maksiu 18.03.2006 10:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Marca 2006 Idą zmiany18 marzec 2006 Dziś mijają równo trzy lata od dnia otrzymania pozwolenia na budowę. Niby dużo czasu, ale od samego początku było wiadome że będziemy budować powoli. Subiektywnie oceniam że nie jest źle, sporo udało się zrobić, ale i sporo jeszcze przed nami. Poruszany wcześniej temat okien jest już na finiszu, okienka będą montowane na koniec kwietnia. W ostatnią środę, byłem u kolegi Konrada (KAS01) oglądać drzwi balkonowe wykonane na profilu drzwiowym. Wyglądają całkiem dobrze, aż tak bardzo nie rzuca się w oczy, że profil jest większy niż ten okienny. Zatem prawdopodobnie i u mnie będą drzwi balkonowe na takim profilu, wymiar dość duży, wysokość dwieście trzydzieści pięć cm, szerokość sto osiemdziesiąt cm, bez poprzeczki, ten profil umożliwia zrobienie dobrych drzwi w takim wymiarze. Przy okazji wizyty u Konrada, wpadliśmy też do mnie na budowę. W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat wiatrołapu i padło pytanie dlaczego ścianka oddzielająca wiatrołap od korytarza stoi w tym miejscu, a nie kawałek dalej. No cóż, na projekcie wiatrołap wyglądał dość dobrze, potem w realizacji okazał się klitką. Przedyskutowałem ten temat w domu, i wszystko wskazuje na to, że będziemy przesuwać tą małą ściankę. W zasadzie jedynym problemem, są biegnące po tej ściance kable. Mam już co prawda pomysł, co z nimi zrobić, ale musze to przedyskutować jeszcze z teściem, z którym robiliśmy instalacje. Jeśli potwierdzi to co myślę, będę przenosił kable w inne miejsce, a ścianka pójdzie do wyburzenia, a postawiona zostanie od początku w innym miejscu. Na ilustracji widać, jak to ma wyglądać. Jasno niebieskim kolorem zaznaczyłem obecny układ ścianki, a na czerwono miejsce gdzie chcemy postawić nową ściankę. Cały rzut parteru z przesuniętą ścianką, widać na tej ilustracji . Obecnie wiatrołap ma powierzchnie 1,86 m2, poprzeróbkach będzie 4,46 m2. Fakt, że będzie z tym trochę roboty, zwłaszcza kucia w tynku, ale chyba lepiej poświęcić jedną sobotę na kucie, niż później się męczyć resztę życia z niewygodnym wiatrołapem. Tak na wszelki wypadek zrobię sobie jeszcze symulacje na komputerze jak będzie wyglądał nowy wiatrołap, ale myślę, że zmieni się zdecydowanie na lepsze. Mile widziane komentarze dotyczące tego pomysłu, jak i uwagi, również te krytyczne. Z innych wieści, po miesiącu oczekiwania otrzymałem wreszcie numer posiadłości, tak więc wiem już pod jakim adresem będę mieszkał w przyszłości. Będzie to adres Grzędzice 75a, są w numerze dwie dobre cyfry, a zwłaszcza siódemka, więc powinno to przynieść szczęście. Urzędowi się nie śpieszyło, data na decyzji świadczy o wydaniu jej w ostatnim dniu terminu w jakim zgodnie z KPA powinna być wydana decyzja, ale mi też akurat specjalnie nie zależało na szybkości, więc nie było problemu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 19.03.2006 08:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Marca 2006 Jeszcze o wiatrołapie19 marzec 2006 Zrobiłem proste wizualizacje, po lewej stan obecny, po prawej proponowana zmiana, wydaje mi się, że jest jednoznaczne jaką decyzje należy podjąć. Wymiary w stanie obecnym szerokość 216 cm, długość 86 cm, po zmianie dojdzie powierzchnia o wymiarach szerokość 158 cm, długość 165 cm. Dziękuje wszystkim za komentarze i proszę o następne http://212.244.189.200/pics/projekt/ws.jpghttp://212.244.189.200/pics/projekt/wn.jpg Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.04.2006 06:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2006 Okna - rozstrzygnięcie03 kwiecień 2006 Długo trwało, zanim udało się podjąć ostateczna decyzje w sprawie wyboru okien. Zanim jednak napisze, co wybraliśmy, najpierw krótki rys historyczny. Dawno temu, gdy dopiero zaczynaliśmy przygodę z budową, założyliśmy, że kupimy okna najtańsze, jakie tylko uda się kupić. Założenie było o tyle słuszne, że chcieliśmy wybudować i wprowadzić się jak najszybciej, a co za tym idzie jak najtaniej. Oczywiście wystarczyła jedna wizyta w firmie sprzedającej okna, aby skorygować wymagania. Ostatecznie stanęło na tym, że oknami będziemy się martwić, jak przyjdzie na nie czas, znaczy się - spychologia stosowana. Pierwsze poważne przymiarki do okien przeprowadziliśmy w zeszłym roku. Skończyło się na tym, że okien nie kuliśmy, ale zapoznaliśmy się z tym, co oferuje rynek. Najbardziej wpadły nam w oko okna z M&S, Pomorska Fabryka Okien ze Słupska. W naszych okolicach można kupić te okna bez większego problemu, bez mniejszego też. Rok poprzedni minął na innych sprawach związanych z budową, a sprawę okien przełożyliśmy na rok obecny. Ledwie zaczął się nowy rok, wróciliśmy do tematu. Wysłałem kilka zapytań cenowych do lokalnych firm sprzedających okna. Wnioski były smutne, większość firm tak się obłowiła wraz z końcem ulgi remontowej, że spokojnie mogłaby zamknąć działalność i pojechać na roczny urlop, a w związku z tym mają głęboko w nosie nowych klientów. Jedną z niewielu firm, które poważnie potraktowały moje zapytanie cenowe, był diler M&S ze Szczecina, znany na forum p. Paweł.Wszystko było by dobrze, gdybym nie zaczął dokształcać się na forum Muratora. Mówi się, że od przybytku głowa nie boli, tym razem jednak bolała i to coraz bardziej. Im więcej wiedzy, tym większy chaos w głowie. Na szczęście forumowi guru, Jarego, Stary i Pchełek to fajni i co najważniejsze cierpliwi ludzie. Długo wyjaśniali mi wiele zawiłości związanych z oknami, odpowiadając nawet na te moje najgłupsze pytania. W efekcie zmieniły się priorytety, postanowiliśmy nieco dozbroić okna, dorzucić szybkę bezpieczną i okucia antywłamaniowe. Kiedy już wiedzieliśmy, czego oczekujemy od okien, przyszedł czas wyboru firmy, która nam okna wyprodukuje. Wysłaliśmy nowe zapytania o cenę, na szczęście opadł już szał po uldze remontowej i firmom zaczęło ponownie zależeć na klientach, przynajmniej pozornie. Oferta wyjściowa, na której oparliśmy poszukiwania, czyli M&S okazała się zbyt droga, zatem szukaliśmy czegoś w podobnej jakości, ale nieco tańszego. Wybór padł na profil Veki, producent Abm Jędraszek. Lokalny przedstawiciel przygotował ofertę, była całkiem do przyjęcia. Przy okazji wpadła mi w oko jeszcze jedna firma, która produkuje okna na profilu Veki, firma Vetrex. Otrzymałem ofertę, wyglądała jeszcze lepiej niż ta poprzednia. Podczas spotkania w siedzibie Muratora w Warszawie porozmawiałem sobie ze Stary, Pchełkiem i Jareko. Efekty rozmów można sprowadzić to następujących wniosków, jeśli wybierać z tych dwóch firm to zdecydowanie Vetrex. Przy okazji wyszła jeszcze jedna sprawa, okazało się, że moje drzwi balkonowe będą dość duże, bo docelowo ponad dwieście trzydzieści cm wysokości, Stary doradził żeby wykonać na przejściowym profilu okiennym, zwłaszcza, że miały być, bez poprzeczki. Normalny profil okienny mógłby okazać się za słaby i drzwi balkonowe mogłoby się wypaczać i odkształcać, zwłaszcza że będą one zewnętrznie w kolorze, oraz że będą zamontowane od strony południowej. Podbudowany nową wiedzą wróciłem do domu, na koniec miesiąca marca planowałem dokonać zakupu. Udałem się do obu firm (z ofertą Veki) z prośbą o przedstawienie ostatecznej wyceny, z uwzględnieniem maksymalnych rabatów, jakie można uzyskać. Oferta Jędraszka okazała się lekko droższa niż się spodziewałem, natomiast oferta na okna Vetrexu okazała się kompletną pomyłką. Okazało się, że wcześniejsza oferta nie zawierała dodatkowych okuć. Na pytanie dlaczego nie uwzględniono ich we wcześniejszej ofercie, usłyszałem, że chyba zapomniano, a w ogóle to mam przestać się czepiać. Niestety szef firmy był niemiły i nie zamierzał w ogóle się wytłumaczyć, z ewidentnego swojego zawinienia. Wyszedłem stamtąd z myślą, że moja noga więcej tam nie stanie. Widać niektórzy handlarze (bo przecież nie można go nazwać handlowcem) do dziś nie zrozumieli podstawowych praw kierujących rynkiem, zwłaszcza tego że wobec klienta trzeba być przede wszystkim uprzejmym, ja rozumiem że pomyłki się zdarzają, ale wypadało by przeprosić. Jak ktoś będzie zainteresowany nazwą firmy, to mogę podesłać mailem, osobiście radzę trzymać się od niej z daleka. No i stanąłem w ślepym zaułku. Pozostała oferta Jędraszka, ale jakoś nie byłem do niej przekonany. Na szybko objechałem jeszcze kilka firm w okolicy, niestety żadna oferta nie była ciekawa. Wtedy przyszło nam do głowy wrócić do pierwszej oferty. Zadzwoniłem do p. Pawła, poprosiłem o aktualizacje oferty. Przedstawiona oferta była nadal dość droga, ale jak to powiedział kiedyś Jareko, dobre okna muszą kosztować. Wymyśliliśmy, zatem, że kupimy okna w dwóch etapach, najpierw wszystkie okna i balkon na parterze. We wszystkich oknach okucia wk2 i szybka p2, jak już wydać pieniądze na okna to raz, a dobrze. Okienka na poddasze kupimy dwa miesiące później, już na spokojnie. Pan Paweł okazał się bardzo elastycznym człowiekiem, zgodził się do rabatów potraktować zamówienie całościowo, a wykonanie potraktować etapami. Można by, w tym miejscu zastanowić się, czy nie poczekać z zakupem okien jeszcze te dwa miesiąca i kupić od razu całość. Otóż odpowiedź brzmi, nie. Po pierwsze chce mieć temat okien już za sobą, bo jeśli wstawi się na parterze okna M&S, to logiczne, że poddaszu też będą musiały być takie same. Po drugie, szkoda czasu, przez te dwa miesiące będzie można zrobić sporo roboty w środku domu, a zwłaszcza położyć gładź. Koszt materiału na gładź nie będzie duży, za to duży będzie nakład pracy, a zatem i czasu. A okna potrzebne do tego, żeby nie robić tego znowu przy lampie, pamiętam jak w zeszłym roku robiliśmy tynki przy lampie, to była koszmarna robota. Tak więc dobrnęliśmy wreszcie do końca opowieści. Jak widać zatoczyliśmy duże kółko i wróciliśmy do punktu wyjścia, oczywiście jeśli chodzi o producenta okien. Potwierdza to po raz kolejny zasadę, że pierwsza myśl jest najlepsza. Oczywiście opowiedziana historia nie jest pełna, skupiłem się tylko na najważniejszych momentach. Na środę umówiłem się na pomiar otworów okiennych, a w czwartek jadę podpisać umowę. A potem już tylko trzeba poczekać około trzech tygodni na montaż. W tym miejscu chcę podziękować koledze Konradowi (KAS01) za dwukrotną prezentacje okien i kilka praktycznych uwag. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 07.04.2006 05:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Kwietnia 2006 Okna zamówione06 kwiecień 2006 Zgodnie z umową w środę pojawili się u mnie na budowie panowie do pomiaru otworów okiennych. Co najciekawsze to chyba pierwsza ekipa która przyjechała naprawdę punktualnie, byli umówieni na 16.30 i przyjechali dokładnie o tej godzinie. Wszystkie pomiary okazały się zgodne z moimi pomiarami, tak więc pozostało już tylko podpisać umowę na zakup okien, co też uczyniłem nastepnego dnia. Podjechałem do punktu handlowego M&S w Szczecinie i po kilku minutach sympatycznej rozmowy i kilku odpowiedziach na moje pytania, miałem przed sobą gotową do podpisania umowę. Ponieważ wszystko się zgadzało z wcześniejszymi uzgodnieniami, podpisałem umowę. Zdecydowałem się na zapłatę całości przy podpisywaniu umowy, dostałem jeszcze kilka procent rabatu. Wiem, że niektórzy odradzaliby płacenia przy zakupie, ale ponieważ ta firma ma bardzo dobrą markę w Szczecinie, widziałem że można tak zrobić. Planowany termin montażu ustaliliśmy na 28 kwietnia, ale prawdopodobnie ze względów czysto praktycznych przesunę go o tydzień później na 5 maja.Tak więc, jeden poważny problem z głowy. Najbliższe prace na budowie we wtorek, o szczegółach wkrótce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 12.04.2006 11:38 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Kwietnia 2006 Podmurowanie drzwi balkonowych11 kwiecień 2006 Pod długiej zimie nadeszła wreszcie wiosna, a zatem i na budowie trzeba było zacząć coś robić. Na początek, mała robótka żeby się nie przemeczyć. Ponieważ okna już zamówione i pewnie właśnie się robią, a zatem trzeba przygotować otwory do montażu. Otwory na okna nie stanowią problemu, ale gorzej z otworem na drzwi balkonowe. Tu moim kochani murarze dali ciała. Coś im sie pomyliło i zamiast zrobić otwór na wymiar 220cm plus wylewka 16cm, to oni zrobili 236 cm + wylewka 16. W efekcie mam o 16 cm za wysoki otwór. Rozwiązaniem w tej sytuacji są wyższe drzwi balkonowe. Zawsze jednak pojawia sie jakieś ale. Tym razem to ale wynosi 5,5 cm i kosztuje 600zł. Konkretnie chodzi o to, że drzwi balkonowe na wymiar 235 cm kosztują o 600zł więcej niż najwyższe typowe drzwi 229,5cm. Nie pozostało nic innego jak obniżyć odrobinkę nadproże. W końcu 5,5 cm to niewiele. Wymyśliliśmy zatem żeby przykleić do nadproża kawałek twardego stropianu o grubości 5cm, wraz z klejem będzie dokladnie tyle ile trzeba. Przy okazji podmurowaliśmy od dołu otwór tak, aby można było spokojnie zamontować drzwi. Tak więc wczoraj po południu umówiłem się z kolegą, wpadliśmy na działeczke, godzinka z hakiem i było wszystko zrobione. Co najciekawsze najwiecej czasu zajęły nam wszystkie czynności przygotowawcze, typu podcinanie tyczasowych drzwi niż właściwa praca. Przy okazji pomierzyliśmy troche innych rzeczy, które będziemy niedługo wykonywać. Teraz pozostało już tylko czekać na okna, montaż najprawdopodobniej odbędzie się w pierwotnym terminie, tj. 28 kwietnia. W nastepnym odcinku będzie o kilku drobnych robótkach. link do zdjęć - Podmurowanie drzwi balkonowych - 11 kwiecien 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 23.04.2006 11:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Kwietnia 2006 Wyburzanie ścianki wiatrołapu22 kwiecień 2006 Ponieważ wszyscy wokół już są w pełni sezonu budowlanego, tak więc i ja nie mogłem być gorszy. Zatem gdy tylko pojawiła się wolna sobota od razu pojechałem na budowę. Niby nic wielkiego się nie dzieje, ale jak się chce to robotę zawsze się znajdzie. W planach miałem zrobić porządek w piwniczce pod schodami oraz zakołkować styropian, który przyklejaliśmy do nadproża kilka dni temu. Gdy przyjechałem na miejsce i przebrałem się, postanowiłem rozpocząć od styropianu. No i od razu pierwsza wpadka, zabrałem wszystkie potrzebne narzędzia oprócz wierteł. Znalazłem na budowie jedno wiertło, ale było za cienkie. Na szczęście od czego są sąsiedzi. Pożyczyłem wiertło i raz dwa powierciłem otwory pod kołki. Samo kołkowanie to moment, a następnie rozrobiłem troszkę kleju do styropianu i zaciągnąłem kołeczki. Pierwsza praca była za mną. Zacząłem przyglądać się piwniczce i jakoś tak odeszła mi ochota na robienie tam porządku, bo bałagan tam straszny. Przydało by się zrobić tam porządek, wkrótce będziemy robić zabudowę klatki schodowej i lepiej, żeby piwniczka była pusta, no nic, posprzątam innym razem. Rozglądając się za jakąś pożyteczną robotą mój wzrok padł na wiatrołap. A gdyby tak odkuć kable ze ścianki którą będziemy przesuwać? Od pomysłu do czynu, rozstawiłem kobyłki, położyłem deski i już po chwili zabierałem się za kucie. Szło jak po maśle, nie minęło więcej jak pół godziny jak już wszystkie kabelki zwisały sobie swobodnie i co najważniejsze, żadnego z nich nie uszkodziłem. Przy okazji wyszedł na jaw nowy kabelek o którym zapomniałem, to kabel do dzwonka, byłem przekonany że jest on położony trochę inaczej. Na szczęście szybko wpadłem na pomysł jak go teraz ułożyć. Skoro kucie szło mi tak dobrze to postanowiłem wykuć od razu bruzdy na suficie, gdzie będą szły sobie teraz te kabelki. Po wykuciu bruzd pojawił się jedne problem. Okazało się, że kabel zasilający oświetlenie w kuchni i salonie jest za krótki o całe trzynaście centymetrów i nijak nie idzie go położyć. No i mam zagadkę do rozwiązania, prawdopodobnie wymienię cały kabelek od tablicy z bezpiecznikami do pierwszej puszki w kuchni, w sumie około pięciu metrów. Będzie to wymagać odkucia jeszcze jakiegoś metra tynku, ale chyba się na to rozwiązanie zdecyduje, jakoś nie widzi mi się przedłużanie kabla o marne kilkanaście centymetrów. Gdy już tak sobie pokułem i pogłówkowałem nad kabelkami to zacząłem myśleć, co by tu dalej robić, bo godzina była jeszcze młoda. Myślałem i myślałem, aż wymyśliłem, że skoro na ściance nie ma już prawie żadnych kabli (została tylko puszka i włącznik światła od strony korytarza oraz domofon), to może by tak wyburzyć już tą ściankę. Szybko próbowałem sobie przypomnieć jak się wyburza ścianki, coś mi tam się przypomniało, więc zabrałem się za robotę. Początki zawsze są trudne, w zasadzie najgorsze było usunięcie pierwszego kawałka bloczka suporeksowego, a potem już z górki. Szło coraz lepiej, ścianki ubywało w oczach, aż wreszcie zniknęła prawie całkowicie. W trakcie rozbierania tej ścianki pomyślałem sobie, że warto by oszczędzić takie mini nadproże, zrobione przez moich robotników, bo przyda się przy nowej ściance. Trochę było z tym zachodu, ale się udało. Napisałem wcześniej, że ścianka zniknęła prawie całkowicie, bo został do usunięcia dosłownie kawałeczek od strony kuchni. Była tam taka mini ścianka o długości dosłownie kilkunastu centymetrów. Do usunięcie pozostała połowa tej mini ścianki. Skończyłbym to wyburzanie, ale zrobiło się późno i musiałem już jechać do domu. W efekcie dnia roboczego pozbyłem się ścianki oddzielającej wiatrołap od korytarza. Teraz trzeba będzie pomyśleć nad postawieniem ścianki w nowym miejscu i ułożeniem wszystkich kabli, ale następny odcinek opowieści będzie o czymś zupełnie innym. link do zdjęć - Wyburzanie ścianki wiatrołapu - 22 kwiecien 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 26.04.2006 06:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Kwietnia 2006 Trawka25 kwiecień 2006 Od paru dni zrobiło się naprawdę ciepło i zaczyna się robić wszędzie zielono, pomyślałem więc, że przydało by się wysiać troszkę trawy. W sumie i tak miałem to zrobić, a skoro są ku temu odpowiedni warunki teraz, to szkoda tracić czas i pozwalać rozwijać się zielsku. Ponieważ ta trawa którą już mam i ta którą chce wysiać, nie będzie jeszcze docelowym trawnikiem, nie chciałem się bawić w profesjonalne przygotowanie trawnika, tak jak np. u Toli. Zatem zastosowałem wariant minimalny, w miejscach gdzie chciałem wysiać trawkę, przeleciałem tylko z grabkami, aby zruszyć ziemię, następnie zlałem to porządnie wodą. Potem już tylko zostało wysiać trawkę i jeszcze raz polałem wodą. Cała robota zajęła mi nieco ponad godzinkę. Zdaje sobie sprawę, że cudów się nie mam co spodziewać, ale zawsze lepiej, aby choć troszkę trawy wzeszło niż ma się rozwijać zielsko. Zawsze łatwiej przejechać kosiarką, nawet po takiej byle jakiej trawce. Na koniec dokończyłem rozbieranie pozostałego kawałeczka ścianki od wiatrołapu. W następnym odcinku, będzie o czymś dużo większym. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 30.04.2006 13:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Kwietnia 2006 Montaż okien - I etap 28 kwiecień 2006 Po trzech tygodniach od zamówienia, zgodnie z umową miały pojawić się u mnie wreszcie okna. Telefonicznie ustaliłem że, okienka wraz z ekipą montażową przyjadą około godziny dziesiątej. Sam przyjechałem godzinę wcześniej. Musiałem przecież zdemontować moje pancerne zabezpieczenia w otworach okiennych. Napisałem, że pancerne, ale tak naprawdę to były one oczywiście drewniane, zrobione ze zwykłych desek, a słowo pancerne służyło tylko jako określenie tego jaka mocno te deski były zamontowane. Sam nie wiedziałem, że było to aż tak solidnie zabezpieczone. Zdemontowanie desek z pierwszego okna zajęło mi prawie trzydzieści minut. Nawet montażyści, którzy pojawili się w międzyczasie zaczęli się śmiać, że zanim zdemontuje następne to oni skończą już montować to pierwsze okno i będą musieli mi pomóc. Na szczęście pomoc okazała się niepotrzebna, z kolejnymi oknami poszło mi już zdecydowanie lepiej, szybciej demontowałem niż oni montowali. W sumie demontaż zajął mi dwie godziny. Najwięcej roboty było jeszcze przy tymczasowych drzwiach na taras i tu skorzystałem z pomocy. Wracając do ekipy montującej okna, pojawili się w ilości trzech osób, dwóch młodych chłopaków (obaj byli na pomiarze) i jeden zdecydowanie od nich starszy pan. Widać było doskonale, że panowie znają się na robocie. Paliła się im ona po prostu w rękach, każdy wiedział co ma robić i nie było mowy, żeby sobie nawzajem przeszkadzali. Pamiętam, jak u moich rodziców w domu były wstawiane nowe okna i jak wyglądała praca tamtych monterów. W porównaniu z nimi Ci którzy wstawiali okna u mnie mogą spokojnie nazywać się profesjonalistami. Po niecałych czterech godzinach praca była skończona, w międzyczasie poprosiłem jeszcze mojego kierownika budowy, aby tak na wszelki wypadek zajechał do mnie i wyraził swoją opinie na temat montażu. On również nie miał żadnych uwag, określił montaż jako wzorcowy. Jeszcze w trakcie montażu porozmawiałem sobie z ekipą, okazało się, że mają bardzo wielu klientów wśród uczestników forum muratora. Wracając jednak do samych okien. Były one dokładnie takie jak zamówiłem i chyba nie musze dodawać, że super hiper i w ogóle. Okna bardzo dużo zmieniły w domu, zaczął on wyglądać już bardziej jak dom, a nie jak budowa. Można było już zrobić pierwsze przymiarki do tego jak się będzie układać światło, a ponieważ piątek był takim dniem gdzie na przemian świeciło słońce, albo chmurzyło się, wiec od razu widziałem rozkład światła przy różnych typach pogody. Jak na razie wydaje mi się, że oświetlenie będzie bardzo dobre, wszystkie pomieszczenia są dość jasne, a salon i pokój gościny nawet bardzo jasne. Jedyne ciemniejsze pomieszczenie to kotłownia, ale tego można było się spodziewać. Napisałem, że ciemniejsze, ale nie oznacza wcale że jest tam ciemno, jest tylko ciemniej, w porównaniu z innymi pomieszczeniami. Oczywiście nie omieszkałem sprawdzić wszystkich okien, pod kątem otwierania, uchylania i zamykania. Wszystkie jak na razie chodzą idealnie, oczywiście pewna drobna regulacja na pewno będzie potrzebna, ale naprawdę drobna. Na koniec jeszcze kilka słów odnośnie samego tytułu odcinka, napisałem nim, że to pierwszy etap. Polegał on na tym, że wstawiłem wszystkie okna i drzwi balkonowe na paterze budynku. Poddasze musi jeszcze poczekać około dwóch miesięcy na okna. A ja w tym czasie zdarzę już położyć sporo gładzi na ścianach parteru. Z drugiej strony zawsze będzie się można dwa razy cieszyć z montażu okien w domu. W następnym odcinku opowiem o dalszych pracach nad nowym wiatrołapem. link do zdjęć - Montaż okien , I etap - 28 kwiecien 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 01.05.2006 15:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Maja 2006 Kucie tynków pod nową ściankę29 kwiecień 2006 Po pełnym emocji piątku przyszła kolej na spokojna sobotę. Obróbka okien jest przewidziana na poniedziałek. Dzień rozpocząłem od wizyt w kilku hurtowniach i zakupie materiałów na obróbkę okien, ale nie tylko na to. A na budowie dalszy ciąg prac nad przeróbką wiatrołapu. Ponieważ pojęliśmy już decyzję gdzie będzie stała nowa ścianka, konieczne stało się skucie w tym miejscu tynku, tak aby kleić suporeks do suporeksu.Oczywiście najwięcej czasu zabrało precyzyjne wymierzenie miejsca do kucia. Z jednej strony nie było problemu, bo nowa ścianka na być zlicowana z istniejącą już ścianką, dużo więcej zachodu wymagało wymierzenie tego miejsca po przeciwnej stronie korytarza. Niby wystarczyłoby odmierzyć od drzwi wejściowych tą samą odległość, ale to nie takie proste, albowiem ściana z drzwiami było z deka krzywa i tynk ma różną grubość. W dodatku okazało się, że nowa ścianka zahaczy kawałkiem o włącznik światła w łazience. Konieczne okazało się przesunięcie tego wyłącznika oraz bardzo ostrożne kucie, aby nie uszkodzić lecącego po ścianie kabla. Gdy wszystko było już ustalone i przygotowane przyszła pora na samo kucie. Poszło mi to w miarę sprawnie, do pełni szczęścia brakło mi troszkę czasu, aby dokuć wszystko na gotowo, został do skucia kawałek sufitu. W międzyczasie odkułem jeszcze w kuchni puszkę, do której wchodzi kabelek, o których pisałem kilka dni temu, ten który jest za krótki i wymaga wymiany. W takich klimatach minęła sobota. W poniedziałek wracamy do okien. link do zdjęć - Kucie tynków pod nową ściankę - 29 kwiecien 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 01.05.2006 15:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Maja 2006 Obróbka okien, porządek w piwniczce01 maj 2006 Niech się święci święto pracy. Zamiast tradycyjnego pochodu majowego, powstała nowa świecka tradycja spędzania tego dnia efektywnie na budowie. Rok temu kończyliśmy oklejanie ścian styropianem, a tym razem… również kleiliśmy styropian. Obsada osobowa na budowie w liczbie sztuk dwóch, inwestor plus dobry kolega. Ponieważ kolega, jako ten który zna się na rzeczy miał za zadanie okleić styropianem brzegi okien, a że to robota w której nie ma za bardzo miejsca na to, aby skutecznie pomóc, zatem poszukałem sobie coś innego do roboty. Już bardzo dawno miałem zrobić porządek w piwniczce pod schodami. Tym razem wreszcie się do tego zmusiłem, na zdjęciach widać jaki widok przedstawiała piwniczka przed sprzątnięciem. Porządek w piwniczce, oprócz walorów estetycznych ma też inne zastosowanie. Będziemy zabudowywać klatkę schodową i dobrze by było, aby w piwniczce w tym czasie nic nie było, bo może przeszkadzać. Ponadto, gdy już skończymy zabudowę, przyjdzie czas na oklejanie ścian piwniczki styropianem od środka, celem odizolowania je od reszty domu. Tak więc, kolega spokojnie oklejał sobie okna, a ja grzebałem w piwniczce. Czego ja tam nie znalazłem, wiele rzeczy co do których byłem przekonany, że przepadły bezpowrotnie. Najwięcej było jednak śmieci, które pakowałem od razu w niebieskie woreczki. Mam już takich worków pół jednego pokoju, trzeba będzie pomyśleć o załatwieniu jakiegoś kontenera na śmieci.W tym roku, pogoda zażartowała sobie, z majowego święta, fakt że nie padało deszczem ciągłym, ale mżyło i było zimno. W takich warunkach kiepsko pracowało się na świeżym powietrzu. Dlatego tez po oklejeniu wszystkich okien zdecydowaliśmy skończyć pracę. Szkoda zdrowia, a jutro tez jest dzień. Jutro będziemy kończyć obrabianie okien, położymy klej i siatkę z narożnikami, a do tego od razu zamontujemy parapety zewnętrzne. Mam tylko nadzieje, że pogoda będzie choćby odrobinkę lepsza. link do zdjęć - Obróbka okien, porządek w piwniczce - 01 maj 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.05.2006 10:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2006 Obróbka okien, parapety, ścianka wiatrołapu02 maj 2006 We wtorek na szczęście poprawiła się pogoda, co prawda jeszcze od samego rana było trochę chmurek, ale już zaczynało przebijać słońce. Było to o tyle ważne, że po wczorajszej nieciekawej pogodzie obawiałem się o warunki. Mieliśmy przecież jeszcze troszkę pracy na zewnątrz budynku. Gdy przyjechaliśmy na budowę, kolega zabrał się za obsadzanie narożników z siatką na oknach, a ja pojechałem jeszcze dokupić troszkę materiałów, zabrakło kleju do siatki. Gdy wróciłem jedno okno miało już zamontowane narożniki. Kolega zajmował się oknami, a ja zabrałem się za dokończenie porządków w piwniczce. W międzyczasie oczywiście donosiłem koledze materiały. Gdy skończyłem z piwniczką zabrałem się za dokończenie kucia w suficie rowka na nową ściankę, a następnie uporządkowałem gruzowisko po wyburzonej ściance wiatrołapu. Gdy wysprzątałem na gotowo to zabrałem się za przygotowania do stawania nowej ścianki. Tym razem miałem wymurować tą ściankę własnoręcznie. Po precyzyjnym wyznaczeniu miejsca na ściankę, przykleiłem słynne dwie warstwy papy. Pomny słów kierownika, że najważniejsza jest pierwsza warstwa długo się z nią bawiłem, ale za to wyszła idealnie. Kolega skończył obsadzać narożniki i zabrał się za klejenie parapetów. Ponieważ byłem bardzo ciekaw jak to będzie wyglądać, sam stanąłem sobie z boku i obserwowałem. Parapet wyszedł śliczny i dosłownie gapiłem się na niego jak wół na malowane wrota. W końcu, gdy szok minął, wróciłem do murowania ścianki. Ponieważ ta ścianka stoi sobie luźno, postanowiłem aby każdą warstwę kotwić do ścian bocznych prętami zbrojeniowymi. Przyznam się, bez bicia że murowanie szło mi jak po grudzie, jak złapałem pion to uciekał poziom, albo odwrotnie, ale kolega mnie pocieszył, że ta ścianka jest akurat wredna do stawiania, bo praktycznie każdy bloczek wymaga takiego samego, pełnego zaangażowania. W każdym razie wtorek zakończyłem na czterech warstwach ścianki. Było już widać zalążki nowego wiatrołapu, będzie naprawdę dużo większy i cieszy mnie to. Nawet się nie obejrzałem, jak już miałem zamontowane wszystkie parapety zewnętrzne na parterze. Na tym skończyliśmy pracę tego dnia. link do zdjęć - Obróbka okien, parapety, ścianka wiatrołapu - 02 maj 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.05.2006 10:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2006 Obróbka okien od środka, fugowanie parapetów, ścianka wiatrołapu, koszenie trawy03 maj 2006 Ostatni z trzech pierwszych dni maja przywitał nas pięknym słońcem. Jak tak ładnie świeci słońce to jakoś tak od razu człowiekowi się lepiej robi i ma więcej chęci do pracy. A na budowie pracy nigdy nie zabraknie. Kolega zajął się w pierwszej kolejności fugowaniem parapetów. Po zafugowaniu wyglądały jeszcze lepiej. W następnej kolejności przyszedł czas na obróbkę okien od środka regipsami. Ja zacząłem dzień od mojej ścianki, wyliczyłem sobie, że do nadproża potrzebuje w sumie dziewięć warstw bloczków i zostanie mi około półtora centymetra. Aby później nie kombinować, pomyślałem żeby zgubić te centymetry na grubości spoin, to tylko o około cztery milimetry więcej na każdą spoinę. Gdybym od razu pomyślał to miałbym więcej warstw na gubienie, a tak musiałem to zgubić na czterech spinach. Gdy wreszcie dotarłem do warstwy dziewiątej, widać było jak nowy wiatrołap wyraźnie się odcina od korytarza. Teraz przyszła kolej na nadproże. Rozbierając starą ściankę starałem jak mogłem odzyskać stare mini nadproże, wydawało mi się, że da się je wykorzystać. Zrobiłem nawet próbę i ustawiłem na nadprożu dwa bloczki aby zobaczyć jak będzie wyglądać ścianka. Wyglądała całkiem w porządku. Nałożyłem więc na brzegi ścianki klej i przykleiłem nadproże. Miało poczekać do soboty na dalsze murowanie. W międzyczasie przybywało regipsów wokół okien, a ja zająłem się drugim moim zadaniem – koszeniem trawy. Odkąd zrobiło się cieplej, wokół zrobiło się bardzo zielono i trawa rosła w oczach. Odpaliłem kosiarkę i powoli kosiłem trawniczek. Najgorzej było tradycyjnie za domem, bo tam największa trawa. W trakcie mojego koszenia kolega skończył obrabiać okna regipsami i zabrał się za drobne zapraweczki od zewnątrz. Moje koszenie zostało jednak przerwane, skończyła się benzyna, a ja zapomniałem zabrać ze sobą kanister. No mówi się trudno, ale i tak więcej jak trzy-czwarte udało się kosić. W sobotę zabiorę kosiarkę elektryczna i dokończę koszenie. Na sam koniec dnia kolega pokazał mi jeszcze jak się mam zabrać za kładzenie gładzi na ścianie, jak na razie wydaje się to proste, a jak wyjdzie zobaczymy. Już prawie na odjazd zajrzałem do nadproża, nie chciało się za bardzo trzymać, poza tym kawałkami widać było pręty zbrojeniowe na wierzchu. Stwierdziłem, że najwyżej zrobię w sobotę nadproże od nowa.W ten sposób minęły szybko trzy pierwsze dni maja, dlaczego takich weekendów nie ma przynajmniej raz w miesiącu? Ile to by człowiek więcej na budowie zrobił. Na szczęście sobota już niedługo i znowu będzie można się zrelaksować. link do zdjęć - Obróbka okien od środka, fugowanie parapetów, ścianka wiatrołapu, koszenie trawy - 03 maj 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 05.05.2006 11:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Maja 2006 Nadproże ścianki wiatrołapu04 maj 2006 Długi weekend majowy to dobry okres na wizyty rodzinne, również i do nas przyjechała rodzinka. Ponieważ musiałem być w czwartek w pracy, to umówiłem się, że rodzinka z Agnieszką i Małgosią pojadą sobie nad morze pospacerować, a w drodze powrotnej zajadą do nas budowę. Po pracy czym prędzej pomknąłem na budowę, nikogo jeszcze nie było. Zadzwoniłem się do rodzinki, okazało się że jeszcze siedzą w Międzyzdrojach, więc szybciej jak za dwie godzinki u mnie nie będą. Żeby nie tracić czasu, przebrałem się i zabrałem się za szalowanie nadproża nad nową ścianką od wiatrołapu. Nawet nie wiem kiedy minęły te dwie godzinki, akurat przyjechali gdy byłem w połowie wylewania nadproża. Dla Agnieszki była to tez pierwsza wizyta na budowie w tym roku, a więc miała teraz dopiero okazje obejrzeć sobie na żywo okna. Gdy wycieczka pojechała sobie do domku, ja dokończyłem prace nad nadprożem i również pojechałem za nimi. W ten oto sposób pojawiło się niespodziewanie nadproże. Czas pokaże czy się uda czy nie. link do zdjęć - Nadproże ścianki wiatrołapu - 04 maj 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 08.05.2006 12:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Maja 2006 Gruntowanie ścian wokół okien06 maj 2006 Kolejna sobotnia robótka za mną. Pierwszą rzeczą za jaką wziąłem się po przyjeździe na budowę było, oprócz przebrania się oczywiście, gruntowanie ścian wokół okien. Wydawało się, że to taka fajna i szybka robótka. Zanim jednam można było zacząć malować gruntem ściany, trzeba było najpierw zabezpieczyć okna. Oczywiście okna najłatwiej było otworzyć, ale już ramy trzeba było okleić taśmą ochronną. Ponieważ zależało mi na tym, aby okna były dobrze oklejone, zatem oklejanie szło względnie wolno. Dopiero po oklejeniu można było przystąpić do malowania gruntem. Nie zapomniałem również o parapetach, te osłoniłem gazetami. Robótka przebiegała w spokojnie i miłej atmosferze, słoneczko świeciło, muzyczka z przygrywała. Zdziwiłem się jednak kiedy skończyłem, byłem przekonany że jest jeszcze dużo wcześniej, ale rzeczywistość okazała się okrutna. Była już prawie czternasta. Ponieważ w zeszłym roku wszystkie ściany malowałem gruntem dwukrotnie, zatem i wokół okien również konieczna okazała się druga warstwa. Tym razem poszło mi już zdecydowanie szybciej, w końcu tylko miałem malować, bez całej tej otoczki przygotowawczej. Gdy skończyłem, to zabrałem się za odklejanie taśm ochronnych z okien, zarówno tych które sam wcześniej przyklejałem, jak i tych które były jeszcze naklejone w fabryce okien. Więcej robót przy oknach na razie nie przewiduje, a do tynku (który będzie w daleko nieokreślonej przyszłości) oklei się je jeszcze raz. Teraz dopiero widać w pełni jak wyglądają moje okienka. Oczywiście nie obeszło się bez przecierania w kilku miejscach czystą szmatą. Przy okazji mam pytanie, czym można delikatnie zetrzeć klej po taśmie ochronnej malarskiej? W kilku miejscach zostały takie malutkie niedoróbki. Może nie rzucają się tak w oczy, ale ja wiem że one tam są i mnie to troszkę denerwuje. Myślałem o benzynie ekstrakcyjnej, ale obawiam się czy nie uszkodzi to okleiny okna. Macie jakieś pomysły? W każdym razie gdy skończyłem, nie starczyło już czasu na inne roboty, a miałem jeszcze dokończyć koszenie trawki. Niestety kosiarka nawet nie wysiadła z samochodu. Sprawdziłem jeszcze nadproże, na razie jeszcze zostawiłem je w szalunku bo wydawało mi się, że jeszcze nie związało jak się należy. Wpadnę na budowę w tygodniu i sprawdzę wtedy nadproże. Jeśli będzie w porządku to w następną sobotę skończę murować ściankę od wiatrołapu. Jeśli z nadprożem będzie coś nie tak (w końcu to moje pierwsze nadproże, więc liczę się z możliwością niepowodzenia) to kupie w hurtowni gotowe nadproże i będzie po krzyku. link do zdjęć - Gruntowanie ścian wokół okien - 06 maj 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 09.05.2006 16:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Maja 2006 Nadproże rozszalowane 09 maj 2006 Wpadłem dziś na budowę po pracy na chwilkę, sprawdzić jak się miewa moje nadproże. Obejrzałem, wyglądało w porządku, więc je rozszalowałem. Po rozszalowaniu nadal wyglądało całkiem sensownie, wygląda na to że chyba sie udało. Zobaczymy, jak do soboty się mu (nadprożu) nie pogorszy , to w sobotę będę murował do końca ściankę. Już sie nie mogę doczekać. link do zdjęć - Nadproże rozszalowane - 09 maj 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 13.05.2006 18:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Maja 2006 Dokończenie ścianki wiatrołapu, porządkowanie kabli13 maj 2006 Po poprzednim, dość mocno budowlanym tygodniu, tym razem z wielką niecierpliwością czekałem na sobotę. Budowa mocno wciąga, a jak się trochę człowiek przyzwyczai, to potem gdy trzeba czekać cały tydzień, to zaczyna się czuć jak na odwyku. Na szczęście dotrwałem do soboty. Na pierwszy ogień poszła moją nowa ścianka wiatrołapu. Nadproże ślicznie podeschło, można było więc brać się za dokończenie murowania ścianki. Tym razem nareszcie normalne murowanie bloczek w bloczek, a nie takie rękodzieło jak do tej pory. Najgorsza była ostatnia warstwa, piony trzymały się spokojnie, ale problemem okazało się umieszczenie bloczków na swoim miejscu. Docelowe miejsca dla bloczków było głębiej niż powierzchnia sufitu, no i niezbędne okazało się skucie jeszcze kawałka sufitu, a jak się okazało przy ostatnim bloczku, również kawałka tynku ze ściany. Trochę podłubałem i jakoś poszło. Gdy skończyłem murować ściankę, doszedłem do wniosku, że jak na pierwsze moje murowanie, to wyszło całkiem dobrze, wszędzie piony, no może lekko nadproże uciekło, ale w granicy budowlanej tolerancji. Spokojnie będzie zatem można spróbować murować garaż, murowanie z bloczków bk, to nic strasznego. Gdy już ścianka była gotowa, przyszedł czas na kabelki. Najpierw wykułem bruzdę na kabelek do domofonu, poprzednio był on na starej ściance wiatrołapu, a teraz musiał się znaleźć przy drzwiach wejściowych. Po kilku minutach było po sprawie. Następnie zająłem się kolejnymi kabelkami, które poprzednio były na ściance wiatrołapu. Tym razem były to kabelki z prądem, zasilające całą prawą stronę parteru. Aby móc zrobić z tym porządek, musiałem wymienić cały jeden kabelek. Pisałem o tym już wcześniej, że będzie trzeba to zrobić. W tym celu musiałem odkuć kawałek tynku nad skrzynką z bezpiecznikami. Gdy nowy kabelek był już położony na swoim miejscu, przyszła kolej na podklejenie tego kabelka i jeszcze dwóch innych do ścian i sufitu. Rozrobiłem porcję gipsu, ułożyłem kabelki i ogipsowałem. Pamiętałem z czasu gdy robiliśmy instalacje elektryczną, że gips wiązał bardzo szybko. Ten jednak nie miał na to najmniejszej ochoty. Dopiero po kilku minutach połapałem się dlaczego. Kupiłem po prostu nie ten gips co trzeba, zamiast kupić gips budowlany to kupiłem szpachlowy. Na szczęście miałem jeszcze troszkę starego gipsu budowlanego, i co najważniejsze, nadał dobrze wiązał. Teraz robota poszła już z górki. Kilka placków gipsu i kabelki już się trzymały. W międzyczasie gdy gips wiązał, odkryłem spod tynku puszkę rozdzielczą i odłączyłem kabelek, który miał oświetlać stary wiatrołap. Teraz nie będzie już potrzebny, bo musze zrobić od nowa całe oświetlenie wiatrołapu, a po drugie to i tak planujemy zrobić zarówno w wiatrołapie jak i korytarzu sufity podwieszane, a w nich halogenki. Na sam koniec ogipsowałem jeszcze kabelek od dzwonka i podciągnąłem go w kierunku jego nowego miejsca docelowego (pierwotnie był na nieistniejącej już ściance). Ponieważ zrobiło się już późno dałem sobie spokój z dalszą robotą i pojechałem do domu. Za tydzień prawdopodobnie zajmiemy się piwniczką, a jeśli by to nie wypaliło to będę dalej dłubał w kabelkach. link do zdjęć - Dokończenie ścianki wiatrołapu, porządkowanie kabli - 13 maj 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 21.05.2006 17:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Maja 2006 Kabelki wiatrołapu, koszenie trawy20 maj 2006 Miało być o piwniczce, ale nie wyszło. W ostatniej chwili kolega odwołał sobotnią pomoc na budowie, no trudno, zdarzenie losowe. Zajmiemy się piwniczką innym razem. Z drugiej strony to może i dobrze, bo mogłem przynajmniej zająć się koszeniem trawki. Poprzednie koszenie było siedemnaście dni temu, a kawałkami porosła już taka trawka, jakby jeszcze kosiarki w tym roku nie widziała. W każdym razie zapakowałem kosiarkę do samochodu i pojechałem na budowę. Dwie i pół godziny walczyłem z kosiarką, ale się udało. Wszystko skosiłem i działeczka wyglądała całkiem przyjemnie, mam nadzieje że przynajmniej na trzy tygodnie starczy. Gdy już część trawnikową miałem za sobą, przyszła kolej na prace w środku. Ponieważ ścianka od wiatrołapu już dość pewnie stoi, zatem przyszedł czas na uzbrojenie jej w kabelki. Na pewno musiał znaleźć się na niej wyłącznik oświetlenia wiatrołapu, no i wymyśliłem że przeniosę na nią również wyłącznik oświetlenia łazienki. Nie mógł on zostać w starym miejscu, bo nie wiem czy w ogóle by się zmieścić na tym kawałku ściany miedzy łazienką a korytarzem, jaki pozostał po dostawieniu ścianki od wiatrołapu. A tak spokojnie będzie sobie wisiał na ściance wiatrołapu. Następnie zabrałem się za kucie otworów na puszki od wyłączników i poryłem rowki na kabelki. Kolejna czynność to zagipsowanie puszek i kabelków. No to prace od strony korytarza miałem z głowy, teraz przyszła kolej na wiatrołap. W pierwszej kolejności musiałem wyryć rowek na kabelek od wyłącznika oświetlenia. W ogóle oświetlenie wiatrołapu to kompletnie nowy kawałek instalacji, który musiałem stworzyć od zera. Gdy kabelek był już zagipsowany w ścianie, trzeba było zastanowić się nad miejscem na puszkę zasilającą cały ten układ. Ponieważ na starej ściance od wiatrołapu była główna puszka zasilająca cały układ zasilania oświetlenia korytarza, to musiałem również i dla tej puszki znaleźć miejsce. Przy okazji miałem skąd od razu wziąć zasilanie dla oświetlenia wiatrołapu. Wykułem dwa otwory na puszki zasilające obok siebie. Bliżej drzwi wejściowych do domu będzie puszka zasilająca oświetlenia wiatrołapu (a pod nią – na odpowiedniej wysokości wyłącznik oświetlenia wiatrołapu), a obok niej z prawej strony puszka zasilająca oświetlenia korytarza (pod nią również wyłącznik oświetlenia korytarza). Efekt docelowy będzie taki, że będę miał w wiatrołapie dwa wyłączniki światła, jeden od wiatrołapu, drugi od korytarza. Wchodząc do domu będzie można od razu zapalić światło nie tylko w wiatrołapie, ale i w korytarzu. I na odwrót, wychodząc z domu będzie można zgasić również światło w korytarzu bez cofania się do niego. Myślę, że to może w praktyce okazać się przydatne, a jeśli nie, cóż jeden wyłącznik więcej. Całe to dłubanie w kabelkach, to fajna sprawa, szkoda tylko że czas leci tak szybko i ani się nie obejrzałem jak już musiałem kończyć pracę. Aby skończyć temat kabelków muszę połączyć jeszcze wszystko w puszkach zasilających i wyprowadzić kabelek do oświetlenia wiatrołapu na sufit. Roboty na pół godziny. No może nie zupełnie tylko to, bo trzeba jeszcze będzie schować w ścianie kabelek od dzwonka, podłączyć się pod puszkę w kuchni z jednym kabelkiem oraz wyprowadzić jeden kabelek z poddasza na strych, aby można było zamontować tam gniazdko. No to chyba będzie już naprawdę wszystko, jeśli chodzi o elektrykę, bo jeśli chodzi o kabelki to jeszcze będzie zabawa z alarmem, ale tu trzeba będzie zrobić cała instalacje alarmową od zera. Ale to już temat na inną opowieść. A za tydzień… hmm sam nie wiem czym się jeszcze zajmę, roboty na pewno nie zabraknie. link do zdjęć - Kabelki wiatrołapu, koszenie trawy - 20 maj 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 23.05.2006 11:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2006 Wizytacja inwestorek21 maj 2006 W niedziele wybraliśmy się z dzieckiem do Świerkocina, do zoo safarii. Po drodze zajechaliśmy na budowę. Trzeba było pokazać paniom inwestorkom w jaki stanie jest budowa. Co prawda Agnieszka na bieżąco ogląda zdjęcia, ale to nie to samo co zobaczyć własnymi oczami. Chodziło mi generalnie o to aby Agnieszka obejrzała wiatrołap i ewentualnie wyraziła swoje uwagi dotyczące zarówno samej wielkości, jak i rozmieszczenia włączników oświetlenia. Żadnych negatywnych uwag nie zgłosiła, w sumie to bardzo się podobało i przy okazji Agnieszka znalazła zastosowanie dla kawałka ściany w pomieszczeniu gospodarczym, będzie tam po prostu kolejny wieszak na ubrania. Małgosi natomiast najbardziej podobało się małe krzesełko plastikowe które kupiłem swego czasu na promocji oraz podobała jej się piwniczka. Na budowie byliśmy tylko kilka minut, ale co trzeba dziewczyny zobaczyły, więc można spokojnie brać się za dalszą robotę. link do zdjęć - Wizytacja inwestorek - 21 maj 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 01.06.2006 10:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2006 Nadal kabelki 26 maj 2006 Dość nieoczekiwanie otrzymałem wolny piątek, a zatem oczywistym się stało, że spędzę go na budowie. Jadąc na budowę zajechałem do hurtowni elektrycznej i kupiłem dwa przełączniki schodowe i jeden krzyżowy. Postanowiłem że sprawdzę wykonaną instalacje elektryczną wiatrołapu i przerobioną instalacje w korytarzu. Dobrze ze wcześniej wydrukowałem sobie ideowe schmaty takich połączeń elektrycznych, albowiem człowiek to naiwna istota. Zauważyłem że na przełączniku jest narysowany schemat podłączenia, wiec długo się nie namyślając podłączyłem wszystko tak jak było narysowane. Kiedy dwa przełączniki i żarówka zostały już podłączone podałem na linie zasilanie. Najpierw sukces, nie wywaliło bezpiecznika (wiec nie jest tak źle), a potem porażka - nie działa. Mogę klikać przełącznikami, a żarówka ani myśli zaświecić. No cóż, odłączyłem zasilanie, obejrzałem podłączenia. Niby dobrze, zdjąłem jednak jeden przełącznik. Dobrze że miałem tester elektryczny więc mogłem prześledzić jak są realizowane przejścia. No i okazało się, że schemat narysowany na przełączniku, jest tylko jak najbardziej ideowy i nie ma nic wspólnego ze stykami pod które podłącza się przewody. Podłączyłem na nowo oba wyłączniki schodowe tak jak wydawało mi się, że będzie dobrze i ponownie podłączyłem zasilanie. Pierwszy punkt bez zmian, bezpiecznik ani myśli wyskoczyć (na piwo ), a żarówka po pstryknięciu w przełącznik... zaświeciła się. Niby prosta rzecz, ale ucieszyłem się jak małe dziecko. Sprawdziłem jeszcze współprace obu przełączników schodowych, wszystko działa aż miło popatrzeć. Nastepnie przyszła kolej na odrobinke bardziej skomplikowany ukłąd, oświetlenie korytarza to dwa przyłączniki schodowe i jeden krzyżowy. Teoretycznie nie miało prawa nie działać, bo układ był już wcześniej sprawdzany, a całą moja przeróbka polegała na przeniesieniu przełącznika na inną ścianę. Tym razem już nie dałem sobie nic zasugerować, sprawdziłem przełącznik krzyżowy, sprawdziłem dochodzące przewody i podłączyłem. Podałem faze na układ i stało sie to co się stać musiało. Poprostu wszystko działało. No dobrze, to zabawe z elektryką miałem załatwioną. Czas było zająć się czymś innym. Aby jednak nie odejść za daleko od tematu kabelkowego, wymyśliłem, że położę kabelki pod alarm. Dużo się ostatnio słyszy tu i ówdzie o włamaniach, nie zaszkodzi więc przynajmniej ułożyć kabelki. Miałem już kiedyś rozrysowane miejsca gdzie mają być ewentualne czujki. No to zabrałem się za robotę, przymierzyłem i już miałem się przewiercać przez ścianę, kiedy zaskoczyłem, że przecież w korytarzu i wiatrołapie mają byc sufity podwieszane, więc musze kabelek od czujki dać odpowiednio niżej. Przymierzyłem ponownie, przewierciłem i zacząłem żałować tego ruchu. Przewierciłem przewód od oświetlenia, dokładnie ten sam który kilkanaście minut temu sprawdzałem. Moja 'precyzja' przewiercenia była tak doskonała, że pewnie gdybym chciał to zrobić celowo, to napewno by się aż tak idealnie przewiercić nie dało. Możecie sobie wyobrazić jaki wściekły stałem z tą wiertarką w ręku. Cóż było robić, popatrzyłem gdzie są puszki i nie zostało mi nic innego jak wydłubać ten przewód ze ściany i wymienić na nowy. A miało już być tak pięknie. No kurcze jeszcze 10 sekund wcześniej pamiętałem, że tam powinien być ten przewód i nagla dopadła mnie zaćma. Tak więc reszte dnia spędziłem na wydłubywaniu tego kawałka kabelka ze ściany. Udało sie jeszcze położyć nowy przewód i sprawdzić ponownie działanie. Generalnie można powiedzieć, że dzień został niemal zmarnowany, samo sprawdzenie działania nie powinno zajmować całego dnia. Napisałem że niemal zmarnowany, bo dostałem naukę żeby sie trzy razy zastanowić zanim gdzieś sie coś przewierci, jesli nie ma się przed nosem zdjęć instalacji. link do zdjęć - Nadal kabelki - 26 maj 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 02.06.2006 12:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2006 ... i jeszcze kabelki 27 maj 2006 Poprzedniego dnia, gdy przewierciłem sobie kabelek, to miałem już ochotę odpuścić sobie położenie kabli pod alarm. Później, już na spokojnie wróciłem do pomysłu. Przypomiało mi się, że mam gdzieś w szafce taki mocno już stary notebook, jeszcze klasy 486, do wyświetlenia zdjęć się nadaje. Przygotowałem sobie zatem ten komputerek, wgrałem wszystkie zdjęcia instalacji jakie miałem i tak przygotowany pojechałem na budowę. W końcu żyjemy w XXI wieku, więc skoro komputery już trafiły pod strzechy, to dlaczego nie miały by trafić na budowę? Jak już pisałem komputerek bardzo leciwy i ledwie już działający, więc nie musiałem go w żaden szczególny sposób zabezpieczać przez uszkodzeniem i pyłem. Przyznam, że pomimo precyzyjnego wymierzenia miejsca nowego wiercenia, to ręka mi drżała, gdy zaczynałem wiercić. Na szczęście wszystko wyszło doskonale, również kolejne wiercenia zakończyły sie pełnym sukcesem. Potem już wystarczyło wykuć rowki pod kabelki w tynku, zacząłem od łazienki, a następne było pomieszczenie gospodarcze. Muszę pochwalić w tymi miejscu kolegę który robił tynki, w łazience i w gospodarczym tynki sa naprawdę mocno bardziej cementowe niż w pokojach. Chociaż akurat podczas kucia rowków wcale nie byłem z tego faktu zadowolony Przy okazji zagipsowałem ów nieszczęsny kabelek, który wczoraj wymieniałem w korytarzu. Czasu starczyło jeszcze na wykucie rowka w kuchni, tu już poszło o wiele łatwiej, tynk mniej cementowy . Myślę, że jeszcze z jeden dzień będę potrzebował, aby dokończyć rozprowadzanie kabelków pod alarm. A potem może już wreszcie przestane używać słowa kabelek. Oby link do zdjęć - ... i jeszcze kabelki - 27 maj 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.