Gość 30.06.2003 18:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2003 Jest jeden prosty sposób na koty. Wystarczy je oblać wodą w miejscu w którym nie powinny być. Moja kotka uwielbia wodę. Inne też moga mieć podobne upodobania, więc sposób raczej mało skuteczny. Jednak chyba trzeba te koty polubić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
prosciu 03.07.2003 19:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2003 mam i 2koty i psa i doskonale ze sobą żyją a nawet z królikiem i kotem teściowej. - to tyle odnośnie przepędzania kotów przez psa. Wiatrówką proponuję wystrzelać sobie głupie pomysły. Koty nie cierpią wszelkich huków i wystrzałów więc może straszak pomoże. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pchlistosc 03.07.2003 19:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Lipca 2003 szkoda ze cgcesz przegonic nie wiesz co tracisz to calkiem sympatyczne zwierzaki troche z innej strony na to spojrz Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mbz 04.07.2003 08:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lipca 2003 Wedlug mnie, co innego wlasny kot, ktorego sie kocha, a co innego okoliczne koty lazace po czyims terenie. Tak wiec odpowiedzi, ze moze mozna je polubic nie bardzo tu pasuja. Nie wszyscy lubia koty i nie musza ich lubic. Rozpoczynajacemu ten watek wyraznie chodzilo o to, jak w miare delikatnie i bezbolesnie dla kotow pozbyc sie ich z podworka. Sama chetnie sie dowiem jakichs konkretnych porad. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hadraadae 15.07.2003 20:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lipca 2003 WItam Na początek chcę powiedzieć, że uwielbiam koty - to bardzo mądre i pełne wdzięku stworzenia - dużo wrażliwsze od forumowiczów uzbrojonych w wiatrówki. A teraz konkrety: większość kotów nie lubi zapachu cytryny, można więc w miejsca, których nie powinny odwiedzać podrzucać regularnie świeże skórki, jeśli można nacierać sokiem z cytryny itp. Oczywiście sprawdza się to najlepiej w mieszkaniu. Koty nie lubią też stąpać po lepkiej powierzchi. Można strategiczne punkty, np parapety, obkleić na jakiś czas folią dwustronną. Jak parę razy się na nią natknie, to może przejdzie mu ochota? Co do piaskownicy i świeżych grządek można spróbować wtykać w nie bardzo gęsto drobne patyczki. Utrudni im to wykopywanie dołków, a bez dołka koty nie lubią załatwiać swych potrzeb. Większość kotów nie lubi też nagłych hałasów - ale nie krzyków, bo te łatwo kojarzą z obecnością ludzi. Można próbować je odstraszać rzucając jakieś mocno hałasujące przedmioty, kiedy koty zapuszczą się w niedozwolony rejon - oczywiście nie rzucać w koty , ale gdzieś wokół nich. Chodzi o to, żeby kojarzyły miejsce z nieprzyjemnymi niespodziankami, a nie żeby cierpiały! Koty nie lubią syczących odgłosów. Podobno dobrze je odstraszają sprężarki powietrza - cokolwiek to jest Środków dostępnych w sklepach ogrodniczych nie polecam. Moja kotka z upodobaniem zlizywała wszystkie preparaty, które rzekomo drażniły błonę śluzową nosa i gardła. Ale najważniejsza w wychowywaniu kotów jest konsekwencja. Jeśli chcesz je przegonić, musisz im to dawać do zrozumienia ilekroć się pojawią. Jak raz machniesz ręką to na pewno zapamiętają to przyzwolenie. Przyszła mi jeszcze jedna rada na myśl - możesz sobie sprawić dorosłego kocura - byle nie kastrata. Koty to drapieżniki terytorialne, więc powinien szybko przegonić intruzów. Ale może sobie sprowadzać dziewczyny... Acha - i broń boże nie siać kocimiętki! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ewa 17.07.2003 06:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2003 Ja mam w domu 3 koty i 2 psy i nie cierpię obcych kotów. Pewnie dlatego, że stresują moje kotki, obryzgują mi dom i do tego sprawiły, że znowu w domu będą kociaki. Zawsze myślałam, że bardzo lubię koty ale odkąd mam własny nowy dom i małe dziecko stałam się bardziej wyczulona na obce zwierzęta. Jak są u kogoś w domu to nadal je lubię Kocura bym nie sprowadzała do domu - jak zacznie znaczyć teren to niczym się tego nie wywabi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ewunia 17.07.2003 12:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2003 sprawiły, że znowu w domu będą kociaki Ciąży u kotek można skutecznie zapobiegać, choćby poprzez sterylizację. Kocura bym nie sprowadzała do domu - jak zacznie znaczyć teren to niczym się tego nie wywabi. Kota się kastruje i po problemie, wtedy nie znaczy i nie szlaja się. To juz nie te czasy, że nie było sposobów. Tak samo jak z ludźmi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hadraadae 17.07.2003 18:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca 2003 Słowo wyjaśnienia jeśli chodzi o kocury. Faktycznie nie polecam do domu, chyba że wykastrowanego, bo może być bardzo nieprzyjemnie. Natomiast nie radzę kastrować kocura, który ma pomieszkiwać na podwórku. Po pierwsze może mieć poważne kłopoty z innymi "stuprocentowymi" samcami. Po drugie, a właściwie w związku z pierwszym, tylko taki "stuprocentowy" kocur będzie solidnie bronił swojego terytorium, przeganiając te "nienasze". A co do styrylizacji, to popieram. Przez dwa tygodnie po operacji serce się kroi, zanim zwierzak dojdzie do siebie. Ale potem już można sobie tylko gratulować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ewa 18.07.2003 08:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2003 Miałam już w domu tyle kotów, że doskonale wiem jak sobie radzić z problemem "ciążowym".Jedną kotkę sterylizowaliśmy - więcej tego nie zrobię. Poza tym jest gruba i miśkowata po tej operacji (a minęło kilka lat). Druga kotka dostaje zastrzyki i nie ma problemu. Ta która jest w ciąży musiała mieć przerwę bo po kilku latach zaczęła ciężko reagować na zastrzyki - co jakiś czas strasznie chudnie i łysieje. Raz było z nią bardzo źle. Chyba w końcu trzeba ją będzie operować ale dla mnie to ostateczność bo kotce która już rodziła zostawiają jajnik - czyli ruja pozostaje a nie zajdzie w ciążę. Poza tym mam właśnie złe doświadczenia z tą pierwszą poddaną operacji. U kocura sprawa wygląda inaczej - kastracja to tylko zabieg z 3 szwami. Po godzinie jest po sprawie ale właśnie kocur traci cały wigor i staje się "chłopcem" do bicia dla wszystkich innych kotów. Naszego św. pamięci kocura przed innymi broniła kotka. Kocur naszych sąsiadów z drugiej strony przywłaszczył sobie tak duże terytorium, że znaczy poza granicami ich działki a w domu wcale. Także może nie jest tak źle. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hadraadae 18.07.2003 14:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2003 Słowo w temacie styrylizowania kotek Mam dwie kotki, dziś już obie są wysterylizowane. Starsza (Bazylia) dostawała zastrzyki przez ładnych parę lat, nigdy nie miała młodych, wysterylizowaliśmy ją dopiero po 5 latach i faktycznie przez półtora roku wyglądała jak półtora pumy Teraz ma dziewięć lat i wygląda jak przed operacją. Plusem zabiegu jest to, że razem z macicą usunięto jej ropny guz, który się tam usadowił. Jest to podobno częste zjawisko u "bezdzietnych" kotek. Młodsza (TuTu) została wysterylizowana, jak tylko osiągnęła konieczny ku temu wiek. Jej waga pozostała bez zmian. Jest bardzo ładna i wesoła. Dziś ma 3 lata i gratuluję sobie, że sterylizacje ma już za sobą. Dla jasności: Bazylia wychodzi na dwór , TuTu natomiast to kot wyłącznie domowy. Może więc to tycie wysterylizowanych kotek nie wynika z operacji, ale wieku i/lub przekarmienia? Bo raczej nie z kociego "stylu życia". Nie słyszałam o tym, że kotce, która miała małe zostawia się jajnik. Dziwne... A tak przy okazji: JAK NAZYWAJĄ SIĘ WASZE KOTY? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ged 18.07.2003 20:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2003 U nas są dwie kotki: Biała i Szara. Obydwie sterylizowane. Szara miała kocięta, Biała nie. Termin zabiegu (wiek kotek) ustalił lekarz. Po operacji nie zmieniły zachowania ani wyglądu. Kiedyś miałem kocura o imieniu Gryzak. Oj co to był za drań. Atakował wszystko co się ruszało. Najbardziej lubił gości siedzących w fotelu. Zakradał się od tyłu i atakował rękę zwisającą z fotela. Po pewnym czasie ktokolwiek do mnie przychodził i wiedział o przypadłości kota Gryzaka wymagał zamykania go w innym pokoju. Kocisko potrafiło otwierać drzwi. Skakał i zawieszał się na klamce - więc niewiele to pomagało, a zabawa dla mnie była przednia. Ponadto specjalizował się w akrobatycznym łapaniu piłek tenisowych. piłkę odbitą od podłogi, a potem od ściany łapał skokiem w powietrze, wykonując najbardziej karkołomne salta. Czasem nie spadał na cztery łapy, ale to mu nie przeszkadzało. Często znikał na kilka dni i wracał syn marnotrawny - pokancerowany z urwanym uchem, podbitym okiem ... leżał wtedy pod telewizorem i czasem tylko jęczał z bólu. Kocur to kocur. Kiedyś wyjechałem na kilka dni, a po powrocie zastałem Gryzaka zakłębionego, zablokowanego w mojej pościeli. Tak jakoś wlazł i się owinął, że nie mógł wyleźć. Schudł chyba z kilogram. Wyobrażam sobie jak musiał walczyć. Niestety któregoś dnia zbyt ostro się z nim pobiłem i jak to kocur stwierdził moją wyższość na terytorium i go zmienił. Szkoda mi go było, ale takie są kocury. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 18.07.2003 23:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca 2003 Kubas ! kup sobie psa ! a wiesz przydałby Ci sie także kot........ no i może papuga ....... Kiedys mielismy króliki hm.......... i kury ........ co to były za czasy. Teraz w Blokowiskach, w których żyją ludzie , którym przeszkadzaja koty do głoSU DOCHODZĄ!!!!!!!!!..................SZCZURY!!!!!!!!!!!!!!. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tomek1950 19.07.2003 00:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca 2003 Hadraadae, moja kocica, 8 lat, niesterylizowana, raz miała małe nazywa się.... "Myszka". Urocze stworzenie, z psem tworzą parę rodzeństwa wyjatkowo zgodnego. Pies nazywa się "Koleś" i ma 11 lat. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 21.07.2003 18:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lipca 2003 kup psa , to chyba najlepszy sposob. ja na poczatku mialam tylko kota i przezywalam straszne chwile, bo inne koty przychodzily sie z nim bic i ja dobra pani musialam go bronic . poza tym te inne koty mialy jeszcze jeden przykry zwyczaj zaznaczania dzwi i okna tarasowego potem kota wykastrowalam - troche mniej wdaje sie w bojki, ale nadal znika na cale noce (strach pomyslec co by bylo gdyby byl niewykastrowany) i kupilam psa. problem zniknal natychmiast, bo pies dziwnym trafem lubi swojego kotka, a goni z dzikim ujadaniem obce koty z naszej dzialki. po kilku incydentach obce koty omijaja nasza dzialke z daleka. bardziej proste odstarszanie obcych kotow, to jak ktos juz napisal, polewnie ich woda Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hadraadae 21.07.2003 18:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Lipca 2003 Hadraadae, moja kocica, 8 lat, niesterylizowana, raz miała małe nazywa się.... "Myszka". Urocze stworzenie, z psem tworzą parę rodzeństwa wyjatkowo zgodnego. Pies nazywa się "Koleś" i ma 11 lat. Imiona też mają urocze. Jak będę mieć psa, tzn sukę, to będzie miała na imię Malta Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pyzia 22.07.2003 15:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lipca 2003 Wypożycz ode mnie 1,5 roczną bratanicę . Ona wprost uwielbia koty, one z kolei na jej widok (po kilku "sesjach pieszczot") czmychają gdzie pieprz rośnie . Albo po prostu trzeba pomyśleć o powiększeniu własnej rodziny o takiego małego - "odstraszacza" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AGA ZALESIE 22.07.2003 21:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lipca 2003 Miałam podobny problem. i o dziwo rozwiazał go kot. Wziełam go ze schroniska. Tam nauczył się walki o życie i " wpieprza" wszystkim innym kotom. Jest wykastrowany więc jak nasika pod krzakiem to nie śmierdzi. A piaskownice zamykam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Ewunia 22.07.2003 23:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lipca 2003 Miałam podobny problem. i o dziwo rozwiazał go kot. Wziełam go ze schroniska. Tam nauczył się walki o życie i " wpieprza" wszystkim innym kotom. Jest wykastrowany więc jak nasika pod krzakiem to nie śmierdzi. A piaskownice zamykam Ogromnie mnie sie to spodobało recepta DOSKONAŁA Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Hadraadae 23.07.2003 07:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2003 Miałam podobny problem. i o dziwo rozwiazał go kot. Wziełam go ze schroniska. Tam nauczył się walki o życie i " wpieprza" wszystkim innym kotom. Jest wykastrowany więc jak nasika pod krzakiem to nie śmierdzi. A piaskownice zamykam No właśnie od początku mówię, że to najlepszy sposób. Pozdrowienia dla walecznych kotów i ich właścicieli Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tdxls 23.07.2003 12:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Lipca 2003 Miałam podobny problem. i o dziwo rozwiazał go kot. Wziełam go ze schroniska. Tam nauczył się walki o życie i " wpieprza" wszystkim innym kotom. Jest wykastrowany więc jak nasika pod krzakiem to nie śmierdzi. A piaskownice zamykam Ale przy takim kotku bałbym się o moje pociechy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.