maksiu 23.04.2005 21:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Kwietnia 2005 Ocieplanie rozpoczęte23 kwiecień 2005 Tak wielce wyczekiwana i wyglądana sobota nareszcie nadeszła. O ósmej rano wyruszyliśmy w składzie trzyosobowym (mój ojciec, sąsiad i ja) z domu w kierunku budowy. Po drodze omówiliśmy jeszcze kilka spraw związanych z pracą którą mieliśmy dziś wykonać. Sąsiad który jechał z nami to człowiek znający się na rzeczy, pracuje od wielu lat w branży budowlanej i nie raz już korzystałem z jego pomocy. Jego zadanie na dziś to wykleić nam pierwszą warstwę styropianu, tak aby trzymała dobrze poziom. Postanowiliśmy nie dawać listew startowych, gdyż naprawdę nie mam pojęcia czemu one tak naprawdę mają służyć, a kosztują niemało. Po przyjeździe i rozładowaniu sprzętu okazało się, że jeszcze brakuje kilku naprawdę drobnych rzeczy, więc po zrobieniu listy zakupów pojechałem uzupełnić braki. Zanim jednak wyjechałem ustaliliśmy podział prac na dzień dzisiejszy, sąsiad zajmuje się klejeniem styropianu i tylko tym, a my z ojcem zaczynamy od okablowania zewnętrznych ścian domu. Jak już pisałem kilka dni wcześniej do położenia były kabelki zasilające trzy gniazdka jednofazowe, kabel trójfazowy, kabel do telefonu oraz kabelek do domofonu. Pokazałem ojcu gdzie mają być gniazdka i puszki, a sam pojechałem na zakupy. Gdy wróciłem jedna ściana była już obklejona pierwszą warstwą styropianu. Ojciec w tym czasie zamontował puszkę zasilającą gniazdka jednofazowe, oraz podłączył jedno z gniazd. Wyprowadził również kabelki do telefonu i domofonu. Ponieważ sąsiad zbliżał się coraz szybciej do nas ze styropianem musieliśmy zwiększyć tempo kładzenia kabla. We dwóch szło nam to zdecydowanie szybciej. Po kilkunastu minutach drugie gniazdko było już na swoim miejscu, a po następnych kilkunastu również i to ostatnie trzecie trafiło we właściwe miejsce. Następnie wzięliśmy na warsztat kabelek trójfazowy, ten niestety był już zdecydowanie grubszy, a ponadto mocno skręcony. Ponieważ w pierwotnej wersji końcówka kabla miała być zakończona gniazdem, zatem i kupiony kabel miał tylko niewielki zapas. Zamysł został zmieniony, kabel ma teraz służyć do zasilania nieistniejącego jeszcze garażu, wiec konieczne okazało się łączenie kabla z drugim kawałkiem. W tym celu na ścianie pojawiła się puszka, z której w dół wychodził drugi taki sam kabelek (5x2.5) który został zakopany pod ścianą budynku. Następnie puściliśmy po ścianie tenże kabel w kierunku pomieszczenia gospodarczego, w którym znajduję się rozdzielnica elektryczna, do której ten kabel będzie kiedyś podłączony. Nie powiem, praca dość prosta, ale bardzo żmudna. Po jakimś czasie udało się nam dotrzeć do celu. Gdy wszystkie kable były już na swoich miejscach przyszła kolej pomóc sąsiadowi w klejeniu styropianu. Ponieważ pod styropianem szły kable, zatem trzeba było w styropianie wycinać kanały na kable, a to troszkę spowalniało pracę. Nawet się nie obejrzeliśmy jak już zrobiła się godzina szesnasta, czas na budowie leci tak szybko, oj żeby tak szybko leciał czas w pracy to było by bardzo dobrze. Nadeszła pora na przerwę, poskręcałem nowo zakupionego grilla, wrzuciłem troszkę brykietu i rozpaliłem. Po paru minutach na ruszcie grilla pojawiły się kiełbaski, które wesoło sobie skwierczały. Gdy już poskwierczały sobie wystarczająco, to ochotą i apetytem zostały przez nas zjedzone. Po przewie obiadowej ruszyliśmy dalej kleić styropian. Po kolejnych dwóch godzinach stwierdziliśmy że na dziś chyba już starczy. Efekt jest taki, że mamy wyprowadzone wszystkie cztery narożniki na cztery warstwy styropianu, na dwóch ścianach jest położona jedna warstwa, na jednej dwie i na ostatniej (frontowej) – po prawej stronie ganku trzy warstwy, a po lewej jedna. Może optycznie nie jest to dużo, ale zostało przykryte większość kabli, zamontowane są wszystkie kabelki, puszki i gniazdka. W poniedziałek powinno iść nam już szybciej, gdyż nie będzie trzeba ryć w styropianie rowków pod kable. No prawie nie będzie trzeba, zostały do schowania naprawdę symboliczne ilości kabla. Jutro niedziela, wolna niedziela. Dzisiejszy dzień choć męczący, to dał mi naprawdę dużo radości i satysfakcji. Oby tak dalej. http://212.244.189.200/pics/2005/23kwiecien2005/P4231780m.jpg więcej zdjęć na stronie www 23 kwiecień 2005 - Ocieplenie rozpoczęte Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 24.04.2005 18:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2005 Piaskownica24 kwiecień 2005 Dzień odpoczynku, niejako wymuszony przez to że to niedziela i nie bardzo wypada robić na budowie, a z drugiej strony nie jesteśmy jeszcze tak opóźnieni z robotą żeby nadrabiać w niedziele. Skoro na budowie spokój to trzeba było cos pogrzebać przy domu moich rodziców. Kilka dni wcześniej rozmawialiśmy o tym, że przydało by się zrobić Małgosi plac zabaw, no może bez wielkich słów, po prostu piaskownice, huśtawkę, może coś jeszcze. Kupiłem w środę kilka desek, które w czwartek ojciec poobcinał na wymiar, dwie z nich przeciął na pół i przestrugał. W piątek po południu pozbijaliśmy deski do siebie, wykopaliśmy dołek, wyłożyliśmy od dołu folią (z otworkami, aby woda po deszczu miała jak spłynąć) i wkopaliśmy skrzynię od piaskownicy. Poobsypywaliśmy od zewnątrz ziemią i tak przygotowana piaskownica czekała sobie na lepsze czasu. W sobotę robiąc szybkie brakujące zakupy na budowę, kupiłem puszkę impregnatu, kolor sosna. Wieczorkiem w sobotę piaskownica została pomalowana tym impregnatem. A w niedziele pozostało do zrobienia najważniejsze – trzeba było przywieźć piasek. Zaszedłem do sąsiada (ma ciągnik i przyczepy), z prośba czy nie pojechał by z nami (tzn. moim ojcem i mną) po piasek. Jak dowiedział się, że to do piaskownicy dla dziecka to nie wahał się ani chwili. Tak więc pojechaliśmy, pomachaliśmy troszkę łopatami i przywieźliśmy małą przyczepkę (dwukółkę) piasku, no i zasypaliśmy tym piaskiem przygotowaną wcześniej piaskownice. Po południu wyciągnąłem z piwnicy mój drewniany stół z siedzeniami i po skręceniu postawiłem koło piaskownicy. No i oczywiście najważniejsze, Małgosia poszła ze swoją mamą bawić się do piaskownicy. Radość była ogromna, no i to w tym wszystkim chodzi. http://212.244.189.200/pics/dziecko/24kwiecien2005/P4241785m.jpg więcej zdjęć na stronie www - galeria Małgosi 24 kwiecień 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.05.2005 16:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2005 Ociepleniowy poniedziałek25 kwiecień 2005 Wczesnym rankiem wyruszyliśmy z ojcem na budowę, samochód załadowany od soboty, nie było potrzeby go rozładować na niedzielę, więc i pakowanie rano nie było konieczne. Pracę rozpoczęliśmy od powiercenia i okołkowania płyt które przyklejane były w sobotę. Wyglądało to jak jeżyk, wystające ze ściany plastikowe szpilki. Gdy już to skończyliśmy, zabraliśmy się za przyklejanie styropianu. Postanowiliśmy jechać dookoła budynku po cztery warstwy styropianu i na narożnikach płyty z warstwy piątej. Zakrywając styropianem przewody które kładliśmy na ścianach w sobotę, rysowaliśmy mazakiem linie na styropianie, gdzie te przewody lecą, aby potem przy kołkowaniu nie przewiercić przypadkiem przewodu. Jak na razie prace jeszcze nisko nad poziomem ziemi, korzystaliśmy jedynie z kobyłek, pozostałych na budowie po etapie murowania ścian. Tak się zawzięliśmy żeby wykonać plan, że zeszło nam to do godziny prawie dziewiętnastej trzydzieści. link do zdjęć - Ociepleniowy poniedziałek - 25 kwiecień 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.05.2005 16:48 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2005 Ociepleniowy wtorek26 kwiecień 2005 Kolejny dzień rozpoczęliśmy podobnie jak poprzedni, od kołkowania, ale jakoś nie bardzo mieliśmy do tej roboty przekonanie i po wywierceniu kilkunastu otworów daliśmy sobie z tym spokój. Plan na dziś przewidywał rozpoczęcie klejenia styropianu na warstwach piątej, szóstej i siódmej. Rozpoczęliśmy od ściany frontowej, na lewo od ganku i mieliśmy poruszać się w stronę przeciwną do ruchu wskazówek zegara. Wszystko szło by w najlepszym porządku, gdyby nie nieszczęsna warstwa szósta, która zakrywała wieniec. O ile o ścianach można powiedzieć, że są względnie proste, o tyle wieniec to temat na którym można by zrobić nie tylko magisterkę i doktorat, ale i spokojnie profesurę. Praktycznie każda płyta która zakrywała wieniec wymagała szlifowania i to każda na inną grubość. Najpierw mierzenie, szlifowanie, potem sprawdzanie, potem poprawki i tak z każdą płytą z tej warstwy. Już pominę milczeniem fakt, że kawałeczek siódmej warstwy też łapał się na wieniec, ale to była bułka z masłem w porównaniu z warstwą szósta. Niestety tego dnia praca nie szła tak wydajnie jak dzień wcześniej. Nie dość, że ten wieniec, ale jeszcze i rusztowania trzeba było zacząć rozstawiać, na szczęście na razie nie dużo. Zdążyliśmy zrobić zaledwie pół ściany frontowej i całą ścianę zachodnią (oczywiście mowa o warstwach piątej, szóstej, siódmej a nie całej ścianie na gotowo). link do zdjęć - Ociepleniowy wtorek - 26 kwiecień 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.05.2005 16:48 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2005 Ociepleniowa środa deszczowa27 kwiecień 2005 Tym razem nie rozpoczęliśmy dnia od kołkowania, ale od razu wzięliśmy się za klejenie styropianu. Dziś jednak nastąpiła zmiana planów, spowodowana pogodą i z konieczności kleiliśmy styropian do ściany wschodniej, gdyż zacinała mżawka od zachodu i na tej ścianie zasłaniał nas dom. Oczywiście temat wieńca jak zawsze aktualny, czasami rozpacz mnie brała jak trzeba było zetrzeć trzy centymetry styropianu, aby płyta mogła trzymać pion. Po oklejeniu ściany wschodniej (stosownych warstw oczywiście), niestety trzeba było przerwać pracę, bo nie dość że na innych ścianach zacinał deszcz, to jeszcze poranna mżawka zmieniła się w prawie regularne opady. link do zdjęć - Ociepleniowa środa deszczowa - 27 kwiecień 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.05.2005 16:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2005 Ociepleniowy czwartek28 kwiecień 2005 Znowu podarowaliśmy sobie kołkowanie, bo szkoda było czasu i od razu zabraliśmy się za klejenie styropianu. Rozpoczęliśmy od elewacji frontowej (północnej), do skończenia była połowa na prawo od ganku. Niby tylko kawałeczek, ale i tak trochę czasu nam to zajęło. Nie oklejaliśmy ganku, zostawiliśmy go sobie na później. Następnie przenieśliśmy na tylną ścianę (południową). Tu o dziwo spotkała nas miła niespodzianka, tylko kilka płyt na wieńcu wymagało szlifowania. Ale, że to i tak najdłuższa ściana to kilka godzin zajęło nam jej oklejenie trzema warstwami styropianu. Dziś niestety musieliśmy skończyć prace o godzinie czternastej, bo popołudniu musiałem jechać z Małgosią na szczepienie. Można powiedzieć, że tego dnia, miło krótszej pracy udało się sporo zrobić. Cały dom (nie licząc ganku) został oklejony na wysokość siedmiu warstw styropianu, a siedem warstw to trzy i pół metra. link do zdjęć - Ociepleniowy czwartek - 28 kwiecień 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.05.2005 16:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2005 Ociepleniowy piątek29 kwiecień 2005 Pokrzepieni wczorajszym sukcesem przystąpiliśmy do dalszych prac. Na początek wpadliśmy na pomysł, aby pod okapem nie wklejać dwóch ostatnich warstw styropianu, poziomo, ale wklejać płyty pionowo. Dzięki temu płyta się lepiej trzyma ściany, bo z tego metra ostatnie 30 cm wystawało już ponad ścianę i dochodziło do folii dachowej. Niestety ta warstwa to już typowe rękodzieło. Każda płyta musiała być podcinana pod belkę pod którą wchodziła, przez co wymagało to więcej czasu. Postanowiliśmy rozpocząć od tylnej ściany. Niestety czasu starczyło zaledwie, aby zrobić tylko tą ścianę. Wiem, że może zabrzmi to mało wiarygodnie, ale naprawdę więcej zrobić się nie dało. link do zdjęć - Ociepleniowy piątek - 29 kwiecień 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.05.2005 16:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2005 Ociepleniowa druga sobota30 kwiecień 2005 Dziś na budowie duże zmiany, oprócz nas dwóch (mojego ojca i mnie) dołączyło do nas dwoje ludzi. Był to sąsiad (Lucek), z którym przed tygodniem rozpoczynaliśmy ocieplanie i jego kolega (Sebastian). Chłopaki zawodowo pracujący na budowach, więc i fach w ręku. Myślałem, że chłopaki się trochę przestraszą, bo miałem nadzieje, że przez cały tydzień zrobimy więcej niż nam się udało. Na szczęście to co zobaczyli przyjęli na zupełny spokój, po prostu rozstawili rusztowania i zabrali się za robotę. Oczywiście nie mogłoby obyć się bez kłopotów, okazało się, że rusztowania się poważnie wyeksploatowane i mimo najszczerszych chęci nie bardzo chciały do siebie pasować. Dobrze, że chęci można było przełożyć na konkretną siłę, w postaci dużego młota, który pomagał rusztowaniom pasować do siebie. Nie powiem, żeby udało się wszystko złożyć idealnie, ale względnie stabilnie stały na pewno. Chłopaki zabrali się, za klejenie wschodniej ściany (szczytowej) na gotowo. Główny problem polegał na tym, że w najwyższym punkcie ta ściana ma około osiem i pół metra. Jakby nie patrzeć to trochę wysoko, ja pewnie bym tam nie wlazł, zwłaszcza po rusztowaniach. Koledzi na szczęście nic sobie z tego nie robili i dzielnie obkleili całą ścianę. Potem przestawiliśmy rusztowania na ścianę zachodnią. Niestety czasu nie starczyło na skończenie drugiej ściany szczytowej, ale i tak chłopaki dojechali do poziomu górnego wieńca, czyli ponad okna na poddaszu. W międzyczasie ja zająłem się uzupełnianiem różnych dziwnych miejsc w warstwie ocieplenia, poupychałem kawałki styropianu wokół gniazdek zewnętrznych i puszek. Ponadto domontowałem puszki plastykowe w miejscach gdzie w instalacji odgromowej znajdują się złącza kontrolne. Do środka do puszki wkładałem styropian, odpowiednio wycięty, aby zapełniał całą przestrzeń między złączami, a przykrywką puszki. Na koniec dnia pracy rozpaliłem grilla, gdyż po dobrej pracy należy się porządny posiłek. link do zdjęć - Druga ociepleniowa sobota - 30 kwiecień 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.05.2005 16:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2005 Ociepleniowa niedziela – koniec klejenia styropianu01 maj 2005 Pierwsza robocza niedziela wypadła w tym roku w dzień wyjątkowy, w święto pracy, czyli pierwszy maja (niech się święci, hura, hura, hura). To już na szczęście ostatni dzień przyklejania styropianu. Na początku dnia chłopaki zabrali się za obklejanie ściany frontowej, najpierw boki, a potem ganek. O ile boki poszły w miarę sprawnie, o tyle z gankiem było sporo roboty. Jak to się mówi, diabeł tkwi w szczegółach, a tych akurat przy ganku nie brakowało. Raz, że dość niewygodnie kleiło się styropian, bo odrobinę ciasno pod gankiem, to po drugie trzeba było całą masę drobnych kawałeczków poupychać. Po kilku godzinach cała elewacja frontowa była obklejona styropianem. Przyszła kolej na dokończenie ostatniej ściany, rozpoczętego dzień wcześniej szczytu na ścianie zachodniej. Po raz kolejny dały o sobie znać rusztowania i niestety straciliśmy całą godzinę, aby dobrze ustawić je ustawić. Samo przyklejanie brakującego kawałka ocieplenia również trwało godzinę. Na koniec dnia tradycyjny posiłek z grilla. Tym razem, nie rozbieraliśmy rusztowania, zostało w całości pozostawione przy ścianie zachodniej, z nadzieją, że nikt się na nie nie połakomi pojechaliśmy do domu. link do zdjęć - Ociepleniowa niedzielam, koniec klejenia styropianu - 01 maj 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.05.2005 16:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2005 Poniedziałek - siatka na styropian (pierwszy szczyt)02 maj 2005 Przyznam się, że z duża niepewnością jechałem rano na budowę, na szczęście nasze rusztowania nie przydały się nikomu i stały sobie spokojnie czekając na dalszy rozwój sytuacji. Ponieważ odpadło nam rozstawianie rusztowania, można było zacząć od razu kołkować i zacierać ścianę. Chłopaki zarządzili, że okołkują i zatrą tą część którą sięgną z rusztowania, po czym zaczynają kłaść na styropian klej i zatapiać w nim siatkę z włókna szklanego. Po raz kolejny okazało się, że najwięcej czasu zeszło na pracach w najwyższych miejscach ściany, głównie ze względów bezpieczeństwa. Gdy już przyszło zatapiać siatkę na wysokości okien poddasza, prace wyraźnie nabrały tempa. Następnie rozebraliśmy kawałki rusztowania i pozostałe rusztowania przesunęliśmy na boki. I znowu kołkowanie, zacieranie, klejenie i zatapianie siatki. Do tego doszły wklejone dwa narożniki oraz od dołu ściany również wklejone zostały narożniki. Te od dołu ściany wyprofilowano odpowiednio, aby woda mogła swobodnie skapywać ze ściany na ziemie. Tego dnia założonego planu nie udało się zrealizować, a wg założenia miało to być pokrycie klejem z siatką całej ściany zachodniej. Do szczęścia nie brakowało dużo, ale ponieważ chłopaki chcieli trochę wcześniej skończyć, nie mogłem im przecież kazać robić wbrew ich woli, tym bardziej że pomagają z dobrej woli i nie biorą ode mnie za to żadnych pieniędzy. Oczywiście nie obyło się bez grilla. link do zdjęć - Poniedziałek - siatka na styropian (pierwszy szczyt) - 02 maj 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 04.05.2005 16:59 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2005 Wtorek - siatka na styropian (drugi szczyt)03 maj 2005 Ostatni dzień długiego weekendu i zarazem ostatni dzień prac w tym ciągu. Raz, że koledzy od środy normalnie idą do pracy, a dwa że prognozy na środę zapowiadają deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz. Na początek dokończone zostały brakujące kawałki ściany zachodniej, która teraz wygląda już kompletnie inaczej, niż jeszcze tydzień temu. Nie straszą już te okropne wieńce i cegły pod nimi. Teraz najbardziej rażącymi elementami ściany są zabite deskami otwory okienne. Po zastanowienie się nad dalszym planem dalszych prac doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie jeśli chłopaki zaczną drugi szczyt i zrobią ile dadzą rady, najważniejsze aby zrobić tą część pracy która wymaga pracy na dużej wysokości, gdzie potrzeba dwóch ludzi, jednego do pracy, drugiego do asekuracji. Kolejna potyczka z rusztowaniami, tym razem pół godzinna i można było zabierać się za robotę. Metoda pracy ta sama co dzień wcześniej, najpierw szerokim pasem od góry do dołu. Na dole ponownie odpowiednio wyprofilowane narożniki. Tak na moje oko zrobione zostało około czterdziestu kilku metrów kwadratowych tej ściany, do zrobienia zostało około dwadzieścia pięć metrów kwadratowych. Na szczęście już nie tak wysoko, jak do tej pory, więc powinno już dalej pójść sprawniej. Tradycyjnie na koniec dnia grill. Plan działania na najbliższe dni jest następujący: w najbliższą sobotę, jeśli pozwoli pogoda to pojadę i okołkuję wszystkie brakujący płyty styropianowe, jeśli pójdzie mi to w miarę sprawnie to postaram się pozacierać ściany. Prace banalne, ale zabierające sporo czasu. W następną sobotę wraz z jednym z kolegów będziemy kleić dalej siatkę, sam się za to brać nie chce, wole poczekać i mieć to zrobione o wiele lepiej niźli sam bym to zrobił. W kolejną sobotę powinniśmy znowu pracować w składzie trzyosobowym i dobrze by było zakończyć zatapianie siatki. W drugi w tym miesiącu długi weekend (pod koniec maja) planujemy pogruntować wszystkie ściany oraz wykonać podbitkę. Czas pokaże czy uda się plany zrealizować. link do zdjęć - Wtorek - siatka na styropian (drugi szczyt) - 03 maj 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 08.05.2005 07:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Maja 2005 Sobotnie kołkowanie styropianu07 maj 2005 Patrząc na to co działo się za oknem w ciągu tygodnia, miałem duże wątpliwości czy uda się zrealizować sobotnie plany na budowie. Na szczęście aura zrobiła mi prezent i w sobota była całkiem przyjemnym pogodowo dniem. Tego dnia wyruszyłem na budowie niestety samotnie, ale nie było innego wyjścia. Plan działania zakładam okołkowanie wszystkich pozostałych płyt styropianu, oraz jeśli starczy czasu zatarcie ścian. Pracę rozpocząłem od ściany szczytowej, środek ściany jest już pokryty klejem z zatopioną siatkę, a boki nie były jeszcze nawet okołkowane. Prace posuwały się do przodu powoli, a to głównie za sprawą czynności dodatkowych, w postaci rozstawienia rusztowania. Taka robota w pojedynkę ma wiele minusów. Gdy tylko potrzeba coś czego się nie przewidziało i nie zabrało, albo na co brakło miejsca na rusztowaniu, to trzeba było schodzić na dół. Również przestawianie rusztowania zajmowało strasznie dużo czasu, gdyż trzeba było je rozebrać na elementy składowe i przenieść. We dwójkę było by łatwiej, bo można wziąć rusztowanie i przenieść w całości, zwłaszcza takie niewielkie jak to na którym pracowałem. Tak więc po dłuższym okresie czasu ściana szczytowa została okołkowana, pozacierana tarką do styropianu i zatarte klejem zostały kołki. Jeszcze tylko uzupełnienie szczelin w styropianie pianką i ściana przygotowana do klejenia siatki, ale to dopiero za tydzień. Następnie zająłem się ścianą tylną. Ze względu na fakt, że czas uciekał jak oszalały, to podarowałem sobie zacieranie styropianu, co z w powiązaniu z drobnym pomysłem racjonalizatorskim w temacie rusztowania, znacznie przyśpieszyło prace. Po skończeniu obrabiania tej ściany zrobiło się już naprawdę późno, postanowiłem, że w elewacji frontowej okołkuje tylko te płyty styropianowe, do których sięgnę bez rusztowania, w sumie poszło nieźle, bo nie okołkowałem tylko dwóch warstw styropianu pod samym okapem. Zdaje sobie sprawę, że plan prac na sobotę nie został w pełni zrealizowany, ale i tak co zrobiłem na pewno pomoże zaoszczędzić kilka godzin za tydzień, gdy będę miał ponownie do pomocy sąsiada. Będzie można zająć się klejem siatki na ścianach (no i zacieraniem tylnej elewacji). Zatem do słyszenia za tydzień. link do zdjęć - Sobotnie kołkowanie styropianu - 07 maj 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 08.05.2005 13:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Maja 2005 Huśtawka02 maj 2005 Nieco zaburzę chronologie wydarzeń, ale teraz dopiero zauważyłem, że do tej pory nie napisałem nic o huśtawce, która prawie od tygodnia stoi u nas na podwórku. W dniu między świętami, pierwszym i trzecim maja, w czasie, gdy ja pracowałem na budowie, na podwórku, a w zasadzie w części którą można już chyba nazwać placem zabaw, pojawiła się huśtawka. To efekt pracy dziadka Małgosi wraz z jej wujkiem. Kilka drewnianych żerdzi i konstrukcja gotowa. Jak na razie stoi jeszcze nie pomalowana impregnatem, ale to tylko kwestia czasu. No i okazałą się odrobinkę za wysoką, ale najważniejsze, że Małgosia ma już swoją huśtawkę. http://212.244.189.200/pics/dziecko/02maj2005/P5072118m.jpg więcej zdjęć na stronie www - galeria Małgosi 02 maj 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 14.05.2005 17:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2005 Dokończenie wklejania siatki na drugim szczycie14 maj 2005 Kolejna sobota na budowie. Nie żebym narzekał, wręcz przeciwnie, bardzo lubię spędzać czas na budowie, bez znaczenia czy to sobota, niedziela czy inny wtorek. Plan na ten dzień zakładał dokończenie wklejanie siatki na drugim szczycie oraz przygotowania ściany frontowej do klejenia siatki. Po tradycyjnej porannej kawie na budowie, rozstawiliśmy rusztowanie, przynieśliśmy potrzebne narzędzia i zabraliśmy się za robotę. Napisałem zabraliśmy się, gdyż dziś na budowie obsada dwuosobowa, ja i sąsiad. Z racji, że byliśmy we dwójkę zostałem awansowany z pomocnika naziemnego na pracownika na rusztowaniu. Przygotowałem dwa wiadra z klejem, dostałem pacę i zaczęliśmy kłaść klej na styropianie. Pierwsze moje ruchy pacą (tgz. grzebieniem) były nieporadne, ale po kilku chwilach podpatrzenia ruchów fachowca w czasie pracy, również i mi zaczęło to jako tako iść. Co prawda sąsiad wyrabiał normę dwa razy większa niż ja, ale cóż z tego skoro sam osobiście mogłem kłaść klej, a potem wklejać siatkę, a nie tylko być pomocnikiem do podawania materiałów. Po dwóch godzinach z hakiem pierwsza strona została w całości pokryta klejem z zatopioną siatką. Chwila przerwy i powtórka z rozrywki z drugą stroną szczytu. Przyszła kolejna na ścianę frontową, okołkowaliśmy płyty styropianu, w których jeszcze nie było kołków, następnie ściana została przy pomocy tarki wyrównana, a otwory i szczeliny zostały wypełnione pianką montażową. Nawet się nie obejrzeliśmy jak już przyszła pora wyjazdu do domu. Najważniejsze, że plan został zrealizowany. link do zdjęć - Dokończenie wklejania siatki na drugim szczycie - 14 maj 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 23.05.2005 11:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2005 Pora na ścianę frontową21 maj 2005 Sobota przywitała nas pięknym słoneczkiem, po deszczowym tygodniu to spora odmiana, ale działająca jak najbardziej pozytywnie. Tradycyjnie o ósmej rano wyjazd z domu na budowę, skład dwu osobowy, plan – wkleić siatkę na ścianie frontowej. Na budowie jeszcze cisza i spokój, tylko przyroda ćwierka z każdej strony, a lipy przed domem wyglądają już bardzo wiosennie. Nie była to jednak pora na podziwianie natury, ale pora na prace. Na początek wkleiliśmy od dołu narożniki, a następnie rozstawiliśmy rusztowanie i rozpoczęło się klejenie, sąsiad z rusztowania, a ja z ziemi. Tam gdzie była ściana bez żadnych niespodzianek (typu okno czy ganek) praca szła bardzo sprawnie. Pod dwóch godzinach doszliśmy już do ganku, no i tu właśnie zaczęły się schody. Najgorszy kawałek ściany to ten nad daszkiem ganku, ale pod główną połacią. Za mało ściany, że zostawić bez siatki, a za dużo żeby wklejać bez problemów. Mały kawałeczek, dosłownie z dwa metry kwadratowe, ale zajęło nam to prawie dwie godziny. Następnie przestawiliśmy rusztowania na drugą stronę ganku. Żeby się od razu nie stresować, zaczęliśmy od narożnika, ale że ściana o ponad metr krótsza, zatem znowu szybko doszliśmy do ganku. Tym razem o dziwo poszło troszkę sprawniej, ale to w głównej mierze zasługa innego układu krokwi na połaci dachowej. Po prostu było gdzie się wcisnąć. W ten oto sposób zrobiliśmy prawie całą ścianę frontową, brakowało tylko kawałka pod daszkiem od ganku. Sąsiad stwierdził, że lepiej to zostawić na potem, bo w razie jakby padał deszcz, to tu spokojnie można robić. Ponieważ czasowo nie było jeszcze najgorzej, zatem postanowiliśmy przygotować ścianę tylną do oklejania. Poszła w ruch tarka do styropianu i pianka montażowa. Po niecałej godzinie praca została zakończona. Jeszcze tylko małe pieczenie kiełbasek na grillu i wyjazd do domu. Dzień bardzo efektywnie spędzony, kolejne prace następnego dnia. link do zdjęć - Pora na ścianę frontową - 21 maj 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 23.05.2005 12:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Maja 2005 Wreszcie ostatnia ściana22 maj 2005 Od samego rana wyglądałem z niepokojem przez okno obserwując niebo. Prognozy zapowiadały opady, a przy deszczu nie ma co robić, klej będzie spływał po ścianie i będzie klapa. Kiedy wreszcie koło ósmej rano z nieba nie leciał jeszcze deszcz, choć chmury napierały, stwierdziliśmy że zaryzykujemy, najwyżej wrócimy do domu. W połowie drogi na budowę zaczęło padać, a momentami nawet porządnie lać. Jednak gdy dojechaliśmy do Grzędzic zaczęło się wypogadzać. Obejrzeliśmy przygotowaną wczoraj ścianę, na szczęście sucha, a więc można brać się za robotę. Dziś byliśmy w trzyosobowym składzie. Do pomocy mieliśmy mojego ojca, mieszał klej, podawał narzędzia, słowem mówiąc robił za pomocnika budowlanego. Z racji ze ściana około pięćdziesięciu metrów kwadratowych, a więc sporo, zatem trzeba było brać się ostro za robotę. Na szczęście ściana bez udziwnień typu ganek, więc robota szła bardzo sprawnie, a pomoc ojca w donoszeniu świeżego kleju okazała się strzałem w dziesiątkę. Po niecałych sześciu godzinach cała ściana była gotowa. Przy okazji okazało się, że zostanie prawie cała rolka siatki. Jeśli byśmy nie robili ganku to zostanie cała rolka, wiec postanowiłem, że ganku nie będziemy dziś kończyć, oddam w hurtowni całą rolkę siatki (wraz z pozostałym klejem i kołkami), a poproszę aby mi ucięli z rozpoczętej rolki osiem metrów kwadratowych. W ten sposób prawie już zakończyliśmy oklejanie domu siatką, pozostał tylko kawałek przy ganku, ale to zrobimy następnym razem, powiedzmy na rozgrzewkę. W przyszłym tygodniu mam wolny piątek, więc pojadę na budowę i zacznę gruntować ściany, a jeśli sąsiad również będzie miał wolne to on zabierze się za montowanie podbitki na szczytach. link do zdjęć - Wreszcie ostatnia ściana - 22 maj 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 28.05.2005 21:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Maja 2005 Początek gruntowania ścian27 maj 2005 Po wolnym czwartku, którego nie można było spożytkować na cele budowlane, nadszedł kolejny wolny dzień. Tym razem już nie było żadnych przeszkód, aby pojechać na budowę i popracować na swoim. Aby jednak nie było tak różowo, to jeszcze drodze na budowę zadzwonił telefon, z którego wynikało że mam się natychmiast stawić w pracy, bo jest awaria i musze to bardzo pilnie naprawić. Efekt był taki, że zamiast zacząć pracować na budowie od dziewiątej, to zacząłem dopiero od jedenastej. Kiedy wreszcie rozstawiłem rusztowania przy zachodniej ścianie szczytowej, rozpocząłem gruntowanie ściany. Układ był taki, że miałem gruntować tak wysoko jak tylko dam radę. Dałem radę pięć i pół metra, czyli powyżej połowy wysokości okien poddasza. Oczywiście praca w pojedynkę ma oprócz kilku zalet, również kilka wad. Nie ma np. kto podać narzędzia które leży sobie na ziemi, albo nie ma kto pomóc przenieść rusztowania. Ale to tylko takie drobne dodatki do ogólnej przyjemności jaką jest praca przy swoim domu. W sumie tego dnia udało się pomalować gruntem cały zachodni szczyt (do wysokości pięć i pół metra), oraz jeden pasek o szerokości dwóch metrów i wysokości również pięć i pół metra na drugim szczycie (wschodnim). Wszystko malowane dwukrotnie, ze względu na fakt, że ten grunt troszeczkę czasu będzie musiał sobie poleżeć zanim doczeka się tynku. Efekt jest taki, że mam niemal jedno kolorową, białą ścianę. I fajnie, wygląda ładnie. link do zdjęć - Początek gruntowania ścian - 27 maj 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 28.05.2005 21:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Maja 2005 Podbitka na jednym ze szczytów28 maj 2005 Jakoś tak się ostatnio składa, że soboty są dniami podczas których dzieje się na budowie najwięcej fajnych rzeczy. Tak też było i dziś. Dziś ponownie w obsadzie trzy osobowej. W planach rozpoczęcie robienia podbitki na zachodniej ścianie szczytowej. W tygodniu, podajże we wtorek kupiłem potrzebne panele PCV, listwy, kontrłaty, gwoździe i co tylko było potrzebne. Po rozstawieniu wysokiego rusztowania, rozpoczęliśmy najpierw od zagruntowania brakującego kawałka ściany. Gdy już pogruntowaliśmy pasek ściany, wzdłuż którego stało rusztowanie, rozpoczęło się to co najfajniejsze, czyli montaż podbitki. Pomysł na podbitkę jest taki, że na szczytach będzie ona położona prostopadle do ściany, po drodze po dwa kosze na płatwie i na murłaty. A za koszem od murłaty podbitka zmienia kierunek i idzie przez krótki kawałeczek równoległe do ściany szczytowej, by za chwile iść znowu prostopadle, ale już do ściany frontowej lub tylnej. Nie wiem czy to obrazowo wyjaśniłem, a jak nie to można zawsze zajrzeć na do galerii i zobaczyć o czym napisałem. Sam początek podbitki na górze szczytu poszedł dość sprawnie, dwie listy j i jeden narożnik zewnętrzny, w środek pocięte na wymiar panele i już zaczyna coś tam wyglądać. Schody zaczęły się przy pierwszej płatwi, krzywa jak diabli. Nie było innego wyboru, trzeba było zrobić konstrukcje pod podbitkę. No i zaczęło się precyzyjne docinanie, wycinanie, przytwierdzanie itd. Następnie znowu przy listwach było sporo zabawy w wycinanie odpowiedniego kształtu. Kiedy wreszcie udało się pomocować do przygotowanej konstrukcji listwy, to wypełnienie ich panelami było już tylko formalnością. I ponownie kawałeczek łatwej i szybkiej roboty i już jesteśmy przy murłacie. Tu znowu zabawa z konstrukcją kosza, potem z listwami, a godzinki nieubłagalnie uciekały. Zaraz za murłatą nastąpiła zmiana kierunku układania paneli, koniecznie okazało się zrobienie małego szkieleciku z kontrłat, aby dobrze przymocować panele. Nigdy bym nie powiedział, że robienie podbitki zajmuje tyle czasu, dziś robiliśmy dziesięć godzin, a zrobione zostało zaledwie lekko ponad pół jednego szczytu. W międzyczasie pomalowałem jeszcze farbą kawałek ściany frontowej, nad którym to kawałkiem również pojawił się kawalątek podbitki. Nasza podbitka konstrukcyjnie wygląda nieco inaczej niż dziewięćdziesiąt procent podbitek jakie się wykonuje. Nie chcieliśmy całego okapu zamykać jednym dużym koszem, gdyż takie coś jest wizualnie bardzo ciężkie. Wymyśliliśmy inaczej i bardzo nam się to podoba, ale jak to powiedział dziś mój kolega, to kwestia gustu. Fakt, że nasz pomysł kosztuje nieco więcej pracy, ale w końcu podbitka ma być na długie, długie lata. link do zdjęć - Podbitka na jednym ze szczytów - 28 maj 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 30.05.2005 11:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Maja 2005 Gruntowanie ściany tylnej29 maj 2005 Od kilku dni pogoda wymarzona do wypoczywania, a nie do pracy na budowie. Cóż jednak zrobić skoro terminy gonią, trzeba zakasać rękawy i pojechać popracować w niedziele. Plan na ten dzień zakładał pogruntowanie całej tylnej ściany budynku, a gdyby zupełnie przypadkiem udało się jeszcze pogruntować cośkolwiek więcej to było by lepiej niż dobrze. Jak już napisałem, żar lał się z nieba niesamowity. Zatem trzeba było ograniczyć ubranie robocze do minimum, bo inaczej można się było ugotować. Zatem w krótkich spodenkach i koszulce (i oczywiście czapce na głowie) zabrałem się za prace. Oczywiście najpierw trochę prac przygotowawczych, typu rozstawianie rusztowań. Pomyślałem trochę i wymyśliłem, że rozstawie dwa słupki rusztowań, z przerwą między nimi na szerokość rusztowania, na górę deski i dzięki temu dostanę zupełnie gratis dostęp do dodatkowego kawałka ściany. W ten sposób po rozstawieniu rusztowań miałem od razu dostęp do połowy długości ściany. Zatem pędzel w rękę, w drugą wiaderko z gruntem i do roboty. Praca szła dość sprawnie, oczywiście nie zwracając uwagi na grzejące w plecy słońce. Malowanie oczywiście dwukrotne, najpierw górna część ściany z rusztowania, potem dolna. I tak po kolei paskami po dwa metry szerokości. Po pięciu godzinach cała ściana była pogruntowana i bialutka jak śnieg. Niestety to było wszystko na co było mnie tego dnia stać, słońce i temperatura zrobiły swoje. Generalnie jestem zadowolony z wykonanej pracy, w ten sposób już ponad połowa ścian jest pogruntowana, a reszta też wkrótce się tego doczeka. link do zdjęć - Gruntowanie ściany tylnej - 29 maj 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maksiu 31.05.2005 21:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2005 A w około jest zielono30 maj 2005 Deszczowy poniedziałek, po upalnym weekendzie przyniósł wreszcie odrobinę ochłody i odpoczynku. Po pracy pojechałem sobie spokojnie na budowę, gdyż chciałem wykorzystać fakt, że mam przed płotem lekko porytą ziemie, no i drugi fakt, że popadało odrobinkę. Najpierw jednak kilka słów wyjaśnienia, skąd ta poryta ziemia. Otóż w zeszłą środę prosiłem sąsiada, aby skosił mi zielsko przed płotem i na działce, zostawiłem mu klucz do kłódki i pojechałem do domu. W piątek rano zielsko już nie było wysokie, były już tylko długie, zmieniło orientacje przestrzenna z pionowej na poziomą. A przed płotem widać zielsko musiało być wyjątkowo uparte skoro sąsiad musiał tak poryć ziemię, aby wykosić je. No i trzeba było skorzystać z okazji i czym prędzej wysiać tam trawkę. Kupiłem kilową paczkę trawy marki trawa i pojechałem na budowę. Zdaje sobie doskonale sprawę, że trawnik zakłada się zupełnie inaczej, niż ja to zrobiłem, ale chodzi mi na razie tylko o to, aby zielenina przed płotem mogła się choćby troszkę dawać kontrolować przy pomocy kosiarki. A na śliczny równiutki trawniczek przyjdzie jeszcze pora. Tak więc po zebraniu resztek zielska i porządnym zlaniu wodą przyszłego trawnika, wysiałem tam trawkę. Zobaczymy za kilka tygodni czy coś z tego będzie. Nawet jeśli nie, to przynajmniej odpocząłem odrobinkę przy tej robocie. link do zdjęć - A w około jest zielono - 30 maj 2005 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.