Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Maksia


Recommended Posts

17 lipca 2007

 

będzie trochę nie chronologicznie, ale to nie jest aż tak istotne.

zdarzyło się tak, że miałem wtorek wolny, a jak wolny to trzeba by coś podziałać na budowie, tym bardziej że miałem jeszcze pomocnika. No to pojechaliśmy, ale tak bardziej rekreacyjnie, żeby się nie przemęczyć. zabraliśmy się więc za grabienie skoszonej w sobotę trawy, w czym najbardziej przodował mój pomocnik. kiedy już wszystko było pograbione, mój pomagier wyciągnął taczkę i zaczęliśmy ładować trawę na taczkę, którą wspólnie z pomocnikiem wywieźliśmy. Po półtorej godzince od rozpoczęcia pracy, wszystko było zgrabione i wywiezione. Na sam koniec wymieniłem jeszcze transformator od halogenów korytarzu, bo coś zaczął szwankować a potem już do samochodu i trzeba było załatwić jeszcze kilka spraw w mieście, zanim pojechaliśmy z powrotem do domu.

 

link do zdjęć - 17 lipca 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • Odpowiedzi 362
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Na czym to ja ostatnio skończyłem...

 

a już wiem, pisałem o pomocniku na budowie, a jeszcze wcześniej o instalatorze

 

na chwilę obecną sytuacja wygląda tak, że instalatora nadal nie ma, podobno ma zacząć w przyszłym tygodniu, zobaczymy. w między czasie zająłem się jeszcze rozłożeniem kabelków od alarmu na poddaszu, musiałem znowu delikatnie podkuć zrobioną już ściankę na korytarzu na poddaszu, aby doprowadzić tam przewód do programatora od alarmu, ale tu na szczęście wystarczył tylko rowek. później powkładałem całą wiązkę przewodów od alarmu w rurki, żeby się nie walały byle jak. poprawiłem też gniazdko z prądem dla alarmu, a konkretnie przesunąłem to gniazdko kawałek dalej.

 

innym razem zabrałem się za koszenie trawy, pożyczyłem od ojca małą kosiarkę elektryczną, ale nie bardzo dawało się nią kosić, więc pojechałem do sklepu i kupiłem sobie kosiarkę, 1,6 KM, elektryczną, wyprzedaż była, no i tą kosiarką szło dużo lepiej.

 

tego samego dnia położyłem jeszcze kawałek gładzi w jednej z sypialni na poddaszu, były akurat dwie wolne godziny, więc trzeba było je wykorzystać

 

rozglądam się za drzwiami wejściowymi do domu, mają być drewniane, proste i we względnej cenie, możecie coś polecić do pooglądania? podobają nam się takie drzwi jakie ma arcobaleno, ale ta firma gdzie je kupiła już nimi nie handluje.

 

a za dwa tygodnie urlop... mam nadzieje, że wreszcie uda sie zakończyć temat gładzi w domu, bo mam już ich dość, przydało by się powiesić rury spustowe do rynien, zrobić porządek z pseudo tarasem i jeszcze wiele innych rzeczy, ale czy starczy czasu? czy pogoda pozwoli na pracę na zewnątrz? zobaczymy

 

i to by było na tyle na dziś

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

04 sierpień 2007

 

Dawno nic nie pisałem. Nawarstwiło sie kilka spraw. W każdym razie zaczynam wychodzić na prostą. Przejdźmy jednak do meritum.

Na tapecie ostatnio były w zasadzie dwa tematy, instalacje - oczekiwanie na instalatora i gładzie. Instalator nadal się nie pojawiał więc trzeba było zająć się tym drugim tematem.

 

Tej soboty zabrałem się za kładzenie drugiej warstwy gładzi w pokoju nr 2 (to ten dalej od schodów), wcześniej była już położona druga warstwa na jednej ścianie w tym pokoju. Teraz dokończyłem cały pokój, a że zostało jeszcze trochę czasu to zabrałem się za ten pokój przy schodach (nr 1). Tam dopiero zaczynałem, a więc pierwsza warstwa. Starczyło czasu na dwie ściany.

 

No i było na tyle tej soboty, następne prace dopiero za półtora tygodnia podczas urlopu.

 

link do zdjęć - 04 sierpień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 sierpień 2007

 

Tak jak pisałem wcześniej, na budowie było półtora tygodnia przerwy, wybraliśmy się na krótki - 5 dniowy wyjazd urlopowy. Fajnie było, ale szybko się skończyło i trzeba było wrócić na budowę.

 

Ostatnio i tak piszę ciągle o tym samym, więc teraz też będzie o gładziach. Założyłem sobie, że podczas tego urlopu doprowadzę ten temat do końca, czas pokaże czy się uda.

 

W ten czwartek dokończyłem kłaść pierwszą warstwę w pokoju nr 1 (przy schodach) oraz co nie było wcześniej planowane, dokończyłem pierwszą warstwę gładzi na klatce schodowej. Pierwotnie zakładałem, że klatka schodowa będzie robiona dopiero na samym szarym końcu. Zmieniłem jednak zdanie, bo okazało się, że te kilka paczek styropianu które kupiłem pod podłogówki doskonale nadaje się do zbudowania pseudo konstrukcji z której można było położyć gładź na tej największej ścianie na klatce schodowej. A ponieważ w każdej chwili mógł się pojawić instalator, więc doszedłem do wniosku, że trzeba wykorzystać to że styropian jeszcze jest wolny.

 

Ta duża ściana naprawdę robi wrażenie, w najwyższym miejscu ma ponad pięć metrów i była nie lada wyzwaniem. Nie powiem, trochę miękły mi kolana jak miałem tam kłaść gładź, ale to wynikało głównie z tego, że dawno nie biegałem po rusztowaniach, a już tym bardziej takich ułożonych ze styropianu.

 

link do zdjęć - 16 sierpień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 sierpień 2007

 

Drugi dzień urlopu budowlanego. Z ciekawostek powiem, że odezwał się instalator, a nawet pojawił się. Okazało się, że miał wcześniej wypadek i jest na zwolnieniu. Omówiliśmy jeszcze kilka spraw i padł następny termin, to 28 sierpnia, ale już ma być na sto procent.

 

Dziś przyszła kolej na drugą warstwę gładzi na klatce schodowej. Najpierw oczywiście zgrubne szlifowanie po pierwszej warstwie. Chodziło głównie o pozbycie sie ze ściany większych ziaren od tynku, które później potrafią nieźle wkurzyć, jak rysują gładź. Wczoraj jak kładłem pierwszą warstwę, to tak naprawdę miałem zrobione już wcześniej koło 40 procent ścian i zostało tylko położyć pierwszą warstwę na reszcie. Dziś niestety trzeba było kłaść gładź na całej powierzchni ścian, która co ciekawostka, jest niewiele mniejsza niż powierzchnia ścian salonu, choć zupełnie na to nie wygląda. Duże powierzchnie gładzi kładzie się w miarę dobrze, najgorsze są wszelkie zakamarki, a takich przy schodach nie brakowało. W efekcie na nic już więcej nie starczyło czasu niż druga warstwa gładzi na klatce.

 

link do zdjęć - 17 sierpień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 sierpień 2007

 

Tym razem, wyjątkowo obyło się, bez soboty na budowie, niedługo zaczyna się rok szkolny, więc wybraliśmy się w sobotę na zakupy. Małgosia idzie do przedszkola i trzeba było kupić trochę rzeczy.

 

Można powiedzieć, że 'lekko' odbiłem sobie sobotę w niedzielę, bo zawiozłem Agnieszkę i Malgosię do kina na film o Franklinie, a ja w tym czasie skoczyłem na budowę skosić trawkę.

 

W poniedziałek mogłem wrócić znowu do gładzi. Postanowiłem dokończyć klatkę schodową. Najpierw oczywiście trzeba było przeszlifować położoną w piątek drugą warstwę. To akurat ta cześć tej roboty, której najbardziej nie lubię. Natomiast przekonałem się, że im lepiej wyszlifuje się drugą warstwę, tym łatwiej będzie położyć trzecią warstwę i jest o wiele mniej szlifowania ostatecznego. Tak więc przyłożyłem się mocno do szlifowania drugiej warstwy. Po prawie trzech godzinach sprawa była załatwiona. Potem zmiotłem ze ścian pył i zabrałem się za kładzenie trzeciej warstwy. Poszło naprawdę dobrze, znowu niespełna trzy godziny i trzecia warstwa gładzi leżała już sobie na swoim miejscu. Ponieważ zostało jeszcze trochę czasu zabrałem się trzecią warstwę gładzi w pokoju nr 2. Zrobiłem całą jedną ścianę.

 

link do zdjęć - 20 sierpień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 sierpień 2007

 

Oj zaczynam odczuwać pierwsze dolegliwości związane z roboczym urlopem, zaczęły mnie okropnie boleć plecy, pewnie trochę pobolą i przestaną. Tak to jest jak człowiek nie przyzwyczajony do takiej pracy na codzień.

 

Dziś znowu na tapecie klatka schodowa. Ostatnie szlifowanie. Znowu porozstawiałem 'rusztowania' i zabrałem się za szlifowanie. Tak jak pisałem, po dobrze zrobionym szlifie po drugiej warstwie szlifowanie po trzeciej warstwie było już o wiele mniej uciążliwe. Uporałem się z nim w niecałe dwie godziny.

 

Postanowiłem od razu posprzątać klatkę schodową, zmiotłem cały pył jaki zalegał na schodach, wyszło dobrze ponad pół wiaderka.

 

Następnie, niejako z rozpędu, zabrałem się za szlifowanie ścian w pokoju nr 2. Wczoraj poszlifowałem tylko tą ścianę na której później położyłem gładź. Widząc że dobrze zrobiony szlif drugiej warstwy daje namacalne zyski, znowu się bardzo do niego przyłożyłem. Odbiło się to oczywiście kosztem dłuższego czasu szlifowania. Zabrałem się za kładzenie trzeciej warstwy gładzi. No i nie starczyło czasu na położenie gładzi na reszcie ścian. Zabrakło czasu na ostatnią, największą ścianę.

 

link do zdjęć - 21 sierpień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 sierpień 2007

 

Kolejny dzień budowlany. Na początek postanowiłem dokończyć wczorajsze zmagania z trzecią warstwą gładzi w pokoju nr 2. Pozostała co prawda do zrobienia tylko jedna ściana, ale za to największa. W dodatku dopadł mnie jakiś leń, a wiecie jak to jest robić coś jeśli wybitnie się nie chce. W końcu jakoś dobrnąłem do końca tej ściany. No i zacząłem się zastanawiać co dalej. W sumie to najmniej zaawansowany jeśli chodzi o gładzie jest pokój nr 1. Zatem padło na niego. Zabrałem się za kładzenie tam drugiej warstwy gładzi. Oczywiście wcześniej szybki szlif po pierwszej warstwie. No i znowu brakło odrobinę czasu, aby skończyć. Zabrakło czasu na gładź na ściance kolankowej. Dokończę jutro

 

link do zdjęć - 22 sierpień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 sierpień 2007

 

Szczerze mówiąc to miałem już dość tych gładzi. Może i nie koniecznie chodziło już o same gładzie, ale o monotonie tej pracy, ciągle to samo i to samo. Cóż było jednak robić, same gładzie się nie zrobią. Zabrałem się więc za dokończenie drugiej warstwy na ściance kolankowej. Na szczęście poszło szybko i sprawnie, no ale i ścianka niewielka. Następnie to czego nie lubię najbardziej, czyli szlifowanie. A że po drugiej warstwie , to trzeba było się mocno przyłożyć. Oczywiście do szlifowania tylko te trzy ściany, na których gładź została położona wczoraj. Tradycyjnie zajęło to ponad dwie godziny, a potem przyszła kolej na położenie trzeciej warstwy. Jakoś tak mi ta praca znormalniała, że nawet nie zauważyłem kiedy doszedłem do końca. Najwięcej zachodu było z obsadzeniem aluminiowych narożników przy ościeżach okien. No i jakoś tak minął kolejny dzień.

 

link do zdjęć - 23 sierpień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 sierpień 2007

 

Pisałem, że wczoraj nie chciało mi się pracować, to jeszcze nic, dziś to dopiero mi się nie chce. Na szczęście widać już gdzieś tam w oddali światełko w tunelu.

Zacząłem od poszlifowania ścianki kolankowej w pokoju nr 1, a następnie położyłem tam trzecią warstwę gładzi. Później przyszła kolej na ostatnie pomieszczenie na poddaszu, czyli naszą sypialnie. Stan był następujący, dwie warstwy gładzi położone i trochę przeszlifowane. Zdecydowałem się poprawić szlifowanie, bo naprawdę warto. Na szczęście tym razem były to tylko poprawki, więc poszło zdecydowanie szybciej niż szlifowanie od początku. Potem oczywiście obowiązkowe odkurzenie ścian przy pomocy miotełki i już można było zabierać się za kładzenie trzeciej warstwy gładzi w naszej sypialni. Znowu najwięcej zamieszania było przy narożnikach wokół okna. Trochę się zastanawiałem czy gładzić tą wnękę która jest przy kominie, bo najprawdopodobniej jej nie będzie, bo tamtędy będą wchodzić rury z ciepłym powietrzem od kominka, no i trzeba będzie odgrodzić się ścianką z regipsu. W końcu stwierdziłem, że robię jak leci, czyli wszystko, a innym razem będę się zastanawiał. No i tradycyjnie zabrakło czasu aby skończyć, tym razem pół ostatniej ściany. No nic, skończy sie jutro.

 

link do zdjęć - 24 sierpień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 sierpień 2007

 

Po ciężkim tygodniu na budowie nastała sobota. Gładzie już prawie skończone. Zostało dosłownie kilka metrów kwadratowych. No i od tego zacząłem pracę w sobotę. Szybciutko było już po wszystkim. Teraz nastąpił ten mniej ciekawy moment, kiedy trzeba było zabrać się za szlifowanie ścian na gotowo. Zacząłem od pokoju nr 2, bo większa powierzchnia ścian, a ja już jakoś tam mam, że lubię zrobić na początek to co najgorsze do zrobienia. Dobrze ponad dwie godziny zajęło mi wyszlifowanie tego pokoju, byłem oczywiście od stóp do czubka głowy biały od pyłu. Po krótkiej przerwie nastąpiła powtórka z rozrywki, z tym, że tym razem w pokoju nr 1. Ten jest mniejszy, a więc i szlifowanie zajęło mniej czasu. Poszło nawet na tyle dobrze, że zdążyłem zabrać się za sypialnie i przeszlifować jedną ze ścian. Potem jeszcze kwadrans na umycie się i już można było pojechać do domu i odpocząć.

 

link do zdjęć - 25 sierpień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 sierpień 2007

 

Kolejny tydzień urlopu, a właściwie ostatnie dni. Dobrze że i na budowie już widac koniec tematu z gładziami. Pozostało w zasadzie tylko wyszlifować naszą sypialnie i zagruntować ściany. A zatem dziś kolej na wyszlifowowanie naszej sypialni. W sobotę zacząłem, a dziś reszta ścian. Nasza sypialna to największe pomieszczenie na poddaszu, więc i najwięcej czasu zajęło szlifowanie. Nie wyobrażacie sobie jaka to była radość, jak już skończyłem szlifowanie. Po krótkiej przerwie zabrałem się, za sprzątanie. Ilość pyłu jaki powstał podczas szlifowania była naprawdę ogromna. W sumie z całego poddasza wyniosłem prawie pełne trzy wiaderka. Pokoje od razu wyglądały dużo lepiej. No i wreszcie kolej na ostatnią robotę tego dnia. Gruntowanie ścian, na pierwszy ogień klatka schodowa. Tradycyjnie już lekko rozrobiona najtańsza biała farba akrylowa i wałek do ręki i można było zaczynać. Po dwóch godzinach było po sprawie, efekt będzie widać dopiero jutro jak wszystko ładnie przeschnie.

 

link do zdjęć - 27 sierpień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 sierpień 2007

 

No dziś wreszcie ważny dzień, dziś ma zacząć instalator. Wczoraj jeszcze z nim rozmawiałem, potwierdził że dziś zacznie. A u mnie na tapecie gruntowanie reszty pomieszczeń na poddaszu. Najpierw jednak obejrzałem sobie klatkę schodową, wygląda bardzo przyzwoicie, oczywiście nie obędzie się bez poprawek przed malowaniem, ale nie powinno ich być zbyt dużo. Dzisiejsze gruntowanie zacząłem od naszej sypialni. Zagruntowałem prawie połowę gdy przyjechał instalator. Trzeba było więc przerwać gruntowanie i jeszcze raz omówić wszelkie sprawy instalacyjne i co najważniejsze pokazać palcem gdzie w ścianach są położone przewody elektryczne, żeby mi przypadkiem nie przewiercił. Na początek rozrysował na ścianach gdzie będą żłobione bruzdy i wykuwane podejścia pod kaloryfery i wodę, został jednego człowieka od czarnej roboty i pojechał sobie. Ja wróciłem na górę i na spokojnie dokończyłem gruntowanie ścian, a tymczasem na dole trwała demolka moich ślicznych białych ścian. Z tego co sie dowiedziałem, to plan na ten dzień obejmował wykucie tylko podejść pod wodę, pod sterowanie piecem i przepust między kondygnacjami, reszta kucia jutro. Skończyliśmy niemal równocześnie. Tak więc mam już skończone gładzie na poddaszu, poszlifowane i zagruntowane, a instalator ma rozpoczętą pracę.

 

link do zdjęć - 28 sierpień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 sierpień 2007

 

Ostatni dzień urlopu. W planach było zająć się dziś rurami spustowymi od rynien, ale byłem jeszcze wczoraj w hurtowni i nie mieli wszystkiego co potrzebne, dałem więc sobie spokój. Poza tym należy mi się chyba odrobina luzu na koniec, bo i tak zrobiłem kawał roboty z tymi gładziami. Aby się więc nie przemęczać zabrałem się za przeróbkę oświetlenia w łazience. W zasadzie to nie chodzi o główne oświetlenie, ale o oświetlenie lustra. Nie pamiętam dlaczego zrobiliśmy tak, że mam podwójny wyłącznik do lampek nad lustrem, tzn. tak że każdą z dwóch lampek można by było włączać osobno. W każdym razie wymyśliłem, że lekko zmodyfikuje ten kawałek instalacji. Lampki na lustrem będzie można włączać jednym pstryczkiem, a drugi będzie służył do włączania oświetlenia półek na ściance po prawej stronie umywalki (na razie tej ścianki jeszcze nie ma, ale będzie). Odkułem więc delikatnie przewody, zamontowałem puszkę rozdzielczą i wyprowadziłem z niej dwa przewody na dwie lampki. A drugi oryginalny przewód pociągnąłem dalej po ściance i na dół po kominie do miejsca gdzie będzie się zaczynać ścianka. Mam tylko nadzieje, że starczy tego przewodu i nie będzie trzeba go przedłużać. Wszystkie przewody i puszkę zagipsowałem. W międzyczasie pojawił się pan od instalacji i zabrał się za dalszą demolkę moich ścian, dziś w planach wykucie wszystkich podejść pod kaloryfery oraz poprawienie przepustu przez strop (miał to zrobić wczoraj). Tym razem skończyłem wcześniej niż on, więc na dobrą sprawę nie wiem czy zrobił to co było w planach, ale pewnie tak.

 

link do zdjęć - 29 sierpień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 sierpień - 04 wrzesień 2007

 

Prace instalacyjne jakby się zatrzymały, tzn. nie widać specjalnie postępów. Pojawiło się w domu trochę zwojów rurek i peszeli, jakieś złączki i jakieś tam jeszcze drobne rzeczy. Dopiero dziś lekko ruszyło. Pojawiły się wieszaki do kaloryferów. Kaloryfery pojawią się tylko do próby szczelności, a później zabieram z budowy i zamontuje się je ponownie przy montażu pieca w przyszłym roku. Od jutra ma zacząć robić sie kotłownia, więc powinno być widać coś więcej. Oj chciałbym, że to wszystko szło szybciej, bo przy tej wrednej pogodzie nie wiadomo kiedy przyjdą mrozy, a ja muszę jeszcze zrobić wylewki, które dobrze by było aby wyschły przed zimą. Pozornie może to brzmieć absurdalnie, martwienie się zimą latem, ale to nasze lato tegoroczne zupełnie lata nie przypomina.

 

link do zdjęć - 30 sierpień - 04 wrzesień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

05 wrzesień 2007

 

Coś jakby się ruszyło. W kotłowni pojawiły się szafki na rozdzielacze, do kaloryferów i do podłogówki. Jest też trochę rurek pod przyszłym piecem. Nadal idzie to jakoś tak dziwnie wolno. W międzyczasie dopinamy szczególiki, takie jak np. wybór kaloryferów-suszarek do łazienek, czy też filtr do wody. Przy okazji wody pojawiło się pytanie o to czy montujemy magnetyzer do wody. No i trochę mnie zatkało, bo nie mam pojęcia do czego to cudo może się nam przydać. Podpowiecie coś? Jest sens toto montować czy też szkoda kasy na bibeloty? Byłem też w wodociągach, umówiłem się że przenoszę wodomierz do domu i wykopuje studzienkę wodomierzową z przed domu. Ponad to pojawiło się trochę zwojów rurek które będą doprowadzać i odprowadzać wodę z kaloryferów. Od jutra podobno mają już być rozkładane, a nie tylko stać zwinięte.

 

link do zdjęć - 05 wrzesień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

06 wrzesień 2007

 

Ustaliliśmy wreszcie ostatecznie umiejscowienie grzejników w łazienkach. Trochę zachodu z tym było. Zostały więc wkute już odpowiednie rowki. Wszystkie rurki od grzejników zostały już pokompletowane i stoją gotowe do rozłożenia. W kotłowni w szafkach pojawiły sie rozdzielacze. Ponadto pojawiła się szafka do wody, no wiecie filtry, liczniki i te sprawy Narazie jednak pusta. Na poddaszu rozłożono folię pod trasą przebiegu rurek do grzejników, jak również pod podłogówkę. Oczywiście jestem na budowie codziennie po pracy i doglądam co tam nowego przybyło. Od przyszłego tygodnia mam zacząć rozkładać styropian, popołudniami po pracy. Najchętniej już bym zaczął.

 

link do zdjęć - 06 wrzesień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

07 wrzesień 2007

 

No dziś wreszcie coś przybyło coś bardziej widowiskowego. Mam na myśli rurki do grzejników. Zostały już rozłożone. Teraz w domu mam kłębowisko rurek czerwonych i niebieskich. Na poddaszu wszystkie schodzą się w łazience, tam będzie szafka z rozdzielaczem. Zamontujemy ją koło komina, po stronie od kibelka. Nie będzie się rzucała w oczy, ale będzie łatwo dostępna. Na parterze wszystkie rurki schodzą się oczywiście w kotłowni. Jak byłem po południu na budowie to brakowało jeszcze rurek od dwóch grzejników. Te które są, nie były jeszcze podłączone do rozdzielaczy. Pewnie nastąpi to wkrótce. Jutro sobota, wreszcie znowu podziałam sobie trochę na budowie.

 

 

link do zdjęć - 07 wrzesień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

08 wrzesień 2007

 

No i mamy pierwszą sobotę budowlaną po urlopie. Wymyśliłem sobie, że zajmę się rurami spustowymi od rynien. Podczas urlopu nie zdążyłem, a teraz jak instalator demoluje dom w środku, można na spokojnie zabrać się za te rynny. Na szczęście tym razem w hurtowni mieli wszystkie potrzebne elementy składowe systemu rynnowego. Zakupów dokonałem w piątek, żeby w sobotę można było od rana zabrać się za robotę. Mój samochodzik znowu przeistoczył się w wóz dostawczy, bo wiozłem m.in. rury które wystawały prawie metr z samochodu. Oczywiście wszystko dobrze zabezpieczone.

 

W sobotę rano okazało się, że zapomniałem jeszcze o łącznikach rur i musiałem pojechać jednak do hurtowni. W sumie to nawet było na rękę, bo z nieba rosiło mżawką. Gdy wróciłem już z całym towarem (w międzyczasie dostałem jeszcze telefon od instalatora, żebym kupił profile do górnej łazienki) na szczęście pogoda się odrobinkę poprawiła. Ponieważ nie miałem rusztowania, musiałem poradzić sobie inaczej, rozstawiłem kobyłki, na nie deski, a na deskach paczki styropianu. Wbrew może pozorom, było to bardzo stabilne rozwiązanie. Najwięcej czasu zajęło oczywiście zamontowanie pierwszej rury spustowej. Nigdy tego wcześniej nie robiłem, więc trzeba było obmyśleć jak to zrobić, aby było prosto i dobrze.

 

Najpierw wyznaczyłem więc środek rury, przeniosłem ten wymiar na ścianę i przy pomocy poziomicy wyznaczyłem pionową linię. Następnie wiertarka i wywiercenie dwóch otworów na uchwyty. Kolejna czynność to przykręcenie rury spustowej przy pomocy uchwytów do ściany, ale jeszcze nie na gotowo, ale tak aby można było tą rurę przesuwać góra-dół. Teraz najważniejsza część, trzeba było dopasować kolanka i wymierzyć jaki długi kawałek rury trzeba uciąć, aby połączyć elementy spustowy rynny z rurą która była zamocowa przy ścianie. W rzucie poziomym było to około pół metra, a pod kontem wychodziło oczywiście więcej. Gdy już znałem wymiar pozostało tylko uciąć rurę, złożyć wszystko ze sobą, dokręcić uchwyty i gotowe. Można było zabierać się za następny spust, a potem jeszcze dwa razy to samo. Nieco inaczej było przy daszku ganku. Tam odpadało cięcie rury łączącej rurę ze spustem. Tam wystarczyło złożyć ze sobą dwa kolanka, łącznik i rurę. Dwa otwory na uchwyty i było po sprawie. Oczywiście fajnie się tak pisze o tym wszystkim, w naturze było nieco gorzej, bo co chwilę zaczynało padać i trzeba było przerywać pracę.

 

Najgorsze było dopiero jednak przede mną. Już podczas montażu tych rur czułem, że coś mnie łamie w krzyżu, ale to taki jakby zmęczeniowy ból, więc go nieco zbagatelizowałem. Na koniec pracy posprzątałem po sobie, deski zaniosłem tam gdzie ich miejsce, styropian też. No i pojechałem do domu. Niby było wszystko w porządku, ale jak podjechałem pod bramę, to ... nie mogłem wysiąść z samochodu. Tak mnie okropnie zabolały te plecy, że nie mogłem ruszyć nogą. Chyba z piętnaście minut zajęło mi wydostanie się z samochodu, a tu trzeba było otworzyć bramę i garaż, wjechać do garażu i znowu wysiąść. W każdym razie poruszałem się jakbym grzybów szukał, z nosem przy ziemi, zgięty w pół. Sam nie wiem co to było, czy się przesiliłem, czy może przemarzły mi korzonki czy też coś innego. W niedziele było tylko odrobinkę lepiej. Trzeba się szybko postawić na nogi, bo w przyszłym tygodniu trzeba zabrać się za rozkładanie styropianu na podłogach.

 

A co poza tym, hmm instalacje układają się po woli. Pojawiła się reszta rurek. Przy okazji wymyśliłem, żeby w miejsce gdzie rurki c.o. krzyżują się z rurkami od odkurzacza centralnego położyć dodatkowo folie między rurkami. Czy to coś pomoże nie wiem, ale raczej nie zaszkodzi. Nadal nie wiem co z tym magnetyzerem, jakoś nikt z czytelników nie podzielił się doświadczeniami. No trudno.

 

link do zdjęć - 08 wrzesień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10-11 wrzesień 2007

 

W zasadzie to na budowie nadal wszystko idzie jakoś tak dziwnie wolno, ale może to tylko moje wrażenie. Pojawiło się coraz więcej rurek od c.o. Najpierw w poniedziałek chłopaki rozkładali resztę rurek na parterze, a we wtorek na poddaszu. Podłączyli też te rurki do rozdzielaczy. Ten na parterze w kotłowni był zamontowany już wcześniej, na poddaszu zamontowali szafkę z rozdzielaczem dopiero teraz. W łazience na górze zamontowali też stelaż do wc. Wg planu miałem od wtorku zacząć rozkładać styropian, ale jak pisałem poprzednim razem trochę niedomagają moje plecy, dlatego rozkładanie styropianu planuje zacząć od czwartku. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z zapewnieniami instalatora to w następną sobotę powinniśmy lać posadzki. Oczywiście, lać to tylko takie określenie, bo będą z miksokreta.

 

link do zdjęć - 10 wrzesień 2007 - 11 wrzesień 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...