Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Maksia


Recommended Posts

16 czerwca 2003

 

Sobota (czternasty czerwca) była dniem wolny dla ekipy, jedynie ja pomachałem trochę łopatą celem zniwelowania górki przed wejściem do domu. Za to dziś ekipa mocno ruszyła do pracy. Błyskawicznie została skończona ścianka szczytowa, dzięki czemu można było przystąpić do murowania komina który do niej przylegał. Równolegle rosły ścianki wewnątrz domu na poddaszu, wyłoniła się już cała garderoba, jak i wyraźnie zaczęła rysować się łazienka i pokój z nią sąsiadujący. Ostatnio mój samochód zamienił się mały wóz dostawczy, to znaczy niemal codziennie przywożę nim po 100-150 kg różnego rodzaju materiałów, a to klej do suporeksu, a to zaprawa do klinkieru, skończyły się puste kursy na budowę. Tego dnia pojawił się też na horyzoncie poważny problem. Otóż dowiedziałem się, że facet który miał za tydzień zaczynać u mnie robić dach, zwinął się ze swoją brygadą i pojechał na saksy do norwegii. Rozpoczęło się nerwowe poszukiwanie kogoś kto mógłby zrobić dach. Z pomocą przyszła Teska, która zaproponowała pana Pawła. Jeszcze tego samego dnia odbyłem rozmowę z owym panem, przekazałem mu projekt mojego dachu. Padła cena, stwierdziłem że muszę to przemyśleć gdyż wydawała mi się ona zbyt wysoka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 362
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

17 czerwca 2003

 

Z samego rana pojawił się na budowie kierownik wraz z niwelatorem, dokonaliśmy pomiaru poziomów, okazało się iż nie jest tak całkiem źle, różnica do 5 mm to żadna różnica, w zupełności do wyprostowania na zaprawie. A tymczasem ostro strzelił do góry komin, teraz już powstawała część z klinkieru i powiem szczerze że coraz bardziej mi się ten komin zaczął podobać. Ponadto pojawiły się już nadproża na drzwiami na całym poddaszu, wyraźnie widać już wszystkie pomieszczenia i naszła mnie taka refleksja, że tam będzie bardzo dużo miejsca. W międzyczasie trwają ostre poszukiwania ekipy do dachu, na szczęście swoją pomoc zaoferował kierownik, na jutro ma mnie umówić z jakimś gościem który już robił dachy na budowach gdzie Edek był kierownikiem. No cóż, zobaczymy, oby wszystko skończyło się dobrze. Tymczasem pojawiła się na budowie kolejna paleta cegły klinkierowej, mam nadzieje że już jej wystarczy do końca, bo oprócz kominów cegła klinkierowa przyda się na dwa murki na ganku przed domem. Pod koniec dnia pojawił się na budowie nowy element, przyjechało drewno na konstrukcje dachu. Nigdy bym nie przypuszczał, że będzie tego aż tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 czerwca 2003

 

Powiem wam jedno, będziemy mieć naprawdę ładne kominy, początkowo nie byłem przekonany czy ta cegła klinkierowa w dwóch odcieniach będzie dobrze się komponować, ale po tym co zobaczyłem jak przyjechałem rano na budowę mogę powiedzieć z całą stanowczością, że naprawdę wygląda dobrze, a nawet lepiej niż dobrze. Przed południem zakończono murowanie jednego z kominów i rozpoczęto prace nad drugim z nich. Równolegle powstaje zakończenie drugiej ściany szczytowej i do końca dnia została ona ukończona. Wewnątrz domu pozostało praktycznie do postawienia troszkę ponad połowę jednej ze ścianek działowych. Wszystko wskazuje na to że uda się dotrzymać sobotniego terminu zakończenia prac murarskich. Nadal nie wyjaśniona została sprawa dachu, jedna z ekip do dachu, (ta polecona przez Teskę) okazała się niereformowalna i nie mogłem z nimi wynegocjować niższej ceny, a ta którą podali oni była dla mnie nie do przyjęcia. Natomiast spotkanie z drugą z nich zostało przełożone na piątek, aczkolwiek po wymianie kilku zdań przez telefon zaczynam nieco różowiej myśleć o dachu. Facet jest bardzo zainteresowany tą robotą, a i cena którą podał na początek wydaje się dość sensowna, co prawda postawił pewne warunki, ale wydają się one do przeskoczenia.

 

jak zwykle zapraszam na moją stronę www, gdzie możecie pooglądać sobie wszystko to o czym czytacie

http://www.dommaksia.prv.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 czerwca 2003

 

Po jednodniowej przerwie ekipa ostro zabrała się za kończenie dzieła. Do wymurowania pozostało już naprawdę niewiele. Przez cały dzień podrósł trochę drugi komin, pokończono murowanie wszystkich ścianek na poddaszu i rozpoczęto murowanie murka na ganku. Niby nie wiele, ale zważywszy że zarówno komin jak i murek na ganku powstają z cegły klinkierowej, należy i tak uznać tempo prac za dość dobre. Powoli też ekipa zaczyna po sobie sprzątać, nie powiem żeby wszystko błyszczało, ale przynajmniej powynosili wszelki gruz powstały podczas prac murarskich. Nadal nie rozwiązana jest sprawa dachu, facet z którym miałem się dziś spotkać dzwonił, bardzo przepraszał, ale okazało się że tam gdzie miał kończyć pracę dostał jeszcze kawałek dachu do remontu i zajmie mu to jeszcze trzy tygodnie, tak więc na razie nic z tego. No cóż szukam dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 czerwca 2003

 

Tak oto nastał ostatni dzień pracy murarzy. Na budowie pojawiłem się dość szybko, gdyż musiałem dowieść zaprawę do klinkieru. Do skończenia został jeszcze jeden cały murek i kawałek drugiego na ganku, oraz drugi komin. W międzyczasie krążyłem po sklepach i co jakiś czas podrzucałem na budowę to co się akurat kończyło, a to zaprawę, a to cegłę itd. Kiedy wreszcie zjechałem na budowę już na dobre okazało się, że czekamy już tylko na wykończenie komina. Jak się jednak okazało, potrwało to jeszcze około dwóch godzin. W międzyczasie zrobiliśmy próbę drugiego komina, sprawdzając czy jest ciąg. Metoda najprostsza z możliwych czyli paląca się gazeta. Wychodzi na to, że wszystko jest w porządku, ciąg był jak się należy. Pozostała część ekipy, poza osobą która murowała komin, wzięła się ostro za sprzątanie, poszły w ruch, szufla i miotła, naprawdę zrobiło się czysto. W trakcie sprzątania, pojawił się na budowie jakiś sąsiad, z pytaniem czy nie potrzebuje cieśli do dachu. Ciekawe skąd on wiedział, że akurat potrzebuje, pogadałem z nim chwilkę. Po niedługim czasie pojawił się na budowie kierownik, który też przeprowadził z nim ostry wywiad, jakie dachy i gdzie robił. Stanęło na tym, że w poniedziałek kierownik pojedzie obejrzeć sobie te dachy i jeśli wszystko będzie w porządku, to zatrudniam faceta i od środy zabiera się za robotę. A jak nie, to mam jeszcze jednego w zapasie, ale to dopiero jak z tym nie wypali. Wreszcie około godziny siedemnastej, nastąpił koniec pracy, komin stał cały wymurowany i pofugowany. Jeszcze tylko kwestia rozliczenia się finansowego i już można było pomachać na pożegnanie ekipie murarzy. Tak więc jakiś etap prac mam za sobą, i dopóki nie rozpocznę dachu, na budowie nie będzie się działo nic nowego, a co za tym idzie nie będzie też codziennych relacji z pola walki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

04 - 08 lipca 2003

 

Wreszcie po ponad dwóch tygodniach ruszyły prace nad dachem. A wszystko zaczęło się od tego człowiek który miał mi wykonać dach zrobił mnie w konia. Wszystko było już dograne i dogadane i w poniedziałek miał wchodzić na budowę, a tymczasem w sobotę zapakował się i pojechał do Norwegii. Ja wszystko rozumiem, lepsze pieniądze, ale mógł mnie przynajmniej uprzedzić że zamierza wyjechać, albo przynajmniej załatwić kogoś z swoje miejsce. A tymczasem pozostałem sam. Dwa tygodnie trwały poszukiwania nowego wykonawcy, a to jeden za drogi, drugi za kiepski. Jak mówi polskie przysłowie, najciemniej pod latarnią, okazało się że niecałe sto metrów od mojej budowy mieszka dobry cieśla i chętnie zabrał by się za mój dach. Jeszcze tylko sprawdzenie co gość wcześniej zrobił, okazało się że jak najbardziej się nadaje. Tak więc czwartego lipca rozpoczął u mnie prace. Po przebojach z ekipą która stawiała mi mury, tym razem zawarłem już wszystko szczegółowo w umowie którą podpisaliśmy. Przez pierwszych kilka dni pozornie nic specjalnego się nie działo, pojawiły się murłaty, płatwie i słupki. Dopiero pod koniec trzeciego dnia pojawiła się pierwsza krokiew. Następnego dnia pojawiło się już na dachu dużo więcej krokwi i zaczął powoli dach wyglądać

http://212.244.189.200/pics/08lipiec/Img_0132m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

09 - 12 lipca 2003

 

Prace nad dachem nabrały już takiego tempa, że za każdym razem jak tylko pojawiam się na budowie, dom wygląda zupełnie inaczej, tam gdzie jeszcze nie dawno było gołe niebo, pojawiają się krokwie. No przede wszystkim można sobie wreszcie poskakać po konstrukcji i przypomnieć sobie czasy dzieciństwa kiedy to łaziło się po drzewach. Oczywiście to też jedyna okazja do zrobienia wielu unikalnych ujęć fotograficznych. Praktycznie pod koniec pracy dziesiątego lipca wszystkie krokwie stały już sobie na swoich miejscach. Przy okazji zrobiliśmy kilka małych zmian w projekcie, przesunęliśmy wymian jednego z okien połaciowych bardziej w prawo, gdyż tam gdzie powinno być to okno zgodnie z projektem widać było by tylko gałęzie drzewa, a co za tym idzie dawało by to okno za mało światła. Ta zmiana pociągnęła za sobą możliwość zrezygnowania z jednej pary krokwi, gdyż wymian do okna załatwiła krokiew sąsiednia, a następna krokiew robiła pod wymian do komina. A swoją drogą to cieśla ciągle powtarza, że konstrukcja jest mocno przesadzona, bo nie dość że krokwie grube (8x16cm) to jeszcze tak gęsto popakowane. Na pewno ma sporo racji, ale co robić skoro architekt tak to wymyślił. Wreszcie jedenastego lipca zaczął się montaż jętek, i można było wreszcie zobaczyć jak duże będą pomieszczenia na poddaszu. Okazało się że będą bardzo duże, a strych nad poddaszem będzie ogromny, spokojnie można by w razie czego zrobić tam dwa pokoje. Następnego dnia do południa skończono montowanie jętek i równo w południe na dachu pojawił się nowy element, wiecha. Można więc powiedzieć, że montaż konstrukcji został zakończony. Nie jest to tak do końca prawda, bo została jeszcze do zrobienia konstrukcji ganku, ale to dopiero w poniedziałek.

 

 

http://212.244.189.200/pics/12lipiec/Img_0262m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 - 16 lipca 2003

 

Po czasie świętowania z okazji wiechy, nadszedł czas powrotu do pracy. W poniedziałek cieśla zabrał się za konstrukcję ganku. Niby nic wielkiego, ale poprosiłem go, starał się nie używać blach metalowych do łączenia, żeby ganek ładniej wyglądał. W ten sposób praca nad gankiem rozciągnęła się na dobre dwa dni, a nawet kawałeczek trzeciego. Ale przynajmniej jestem zadowolony z efektu, bo bardzo mi się podoba. W wtorek znowu miałem szalony dzień zakupowy, dobre pół dnia jeździłem za różnymi rzeczami, najciekawiej było jednak na samym początku jak moim małym samochodzikiem wiozłem ponad pięciometrowe deski, ludzie się oglądali za mną na ulicy, na szczęście nie napatoczyłem się na żaden patrol policji. Później już tylko rundka za folią dachową, rynnami, uchwytami, pasami nadrynnowymi, gwoźdźmi i jeszcze kilkoma mniejszymi rzeczami. Przy okazji okazało się że dużo taniej wychodzi kupić arkusze blachy ocynkowanej i poprosić na miejscu o pocięcie i odpowiednie powyginanie niż kupować gotowe pasy nadrynnowe, przebitka mniej więcej jak trzy do jednego. W środę rano, jak zajechałem na budowę cała konstrukcja ganku była już gotowa, a cieśla strugał deski na wiatrownice, a po południu deski były już pomalowane i poprzybijane.

 

http://212.244.189.200/pics/16lipiec/Img_0312m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17-21 lipca 2003

 

Po kilku dniach zbijania do kupy konstrukcji dachu nadszedł wreszcie moment krycia dachu, najpierw oczywiście folia. Kupiłem folie Ativdach 2000, paraprzepuszczalność 1300, chyba powinna być dobra. Kładzie się ją dość dobrze, szerokość półtora metra, więc od razu widać jak dużo przybywa. Z jedną połacią dachową moje ekipa poradziła sobie bardzo sprawnie, z drugą było gorzej. Problem polegał bynajmniej nie na tym że ktoś czegoś nie umiał, wynikał z czynników atmosferycznych. Żar z nieba lał się takimi strumieniami, że nie szło wytrzymać na dachu dłużej jak pół godziny, a co to za praca po pół godziny. Aby lepiej i efektywniej pracować cieśla pozatrudniał sobie chyba wszystkich swoich siostrzeńców i tylko kogo się dało. Jak się później okazało na niewiele to się zdało. Wreszcie w poniedziałek udało się zakończyć układanie folie, nabijanie łat i kontrłat. Ktoś powie że długo to trwało, i będzie miał rację, sam zauważyłem że chłopakom się wcale nie spieszy, z drugiej strony jak robią wolniej to i może dokładniej.

 

http://212.244.189.200/pics/17lipiec/Img_0344m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22-23 lipca 2003

 

Z samego rana na plac budowy zajechał samochód wypełniony po brzegi dachówką. Rozładunek niestety ręczny, gdyż HDS na tym samochodzie może się nadawać co najwyżej do rozładunku bloczków fundamentowych, ale nie dachówki. Przy okazji dachówka od razu nalazła się na poddaszy, skąd bliżej do jej docelowego miejsca, czyli dachu. Samochód kursował w sumie trzy razy. Nabite zostały deski wiatrowe na skosach dachu i nastąpiła próba ułożenia dachówki. Okazało się na jedną połać wchodzą dokładnie dwadzieścia dwa rzędy, po trzydzieści dziewięć dachówek każdy, plus oczywiście dachówki skrajne. Z prostego rachunku matematycznego wynikało mi, że dachówki zamówiłem ... za mało. Tak więc szybko oszacowaliśmy ile czego zabraknie i pojechałem do hurtowi domówić brakujące dachówki. W międzyczasie toczyłem ostry spór wewnętrzny, którego stawka była instalacja odgromowa. Grono doradców podzieliło się dokładnie po połowie i miałem poważny dylemat. Wreszcie zapadła decyzja - robimy. Objechałem hurtownie elektryczne, kupiłem co trzeba i zobaczymy jak to wyjdzie. W środę przyjechał na moją budowę znajomy kominiarz, celem zainstalowania wkładu stalowego do komina. Najpierw bardzo się zdziwił, jak zobaczył rurę o przekroju fi 130, a po obejrzeniu komina (przekrój 140x140) jego zdziwienie sięgnęło zenitu. Założył optymistycznie że tej rury nie da się założyć, albowiem jeden centymetr luzu to trochę za mało. Wreszcie po moich przekonywaniach żeby jednak spróbował, przystąpił do pracy. Odziwo włożenie całego wkładu zajęło mu nie więcej jak dziesięć minut. Wyobraźcie sobie jaki wtedy dopiero był zdziwiony, stwierdził nawet że pierwszy raz w życiu nie musiał rozkuwać komina w kilku miejscach, a w ogóle to kto mi stawiał ten komin, bo jeszcze takiego komina nie widział. Możecie sobie tylko wyobrazić jaki byłem dumny z tego jakie dobre mam kominy.

 

http://212.244.189.200/pics/22lipiec/Img_0072m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24-26 lipca 2003

 

Nareszcie zaczyna być widać mój dach, w środę pojawiły się na dachu pierwsze dachówki, trochę czasu trwały przymiarki, wreszcie kiedy pomierzono, posprawdzano i poprzymierzano rozpoczęło się właściwe kładzenie dachówki. Równocześnie ekipa rozpoczęła montaż rynien i instalacji odgromowej. W czwartek robota już naprawdę nabrała dużego tempa, przy okazji okazało się że brakuje kilku drobnych detali, chociażby haczyków do mocowania dachówek. Skutkowało to tym, że zmuszony byłem znowu zrobić to do czego przyzwyczaiły mnie ostatnie tygodnie, czyli wyścig z czasem po hurtowniach. Nie ma ani słowa przesady w tym co napisałem, że to był wyścig z czasem, bo choć w czwartek wydawało mi się że dużo nie jeździłem to nie wiem kiedy minęły mi na tym dobre trzy godziny. W piątek po południu jedna z połaci dachowych była już cała gotowa i mogłem podziwiać ją w niemal całej okazałości. Napisałem niemal, gdyż do pełni szczęście brakuje tam jeszcze okien połaciowych. A ponieważ na razie kończą mi się pieniądze, postanowiłem całość pokryć dachówką, a jak się dorobię za jakiś czas pieniędzy wrócę do tego tematu okien, zresztą majster stwierdził że jeśli są przygotowane wymiany pod okna, to żadna filozofia je założyć, nawet jeśli będzie trzeba zdjąć kilka dachówek. W sobotę pojechałem na budowę trochę się popracować, postanowiłem pomontować do ścian uchwyty do instalacji odgromowej. Zadanie niby blachę, ale ile daje radości, zwłaszcza gdy trzeba wiercić otwór w wieńcu, jedną ręką trzymając się drabiny. Zrobiłem oba zejścia od strony przyszłego tarasu do poziomu łączenia się drutu z bednarką, w przyszłym tygodniu zajmę się stroną frontową budynku. Ekipa w tym czasie zajęła się układaniem dachówki na drugiej połaci. Przy okazji ciekawostka, miałem kupić taśmę ołowianą do obróbki komina. Dzwonię w piątek do hurtowni, czy mają, oczywiście jest na stanie, można przyjeżdżać i kupować. Więc jadę sobie spokojnie do tejże hurtowni w sobotę, proszę o taśmę i już po chwili widzę słynną minę pod tytułem: 'właśnie przed chwilą się skończyła'. No to do drugiej, potem trzeciej, czwartej... wszędzie ta sama gadka, 'nie ma, ale będzie w przyszłym tygodniu'. Wreszcie w akcie desperacji jadę do hurtowni znanej z okolicy z najwyższych cen, pytam o taśmę, jest, pytam o cenę oczekując ciosu między oczy i faktycznie prawie padłem jak usłyszałem cenę. Nie dlatego jednak że była tak wysoką, ale wręcz przeciwnie, dlatego że cena była podejrzanie niska. Poszliśmy po tą taśmę do magazynu, oglądam sobie karton który była zapakowana i okazuje się że to dokładnie tej samej firmy taśma, która się właśnie przed chwilą skończyła w mojej ulubionej hurtowni. Powiedzcie mi jak tu nie wierzyć w przyjazne anioły, kupiłem tą taśmę w sumie o ponad sto pięćdziesiąt złotych taniej. Chyba naprawdę ktoś nade mną czuwa i oby tak dalej.

 

http://212.244.189.200/pics/26lipiec/Img_0204m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

28-31 lipca 2003

 

Prace na druga połacią dachu posuwały się dość sprawnie, mając oczywiście na uwadze to, że na tej stronie dachu pojawiło się kilka utrudnień, np. kominy czy też wyłazy dachowe. Jednakże po dwóch dniach prawie cała połać była już gotowa, następnie założono gąsiory, a na gąsiorach zamontowano instalację odgromową. Ostatnie prace dachowe skupiły się na ganku, kolejny dzień dłubania, ale efekt jest śliczny. W międzyczasie rozpoczęły się ostre porządki. W czwartek na budowie miałem zjazd rodziny, nadjechali dwoma samochodami, w sumie osiem osób, na szczęście dostałem wcześniej cynk i byłem w odpowiednim czasie na budowie. Wizytacja odbyła się w miłej atmosferze, nikomu dachówka na głowę nie spadła więc wszyscy byli zadowoleni z efektów mojego ponad trzymiesięcznego zmagania się z materią.

 

http://212.244.189.200/pics/29lipiec/Img_0430m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

01 sierpień 2003

 

Ostatni dzień pracy nad dachem, a w zasadzie dopieszczania detali na dachu. Trzeba było poprawić kilka dachówek, podokładać miecze do słupków podtrzymujących płatwie i zrobić jeszcze kilka drobnych rzeczy. Po południu odbyło się oficjalne zakończenie prac i odbiór dachu. Wszystkie zainteresowane strony pojawiły się w nadkompletach, albowiem zarówno inwestor (czyli ja) jak i kierownik budowy przybyli z własnymi kierowcami, przedstawiciele wykonawcy nie musieli posiadać kierowcy, ponieważ to ludzie miejscowi. Po oficjalnych przemowach przystąpiono do konsumpcji. Po około dwóch godzinach świętowania pożegnaliśmy się w przyjaznej atmosferze. Plan na obecny sezon budowlany został wykonany, pozostały jedynie drobne prace typu skończenie odgromówki i prace polowe polegające na rozplanowaniu ziemi z wykopów pod fundamenty. A później już tylko zabezpieczenie budynku na zimę i odkładanie pieniążków na kolejne prace w przyszłym roku. A na koniec pytanie-zagadka: co robi na dachu facet z wędką ? (na zdjęciu na mojej stronie)

 

http://212.244.189.200/pics/01sierpien/Img_0502m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

04 sierpień 2003

 

Po kilku dniach odpoczywania od budowy, będąc w okolicy postanowiłem zawieść moją Agnieszkę, żeby zobaczyła na czym spędzałem popołudnia przez ostatnich kilka miesięcy. Co prawda Aga była na budowie w poprzedni czwartek podczas najazdu gości, ale to było tak na szybko, a teraz miała sporo czasu aby sobie spokojnie obejrzeć wszystkie szczegóły i powytykać błędy. Na szczęście nie było tego wytykania za wiele, a najczęściej powtarzające się zdanie, to takie że jakiś wielki ten dom. Teraz tak mówi, a jak się wprowadzimy za kilka lat to pewnie będzie jej brakować kilku metrów powierzchni. Po półgodzinnym zwiedzaniu zapakowaliśmy się do samochodu i wróciliśmy do domu.

 

http://212.244.189.200/pics/04sierpien/Img_0563m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

09 sierpień 2003

 

Koniec leniuchowania, czas ruszyć dalej z pracami polowymi. Lecz na pierwszy ogień poszła instalacja odgromowa. Jak do tej pory zwisały z dachu tylko luźne druty, postanowiliśmy to zmienić. Po naradzie z teściem doszliśmy do wniosku że zamiast sond wkopiemy pocięty w trzymetrowe kawałki pręt zbrojeniowy fi12, zostało go trochę po etapie zbrojeń. No, ale kto by kopał takie głębokie norki, pomyśleliśmy trochę z bratem i opracowaliśmy metodę wbijania tych prętów w ziemię. Wszystko by było dobrze, gdyby nie lejący się żar z nieba, po wbiciu trzech prętów, daliśmy sobie spokój, w końcu za tydzień zaczynam urlop i będzie jeszcze trochę czasu aby wbić ostatni czwarty pręt. Nie mieliśmy już sił aby rozbić coś więcej, bo ukrop był naprawdę nie do wytrzymania. Ciąg dalszy robót w następną sobotę.

 

http://212.244.189.200/pics/09sierpien/Img_0592m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Piorunochron

21-22 sierpień 2003

 

Od kilku dni przebywam na urlopie, zatem po tych kilku dniach poświęconych na odpoczynek trzeba było zabrać się za to co ma stanowić główną część urlopu, czy wypoczynek czynny u siebie na działce. A pracy tu na pewno nie zabraknie. Na pierwszy ogień poszedł piorunochron. Dwa tygodnie wcześnie rozpocząłem z bratem wbijanie w ziemie sond, w zasadzie pozostała tylko jedna do wbicia. A że nie jest to najmilsza praca to zajęło nam to dobre półtora godziny, ale na szczęście udało się. Po tym przystąpiliśmy do tej milszej części tego zadania czyli skręcania ze sobą całości instalacji odgromowej. Schemat pracy dość prosty, dwa elementy rozłączne, jeden w ziemi łączący sondę z bednarką, drugi na ścianie budynku, łączący bednarkę z drutem schodzącym z dachu. Jeszcze tylko trochę smaru na łącznik zakopywany w ziemi i już można zasypywać. Tak samo drugi i trzeci koniec instalacji i ... skończył nam się dzień. Może poszło by nam sprawniej gdyby nie fakt że musieliśmy dość ciekawie wygiąć jedną z bednarek, ze względu na miejsce gdzie była wbita sonda. Teren był mocno zakamieniony i wbiliśmy sondę obok budynku, zamiast przed nim. Następnego dnia skończyliśmy już piorunochron na gotowo i można było zabrać się za wyrywanie zielska które sobie porosło na mojej działce. Kilka tygodni wcześniej zielsko zostało dwa razy spryskane i tego dnia było już pięknie poschnięte.

 

http://212.244.189.200/pics/21sierpien/Img_0650m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prace polowe

23 sierpień 2003

 

Po dwóch dniach prac, zostałem sam na placu boju, brat mi się zbuntował i nie chciał już jechać ze mną na działkę. No cóż, pracę będą szły zatem trochę wolniej. Tym razem wziąłem się za zielsko rosnące za domem na dwóch hałdach ziemi. Na szczęście roślinność pousychała bardzo ładnie i wyrywanie zielska szło dość sprawnie, bardzo szybko pojawiła się nowa kupka powyrywanego zielska. Na koniec tego dnia przy pomocy podkaszarki wyciąłem trochę trawki w jednym z narożników działki, dzięki czemu widoczny stał się narożny słupek geodezyjny.

 

http://212.244.189.200/pics/23sierpien/Img_0683m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prace polowe, ciąg dalszy

25-26 sierpień 2003

 

Odchwaszczanie działki powoli zbliżało się do końca, trzeba było pomyśleć co zrobić z tą górą śmieci. Z pomocą przyszedł sąsiad, który podstawił przyczepkę i powiedział 'ładuj pan, ja to wywiozę'. No i jak tu nie wierzyć w pomoc sąsiedzką? Po załadowaniu uschniętego zielska na przyczepę, dorzuciłem tam jeszcze trochę gruzu. Oprócz tego wyczyściłem z zielska jeszcze jedną część działki wraz z dwoma narożnikami. Kolejnego dnia od samego rana wziąłem się za ładowanie na przyczepkę gruzu, wyglądało że niby nie ma go dużo, ale jak przyszło co do czego to okazało się że wyszła tego całkiem niezła przyczepa. Po załadowaniu gruzu okazało się że pod nim było jeszcze całkiem sporo dobrej ziemi, ale to już temat na kolejne dni.

 

http://212.244.189.200/pics/25sierpien/Img_0700m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taczka i łopata

27-28 sierpień 2003

 

Zaopatrzony w odpowiedni sprzęt zabrałem się za przewożenie taczką ziemi z hałdy kamienistej przed dom. Nie wiem dlaczego, ale wcześniej wydawało się że na tej hałdzie są tylko same kamienie, okazało się jednak jest tam dość dużo dobrej ziemi. Kilkanaście kursów taczką i teren przed domem od strony drogi zaczął zmieniać swój wygląd. A tym miejscu ma być kiedyś ogródek, taki z kwiatkami, a nie z marchewką. W międzyczasie kilka razy miałem wizyty sąsiadów, najczęściej po prostu chcieli sobie pogadać. Za wiele tego dnia nie zrobiłem, następnego dnia znowu wożenie ziemi, tym razem po drugiej stronie ganku. Poszło dość sprawnie i od strony ulicy działeczka wygląda już zdecydowanie lepiej. Co prawda trzeba jeszcze poczekać trochę zanim ziemia się uleży i będzie widać prawdziwy poziom, ale dużo już chyba nie trzeba będzie dowieść na przód ziemi.

 

http://212.244.189.200/pics/28sierpien/Img_0759m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niwelujemy ciężkim sprzętem

30 sierpień 2003

 

Tego dnia umówiony byłem niwelacje terenu za domem przy pomocy ciężkiego sprzętu. Chodziło o pozbycie się dwóch hałd ziemi powstałych po wykopach pod budynek. Oczywiście żeby nie było tak słodko to na sam początek maszyna spóźniła się prawie godzinę i zamiast zacząć o ósmej zaczęliśmy tuż przed dziewiątą. Jedna z kupek ziemi miała być czystym humusem bez większych kamieni i innych zanieczyszczeń, natomiast druga to przede wszystkim gruz z kamieniami i drobnym dodatkiem ziemi. Okazało się jednak że to tylko teorią, kamienie były na obu hałdach. Z każdą minutą gdy maszyn wybierała ziemię niby z tej lepszej hałdy coraz bardziej stawały mi włosy na głowie, widząc ile kamieni będę musiał wybierać. Po prawie trzech godzinach pracy to, co jeszcze niedawno wyglądało jak nasza działka, teraz zaczynało przypominać krajobraz księżycowy. Wszędzie kratery i wszech obecne kamienie. Oczami wyobraźni widziałem już całość idealnie gładką i bez tych kamieni, ale aby do tego doszło trzeba jeszcze włożyć sporo pracy. Ale to już temat na następne dni.

http://212.244.189.200/pics/30sierpien/Img_0784m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...