Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Emigrować?


moika

Recommended Posts

Nie kasa jest tu argumentem ale rodzina.

 

Pięć razy odmówiliśmy z mężem wyjazdu zagranicę. Proponowano nam Belgię, US, Cypr, Szwajcarię i ostanio Finlandię - była dobra praca, dom, ubezpieczenie, samochód, szkoły dla dzieci i takie tam....ale.... . A ja nie bardzo sobie wyobrażam życie tam a nie tu.

 

Tu mam rodzinę, przyjaciół, znajomych, moje miejsca - nie zdecydowałam się tego wszystkiego porzucić. Moje dzieci mają tu przyjaciół, dziadków....

 

U Was Moika jest inaczej - gdyby mój mąż pracował zagranicą - ja też bym tam była. A co do kasy... no cóż - nie jest to takie proste przeliczenie, że TAM to jest 5 razy tyle kasy co tu. To nieprawda. Życie kosztuje - nie tylko żarcie i mieszkanie ale są też inne, drobne wydatki: samochód, ubezpiecznie, polisy, jakieś studia w przyszłości Twojego dziecka... to nie jest takie proste.

 

Wyjazd to projekt jak każdy inny : warto to policzyć :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za taki temat.

Teraz trochę filozoficznie.

Ja przez wiele wiele lat co roku jeździłam na 2-3 miesiące do skandynawii.

Wiodło mi się tam cudownie - moi rodzice znali doskonale angielski i bardzo szybko znaleźli tam grono wielkich przyjaciól.

jako bardzo nieliczni Polacy mogli w związku z dobra praca choc fizyczną pozwolić sobie na wiele. na jedzenie w restaurcjach i zakupy w drogich sklepach - ja uważana byłam za rozkoszne, sliczne dziecko i obsypywano nie prezentami - żyć nie umierać.

A jednak... przez tyle lat - a ostatni raz byłam tam w wieku 20 zauważyłam nie tylko pełne pólki w sklepach i doskonałą opiekę socjalną ale też zupełnie inną mentalność.

Zauważyłam ingerencje państwa szwedzkiego w życie obywateli w sposób, który nawet w Polsce za komuny nie miał miejsca!

Oczywiście nie miały miejsca aresztowania ani internowania za poglądy polityczne ale np. opieka społeczna potrafi odebrać dziecko rodzicom tylko dlatego, że dziecko spóźnia si.ę do szkoły.

Nie mówię tu o sytuacji gdy dziecko jest np bite czy głodzone ale o normalnych rodzinach po prostu ubogich.

CZy fakt, że kogoś nie stać na super ciuchy dla pociechy znaczy, że jej nie kocha?

poza tym społeczeństwo to jest generalnie ospałe i bez emocji.

Rozwody są tam częstsze niz sluby.

Wartości takie jak rodzina czy tradycja nie istnieja.

Pieniądze to nie wszystko.

mi w tej chwili bardzoby sie przydał wyjazd i mam takie możliwości - ot zarobić i wróćić ale tu mam rodzinę, tu się urodziłam tu przeżywałam stan wojenny i różne debilne rządy.

poza tym żaden Szwed czy Norweg nie smiałby się ze mną oglądając Misia czy Alternatywy 4.

Rozumiem ludzi, którzy wyjeżdżają za chlebem ale porzucić kraj to jak oderwać sobie korzenie.

Oczywiście nie wszyscy mają takie dylematy - zazdroszcze im.

Ale to moje subiektywne odczucia - na razie mam co jeść może gdyby tak nie było...

Uwielbiam polskie kłotnie i dyskusje polityczne.

Uwielbiam polską zadziornośc przez która nawet jak maja nas za oszołomów to jednak musza się z nami liczyć.

Uwielbiam polską historię, którą znamy tak słabo.

Mało kto wie, że dzięki polskim naukowcom Niemcy stracili swoją magiczną enigmę. Mało kto rozumie, że w bitwie o Anglę to własnie Polacy uratowali ten kraj za co Anglicy szybko się na nas wypieli.

Mało kto wię, że sobieski zarzymał inwazję turecką na kraje zachodnie - a mógł kurcze pozwolić im zrobić syf w tych durnych zarozumiałych społecznościach.

Szanujmy więc to co mamy bo niewiele narodów może pochwalić się takimi dokonaniami.

Wkurza mnie brak pieniędzy, kolejne zakłamane rządy, chytrzy polityce, brak pracy albo praca za smieszne pieniądze ale to co najbardziej mniwkurza to brak dumy narodowej.

 

pozdrawiam

Asia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.

Wygląda na to, że tam będzie wam średnio (bo kasa większa niż u nas, ale życie droższe - per saldo wychodzi na to samo). A tutaj też wam średnio. Tam u siebie będą dopiero wasze dzieci i dopiero wasze dzieci odczują dobrobyt. Lepiej być średniakiem w Polsce niż za granicą (nie chcę tu nikogo obrażać). Tutaj też można się rozwijać, podnosić kwalifikacje.

A może warto się zastanowić nad pracą dla narzeczonego w Polsce?

Wtedy rodzina będzie razem, wszyscy będą u siebie.

Ja bym rozważyla WSZYSTKIE możliwości pozostania w Polsce.

Wg mnie wyjazd to ostateczność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, dzięki wielkie za opinie.

Ja też, Asiula, dobrze się mimo wszystko czuje w Polsce, wśród swoich, mimo, że bywa tu często absurdalnie i państwo nie bardzo nam pomaga. Choćby to, że w Polsce zasiłek rodzinny wystarcza na 1 paczkę pampersów, a w Niemczech na 14 paczek, albo, że zabrali nam ulgi budowlane i to właśnie wtedy, gdy widać, że coraz więcej ludzi ma chęć się budować. No może to dlatego, że z pustego i Salomon nie naleje.

 

I samo społeczeństwo wyprowadza mnie nieraz z równowagi. Mam działkę budowlaną w wypoczynkowej miejscowości i gdy wybrałam się ostatnio na grzyby ilość śmieci w lesie tak mnie wku...., że aż przytargałam do domu torbę butelek PET. Bo tak sobie pomyślałam, że gdyby każdy zrobił coś takiego, to w końcu można by było z przyjemnością chodzić po lesie. Ale, co tam, i tak pewnie będzie coraz gorzej. To kochani letnicy nie mają co zrobić z workami śmieci, więc chyc i do lasu, gdybym przyłapała takiego, to nie odpowiadam za siebie...

W Niemczech, gdy sobie spacerowałam po lasach, naprawdę-zero śmieci. Tam nie opłaca się wyrzucać butelek, puszek, po prostu zbyt dużo kosztują. To mi się podoba na zachodzie, ale i tak, wole być tu.

 

Jeszcze się bardziej u mnie namieszało, bo dzwonili z dwóch miejsc, gdzie składałam podania i chcą się umówić na rozmowę kwalifikacyjną. Tylko 150 km od miejsca, gdzie teraz mieszkam i przełożyłam to po powrocie z Niemiec. Już się domyślam, że na stanowisku asystenta projektanta mogę się spodziewać najwyżej 800 na rękę, o ile nie staż. W drugim miejscu pracowałabym przy wykonastwie, więcej bym się nauczyła, ale firma ma złą opinię w okolicy, więc się też boję.

W sumie, to już mi się odechciało wyjeżdżać do Niemieć na stałe, wtedy, gdy o tym mysłałam, byłam bardzo zdesperowana. Muszę tylko jakoś namówić narzeczonego, by też zrezygnował z firmy i tu wrócił. Ciężko mu się będzie przyzwyczaić, że tu za pracę fizyczną ma się 5zł za godzinę, a nie 10euro, czyli 40zł i to jest problem. No i jeszcze trzeba tą pracę znależć. Tam przez 1,5 miesiąca przepracował 10 dni, więc w sumie i tak dno, a opłat ma tam mnóstwo. Jakie to wszystko dołujące! Tak bym bardzo chciała domek, już od roku go sobie projekuje, a tu żadnych perspektyw. Mieszkanie z teściową do 40 roku życia, a póżniej leczenie nerwicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, dzięki wielkie za opinie.

Ja też, Asiula, dobrze się mimo wszystko czuje w Polsce, wśród swoich, mimo, że bywa tu często absurdalnie i państwo nie bardzo nam pomaga. Choćby to, że w Polsce zasiłek rodzinny wystarcza na 1 paczkę pampersów, a w Niemczech na 14 paczek, albo, że zabrali nam ulgi budowlane i to właśnie wtedy, gdy widać, że coraz więcej ludzi ma chęć się budować. No może to dlatego, że z pustego i Salomon nie naleje.

 

I samo społeczeństwo wyprowadza mnie nieraz z równowagi. Mam działkę budowlaną w wypoczynkowej miejscowości i gdy wybrałam się ostatnio na grzyby ilość śmieci w lesie tak mnie wku...., że aż przytargałam do domu torbę butelek PET. Bo tak sobie pomyślałam, że gdyby każdy zrobił coś takiego, to w końcu można by było z przyjemnością chodzić po lesie. Ale, co tam, i tak pewnie będzie coraz gorzej. To kochani letnicy nie mają co zrobić z workami śmieci, więc chyc i do lasu, gdybym przyłapała takiego, to nie odpowiadam za siebie...

W Niemczech, gdy sobie spacerowałam po lasach, naprawdę-zero śmieci. Tam nie opłaca się wyrzucać butelek, puszek, po prostu zbyt dużo kosztują. To mi się podoba na zachodzie, ale i tak, wole być tu.

 

Jeszcze się bardziej u mnie namieszało, bo dzwonili z dwóch miejsc, gdzie składałam podania i chcą się umówić na rozmowę kwalifikacyjną. Tylko 150 km od miejsca, gdzie teraz mieszkam i przełożyłam to po powrocie z Niemiec. Już się domyślam, że na stanowisku asystenta projektanta mogę się spodziewać najwyżej 800 na rękę, o ile nie staż. W drugim miejscu pracowałabym przy wykonastwie, więcej bym się nauczyła, ale firma ma złą opinię w okolicy, więc się też boję.

W sumie, to już mi się odechciało wyjeżdżać do Niemieć na stałe, wtedy, gdy o tym mysłałam, byłam bardzo zdesperowana. Muszę tylko jakoś namówić narzeczonego, by też zrezygnował z firmy i tu wrócił. Ciężko mu się będzie przyzwyczaić, że tu za pracę fizyczną ma się 5zł za godzinę, a nie 10euro, czyli 40zł i to jest problem. No i jeszcze trzeba tą pracę znależć. Tam przez 1,5 miesiąca przepracował 10 dni, więc w sumie i tak dno, a opłat ma tam mnóstwo. Jakie to wszystko dołujące! Tak bym bardzo chciała domek, już od roku go sobie projekuje, a tu żadnych perspektyw. Mieszkanie z teściową do 40 roku życia, a póżniej leczenie nerwicy.

 

 

No widzisz ja w tej chwili mam mieszkanko ale wynajęte i teoretycznie juz poiwinnam się z niego wynieść ale w perspektywie właśnie - mam mieszknie u teściowej a to oznacza cięzką nerwicę.

Więc wolę już się denerwowć, że budowa u mnie się ciągnie...

Co do wyjazdu - masz racje dlaczego tylko Ty masz się dostosowywać - jak cię kocha może pracowac i tu a doświadczenie zagraniczne jest teraz mile widziane.

co do Twoich propozycji pracy - życie mnie nauczyło, że lepiej pracować na chwilę lub w nie do końca zachwycających warunkach niz nie pracować wcale.

a wiesz dlaczego?

Bo w domu człowiek się uwstecznia i dołuje a tam będziesz wśród ludzi zdobywać doświadczenie i co najważniejsze w grupie prędzej dowiesz się o innej pracy i coś innego sobie załatwisz.

Nawiążesz też znajomości, które moga być przydatne.

Poza tym facetowi udowodnisz, że też potrafisz i to jest najważniejsze.

Jest jeszcze jedna taka teoria życiowa - jak byłam samotna -to nikogo na horyzoncie - jak już z kimś byłam - inni faceci walili drzwiami i oknami.

I tak samo jest z praca - jak jej nie masz to ciekawych propozycji jak na lekarstwo a jak juz pracujesz propozycje zaczynają spływać.

Poza tym gdzie ty dziewczyno mieszkasz - na pustyni?!

Dlaczego w twoim rejonie jest tak ciężko z pracą?

Ja właśnie zauważyłam, że ponieważ tyle wiary siedzi za granicą ofert jest coraz więcej bo powoli nie ma komu pracować..

Więc nie trać wiary - ona w pracy potrzebna a w Niemczech mogłabyć ta wiare stracić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, Asiula, jak przeczytałam słowo "wiara", to myśle sobie "oho! pewnie ktoś z Wielkopolski, tu się mówi na ludzi" i faktycznie-Poznanianka! Bardzo mi miło, ja teraz mieszkam w okolicach Konina, chociaż pochodze z okolic Łodzi. I tu, niestety, inżynier środowiska o specjalności zaopatrzenie w wodę, unieszkodliwianie odpadów i ścieków ma duże problemy ze znalezieniem pracy. Oferty są, owszem, ale np. w Poznaniu, a to 100km stąd.W jednym miejscu usłyszałam, że gdybym była mężczyzną, to owszem, praca by była. Fajnie, co?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, Asiula, jak przeczytałam słowo "wiara", to myśle sobie "oho! pewnie ktoś z Wielkopolski, tu się mówi na ludzi" i faktycznie-Poznanianka! Bardzo mi miło, ja teraz mieszkam w okolicach Konina, chociaż pochodze z okolic Łodzi. I tu, niestety, inżynier środowiska o specjalności zaopatrzenie w wodę, unieszkodliwianie odpadów i ścieków ma duże problemy ze znalezieniem pracy. Oferty są, owszem, ale np. w Poznaniu, a to 100km stąd.W jednym miejscu usłyszałam, że gdybym była mężczyzną, to owszem, praca by była. Fajnie, co?

 

To już się nazywa dyskrymianacja!

Faktycznie w mniejszych miastach może być nieciekawie. Mam kilka kolezanek z konina, które ukończyły te same studia co ja i mają z praca problemy.

Ja z wyksztłcenia jestem politologiem i specjalista od PR a zajmuję się organizacją szkoleń. Z Twoimi papierami to albo jakieś unijne instytucje z zakresu ochrony środowiska albo urzedy miejskie a wiadomo jak tam trudno się dostać zreszta zarobki marne. Musisz się trochę przekwalifikować i poszukać pracy w innym zawodzie.

pozdrawiam krajanke

Asia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak emigrować to na stałe. Powrót do tego kraju to gorzka pigułka.

 

I czego żałować? Tego niepokoju, że bubek-władza-urzędas może skopać życie. Czy obrzydzenia, gdy na przynętę zarzucany jest krzyżyk z drewna wierzby Chopina?

 

Bogactwo tradycji nie czyni raju.

 

Mimo wszystko - jesteśmy tak specyficznym społeczeństwem, że naprawdę niewielu potrafi przystosować się do życia za granicą i faktycznie powrót może być trudny.

Ale czy można cieszyć się z powodzenia za granicą jeśli nie ma z kim się tą radością dzielić.?

Poza tym życie za granicą nie od razu oznacza sukces i najczęsciej te opowieści wracających Polaków że bylo tak extra są spowodowane wstydem.

Moja przjaciółka wyjechała parę lat temu do Stanów do męża - Polaka.

sęk w tym, że on miał pracę i znał angielski a ona nic.

Siedziała więc 3 lata w domu z dziećmi i dopóki między nimi było ok jakoś to znosiła. Jak facet zaczął jej wywijać po prostu nie miala się komu wypłakać ani co ze soba zrobić - cała rodzina i przyjaciele w Polsce a polskie koleżanki w Stanach jakoś jej nie potrafiły pomóc - tam każdy żyje swoim życiem i czyjeś problemy go nie obchodzą.

Tak samo jak tu - tam też trzeba mieć w ręce zawód, wykształcenie i język inaczej nie ma po co jechać.

Poza tym TU jesteśmy u siebie a tam jesteśmy nikim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...