Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Maksia


Recommended Posts

zaburzę troche chronologie zdarzeń, w każdym razie 11 listopada 2007 przejdzie w moim zyciu do historii, tego dnia złamałem nogę w kostce i do konca roku jestem uziemiony w domu, żadnej budowy, żadnych wyjazdów.. po prostu błogie lenistwo

pozdrawiam

m.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 362
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

23 październik 2007

 

Tak jak już wspomniałem z płytkami na ścianach zbliżamy się ku końcowi. Dziś oklejono kaflami ściankę od umywalki. Wyżej będzie lustro na całej szerokości ściany. Miejsce jest już przygotowane. Następnie glazurnik zabrał się za klejenie mozaiki na krawędziach wnęki. Oj wredne zajęcie, wymyśliliśmy sobie że od czoła mają być trzy paski mozaiki i na bokach po jednym. Dobrze się wymyśla, trudniej wykonać, no może gdyby mozaika była w wersji płytkowej, a nie na gumie to było by to zrobić łatwiej, a tak te paski 'pływały'. Na szczęście nie odpłynęły za daleko i w efekcie znalazły się na swoim miejscu.

Łazienka zaczyna już lekko przypominać to co było widać na wizualizacji, co najbardziej mnie zdziwiło to nawet sporo miejsca po oknem, myślałem że będzie ciaśniej. Wiadomo że jak dojdzie jeszcze kabina i kibelek to zrobi się ciaśniej, ale chyba mimo wszystko nie będzie tak źle jak sie obawiałem.

 

link do zdjęć - 23 październik 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 październik 2007

 

Dziś pozornie dzień w którym niewiele się działo, ale tylko pozornie. Bo dziś dokańczano wszystkie takie drobnostki jak pojedyncze kawałki płytek. Każdy kto kiedykolwiek robił coś takiego wie jakie to zajęcie jest wkurzające, bo się robi, robi i nie wiele przybywa. W sumie dokończono płytki nad drzwiami, kawałek mozaiki przy wnęce, płytki przy kratce wentylacyjnej i wokół wokół okna. Do wklejenia pozostał jeszcze jeden (ale nie pełny) pasek płytek przy samej podłodze, bo te zostaną wklejone dopiero po przyklejeniu płytek na podłodze. Jutro zabieramy się za podłogę, płytki będą układane w karo, ale podłoga będzie jednokolorowa.

 

 

link do zdjęć - 24 październik 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 październik 2007

 

Zgodnie z wczorajsza zapowiedzią dziś przyszedł czas na położenie terakoty w łazience. Płytki są oczywiście z tej samej kolekcji co te na ścianach. Ich kolor w naturze jest kolorem pośrednim między jasnymi a ciemnymi ze ścian. Na początek zaczęto kleić płytki od narożnika pod oknem.Zastanawialiśmy się czy dawać płytki pod brodzikiem, ostatecznie zdecydowaliśmy żeby jednak dawać. Obawiałem się tylko czy starczy płytek, jak się potem okazało, coś źle musiałem policzyć i płytek nie tylko starczyło, ale i jeszcze zostało około jednego metra. Dziś ze względów technologicznych praca została skończona po przyklejeniu ostatniej płytki. Po prostu podłoga musi wyschnąć, aby można było robić cokolwiek dalej.

Gdy pojawiły się płytki na podłodze łazienka znowu zmieniła wygląd, niby taka drobnostka, a różnica jest naprawdę zauważalna.

 

 

link do zdjęć - 25 październik 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 październik 2007

 

Wziąłem sobie wolny piątek, kolega który robi łazienkę miał mi wytłumaczyć i pokazać jak mocować profile pod regipsy na skosach i sufitach na poddaszu.

Na początek kolega zabrał się jednak za łazienkę. Po wczorajszym klejeniu płytek na podłodze przyszła dziś kolej na uzupełnienie pierwszej od dołu warstwy płytek na ścianach, teoretycznie powinny wejść tak pełne płytki, ale wiadomo że teoria, a praktyka nie zawsze idą w parze. Tak więc kolega klei płytki, a ja zabrałem się za układanie wełny w kolejnym pokoju na poddaszu. Zacząłem od dokończenia naszej sypialnii, brakowało tam dosłownie kawałeczka wełny, a potem można już było zabierać się za ostatnią sypialnie na górze.

Co jakiś czas schodziłem na dół oglądać postępy w łazience. Coraz bardziej mi się podoba ta łazienka. Tym bardziej że po przyklejeniu wszystkich płytek kolega zabrał się za fugowanie na ścianach, na początek cały ten kąt gdzie będzie kabina, potem ścianka od kibelka i ściana z oknem. Na ścianach fuga Mapei mięta. Reszta fugowania ścian w poniedziałek, a tymczasem kolega zabrał się za fugowanie podłogi. Na podłodze ciemniejsza fuga, ale też zielona. Tak się akurat złożyło, że jak kolega skończył fugować podłogę to ja akurat skończyłem układać wełnę.

Po krótkiej przerwie przyszła kolej na szkolenie na temat profili. Nie powinno być tak źle, choć kolega ostrzegł mnie, że jedna osoba przy profilach będzie miała ciężko, to raczej praca dla dwóch osób. No cóż robiłem już sam prace przeznaczone dla dwóch osób, jutro przekonam się jak to będzie z profilami.

Łazienka po zafugowaniu wygląda jeszcze lepiej, w przyszłym tygodniu koniec prac w łazience, bo zostało już niewiele do zrobienia.

 

 

link do zdjęć - 26 październik 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 październik 2007

 

Po wczorajszym szkoleniu stelażowym przystąpiłem dziś ochoczo do pracy. Mój zapał został jednak dość szybko ostudzony. Z tego co opowiadał kolega najważniejsze jest aby bardzo precyzyjnie wypoziomować pierwszy profil nad murłatą. Pomny tych nauk chyba za bardzo chciałem, bo co tylko wydawało mi sie że już jest ok, to okazywało się, że na drugim końcu nie ma poziomu, itd. Aż strach się przyznać, ale pierwszy profil montowałem dwie i pół godziny.

Poza tym kolega miał rację, jedna osoba i profile to katorga. Druga osoba do pomocy nawet nie musi wiedzieć o co w tym biega, wystarczy żeby przytrzymała czy to profil czy poziomice. No ale cóż, nie mam takiego luksusu i muszę zasuwać sam. Oprócz pierwszego profilu kłopot sprawiają też dwa profile na łączeniu skosu i sufitu, tzn. problemem jest przykręcenie tam profili bo jest mało miejsca, więc trzeba to zrobić sposobem.

Tego dnia wiele nie zrobiłem, tylko skos i dwa profile na suficie, ale jak to mówią pierwsze koty za płoty, grunt że załapałem o co w tym biega, teraz już powinno pójść łatwiej i szybciej.

 

 

link do zdjęć - 27 październik 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 październik 2007

 

Zrobiła się mała obsuwa, bo w poniedziałek kolega musiał pojechać na inną budowę, ale dał słowo że we wtorek wróci. Tak też się stało. W sumie to żaden kłopot, bo łazienka jest już na ukończeniu.

Najpierw zajęto się dokończeniem fugowania na ścianach. Wbrew pozorom sporo jeszcze było tych fug do położenia. Dziś na budowie ekipa w większym składzie, niż zawsze, bo jeden miałi fugować, a dwaji zająć sie montażem wyposażenia łazienki. Niestety z tego drugiego nic nie wyszło, bo ... wyłączono na wsi prąd i nie można było nawet użyć wiertarki. Dopiero koło czternastej włączono z powrotem prąd i można było zabrać się za montaż brodzika i kabiny. Wcześniej zamontowano miskę wisząca od wc i umywalkę.

Do umywalki będzie jeszcze pół postument, ale na razie brakło wkrętów do zamocowania i będzie zamocowany innym razem.

Przywiozłem też zamówione wcześniej lustro, ale dopiero po południu, więc nie zdążono go zamontować.

Zamontowano natomiast kabinę, ale trochę kiepsko się zamyka, więc trzeba będzie to poprawić.

Tak więc jutro jeszcze ciąg dalszy prac, z tym że dopiero popołudniem.

 

 

link do zdjęć - 30 październik 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

31 październik 2007

 

Tak się złożyło, że ostatni dzień października miał być również ostatnim dniem prac w łazience. Do zrobienia pozostały na prawdę drobnostki. Z większych tematów to w zasadzie tylko jeden, wklejenie lustra.

Niestety okazało się, że tak dobrze nie ma, troszkę przeciągnęła się chłopakom robota, na którą pojechali przed południem i efekcie wylądowali u mnie dopiero około szesnastej. Zdążyli tylko wkleić lustro, zamontowali uchwyt do prysznica i przeszlifowali kawałek sufitu. Znowu pozostało kilka spraw niedokończonych.

Przede wszystkim nie wyregulowali drzwi od kabiny, nie przykręcili półpostumentu do umywalki, nie dokręcili miski sedesowej. Pozostało również przykręcić wieszaczki i takie tam.

Uzgodniliśmy, że w którąś z sobót kolega zajedzie i machnie wszystko po kolei co pozostało.

Największe wrażenie robi lustro, stwarza wrażenie że jest więcej miejsca. Obawiałem się odrobinkę czy nie będzie za duże (100cm w poziomie i 60 w pionie), ale nie, jest bardzo dobrze.

Tak więc można założyć, że łazienka jest skończona. Gdyby było już zrobione szambo, można by było nawet z niej korzystać, ale szambo będzie dopiero na wiosnę.

 

link do zdjęć - 31 październik 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

03 listopad 2007

 

Łazienka prawie już skończona, teraz kolej na moją robotę w łazience. Na chwilę obecną miałem do zrobienia jedną rzecz, oświetlenie wnęki. Szukałem jakieś źródła światła które spełni nieco obostrzone wymagania. Głównie chodziło o wymiary, bo miejsca nie było zbyt wiele, tylko pięć centymetrów wysokości.

W końcu padło na małe halogenki na 12 V, małe żaróweczki wraz oprawką mieszczą się w założonym wymiarze i jest jeszcze koło centymetra luzu. Sam transformator tez niewielki. Tak na wszelki wypadek kupiłem taki na 60W. Do tego dwie żarówki po 20W i zostaje nieco mocy w zapasie.

Zabrałem się za montaż, ponieważ już wcześniej montowałem halogeny więc nie sprawiło mi to żadnego kłopotu, zresztą w instrukcji dołączonej do transformatora jest wszystko napisane. W górnej części wnęki jest zostawiona specjalna płytką którą można wyjąć, aby dostać się do środka i tam właśnie został umieszczony transformator.

Wrażenia po montażu? Bardzo jasno oświetlona wnęka, obawiałem się czy w sumie te 40W, nie będzie za mało, ale jest super. Tyle na dziś pracy w łazience, teraz kolej wrócić na poddasze do stelaży.

Dziś w planach było dokończenie stelaży w pierwszym pokoju i ułożenie między nimi wełny. Najgorsze kawałki miałem już zrobione, więc tym razem praca szła w miarę szybko. Na końcu pojawił się jednak mały problem techniczny, jak przykręcić stelaż do es'ów przy samej ścianie, szybki telefon do kolegi i już wiem wszystko. Tam nie dajemy es, ale wieszaki, tz. grzybki, a że nie miałem takich na stanie to zostawiłem ten jeden profil na następny raz.

Teraz przystąpiłem do wykładania wełny między stelaże, wełna o grubości pięć centymetrów ma to do siebie, że potrzebuje więcej czasu na rozprężenie się do właściwej grubości niż ta grubsza wełna.

W sumie skończyłem prace mając ułożoną wełnę, między wszystkie stelaże oprócz tego ostatniego, którego trzeba będzie dopiero przymocować. Ale to już następnym razem.

 

link do zdjęć - 03 listopad 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 listopad 2007

 

Minął tydzień od ostatnich prac, znowu zrobiło się tak jakoś cicho na budowie. Dziś w planach dalsze prace nad ociepleniem poddasza i uzupełnienie braków w łazience.

 

Na początek zabrałem się za przykręcenie wieszaków pod stelaż. Pamiętacie jak w zeszłym tygodniu zastanawiałem się jak przymocować stelaż przy samej ścianie, no i wtedy okazało się, że potrzebuje wieszaków do stelaży, tak zwanych grzybków. Dziś zostały już zakupione i można było przykręcać do jętek. Nie było to specjalnie nic trudnego, wszak płaszczyzna sufitu została już wyznaczona przez pozostałe stelaże, wystarczy więc tylko przyłożyć stelaż z uchwytem oraz poziomice i zaznaczyć sobie gdzie ma być przykręcony uchwyt. Poszło szybko. Następnie uzupełniłem brakujący pas wełny i ocieplenie tego pokoju było skończone. Pozostało tylko przykleić folie i docelowo przykręcić regipsy. Postanowiłem że na razie ze względów oszczędnościowych, poprzestaniemy na samej foli paro izolacyjnej, a regipsy dopiero jak już będziemy wykańczać górę.

 

Akurat przyjechał kolega do uzupełnienia braków łazience, więc wyjaśniłem mu gdzie mają wisieć jakie uchwyty, pomogłem trochę przy regulacji drzwi od kabiny prysznicowej (teraz chodzą już idealnie) i zabrałem się za przykręcanie profili w kolejnym pokoju.

 

Tym razem była to nasza sypialnia, największe pomieszczenie na poddaszu, a więc i profili sporo. Oczywiście dzięki nabytej już odrobinie doświadczenia przymocowanie i wypoziomowanie pierwszego profila nie trwało prawie trzech godzin, ale niespełna czterdzieści minut. Nowością są dodatkowe elementy w systemie profili, łączniki wzdłużne. Profile CD które kupiłem mają po cztery metry długości, a szerokość pokoju to cztery metry i sześćdziesiąt centymetrów, więc trzeba było łączyć profile właśnie po przez łączniki wzdłużne. Na szczęście zostało mi sporo takich kawałków profili po sześćdziesiąt centymetrów z poprzedniego pokoju. Wystarczyło tylko dociąć na wymagany wymiar. Zdążyłem zamocować dwa profile kiedy kolega oznajmił, że skończył.

 

Faktycznie, wszystko co było na dziś do zrobienia w łazience zostało ukończone. Lustro zostało obrobione silikonem, wieszaczki zamontowane, półpostument do umywalki zamocowany, miska sedesowa dokręcona. Tak więc w łazience na ten rok zostało wykonane już wszystko, w przyszłym roku jeszcze malowanie sufitu, silikon na łączeniu płytek z sufitem i montaż oświetlenia i już będzie łazienka na gotowo skończona.

 

Poprosiłem kolegę jeszcze aby pomógł mi przykleić folie, w tym pokoju w którym skończyłem ocieplać. Ponieważ wytłumaczyłem koledze, że na razie regipsów nie będzie, zatem on zasugerował, aby taśmę dwustronnie klejącą dać na całej długości wszystkich profili, tak też zrobiliśmy, ale zabrakło dosłownie kawałeczka, tak ze dwadzieścia centymetrów. Potem przykleiliśmy do tej taśmy folie, trzymała się aż miło. Pokój od razu zmienił się wizualnie. Następnym razem, będę jeszcze musiał dokupić tej taśmy klejącej i po podklejać kawałki foli.

 

Po odjeździe kolegi wróciłem do przykręcania profili. Trzeba pamiętać aby łączone profile przykręcać na zmianę, raz łączenie przy jednej ścianie, drugi raz przy drugiej i tak na zmianę. Dzień zakończyłem mając przykręcone profile na całym skosie, co uważam za naprawdę dobry wynik. Następnym razem zabiorę się za sufit, będzie cud jeśli uda się zrobić cały sufit w jeden dzień.

 

link do zdjęć - 10 listopad 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 listopad 2007

 

No i sprawa się rypła. W najbliższym czasie nie będzie nowych wieści z budowy, a to wszystko za sprawą kontuzji jaką odniosłem podczas meczu halowej piłki nożnej. Z okazji Święta Niepodległości zorganizowany został mini turniej w którym brał udział mój zakład pracy.

Był to już ostatni mecz tego mini turnieju, dziesiąta minuta pierwszej połowy, wyprowadzałem piłkę, kiedy zostałem zaatakowany przez zawodnika drużyny przeciwnej. Usłyszałem tylko gruchnięcie w prawej nodze, po czym padłem na parkiet. Pojawił się ból, dałem jeszcze radę wykuśtykać się z boiska. Zdjąłem buta, noga trochę spuchła, pierwsza diagnoza, noga została skręcona.

Trochę obłożyłem nogę czymś zimnym i przestało tak bardzo boleć. Dokuśtykałem się do szatni, przebrałem i pojechałem samochodem do domu. Nawet bez większych problemów dojechałem, bo tak bardzo nie bolało.

W domu się położyłem, bo znowu zaczęło trochę boleć. Agnieszka zrobiła mi okłady na opuchliznę. Jakoś dotrwałem do rana. Rano decyzja jedziemy do szpitala, niech lekarz obejrzy tą nogę. Tam od razu skierowanie na prześwietlenie, a następnie wyrok - złamana kość strzałkowa w kostce. No to się ładnie załatwiłem. Noga tak spuchnięta, że nie można włożyć od razu w gips. Dostałem skierowanie do chirurga na środę, a tymczasem noga usztywniona szyną i zalecenie żeby leżeć z nogą w górze.

W środę lekarz obejrzał nogę i stwierdził że opuchlizna jest jeszcze za duża i mam wrócić za tydzień, oczywiście do tego czasu leżenie w łóżku i trzymanie nogi w górze. Brrrr to był tydzień z moich koszmarów, myślałem że zniosę jajo. Totalna bezsilność i uzależnienie od innych osób, nawet najkrótsza wyprawa do kibelka to koszmar. Wreszcie po tygodniu znowu wizyta u lekarza, no opuchlizna odrobinkę zeszła, wkładamy w gips i za trzy tygodnie z powrotem na wizytę do lekarza.

Zobaczymy co powie. Mi wydaje się, że jest dużo lepiej, bo można nawet trochę chodzić. Najbardziej wkurza mnie to, że pogoda jest dość znośna i można by porobić coś na budowie, a tak czas ucieka i nic nie mogę poradzić. Nauka na przyszłość, żeby nie angażować się w coś, co może poważnie zaburzyć plany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 listopad 2007

 

No leże sobie w domku czekając aż się zrośnie ta moja noga. Na szczęście opuchlizna trochę zeszła i można było wreszcie włożyć nogę w gips, dzięki temu nie muszę już całego dnia spędzać w pozycji poziomej i łatwiej mi się poruszać samodzielnie.

Kiedy sobie tak leżałem i rozmyślałem o przyszłości przypomniałem sobie, że przecież już prawie dwa miesiące temu zamówiłem docelowe drzwi zewnętrzne. Przez to całe zamieszanie z nogą, kompletnie o tym zapomniałem. Drzwi miały być koło piętnastego listopada.

Zadzwoniłem do firmy z pytaniem o te drzwi. Okazało się, że jeszcze ich nie ma, ale powinny być już na dniach. Faktycznie po kilku dniach telefon, że drzwi już są i delikatna prośba, czy nie dało by się tych drzwi zamontować następnego dnia, bo akurat montażyści mają jednodniowe okienko. W sumie czemu nie, tylko musiałem zorganizować sobie transport na budowę. Poprosiłem ojca, aby mnie zawiózł.

Następnego dnia ciepło ubrany z zabezpieczonym gipsem pojechałem na budowę. Oj jak dobrze zrobiłem kiedyś, gdy kupiłem takie plastykowe krzesła, było przynajmniej na czym usiąść. Ekipa przyjechała zgodnie z umową.

Najpierw demontaż drzwi tymczasowych, chociaż nie wiem czy można w ogóle tak to nazwać, wystarczyły dwa mocniejsze ruchy łyżką i już po starych drzwiach nie było śladu.

Wyjaśniłem montażystom dokładnie jaki ma być poziom posadzki, tak żeby dobrze zamontowali te drzwi. Okazało się że mój otwór na drzwi jest wręcz wzorcowy, z czego najbardziej ucieszyli się montażyści słowami 'oj, jak dobrze, że nie będzie kucia'.

Montaż przebiegł w miarę sprawnie i po godzinie z kawałkiem został zakończony. Zupełnie inaczej wygląda teraz wiatrołap, takie odniosłem wrażenie, jakby optycznie zrobił sie większy.

Jeśli chodzi o same drzwi to są one z klejonego wielowarstwowego drewna, ich producentem jest firma Dallas z Biskupca, model DWZ-19, kolor palisander, zamek listowy, rygle przeciwwyważeniowe. Nam się bardzo podobają, a kolor specjalnie dobrany, aby pasował do okien które o dziwo mają wg. nazwy kolor okleiny mahoniowy.

Popołudniem tego dnia poprosiłem jeszcze mojego kolegę (tego co zawsze), aby w miarę możliwości wpadł któregoś dnia i obrobił od zewnątrz drzwi styropianem, a później siatka i klej. Spełnił moją prośbę w pierwszą sobotę po montażu drzwi, ale ja tego jeszcze nie widziałem, bo od dnia montażu drzwi nie byłem jeszcze na budowie.

No i teraz to już chyba naprawdę koniec prac na budowie na ten rok, przynajmniej nie przypominam sobie żebym coś jeszcze zamawiał wcześniej.

 

link do zdjęć - 28 listopad 2007

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

http://212.244.189.200/pics/choinka.jpg

 

'Mizerna cicha, stajenka licha, pełna niebieskiej chwały,

oto leżący przed nami śpiący w promieniach - Jezus mały'

 

życzenia błogosławieństwa Bożego w każdym dniu Nowego Roku

dla przyjaciół, znajomych i czytelników dziennika składa Maksiu z rodziną

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Rok się skończył, a u mnie cisza.

 

Niestety noga zrasta się powoli i nadal pobolewa, a najbardziej boli stracony czas, można by sporo zrobić na budowie, bo zima taka jakoby jej nie było, a tu człowiek uwiązany w domu.

 

Na szczęście tuż przez świętami zdjąłem sobie gips, ale spokojnie, lekarz dał mi narzędzia i kazał abym sam sobie zdjął. Teraz zaczyna się rozchodzenie nogi, gorzej że mam jakiś taki podświadomy strach przed stawaniem na tej nodze, a efekt jest taki że zaczyna mnie poważnie boleć druga noga, oczywiście z powodu zbyt dużego przeciążenia.

 

Jakie dalej plany budowlane? Najważniejszy plan jest taki aby doprowadzić do przeprowadzki późnym latem, dlatego jak już znowu wrócę na budowę to dam sobie spokój z poddaszem, a zabiorę się za dokańczanie parteru. Gdzieś koło połowy lutego będę miał położone płytki w wiatrołapie, korytarzu i w kuchni. Mam zaklepanego kolegę, wiec jestem spokojny co do terminu i jakości wykonania. A co dalej? Przede wszystkim trzeba będzie zabrać się za ostateczne przygotowanie ścian pod malowanie, oraz co gorsza zająć się sufitami, tam czeka mnie jeszcze położenie jednej warstwy gładzi. Trzeba też będzie na poważnie zabrać się za kotłownie.

 

Skoro już mowa o kotłowni to mam dylemat, okazało się jest duża szansa na gaz na mojej wsi i jak dobrze pójdzie to już na jesień przyszłego roku, ewentualnie pół roku później. Plan do tej pory był taki aby postawić zbiornik z gazem za domem, ale jeśli miał by on służyć tylko rok lub dwa to jest to kompletnie nie opłacalna inwestycja. Zastanawiam się nad jakimś niedużym piecem na drewno i węgiel, tak aby przetrwać jedną lub dwie zimy. Na razie i tak będziemy korzystać tylko z parteru, wiec to koło 85m2 do ogrzania, plus zasobnik na cwu. Zasobnik i tak przyda sie później. W każdym razie czekam na oficjalne pismo z gazowni kiedy zobowiązują się mnie podłączyć, bo wniosek o podłączenie oczywiście złożyłem. Wtedy będę wiedział który wariant będziemy realizować.

 

no i to tyle na dziś, jak się coś ruszy na budowie to napiszę

pozdrawiam czytelników

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

13 luty 2008

 

Tak jak wspominałem poprzednim razem, w okolicach połowy lutego przystąpiliśmy do klejenie terakoty w wiatrołapie, korytarzu i kuchni. Wybraliśmy sobie na te podłogi płytki firmy Cersanit, a konkretnie od kolekcji Trawertino

 

Wyglądały ładnie, ale nie zwróciliśmy uwagi na jeden detal, te płytki mają dość dużą tolerancje wymiarów, na co zwrócił nam uwagę podczas klejenia płytek mój kolega. Płytki miały klejona na dwu milimetrową fugę, ale tolerancja wymiarów płytek wynosi do pół milimetra na jednej płytce. No i trzeba dobrze przebierać płytki aby jako tako zgrywały sie fugi. Jak się później dowiedziałem, to standard jeśli chodzi o firmę Cersanit.

 

Na pierwszy ogień poszedł wiatrołołap i korytarz oraz kawałek kuchni. Największym problemem okazały się dylatacje, bo trzeba było tak dopasować płytki aby nie trzeba było ciąć płytek pod dylatacjami, zależało nam zwłaszcza na dylatacji między salonem i korytarzem, bo to najbardziej sie rzucało by w oczy.

 

Płytek nie kleiłem sam, bo ze względu na moja nogę na razie praca na budowie nie wchodzi w grę, muszę poczekać, aż zrobi się zdecydowanie cieplej, bo teraz jak mi zmarznie noga to tak mnie rwie ze wyrobić nie idzie. Dlatego poprosiłem kolegę który robił mi łazienkę, aby wpadł z ekipa i raz dwa zrobili mi te podłogi. Mieli akurat małe okienko, wiec i im też pasowało. Temperatura na zewnątrz lekko ponad zerem, w środku około czterech-pięciu stopni, do tego wykorzystano kozę i podskoczyła temperatura w środku do dziesięciu, dwunastu stopni.

 

link do zdjęć - 13 luty 2008

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 luty 2008

 

Drugi dzień klejenia terakoty. Dokończono kuchnię, wykonano łuk w przejściu z kuchni do korytarza oraz doklejono brakujące płytki w korytarzu i wiatrołapie. Zostawiono tylko kawałek przy schodach, bo tam będzie dolewany nowy stopień schodów w maju, a dopiero później doklei się płytki w tych miejscach.

Nawet wygląda to bardzo przyzwoicie, chociaż kolory na zdjęciach są lekko przekłamane, bo robiłem je komórką.

Na jutro zostało tylko delikatnie dociąć dwie płytki i zafugować całość. Fuga Mapei kolor beż.

 

link do zdjęć - 14 luty 2008

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 luty 2008

 

No i robota skończona, wszystkie płytki przyklejone i zafugowane. Całość wygląda naprawdę fajnie. Płytki są dość jasne, ale za to mają taką przyjemną fakturę i myślę, że nie będzie kłopotów z utrzymaniem ich w czystości. Ciekaw jestem waszych uwag.

Na razie nie położono silikonu w miejscach dylatacji, to się zrobi dopiero jak będzie już na gotowo robiona cała podłoga. Tymczasem lekko obawiałem sie czy silikon nie popęka, skoro nie jest jest grzane w domu.

Dziś na zdjęciach widać wreszcie w miarę prawdziwe kolory, wiec zapraszam do oglądania i komentowania.

Następne prace, pewnie dopiero w kwietniu.

 

ps. pozdrowienia dla Kze - wiernego czytelnika i komentatora.

 

link do zdjęć - 15 luty 2008

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

16 kwiecień 2008

 

Czas leci, a u mnie można by powiedzieć, że nic się nie dzieje. Pogoda zupełnie nie przypomina wiosennej, pada praktycznie z przerwami tylko na zatankowanie nowych opadów. No i budowa stoi, bo nie dość, że pada, to jeszcze i zimno.

 

Skoro nie można zająć sie budową w sposób czynny, zajmuje sie nią biernie. Zamówiłem już parapety - marmurowe, po znajomości nawet nie tak drogo. Wybieramy płytki do kuchni, do kotłowni już kupiłem, takie najtańsze z Castoramy. Myślimy intensywnie nad kuchnią i kotłownią. Pisałem poprzednio o dylematach grzewczych, nadal nic jeszcze nie zdecydowaliśmy.

 

Od dwudziestego ósmego kwietnia mam tydzień urlopu, mam nadzieje że będę mógł wreszcie porobić coś na budowie.

pozdrawiam wiernych czytelników

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

19 kwiecień 2008

 

No dobra, koniec błogiego lenistwa, czas zabrać się za jakąś robotę, no i wreszcie przestało padać. Bardzo dobrze że przestało, bo i tak obraz za oknem nie jest wesoły. Można by powiedzieć, że wodę mam prawie u granic działki, choć normalnie mały zbiorniczek wodny jest jakieś 250 metrów od mojej działki. Zresztą popatrzcie sobie na zdjęcia.

 

Wróćmy jednak do samej budowy. Czasu było dużo aby opracować jakiś harmonogram działań, wszak w tym roku mamy sie przeprowadzić. Optymistycznie myślimy o wrześniu, ale jak wyjdzie to się okaże.

 

Tej soboty, tak na dobry początek zacząłem od czegoś prostego i lekkiego. Od jakiegoś czasu zwoziłem sobie kartony, które właśnie dziś miały sie przydać do zabezpieczenia podłóg w wiatrołapie, korytarzu i kuchni. Szkoda aby płyty położone tam w luty miały się zniszczyć. Kiedy już zostało to zrobione zacząłem robić lekkie porządku na poddaszu. Jak pisałem wcześniej jeden z pokoi jest zrobiony na tą chwilę do wersji prawie gotowej i na razie nic więcej tam robić nie będę. W związku z tym zrobiłem sobie tam mini magazyn. Poznosiłem tam worki ze śmieciami, aby były w jednym miejscu, a nie walały się po całym domu. Poznosiłem tam również płytki które zostały po łazience, jak i te z podłóg. Generalnie wszystko to co na pewno nie będzie już potrzebne na parterze.

No i jakoś tak nie wiadomo kiedy minął dzień.

Następnym razem już prace czysto budowlane.

 

link do zdjęć - 19 kwiecien 2008

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 kwiecień 2008

 

Po małej rozgrzewce z zeszłego tygodnia, tym razem zabrałem się za prawdziwe prace budowlane. Pierwszym większym zadaniem tego sezonu budowlanego będzie doprowadzenie do stanu używalności sufitu w salonie. Jak może pamiętają wierni czytelnicy posiadam strop z płyt żerańskich. Fajna rzecz, tylko ma jedną wadę - klawiszuje, co objawia sie rysami na suficie. No i zaczęło być widać już te rysy dość poważnie.

 

Po konsultacjach z mądrzejszymi ode mnie zapadała decyzja, trzeba na łączeniach płyt odkuć tynk i gładź, a w to miejscu wkleić siatkę. Oczywiście klawiszowania w ten sposób się nie wyeliminuje, ale zdecydowanie sie je osłabi.

 

Zabrałem się zatem za odkuwanie połączeń płyt. Troche dziwnie to wyglądało, kiedy sufit został poprzecinany odkutymi paskami. Praca wyjątkowo wredna, nie polecam, no chyba że ktoś musi tak jak ja. Wszystko było by fajnie gdyby nie to, że nie mogłem odnaleźć jednego połączenia, wydawało mi się, że na końcu, w okolicy ściany z drzwiami tarasowymi płyty były węższe niż reszta, ale nie byłem pewien, a jak na złość w tym miejscu nie było widać jeszcze pęknięcia. Zostawiłem sobie więc ten temat do ustalenia na podstawie zdjęć, a aby nie marnować czasu zabrałem się za gruntowanie ścian w kotłowni. Po skończeniu sufitu będę kładł tam kafle na ścianach.

 

A jeśli już mowa o kotłowni to zapadła decyzja, będzie jednak gaz i kotłownia zrobiona zostanie już pod wersję docelową, z tą tylko różnicą, że dopóki nie będzie gazu z sieci to będziemy sie posiłkować butlami 33kg. Jedną zimę da się tak przeżyć, bo już w przyszłym roku ma być gaz ziemny, to raz, a dwa że w planach na przyszły rok jest tez kominek z rozprowadzeniem ciepłego powietrza. Więc na razie trzeba będzie zacisnąć zęby i przetrwać. Dokończenia kotłowni (w wersji osprzętowienia oczywiście) planowane jest na drugą połowę sierpnia, fachowiec jest już umówiony.

 

No i tyle na dziś, następnym razem dalej sufit w salonie.

 

 

link do zdjęć - 26 kwiecień 2008

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...