Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

(...)podobnie jak kilka innych zespołów zmieniali muzykę nie jednym utworem ale całymi płytami.

Dużo łatwiej wskazać właśnie całe płyty czy albumy, które zmieniały muzykę. Wystarczy wspomnieć np. Dark Side... Bialy album Beatlesów czy czarny Matalliki. Wskazać utwory to trudniejsze zadanie.

Ten wybór wydał mi się bardzo oczywisty:

 

I podejrzewam, że nareszcie będziemy się różnić?

K.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Gość Pepeg z Gumy
Dużo łatwiej wskazać właśnie całe płyty czy albumy, które zmieniały muzykę. Wystarczy wspomnieć np. Dark Side... Bialy album Beatlesów czy czarny Matalliki. Wskazać utwory to trudniejsze zadanie.

Ten wybór wydał mi się bardzo oczywisty:

 

I podejrzewam, że nareszcie będziemy się różnić?

K.

Masz rację, tu się różnimy.

O ile Biały Album i Dark Side mnie nie dziwi, to Black-Metalica i Bohemian bardzo.

Aż mnie korci ,żeby zapytać czemu dokonałeś takiego wyboru ?

Owszem komercyjnie oba zespoły - rewelacja, ale czy to był jakaś nowa jakość?

Wal śmiało, zniosę to po męsku.

 

Floydom dałbym złotą palmę nawet za kilka wcześniejszych płyt, a za Dark Side OTM wręcz kilka Oskarów - głownie za całokształt i podsumowanie całego zjawiska jakim byli. Potem już nic świeżego przecież nie zrobili.

To samo zresztą zrobiłbym z King Crimson. W momencie kiedy ukazało się In the Court of ... było wówczas to niezłym szokiem.

http://www.youtube.com/watch?v=nlNantlznCA&feature=related

Po wszystkich THRAK, ConstruKction, ProjeKct zostali im tylko najwierniejsi, bo reszta nie rozumiała już o co chodzi.

Chociaż kiedyś chyba dojrzeją. Facet wyprzedził epokę podobnie jak surrealista-Zappa, któremu muzyka wymknęła się spod wszelkiej dopuszczalnej, przez przeciętnych ludzi, kontroli. Geniusza czasem trudno zrozumieć :) Polecam jego obrazoburcze Schody do nieba http://www.youtube.com/watch?v=uKgK91zCq44&feature=related

Borat miał się od kogo uczyć

Edytowane przez Pepeg z Gumy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bohemian... cóż, Fredek wzorował sią na rock operach (produkt, poza kilkoma wyjątkami kiepskiej jakości). Mistrzowsko połączył operowe brzmienie, mocny rock, śpiew a capella (niezwykle rzadko dotychczas spotykany). No i powstały obraz zapoczątkował epokę teledysków, video clipów etc., czyli pozwolił zarabiać MTV Vivie i powstającym podobnym. Fascynująca jest też budowa utworu: trójwarstwowa - nie, źle mówię: trzyczęściowa - co do tej pory można było spotkać tylko w wyszukanych i długich formach. Według mnie mistrzostwo świata, choć nie do końca moja bajka. A Metallica? Najbardziej inteligentna płyta metalowa w tamtym okresie. Później też powstawały konceptalbumy (np. Nostradamus J.P.) ale Czarny był pierwszy i nie był to zbiór lepszych lub gorszych kawałków. To była (jest) całość. Ale nie upieram się, Queen zostawiam na mojej liście cudów muzyki, Metallica może z niej spaść bez żalu z mojej strony.

 

A tu przykład następny, który nas poróżni w ocenie genialności. Pamiętam kilka Twoich cierpkich uwag na temat tej płyty (jeżeli to nie byłeś Ty to sorry :)) Dla mnie jest to krok milowy w rocku symfonicznym. I tu też raczej w grę wchodzi cały album.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

 

A tu przykład następny, który nas poróżni w ocenie genialności. Pamiętam kilka Twoich cierpkich uwag na temat tej płyty (jeżeli to nie byłeś Ty to sorry :)) Dla mnie jest to krok milowy w rocku symfonicznym. I tu też raczej w grę wchodzi cały album.

 

Tu cię rozczaruję, bo uważam tę płytę za genialną.Nie jest to może krok milowy, jak piszesz, bo jest to raczej zwieńczenie tego co w art-rocku się pojawiło.Po niej już w zasadzie nic godnego uwagi , tak ważnego się już nie pojawiło i nie przebiło jej.

To z pewnością najważniejsza płyta w tym gatunku a i kapela dla mnie niezwykle ważna ( jedna z zaledwie kilku, której mam całą dyskografię,kupowaną bez szemrania mimo, że były też płyty dużo słabsze, niektóre wręcz marne).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Pozostanę blisko tego nurtu. Zespół, który zrobił wówczas przewrót. Połączył folk, rocka, elementy jazzu i tzw białego bluesa a wokalista człowiek niezwykle dowcipny, śpiewał dziwacznym głosem, dziwacznie grał ( traktował flet jak gitarę) pisał dziwne i często kpiące teksty, zachowywał się i wyglądał wówczas niepowtarzalnie i narobił sporo zamieszania.

Z płytą Stand Up i Aqualung ( oraz kilka innych) weszli do historii i pozostali na dziesięciolecia.

Tu taka ciekawostka wraz z kąśliwą uwagą do twórców hiciora Hotel California zesp. The Eagles.

Faktycznie, przypadek, czy ktoś sobie coś wziął?:D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to spijania z dziubków ciąg dalszy. Pełny szacunek dla Iana Andersona. Miałem okazję oglądać i słuchać go kilka lat temu w Spodku - Poza włosami nie stracił nic ze swojej pierwotnej natury. Dalej gra na flecie w pozycji czapli. Zauważ, że koncentrujemy się na ważnych płytach czy wykonawcach, trudniej dokonać trafnego wyboru co do utworu. Ja przytoczę przykład dzieła, które można rozpatrytwać tylko w całości z racji na jego naturę. Ja oszalałem na punkcie tego albumu, szkoda, że wówczas nie docierały do nas obrazy związane z tym wydawnictwem.

 

 

Jeżeli interesuje kogoś całość: The Who "Tommy"

 

Pinball Wizzard

Edytowane przez jola_krzysiek
dołączenie odnośnika
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Wstyd powiedzieć, ale kompletnie zapomniałem o The Who :oops: a to przecież pierwsza chyba rock-opera.

Czasy, w których okazało się, że subkultury mają swoją rozpoznawalną i jedyną dla nich muzykę. Potem już poleciało. Było Hair, Jesus Christ Superstar zarówno wersje broadwayowskie, musicalowe jak i filmowe. W Qudrophenia wystąpił mało znany wówczas jeszcze Sting. Forma przetrwała przez 3 dekady, mieliśmy nawet jej polskie wersje : Naga, Krzyżacy, Szalona lokomotywa.

 

No to z innej beczki.

Od tej płyty i szczególnie tego utworu mamy początek zjawiska zwanego techno, house, trans etc.

Elektroniczny i kompletnie niszowy niemiecki krautrock, zaczyna wpływać na nową industrialną subkulturę amerykańską, która nie może zagrzać sobie miejsca i wraca z hukiem do Europy robiąc furorę.

A tymczasem Mandarynkowy Sen bujał się i ewoluował w stronę kompletnie skostniałą i niestrawną dla komercjuszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, wiem, jesteś wiernym fanem krautrocka. Ale czy ELEKTROWNIA weszła do kanonu muzyki? Wątpię. Mogę powiedzieć to, co ty o QUEEN sukces komercyjny, powiew świeżości (jak u nas dekadę później np. Republika) Jeżeli chodzi o krautrock i jego kontynuację, to ostatnia płyta Electric Orange jest tym, co ja w tym nurcie lubię najbardziej.

 

Ale to tak na marginesie.

 

Wracając do utworów znacznych i znaczących:

 

Czy ktoś grał tak na gitarze wcześniej? (Pomijając B.B.Kinga)

 

http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=sXon4KB2cvQ

Edytowane przez jola_krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Tak, wiem, jesteś wiernym fanem krautrocka. Ale czy ELEKTROWNIA weszła do kanonu muzyki? Wątpię.

 

Nie mówię,że weszli i akurat fanem tego nurtu elektronicznego nie jestem. Powiedziałem tylko,że to co zrobili sprowadziło muzykę na manowce techno. Nie zrobili tego inni z elektrycznej gromady. Ani Mandarynki Dream, ani Schulze nie popchnęli tak zdecydowanie muzyki w objęcia zupełnie nowej jakości.

Oczywiście nie odbieram im wielkiej roli jaką odegrali w powstaniu tego co robili Jare, Oldfield, Kitaro czy Tomita

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałem tylko,że to co zrobili sprowadziło muzykę na manowce techno.

Tu się w pełni zgodzę. O ile niektórzy przedstawiciele innych niż rock gatunków dzielnie współegzystowali w świecie muzyki nie robiąc nikomu nic złego, o tyle niektórzy (nieświadomie) prowadzili do powolnej degradacji rocka. Narażę się niektórym fanom, ale moim zdaniem takim wykonawcą była ABBA. Choć Szwedzi akurat prezentowali dość dobry warsztat, to już ich naśladowcy odwrotnie. Pussycat, Baccara i podobni sprowadzili muzykę na manowce popu. O ile np. disco czy reggae szły równolegle, to inni w poprzek.

 

Chciałbym zwrócić uwagę na niebywały sukces pewnej starej ballady folkowej. Kto żyw śpiewał House Of The Rising Sun. Najsłynniejszy wykonawca to oczywiście The Animals:

 

Nie wiem, czy temat taki nośny, czy urok kompozycji, ale śpiewali ją: Pink Floyd, The Doors , Jimi Hendrix, Duran Duran,

Ja polecam wersję Rick'a Derringera Dannego Johnsona

Edytowane przez jola_krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

 

Chciałbym zwrócić uwagę na niebywały sukces pewnej starej ballady folkowej. Kto żyw śpiewał House Of The Rising Sun. Najsłynniejszy wykonawca to oczywiście The Animals:

No to trafiłeś w punkt. Ten utwór ma wszystko o czym mówimy.Złamał dotychczasowe kanony rock'rolla, niósł przekaz pokolenia, był hitem śpiewanym zarówno przez harcerzy przy ognisku jak i garowników za kratami .:D

 

Mam natomiast zespół niemal zapomniany, znany jedynie chyba fanom, który nie miał nigdy przeboju ale wywarł niezwykły wpływ na niemal wszystkich ówczesnych muzyków. Wielu do dzisiaj się powołuje na ich pierwsze płyty, głównie Giant.

Wprowadzili do rocka jako regułę kontrapunkt,połamne rytmy, pogiętą harmonię, wirtuozerskie granie, skalę i śpiew modalny. Są protoplastami King Crimson, Yes, Genesis a nawet późniejszego fusion i takich kombinacji jakie wyczyniała Soft Machine z jazzmanami.

 

 

 

 

Po ponad 40 latach potrafią nadal fascynować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O nim już wspominaliśmy. Taki "eklektyzm" w muzyce mógł powstać w głowie jednostki wybitnej. Koktajl gatunków muzycnych połączony z wirtuozerią, humorem i pastiszem! Facet wyprzedzał epokę. Z tego co o nim wiem to był również utalentowany plastycznie. Współpracował z muzykami, o których później było dość głośno np.: Steve Vai czy Jean Luc Ponty. Wybrałem utwór w wolnym tłumaczniu "cuchnąca stopa", prześmiewczy i jednocześnie wystarczająco bluesowy bym go polubił.

A stworzył w swojej karierze dzieł bez liku.

Panie i Panowie : FRANK ZAPPA

Edytowane przez jola_krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Jak na razie wciąż zgoda:rolleyes:

Może zamieszam trochę ?

Bo chociaż zespół zacny i miałem ciężki zgryz co dać,( może jednak lepiej Persefonę?), to bardziej niektórych denerwuje niż pozwala powiedzieć ,że ta kapela wniosło dużo nowości. A wniosła i nie były to tylko pościelowe hiciory.

http://www.youtube.com/watch?v=hTU1PlX_HPk&feature=related

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na razie wciąż zgoda:rolleyes:

Może zamieszam trochę ?

 

Niestety nie uda Ci się. Sam się zastanawiałem nad tym typem i korciło mnie zalinkowanie Persefony. Dwie gitary prowadzące! Kto to wymyślił? Geniusz!

Skoro tak, to zapodam zespół, który dziwnie kojarzy mi się właśnie z Wishbone Ash, nie wiedzeić czemu? Myślę, że tu też się nie poróżnimy, chyba, że w kwestii doboru utworu:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

No i tu pomimo wielkiego szacunku dla Thin L . muszę Ci powiedzieć, że jakoś nie widzę ich wielkiego wkładu w kształt muzyki.

Owszem grali wspaniale, mieli styl, charakter lecz nic nowatorskiego jakoś nie znajduję w ich graniu.W tym czasie było ich kilku. Zespół charakterystyczny a i owszem, czujący tzw. bluesa - cud miód , coś na podobieństwo progowego Camela, który też miał klimat, budził emocje ale nigdy nie odkrył ani Ameryki, ani penicyliny.:rolleyes: Udowodnij mi ,że nie mam racji, może się przekonam.

 

Za karę podrzucam Ci kapelę, która słynęła głównie z coverów, chociaż to co zrobili swojego, wpłynęło mocno na takich tuzów jak L Zeppelin,Głęboką Purpur i masę innych kapel ( w Polsce choćby Czerw-Czarni, Nieb- Czarni czy Skaldowie).

Żeby było 2 in1 znalazłem ich cover pewnego zespołu, który się nimi inspirował.;) Chyba jeden z piękniejszych hardrockowych numerów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udowodnij mi ,że nie mam racji, może się przekonam.

 

Nie wiem czy nie masz racji.TL nie mieli chyba ambicji tworzenia czegoś poza obowiązującym nurtem rock'n'rolla. Dwie gitary, podobnie jak w Wishbon Ash (ale nie tak samo) czasem prowadzące ze sobą dysput, mocna gitara basowa i dynamiczna perkusja. To chyba na owe czasy standard. Ale te solówki gitarowe! Czy one nie zasługują na uwagę. Popatrzmy kto grał na gitarach: Eric Bell, Snowy White, John Sykes, Brian Robertson no i oczywiście Gary Moore. Wedle mojego, subiektywnego wyboru zespół zasługuje na wzmiankę w naszym topiku.

Tu jeszcze przykład jedynego ich dzieła, które miało się wyłamać z obowiązujących standardów. Moim zdaniem niestety niezbyt udana próba.

- niby suita. A Vanilia? Moim zdaniem to wstęp do hard rocka, z tym że ich kompozycje były chyba przekombinowane. Skoro wywarli wpływy na wielkich rocka - to samo w sobie jest zasługą. Wspomnę tylko, że wpływy wywarł również Mozart czy Sinatra. :)

 

Mnie przypomniał się zespół, którego kompozycję często kołaczą się gdzieś z tyłu głowy. Ja przynajmniej tak czasami mam. http://www.youtube.com/watch?v=1BqIJtxguvA&feature=player_detailpage lub

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Co do solówek się zgadzam. W kompozycji zasług może wielkich nie mieli za to wkład w rozwój indywidualności muzycznych TL ma oczywiście ogromny. I White i Moore to postaci niezwykle znaczące w działalności solowej.

The Cieniasy:) - nie mam pytań. To chyba pierwsza instrumentalna kapela ( pomijam granie z Małym Ryśkiem). Lekka, łatwa i na owe czasy kompletnie nowatorska forma.

 

Liczyłem co prawda na Ciebie, bo poszliśmy obaj po peryferiach a przecież ci panowie to legenda i fundament wszelkiego zła jakim stał się cały ten zgiełk.

Przekornie nie zapodaję Cocaine czy White Room ale utwór, który osobiście na mnie, jako pierwszy w ich karierze, wywarł gigantyczne wrażenie.

Niemal zasypiałem z nim. Do dzisiaj używam go na wszelkie luzackie okazje a zaskakujące( lekko Beatlesowskie) unisono gitar w połowie trwania i powrót do tematu jest majstersztykiem. Aż żal ,że jest taki krótki.

 

http://www.youtube.com/watch?v=sKH3lbIPQxQ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) poszliśmy obaj po peryferiach a przecież ci panowie to legenda i fundament wszelkiego zła jakim stał się cały ten zgiełk.

 

No tak, wydaje mi się, że czekamy jeden na drugiego aż któryś z nas poda przykład oczywisty i bezsporny. Mówimy o wielkich sporo, a do tej pory nie zalinkowaliśmy klasyków np. Led Zeppelin, Black Sabbath ELP itd.

Cytat przytoczony powyżej pasuje do wielu wykonawców wczesnego rocka. Odważę się i przytoczę dwa przykłady, jakże różne ale mające jednak coś wspólnego. Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band nr 1 albumów wszechczasów wg Rolling Stone. Are You Experienced zajął zaszczytne 15 miejsce w tej klasyfikacji. Łączy je to, iż oba to konceptalbumy, a ja takie zwarte całości niezwykle sobie cenię.

 

 

 

http://www.youtube.com/watch?v=2mur8lHrlqo

 

 

Osobiście uważam, że orkiestra klubu samotnych serc faktycznie zasłużyła sobie na taką pozycję, natomiast Hendrixa bardziej cenię za Electric Layland, na którym jest mój faworyt z jego twórczości Voodoo Child.

Edytowane przez jola_krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
No tak, wydaje mi się, że czekamy jeden na drugiego aż któryś z nas poda przykład oczywisty i bezsporny. Mówimy o wielkich sporo, a do tej pory nie zalinkowaliśmy klasyków np. Led Zeppelin, Black Sabbath ELP itd.

Ha!

Przy ograniczeniu ilości podawanych pozycji jakie założyliśmy i zastosowanego, celowego braku chronologii, to można powiedzieć ,że mamy na to czas . Zwłaszcza , że nikt się chyba nie odważy klasyfikować wymienianych pozycji - to nie zawody przecież.

 

Wracając do Jimie H to zasługi jego są podwójne.Olbrzymi wkład w nowe techniki gry na wiosełku popchnęły do poprzodu grę gitarową o lata. Nie umiem powiedzieć , która płyta czy utwór są moimi ulubionymi. W każdym razie Voxy i Voodo do nich nie należą, może dlatego, że oparte są na tym samym , dosyć ubogim schemacie i sprawiają wrażenie jakby były zrobione za jednym posiedzeniem. Bardzo natomiast sobie cenię All Along the Watch...Hey Joe oczywiście i Castle Made of Sand.

Z tak ubogą elektroniką, w tym ostatnim uzyskał inteligentny efekt backmasking, który dzisiaj muzykom załatwiają komputery.

The Beatles na Sierżancie przepuszczali taśmę od tyłu w celu uzyskania ciekawego dźwięku, Jimie poszedł dalej, uczynił z tego solówkę.

Tutaj dowód http://www.youtube.com/watch?v=nBmr97VIVQc&feature=related

Wymieniać można by długo , jak choćby Angel i niesamowite wówczas rozwiązania harmoniczne czy jeden z najpiękniejszych bluesów wszech czasów-Little Wing, grany do dziś przez każdego szanującego się gitarzystę.

 

No to skoro gitara, to facet, który czerpał od JH garściami i zrobił z tego nowy styl i szkołę. Może nietypowy dla niego utwór , bo z wokalem ( nagrał takich zaledwie kilka). Mnie on rozwala, ocena celująca za genialny aranż.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...