Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Maksia


Recommended Posts

Podłączenie zasilania i sprawdzenie instalacji

26 sierpień 2004

 

Na początku dnia teść dość szybko skończył instalacje na poddaszu, a ja żeby nie marnować czasu wykułem sobie w stropie dziurę do podłączenia kanalizacji w łazience na poddaszu. Następnym etapem było podłączenie zasilania budynku, pod skrzynkę rozdzielczą. Przydał się rowek który wykułem kilka dni wcześniej. Niestety problem był z wchodzącym do budynku kablem. Z chudziaka wystawał tylko kawałeczek kabla. Po zastanowieniu się w jaki sposób przedłużyć kabel zasilający, najlepszym rozwiązaniem jakie przyszło nam do głowy, okazało się połączenie obu kabelków poprzez taką specjalną złączkę (jakoś to się tam nazwa, ale nie pamiętam jak), a następnie zamknąć to w puszce w ścianie. Z połączeniem dłubaliśmy się godzinę, ale się udało i można było przystąpić do sprawdzania poszczególnych obwodów w budynku. Do tablicy jest podłączonych dziewięć obwodów, osiem w budynku i jeden wychodzący na garaż. Dwa obwody zasilają gniazdka na parterze (prawa i lewa strona budynku) i dwa obwody zasilają gniazdka na poddaszu (też prawa i lewa strona budynku), identycznie jest ze światłem, po dwa obwody na parter i poddasze. Przy sprawdzaniu obwodów, chyba dwa, a może trzy razu wywaliliśmy bezpieczniki, w jednym miejscu źle było podłączone światło, w drugim trochę mi się ręka omskła i zwarłem nie to co trzeba. Na szczęście okazało się, że instalacja po naprawdę małych kosmetycznych poprawkach jest gotowa. Co za radość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 362
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Domofon, telefon, antena TV

27 sierpień 2004

 

Do rozprowadzenia pozostały pozostałe instalacje, a więc antenę telewizyjną, telefon i domofon. Mieliśmy jeszcze rozprowadzić okablowanie do sieci komputerowej, ale uzgodniliśmy że zrobię to sobie sam. Na samym początku dnia, wróciliśmy jeszcze na chwilkę do elektryki i teść zamontował w kotłowi na ścianie dwa gniazda, jedno trójfazowe i drugie jednofazowe. Zależało mi na tym, bo od tej pory nie muszę już wozić ze sobą skrzynki zasilającej. W tym czasie ja przekułem w dwóch miejscach strop. Na pierwszy ogień poszedł domofon, zdecydowaliśmy się że na dole będą dwa miejsca gdzie będzie domofon, jedno w kuchni przy oknie, drugie przy drzwiach od wiartołapu, a na poddaszu jeden domofon na korytarzu. Kolejna sieć to telefon, dwa aparatu w domu, jeden parterze w salonie, drugi na korytarzu na poddaszu i wyprowadziliśmy przewód telefoniczny na strych, gdyby kiedyś trzeba było tam coś zamontować (np. modem/router do internetu). Na sam koniec rozprowadziliśmy kabel do anteny telewizyjnej, na parterze w pokoju gościnnym i w salonie (dwa przewody, od zwykłej anteny i od sat) i na poddaszu we wszystkich pokojach. Na tym zakończyliśmy pracę z teściem, pozostało mi do roboty jeszcze troszkę, rozpowadzić sieć komputerową i sporo do pogipsowania, ale to dopiero w poniedziałek. Gdy już wszystkie emocje opadły to poczułem naprawdę ogromne zmęczenia. Przez siedem dni pracowaliśmy prawie po dwanaście godzin dziennie i teraz właśnie to zacząłem odczuwać. Tak więc sobota wolna i wracam do pracy w poniedziałek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gipsowanie na całego

30 sierpień 2004

 

Po weekendowym lenistwie nie miałem zupełnie ochoty na prace, ale trzeba było jednak porobić trochę, wszak coraz mniej czasu do końca urlopu. A że musiałem pozałatwiać jeszcze troche spraw pozabudowlanych to na budowie zlądowałem dopiero po 11. No i zabrałem się za dalsze gipsowanie, w kilku miejscach trzeba było ponanosić poprawki na to co już wcześniej zrobiłem. Przyznam się bez bicia, że praca szła mi jak po grudzie, wreszcie po czterach i półgodzinie dałem sobie spokój. Stan budowy nie był najgorszy, cały parter pogipsowany na gotowo, a na górze gipsowania o wiele mniej. Przy okazji przyjżałem się zrobionej wcześniej instalacji antenowej i okazało się, że trzeba będzie troszkę ją poprawić, bo w miejsach przejscia przewodów przez ściany, przewódy za bardzo odstawały od ściany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz antena TV

31 sierpień 2004

 

Na szczęście poniedziałkowe lenistwo już mi przeszło. Pracę rozpocząłem od poprawek okablowania antenowego, popraweczki nie były duże i poszło mi to dość sprawnie. Zachęcony tym, postanowiłem skończyć temat antenowy i wprowadzić całą wiąske przewodów na poddasze do miejsca gdzie będzie zamontowany wzmacniacz antenowy. Praca prosta, ale bardzo żmudna, bo te kable skręcały się każdy w inną stronę i za żadne skarby nie chciały leżec spokojnie obok siebie. Na szczęście z każdym położonym na ścianie metrem luźne kable robiły się coraz krótsze i łatwiej było nad nimi zapanować. Kiedy wreszcie wszystko znalazło się na swoim miejscu odetchnąłem z ulgą. Tego dnia dokończyłem jeszcze gipsowanie na poddaszu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sieć komputerowa

01 wrzesień 2004

 

Ostatnia rodzaj okablowania jakie czekało na swoją kolej to sieć komputerowa, ale w środę wreszcie i te kabelki doczekały się. Sprawa była by banalnie prosta, gdyby nie zaprojektowane jedno gniazdko na parterze w salonie. Postanowiłem kłać kabelki na gotowo, od razu gipsować, no i zacząłem od tego nieszczęśnego salonu. Zanim kabelek znalazł się na poddaszu, minęły prawie trzy godziny. Najgorszy kawałek miałem za sobą, w drugim pokoju na parterze kabel został położony już w prostej lini, przez przekuty strop, na poddasze. Na poddaszu, gdzie mają być pokoje dzieciaków, było już łatwiej niż salonem, jedyny problem stanowił komin, ale udało się go ominąć. Tego dnia zrobiłem tylko trzy gniazdka, bo nie mogłem pracować na budowie za długo, bo czekały mnie jeszcze duże zakupy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokończene sieci komputerowej i porządki

02 wrzesień 2004

 

Dokończenia wymagała sieć komputera, na szczęście zostały tylko dwa gniazdka (a w zasadzie dwie puszki) do zrobienia. No i na koniec znowu miałem zabawę z wyprowadzeniem całej wiązki przewodów na poddasze. Tym razem było łatwiej, przewody bardziej elastyczne, łatwiej się układły, ale trzeba było je geściej mocować do ściany. Wszystko się jednak skończyło dobrze (choć gwoździ starczyło na styk) i kolejna wiązka znalazła się na strychu. I tym sposobem skończyło sie okablowane budynku, do zrobienia pozostała jeszcze instalacja alarmowa, ale to dopiero na wiosne. Żeby nie tracić czasu wziąłem się za porządki, czasu starczyło tylko na posprzątanie poddasza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koniec porządków

03 wrzesień 2004

 

 

W zasadzie to ostatni dzień urlopu, dzień wcześniej poprosiłem sąsiada żeby podstawił mi przyczepkę, żebym miał gdzie załadować całe zielsko zarówno to ścięte kilka tygodni wcześniej, jak i to wydłubane przeze mnie z ziemi. Tak więc przyczepka już sobie stała, a zabrałem się za dokończenie sprzątania w budynku, szczerze mówiąc to nie spodziewałem się że tyle gruzu może powstać przy robieniu instalacji kablowych. Oczywiście nawięcej było go w pomieszczeniu gospodarczym, bo tam jest tablica z bezpiecznikami. Kiedy uporałem się z porządkami i w domku prawie lśniło (jak na warunki w domku w trakcie budowy), przyszła kolej na załadowanie przyczepki. Oczywiście poza zielskiem nalazł się na niej również gruz. Dobrze że sąsiad ma jakieś doły do zasypania u siebie i bierze każdy gruz jaki się mu trafi. Gdy przyczepka odjechała w siną dal, zająłem się jeszcze troszkę wyrywanie nowego zielska, które już zdażyło odbić przez ten czas kiedy zajmowałem się kabelkami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siejemy trawe

04 wrzesień 2004

 

Ostatni etap pracy, jaki mi pozostał to posianie trawki na tej części ziemi którą zdążyłem wyczyścić z zielska. Zakupiłem stosone nasionka i zaopatrzony w specjalistyczne narzędzia w postacji grabek i motyki do kopania ziemniaków, zabrałem się za robotę. Oczywiście najpierw podlałem odpowiednio ziemie, bo była sucha jak pieprz, a potem motyką do ziemniaków zacząłem spulchniać glebę, nawet szło to całkiem dobrze, spodziewałem się, że będzie gorzej. Problemem były tylko pojawiające się co jakiś czas kamienie i kawałki cegłówek, ale przynajmniej wybrałem z ziemi troche kamieni. Potem znowu podlewanko, wysiew i ubijanie ziemi, kolejnym specjalistycznym narzędziem, czyli dwoma deskami (okolo 80cm długości i 20cm szerokości) przywiązanymi do butów. No i tak szło wszystko ładnie, ale niestety skończyły się nasionka, kupiłem za mało. Zatem w kolejną sobote powtórka z siania trawki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months później...

List z gminy

21 styczeń 2005

 

W piątek wieczorem zastukał do drzwi listonosz i powiedział: "Mamy list polecony dla Pana". Okazało się że to gmina, na terenie której mamy budowe przysłała do nas ten list. Otworzyłem więc czym prędzej, a w środku jest napisane m.in.:

...

zawiadam

że w dniu 10 stycznia 2005 r. zostało wszczęte z urzędu postępowanie administracyjne w sprawie wydania decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego dla inwestycji:

budowa systemu kanalizacji sanitarnej w miejscowości Grzędzice.

 

Zakres inwestycji: budowa kanalizacji sanitarnej wraz przyłączami, budowa przepompowni ścieków ... itd

...

 

 

Tak więc wreszcie po kilku latach słuchania o tym, że będzie robiona kanalizacja, wreszcie coś się w tej kwesti zaczeło ruszać. Muszę jeszcze tylko pójść do urzędu i obejrzeć plany, czy przypadkiem gdzies na mojej działce lub na którejś z sąsiadujących nie zaplanowali sobie zrobienia przepompowni, bo przyjemność to nie wielka mieć takie cudo pod nosem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

List z gminy - ciąg dalszy

24 styczeń 2005

 

Byłem w gminie dowiedzieć się szczegółów w sprawie pisma które mi gmina przysłała. Sprawa wygląda narazie tak, że przystąpili do rozpoczęcia postępowania administracyjnego w sprawie wydania decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego, czyl mówiąc po ludzku, nie ma planu zagospodarowania, a potrzebne są warunki zabudowy.

Widzialem naszkicowany odręcznie przebieg instalacji kanalizacyjnej w calej miejscowości. Będzie przebiegać w odległości kilku metrów od mojego domu, w pasie drogowym. Narazie nie ma jeszcze zadnych szczegółów, typu, gdzie przepompownie itd. W tej sprawie dostane kolejny list, gdy będzie gotowy projekt, bo będę musial wyrazić zgodę na wejście na moją działke, celem zrobienia przyłącza. Pozytywna wiadomość jest taka, że będą najprawdopodobniej robić kompletne przyłącza do budynku, a nie tylko do studzienki. To bardzo dobra wiadomość, bo nie będę musial robić studzienki. Zawsze parę złotych zostanie w kieszeni. Teraz pozostaje tylko śledzić dalsze losy inwestycji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Z prasy lokalnej

marzec 2005

 

Skanalizują Grzędzice

 

Jeszcze w tym roku opracowany zostanie projekt kanalizacji Grzędzic. To problem palący, ponieważ zdarzają się przypadki wywożenia nieczystości na pobliskie pola.

Kanalizacja wsi podzieliła jej mieszkańców. Część oręduje za tym, by jak najszybciej zrealizować projekt, ale jest też grupa, której w najmniejszym stopniu nie przeszkadza fakt, że nieczystości trzeba wywozić we własnym zakresie.

- Niepotrzebna mi kanalizacja – mówi właściciel sklepu w Grzędzicach. – Mam wielkie szambo, radzę sobie z nieczystościami.

Zdecydowanie odmienny pogląd reprezentuje grupa osób, które dopiero tam się budują bądź niedawno zamieszkały w Grzędzicach.

- To nienormalne, żeby taka miejscowość nie byaą skanalizowana – oburza się właściciel nowo wybudowanego domu. – Uważam, że to jest absolutnie podstawa, żeby w cywilizowany sposób pozbywać się nieczystości. Wiem, że niektórzy wywożą je po prostu na pola.

Takie zarzuty potwierdza wójt gminy Stargard.

- Wiem o tym, że ludzie, zamiast np. skorzystać z beczkowozu, wola podjechać kawałek i wylać wszystko na pole – mówi Kazimierz Szarżanowicz.

Nie wszyscy gospodarze radzą sobie w tak niewybredny sposób. Większość ma własne szamba, część zleca wywóz nieczystości właścicielom beczkowozów. Dla nich projekt kanalizacji oznacza jedno – koszty, które będą musieli ponieść w związku z założeniem przyłączy. Jednak projekt kanalizacji jest już ujęty w tegorocznym budżecie gminy, co oznacza, że decyzja została podjęta.

- W tym roku przeznaczamy 100 tysięcy złotych na projekt kanalizacji - mówi Kazimierz Szarżanowicz. – W Grzędzicach, Żarowie, Lubowie i Rogowie kanalizacja będzie realizowana od podstaw, natomiast w Koszewie, Koszewku, Golczewie, Skalinie i Wierzchlądzie zmodernizuje się to, co już jest rozpoczęte.

Gdy projekt będzie gotów, realizatorzy będą mieli 4 lata na sfinalizowanie przedsięwzięcia. Tak zakłada zapis zawarty w Sektorowym Programie Operacyjnym „Restrukturyzacji i modernizacji sektora żywnościowego i rozwoju obszarów wiejskich na lata 2004 – 2006”. Trzymanie się terminów to warunek uzyskania unijnych funduszy.

- W przypadku kanalizacji gmina musi przekazać 25 proc. środków własnych, a 75 proc. to fundusze w z UE – mówi Kazimierz Szarżanowicz.

Mieszkańcy kanalizowanych wiosek koszty więc poniosą. Będą musieli zapłacić za przyłącza – wykonawca „dojdzie” jedynie do granic posesji, instalacje w domach będą leżeć już w gestii właścicieli gospodarstw. Później trzeba będzie pomącić też za zrzut ścieków, które odprowadzane będą do stargardzkiej oczyszczalni. W tej sytuacji mniejsze zdziwienie budzi opór mieszkańców broniących się przed realizacją przedsięwzięcia. Zresztą ci, którzy niechętni są skanalizowaniu wsi, wskazują na inne potrzeby. Za priorytetowe uznali oni remont i modernizacje świetlicy, budowę chodnika i ścieżki rowerowej oraz boisko i szatnie dla młodzieży i plac zabaw dla dzieci. Wszystko wskazuje jednak na to, że z realizacją tych zamierzeń będzie trzeba jeszcze poczekać.

 

Pozostawie to bez komentarza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Kanalizacja - ciąg dalszy

30 marzec 2005

 

Dziś poczta dostarczyła kolejną przesyłkę z gminy, tym razem otrzymaliśmy (jako strona w sprawie) decyzję Nr 3/05 o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego, a mówiąc po ludzku otrzymaliśmy decyzje o ustaleniu warunków zabudowy i sposobu zagospodarowania terenu dla planowanej kanalizacji. Przeczytać, taką decyzje tak, aby zrozumieć, co tam napisano nie jest rzeczą łatwą, czytałem kilka razy, za każdym razem rozumiałem coraz więcej. Przy okazji dowiedziałem się że w mojej miejscowości są stanowiska archeologiczne, jakie to szczęście że na mojej działce takowego nie było. Ile to mniej kłopotów (po szczegóły odsyłam do Dziennika Budowlanej Jones). W każdym razie, warunki dla inwestycji zostały wydane, teraz czas na przygotowanie dokumentacji projektowej. Oczywiście nie omieszkałem pofatygować się do gminy, celem obejrzenia załączników graficznych wymienionych w decyzji, znalazłem swoją działeczkę, obrysowana na żółto, nawet naszkicowany na niej domek w budowie. Zamieniłem kilka słów z miłym panem, który poinformował mnie, że wg stanu na dzień dzisiejszy moją być robione docelowe przyłącza do budynków. Taka wersja bardzo mi odpowiada i mam nadzieje, że tak już zostanie. Dodatkowo powiedziano mi, że nie zaszkodziłoby, abym napisał pismo do gminy z załącznikiem graficznym, na którym zaznaczę miejsce gdzie rura kanalizacyjna opuszcza budynek, ma to oczywiście ułatwić prace projektowe. Na pytanie, kiedy inwestycja będzie zrealizowana niestety nie uzyskałem informacji, jedyne czego dowiedziałem się, to to, że ma być współfinansowana ze środków unijnych, a w związku z tym musi być zrealizowana w ciągu czterech lat od dnia zatwierdzenia, bo inaczej dotacja unijna przejdzie obok. A ponieważ jestem dość dociekliwy, to udało się do dotrzeć do pewnego dokumentu, który w skrócie nazywa się PRL, co w rozwinięciu skrótu znaczy Program Rozwoju Lokalnego, i jest to fundamentalny dokument w oparciu o który można starać o fundusze unijne. A w tym dokumencie stoi jak byk, że dla tej inwestycji (czyli kanalizacji) rok 2005 jest rokiem projektowym, w którym należy przygotować i zatwierdzić cały projekt inwestycji. Objęte tą inwestycją jest kilka wiosek, nie tylko moje Grzędzice. Cała inwestycja została rozpisana na lata 2005-2009, a co najważniejsze pierwsza wioską która będzie miała wykonaną kanalizację będą moje Grzędzice i planuje się to na rok 2006, czyli rok przyszły, bardzo by mnie ucieszyło, gdyby ten plan zrealizowano. Przy okazji zasięgnąłem języka (ale już nie w gminie) i dowiedziałem się, że opłata przyłączeniowa w innych wioskach które już zostały skanalizowane przez moją gminę nie przekroczyła tysiąca złotych. Myślę, że taki koszt jest do przyjęcia, albowiem obejmuje kompleksowo całość, zarówno wykonanie samego przyłączenia do sieci, jak i wszelkie sprawy formalno-papierowe. Do tematu kanalizacji wrócimy, gdy tylko będzie znowu coś więcej wiadomo na ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smutny dzień

02 kwiecień 2005

 

nadeszło nieuniknione, wcześniej czy później ten dzień musiał wydarzyć,

 

posłuże się cytatem autorstwa kolegi fizyka, który zawiera w zasadzie wszystko co odczuwałem w tamtej chwili.

2 Kwietnia o 21.37 Aniołowie chwycili za kilofy...

...szybko rozbijali mury, aby poszerzyć Bramy Niebios.

Tak Wielki człowiek jeszcze nie wchodził do Nieba...

 

jak napisałem w jednym z wątków, posadze u siebie na działce Papieskie Drzewo, żywy pomnik Największego z Wielkich, w ten sposób Ojciec Św. Jan Paweł II na zawsze zostanie już z nami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiosna Panie sierżancie

09 kwiecień 2005

 

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jednoznacznie, zima już sobie definitywnie poszła, teraz czas na wiosnę. A wiosna to chyba ulubiona pora roku wszystkich, którzy się budują, zatem aby nie odstawać od towarzystwa forumowego i wybrałem się na budowę.

Plany były przeogromne, przede wszystkim chciałem posprzątać teren wokół domu, przydałoby się przekopać kawałek ziemi, posiać świeżą trawkę, dlaczego u mnie ma znowu być obrzydliwie, skoro może być ładnie. Gdy już taki pełny dobrej woli zrobienia czegoś pożytecznego, wsiadałem do samochodu załadowanego niezbędnymi narzędziami, zadzwonił telefon. Zadzwoniono do mnie z pracy, żebym wpadł na chwilkę, bo jest malutka robótka na szybko do zrobienia, która nie może poczekać do poniedziałku. No i ja naiwna wiecznie istota oczywiście powiedziałem, że przyjadę. W zasadzie na tym mógłbym skończyć wpis z tego dnia, albowiem mała szybka robótka, rozciągnęła się na pięć godzin i zamiast od godziny dziewiątej rano pilne pracować nad własnych trawnikiem, siedziałem w pracy, z której udało mi się dosłownie uciec dopiero chwilkę po trzynastej. W ten sposób dotarłem do swojej oazy spokoju dopiero koło trzynastej trzydzieści. Nie było już sensu rozgrzebywania roboty, którą i tak musiałbym najpóźniej po godzinie skończyć. Aby jednak tak całkiem bezproduktywnie nie stracić dnia, dokonałem kilku istotnych pomiarów i na prośbę zaprzyjaźnionych prymulkowiczów policzyłem wszystkie punkty elektryczne, antenowe, komputerowe, domofonowe, telefoniczne, jak również włączniki świateł i światła (oczywiście mam na myśli tylko wystające ze ścian i zwisające z sufitu kabelki). A pomiary, o których pisałem wcześniej, są potrzebne do wykonania pierwszej, zaplanowanej na ten rok, dużej roboty na budowie. Od 23 kwietnia ruszamy bowiem z ociepleniem budynku, wraz wykonaniem podbitki dachowej. Ocieplenie myślę, że standardowe – styropian 12 cm, na to klej z siatką i całość pomalowana podkładem gruntującym, tynk ozdobny dopiero za jakiś czas, na razie musi wystarczyć to, co zrobimy. Całą robotę będziemy wykonywać, własnymi siłami (mój ojciec i ja), z pewną pomocą sąsiada, który wraz ze swoim kolegą obiecał ładnie i równo zatopić siatkę w kleju, no i przydadzą się chłopaki do prac na wysokość, albowiem szczyt budynku ma osiem i pół metra wysokości i jak dla mnie to trochę za dużo, tak do pięciu, może sześciu metrów nad ziemią mogę robić na rusztowaniu, ale już wyżej to mi się zaczynają samoistnie rozjeżdżać kolana i tracę koordynacje ruchów. Planujemy, aby z całą robota uporać się do 7 maja, oczywiście na te dwa tygodnie zarezerwowałem sobie wcześniej urlop w pracy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie…

16 kwiecień 2005

 

Ponieważ przed tygodniem nie bardzo udało mi się rozpocząć tegoroczny sezon budowlany, zatem dziś o godzinie ósmej rano, wsiadłem w zapakowany samochód i ruszyłem na budowę. Po drodze miałem w planach zajrzeć do kilku hurtowni i kupić kilka drobiazgów niezbędnych do planowanych na dziś prac, jak również do zbliżającego się coraz większymi krokami ocieplania budynku. Na pierwszy ogień poszła hurtownia elektryczna, do kupienia dwie złączki do zwodu piorunochronu i kawałeczek druta fi 8 na przedłużenie tychże zwodów. Przy okazji kupiłem dziesięć metrów przewodu telefonicznego, który będzie musiał się znaleźć pomiędzy ścianą a styropianem. Będąc w tejże hurtowni, przypomniałem sobie, że już kiedyś miałem kupić rurki z PCV do pochowania przewodów elektrycznych biegnących wzdłuż jętek. No i kolejne kilka złotych opuściło mój portfel, a w samochodzie pojawiły się rurki, złączki do rurek i elementy do mocowania rurek. Zasięgnąłem również informacji o cenie przewodu trójfazowego. Również i jego chcę schować pod styropianem, a ma on być zakończony mufą trójfazową, która ma być umieszczona w narożniku budynku najbliżej przyszłego garażu. Takie gniazdo na tak zwaną ‘siłę’ na pewno się kiedyś przyda. Cena takiego kabla (5x2,5) to lekko ponad pięć złotych, a metrów potrzebnych będzie przynajmniej kilkanaście. Trzeba będzie zacisnąć zęby i wysupłać jeszcze parędziesiąt złotych. Kolejna hurtownia na trasie, to hurtownia metalowo-narzędziowa. Zapotrzebowanie zawierało: gwoździe i wkręty do drzewa, a także trzy proste narzędzia: przecinak, końcówkę do mieszania zaprawy (taką wkręcaną we wiertarkę), oraz narzędzie którego nazwa jest mi nieznaną, kolega mówi na nie ‘śmigło’, Służy ono do wygładzania np. kleju z zatopioną w nim siatką z włókna szklanego, a można również równać nim świeży tynk, Ostatnia na mojej drodze hurtownia tego dnia, to hurtownia ogrodnicza. Nadeszła wreszcie pora, aby kupić sobie szpadel, grabie, oraz takie małe trójzębne pazurki do wyplewiania zielska. Nie można przecież całe życie pożyczać tych narzędzi od mojego ojca, wystarczająco się już szpadel i grabie najeździły moim samochodem. Tak załadowany samochód pomknął wreszcie do celu podróż – na budowę. Plan pracy na dzisiejszy dzień zawierał przystosowanie domu do prac związanych z ociepleniem. Przede wszystkich musiałem zrobić porządek z piorunochronem. Obserwowałem na innych budowach jak wygląda sprawa zwodów schodzących z dachu ku ziemi i wszędzie były one schowane pod styropianem. Rozwiązanie takie ma ogromny walor estetyczny, piorunochron pomimo całego swego uroku nie jest elementem ozdobnym. Zdemontowałem zatem kołki dystansowe, a zwodu przy pomocy odpowiednio wygiętego gwoździa. przyczepiłem po prostu do ściany. Dwa ze zwodów musiałem niestety przedłużyć, bo drut obcięty na wymiar, jak zawsze okazał się za krótki. Po ponad godzinie praca była zakończona. Kolejny punkt programu to grabienie liści. Na jesień zeszłego roku ogarnęła mnie wielka niemoc twórcza i jakoś nie mogłem się zmusić, aby wtedy pograbić te liście. No dobrze, przyznam się bez bicia, miałem po prostu lenia, choć patrząc z perspektywy czasu, okazało się, że wtedy była by to szybsza i łatwiejsza praca. Jak więc wynika z powyższego zdania, grabienie liści szło bardzo powoli, cała praca zajęła ponad dwie i pół godziny. Przy okazji okazało się, że ziemia jest już sucha i dlatego pewnie trawa nie chce rosnąć tak dobrze, jak ja bym od niej tego oczekiwał. Pomyślałem, że przy okazji podlewania trawnika sprawdzę jak wodociąg przerwał zimę. Po otworzeniu studzienki z wodomierzem okazało się, że wszystko jest w najlepszym porządku, a co najciekawsze to chyba mrówki, których było w studzience w zeszłym roku bardzo dużo, gdzieś się ulotniły. Nie żebym za nimi tęsknił, bo przecież jest na świecie tyle pięknych robali, które mogą spokojnie zamieszkać w mojej studzience z wodomierzem, ale po prostu byłem zdziwiony brakiem mrówek. Po kolejnych trzydziestu minutach cały trawnik (przynajmniej to co nazywam trawnikiem) zostało pięknie podlane i teraz nie chce słyszeć od trawy żadnych wykrętów, że niby za sucho jest, ma rosnąć i ślicznie się zielenić. Czas na budowie mijał szybko, nawet się nie obejrzałem jak już przyszła pora się zbierać, wcześniej jeszcze obejrzałem sobie z bliska kominy, a konkretnie chodziło mi o pomierzenie otworów w pionach wentylacyjnych, trzeba przecież wreszcie kupić i założyć na nich kratki, żeby mi jakieś ptaszysko nie zagnieździło w kominie. A jeśli już jesteśmy przy temacie ptaków, to odkryłem że na jednej z płatwi zrobiły sobie gniazdko gołębie. Nic przeciwko gołębiom nie mam, ale to wybrały sobie nieszczególne miejsce, która za kilka dni zostanie przykryte podbitką. Więc po sprawdzeniu czy przypadkiem nie ma młodych, albo chociaż jajeczek, musiałem z przykrością gołębie wyeksmitować z mojego domu. Muszę przyznać, że taki dzień jak dzisiejsza sobota, był mi bardzo potrzebny, popracowałem sobie fizycznie, w odróżnieniu od codziennego łamania sobie głowy w pracy i naprawdę odpocząłem. Poza tym zacząłem znowu coś dłubać przy własnym domu, nareszcie…

 

http://212.244.189.200/pics/2005/16kwiecien2005/Img_0094m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakupy, zakupy ...

18 kwiecień 2005

 

Planowane prace ociepleniowe coraz bliżej, pora więc zacząć kompletować materiały. Zakupy rozpocząłem od materiałów, nazwijmy je – „uzupełniających”. Po raz kolejny odwiedziłem hurtownie elektryczną, kupiłem przewód do zasilania gniazda trójfazowego które planuje umieścić na budynku od strony przyszłego garażu, przydał się również przewód do domofonu (dwunastoparowy), taki do zakopania go w ziemi, od furtki do domu. Kupiłem jeszcze piętnaście metrów zwykłego kabla, takiego do rozprowadzania instalacji po ścianach, bo musze przerobić jeden detal. Dodatkowe kupiłem jeszcze troszkę osprzętu, cztery plastykowe puszki, w których będą schowane złącza kontrolne od odgromnika, dwa gniazda podtynkowe jednofazowe i jedno gniazdo trójfazowe. Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze małej zamykanej na kluczyk metalowej szafki w której schowam gniazdo trójfazowe. Niby niewiele kupiłem, jedna duża reklamówka rzeczy, a 230 zł poszło, do tego dojdzie jeszcze 45 zł za tą metalową szafkę i temat kabelków będę miał chyba już zamknięty na gotowo. Drugim miejscem w które zawitałem była skład drewniany, kupiłem kilka desek na podesty na rusztowania, raptem niecałe 0,15 kubika drewna, a i tak stówka opuściła portfel.

Jutro kolejne zakupy, tym razem już poważniejsze, kleje, siatki, kołki itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nocne przemyślenia zmęczonego umysłu

ciąg dalszy 18 kwiecień 2005

 

Osobnik z gatunku człowiek budujący (homo-minuio) to taka dziwna istota która najpierw chciała by działać, a myślenie ogólnie rzecz biorąc boli, więc tę część procesu budowlanego odkłada się na potem, z nadzieją że się do niej już nie będzie musiało wracać, bo ktoś zrobi to za nas. Stan w jakim znajduje się taki osobnik na początku sezonu budowlanego, nie tylko pierwszego, ale również każdego kolejnego można by porównać do stanu wczesnego zakochania. Dom który wznosimy, czy to siłami rąk własnych, czy tylko własnych biletów narodowego banku polskiego zawsze jest najwspanialszy, najcudowniejszy, najfajniejszy. Nikt z budujących nie zwraca uwagi na krzywe ściany, na klitki udające pokoje, czy też na inne nie doskonałości. Z wielką ochotą słuchamy samych pozytywnych uwag na temat naszego domu, bo nikt z komentujących nie chce podcinać nam skrzydeł na samym początku. Niestety zdarza się, że są to dobre złego początki. Wierzymy w doskonałe rady, udzielane z prawa i lewa przez osoby które albo się już wybudowały, są w trakcie, albo są dla nas autorytetami w wielu sprawach, niekoniecznie budowlanych. Tylko niestety im więcej takich rad słuchamy, tym coraz bardziej oddalamy się od naszej wyidealizowanej wizji domu. Po pewnym czasie przyjmujemy zupełnie bezkrytycznie do siebie wiele bardzo dziwnych, a czasami nawet głupich rad. Wiadomo wszem i wobec, że rady udzielane przez ekipę budującą dom, trzeba dobrze przemyśleć, bo najczęściej służą one nie poprawie naszego domu, ale tylko i wyłącznie łatwiejszemu wykonania pracy przez rzeczonych pseudofachowców. Natomiast zupełnie inaczej podchodzimy do rad udzielanych przez osoby pozornie nie będące zainteresowane bezpośrednio naszą budową, mam tu na myśli. np. kolegę, ciotkę, brata. Wydaje nam się przeważnie, że skoro oni nie mają żadnego interesu, w tym żeby nasz dom był taki a nie inny, to chcą nam naprawdę pomóc. Może i chcą, ale… No właśnie zawsze jest jakieś „ale”. Często rady są zupełnie nie życiowe, kompletnie nie pasującego do naszej koncepcji domu, ale skoro osoby zaufane nam radzą, to czemu by nie skorzystać. W ten sposób zaczynają się pojawiać na naszej budowie gargamelki. Przesuwamy drzwi, zamieniamy okna, budujemy na zapas, bo Kaziu powiedział, że czwarta łazienka się może przydać. Niestety w ten sposób do naszego domu zaczynają przenikać pragnienia i marzenia innych osób, nasze odchodzą na dalszy plan. Budowanie domu to najlepszy poligon doświadczalny, musimy nauczyć się asertywności, poczucia wartości własnego zdania. Sztuki kompromisu uczyć się nie trzeba, ją nabywa się automatycznie wraz z podjęciem decyzji: „Budujemy!” Musimy pamiętać o kilku istotnych prawdach: nie wszystko złoto co się świeci, nie każdy kto chce nas opluć jest naszym przeciwnikiem i odwrotnie, nie każdy kto wyciąga do nas rękę jest naszym przyjacielem. Budowa to wojna, a przyjaciół na wojnę się nie zabiera, pamiętajmy też, że na wojnie nie ma wrogów, są tylko przeciwnicy. Ta mała aczkolwiek subtelna różnica w określeniu na ogromne znaczenie. Przeciwnik to ktoś kogo się mimo wszystko szanuje, a wróg to ktoś kogo się nienawidzi. Na budowie nie ma miejsca na nienawiść, jest miejsce na szacunek. Nie powiemy przecież komuś kogo lubimy (albo i nie), że jego pomysł jest głupi, ale można powiedzieć, że owszem masz ciekawe zdanie, ale moje jest zupełnie inne. Sens zdania taki sam, ale wydźwięk zupełnie inny. W ten sposób starajmy się nie zrażać do siebie ludzi. Szanujmy zdanie innych, ale wymagajmy również aby inni szanowali nasze zdanie. Rad i podpowiedzi słuchać trzeba, to normalna składowa procesu budowlanego. Nie jeden już dzięki temu zaoszczędził wiele zdrowia i pieniędzy. Ale nie słuchajmy rad bezmyślnie, albowiem może nadejść takie dzień kiedy otworzymy oczy, rozejrzymy się dookoła i nie poznamy otaczającego nas świata. Najważniejszą rzeczą podczas całej budowy jest myślenie i analizowanie. Musimy wiedzieć czego oczekujemy od naszego domu i na co możemy sobie pozwolić. Dom to nie tylko metry kwadratowe, to nie wyścig, nie trzeba mieć ich więcej od sąsiada. Dom to kompozycja, to ciepło które na pewno będzie w naszym domu, jeśli tylko będzie on taki jaki chcieliśmy aby był. Idąc na kompromis, należy pamiętać, że pewne zmienne w naszym równaniu są niezmienne i tych ruszać nie wolno. Pamiętaj czytelniku, aby Twój dom przede wszystkim podobał się tobie, a dopiero potem innym. Buduj z głową i mierz siły na zamiary. Lepiej czasami zrobić krok do tyłu, aby chwilkę potem zrobić od razu trzy kroki do przodu. Bądź pewny swego, szanuj innych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślenie ma przyszłość… zdecydowanie

19 kwiecień 2005

 

Ktoś powiedział że myślenie ma przyszłość, musze przyznać chyba temu komuś racje. Wczoraj siedziałem sobie wieczorkiem i myślałem o różnych aspektach zbliżających się prac na budowie. Im dłużej myślałem, tym zacząłem zauważać coraz więcej błędów w dotychczasowym sposobie myślenia. Najdziwniejsze było to, że tak naprawdę to w większości nie były moje pomysły, to naleciałości uwag i sugestii osób trzecich. Można powiedzieć, że nagle udało mi się stanąć obok i zobaczyć to samo, ale w zupełnie innym świetle. Dlatego dziś przystąpiłem do naprawiania błędów. Na tapetę wziąłem instalacje elektryczną, tę jej część która wychodziła poza budynek. Dlaczego gniazdko z prądem na tarasie ma być włączone w obwód zasilania salonu, przecież to bez sensu? Dlaczego nie mam wyprowadzonego gniazda z prądem na frontowej elewacji? Dlaczego chce zasilać w przyszłości garaż przewodem jednofazowym, skoro obok na elewacji budynku ma być gniazdo trójfazowe? Po co mi w ogóle gniazdo trójfazowe na domu? Pytań było jeszcze więcej. A rozwiązanie okazało się banalnie proste. W miejscu gdzie z domu wychodzi kabelek który pierwotnie miał zasilać garaż będzie puszka, obok której znajdzie się gniazdko jednofazowe. Z w/w puszki kable rozejdą się w prawo na zasilanie gniazdka na tarasie, oraz w lewo na frontową elewacje. W ten sposób mam wszystkie gniazda zewnętrzne na osobnym obwodzie, który można bezproblemowo wyłączyć jednym pstryknięciem bezpiecznika. Gniazda trójfazowego na domu również nie będzie, a ponieważ już kupiłem kabel, więc w tym miejscu zamontuje się podtynkową hermetyczną puszkę, w której podłączy się drugi kawałek takiego samego kabla. Tymczasowo kabel ten zakopie przy domu, a w przyszłości, jak będę budował garaż to posłuży on do zasilania garażu, a tam znajdzie swoje należne miejsce gniazdo trójfazowe. Pisze tu o rzeczach oczywistych i banalnych, ale jakoś do tej pory nie potrafiłem tego dostrzec, mając ułożony w głowie plan działania, pozbawiony głębszej logiki. Myślenie naprawdę nie boli, więc starajmy się myśleć samodzielnie. Na obecnym etapie budowy naniesienie poprawek o których pisze kosztować będzie tylko koszt kabli i wkład pracy własnej. Zaprzyjaźniona hurtownia elektryczna ucieszyła się ponownie na mój widok, kolejne sto złotych z hakiem zmieniło właściciela, a ja znowu wzbogaciłem się o kolejną reklamówkę kabli. Te sto parę złotych to niewielki koszt, który warto ponieść, aby zastosowane rozwiązania były praktyczniejsze. Po południu jeszcze wybrałem się do drugiej hurtowni, tym razem z materiałami budowlanymi. Hurtownia ta wygrała casting na zaopatrzenie mnie w materiały potrzebne do ocieplenia mojego domu. Zamówiłem siatkę z włókna szklanego, klej do styropianu, klej do zatapiania siatki, grunt podkładowy, kołki oraz narożniki aluminiowe z siatką. Dostawa jutro po południu, a wtedy pozostanie już tylko grzać wiertarkę i czekać do soboty na rozpoczęcie działań. Jak ja wytrzymam do soboty.. to już temat na inną opowieść.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duże zakupy…

20 kwiecień 2005

 

Na budowę dotarły zamówione dzień wcześniej materiały, przede wszystkim klej do styropianu (800kg, 32 worki po 25 kg każdy), klej do zatapiania siatki z włókna szklanego (1000kg, 40 worków po 25 kg każdy), pięć rolek tejże siatki (w każdej rolce po 50m2), trzy wiadra podkładu gruntującego (3 wiaderka po 21 kg każde), dziewięćset kołków do mocowania styropianu (długość 20 cm), siedemdziesiąt pięć metrów bieżących aluminiowych narożników z siatką (30 sztuk po 2,5 metra długości każdy), dwie paczki styropianu o grubości 10 cm (w sumie osiem płyt). Oczywiście nie obyło się bez godzinnej obsuwy z dostawą, bo nawalił podobno samochód. Zaskoczeniem dla mnie były kołki, albowiem w trakcie składania zamówienia nie było ich na stanie i zostały dopiero zamówione przez hurtownie, miały być do odbioru dopiero w piątek. Z tego też powodu musiałem lecieć do bankomatu celem dobrania pieniążków. Po dojechaniu materiałów na budowę nastąpiło szybkie ich rozładowanie, na szczęście kierowca pomagał, ale niestety poganiał mnie, mrucząc pod nosem: ‘szybciej, szybciej…już powinienem być w domu’. Po zwaleniu wszystkiego z samochodu nadeszła ta mniej przyjemna część polegająca na ponoszeniu tego wszystkiego do domu. Po przebraniu się w strój roboczy zacząłem nosić, niemal dwie tony materiałów. Uważam, że poszło dość sprawnie, trwało to prawie równo godzinę. W ten sposób znalazło się na budowie niemal wszystko co jest potrzebne do prac zaplanowanych od soboty do skutku. Zapewnie co uważniejsi czytelnicy zauważyli pewien drobny szczegół, nie licząc przywiezionych dziś dwóch paczek styropianu (do zadań specjalnych, dlaczego specjalnych przekonacie się za tydzień w sobotę) nie wspominałem do tej pory o styropianie. A zatem zapraszam na podróż w czasie.

 

 

http://212.244.189.200/pics/2005/20kwiecien2005/Img_0106m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Styropian

wydarzenia z dnia 28 stycznia 2005

 

Mając na względzie sezonowe różnice cen niektórych materiałów budowlanych postanowiłem zaczaić się na styropian, kiedy będzie najtańszy. Obserwacja polegała na dwukrotnym w ciągu tygodnia dzwonieniu do hurtowni i pytaniu o cenę. Niektóre telefony stawały się już śmiesznie: ‘Hurtownia materiałów budowlanych XYZ, witam chciałem … a witam, witam już panu mówię’, i tu padała cena styropianu. Wreszcie około 20 stycznia doszedłem do wniosku, że taniej już nie będzie i zamówiłem. Wybrałem styropian firmy Styropol, o grubości 12 cm, 25 m3. Dostawa umówiona na 28 stycznia i tego właśnie dnia styropian dojechał. A zima była okrutna tej zimy. Ledwo dojechałem, śniegu cała masa. Na domiar złego, zamarzła kłódka od bramy wjazdowej i musiałem przełazić przez płot, aby dostać się na swoją działeczkę. Kierowca pomógł odrobinę przy rozładunku, a następnie przyszła kolej na wnoszenie wszystkich tych paczek do domu i układanie. Praca lekka, ale monotonna, no i ten mróz szczypiący w nos. Prawie godzinę zajęło mi noszenie i układanie wszystkiego. Cały jeden pokój na dole zastawiłem styropianem. Na koniec kilka słów dlaczego tak zaburzyłem chronologię zdarzeń. Po prostu wolałem publicznie nie ogłaszać, że u mnie w na budowie leży sobie od stycznia 25m3 styropianu. Teraz bywam już na budowie niemal codziennie, wiec mogę troszkę lepiej dopilnować sprawy. A jak to mówią licho nie śpi, jeszcze komuś mógłby przydać się mój styropian i byłby problem. A teraz wracamy do teraźniejszości. Kolejny wpis w sobotę, jeśli dam radę coś napisać oczywiście.

 

Zapraszam na moją stronę www, można tam znaleźć wiele zdjęć (w dziale Galeria) z opisywanych zdarzeń,

http://212.244.189.200/pics/2005/28styczen2005/Img_0066m.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...