Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Witajcie!

Czy ktoś budował z Panem Henrykiem z Zaczerlan (pod Białymstokiem) fundamenty i ściany?

Wiem, że mało informacji, ale może ktoś się znajdzie.

Może jakieś info na pw ???

 

I przy okazji.

Może komuś robiła firma Ozorowski Pompę Ciepła z kolektorami.

Jak to u nich wygląda?

 

Czy rzeczywiście nikt nie może pomóc?????

Albo ta nasza Grupa Podlaska wszystko "tymi ręcami" robi i nie korzysta z innych ;)

 

tak na zdrowy rozsądek to bardzo nikłe prawdopodobieństwo ze ktoś akurat z nielicznej grupy podlaskiej trafił na pana henryka czy ozorowskiego, ot i wsio :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 5,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Witajcie!

Czy ktoś budował z Panem Henrykiem z Zaczerlan (pod Białymstokiem) fundamenty i ściany?

Wiem, że mało informacji, ale może ktoś się znajdzie.

Może jakieś info na pw ???

 

I przy okazji.

Może komuś robiła firma Ozorowski Pompę Ciepła z kolektorami.

Jak to u nich wygląda?

 

Czy rzeczywiście nikt nie może pomóc?????

Albo ta nasza Grupa Podlaska wszystko "tymi ręcami" robi i nie korzysta z innych ;)

 

tak na zdrowy rozsądek to bardzo nikłe prawdopodobieństwo ze ktoś akurat z nielicznej grupy podlaskiej trafił na pana henryka czy ozorowskiego, ot i wsio :cry:

 

a czy nie prościej spytać o osoby, dla których wykonawcy pracowali i sprawdzić samemu? jak miałam wątpliwości, to tak robiłam. czasami i do mnie przychodzili ludzie, by obejrzeć czyjąś "robotę". najlepszy sposób: jak wykonawca nie boi się pokazać swojej pracy, znaczy jest ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam drogich forumowiczów

 

Chciałbym się zwrócić do was z prośbą o pomoc - nie dla mnie ale dla mojej znajomej.

Jest to kobieta która samotnie wychowuje dorastającą córkę, nie ma pracy i utrzymuje się z zasiłku z opieki i 150zł alimentów. Jest diabelnie honorowa i nie potrafi prosić o pomoc. Ostatnio zorientowałem się iż nie ogrzewa domu zapytałem dlaczego - nie chciała powiedzieć ale na osobności jej córka poinformowała mnie, że coś z piecem jest nie tak. Obejrzałem i okazało się iż ma pęknięte rury - naprawiłem jej za darmo i jest ok. Od 2002roku nie miała ciepłej wody gdyż odłączyli jej gaz (po śmierci matki nie miała za co płacić)

- przerobiłem jej piecyk gazowy tak aby działał na propan-butan i obecnie ma ciepłą wodę z butli 11kg.

Cały dom przemrożony a ona pali co 3 dzień, temperatura wewnątrz około 5-8 stopni - masakra.

Zwracam się do was o pomoc w sprawie opału - może macie do odstąpienia jakieś drewniane pozostałości po budowie, stare meble, stęple itd itp. wszystko co można spalić aby ogrzać dom.

Centralne ogrzewanie ma grawitacyjne więc trzeba długo palić aby ogrzać .

Na wiosnę przebuduję jej instalację na ciśnieniową bo teraz jest za zimno i piec też trzeba przerabiać (stary rok produkcji 1963) ewentualnie jej wymienię za free.

Koleżanka nic nie wie o tym iż tu piszę (zagryzła by mnie :) )

Zwracam się do was o pomoc - jeśli możecie to pomóżcie.

W Białymstoku obecnie mam osobówkę i przyczepę z plandeką więc wszystkie darowizny ewentualnie mógłbym odebrać sam i jej dostarczyć.

Z góry dziękuję za pomoc.

Maciej

 

kontakt : [email protected]

tel: 796 975 307 (jakbym nie odbierał zostawcie wiadomość napewno szybko oddzwonię- nie odbieram zastrzeżonych)

 

 

Pozdrawiam Podlasian - jak możecie to pomóżcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale wydaje mi się ze amaro nie handluje szwedzką blachą, jedynie fińską bodajże z ruuki i cała reszta niższej klasy (austria, niemcy, polska)

 

Handlują za to Japońską z 20 letnią gwarancją !!

 

 

Jeszcze gwoli uzupełnienia - "..cała reszta niższej klasy.." to:

 

- Arcelor Mittal - największy produent stali na Świecie!?

"....obecny na giełdach papierów wartościowych w Nowym Jorku (pod symbolem „MT”), Amsterdamie (MT), Paryżu (MTP), Brukseli (MTBL), Luksemburgu (MT) oraz na hiszpańskich giełdach w Barcelonie, Bilbao, Madrycie (MTS) oraz w Walencji"

 

- ThyssenKrupp - czołówka producentów stali

 

- no i wspomniany już japoński - Yodogawa Steel Works - również w czołówce

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SSAB to jest dopiero blaszka ,a nie jakies japonskie wynalazki.

 

Nie wiem czemu te umyślne (w moim odczuciu) przekomarzanie ma służyć, chyba podbijaniu ilości postów.

 

Na świecie jest naprawdę zbyt wielu producentów blach, ażeby powiedzieć że blacha danego producenta jest najlepsza. Technologie wytwarzania blach nie są z serii High-tech i są identyczne u większości producentów. Nie oszukujmy się - blacha na pokrycia dachowe nie mam zbyt wysokich wymogów technologicznych i należy do jednego z najprostszych wyrobów.

 

Pozdrawiam i życzę bardziej konstruktywnej dyskusji na forum, bo szkoda czasu na udowadnianie co było pierwsze - jako? czy kura??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam drogich forumowiczów

 

Chciałbym się zwrócić do was z prośbą o pomoc - nie dla mnie ale dla mojej znajomej.

Jest to kobieta która samotnie wychowuje dorastającą córkę, nie ma pracy i utrzymuje się z zasiłku z opieki i 150zł alimentów. Jest diabelnie honorowa i nie potrafi prosić o pomoc. Ostatnio zorientowałem się iż nie ogrzewa domu zapytałem dlaczego - nie chciała powiedzieć ale na osobności jej córka poinformowała mnie, że coś z piecem jest nie tak. Obejrzałem i okazało się iż ma pęknięte rury - naprawiłem jej za darmo i jest ok. Od 2002roku nie miała ciepłej wody gdyż odłączyli jej gaz (po śmierci matki nie miała za co płacić)

- przerobiłem jej piecyk gazowy tak aby działał na propan-butan i obecnie ma ciepłą wodę z butli 11kg.

Cały dom przemrożony a ona pali co 3 dzień, temperatura wewnątrz około 5-8 stopni - masakra.

Zwracam się do was o pomoc w sprawie opału - może macie do odstąpienia jakieś drewniane pozostałości po budowie, stare meble, stęple itd itp. wszystko co można spalić aby ogrzać dom.

Centralne ogrzewanie ma grawitacyjne więc trzeba długo palić aby ogrzać .

Na wiosnę przebuduję jej instalację na ciśnieniową bo teraz jest za zimno i piec też trzeba przerabiać (stary rok produkcji 1963) ewentualnie jej wymienię za free.

Koleżanka nic nie wie o tym iż tu piszę (zagryzła by mnie :) )

Zwracam się do was o pomoc - jeśli możecie to pomóżcie.

W Białymstoku obecnie mam osobówkę i przyczepę z plandeką więc wszystkie darowizny ewentualnie mógłbym odebrać sam i jej dostarczyć.

Z góry dziękuję za pomoc.

Maciej

 

kontakt : [email protected]

tel: 796 975 307 (jakbym nie odbierał zostawcie wiadomość napewno szybko oddzwonię- nie odbieram zastrzeżonych)

 

 

Pozdrawiam Podlasian - jak możecie to pomóżcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum, musiałam się tym podzielić.

 

(Uwaga! Pisownia oryginalna bez cenzury.)

 

Czy ta historia może być prawdziwa?

Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy - a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.

Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj - niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wypierdalać więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane - ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść - taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upierdalał - a wtedy wiadomo - wąż.

 

Dobrze więc, uporządkuję: żona - delegacja, ja - praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem - ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni - więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały skurwiel jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pierdolę. Nie ni chuja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest kurwa za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut - oż kurwa, no to nie mogło mi się zdawać - coś ciężkiego poszło w pion. Kurwa, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot kurwa popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.

 

Lecę kurwa na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona - nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego skurwiela z białą krawatką, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale chuj, najpierw do piwnicy - zbiegam po schodach, słucham - coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury - miauczy - jest, kurwa, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to chuj, przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za chuja trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.

 

Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni chuja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten kurwa głąb zamiast przyjść do mnie to kurwa chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No pojebało i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni chuja, uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda - fight fire with fire - ogień zwalczaj ogniem.

 

Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla - geberit i woda w dół - bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach - podziałało. Wbiegam do piwnicy i kurwa koniec świata. Nie ma moich deszczułek - no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w chuj i kota też nie słychać już. Ja pierdolę. Kurwa, gdzie ta rura teraz idzie - coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów - może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.

 

Biegnę na ulicę, jest studzienka - mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery - najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy - mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny - poszło, aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam - ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. Kurwa, mam w aucie, chujowa, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije - przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pierdolę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali tę pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości.

 

Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w pizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie wpierdolił, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, kurwa, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz chuj złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu kurwa powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w chuj, pacanie.

Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach - a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje.

 

Wracając do kota - bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. Kurwa, drugi sąsiad przyszedł - po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa - kurwa, ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia - spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma chuja, to go musi wygonić albo utopić.

 

Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy, a tego skurwiela dalej nie wylało z kąpielą. Kurwa mać, urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki - w chuj - jak się to gdzieś przytka, to będę miał przejebane. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten pierdolony dekiel. Wchodzę - a ten skurwiel kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pierdolę! Jak on kurwa wyszedł, którędy? Ano kurwa wziernikiem w piwnicy - zostawiłem otwarty. Ja kurwa stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zajebię. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. Kurwa mać. Przynajmniej kuleje.

 

Straty: zajebane łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zajebana piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyjebania, brezent z reklamą firmy - poszedł w chuj, latarka - w chuj, pogrzebacz w chuj. Afera na ulicy jak chuj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam drogich forumowiczów

 

Chciałbym się zwrócić do was z prośbą o pomoc - nie dla mnie ale dla mojej znajomej.

Jest to kobieta która samotnie wychowuje dorastającą córkę, nie ma pracy i utrzymuje się z zasiłku z opieki i 150zł alimentów. Jest diabelnie honorowa i nie potrafi prosić o pomoc. Ostatnio zorientowałem się iż nie ogrzewa domu zapytałem dlaczego - nie chciała powiedzieć ale na osobności jej córka poinformowała mnie, że coś z piecem jest nie tak. Obejrzałem i okazało się iż ma pęknięte rury - naprawiłem jej za darmo i jest ok. Od 2002roku nie miała ciepłej wody gdyż odłączyli jej gaz (po śmierci matki nie miała za co płacić)

- przerobiłem jej piecyk gazowy tak aby działał na propan-butan i obecnie ma ciepłą wodę z butli 11kg.

Cały dom przemrożony a ona pali co 3 dzień, temperatura wewnątrz około 5-8 stopni - masakra.

Zwracam się do was o pomoc w sprawie opału - może macie do odstąpienia jakieś drewniane pozostałości po budowie, stare meble, stęple itd itp. wszystko co można spalić aby ogrzać dom.

Centralne ogrzewanie ma grawitacyjne więc trzeba długo palić aby ogrzać .

Na wiosnę przebuduję jej instalację na ciśnieniową bo teraz jest za zimno i piec też trzeba przerabiać (stary rok produkcji 1963) ewentualnie jej wymienię za free.

Koleżanka nic nie wie o tym iż tu piszę (zagryzła by mnie :) )

Zwracam się do was o pomoc - jeśli możecie to pomóżcie.

W Białymstoku obecnie mam osobówkę i przyczepę z plandeką więc wszystkie darowizny ewentualnie mógłbym odebrać sam i jej dostarczyć.

Z góry dziękuję za pomoc.

Maciej

 

kontakt : [email protected]

tel: 796 975 307 (jakbym nie odbierał zostawcie wiadomość napewno szybko oddzwonię- nie odbieram zastrzeżonych)

 

 

Pozdrawiam Podlasian - jak możecie to pomóżcie.

 

 

 

Coraz zimniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

mam nadzieję, że w naszej Grupie Podlaskiej apel Maćka (Mysza223) nie pozostanie bez echa.

Ania i Luiza są tak blisko nas, potrzebują ciepła w te trudne, mroźne dni.

Pomóżmy im, każdy gest dobrej woli bezcenny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Proszę o namiary sprawdzonych fachowców od pokryć dachówką z orynnowaniem (więźbę odeskowaną i opapowaną już mamy). Przy okazji gdzie są najlepsze ceny zakupu dachówki cementowej?

 

A tak a propo to czemu nie zamieszczamy takich kontaktów bezpośrednio na forum (wystarczyłoby imię i tel) ? Grzebiąc w archiwalnych stronach "prośby" by się indywidualnie nie powtarzały.Co wy na to? bo być może istnieje jakaś ochrona danych osobowych czy coś tym podobne w regulaminie(przyznaje nie czytałam:D).

Ja na chwilę obecną mogłabym z czystym sercem umieścić dane majstra do sso, cieślę od więźby, kierownika budowy. Architekt niestety się nie sprawdził.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...