Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik Maksia


Recommended Posts

Prace wokół domu

16-17 lipiec 2005

 

Dziś napisze coś, co jeszcze nie tak dawno w ogóle nie przeszło by mi przez usta, wyobraźcie sobie, że w sobotę nie zrobiłem niczego na budowie, byłem tam co prawda, ale tylko godzinkę i jedyne co zrobiłem to pomierzyłem ściany, na potrzeby podliczenia powierzchni ścian do tynków. Niestety powodem takiego stanu była dodatkowa praca jaką wziąłem sobie na barki, nie podejrzewałem że będzie mnie kosztować tyle wysiłku, ale skoro się już ją zaczęło to trzeba skończyć. Wracając jednak do budowy, pomiary poszły w miarę sprawnie, wszystko skrupulatnie zapisałem z kajeciku i pojechałem do domku. Następnego dnia, w niedziele, przyjechałem na budowę koło dziewiątej rano. Plan zakładał prace wokół domu, głównie koszenie i porządkowanie. Najpierw doprowadziłem do ładu drzewa rosnące przed moją działką, są to lipy i wymagały drobnych podcięć. W zasadzie to nie tyle podcięć co wycięcia odrostów wystających z ziemi koło głównego pnia. Temat o tyle ważny, że te odrosty kompletnie zasłaniały mi wyjazd z działki i zawsze jak wyjeżdżałem to musiałem bardzo mocno uważać, aby nie wjechać komuś innemu pod koła. Gdy z tym się już uporałem przyszła kolej na koszenie, przed działeczką jeśli ktoś dobrze pamięta posiałem kiedyś trawkę, oczywiście bez specjalnych przygotowań, po prostu wysiałem nasionka korzystając z tego ze ziemia była zruszona. Po ścięciu zielska okazało się, że gdzieniegdzie już wyszła z ziemi trawka. Pewnie wyszła by już dawno gdybym ją podlewał, ale jakoś tak się złożyło, że zawsze było coś pilniejszego do zrobienia. Ostatnio troszkę popadało, więc jest nadzieja, że i trawka troszkę ruszy. Gdy już przed działeczką był porządek przyszła kolej i na sama działkę, ponad dwie godziny koszenia i wszystko wyglądało już o wiele lepiej. Kolejne koszenie pewnie za dwa tygodnie.

 

link do zdjęć - Prace wokół domu - 17 lipiec 2005

 

Tym razem pozdrowienia na nietypową literkę, bo na Y , czyli dla YaMarzena.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 362
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Tynki – obrzutka zwana szprycem

20-22 lipiec 2005

 

Ni stąd ni zowąd, z pewnych przyczyn o których nie warto pisać, niespodziewanie przyszło nam robić w domu tynki o trzy tygodnie przed czasem. W sumie dowiedziałem się o tym już w poprzednim tygodniu, w piątek. Niestety połowa miesiąca nie jest najlepszym okresem na rozpoczynanie poważnych prac, głównie ze względów czysto finansowych. Nic to jednak, trzeba było zewrzeć szeregi i wziąć się za bary z nowym wyzwaniem. Pierwotnie prace miały się już zacząć we wtorek, ale tak wyszło, że pojawiła się jednodniowa obsuwa. Za to już w środę z samego rana przywiozłem na budowę kolegę który będzie wykonywał u mnie tynki. Zdecydowaliśmy się na tynki cementowo-wapienne, ręczne. Na początek do wykonania będą tynki na całym parterze plus klatka schodowa. Po podliczeniu wyszło mi 245m2 ścian i 78 m2 sufitów. Ponieważ materiały ściągnąłem na budowę już dzień wcześniej, to w środę od samego rana można było brać się za robotę, na początek obrzutka na wszystkich ścianach i sufitach. Ja niestety nie mam urlopu, dopiero za trzy tygodnie, wiec pojechałem do pracy zostawiając kolegę samego na moim włościach. Gdy zajrzałem na budowę w trakcie dnia, cała łazienka była już obrobiona, a kolega zajmował się pomieszczeniem gospodarczym. Jeszcze większe zdziwienie czekało mnie po południu, gdy okazało się, że zrobiona jest już cała lewa strona parteru (pom. gospodarcze, łazienka i pokój) oraz więcej jak pół korytarza. Policzyłem sobie w domu, w sumie 105m2 ścian i 33m2 sufitów. Kolejnego dnia było jeszcze lepiej skończony został korytarz, zrobiona cała klatka schodowa i cały salon, do zrobienia pozostało tylko położenie obrzutki w kuchni (i też nie całej, bo kawałeczek już był zrobiony). Musze przyznać, że tempo jakie narzucił kolega lekko mnie zaniepokoiło, a zatem poprosiłem kierownika budowy, aby rzucił okiem na efekty. Kierownik przyjechał w piątek, ocena była jednoznaczna ‘wszystko w najlepszym porządku, robota zrobiona bardzo dobrze, pracownik zna się na rzeczy i wie co robi’. Muszę napisać, że mój kierownik nie chwali ludzi, jeśli na to naprawdę nie zasługują, a zatem skoro on wyraził taką opinię, to mnie to uspokoiło. Szczerze mówiąc to sam miałem podobne odczucia, ale że tynki u mnie pierwszy raz i nie miałem wcześniej żadnych doświadczeń z tynkami to wolałem zasięgnąć porady fachowca. W piątek kolega dokończył kuchnie i próbował położyć kawałek docelowego tynku w łazience. Próba jednak zakończyła się niepowodzeniem, ale bynajmniej nie z winy kolegi, ale raczej mojej. Konkretnie poszło o piasek, ponieważ zostało mi sporo piasku od etapu stanu surowego, zapytałem czy ten piasek nadaje się do tynkowania. Na obrzutkę miał się nadawać bez problemu (oczywiście po przesianiu przez sito), a czy na tynk pod kafelki to mieliśmy się dopiero przekonać. No i przekonaliśmy się, że nie. Piasek był zbyt ostry, jak to określił kolega. No mówi się trudno, grunt że na obrzutkę się nadawał. W piątek kolega dostawił jeszcze malutką ściankę w łazience, w pierwszym wariancie miała tam być pół okrągła kabina prysznicowa, ale po przejrzeniu katalogów z cenami doszliśmy do wniosku, że zostaniemy przy kabinie narożnej, o wiele tańszej. Dlatego właśnie była potrzebna ta ścianka, po prostu trzeba było zrobić sobie kąt w którym stanie kabina prysznicowa. Wykorzystaliśmy kawałek komina i do niego dostawiliśmy ściankę. Teraz łazienka została umownie podzielona na dwie części, w pierwszej będzie umywalka i lustro, a w drugiej kabina prysznicowa i kibelek. Tym samym nasz projekt jeszcze bardziej stał się podobny do prymulek (tzn. do „domu w prymulkach). Na razie takie rozwiązanie podoba nam się, mamy nadzieje że będzie się podobało jeszcze przez długi czas. W ten sposób w ciągu trzech dni cały parter domu zmienił lekko swoje oblicze, teraz czas na tynki już konkretne i dopiero będzie widać efekty.

 

link do zdjęć - Tynki - dzień pierwszy - obrzutka - 20 lipiec 2005

link do zdjęć - Tynki - dzień drugi - obrzutka - 21 lipiec 2005

link do zdjęć - Tynki - dzień trzeci - obrzutka - 22 lipiec 2005

 

Tym razem pozdrowienia mogą być tylko na jedną jedyną literkę, czyli na E, oczywiście dla młodej mamusi, czyli Emems'a

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podbitka, gipsowanie, porządki

23 lipiec 2005

 

Po niezbyt fortunnej poprzedniej sobocie, tym razem już nie dałem sobie wcisnąć na sobotę żadnej pracy w pracy i pojechałem oczywiście na budowę. Do wykonania zostało kilka drobnych, aczkolwiek ważnych spraw. Na pierwszy ogień poszło dokończenie podbitki, praca niby prosta, bo cała konstrukcja i kształtki były już na miejscu, ale i tak zeszła na to prawie godzina. W każdym razie temat podbitki mam już prawie zamknięty. Napisałem prawie, bo została jeszcze do zrobienia podbitka po gankiem, pierwotnie nie miałem jej robić teraz, ale dobrze, że w trakcie pomierzyłem sobie wymiary i okazało się, że nie ma jak ciąć paneli na ganek, tak aby nie było zbyt wiele odpadów. Bo zarówno przy panelach dwu i pół metrowych zostaje spory kawałek, a przy panelach trzymetrowych brakuje dwudziestu centymetrów, aby wyszły z niego dwa kawałki. W każdym razie stwierdziłem, że musze już zacząć wycinać sobie potrzebne długości paneli przy robieniu podbitki dachowej, bo wtedy z resztek można jeszcze prawie wszystko wykorzystać. W ten sposób przygotowałem sobie komplet przyciętych prawie na wymiar paneli na ganek. Jednak temat podbitki na ganku to sprawa następnej soboty. Kolejną pracą było wykucie rowków i schowanie kabli. Jeden to przewód od zasilania przyszłego garażu, a drugi to kabel od domofonu. Kilka minut stukania i było wszystko gotowe. Ostatnia praca tej soboty była bardzo monotematyczna i nudna, ale niestety konieczna. Musiałem powynosić wszystko z parteru na poddasze, tak aby nie przeszkadzało w robieniu tynków, a przy okazji od razu troszkę posprzątałem. Śmieci popakowałem w worki, gruz wywaliłem w miejsce gdzie będzie kiedyś taras. Inne rzeczy jak materiały, drobne narzędzia, troszkę styropianu, też wyniosłem na górę. Na dole zostały tylko materiały na tynki, kobyłki, deski, taczka i betoniarka. Zresztą z tą ostatnią miałbym kłopot z wniesieniem jej na górę, gdyby oczywiście zaszła taka potrzeba. Nawet nie wiem kiedy minęły ponad dwie godziny, nie muszę chyba dodawać, że przy okazji znalazło się parę rzeczy które niegdyś zaginęły, a teraz cudownie się odnalazły. Po posprzątaniu zrobiło się na parterze sporo miejsca i pomieszczenia jakby się powiększyły optycznie. Od poniedziałku lecimy dalej z tynkami, mam nadzieje, że będę się miał szybko czym pochwalić.

 

link do zdjęć - Podbitka, gipsowanie, porządki - 23 lipiec 2005

 

Tym razem pozdrowienia na literkę I, czyli dla wrocławskiego szpiega, dla niewtajemniczonych - dla Ivonesci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki - zaczynamy od łazienki

25-27 lipiec 2005

 

Od poniedziałku rozpoczęliśmy to co najlepsze, czyli właściwe tynki. Na początek łazienka. Jak już wcześniej pisałem, robiliśmy próbę w łazience z tynkiem na grubym piasku i okazało się że tak nie da rady. Kupiłem zatem wywrotkę piasku typowo pod tynki i kolega rozpoczął tynkowanie od tej ściany na której była robiona próba. Najpierw podrównał troszkę ten kawałek zrobiony grubym piaskiem, a potem poleciał już dalej. Żeby być w zgodzie z prawdą to najpierw zaczął od sufitu, a dopiero potem zabrał się za tą ścianę. Gdy przyjechałem w trakcie dnia z wapnem przyjrzałem się tej ścianie i wydawało mi się, że jest jakaś dziwna. Sprawdziłem łatą, było prosto. Gdy po pracy przyjechałem zabrać kolegę, znowu ta ściana wydała mi się dziwna, a ponadto druga też wyglądała jakoś nie całkiem normalnie. Sprawdziłem poziomicą, był pion. Najdziwniejsze było to, że jak sprawdzałem wcześniej ściany to były naprawdę względnie proste, a teraz okazywało się, że trzeba nadrzucać sporo tynku. Jednak pomiary poziomicą mnie uspokoiły. Następnego dnia, poszły do roboty kolejne ściany w łazience i znowu coś mi nie pasowało. Dopiero po południu okazało się co. Powód był bardzo prozaiczny, a zarazem wyjątkowo wredny. Okazało się, że poziomica nie trzyma pionu i nadaje się jedynie na śmietnik. Gdy przyłożyliśmy do ściany dwumetrową łatę i do niej małą pół metrową poziomce okazało się, że odchył od pionu jest jak diabli. Wyobraźcie sobie moją złość, jak okazało się, że z takiego powodu prawie dwa dni robocze poszły na marne, a o materiale nie wspomnę nawet. Pożytek był przynajmniej taki, że zostały zrobione dwa sufity, w łazience i w pomieszczeniu gospodarczym, a poziomica poziom pokazywała dobrze (bo to inne oczko niż to od pionu). Cóż było robić, trzeba było połowę zrobionych już ścian skuć i zacząć od początku. Gdy przyjechałem w środę po pracy, cała łazienka była już prawie gotowa (zostały dosłowne drobne szczególiki), a ponadto kawałek ściany w pomieszczeniu gospodarczym był otynkowany. Sam kolega też był zadowolony, bo stwierdził, że teraz gdy można złapać prawdziwe piony, to idzie o wiele mniej zaprawy i szybciej się robi.

 

link do zdjęć - Tynki łazienka - dzień pierwszy - 25 lipiec 2005

link do zdjęć - Tynki łazienka - dzień drugi - 26 lipiec 2005

link do zdjęć - Tynki łazienka - dzień trzeci - 27 lipiec 2005

 

Kontynuujemy pozdrowienia na literkę E, tym razem pozdrowienia dla Ew-ki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki - pomieszczenie gospodarcze

28-29 lipiec 2005

 

Po łazience przyszła kolej na kolejne pomieszczenie, tym razem gospodarcze. Powierzchnia ścian 30,66 m2, powierzchnia sufitu 7,2 m2. W czwartek kolega zaczął od sufitu, ale nie w tym pomieszczeniu, ale w pokoju gościnnym, szło mu nawet sprawnie.. Sufit został zatarty wstępnie, po czym kolega wziął się za ściany w pomieszczeniu gospodarczym (tam sufit był zrobiony w środę). Przez cały dzień zrobił około 60 procent ścian. W piątek rano, chciał zatrzeć na gotowo sufit w pokoju gościnnym, okazało się, że się nie da, bo tynk już tak związał iż nie dał się formować. Zaczęła się po prostu zmieniać pogoda i zrobiło się zdecydowanie cieplej, co od razu odbiło się na pracy, po prostu zaprawa tynkarska zaczęła dużo szybciej wiązać. Stąd tak wyszło, cóż było robić, kolega cienką warstewką przeleciał jeszcze raz sufit, aż że nadał nie wyglądało to tak jak powinno, kolega zobowiązał się, że jak kupie worek gładzi to zrobi mi sufit na gotowo, trzymam za słowo. Temat sufitu zdominował piątek, reszta dnia to kolejne kawałki tynku w pomieszczeniu gospodarczym. Niestety nie zostało ono skończone, ale zostało naprawdę niewiele. Obejrzałem sobie dotychczas zrobione ściany i zdecydowałem, że jednak kupie listwy tynkarskie, ściany może nie są aż tak krzywe, ale skoro mogą być jeszcze prostsze to czemu by nie miały takie być. Generalnie do poprawy są dwie małe ścianki w łazience, reszta w do przyjęcia. W pomieszczeni gospodarczym do poprawki tylko kawałeczek nad drzwiami i to tez tylko minimalnie.

 

link do zdjęć - Tynki, pomieszczenie gospodarcze - dzień pierwszy - 28 lipiec 2005

link do zdjęć - Tynki, pomieszczenie gospodarcze - dzień drugi - 29 lipiec 2005

 

 

Tym razem pozdrowienia na literkę A, czyli dla Agacki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podbitka pod gankiem

30 lipiec 2005

 

Po całym tygodniu tynkarskim, w sobotę mała odmiana. Tym razem mogłem zająć się podbitką ganku. Najpierw było sporo myślenia i drapania się w głowę, aby wymyślić jak to zrobić, aby było ładnie. Kiedy wreszcie pomysł się znalazł, przyszła kolej na wykonanie. Do tej pory wydawało mi się, że nie może być nic gorszego do wykonania niż kosze wokół murłaty czy płatwi, ale już się przekonałem że ganek bije to wszystko na głowę. Gdy popatrzycie na zdjęcia mojej sobotniej pracy to zapewne zdziwicie się jak mało udało się zrobić, ale zapewniam was że to efekt sześciu godzin pracy. Czasu na myślenie nie liczę. Główny problem polega na tym, że jest to praca bardzo nie wygodna, bo wszędzie ciasno i nie ma nawet jak porządnie rozstawić rusztowania, a po drugie jest to naprawdę żmudna robota, docinanie wszystkiego na milimetry, jakieś dziwne podcięcia na kształtkach, no cóż zachciało się ganku to teraz trzeba ‘cierpieć’. Ale żeby nie popaść w takie smętny ton, to napiszę że w sumie udało mi się uzyskać taki efekt jaki oczekiwałem. Plany na sobotę były większe, ale udało się tylko to co się udało. Za tydzień zaczynam urlop to będzie więcej czasu do spędzenia na budowie.

 

link do zdjęć - Podbitka pod gankiem - 30 lipiec 2005

 

 

Tym razem pozdrowienia na literkę K, czyli dla Kgadzina

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki – pokój gościnny i poprawki w łazience i pomieszczeniu gospodarczym

02-04 sierpień 2005

 

Po weekendowym odpoczynku, okazało się, że również poniedziałek będzie dniem bezczynności na budowie, no cóż nie płacę koledze za godziny, a za metry, więc to jego sprawa kiedy będzie robił. Dla mnie tynki to i tak ostatnia z dużych prac w tym roku, więc się specjalnie nie spieszy (oczywiście, byle nas zima nie zastała :) ). W każdym razie tydzień roboczy zaczęliśmy od wtorku. Najpierw kolega popoprawiał wszystko co mu kazałem w łazience i pomieszczeniu gospodarczym, a że się trochę tego zebrało to zeszedł prawie cały dzień. Przynajmniej te dwa pomieszczenia mam zrobione na gotowo, albo tak mi się tylko wydaje, jutro będzie na budowie kierownik to dowiem się prawdy o moich tynkach. Tego dnia starczyło jeszcze tylko czasu na zamontowanie listew tynkarskich na dwóch ścianach w pokoju gościnnym. Od środy już na całego poszła robota z tynkami w tym pokoju. W między czasie mieliśmy jeszcze na budowie malutki wypadek, ale spokojnie nic się nikomu nie stało. To raczej sprawa bardziej techniczna. Stało się tak, że widocznie zbyt kiepsko połączyłem przewody zasilające we włączniku w betoniarce i na skutek drgań jedna faza wysunęła się spod blaszki mocującej i zwarła się z druga fazą. Efekt taki ze ostro błysnęło w wyłączniku i wywaliło dwa bezpieczniki. A że kolega z prądem nie bardzo, więc zadzwonił do mnie. No może nie całkiem do mnie, ale do Agnieszki, bo ona ma teraz mój stary telefon, a ona do mnie, a ja czym prędzej przyjechałem. Do wymiany wyłącznik, stopiony w środeczku, ale na szczęście niż poważniejszego betoniarce się nie stało. Po wymianie wyłącznika wszystko znowu zaczęło działać. W czwartek ciąg dalszy, gdy przyjechałem po pracy miałem już otynkowane trzy ściany w pokoju gościnnym i na jutro zostanie tylko jedna. A jutro ostatni dzień w pracy przed urlopem, od poniedziałku tylko budowa, budowa, budowa

 

link do zdjęć - Tynki, pokój gościnny - dzień drugi - 04 sierpień2005

link do zdjęć - Tynki, pokój gościnny - dzień pierwszy- 03 sierpień2005

link do zdjęć - Poprawki w łazience i pomieszczeniu gospodarczym - 02 sierpień 2005

 

Tym razem pozdrowienia na literkę J, dla koleżanki Jagny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Tynki, pokój gościnny - dzień trzeci

05 sierpień 2005

 

Jak przystało na koniec tygodnia, warto by zamknąć pewien etap prac. Dobrze się zatem złożyło, że wypadło akurat na koniec robienia tynków w pokoju gościnnym. Do zrobienia została ostatnia ściana, oraz troszkę poprawek na tej ścianie z oknem. Wszystko by było fajnie, gdyby nie te paskudne cegły na których opiera się strop. Gdyby była ich tylko jedna warstwa to by nie było kłopotu, ale są trzy warstwy i niestety musze przyznać się, że to był po prostu błąd, że się na to zgodziłem. Te cegły już raz mi się dały we znaki, jak robiliśmy instalacje elektryczną, a teraz ponowne są powodem lekkiego stresu. W każdym razie, na koniec dnia wszystko było gotowe. Muszę się przyznać, że dom z tynkami wygląda już zupełnie inaczej, zaczyna przypominać (trzeba jeszcze mimo wszystko mocno popracować z wyobraźnią) taki w którym się mieszka.

 

link do zdjęć - Tynki, pokój gościnny, dzień trzeci - 05 sierpień 2005

 

Rozpoczynając nową serie pozdrowień, otwieramy od literki R, czyli dla Renatki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porządki w pomieszczeniu gospodarczym

06 sierpień 2005

 

Można by w zasadzie napisać, że ta sobota to pierwszy dzień urlopu, choć przecież w sobotę i tak nie pracuje, więc nie wiem czy to już urlop, czy tez zaczyna się on dopiero od poniedziałku. W każdym razie, jak przystało na sobotę, oczywiście pojechałem na budowę. W planach było dokończenie podbitki na ganku, jednak gdy przyjechałem i wypakowałem z samochodu narzędzia, to okazało się, że nie zabrałem z domu wkrętarki, a bez niej robota nie ma sensu, no chyba ze ktoś lubi wkręcać wkręty w drewno śrubokrętem, ja w każdym razie na pewno na to nie miałem ochoty. A skoro główny punkt dnia odpadł w przedbiegach, zatem trzeba było znaleźć sobie coś innego do roboty, a na budowie nie ma z tym problemu, zawsze się coś znajdzie. Wybór padł na sprzątanie po tynkach, postanowiłem rozpocząć od pierwszego pomieszczenia które było tynkowane, czyli od pomieszczenia gospodarczego. Można by powiedzieć, że sprzątanie to nic wielkiego. Ale to zdanie przestaje brzmieć logicznie, jeśli chodzi o sprzątanie po tynkach cementowo-wapiennych robionych ręcznie. Takie niby nie duże pomieszczenie (7m2), ale doprowadzenie go do stanu przedtynkowego zajęło mi prawie pięć godzin. Częstokroć na kolanach, z przecinakiem i młotkiem w ręku odkuwałem od chudziaka kawałki zaprawy tynkarskiej. Przynajmniej wiem, że tynki mam solidne, skoro na chudziaku tam mocno się trzymały. Szczerze mówiąc jestem lekko przerażony porządkami w pozostałych pomieszczeniach, ale może nie będzie tak źle, czas pokaże.

 

link do zdjęć - Porządki w pomieszczeniu gospodarczym - 06 sierpień 2005

 

Tradycyjne pozdrowienia kieruje tym razem do koleżanki Anny Wiśniewskiej, jednoczesnie życząc wiele zdrowia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki, korytarz, przedsionek - sufity

08 sierpień 2005

 

Nowy tydzień, nowe zadania przed nami. Przede wszystkim konieczna okazała się jeszcze jedna poprawka w pokoju gościnnym, jednak ściana z oknem nie dawała mi spokoju, można by nawet rzecz że zacząłem się jej czepiać, ale w końcu chodzi o to, aby tynki były zrobione jak się należy. Do tego wszystkiego doszła jeszcze jedna poprawka w łazience, ta okazała się większa niż ta pokoju gościnnym. Generalnie wychodzi na to, że nie wolno mi dawać do ręki przyrządów, bo się zawsze czegoś przyczepie. Kiedy wreszcie kolega uporał się z moimi wymysłami, przyszła kolej na nowe prace. Na początek poszły do otynkowania sufity w wiatrołapie i w korytarzu, w sumie prawie dwanaście i pół metra kwadratowego. Czasu starczyło jeszcze tylko na kawałeczek ściany. Generalnie można powiedzieć, że dzień efektywnie spędzony. Oby tak dalej.

 

link do zdjęć - Tynki, korytarz, przedsionek,sufity - 08 sierpień 2005

 

Rozpoczyna serię pozdrowienia dla sląskiej sekcji KK, dziś dla Jamlesa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki, korytarz - ściany

09 sierpień 2005

 

Ciąg dalszy robienia tynków w korytarzu. Praca o tyle mało ciekawa, że jest tam cała masa drzwi które wymagają odeskowania. Wiele czasu traci się zatem na czynności przygotowawcze. Na szczęście korytarz nie jest zbyt duży i trochę się pomęczymy i skończy się go tynkować. Oczywiście klasycznym zadaniem przy tynkowaniu było, przekuwanie puszek pod gniazda i wyłączniki. Zakładane wcześniej półtora centymetra tynku jest rzadko gdzie osiągalne, przeważnie wychodzi około dwa centymetry, a że pogipsowałem puszki solidnie to zdarza się, że puszka nie chce dać się odkuć, a ja już się podda to okazuje się, że jest połamana. Na szczęście mam jeszcze troszkę puszek na zapasie i można je wymienić. Wynikiem pracy całego dnia było wykonanie około osiemdziesięciu procent całego korytarza.

 

link do zdjęć - Tynki, korytarz, ściany - 09 sierpień 2005

 

Serii pozdrowienia dla sląskiej sekcji KK ciąg dalszy, dziś dla Bodzia_g

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki, klatka schodowa, szpachlowanie sufitu w pokoju gościnnym, podbitka na ganku

10 sierpień 2005

 

Kolejny dzień tynków, ale dziś nie tylko tynki. Ja rozpocząłem dzień od dawno odkładanej roboty, czyli dokończenia robienia podbitki na ganku. W tym czasie kolega eksperymentalnie rozpoczął szpachlowanie sufitu w pokoju gościnnym białą gładzią ‘Akryl Putz’. Eksperyment ten spowodowany został przez nieciekawe wykonanie sufitu w tym pokoju. Nie pamiętam czy pisałem o tym, może więc w kilku słowach nakreślę sytuacje. W zeszłym tygodniu tynkowaliśmy sufit w w/w pokoju, został on zarzucony z samego rana, ale nie bardzo chciał podciągać, bardzo długo był w stanie pływającym i było jak go zatrzeć, aby był śliczny i gładki. Skoro on tak wolno wysychał, to kolega stwierdził, że spokojnie będzie go można zatrzeć w piątek rano i zabrał się za inną prace. Pod wieczór zrobiło się wyczuwalnie dużo cieplej i gdy pojechaliśmy następnego dnia na budowę okazało się, że sufit wysechł na kamień, no i zrobił się kłopot. Troszkę go udało się zetrzeć, do stanu względnie prostego, na to poszła jeszcze cieniutka warstewka nowej zaprawy, ale siłą rzeczy cienka warstwa spowodowała efekt, który nazwałem efektem kornika, czyli był mocno porysowany. Dlatego, kolega zaproponował, że zaszpachluje mi ten sufit na gotowo (wraz z przetarciem). Nazwałem to eksperymentem, bo nie wiedziałem jak to wyjdzie na tak porysowanym suficie. Efekt okazał się bardzo dobry, co prawda jeszcze sufit czeka przetarcie, ale przy okazji kolega dostał nowe zlecenie, poszpachluje wszystkie sufity w domu. W czasie gdy kolega bawił się z sufitem, ja ostro walczyłem z podbitką na ganku, muszę się przyznać, że szło jak po grudzie, a to zabrakło kontrłat na konstrukcje, a to skończyły się wkręty. Ale nie poddawałem się i pod koniec dnia miałem gotową całą jedną stronę podbitki zrobioną. Kolega po skończeniu sufitu, zabrał się za tynkowanie klatki schodowej. Klatka to zdecydowanie najmniej doceniana część domu, niby służy tylko i wyłącznie do komunikacji, ale za to ile tam jest ścian. U mnie wychodzi ponad trzydzieści metrów kwadratowych.

 

link do zdjęć - Tynki, klatka schodowa, szpachlowanie sufitu w pokoju gościnnym, podbitka na ganku - 10 sierpień 2005

 

Dziś pozdrowienia dla koleżanki Agniesii

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki, klatka schodowa, podbitka na ganku

11 sierpień 2005

 

Ponieważ w dniu poprzednim dopiero rozpoczęliśmy robić tynki na klatce schodowej, a jak już pisałem jest tych metrów do otynkowania całkiem sporo, więc dziś ciąg dalszy. Tynkowanie klatki schodowej niesie ze sobą problem rozstawienia rusztowania, szerokość klatki nie jest zbyt duża, ale wysokość już tak, a dodatkowy kłopot to wszechobecne schody. Od czego jednak głowa, wystarczyło pomyśleć i znaleźliśmy szybko rozwiązanie, w dodatku całkiem bezpieczne z punktu widzenia bhp. Praca od razu ruszyła do przodu. A ja zabrałem się, że ostateczne dokończenie podbitki na ganku, pozostało dosłownie do zamontowania kilka paneli. Oczywiście to były te najgorsze panele, na samej górze. Męczyłem się z nimi prawie półtorej godziny, ale się udało, podbitka została skończona. Ponieważ i tak już wszedłem na konstrukcje ganku to pogruntowałem jeszcze raz kawałek ściany znajdujący się pod gankiem, teraz już byłem pewien, że jest to zrobione porządnie, a przy okazji wygląda ślicznie biało. W tym czasie na klatce schodowej przybywało tynków, gdybyśmy zostali na budowie jeszcze półtorej godziny dłużej to cała klatka została by skończona. Tak się, jednak nie stało, kawałek został do zrobienia na dzień nastepny.

 

link do zdjęć - Tynki, klatka schodowa, podbitka na ganku - 11 sierpień 2005

 

Ponieważ dawno nie pozdrawiałem nikogo z GSz, zatem dziś nadrabiam zaległości i pozdrawiam Maggie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki, dokończenie klatki schodowej i korytarza, sufit w kuchni

12 sierpień 2005

 

Aby dobrze rozłożyć pracę na cały dzień, wymyśliliśmy, że zaczniemy nie od dokończenia klatki schodowej, ale od obrzucenia tynkiem sufitu w kuchni. Sufit będzie sobie spokojnie podciągał, a my zajmiemy się spokojnie klatką schodową. Ponieważ kuchnia nie jest taka całkiem malutka, ma trzynaście metrów kwadratowych, to i obrzucenie sufitu zajęło troszkę czasu. Pogoda na szczęście była dobra, więc można było spokojnie zająć się klatką schodową, godzinka z kawałkiem i była skończona. Sufit jeszcze lekko pływał, więc zabraliśmy się za dokończenie korytarza, obsadziliśmy narożniki metalowe w przejściu między korytarzem a salonem i tynkowaliśmy to przejście. Po otynkowaniu okazało się, że jeden z narożników sufitu w korytarzu jest krzywy, trzeba będzie go skuć i zrobić od nowa. No trudno, nie zauważyłem wcześniej, dobrze, że wyszło to przynajmniej teraz. Sufit w kuchni już ładnie podciągnął, wiec kolega go ładnie zatarł na gładko i można było pojechać do domu.

 

link do zdjęć - Tynki, dokończenie klatki schodowej i korytarza, sufit w kuchni - 12 sierpień 2005

 

Dziś kolejna seria pozdrowień, tym razem dla kolegi Facia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Tynki, kuchania, dzień pierwszy

16 sierpień 2005

 

Zaczęlismy tynki w kuchni. Taka niepozorna ta kuchnia, niby w podłodze tylko trzynaście metrów kwadratowych, ale za to w ścianach prawie tyle co salon, a precyzyjniej to tylko pół metra kwadratowego mniej niz salon. Sporo metrów robi wnęka na szafe w kuchni, ale i ją trzeba otynkować, tak na wszelki wypadek, bo dokladnie to jeszcze nie wiemy jak się ją wykorzysta. Czy tylko założy się drzwi, czy też zrobi się pełną zabudowę. Praca szła dość sprawnie, ale niestety jedna ze ścian w kuchni (ta od strony fronowej domu) wymagała sporej warstwy tynków, bo warstwa cegieł pod sufitem dość mocno wystawała (dobry centymetr), z tego co pamiętam to jak chłopaki murowali te cegły to był to poniedziałek, akurat po komuni dzieciaka jednego z nich. Tak wiec musiliśmy położyc tynk w dwóch warstwach na tej ścianie. Z pozostałymi ścianiami było już nieco lepiej. Tego dnia udało sie wytynkować całą ściane z wnęką (i wnękę też oczywiście) oraz ścianę miedzy kuchnią a salonem, oraz położyc jedną warstwę tynku na części tej krzywej ściany

 

 

link do zdjęć - Tynki, kuchania, dzień pierwszy - 16 sierpień 2005

 

Dziś rozpoczynamy serie pozdrowień dla zaprzyjaźnionej grupy olsztyńskiej, na początek oczywiście razem dla kolegi komtura Tomka1950

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki, kuchnia, dzień drugi, szpachlowanie sufitów w łazience i pom. gospodarczym oraz koszenie trawki

17 sierpień 2005

 

Drugi dzień w kuchni, dziś połozyliśmy resztę pierwszej warstwy na tej krzywej ścianie oraz kawałeczek ostatniej ściany w kuchni. Następnie kolega zabrał się za szpachlowanie sufitów w pomieszczeniu gospodarczy oraz łazience, a ja korzystając z dobrej pogody zabrałem się za koszenie trawki. Robótka szła dość fajnie, sufity po zaszpachlowaniu wyglądały bardzo ładnie, oczywiście będą wymagać jeszcze przetarcia, ale pierwsze wrażenie już jest dobre. W miedzyczasie sprawdzaliśmy jak podciąga tynk w kuchni, ciągnął dość fajnie. Tego dnia pojechałem jeszcze na małe zakupy, kończyło nam się wapno, a ponadto kupiłem kratki do założenia na kominy na piony wentylacyjne. Najbardziej rozbawiła mnie rozmowa z panem w hurtowni, gdzie kupowałem te kratki. Pomijam fakt, że kratki odrazu mi sie spodobały, a ponadto było ich dokladnie tyle ile potrzebowałem. No więc pytam się po ile te kratki, padła cena, zatem pytam ponownie, a po ile jak wezme wszystkie (zabrzmiało fajnie), no i zaczęło sie biadolenie, że na tym to nie ma żadnego zysku, że nie może zejść z ceny itd. Gdybym zaczynał dopiero budowe to pewnie bym uwierzył, ale że już troche człowiek obył się z hurtowniami, to ide dalej w zaparte i mowie, że za taka a taka cene wezmę (nie byłem pazerny odjąłem 15% od ceny sprzedawcy), pan niemal z płaczem w głowie stwierdził, to rozbój w biały dzień, ale skoro chce kupić to mi je sprzeda po tej cenie. Można by powiedzieć, że typowa - szkoleniowa scena negocjowania ceny w hurtowni budowlanej.

 

 

link do zdjęć - Tynki, kuchnia, dzień drugi, szpachlowanie sufitów w łazience i pom. gospodarczym oraz koszenie trawki - 17 sierpień 2005

 

Ciąg dalszy pozdrowień dla grupy olsztyńskiej, dzis kolej na katje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki, kuchnia, dzień trzeci, kratki na kominie oraz koszenie trawki

22 sierpień 2005

 

Po krótkiej przerwie urlopowej (wszak nie tylko budową człowiek żyje) wróciliśmy do pracy. W pierwszej kolejności poszły na warsztat tynki w kuchni, trzy dni to już starczająco długo, więc pora było to zakończyć. Na szczęście pierwsza warstwa tynku na tej nieszczęsnej ścianie już dobrze podeschła, więc można było spokojnie zabrać się za wykańczanie tej ściany. Kolega sie tym zajął, a ja zabrałem się za montowanie kratek wentylacyjnych na kominach. Na początek wybrałem sobie ten niższy komin, gdzie było łatwiej dotrzeć do komina. Kratki notowałem na gips, szło fajnie, ale niestety też i strasznie sie brudziło. Nie dość tego gips był lekko zwietrzały i wiązał jak głupi. Najciekawsze było to, że musiałem cały czas siedzieć na dachu, widoki fajnie, ale i nogi fajnie latały. Nie powiem, że jestem specjalnie strachliwy jeśli chodzi o łażenie po dachu, ale mimo wszystko wysokość (osiem metrów nad ziemią) robiła swoje. Wreszcie kiedy ostatnia kratka znalazła się na swoim miejscu z przyjemnością zszedłem z dachu. Musiałem co prawda wejść jeszcze raz, aby umyć komin, ale to już była tylko chwilka. Na koniec zabrałem się za dokończenie koszenia trawki. Troszke odrosła od zeszłego tygodnia, ale nie chciało mi się już kosić jej od początku.

 

 

link do zdjęć - Tynki, kuchnia, dzień trzeci, kratki na kominie oraz koszenie trawki - 22 sierpień 2005

 

I następna osoba z grupy olsztyńskiej doczekała sie pozdrowień, dziś dla aneski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szpachlowanie sufitów w korytarzu i kuchni, tynki w wiatrołapie, kratki na drugim kominie

23 sierpień 2005

 

Po walkach z tynkami w kuchni nadeszła pora na krótki odpoczynek od tynków, a w zasadzie tak miało być, ale nie wyszło. Dziś kolega zajął się szpachlowaniem sufitów w kuchni i w korytarzu. W kuchni szło bardzo fajnie, aczkolwiek znowu te trzynaście metrów to nie pchełka. Następnie kolega przeniósł się do korytarza. Tam było zdecydowanie mniej metrów do obrobienia, spokoju nie dawał mi jednak jeden kawałek sufitu tuż przy belce spoczynkowej schodów, widać było gołym okiem, że tam jest za grubo nałożone tynku. Od słowa do słowa okazało się, że tam, wystawał jeden pręt zbrojniowy i zeby go nie było widać to kolega go zatynkował, no ale niestety efekt był bardzo nieciekawy. Szybkie zastanowienie się, i decyzja, skuwamy ten kawałek, wycinamy ten pręt zbrojniowy (wszak skoro wystawał z betony luźno to i tak nie zdawał egzaminu) i od nowa tynkujemy. A ponieważ zaprawy tynkarskiej troche zostało, to kolega postanowił otynkowac wiatrołap - najmniejsze pomieszczenie w domu. Ja w tym czasie zająłem się drugim kominem i kratkami wentylacyjnymi. To latanie nóg z dnia poprzedniego, to naprawde nic w porównaniu z tym jak mi teraz latały nogi. Komin wyższy, dostęp do otworów wentylacyjnych dużo gorszy, no niestety musiałem się pobawić w akrobatę. To, że udało się niespać to naprawdę cud, ale jednak się jakoś udało.

 

 

link do zdjęć - Szpachlowanie sufitów w korytarzu i kuchni, tynki w wiatrołapie, kratki na drugim kominie - 23 sierpień 2005

 

Grupa olszytyńska nadal na tapecie, dziś pozdrowienia dla Jerzysia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki, sufit w salonie

24 sierpień 2005

 

Wszystko co dobre się szybko kończy, więc i urlop się skończył. Trzeba było wrócić do pracy, a każdy dobrze wie jaka to przyjemność pierwsze dni po urlopie w pracy. Na budowie został już kolega tylko sam. Plan na dzień dzisiejszy był bardzo ambitny, wytynkować sufit w salonie. Salon to dwadzieścia sześć metrów kwadratowych, a więc naprawdę było co robić. Gdy przyjechałem po pracy, z przyjemnościa zobaczyłem, że udało się plan zrealizować, sufit był otynkowany. Co prawda kawałeczek był jeszcze mokry i wymagał zatarcia, ale to już naprawdę pchełka. Byłem pewien podziwu dla efektu, nie dość że duży ten sufit to i naprawdę ładnie i równo. Inna sprawa, że kolega był zmęczony jak diabli i ledwo na oczy widział. Tylko, żeby potem nie było, że go goniłem do roboty, sam sobie narzucił takie tempo, ja byłem w tym czasie w pracy.

 

link do zdjęć - Tynki, sufit w salonie - 24 sierpień 2005

 

Grupa olszytyńska nadal na tapecie, dziś pozdrowienia dla Jaas

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tynki, salon, dzień pierwszy

25 sierpień 2005

 

Po suficie, który po wyschnięciu wyglądał jeszcze lepiej niż wczoraj, przyszła kolej na ściany. Salon to największe pomieszczenie w domu, ponad czterdzieści metrów kwadratowych tynku. Widziałem po minie kolegi, że dziś nie ma ochoty na taki maraton jak wczoraj, więc powiedziałem mu, żeby się nie spieszył i robił w takim tempie, aby stał jeszcze nogach jak po niego przyjade po pracy. Czyli mówiąc innymi słowy, ma zrobic tyle tynków w salonie na ile mu starczy czasu bez forsowania się. No i muszę przyznać się, że zostosował się do moich sugestii. Gdy wróciłem po pracy otynkowane były prawie całe dwie ściany, w tym ta z kominem, oraz położona była pierwsza warstwa na trzeciej ścianie która również była nieciekawa, ze wględu na cegły pod stropem. Podsumowując, można powiedzieć, że praca idzie dobrze, oby tylko nie zapeszyć.

 

link do zdjęć - Tynki, salon, dzień pierwszy - 25 sierpień 2005

 

Grupa olszytyńska nadal na tapecie, dziś pozdrowienia dla Aleksandryty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...