Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Przecież masz przed nosem świadectwo które przesłało Ci Instalco.

Spójrz na nie łaskawie i doczytasz że sprawność dla tych kotłów podano od 86,46 do 88,64, także wstydzić chyba niema się czego, też podpisał to jakiś doktor, to że Ty uważasz się najważniejszego doktora III-ej RP to tylko Ty się za takiego uważasz, jak widać nie jesteś chyba jedynym okazem na wyginięciu bo coby było z branżą kotlarską nawet nie chcę myśleć.

Znowu RBR Ci wżoda drażni ?

Nie wiesz, co mi przysłało INSTALCO, więc o tym nie pisz.

Ale jakieś świadectwa z Małej Energetyki - to są warte tyle, ile pieniędzy za nie zapłacił zlecający producent. Tyle tylko, że tę wartość mają wyłącznie dla Małej Energetyki.

Edytowane przez zawijan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 22,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Jarecki79

    2372

  • karoka65

    1606

  • zawijan

    1504

  • darase

    1326

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Tyle że jeszcze nikt nie pisał o tym czyszczeniu z użytkowników bo niema czego czyścić ( brak kotłów na rynku ) a już jakieś zapewnienia.

Za rok panowie, za rok o tej porze, na razie to tylko marketing.

Nie pisze że tak nie będzie ale zapewnień konstruktorów to już się naczytałem 4 lata temu.

To prawda, że jeszcze nikt tego kotła nie czyścił. To fakt nie istniejący.

Ale prawdą także jest, że kotły RBR, które tak forujesz, nie mają żadnych porządnych badań. I o tym może pisz, bo to jest fakt istniejący.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoływanie się w dokumentacji na normę jest bardziej wiarygodne (istnieje odpowiedzialność prawna) od podawanie tych danych za szemrane na forum.

Bardzo łatwo jest sprawdzić, czy jednostka badawcza ma stosowną akredytację. W kilku miejscach na tym forum już podano te linki do PCA.

Natomiast powoływanie się na nieistniejące wyniki badań, lub na wyniki badań wykonanych przez jednostkę nie mającą stosownej akredytacji - jest szemrane. To bardzo łagodne określenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo łatwo jest sprawdzić, czy jednostka badawcza ma stosowną akredytację. W kilku miejscach na tym forum już podano te linki do PCA.

Natomiast powoływanie się na nieistniejące wyniki badań, lub na wyniki badań wykonanych przez jednostkę nie mającą stosownej akredytacji - jest szemrane. To bardzo łagodne określenie.

 

Jeszcze raz. Kupując kocioł z dokumentacją nie mam (prawnej) potrzeby sprawdzania poprawności wystawienia tej dokumentacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda, że jeszcze nikt tego kotła nie czyścił. To fakt nie istniejący.

Ale prawdą także jest, że kotły RBR, które tak forujesz, nie mają żadnych porządnych badań. I o tym może pisz, bo to jest fakt istniejący.

Ach ten RBR :)

Po prostu jak pieniądze nie trafiają do jednej słusznej kieszeni to badania są złe.

Rozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A cóż ja mogę wiedzieć o Twoich potrzebach.

Tylko Ty je znasz.

 

Nie tylko. Kupując produkt nikt nie musi sprawdzać poprawności wystawionej dokumentacji, do której sprawdzenia należy kupić normę, sprawdzić akredytacje ( a może akredytacja to wymysł zawijana) i zapoznać się z całym procesem badawczym produktu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach ten RBR :)

Po prostu jak pieniądze nie trafiają do jednej słusznej kieszeni to badania są złe.

Rozumiem.

Tak. Badania Małej Energetyki z tym jej partnerem są złe, bo ani jedna z tych firm nie miała stosownej akredytacji, czyli stosownej instalacji badawczej i umiejętności wykonawców.

Zrozumiesz to wreszcie???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko. Kupując produkt nikt nie musi sprawdzać poprawności wystawionej dokumentacji, do której sprawdzenia należy kupić normę, sprawdzić akredytacje ( a może akredytacja to wymysł zawijana) i zapoznać się z całym procesem badawczym produktu.

A czy ja mówię, że ktoś musi?

Ja tylko przestrzegam, że są na rynku kotły, które nie mają stosownych dokumentacji, aby na tym rynku być. Nic więcej nie mówię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli norma podlega prawu autorskiemu to powinna być podpisana przez autora i nie można uważać ją za obowiązującą.

Publikacja ??

 

Szanowny Panie,

 

Tak się składa, że na każdej normie sygnowanej znaczkiem Polskiego Komitetu Normalizacyjnego jest coś takiego:

Copyright by PKN, Warszawa a poniżej:

Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być zwielokrotniana jakąkolwiek techniką bez pisemnej zgody Prezesa Polskiego Komitetu Normalizacyjnego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko. Kupując produkt nikt nie musi sprawdzać poprawności wystawionej dokumentacji, do której sprawdzenia należy kupić normę, sprawdzić akredytacje ( a może akredytacja to wymysł zawijana) i zapoznać się z całym procesem badawczym produktu.

 

Ma pan 100% racji.

Bo kolejność jest taka:

 

1. PRODUCENT - powinien znać wszystkie przepisy dotyczące produkowanego przez niego wyrobu niczym kandydat na pierwszokomunistę pacierz.

2. HANDLOWIEC - wprowadzając wyrób na rynek detaliczny powinien znać - niczym ten pierwszy - wyrób który oferuje odbiorcy i umieć UCZCIWIE odpowiedzieć na każde pytanie kupującego

3. ODBIORCA KOŃCOWY - ma prawo wierzyć, że nr 1 i nr 2 dołożyli wszelkiej staranności przy produkcji i wprowadzeniu na rynek wyrobu, który mu oferują, bo to ON de facto ponosi wszystkie koszty, płacąc sprzedawcy.

 

Dlatego szanowny Panie,

nikt od pana nie wymaga znajomości norm i przepisów. Ten obowiązek spoczywa wyłącznie na producencie i sprzedawcy.

Jeżeli jedno z tych ogniw (1 lub 2) zawiedzie, to ma pana pełne prawo czuć się zrobionym w balona i ścigać takiego cwaniaka do przysłowiowego siódmego pokolenia. Czyli puścić go z torbami, bo to oni z pana kasę wycyckali.

Proste? proste!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny Panie,

 

Tak się składa, że na każdej normie sygnowanej znaczkiem Polskiego Komitetu Normalizacyjnego jest coś takiego:

Copyright by PKN, Warszawa a poniżej:

Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być zwielokrotniana jakąkolwiek techniką bez pisemnej zgody Prezesa Polskiego Komitetu Normalizacyjnego

 

Czy chcąc zapoznać się z normą sygnowaną znaczkiem Polskiego Komitetu Normalizacyjnego, muszę zapłacić, nie ma publikacji ogólnodostępnej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ma pan 100% racji.

Bo kolejność jest taka:

 

1. PRODUCENT - powinien znać wszystkie przepisy dotyczące produkowanego przez niego wyrobu niczym kandydat na pierwszokomunistę pacierz.

2. HANDLOWIEC - wprowadzając wyrób na rynek detaliczny powinien znać - niczym ten pierwszy - wyrób który oferuje odbiorcy i umieć UCZCIWIE odpowiedzieć na każde pytanie kupującego

3. ODBIORCA KOŃCOWY - ma prawo wierzyć, że nr 1 i nr 2 dołożyli wszelkiej staranności przy produkcji i wprowadzeniu na rynek wyrobu, który mu oferują, bo to ON de facto ponosi wszystkie koszty, płacąc sprzedawcy.

 

Dlatego szanowny Panie,

nikt od pana nie wymaga znajomości norm i przepisów. Ten obowiązek spoczywa wyłącznie na producencie i sprzedawcy.

Jeżeli jedno z tych ogniw (1 lub 2) zawiedzie, to ma pana pełne prawo czuć się zrobionym w balona i ścigać takiego cwaniaka do przysłowiowego siódmego pokolenia. Czyli puścić go z torbami, bo to oni z pana kasę wycyckali.

Proste? proste!

 

Dlaczego mam kogoś ścigać. Przecież norma jest tylko dla majętnych, ubodzy są zwolnieni z jej przestrzegania, chyba, że udowodnicie mi oszustwo gdy twierdzę o braku funduszy by zapoznać się z płatną normą. Każdy obywatel widząc przestępstwo (dotyczy tylko tych co nieopatrznie kupili normę) powinien powiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ma pan 100% racji.

Bo kolejność jest taka:

 

1. PRODUCENT - powinien znać wszystkie przepisy dotyczące produkowanego przez niego wyrobu niczym kandydat na pierwszokomunistę pacierz.

2. HANDLOWIEC - wprowadzając wyrób na rynek detaliczny powinien znać - niczym ten pierwszy - wyrób który oferuje odbiorcy i umieć UCZCIWIE odpowiedzieć na każde pytanie kupującego

3. ODBIORCA KOŃCOWY - ma prawo wierzyć, że nr 1 i nr 2 dołożyli wszelkiej staranności przy produkcji i wprowadzeniu na rynek wyrobu, który mu oferują, bo to ON de facto ponosi wszystkie koszty, płacąc sprzedawcy.

 

Dlatego szanowny Panie,

nikt od pana nie wymaga znajomości norm i przepisów. Ten obowiązek spoczywa wyłącznie na producencie i sprzedawcy.

Jeżeli jedno z tych ogniw (1 lub 2) zawiedzie, to ma pana pełne prawo czuć się zrobionym w balona i ścigać takiego cwaniaka do przysłowiowego siódmego pokolenia. Czyli puścić go z torbami, bo to oni z pana kasę wycyckali.

Proste? proste!

 

 

 

ciekawe podejście

 

ciekawe co pan myśli o takim przypadku jak klakierzy promujący dany kocioł podają na początku że ten kocioł osiąga na niskich mocach bardzo wysoką sprawność po czym po roku czy dwóch okazuje się że ta sprawność to granice 40-50%

 

albo jak podają że temperatura powrotu jest nieważna, ba producent w trybie lato fabrycznie ustawia temperaturę obniżoną na CO 39St C, a za kilka lat pisze w instrukcji by powrót wynosił 55st c

 

albo producent podaje że ciąg kominowy wymagany dla kotła to 15Pa a nawet przy 20Pa kocioł po otwarciu drzwiczek wali spaliny do kotłowni zamiast do komina a co więcej klakierzy piszą że tak ma być. Co ciekawe przy ciągu 25Pa spaliny wylatują za każdym razem w komin nawet jak się otworzy wszystkie drzwiczki.

 

albo podając przekroje kominów nie podaje z jakiego materiału powinny być wykonane i że temperatura spalin jakie produkuje kocioł może powodować powstawanie kondensatu.

 

i tych ale jeszcze kilka bym kilka znalazł ale pan, panie Z,,,,,,2 chyba dobrze o tym wie i tez wie pan kogo to dotyczy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ma pan 100% racji.

Bo kolejność jest taka:

 

 

2. HANDLOWIEC - wprowadzając wyrób na rynek detaliczny powinien znać - niczym ten pierwszy - wyrób który oferuje odbiorcy i umieć UCZCIWIE odpowiedzieć na każde pytanie kupującego

 

Niech Pan nie bedzie smieszny, rozmawiamy o sprzedazy kotłow, przychodzi klient do handlowca i prosi o poradę i zakup w sprawie kotła odpowiedniego do jego domu.

Co zrobi uczciwy handlowiec?

a) dobierze na tzw oko moc kotła

b) wspomni o parametrach z projektu (dla nowego domu, co ze starym po termomodernizacji)

c) zaleci wykonanie ozc dla okreslenia projektowego obciązenia cieplnego budynku.

d) wtryni klientowi pierwszy lepszy kocioł zalegający na magazynie.

 

Moge Pana zapewnic ze nie spotkałem jeszcze handlowca który handluje kotłami aby umiał wykonac ozc i je wykonywał, aby uczciwie odpowiedziec klientowi na kazde pytanie zwiazane z doborem mocy kotła do domu klienta. Pan przecenia role i poziom wiedzy sprzedajacych kotły, nigdy od tak szerokiej wiedzy nie bedzie handlowiec, nie ma takiej potrzeby. Hadlowiec moze objasnic szczególy dotyczace kotła, warunków gwarancji sposób montazu, ale i tak pierwszym pytaniem jest pytanie o dobór mocy kotła

Edytowane przez asolt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...