca oddziela moje życie. Więc w mroku jest tyle światła, ile życia w otwartej róży, ile Boga zstępującego na brzegi duszy. 9. Z wolna słowom odbieram blask, spędzam myśli jak gromadę cieni, z wolna wszystko napełniam nicością, która czeka na dzień stworzenia. To dlatego, by otworzyć przestrzeń dla wyciągniętych Twych rąk, to dlatego by przybliżyć wieczność, w którą byś tchnął. Nie nasycony jednym dniem stworzenia, coraz większej pożądam nicości, aby serce nakłonić do tchnienia Twojej Miłości. 10. Za tę chwilę pełną śmierci dziwnej, która w wieczność niezmierną opływa, za dotknięcie dalekiego żaru, w którym ogród głęboki omdlewa. Zmieszały się chwila i wieczność, kropla morze objęła - opada cisza słoneczna w głębię tego zalewu. Czyż życie jest falą podziwu, falą wyższą niż śmierć? Dno ciszy zatoka zalewu - samotna ludzka pierś. Stamtąd żeglując w niebo, kiedy wychylisz się z łodzi, miesza się szczebiot dziecięcy - i podziw. 11. Uwielbiam cię, siano wonne, bo nie znajduje w tobie dumy dojrzałych kłosów. Uwielbiam cię, siano wonne, któreś tuliło w sobie Dziecinę bosą. Uwielbiam cię, drzewo surowe, bo nie znajduje skargi w twoich opadłych liściach. Uwielbiam cię, drzewo surowe, boś kryło Jego barki w krwawych okiściach. Uwielbiam cię, blade światło pszennego chleba, w którym wieczność na chwilę zamieszka, podpływając do naszego brzegu tajemną ścieżką. 12. Aż dotąd doszedł Bóg i zatrzymał się krok od nicości, tak blisko naszych oczu. Zdawało się sercom otwartym, zdawało się sercom prostym, że zniknął w cieniu kłosów. A kiedy uczniowie łaknący łuskali kłosy pszenicy, jeszcze głębiej zanurzył się w łan. Uczcie się, proszę, najmilsi, ode mnie tego ukrycia. Ja, gdzie ukryłem się, trwam. Powiedzcie, kłosy wyniosłe, czy wy nie wiecie, gdzie się zataił? Gdzie Go szukać? - kłosy, powiedzcie, gdzie Go szukać w tym urodzaju? 13. Bóg spoczywał w sercu i wszechświat, Lecz wszechświat gasł, z wolna stawał się Rozumu Jego pieśnią, najniższą z gwiazd. Opowiadam wam zdziwienie wielkie, helleńscy mistrze: nie warto czuwać nad bytem, który wymyka się z rąk, jest Piękno rzeczywiste, utajone pod żywą krwią. Cząstka chleba rzeczywistsza niż wszechświat, pełniejsza bytu i Słowa pieśń jak morze zalewająca odmęt słońca wygnanie Boga. 14. Synu, kiedy odejdziesz, wzbierająca głębio odwieczna, w której wszystko ujrzałem - Ojcze, Miłość oznacza konieczność wzbierania chwałą. Synu, spójrz, niedaleko od Twojej jasności jest kłosów dojrzałe pęcznienie - Przyjdzie dzień, gdy odejmą Ci blask, kiedy jasność Twą wydam ziemi. Ojcze, spójrz, niedalekie od mojej miłości jest me spojrzenie, którym ogarniam odwiecznie ten dzień wzbierającej zieleni. Ręce Twoje odejmą z mych ramion - Synu, widzisz to unicestwienie, Twój blask, kiedy przyjdzie dzień, wydam kłosom pęczniejącej ziemi. Ojcze, ręce odjęte z Twych ramion spoję z drzewem odartym z zieleni, bladym światłem pszenicznym nasycę ten blask, który w kłosy zamieniasz. Synu, kiedy odejdziesz, Miłość odwieczna, któż ogarnie Cię nurtem najbliższym? Ojcze, opuszczam Twoje wejrzenie wzbierające zalewem słonecznym, obieram oczy ludzkie - obieram oczy ludzkie zalane światłem pszenicznym. 15. Stać tak przed Tobą i patrzeć tymi oczyma, w których zbiegają się drogi gwiazd - O oczy, nieświadome Tego, Kto w was przebywa, Odejmując Sobie i gwiazdom niezmiernym blask., Więc widzieć jeszcze mniej, a jeszcze więcej wierzyć. Powieki powoli zamykać przed światłem pełnym drżeń, potem wzrokiem odepchnąć przypływ gwiaździstych wybrzeży nad którymi zawisa dzień. Boże bliski, przemień zamknięte oczy w oczy szeroko otwarte - i nikły podmuch duszy drgającej w szczelinach róż otocz ogromnym wiatrem. 16. Często myślę o tym dniu widzenia, który pełen będzie zdziwienia nad tą Prostotą, z której świat jest ujęty, w której przebywa nietknięty aż dotąd i dalej niż dotąd. A wtedy konieczność prosta coraz większą się staje tęsknotą za owym dniem, który wszystko obejmie taka niezmierną Prostotą, miłosnym tchem. 17. Zabierz mnie , Mistrzu, do Efrem, i pozwól tam z sobą pozostać, gdzie ciszy dalekie wybrzeża opadają na skrzydłach ptaków, jak zieleń, jak fala bujna, nie zmącona dotknięciem wiosła, jak koło szerokie na wodzie, nie spłoszone cieniem przestrachu. Dzięki, żeś miejsce duszy tak daleko odsunął od zgiełku i w nim przebywasz przyjaźnie otoczony dziwnym ubóstwem, Niezmierny, ledwo celkę zajmujesz maleńką, kochasz miejsca bezludne i puste. Bo jesteś samą Ciszą, wielkim Milczeniem, uwolnij mnie już od głosu, a przejmij tylko dreszczem Twojego Istnienia, dreszczem wiatru w dojrzałych kłosach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
muzykant 23.10.2009 23:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2009 Sopran - - posłuchaj - Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Włodek W. 23.03.2010 09:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Marca 2010 Temat zawsze na czasie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.