maksiu 12.06.2006 12:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Czerwca 2006 Kabelki, ścianka i tynk 10 czerwiec 2006 Człowiek na głodzie jest nieobliczalny. No i tak też było ze mną. Dopadło mnie jakieś wstrętne choróbsko i tydzień temu zamiast pojechać na budowę, to niestety siedziałem w domu. Kolejnej sobocie nie mogłem więc już podarować. Jak się zresztą okazało tuż przed sobotą, miałem mieć tego dnia fachową pomoc na budowie. Czym prędzej z samego rana zapakowałem w samochód mojego sąsiada i narzędzia i pojechaliśmy na budowę. Po drodze omówiliśmy strategie działania, plan był bowiem napięty. Na początek zabraliśmy się za robotę taką, którą każdy z nas mógł wykonywać sam, bez pomocy drugiej osoby. Ja zabrałem się za dokończenie rozprowadzania kabli od alarmu na parterze, a kolega w tym czasie miał obrzucić szprycem ściankę od wiatrołapu. Ponieważ moja praca była nieco bardziej czasochłona, zatem gdy tylko kolega skończył zabraliśmy się za główny punkt tej soboty, czyli za postawienie ścianki od piwniczki. Ta ścianka miała być wykonana na profilach i obłożona regipsami. Przyznam się, że z dużą ciekawością przyglądałem się (no i pomagałem oczywiście), jak stawia się taką ściankę. Na początek przykręciliśmy profile U do boku schodów. Następnie zrobiliśmy z profili konstrukcje ościeży drzwi wejściowych do piwniczki. Kolejna czynność to wstawienie słupków między profilami U. Kiedy już szkielet stał, przyszła kolej na obłożenie tej regipsem. Najpierw znowu część z drzwiami, a potem część od strony schodów. Gdy jedna strona była już obłożona reigpsami, nadszedł czas na wełnę. Gdy wełna była już na swoim miejscu przykręciliśmy drugą warstwę płyt regipsowych. Na sam koniec jeszcze drobna zabawa z profilem od strony piwniczki, który obłożyliśmy jeszcze regipsem. No i ścianka była gotowa. Naprawdę wyszła fajnie, no i klatka schodowa zupełnie zmieniła wygląd. Sam opis wygląda banalnie, ale stawianie tej ścianki zajęło nam prawie sześć godzin. Na koniec kolega zajął się otynkowaniem ścianki od wiatrołapu, a ja wróciłem do moich kabelków. Skończyliśmy prawie w tym samym czasie. To był bardzo owocny dzień, sporo zrobiliśmy. Następnym razem, zajmę się tynkowaniem w wiatrołapie. Jedna ze ścian wymaga dużych poprawek. link do zdjęć - Kabelki, ścianka i tynk - 10 czerwiec 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 17.06.2006 21:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Czerwca 2006 Koszenie trawy i tynkowanie w wiatrołapie17 czerwiec 2006 Zanim napiszę o tym co się działo tej soboty, cofnę sie odrobinkę w czasie, bodajże do środy. Tego dnia wybrałem sie do zakładu gazowniczego, aby zasięgnąć informacji o możliwościach dostępu do gazu w miejscowości gdzie się buduje. Na chwilę obecną nie ma tam wogóle sieci gazowniczej, a ponieważ jest to bardzo rozwojowa miejscowość, gdzie co roku buduje się przynajmniej ze trzydzieści nowych domów, jak nie więcej, zatem pomyślałem żeby zapytać się o plany zakładu gazowniczego. Pierwsze co mnie zaskoczyło, na szczęscie pozytywnie, to podejście człowieka z którym rozmawiałem. Powiem w ten sposób - pełny profesionalizm, pomimo, iż jestem dopiero potencjonalnym klientem. Na chwilę obecną nie ma w planach budowy sieci gazowej w mojej miejscowości, ale to się może zmienić w każdej chwili. Możliwe są dwa scenariusze, pierwszy to taki, gdzie gmina będzie chciała być współinwestorem (w co mało wierze) i drugi to taki kiedy rachunek ekonomiczny wskaze na celowość inwestycji. Dwa-trzy lata temu była robiona ankieta na temat zainteresowania gazem i wtedy chęć posiadania gazu wyraziło pięćdziesiąt sześć osób, wtedy było to za mało, żeby gazowni opłacało się robić sieć. W najbliższym czasie ma być robiona nowa ankieta i zobaczymy co się okaże, może tym razem będzie lepiej, trzeba być dobrej myśli i myśleć pozytywnie. Gdyby był gaz, było by fajnie, miałbym rozwiązany temat ogrzewania. Teraz wróćmy do teraźniejszości. Dziś na pierwszy ogień poszło koszenie trawy, od poprzedniego koszenia minęły trzy tygodnie i naprawde już urosła zbyt duża. Gdyby ktoś opracował taki typ trawy który by rósł np. na cztery centymetry i dalej ani milimetra to taki ktoś powinien dostać nagrodę nobla. Ilę by to ułatwiło życie. W każdym razie ponad dwie godziny zajęło mi koszenie. Może ślicznie skoszony trawnik nie został, ale przynajmniej przestał straszyć. Wreszcie można było przystąpić do właściwej pracy. Wcześniej zagruntowałem ścianę w wiatrołapie która miałem otynkować. Na narożnik nabiłem deskę, aby mieć prowadnicę, po której można było ściągać tynk. Tynkowanie zacząłem właśnie do tego narożnika. Miałem gotową zaprawę do tynkowania, tylko do rozrobienia z wodą, więc przygotowanie zaprawy tynkarskiej nie było problemem. No i zacząłem, hmm a wydawało mi się że to taka prosta rzecz. Owszem super skomplikowane to nie było, tylko trzeba umieć rzucać tynkiem na ścianę, raz zeby nie spadało zbyt wiele, a dwa tak aby sobie nie nachlapać do oczu. O ile z pierwszym dość szybko sobie poradziłem, o tym z drugim miałem ciągle problemy, praktycznie co kilka minut dostawałem odpryskami tynku po oczach. W każdym razie jakoś poszło, duży kawałek ściany w wiatrołapie został otynkowany. Wyrównanie tynku było koniecznie, ponieważ wyburzyłem tam wcześniej ściankę która już była już otynkowana, no i okazało się że po obu stronach tej ścianki był tynk o różnej grubości, różnica w najbardziej ekstremalnym miejscu wynosiła prawie centymetr. Teraz już powinno być wszystko w porządku. No i w ten sposób minał kolejny dzień na budowie, już się nie mogę doczekać urlopu, kiedy będę mógł poświecić budowie dużo więcej czasu, ale to dopiero w sierpniu. link do zdjęć - Koszenie trawy i tynkowanie w wiatrołapie - 17 czerwiec 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 26.06.2006 13:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Czerwca 2006 Tatry19-24 czerwiec 2006 Wszystko co dobre szybko się kończy, równiez mój wypad w Tatry minał bardzo szybko. Dziękuje wszystkim którzy trzymali kciuki za pogodę, nie była idealna, ale dało się trochę połazić. Poniżej macie link do galerii.Wrażenia z wyjazdu super, zwłaszcza te wszechobecne w wysokich partiach gór śniegi pod koniec czerwca. W sobotę zrobiłem jeszcze nalot na budowę Soniki. Wszystko obejrzane i obfotografowane (zdjęcia będą wkrótce). Pozdrowienia dla Baru, Majki, no i oczywiście Soniki. link do zdjęć - Tatry 19-24 czerwiec 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 03.07.2006 11:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2006 Gruntowanie i kładzenie gładzi01 lipiec 2006 Po tygodniu odpoczynku od budowy, pojechałem wreszcie na popracować u siebie. Plan pracy na ten dzień przewidywał trzy punkty. W pierwszej kolejności dokończyłem ściankę od piwnicy. Dokończenie polegało na wkręceniu kilkudziesięciu wkrętów. Jak robiliśmy tą ściankę to kupiłem za mało wkrętów i powkręcaliśmy je tak, żeby się to w miarę możliwości trzymało, a teraz właśnie miałem pouzupelniać braki. Robótka poszła spokojnie i szybko. Kolejna czynność to gruntowanie ścian. Zaopatrzyłem się w specjalistyczny sprzęt, w postaci pojemnika po płynie do mycie szyb, ze spryskiwaczem. Nalałem do środku gruntu i psikałem sobie ślicznie po ścianach. Do gruntowania były przewidziane ściany w wiatrołapie i korytarzu. Praca spokojna, tylko palec wskazujący zaczął mnie po pewnym czasie boleć od ciągłego naciskania przycisku do spryskiwacza. Nastepnym razem trzeba będzie pomyśleć o jakimś opryskiwaczy do zielska, takim co sie pompuje powietrze, a potem tylko pryska, napewno pójdzie szybciej i mniejszym wysiłkiem. Ostatni trzeci punkt to kładzenie gładzi na ścianach w korytarzu. Robiłem to co prawda pierwszy raz w życiu, ale do odważnych świat należy, zresztą jak to powiedział kiedyś kolega, tego i tak naraz się nie da zrobić, wiec przy drugiej warstwie już napewno będzie lepiej. Tak subiektywnie patrząć to myślę, że wcale tak źle nie poszło za pierwszym razem. Oczywiście trzeba będzie troszkę przeszlifować, ale nie aż tak wiele. Samo kładzenie gładzi to fajna sprawa, tylko wolno idzie. Grunt to dobrze wyczuć blachę którą sie nakłada masę na ścianę. Nastepnym razem przeszlifuje to co zrobilem tym razem i położę drugą warstwę, prawdopodobnie już ostatnią. Co najbardziej się rzuca w oczy to zmiana wyglądu ściany, nawet taka nieposzlifowana ściana, ale z gładzią wygląda już prawie jak docelowa. Znika ten szary kolor, a wszystko robi sie jakies takie ładne. Generalnie jestem zadowolony z efektów pracy, zastanawiam sie tylko czy nie zainwestować w jakąś bardziej porządną blachę, bo mam wrażenie, że ta którą mam zaczyna sie wybrzyszać na środku. link do zdjęć - Gruntowanie i kładzenie gładzi - 01 lipiec 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 09.07.2006 13:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Lipca 2006 Druga warstwa gładzi w korytarzu08 lipiec 2006 Za mną drugie starcie z gładzią. Zacznijmy jednak od początku. Po doświadczeniach z zeszłego tygodnia i konsultacji z kolegą (tym który już wielokrotnie się przewijał w moich opowieściach) doszedłem do wniosku że musze koniecznie kupić nową blachę do nakładania gładzi. Kolega doradził jeszcze żeby kupić dłuższą. Pojechałem więc do hurtowni, ale nie mieli nic ciekawego z narzędzi. Kupiłem więc tylko dwa worki gładzi. Umówiłem się juz wcześniej w tej hurtowni, że cenę gładzi mam ustaloną, bez względu ile towaru biorę na raz, oczywiście nie musze dodawać, że to cena z rabatem i to sporym. Pojechałem zatem do Nomi kupić narzędzia. Akurat było dokładnie to co potrzebowałem, ładna długa blacha 48cm, kupiłem odrazu gogle i maseczki na twarz. Już miałem wychodzić ze sklepu, kiedy przyszło mi do głowy że sprawdzić czy mają jeszcze moje płytki parapetowe (niedługo będą potrzebne). No i mieli, w dodatku w promocji o 50gr taniej niż w hurtowni gdzie kupowałem je poprzednim razem. Żal było nie skorzystac z okazji, wiec i te płytki kupiłem. Do tego kupiłem jeszcze tarnik do regipsów i taki prosty przyrząd do ściągania izolacji z przewodów elektrycznych. Tak obkupiony pojechałem na budowę. W pierwszej kolejności postanowiłem wypróbować tarnik do regipsów. Nie powiem złego słowa, proste narzędzie, ale bardzo skuteczne. Gdy już wszystkie krawędzie wyrównałem to odrazu pogruntowałem ściankę od piwniczki. Wkrótce trzeba będzie i tak położyc gładź. Następnie przystąpiłem do szlifowania efektów zeszłotygodniowej pracy. Pomny ostrzeżeń o dużym pyleniu, ubrałem maseczke na usta i gogle na oczy. Na szczęście nie pyliło tak bardzo i można było się wkrótce pozbyć tych dodatków z siebie. Kiedy wreszcie szlifowanie miałem już z głowy, przyszła kolej na drugą warstwę gładzi. Aby nie było tak różowo, to odrazu przy mieszaniu pierwszego wiaderka z gładzią padła mi wiertarka. No może nie cała wiertarka, ale jedynie szczotki. Na szczęście byłem na taką ewentualność przygotowany i miałem komplet szczotek w zapasie. Kiedy gładź już była wymieszana, przymierzyłem i dociąłem alumieniowe narożniki. No i zaczęło się kładzenie gładzi. Napewno było już łatwiej niż poprzednim razem, z tym że było jedno ale. Było bardzo gorąco i gładź w wiaderku szybko gęstniała i trzeba było co chwilkę dolewać wody. Nowa blacha do gładzi sprawdziła się tylko połowicznie, jakoś strasznie ciężko było mi nią kłaść gładź na ścianie. Tak więc gładź kładłem starą blachą, a nową tylko ściągałem i nawet szło to przyzwoicie. Jaki efekt? Szczerze mówiąc to wizualnie wygląda to dobrze, ale jak się przejedzie po ścianie ręką to czuć jeszcze nierówności, tak więc konieczne będzie położenie trzeciej warstwy. Czy zrobie to za tydzien, będzie zależne od pogody, bo jak będzie nadal tak gorąco to zabiorę się za pierwszą warstwe w wiatrołapie, przy pierwszej warstwie nie jest wymagana taka duża precyzja kładzenia, a jeśli będzie chłodniej to będę kończył korytarz. link do zdjęć - Druga warstwa gładzi w korytarzu- 08 lipiec 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 10.07.2006 09:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Lipca 2006 kilka słów komentarza do poprzedniego wpisu: Dziś rano przed pracą wpadłem na budowę (było jeszcze przed siódmą rano), aby obejrzeć ścianki. Gładź już dążyła wyschnąć i zrobiła się śnieżno biała, ale nie to jest najważniejsze. Przeszlifowałem sobie kawałeczek ścianki. Efekt wyszedł naprawdę dużo ciekawszy niż wydawało mi się w sobote. Owszem trzecia warstwa będzie konieczna, ale tylko symbolicznie, bo nierówności są tylko w trzech miejsciach.W każdym razie jestem o bardzo pozytywnie zaskoczony efektem, wydawało mi się że wygląda to dużo gorzej. No i grunt to dobrze zacząć tydzień, a dobra wiadomość na początku tygodnia to najlepsza droga do dobrego tygodnia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 17.07.2006 11:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2006 Pierwsza warstwa gładzi w wiatrołapie15 lipiec 2006 Pogoda jaka jest każdy widzi, ciągle tylko grzeje i grzeje. Jak w takich warunkach sensownie popracować? Spróbowałem położyc trzecią i ostatnią wartstwę gładzi w korytarzu, ale niestety nic z tego. Gładź wiąże zaraz po położeniu jej na ścianie, nie ma mowy o zatarciu czy wygładzeniu. Dałem więc sobie z tym spokój i zabrałem się za wiatrołap. W wiatrołapie dopiero pierwsza wartstwa, więc nie ma konieczności dokładnego wygładzania, wystarczy zatrzeć byle nie było zbyt dużych 'frędzli'. Zabrałem się za robotę, wiaderko z wiaderkiem, a na ścianie tak szybko nie przybywa. Zastanowiłem się i porachowałem conieco. Wyszło że wiatrołap to prawie 19m2 ścian (po odjęciu drzwi), kurcze sporo. W korytarzu było tylko niecałe 10m2. No trudno, od stania i patrzenia gładzi na ścianie nie przybędzie. Na szczęście już mi względnie sie blacha w ręce ułożyła i jakoś praca idzie do przodu. W efekcie skończyłem kłaść pierwszą warstwę gładzi w wiatrołapie, kawałek ściany zdążyłem jeszcze wyszlifować (bo już była sucha) no i jeszcze porobiłem troche porządków w salonie, głównie z rzuconymi tak deskami (powyciągałem z desek gwoździe i poodzielałem deski pojedynczo). Nawet sie nie obejrzałem jak już zleciała sobota. Oby do następnej link do zdjęć - Pierwsza warstwa gładzi w wiatrołapie - 15 lipiec 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 19.07.2006 06:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2006 4 urodziny19 lipiec 2006 Stuknely mi dzis 4 lata na forum, aż sie nie chce wierzyć ze to juz tyle. Oj działo się przez te 4 lata sporo. Poznałem wielu fajnych ludzi, byłem na trzech oficjalnych spotkaniach forumowych i kilku mniej oficjalnych. Zwiedziłem kilka budów forumowiczów, nie tylko z moich okolic.Mam nadzieje ze przynajmniej kilku osobom pomogłem. Jeśli przez ten czas komuś wyrządziłem jakąś krzywdę to przepraszam, ale napewno nie było to działanie celowe.Fajnie że jest takie miejsce jak to forum.pozdrawiamforumowy dziadek Maksiu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 21.07.2006 07:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lipca 2006 Kilka słów o m221 lipiec 2006 Wczoraj wieczorkiem siadłem sobie z projektem i kalkulatorkiem, bo chciałem dowiedzieć się jaką tak naprawdę powierzchnie ma mój dom.Różnica w stosunku do tego co było pierwotnie w projekcie napewno będzie, bo podniosłem na poddaszu ścianke kolankową o 10cm. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to niedokładność i błędy rachunkowe w liczeniu powierzchni w projekcie. W każdym razie policzyłem to sobie wszystko od nowa i wg moich rachunków parter ma powierzchnie 86,31 m2 + około 4,5 m2 piwniczka pod schodami. Z ta piwniczką to było najgorzej, bo nie wiadomo jak ją realnie policzyć. Powierzchnia w podłodze niby duża, ale że pod schodami to sporo skosów, zrobiłem wiec uproszczenie i wyszło mi własnie około 4,5m2.Na poddaszu wyszło 67,25 m2, a w sumie parter i poddasze 153,81 m2 + 4,5 m2 (158,31). Wyszło (bez piwniczki) o 5,5 m2 więcej niż w projekcie, a z piwiczką o całe 10m2 więcej. Duży ten mój dom.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 24.07.2006 11:10 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Lipca 2006 Wiatrołap druga, korytarz trzecia warstwa gładzi 22 lipiec 2006 Oj, ciekawa to była sobota. Przede wszystkim byłem na budowie wcześniej niż przeważnie, bo już o ósmej rano stałem z blichówką przy ścianie. Tym razem, bez z góry ustalonego planu, do roboty jest poprostu tak dużo, że trzeba robic po kolei na co starczy czasu. Pracę zaczałęm od wiatrołapu, przeszlifowałem pobieżnie pierwsza warstwę gładzi i zabrałem się za kładzenie drugiej warstwy. Chyba mi się to już spodobało, bo jakoś tak fajnie szła robota, szybko i całkiem znośnie jeśli chodzi o efekty. Żeby było łatwiej, to zdjąłem sobie drzwi wejsciowe do domu, niesamowiecie jasno się zrobiło w wiatrołapie. Tradycyjnie najwięcej czasu zeszło mi na wstawieniu narożnika aluminiowego, tak aby były wszędzie gdzie trzeba piony, bo sam narożnik ściany trochę krzywy. Teraz jednak jest już prościutko. Po skończeniu pracy w wiatrołapie, stwierdziłem że nie ma się na co oglądać, trzeba brać się za korytarz, czeka biedak już tyle czasu na trzecią warstwę gładzi. Przeszlifowałem szybko ściany i zrobiłem trochę rzadszą gładź. Im gładsza ściana, tym szybciej się na nią kładzie gładź. Już przy okazji wiatrołapu zastosowałem nową technikę nakładania gładzi na ścianę. Gładź na ścianę nakładałem taką łapką tynkarską, a blacha służyła mi tylko do ściągania nadmiaru gładzi i wygładzania ściany. Wbrew pozorom, szło mi o wiele szybciej niż, wtedy gdy nakładałem gładź na ścianę blachą. W każdym razie korytarz poszedł błyskawicznie. Ponieważ miałem jeszcze sporo czasu do dyspozycji to zabrałem się za czyszczenie desek którymi miałem pozabijane otwory okienne. Powyciągałem z nich gwoździe i oczyściłem zgrubnie z tynku. Okazało się że sporo tych desek jeszcze można wykorzystać. Gdy już to skończyłem to poszedłem za ciosem i pogruntowałem prawie wszystkie ściany w salonie, została niepogruntowana tylko jedna ściana. Tak jak już pisałem, oj owocna była to sobota, mam nadzieje że następna również będzie podobna. A dla klubu fanek informacja, za tydzien będzie okazja na nowe zdjęcia z maseczką , będzie sporo szlifowania. link do zdjęć - Wiatrołap druga, korytarz trzecia warstwa gładzi - 22 lipiec 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 28.07.2006 10:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Lipca 2006 Szlifowanie gładzi w korytarzu26 lipiec 2006 No i znowu się troszkę pokręciło. Okazało się że z przyczyn ode mnie nie zależnych nie będę mógł pojechać w sobotę na budowę. Aby jednak tydzień nie był kompletnie stracony, pojechałem popracować w środę po pracy. Co prawda takie trzy godzinki to niezbyt wiele, ale zawsze coś. Wymyśliłem więc że wezmę się za szlifowanie gładzi w korytarzu. Trzy warstwy gładzi już położone, a zatem można zabierać się za końcową obróbkę gładzi. W zasadzie, gdyby się tak nie pyliło to była by to całkiem fajna robota, choć przyznaje że jednak ciężka, bo trzeba się nieźle namachać rękami i w dadatku, tak aby nie porobić dołów. Półtorej godziny zajęło mi przeszlifowanie tych niecałych dzisięciu metrów kwadratowych. W zasadzie, będę musiał zrobic jeszcze kilka drobnych popraweczek i jedną większa poprawkę, bo przy schodach wyszedł mi garb. Gdy skończyłem ze szlifowaniem, zabrałem się za kładzenie gładzi na bocznych ścianach przejście z korytarza do salonu. Przyciąłem i obsadziłem narożniki aluminiowe i położyłem drugą warstwę gładzi, następnym razem położy się ostantnią trzecią. Ponieważ zostało mi jeszcze dosłownie kilka minut, więc spróbowałem przymierzyć się do narysowania na ścianach poziomu sufitu podwieszanego. Wyszło mi tak sobie, przydała by się dłuższa poziomica, niż moje metr dwadzieścia. Mam nadzieje że aż tak bardzo źle tego nie wyznaczyłem, wizuzalnie wygląda przyzwoicie. A temat samych sufitów to dopiero podczas urlopu wróci na tapete, narazie zrobiłem sobie tylko wycenę niezbędnych materiałów i przyswoiłem odrobinke wiedzy w temacie doboru i montażu oświetlenia z halogenków link do zdjęć - Szlifowanie gładzi w korytarzu - 26 lipiec 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 01.08.2006 07:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Sierpnia 2006 konkurs - pytanie 01 sierpień 2006 W najbliższy weekend szykuje się coś bardzo ważnego, jestem ciekaw czy ktoś zgadnie co to takiego. O szczegółach - jeśli faktycznie będzie to miało miejsce - w poniedziałek. Zatem obstawiajcie w komentarzach pozdrawiam m. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 07.08.2006 11:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Sierpnia 2006 Pierwsza noc w nowym domu (w budowie)05 sierpień 2006 Wcześniej czy później musiało się to stać. Spędziłem w moim domku w budowie pierwszą noc. Oczywiście było to dobrowolne spędzienie tam nocy. W piątek zawiozłem sobie na budowę materac, śpiwór i koc. W naszej przyszłej sypialni na poddaszu rozlożyłem cztery płyty styropianu, na to koc i na górę materac. Spało się naprawdę wybornie. Obawiałem się czy nie będzie zbyt zimno, wszak upały się skończyły, a u nas na poddaszu nie ma jeszcze okien. Obawy okazały się na wyrost, wcale zimno nie było, spało się tak dobrze, że nawet nie pamiętam co mi sie śniło. Nocowanie na budowie miało też jeszcze jeden plus, wystarczyło zaledwie piętnaście minut od obudzenia się, aby stać już gotowym do pracy. Na początek zabrałem się za wywożenie gruzu, który powstał przy wyburzaniu starej ścianki wiatrołapu. Do tej pory gruz leżał sobie grzecznie w kąciku w pokoju na dole, ale zaczał przeszkadzać, więc wyeksmitowałem go na dwór. Następnie zabrałem się za położenie już trzeciej i na szczęście ostatniej warstwy gładzi w wiatrołapie. Zdjąłem sobie drzwi wejściowe do domu, żeby było jaśniej i luźniej, no i zabrałem się za robotę. Muszę przyznać, ze smutkiem, że to nie był mój najlepszy dzień do kładzenia gładzi. Szło mi to wszystko jakoś tak opornie, oblecenie tych niecałych dwudziestu metrów kwadratowych zajęło mi ponad pięć godzin!. Kiedy wreszcie skończyłem z wiatrołapem, stwierdziłem że zostało trochę gładzi w worku i szkoda żeby tak sobie leżała, jeszcze zawilgotnieje i się zmarnuje. Wymyśliłem więc że położe pierwszą warstwę gładzi na ściance między salonem a kuchnią, a że po tym jeszcze zostało gładzi, to położyłem tyle ile starczyło w salonie. Na koniec zabrałem się za skuwane resztek tynku w piwniczce. Tynk był położony tak na oko i po postawieniu ścianki z regipsu okazało się że w piwniczce znalazło się go około dzisięciu centymetrów. Będę w najbliższym czasie ocieplał piwniczkę od środka i tynk by przeszkadzał. Kolejna sobota za mną, miałem nadzieje zrobić troszke więcej, no ale widać nie można zbyt wiele planować. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to za tydzień zabiorę się za podwieszane sufity w wiatrołapie i korytarzu link do zdjęć - Pierwsza noc w nowym domu (w budowie) - 05 sierpień 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 13.08.2006 05:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Sierpnia 2006 Podwieszane sufity w korytarzu i wiatrołapie 12 sierpień 2006 Nareszcie doczekałem się urlopu, mam nadzieje że teraz pracę lekko ruszą do przodu. Zgodnie z planami z zeszłego tygodnia, w tą sobotę zabraliśmy się za podwieszane sufity w korytarzu i wiatrołapie. Poprosiłem (znanego już wam) mojego kolegę aby mi pomógł. Przyjechaliśmy na budowę koło dziewiątej rano. Zaczeliśmy od korytarza, kolega pomierzył poziomy i orzekł że sufit trzeba obniżyć o dodatkowe półtora centymetra, bo inaczej nie będzie równo. Odrysowaliśmy nowe kreski na ścianie i zabraliśmy się za montaż kontrukcji. Na początek profile U27, kolega mierzył na ścianie a ja ciąłem na odpowiedni wymiar, gdy uciąłem wszystkie potrzebne profile U27 zabraliśmy się za montaż. Bardzo przydatna okazała się dokumentacja fotograficzna instalacji elektrycznej. Po kilku minutach konstukcje z U27 była gotowa. Teraz kolej na belkę nośną i zaczeły ES. Dwa zaczepy do sufitu, belka ucięta z profilu CD60. Gdy belka już zajęłą swoje miejsce przyszła kolej na ostatnią część konstrukcji, czyli profile CD60 do których później przykręcana jest płyta regipsowa. Profile CD60 montowane co 40 cm. Mocowanie profilu CD60 do wcześniej przygotowanej konstrukcji bardzo proste, przy ścianach wchodzi on w profil U27 (bez skręcania), a z belką nośną łącznikiem krzyżowym na zatrzask. Poszło sprawie i wyglądało to naprawdę fajnie. Kolejny etap to przykręcanie płyt regipsowych. Wbrew pozorom taka płyta swoje waży, a jakby tego było mało to montowaliśmy prawie całe płyty, odcinaliśmy tylko trzydzieści kilka centymetrów. Jak zamontować taką płytę? Użyć głowy, , dosłownie, no i koniecznie trzeba to we dwóch, no chyba że montując mniejsze kawałki. Wyglądało to tak, że jeden z nas podpierał płytę z jednej strony obiema rękami i głową, a drugi z drugiej strony tylko głową, wszak ręce były potrzebne do wkręcania wkrętów. No jakoś poszło. Korytarz był prawie skończony, dlaczego prawie, o tym za chwilkę. Przyszła kolej na wiatrołap, w sumie kolejność prac ta sama, z tym że wiatrołap troszkę bardziej pokręcony jeśli chodzi o kształt sufitu. No i było gorzej jeśli chodzi o kabelki w ścianach, bardzo przeszkadzały, ale jakoś daliśmy sobie z nimi radę, mam nadzieje że nie uszkodziliśmy żadnego. Tak więc po kolei, znowu U27, belka nośna, ES, CD60, łączniki krzyżowe i na koniec płyta regipsowa. Gdy skończyliśmy montować konstrukcję i płyty przyszła kolei na wymyślenie jak rozmieścić otwory pod halogeny. No i niestety z tym myśleniem było najgorzej. O ile w wiatrołapie dość szybko wymyśliliśmy dość fajny i mam nadzieje praktyczny układ, o tym w korytarzu była kompletna klapa. W wiatrołapie wymyśliliśmy układ w romb, układ bardzo symetryczny. W korytarzu rozrysowaliśmy chyba ze trzydzieści wariantów zanim zaczęło cośkolwiek się krystalizować. Założenie było takie że ma być pięć halogenów. Ostatecznie zwyciężył wariant z łukiem złożonym z czterech halogenów i piątym osobnym halogenem który znajduje się w środku hipotetycznego okręgu, którego kawałkiem jest właśnie ów łuk złożony z tych czterech halogenów. Ktoś powie, że niepotrzebne wydziwnianie, może i tak, ale dlaczego mam mieć tak samo jak większość? Ktoś zapyta o funkcjonalność takiego rozwiązania, o tym też, a może przede wszystkim pomyśleliśmy. Pierwszy halogen łuku (patrząc od strony wiatrołapu) znajduje się centralnie w osi drzwi od łazienki, drugi niemalże w środku sufitu, trzeci prawie w osi przejścia z korytarza do salonu, czwarty w osi biegu schodowego, a osobny piąty halogen prawie w osi drzwi od pokoju oraz centralnie w osi drzwi od piwniczki. Tak to sobie wymyśliliśmy, zobaczmy jeszcze jak zamontuje się oświetlenie czy będzie odpowiadać naszym teoretycznym pomysłom. W najgorszym wypadku trzeba będzie odkręcić dwie płyty i przykręcić nowe, ale myślę, że będzie wszystko w porządku. link do zdjęć - Podwieszane sufity w korytarzu i wiatrołapie - 12 sierpień 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 15.08.2006 12:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Sierpnia 2006 Szlifowanie, szpachlowanie, halogenki14 sierpień 2006 Urlop to jest zdecydowanie to co lubie, można tyle czasu poświęcić na budowę. Dziś spędziłem na budowie dziesięć godzin i nawet nie zauważyłem kiedy minał ten czas. No sporo zrobiłem, ale zacznijmy od początku. Dzień na budowie rozpocząłem od pracy która to nazbyt przyjemnych nie należy, ale i ją trzeba było wykonać. Mam oczywiście na myśli szlifowanie ścian w wiatrołapie. O tym jaka to niewdzięczna praca najlepiej świadczy fakt że te niecałe dwadzieścia metrów kwadratowych zajęło mi prawie trzy godzinki. W każdym razie byłem niezmierne zadowolony, jak już skończyłem to robić. I więcie co? Ściany naprawdę wyglądają super. Ponieważ natura lubi równowagę, zatem po szlifowaniu przyszedł czas na szpachlowanie. Oczywiście już nie ścian wiatrołapu, ale sufitu w korytarzu. Pooklejałem sobie wszystkie łączenia siatką i poszpachlowałem. Zdecydowanie przyjemniejsza robota. Samo szpachlowanie poszło by mi szybko, ale gorzej że musiałem wyrównać belkę nośną schodów, żeby licowała się z nowym sufitem. No i w najgorszym miejscu był prawie centymetr różnicy. Trzeba będzie jeszcze raz to przeszpachlować, bo na raz było by za grubo. Gdy już sufit był poszpachlowany zabrałem się za montowanie instalacji do halogenów. Zdecydowałem się na instalacje 12V, potrzebny był zatem transofrmator. Żeby być pewnym że czegoś nie popsuje, to najpierw na kabelku który miał zasilać transformator założyłem zwykła żarówkę i pomontowałem kupione okazyjnie wyłączniki. W sumie pięć sztuk, cztery schodowe i jeden krzyżowy. Odrazu zaczęło to wyglądać estetyczniej, niż wystające ze ściany kabelki. Znowu oczywiście zajęło mi trochę czasu poprawne podłączenie tego wszystkiego, bowiem poprzednim razem gdy sprawdzałem instalacje to nie zapisałem sobie jak podłączyć jaki wyłącznik. Od nowa zatem było trzeba prześledzić obwody, no ale udało się. Tak na wszelki wypadek pooklejałem taśmą izolacyjną przewody fazowe w innych nieużywanych włącznikach będących na tym samym zabezpieczeniu. Gdy już miałem to wszystko przygotowane można było zabrać się za podłączanie transformatora. Nie było to nic szczególnie trudnego, może poza czynnościami wybitnie manualnymi, gdy przewody nie chciały wchodzić w odpowiednie zaciski, albo ciągle z nich wyskakiwały. Naczytałem się wcześniej o takich instalacjach i zgodnie z sugestiami zakupiłem przewód 2x2,5 mm2 do rozprowadzenia zasilania z wyjścia transformatora. Przewód gruby, sztywny i kiepsko układalny, wiec trzeba było sie nieźle nagimnastykować abyć znalazł się dokładnie tam gdzie trzeba. Wszystkie żaróweczki halogenowe łączone w sposób równoległy. Prawie dwie godzinki zajeło mi zmontowanie kompletnego oświetlenia w suficie w korytarzu. Samo założenie oprawek i zaróweczek to już czysta przyjemność. A potem juz tylko pstryk i ... działa. Następnie powtórka dokładnie tego samego w wiatrołapie, z tym że tu mniej o jeden halogen. Oczywiście znowu najwięcej problemów z podłączeniem transformator, a dalej to już poszło. Nawet się nie obejrzałem jak minęło w sumie dziesięć godzin no i trzeba było już wracać do domu. Następnego dnia zajechałem przejazdem na budowę z Agnieszką i Małgosią, żeby obejrzały sobie moje dzieło i ewentualnie zgłosiły co należy poprawić czy też zmienić, ale uwag nie było żadnych więc się chyba podobało. link do zdjęć - Szlifowanie, szpachlowanie, halogenki - 14 sierpień 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 16.08.2006 20:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Sierpnia 2006 Ocieplenie piwniczki16 sierpień 2006 Wtorek był wolny, jak święto to święto, ale za to środa już normalnie na budowie. Postanowiłem, że odpocznę trochę od gładzi, szpachlowania i szlifowania. Zabrałem się więc za ocieplanie piwniczki. Przeczytałem na forum, że są podzielone zdania na temat celowości takiej inwestycji. Co by nie mówić moim zdaniem napewno pomoże to odizolować piwniczke od domu i powinno zapewnić w niej utrzymanie niższej, stałej temperatury, a o to właśnie chodzi. No i żeby było jasne, nie mam zamiaru grzać piwniczki, a dokładnie odwrotnie, nie chce pozwolić dostać się do niej ciepłu z domu, wszak styropian jest materiałem izolacyjnym, a nie grzewcznym, więc dlaczego nie miało by to zdać egzaminu? Najpierw przygotowałem sobie piwniczke do całej operacji, poobcinałem papę izolacyjną i po podkuwałem wystające kawałki zaprawy. No i przyszła kolej na pierwsze płyty. No i pierwsze schody, dolne bloczki to bloczki fundamentowe, a one lekko cofnięte względem ściany właściwej, no i na pierwsza warstwę musiało pójść sporo kleju. Gdy już jednak pierwsza warstwa była przyklejona i wypoziomowana, to dalej poszło już sprawniej. Godzinka z kawałkiem i pierwsza ściana była gotowa, później znowu godzina i kolejna gotowa. Na koniec została ściana w większości pod skosem schodów, było trochę przycinania i mierzenia. Troszkę mi to czasu zajęło. Gdy to już było gotowe zostało mi wykończenie góry pierwszej ścianki, zwłaszcza okolic rury wentylacyjnej. Ponieważ zostało mi jeszcze troszke kleju w wiaderku spróbowałem przykleić od spodu schodów płytę styropianu, akurat zmieściła się w całości wzdłuż, kleju starczyło na jeszcze jedną płytę. Efekt po dniu roboczym jest taki, że ściany zewnętrzne piwniczki mam oklejone, jak równiez kawałek schodów (owe dwie płyty). Kolejnym razem dokończe schody (ten bieg zaczęty, jak i ten drugi) oraz spocznik. Na koniec podrównam wszystko styropianem 2cm na ściance z regipsu, będzie wszystko ładnie pasować do siebie. Wiem, bo dziś przymierzałem. Jednak na kolejne prace trzeba poczekac dziesięć dni, bo jeszcze dziś wieczorem wyjeżdzam i wracam dopiero dwudziestego siódmego sierpnia.A zatem trzymajcie kciuki za dobrą pogodę. link do zdjęć - Ocieplenie piwniczki - 16 sierpień 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.09.2006 13:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2006 Ocieplenie piwniczki - dzień drugi28 sierpień 2006 Po wyjazdach urlopowych nadszedł czas to, aby poświęcić trochę czasu na budowę. Poprzednim razem zacząłem ocieplać piwniczkę. Skończyłem na dwóch pierwszych płytach biegu schodowego. Od tego miejsca rozpocząłem tym razem prace. Wydawało się, że pójdzie wszystko łatwo i sprawie. Ale to były tylko pozory, wcale tak łatwo nie było. Prawie każda płyta na miała inne wymiary i trzeba było pasować indywidualnie. Drugi bieg schodowy też nieciekawy, bo pierwsza płyta zaczynała się dość nisko, trzeba było prawie na siedząco kleić. Potem było już lepiej. Spocznik dał się okleić zdecydowanie łatwiej, a już ścianka z regipsu to czysta poezja. Pierwotnie zakładałem, że ścianka z regipsu zostanie okleiona styropianem o grubości dwa centymetry, ale ostatecznie skończyło się na trzech. Przyczyna bardzo prozaiczna, poprostu miałem sporo styropianu o tej grubości, o którym wcześniej zapomniałem. Najwięcej uwagi trzeba było jednak poświęcić drobnemu kawałkowi ocieplenia pod ścianką z regipsu, wcześniej wysunąłem odpowiednio styropian, aby później można było go z licować ze styropianem, którym ocieplałem ścianke regipsować. Widać to o czym piszę na zdjęciach. W efekcie, tego dnia zdążyłem tylko okleić do końca styropianem piwniczke i trochę w niej posprzątać. link do zdjęć - Ocieplenie piwniczki - dzień drugi - 28 sierpień 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.09.2006 13:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2006 Piwniczka - dzień trzeci29 sierpień 2006 Kolejny dzień zmagań z piwniczką. Po wczorajszym dniu, miałem już jej dość i pierwotnie miałem się dziś zająć czymś innym, ale w sumie zmieniłem zdanie wychodząc z założenia, że zrobie co jest do zrobienia z piwniczką i będzie z nia spokój. Najpierw pokołkowałem styropian na spoczniku i skosach, niestety moja wysłużona wiertarka nie radziła sobie z tym najlepiej, w sumie wywiercenie około 30 otworów w betonie zajęło mi prawie trzy godziny. Następnie zabrałem się zatem za warstwę zbrojoną, najpierw klej na styropian, później na to siatka. Troche jeszcze pamiętałem z ocieplania domu, więc nie było tak źle. Szkoda tylko, że robiłem sam, bo szło to bardzo wolno, no i były kłopoty z siatką, bo nie bardzo chciała leżeć tam gdzie przeznaczyłem jej miejsce. No i dość szybko kończył się klej i trzeba było dorabiać co chwilę nową. Najgorsza część tej pracy to przycieranie styopianu na łączeniach płyt, jeśli są jakieś nierówności. Nie dość, że sam dźwięk powoduje ciarki na plecach, to jeszcze latające w powietrzu drobinki styropianu skutecznie uprzykrzają życie. Dobrze, że tego tarcia nie było zbyt wiele. Miałem początkowo nadzieje, że dziś skończe piwniczke, ale jak się później okazało, było to niemożliwe. Dzień zakończyłem mając oklejone ściany zewnętrzne piwniczki i troszke ponad metr jednego z biegów schodowych. Dobrze, że widać już bliski koniec pracy ze styropianem, zdecydowanie bardziej wole kłaść gładź na ścianach niż oklejać je styropianem. link do zdjęć - Piwniczka - dzień trzeci - 29 sierpień 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.09.2006 13:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2006 Piwniczka, szpachlowanie sufitów30 sierpień 2006 Na sam dźwięk słowa piwniczka zaczynam mieć już drżące ręce. Dobrze, że to już ostatni dzień walki ze ścianami piwniczki. Ostro zabrałem się od rana za robotę. Najpierw dokończyłem zatapianie siatki na rozpoczętym wczoraj biegu schodowym. Następnie zabrałem się, ża drugi bieg schodowy, nawet względnie to mi szło. Oczywiście najwięcej kłopotów sprawiała siatka, która wywijała się na wszystkie możliwe strony. Gdy wreszcie uporałem się już z drugim biegiem schodowym, to zabrałem się za ściankę regipsową. Dopiero na samym końcu przykleiłem brakujący kawałek siatki na spoczniku. Opieplanie piwniczki było skończone. Teraz trzeba będzie pobawić się jeszcze z nią troszkę, bowiem trzeba bedzie przytrzeć ściany jak już dobrze wyschnie klej, potem zagruntować je. Nastepnie (po wcześniejszym posprzątaniu) wyleję niewielką (około 1-2 cm grubości) wylewkę samopoziomującą. Gdy to wszystko będzie już gotowe i wylewka będzie nadawała się do dalszej obróbki, to położe na niej terakotę. No i oczywiście ściany pomaluje na śliczny zielonkawy kolorek. No dobra, to dopiero kiedyś tam nastapi, a teraz wróćmy do tego co jeszcze zrobiłem tego dnia. Gdy już wreszcie wyszedłem z piwniczki zabrałem się za gładź. Najpierw położyłem gładź w przejściu między hollem a salonem, na ostatniej powierzchni. Boki były już wcześniej ztobione na gotowo. Wreszcie na koniec zabrałem się za szpachlowanie sufitu w wiatrołapie. Najpierw oczywiście okleiłem wszystkie połączenia siatką. Niestety zbyt wiele nie poszpachlowałem bo trzeba było już zbierać się do domu. link do zdjęć - Piwniczka, szpachlowanie sufitów - 30 sierpień 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 06.09.2006 13:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Września 2006 Szpachlowanie sufitu, gruntowanie, gipsowanie, gładz w salonie31 sierpień 2006 Nadszedł wreszcie dzień, kiedy piwniczka nie zaprzątała mojej uwagi. Chciałem rozpocząć dzień od dokończenia szpachlowania sufitu w wiatrołapie, ale okazało się że gładź chyba lekko zwietrzała i dośc szybko wiązała, a przy suficie to niebyło najlepsze rozwiązanie. Wymyśliłem zatem, aby tą reszte gładzi połozyć na ścianie w salonie, jako pierwszą warstwę. Tu akurat ta gładź nadawała się idealnie. Pół worka poszło błyskawicznie. Po otworzeniu nowego worka gładzi wróciłem do sufitu w wiatrołapie. Siatka była już poklejona, więc zostało tylko samo szpachlowanie. Niecała godzinka i było to zrobione, jak już wszystko wyschnie to trzeba będzie to przeszlifować.Następnie wróciłem do ścian w salonie. Skończyłem dwie ściany, oczywiście nie na gotowo, ale tylko pierwszą warstwę. Szło dość fajnie i szybko. Zastanowiłem się i doszedłem do wniosku, że musze sobie zagruntować jeszcze kilka ścian, bo niedługo skończą mi się te które już pogruntowane są. W salonie była to jeszcze jedna ściana (od strony klatki schodowej), obleciałem gruntem jeszcze cały pokój na parterze oraz prawie cała klatkę schodową. Jednak wynalazek w postacji opryskiwacza sprawdza się doskonale.Już na koniec dnia, postanowiłem powypełniać klejnem gipsowym przerwy między regipsami (tymi od okien) a ścianami. Udało się zrobić wokół okna i drzwi balkonowowych w salonie oraz wokół okna w pokoju. Nastepnym razem trzeba będzie oszlifować krawędzie i będzie można już obsadzic narożniki aluminiowe i przeciągnąć gładzią. link do zdjęć - Szpachlowanie sufitu, gruntowanie, gipsowanie, gładz w salonie - 31 sierpień 2006 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.