Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Emigrować?


moika

Recommended Posts

Moja sytuacja jest obecnie tak nieciekawa, że biorę pod uwagę opuszczenia tego kraju na kilka lat. Mianowicie jestem samotną matką, tzn. w rozumieniu prawa, no i może tak ogólnie trochę też. Mój narzeczony i tata dziecka od kilku lat jeździ za granicę i powiedzmy, że zarabia. Średnio mu to wychodzi, tym bardziej, że odkąd założył tam firmę, by pracować legalnie, ma mnóstwo opłat (księgowa, ubezpeczenia itp.) Koniec końców zostaje dla nas niewiele, ledwie na przeżycie i opłaty. Ja jestem rok po studiach, dzienne, mgr inż., dobra uczelnia, ale w miejscu zamieszkania nie mogę znaleźć pracy. Nawet gdybym ją znalazła, to zarabiałabym pewnie niewiele, tak że po opłaceniu opiekunki i przejazdów niewiele by zostało. Poza tym ja w Polsce, narzeczony daleko, przez ostatnie pół roku widzieliśmy sie 3 tygodnie. Koszmar. Nawet gdy jesteśny razem czujemy sie dziwnie, gdyż odzwyczajamy sie od siebe, nie żyjemy wspólnym życiem. Dziecko wychowuje się bez ojca. Stwierdziałam, że trzeba to zmienić.

Możliwe, że nadarzy się okazja, bym znalazła pracę w miejscu, gdzie mój narzeczony, ale to byłaby praca fizyczna. Nie znam na tyle jezyka, by pracować za granicą w zawodzie. Z jednej strony bezsensu, bo nie po to tyle lat sie uczyłam, by stać przy taśmie w fabryce, ale tam mogę dostać 5 razy tyle co w Polsce. Dziecko mogłoby iść tam do przedszkola, jest w tym wieku, że szybko przyswoi język. Teoretycznie, bo i tak bym się o niego zamartwiała. Mimo, że przedszkole tam jest dużo droższe, to i tak więcej by zostało niż w Polsce. Poza tym,w Niemczech jest lepiej rozwinięta pomoc socjalna, nie wiem tylko jak dużo przysługuje nie obywatelom, lecz osobom jedynie tam zameldowanym.

Gdybym zdecydowała się na ten krok, bylibyśmy w końcu rodziną, chociaż wieczory i weekend byłyby dla nas.

Może przez 3 lata oszczędnego życia tam udałoby się odłożyć chociaż na stan surowy domu, działka już jest. Obecnie z dzieckiem pomieszkujemy trochę u jednych, trochę u drugich rodziców, nie jest to komfortowe, marzę o własnym domu. Za cztery lata musimy już mieszkać w Polsce, wtedy nasz maluch będzie musiał iść do zerówki. Boję się tego, że po tylu latach byłoby niemożliwe już dla mnie znalezienie pracy w zawodzie, gdyż za długa przerwa, oderwanie od tematyki.

Nie wiem już co robić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zyciu dokonuje sie wyborow,trudna sprawa ale musisz sama przeliczyc rachunek strat i zyskow.Hmmm, nie wiem czy uda Wam sie odlozyc przez okres 3lat na stan surowy zamkniety, to wszystko zalezy jak sie bedzie rozwijala firma narzeczonego i jak szybko po przyjezdzie tam sama znajdziesz prace? Twoj stopien znajomosci jezyka, jak piszesz nie pozwala Ci swobodnie komunikowac sie, nie wiem czy w w ciagu 3lat uda Ci sie go wyszlifowac, ale to zalezy w jakim otoczeniu w niemczech bedziesz przebywac, czy Twoj maz zna dobrze jezyk, czy bedziesz pracowac z niemcami i uczeszczac na jakies lekcje niemieckiego?Wieszkosc mlodych ludzi po studiach wyjezdza za granice i niestety nie pracuje adekwatnie do zdobytego wyksztalcenia, zdobytego doswiadczenia zowodowego, takie sa realia pracuja bo maja lepsze wynagrodzenia niz w polsce i mysla tak jak Ty powrot po 3-4latach do Polski.Oni juz podjeli decyzje ,a czy jej zaluja, czy im udalo sie czy nie, wiesz mi to jest tak roznie.Znam takich co juz od lat odkladaja czas powrot do Polski, bo maja obawy czy dostana tam prace.Macie dziecko uwazam ze powiniscie trzymac sie wszyscy razem, mozesz zawsze sprobowac tam wyjechac ,poczatki zawsze sa trudne , ale jesli uznasz ze to nie jest tak jak przypuszczalas mozesz wrocic.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jozwal, strasznie dziękuje, że odpisałeś. Za tydzień tam wyjeżdżam, na razie tylko tak z wizytą, ale jeśli się zdecydujemy na ten krok trzeba się będzie zorientować, jak wygląda tam sprawa z przedszkolem,socjalem itd. Trzeba to będzie przeliczyć, czy to się faktycznie opłaci w sensie finansowym.

Z tą pracą dla mnie, to jutro mam się powiedzieć konkretniej. Jakiś znajomy Niemiec poprosił moego narzeczonego, by poszukał w Polsce chętnych do pracy. 5 euro za godzinę, ponoć ma opłacać też w Polsce ZUS. Trochę mnie przeraża praca fizyczna, dzień w dzień to samo, przy pakowaniu czegoś tam. Nie tak sobie wyobrażałam przyszłość, gdy byłam na studiach. Ale z drugiej strony ciągnie mnie by być w końcu razem.Z trzeciej jeszcze strony, czułabym się tam pewnie gorsza, a bardzo by mnie bolało, gdyby moje dziecko się też tak czuło.

Smutne to, że w Polsce tak mało się zarabia, że ludzie muszą się decydować na takie kroki. Czytam też trochę o sytuacji w Niemczech, tam też coraz większe bezrobocie, coraz większy zadłużenie, może dlatego, że za dużo państwo pomagało osobom, który nie chciało się pracować.

Więc tym bardziej nie wiem, czy tam zaczynać życie, czy tu próbować robić "karierę". Tutaj na początku zarobię mało, ale później, w miarę zdobywania uprawnień budowlanych mam szansę na więcej. Ale czekać tyle lat, nie mieć ciągle pieniędzy na dom?

Kiedyś myślałam, że pieniądze nie są takie ważne, teraz widzę, żę wszystko się do tego sprowadza. Nie ma kasy - nie ma domu, dziecko nie ma swojego kąta. Mieszkanie z teściową, nieustanny stres.

Kurcze, najpierw wszystko w życiu jest proste, wiadomo, jedna szkoła, druga, jeśli stać rodziców, to jeszcze studia. A później trzeba podejmować takie decyzje, a tego nikt wcześniej nie uczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że nie chcesz wyjechać, nie chcesz Ty. Ale w jakiœ sposób jesteœcie rodzinš - ta decyzja musi być więc wspólna, przemyœlana, odpowiedzialna. Nikt z forumowiczów nie doradzi Ci. Jednak czytajšc to wszystko, co napisałaœ rozumiem, że chciałabyœ tutaj mieszkać i tutaj godnie żyć - czego Ci serdecznie życzę.

Ja osobiœcie (od zawsze) nie wyobrażam sobie mieszkać w innym kraju. M. in. literatura oraz niektóre polskie filmy (powstałe na podstawie znanych powieœci) przyczyniły się do tego abym kochała Ojczyznę pomimo wszystko, pomimo że jest Ÿle. Czasami mówię sobie: nie uciekam z tonšcego okrętu - zostaję.

Doskonale rozumiem jednak także wybory innych osób, wybory wyjazdu.

Każdy człowiek jest inny. Każdy człowiek ma innš sytuację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wylatuj.

tam se napewno lepiej ułozysz życie.

i sie nie przejmuj ta taśmą. jak nie siądziesz na laurach ( ludziom czasem za granica i tasma starcza, bo moga bezstresowo żyć ) to i lepszą pracę znajdziesz. a może i swemu chłopu w firmie pomożesz?

 

do odważnych świat należy.

a drugi aspekt - zależy ci na rodzinie, to wyjazd jest właściwym krokiem.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moika..

Ja właśnie robię coś podobnego i odwrotnego zarazem... :roll:

Mam tu stałą pracę, rodzinę, małego synka, mimo to wyjeżdżam niebawem w nadziei zarobienia kasy na własny kąt, gdyż to bodaj jedyna rzecz jakiej nam brakuje.. :(

Nie wiem, jak długie będzie nasze rozstanie, mam nadzieję, że uda mi się ściągnąć rodzinę do siebie już najbliższej wiosny, nawet jeśli nie, to i tak uważam, że wyjazd jest dla nas lepszym rozwiązaniem niźli życie przez 30 lat w ciułaniu kasy od raty do kolejnej raty na spłatę kredytu hipotecznego...

Ty zaś jadąc zagranicę wreszce będziesz mogła być razem z mężem, a jednoześnie najprawdopodobniej razem uda wam się szybciej zarobić na wymarzony własny kącik.

Więc - trzymam kciuki!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w 100% popieram oorbusa.

 

Ja też jedną nogą żyję w niemczech, dlamnie najważniejsze to być razem i się wzajemnie wspierać - wtedy można o wiele więcej.

Jeżeli twój narzeczony działa już w niemczech to znaczy że punkt zaczepu masz. Języka tam na miejscu nauczysz się znacznie szybciej, a praca przez jakiś czas na taśmie nie oznacza przecież całkowitego zaprzepaszczenia Twoich planów, możesz w między czasie szukać lepszej i tak stopniowo wspinać się po szczebelkach. W Polsce bez znajomości też zaczynałabyś od dołu drabinki, wszędzie trzeba od czegoś zacząć.

Ja muszę przyznać że od niemców nauczyłam się bardzo dużo i zaczynam nabyte doświadczenie wykorzystywać tu na miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym,w Niemczech jest lepiej rozwinięta pomoc socjalna, nie wiem tylko jak dużo przysługuje nie obywatelom, lecz osobom jedynie tam zameldowanym.

 

osobom jedynie zameldowanym nie przysluguje zadna pomoc socjalna.... sorry ale nie moge zrozumiec na jakiej zasadzie uwazasz ze cos Ci bedzie przyslugiwac :roll: no chyba ze Twoj narzeczony ma niemieckie obywatelstwo albo pobyt staly i wyjdziesz za Niego za maz.

Jezeli ma tylko i wylacznie zarejestrowana polska firme w Niemczech, to oczywiscie moze mieszkac z kim chce, ale dla panstwa jest broszka czy sie z tego utrzymaja czy nie.

 

Jak masz widoki na prace na miejscu, to sie nie zastanawiaj i jedz. Macie napewno gdzie mieszkac, dzieciak jeszcze jest wolny od szkoly to mozesz te pare lat wykorzystac na "tasme" i dorobic do tego stanu surowego a razem tez bedziecie wkoncu :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sie sklada ze ja mieszkam w Niemczech . W ostatnich latach duzo sie zmienilo pracy jest malo a jesli nie ma sie kwalfikacji to stawki godzinowe sa niskie a zycie bardzo drogie . Trzy lata ( tak jak zakladasz ) to malo aby nauczyc sie jezyka i zaklimatyzowac . Duzym minusem jest to ze nie ma sie przy sobie bliskich ( tak jest u mnie ) a chcac zarobic pracuje sie duzo co przy dziecku jest problemem

 

U ciebie duzym argumentem jest zcalenie rodziny .

 

Na twoim miejscu sprobowala bym powiedzmy na pol roku czy z praca wypali i sie zaklimatyzujesz

 

Tylko nie pal za soba mostow w Polsce bo nie kazdy nadaje sie do zycia zagranica

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze nie ma co sie zastanawiac. Scalenie rodziny to jeden plus, poduczysz sie jezyka to drugi, trzeci: poznasz nieco inna kulture, co poszerzy niewatpliwie horyzonty. Nie chce wchodzic Ci z butami w zycie, ale o ile narzeczony uznal dziecko, to przysluguje mu miesiecznie ok. 150 euro rodzinnego, nawet, jezeli dziecko nie jest zameldowane w Niemczech. Jezyka mozna sie nauczyc dosc tanio na Volkshochschule (jest w kazdym wiekszym miescie), a przedszkola to troche inna sprawa. Panstwowe sa tansze, ale na miejsce trzeba dlugo czekac, i jak przyjdzie twoja kolej, to moze sie okazac, ze dostalas je tylko na kilka (3-4) godzin dziennie, w duzej, prawie 30 osobowej grupie (czyli jak w polskim przedszkolu). Istnieja tez tzw. Kinderladen lub inne inicjatywy prywatne, gdzie dzieci sa pod opieka wyksztalconych przedszkolanek w malych ok. 10 osobowych grupkach. Troche drozej, musisz sie wtedy jako rodzic bardziej zaangazowac (np. grafik sprzatan, gotowan), ale wlasnie te formy sa dla mnie o wiele sympatyczniejsze. A Twoje dziecko ma duza szanse stac sie dwujezyczne, o ile bedziecie pielegnowali jego niemiecki juz po powrocie do kraju, za kilka lat. Bo znam niestety wiele dzieci, ktore przybywaly w Nimeczech do momentu pojscia do polskiej szkoly, do 7. roku zycia mowily biegle jezykiem niemieckim, ale potem, po przyjezdzie, rodzice mysleli, ze juz tak zostanie, nie rozmawiali z nimi po niemiecku, i dzieci w tej chwili nastolatki ucza sie z mozolem z powrotem tego, co umialy w dziecinstwie.

Podsumowujac: do stracenia nie masz nic, a mozesz duzo wygrac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To po tych odpowiedziach będę chyba mało popularny.

 

Czy wasi znajomi, (rodzina) pracujący za granica są szczęśliwi ??

 

Znam bardzo wielu ludzi pracujacych za granicą i to nie tylko fizycznie.

Część jest konstruktorami w VW, Sitechu, Brose, Visteon.

Część tam mieszka, część jeździ. Zarabiają dość duże pieniądze.

Jednak cechuje ich jeden pogląd:

Jeśli dostali by takie pieniądze w Polsce to natychmiast by wrócili.

Każdy z nich chciałby mieszkać w Polsce i normalnie tu pracować.

Siedzą tam tylko dla kasy.

Zwłaszcza w niemczech (u Anglosasów jest przyjemniej) jest smętny klimat.

 

Każdy chciałby wrócić. Co to oznacza ??

Czy są szczesliwi ??

Moim zdaniem nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To po tych odpowiedziach będę chyba mało popularny.

 

Czy wasi znajomi, (rodzina) pracujący za granica są szczęśliwi ??

 

Znam bardzo wielu ludzi pracujacych za granicą i to nie tylko fizycznie.

Część jest konstruktorami w VW, Sitechu, Brose, Visteon.

Część tam mieszka, część jeździ. Zarabiają dość duże pieniądze.

Jednak cechuje ich jeden pogląd:

Jeśli dostali by takie pieniądze w Polsce to natychmiast by wrócili.

Każdy z nich chciałby mieszkać w Polsce i normalnie tu pracować.

Siedzą tam tylko dla kasy.

Zwłaszcza w niemczech (u Anglosasów jest przyjemniej) jest smętny klimat.

 

Każdy chciałby wrócić. Co to oznacza ??

Czy są szczesliwi ??

Moim zdaniem nie.

 

Masz racje pod tym wzgledem niemcy wypadaja kiepsko i nie ma sie co oszukiwac w polsce jest sie u siebie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się cieszę, że odpisujecie i próbujecie mi pomóc podjąć jakąś decyzję.

Może bym się tak nad tym wyjazdem nie zastanawiała, gdyby w Polsce była dla mnie praca w zawodzie, na dodatek w okolicy niedużgo miasta, w którym mieszkamy. Niestety, znajduję oferty w miastach oddalonych o 100-150 km. Decyzja o pracy w takim mieście oznaczałaby i tak mnóstwo kłopotów, bo tam trzeba wynająć mieszkanie, co nie jest tanie, opłacić przedszkole, a gdyby np. dziecko zachorowało, to nie miałabym tam nikogo znajomego, kto by się nim awarryjnie zajął.

Po prostu kiedyś łudziłam się, że inżynier powinien znależć prace w kilkudziesięciotysięcznym mieście. Już wiem, że to nie takie oczywiste.

 

Mohag, wspomniałam o socjalu na tej podstawie, iż ojciec mojego syna uznał go za swoje dziecko. Jest on jego tatą w pełnym tego słowa znaczeniu, żyjemy jek rodzina, z tą tylko różnicą, że się prawie nie widzimy(bezsensu). Osoba, taka jak mój narzeczony, prowadząc w NIemczech działalność, płacąc podatki, ubezpieczenie, ma prawo,tak jak pisze też janeki, otrzymywać 154 euro miesięcznie na dziecko. I bez znaczeniu tu jest brak ślubu. Stąd, miałam nadzieję, że ja, jako samotna matka, pracując tam legalnie, będąc zameldowana, a nie będąc obywatelem też mam prawo do jakiś tam świadczeń. W końcu jesteśmy w Unii, hahe. Ale to nie najważniejsze.

Bryta,rodzina mojego narzeczonego związana jest z Niemcami około 30 lat, on sam tam jeżdzi od 10lat. Zatem wiemy też, że niestety jest tam ciężko zdobyć teraz pracę.

jabko, ja też bym nigdy nie chciała zostać tam na stałe. W Polsce kupiliśmy śliczną działkę, na nowym osiedlu otoczonym z 4 stron lasem, dla mnie raj. Tylko widzę, że nie mam tu szans zarobić na dom, a mieszkać tam pod namiotem, hmmm.

Jeżeli zdecyduję się na wyjazd, to tylko na pewną pracę, nie tak jak narzeczony, który daje ogłoszenia do gazet, że szuka pracy i czasem ktoś zadzwoni, a częściej nie. Ja się łudziłam, że to on sam zarobi tam przez kilka lat na stan surowy domu, ja w tym czasie zdobywam uprawnienia w swym zawodzie w Polsce, z czasem zarabiam coraz więcej, choć tyle, by dostać kredyt na 20 lat na wykończenie domu. Ale skoro nic z tego nie wychodzi, nie mogę czekać na cud, coś trzeba zmienić. Tylko co?

Nawet wśród Was zdania są podzielone.

janeki,trochę się próbowałam dowiedzeć o koszty przedszkola w Niemczech na niemieckich forach, ale znam język na tyle, że co trzecie słowo rozumiem. Ale faktycznie, jest tam drogo, pewnie za 8 godzin około 300-400 euro. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale myślałam, że chociaż z dostaniem się tam nie ma problemu. Jeśli chodzi o to, by mały nie zapomniał języka, to bym go później posyłała na jakieś lekcje. Chociaż z tym by miał łatwo w życiu, bo ja teraz po moich studiach, gdybym znała dobrze język, nie myślałabym o pracy fizycznej za granicą,ale w zawodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moika - jedź i nie oglądaj się na nic, a mówię Ci to z własnego trzyletniego doświadczenia życia w rozłące. Żadne pieniądze tego świata nie zastąpią bycia razem, bycia rodziną. Sam się kiedyś tutaj wyżalałem na Forum.

Byliśmy z żoną na krawędzi. W pewnym momencie stwierdziliśmy że byliśmy bardziej szczęśliwi mieszkając na 37 metrach ze ślepą kuchnią, niż mająć dom i jakieś tam oszczędności. Dzisiaj mozolnie odbudowujemy swoje relacje.

 

Życzę powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na twoim miejscu sprobowala bym powiedzmy na pol roku czy z praca wypali i sie zaklimatyzujesz

 

Tylko nie pal za soba mostow w Polsce bo nie kazdy nadaje sie do zycia zagranica

Popieram. Z tego co piszesz, to tutaj nic nie zostawiasz, nic nie tracisz (w sensie materialnym). Może się okazać, że po jakimś czasie odnajdziesz się wspaniale w nowym otoczeniu i warunkach. Praca może się okazać wcale nie taka straszna jak Ci się teraz wydaje a poza tym los jest nieprzewidywalny i możesz znaleźć coś bardzo fajnego o czym teraz nawet nie marzysz. Ja się tylko zastanawiam czy jeżeli będziecie pracowali oboje, ale jednocześnie musieli utrzymać w tamtejszych realiach we troje, to czy uda Wam się odłożyć na tyle, żeby starczyło i na życie i na dom...nie wiem. Kompletnie się nie orientuję jak wygląda sytuacja w Niemczech.

Ja pod koniec studiów wyjechałam do USA i mieszkałam tam trzy lata, miałam dwie prace, rozglądałam się za szkołą, żeby dokończyć studia, poznałam kogoś, urodziłam dziecko, wynajmowaliśmy duże mieszkanie, miałam opiekę socjalną i materialnie byliśmy ustawieni...Wróciłam do Polski kiedy mój synek miał dwa miesiące (facet okazał się pomyłką, ale mogłam i bez niego zostać w Stanach i się utrzymać). W Kraju w sensie materialnym nie miałam nic. Zaczynałam od zera. I nigdy, nawet przez sekundę nie żałowałam, że wróciłam. Czasem mi się śni, że znowu jestem w Kaliforni....wierz mi, budzę się z ulgą, że to tylko sen. Ja widocznie z tych o których pisze Bryta - nie nadaję się i już 8) Mimo znajomości języka, pracy, mieszkania, znajomych - ciągle czułam się nie u siebie i bardzo tęskniłam za Domem. Ale nie żałuję, że spróbowałam, że się dowiedziałam wielu rzeczy o sobie, że zobaczyłam trochę innego świata. No i język. Fantastyczna sprawa - samo się uczy, nawet nie wiesz kiedy. Zresztą dzięki tamtej przygodzie mam teraz pracę w Polsce - uczę angielskiego. Tak więc patrząc z perspektywy - bardzo dobrze, że wyjechałam kiedy miałam okazję. Moje życie byłoby zupełnie inne gdybym tego nie zrobiła. Rozpisałam się o sobie (to mój ulubiony temat :wink: ), żebyś wiedziała, że mam jakieś doświadczenie w materii emigracji i nie udzielam rad nie mając bladego pojęcia o czym piszę.

Tak więc może jedź i spróbuj. Jak nie spróbujesz to będziesz żałowała, że nie sprawdziłaś jak to może być. A jak będzie Ci źle - to wrócisz do domu ze świadomością, że teraz wiesz co masz robić.

Oczywiście oceniam to bardzo subiektywnie, bazując na własnych doświadczeniach. Ty możesz być zupełnie inna. Może się okazać, że za jakiś czas nie tylko świetnie się odnajdziesz w Niemczech, ale wręcz może nie będziesz już chciała myśleć o powrocie do Polski i będziesz tam bardzo szczęśliwa. U Ciebie jest przecież kwestia ratowania rodziny, rzeczywiście dalsze życie w rozłące może nie wyjść Wam na dobre.

Kto wie? Może ruszycie gdzieś dalej w świat? Może oboje postanowicie wrócić do Polski i pracować tutaj? Jedno wiem, nie przekonasz się, jeśli nie spróbujesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...