Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

(...)jeszcze o PF nie wspomnieliśmy a grzechem by to było ogromnym. To chyba jeden z największych i najbardziej znanych zespołów na naszym ziemskim padole. Któż nie słyszał tej nazwy? Miliony fanów od niemal 50 lat i nawet ci , którzy nie gustują w takiej muzyce nie mogą powiedzieć, że to kapela nieważna czy obojętna dla muzyki.

Akurat należę do tych drugich ale pierwszy dołożę się do ich pomnika i zagryzę każdego , który będzie wydziwiał.To co zrobili do Dark Side jest nawet nie kamieniem milowym ale potężnym głazem. (...) Po Ciemnej Stronie mogliby się nawet rozwiązać, bez większej straty dla samej muzyki

Nieśmiało przypomnę, że podstawą naszych rozważań miały być utwory (nie wykonawcy), które stały się "krokami milowymi". Trudno się odważyć na wytypowanie jednego czy kilku utworów PF. Zgadzam się, że cała ich twórczość to nawet nie głazy ale masywy górskie w muzyce. Nawet najgorsza, moim zdaniem, ich płyta pokryła się 23 krotną platyną w Stanach (myślę o The Wall). Nie zgodzę się też, że po The Dark nic znacznego nie stworzyli - a Wish You Were Here czy Animals? Zgoda, zalatuje komercją, ale jakże wspaniałą?

A wracając do milowych utworów, to przyszedł mi do głowy jeden, który dość dobrze ilustruje tezę Pepega, że

aby być niezłym artystą nie trzeba być wirtuozem
Don Henly czy Glenn Frey szczególnymi muzykami nie byli, a ten kawałek znają chyba wszyscy:

 

 

Swoją drogą The Eagles w niektórych publikowanych rankingach plasuje się w pierwszej dziesiątce zespołów rockowych wszechczasów!! Dlaczego - nie mam pojęcia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Gość Pepeg z Gumy
Nieśmiało przypomnę, że podstawą naszych rozważań miały być utwory (nie wykonawcy), które stały się "krokami milowymi". Trudno się odważyć na wytypowanie jednego czy kilku utworów PF.

 

Myślałem, że się z tego mocno wycofaliśmy już ? :D

Faktycznie, znalezienie jednej kompozycji przełomowej , nie tylko dla PF, graniczy z cudem i łatwiej zacytować płytę a wybraną przez siebie kompozycję podać jako sztandarowy przykład.

Tym bardziej ,że przemiany artystyczne nie są nagłe jak szlag z jasnego nieba :D

 

Wytłumaczę się z tego określenia, że "po Dark Side , mogliby już nic nie stworzyć".To oczywiście mocne uproszczenie.

Wishe You , Wall to oczywiście znakomite płyty, dobrze przyjęte , ze wspaniałym komercyjnym happy and-em ale nic nowego już nie przyniosły.

Gdyby połączyć je do kupy i wydać od razu 3 płyty, byłyby takim samym wspaniałym dziełem, wieńczącym dokonania zespołu jak to zrobiła Dark Side. Jakościowo nie wniosły już nic - były doskonałymi dziełami, dowodem mistrzostwa kapeli, nie zmieniały jednak całej muzyki i nie namieszały tak jak każda z tych do 1973. To normalne - gdzieś jest kres nowatorstwa.

Tak było w historii choćby z kontrapunktem. Kunst Der Fuge jest szczytem , ale nie znaczy to ,że po tym czasie Bach tworzył lipę :)

 

Podałeś przykład "Hotelu Kalifornia". Kurcze, mam jakieś dziwnie mieszane uczucia. To rewelacyjny komercjusz , który przyniósł sławę i pieniądze. Notabene bardzo melodyjna piosneczka. Tylko czy aby zasługuje ,żeby być akurat w tym towarzystwie?

Nie wiem czy wiesz ( pisałem chyba już o tym) , ten kawałek wszech czasów jest prawdopodobnie plagiatem We Used To Know ( może niezamierzonym ale jest) ?

Przypomniał o tym w 96r, swoim stylu Anderson i złośliwie zagrał w podobnym aranżu. Afery nie było - facet ma spory dystans, chociaż The Eagles się mocno żachnął, jednak nie pociągnął tematu. Cała linia harmoniczna niestety jest identyczna, zwrotka trochę się zmienia.

Proszę do porównania

Edytowane przez Pepeg z Gumy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Trochę zmienię klimat na landrynkowy bo i cukierki też są ważne ( chociaż od sexu nie psują się zęby).

Australia, lata 70' w muzyce euro - amerykańskiej wrze jak w tyglu a w krainie kangurów kilki gości ma gdzieś rock'n rolla , bluesa i innych dyrdymałów.

Mały brat , braci Young ( tych od Ace piorun Ddece) zakłada kapelę, której inspiracje kręcą się wokół alternatywnych subkultur new age, new wave, amerykańskiego undergroundu , jazzu i wymyśla coś , co stanie się wkrótce początkiem "ruchu" 4AD, za sprawą zdegustowanych australijską sceną Dead Can Dance, potem Cocteau Twins, This Mortal Coil a będzie zalążkiem clubbingu i innych elktro-gotycko-indie muzycznych formacji.

Nie pierwszy to będzie taki zespół z Australii, który namiesza w muzyce.

Czasem widać "izolacja" popłaca.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cukiereczki palce lizać! Nie zapomnę, gdy pierwszy raz usłyszałem Flash and the Pen w minimaxie u Pana Piotra. Wieczorową porą melorecytacje na tle niby nowofalowej muzyki robiły wrażenie. Dziwne, że najstarszy z Youngów podążał w kierunku nowej fali a młodsi walili piorunem.

Jeżeli mówimy o lukrowanej muzyce to nie mozna nie wspomnieć o ELO. Troszkę starsi od Australijczyków i w przeciwieństwie do Flesh osładzali nam uszy "aż" półtorej dekady (do płyty Balance of Power, bo to co działo się później zawierało sporo dziegciu :D). Nie było impreski bez orkiestry!

 

http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=CRw8AIMas9M

 

Myślałem, że się z tego mocno wycofaliśmy już ? :D

 

Kamień z serca! Pogadajmy o tym co nam w duszy gra. Mniejszy wysiłek intelektualny a ja leniwy się zrobiłem.

K.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Jeżeli mówimy o lukrowanej muzyce to nie mozna nie wspomnieć o ELO. Troszkę starsi od Australijczyków i w przeciwieństwie do Flesh osładzali nam uszy "aż" półtorej dekady (do płyty Balance of Power, bo to co działo się później zawierało sporo dziegciu :D). Nie było impreski bez orkiestry!

 

Ależ sobie z tymi deserami skaczemy po kontynentach:yes:

ELO muzyka dla wszystkich. Melodyjna, z charakterystycznymi smykami, z "polskim" akcentem - nic tylko urządzać prywatki trzeba było :)

Na chwilę zmienię trochę stopień społecznej akceptacji muzy.

AOR ten skrót jako typ formacji zapewne wielu mówi tak niewiele, za to dużo znaczy w historii .

Kiedy PF tworzyli i zachwycali świat komercyjną psychodelią, ELO bawiło dyskoteki - tworzył się gatunek przeznaczony dla bardziej wymagającego słuchacza po za głównym i modnym nurtem. Powstawały radiostacje z muzyką dla "dorosłych" AOR a furorę robił tu niejaki Don Fagen i zespół Steely Dan, który nie miał ochoty grać sieczki dla gimnazjalistów. Synonim dobrego warsztatu i niechęci do mizdrzenia się do tłumu .

Podobno pokolenie , które w USA nie zahaczyło o histerię The Beatles w większości nie znało chłopaków Liverpool za to większość znała Steely Dan.

U nas zespół trochę pominięty a może dla wielu niezbyt zrozumiały, mimo lekkiej formy

.http://www.youtube.com/watch?v=nUtZ2J6rNDw&feature=related

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cukiereczki palce lizać! Nie zapomnę, gdy pierwszy raz usłyszałem Flash and the Pen w minimaxie u Pana Piotra. Wieczorową porą melorecytacje na tle niby nowofalowej muzyki robiły wrażenie.

Normalnie mi sie goraco zrobilo na samo wspomnienie .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Normalnie mi sie goraco zrobilo na samo wspomnienie .

 

:yes::yes:

Pan Czarodziej Piotr zaczarował niektórym życie na dobre.

Mi nawet więcej :)

W roku , gdzieś 71-72 jako młode pachole zamiast ćwiczyć gamy usłyszałem pierwszy swój MiniMax i odleciałem. A grali , panie doktorze cudownie, muzycy z odpadów po The Yarbirds w zespole o nazwie Renaissance.Przez 2 lata szukałem tej płyty , aż za niechrześcijańskie pieniądze nabyłem od znajomego krwiopijcy, co to rodzinę miał w NRF-ie.

Nauczyłem się ją grać na pamięć, następnie namówiłem kumpli z roku, oraz pewną przecudnej urody dzieweczkę z wokalistyki, do zagrania repertuaru na szkolnej akademii z okazji kolejnej rocznicy rewolucji październikowej ... po czym zawiesili nas w czynnościach .

Tym samym złamałem sobie karierę klasyczną i mocno rozdarłem, po raz pierwszy w życiu serce( dzieweczka wolała pałkera).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)AOR ten skrót jako typ formacji zapewne wielu mówi tak niewiele, za to dużo znaczy w historii .

(.................................)Steely Dan. U nas zespół trochę pominięty a może dla wielu niezbyt zrozumiały, mimo lekkiej formy

Steely Dan - nie wiem czy pominięty, moim zdaniem tyle o nim ile sobie na to zasłużył. Dla mnie zbyt amerykański. Określenie AOR wymyślili chyba amerykańscy prezenterzy radiowi z tzw. niezależnych stacji. Oni mogli prezentować kilkudziesięciominutowe kawałki nie przerywane reklamami. Niby muzycznie wysublimowane, faktycznie na niezłym poziomie utwory ale czy faktycznie była to muzyka dla dojrzałych? REO Speedwagon, właśnie Steely Dan, Allman Brothers to muzyka, z której dziś tonami czerpie Bruce Springsteen, i nie wiem czy nie czyni tego lepiej. Był jeden ciekawy zespół, który w tej galerii znalazł się chyba przez przypadek a wart jest przypomnienia. Groźnie brzmiące 38 Special u nas w ogóle nie znane (no tak, to skąd ja bym o nim wiedział?), powiedzmy znany w wąskim gronie:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest pewien band, nie ukrywam, że jeden z moich ulubionych, który jest całkiem zapomniany, a nawet gdy był na fali było go mało w polskim radio. Ja zaliczam ich do AOR, choć klasyfikowani są jako przedstawiciele hard, soft i prog rocka do kupy! A czasami brzmi równie słodko jak Flasch czy ELO :D

 

Edytowane przez jola_krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Steely Dan - nie wiem czy pominięty, moim zdaniem tyle o nim ile sobie na to zasłużył. Dla mnie zbyt amerykański. ]

 

:D Zabrzmiało to dosyć lekceważąco, choć pewnie szczerze.

Z pewnością był to zespół " mocno"amerykański, ale przecież za chwilę sam wymieniłeś kapele o których można powiedzieć ,że są " zbyt" amerykańskie dla nas. Zarówno Allmanowie jak i Bruce lepiej są rozumiani tam u siebie. Faktycznie Steely Dan nie przetrwał i nie miał takich sukcesów komercyjnych w Europie jak ci pozostali, ale w kontekście czasu , w którym tworzyli, to był zespół bardzo ważny.

 

O 38 Special dowiedziałem się przy okazji zakupu kolekcjonerskiego wydania Lynyrd Skynyrd . Z ciekawości przesłuchałem ich 2 płyty i .... powiem, że na rozgrzewający suport mogą być, natomiast nie wiem czy dałbym radę wysłuchać ich płyty w całości, za jednym posiedzeniem. Niestety , zamiast rozsądku górę bierze być może gust. Chociaż mam dwie solowe płyty podobne, samych Van Zant'ów i lubię się kiwać przy nich, zwłaszcza latem w samochodzie , to przez ten akurat projekt trudno mi jakoś przejść.

Ale, ale... doszliśmy wreszcie do "zbyt amerykańskiej" muzy gatunku pt. southernrock :)

Ominąć Gov't Mule byłoby w tym miejscu nietaktem.

"2 in1" - czyli pieśń Lynyrdów w wykonaniu Mułów. Podobno , kto nie jeździł na motocyklu tego kawałka nie zrozumie.

PS Springsteena nie trawię i nie wiem czemu. Słuchać jeszcze czasem - jako tako, ale oglądać w ogóle... ale to znów jakiś gust, bo artystą jest znakomitym.

No i było o nieobiektywnych gustach:yes:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D Zabrzmiało to dosyć lekceważąco, choć pewnie szczerze.

 

Oj tam, oj tam! Gdzież bym śmiał lekceważyć kogokolwiek. Też mi nie leży Bruce, nie przepadam za typowo amerykańskim brzmieniem, ale np. uwielbiam Bonamassę, nie drażni mnie Boston (kiedyś chyba zaliczany do AOR?). Lepiej nie generalizować. Nie miałem pojęcia, że 38 Special nagrali aż dwie płyty. Ja pamiętałem chyba właśnie dwa kawałki, resztę posłuchałem sobie na toobie, jak szukałem czegoś do zalinkowania. Nie jest to mistrzostwo świata ale było trochę inne niż pozostali zaliczni do elitarnego klubu AOR. Tak nawiasem mówiąc wygooglowałem hasło AOR i niewiele linków się objawiło. Wobec tego wyklikałem wiki, tak dla przypomnienia tematu i okazało się, że tam do AOR zaliczono np. Styx, Kansas czy King Crimson (!?) no i te, o których wspominaliśmy wcześniej. A gdzie np. TOTO czy wspomniany Boston? W sumie to nie ma żadnego znaczenia.

Poniżej fragment koncertu grupy założonej przez muzyka, którego wcześniej nie ceniłem zbyt wysoko i jak się okazało bardzo się pomyliłem:

 

http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=KT6ZJo67xGo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Oj tam, oj tam! Gdzież bym śmiał lekceważyć kogokolwiek. Też mi nie leży Bruce, nie przepadam za typowo amerykańskim brzmieniem, ale np. uwielbiam Bonamassę, nie drażni mnie Boston (kiedyś chyba zaliczany do AOR?). Lepiej nie generalizować. Nie miałem pojęcia, że 38 Special nagrali aż dwie płyty. Ja pamiętałem chyba właśnie dwa kawałki, resztę posłuchałem sobie na toobie, jak szukałem czegoś do zalinkowania. Nie jest to mistrzostwo świata ale było trochę inne niż pozostali zaliczni do elitarnego klubu AOR. Tak nawiasem mówiąc wygooglowałem hasło AOR i niewiele linków się objawiło. Wobec tego wyklikałem wiki, tak dla przypomnienia tematu i okazało się, że tam do AOR zaliczono np. Styx, Kansas czy King Crimson (!?) no i te, o których wspominaliśmy wcześniej. A gdzie np. TOTO czy wspomniany Boston? W sumie to nie ma żadnego znaczenia.

Poniżej fragment koncertu grupy założonej przez muzyka, którego wcześniej nie ceniłem zbyt wysoko i jak się okazało bardzo się pomyliłem:

Zmartwię Cię , ale "38 Special" nagrali coś ponad 10 studyjnych płyt a razem wszystkich dobrze ponad 20. To taki trochę dziwaczny-nietypowy zespół. Powołany był przez braci Van Zant z Lynyrd Skynyrd i sąsiadów z ulicy, jako "gorsza" wersja zespołu, mająca występować w roli suport-owców . Okazało się ,że zespół zaczął żyć swoim własnym życiem a w zamian za to panowie Van Zant grali sobie w różnych formacjach pomiędzy kolejnymi trasami a graniem w knajpach.

Oprócz "LS", mieli "V Zant" , "38Special" i jeszcze od czasu do czasu grywali gościnnie po innych kapelach.

Tyle napisali o sobie w książeczce.

 

Co do Bostonu, to chyba nieporozumienie z AOR. Generalnie to rock-arena i trzeba byłoby mieć dużo dobrej woli żeby ich tam zaliczyć .Ale , co mi tam, niech będą AOR.

Ogólnie papka jak cały rock stadionowy , ale bardzo ich lubię szczególnie 2 pierwsze płyty, te z Delpem. Dźwięk na tamte czasy był powalający . Drugi ich album mam w analogu i zremasteryzowany na CD ( niech się cedek schowa). To faktycznie można nazywać "ścianą dźwięku" . Dzisiaj to pikuś, bo procesory wyciągną wszystko ale wtedy - majstersztyk akustyczny. Na płycie Sholz napisał specjalnie, że w nagraniu nie użyto żadnego syntezatora - wprost wierzyć się nie chce - żyleta i miód.

 

Velevet Revolver i Slash ? - chyba specjalnie mnie prowokujesz :D. Sposób grania Slasha jest dla mnie nie do przyjęcia ,ale w VR jest on wyjątkowo przyzwoity i niedrażniący. Mam ich obie płyty zawsze na podorędziu, kiedy zmęczy mnie coś ambitniejszego, ze 2, 3 razy do roku jest dzień kata i wałkuję ich płyty głównie tę z Weilandem. Fantastyczny wokalista, trochę mi przypomina Elvisa Costello.

Tu dosyć spokojny kawałek bez narkotycznych udziwnień ani stylizacji na pijanego Bing Crosby'ego..

 

http://www.youtube.com/watch?v=-CyqyuWUL6I&feature=related

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie nie rozumiem dlaczego sie tutaj nie mowi o Pearl Jam ???:no:

W zasadzie slucham sobotniej audycji Pana Piotra ale juz mysle o Pearl Jam w nagrode za dobry uczynek spelniony dzisiaj . A moze to Pan P w nagrode jest , w sumie nie wiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmartwię Cię , ale "38 Special" nagrali coś ponad 10 studyjnych płyt a razem wszystkich dobrze ponad 20.

Zmartwiłem się, nie z powodu ilości ich płyt tylko dlatego, że mam takie luki w wiadomościach. :(

(...)Velevet Revolver i Slash ? - chyba specjalnie mnie prowokujesz :D. Sposób grania Slasha jest dla mnie nie do przyjęcia ,ale w VR jest on wyjątkowo przyzwoity i niedrażniący.
Nie była to zamierzona prowokacja tym bardziej, że sam mam podobne odczucie. Slash był dobry (i tylko dobry) jako tło do kiwającego się Axela. Teraz się narażę rzeszy fanów, ale nie trawię Gunsów. Ale muszę obiektywnie przyznać, że solowe poczynania Slasha, czy w Velvet Revolver mogą się podobać.

 

(Weiland) Fantastyczny wokalista, trochę mi przypomina Elvisa Costello.
To prawda, facet ma niezły filing. Mnie on przypomniał raczej Davida Bowie niż E. Costello. Aż dziw, że do tej pory nikt z nas nie poświęcił Dawidowi więcej czasu? Tym razem to zamierzona prowokacja: wiem, że niektórzy go uwielbiają, inni nienawidzą. Ciekawą postacią jest na pewno. Poniżej tytułowy kawałek z jednej z ciekawszych płyt Bowiego:

 

http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=uXwnR5fLpj8

 

Może dlatego, że słychać tam gitarę Frippa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Czekamy w napięciu :yes:

Masz coś do grunge ? :)

Ja Cię znam , to pewnie nie. A szkoda.

Byłem na Pearl w 2007 i ... mimo ,że było to świetny koncert ( tak mówią fani, którzy niejeden ich koncert zaliczyli ) nie wytrwałem do samego końca.

Mam z kapelami z Seattle , pewien osobisty kłopot, podobny jak z inną zupełnie bajką pt.U2. Fantastyczna muzyka, której nie mogę strawić w ilości większej niż w miarę krótka płyta. Za to pasjami mogę słuchać ich w krótkich zestawach, nie wsłuchując się w teksty i ....nie rozróżniając specjalnie (poza Nirvana) czy akurat śpiewa Vader, Cornell czy inny Alice in Chance.

Najgorsze ,że chyba wiem skąd mi się to bierze :D.

Z zawiści , zawiści i jeszcze raz z zawiści. Pewnie też dlatego ,że wydaje mi się trochę wtórne bycie hippisem i to tyle lat po Wietnamie.

Żartuję!

Podoba mi się natomiast ich normalność sceniczna ( w przeciwieństwie do lat 60-70) i zaangażowanie, tylko czy... na siódmej z kolei płycie jest to jeszcze szczerość ? Pewnie dlatego też bardziej przypadły mi do gustu młodsze zespoły wywodzące się z tego zacnego nurtu.

W przeciwieństwie do Alice czy Soundgarden , że Nirvany nie wspomnę, częściej goszczą u mnie np. Temple of the Dog - mniej nadęci , bardziej organiczni.

 

PS Ostatniej płyty Pearl w ogóle nie kminie. Nie wiem po co takie coś. Jeśli dla kasy - OK! Ale miłośnicy gatunku mogą być mocno rozczarowani.

 

http://www.youtube.com/watch?v=PQ3hyfmMrTY&list=AL94UKMTqg-9Cu2Nn7-qfdj7KIlEBesHIC&index=3&feature=plcp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy mam coś do grunge? No mam, niestety! Amerykańska muzyka alternatywna (kto to wymyślił?) była autentyczna tylko w połowie lat 80 tych poprzedniego stulecia. Mówi się, że wyrosła z nostalgii za prawdziwym rockowym graniem (?!). Oprócz elektroniki brylowali wówczas Dire Straits, Queen czy Sting. Alice.. i Nirvana wprowadzili ponownie agresję, ostre brzmienie, niewybredne teksty, atmosferę garażu i oparów marychy. Z czego ów bunt wynikał? Lepiej się nie zagłębiać w aspekt socjologiczny i ograniczyć się do muzycznego. Czy to było coś nowego, innego? Chyba nie do końca. Dla mnie takie ciężkie granie jest ogólnie męczące. Choć nie powiem, czasami chętnie posłucham Foo Fighters czy Nickelback (ci to chba kanadyjczycy, więc nie zakwalifikują się do nurtu;))

Mam z kapelami z Seattle , pewien osobisty kłopot, podobny jak z inną zupełnie bajką pt.U2. Fantastyczna muzyka, której nie mogę strawić w ilości większej niż w miarę krótka płyta. Za to pasjami mogę słuchać ich w krótkich zestawach (...),
U mnie jest dokładnie tak samo (bliźniak genetyczny czy jak?). A propos U2 - słuchałem ich chętnie do Joshua Tree, po tym albumie są dla mnie coraz mniej zrozumiali. Co do Pearl Jam - mam zgraną płytkę mp3, tak do samochodu i tam o dziwo znalazł się PJ, sam nie wiem dlaczego? Uznałem widocznie, że jest tego wart - ale co ciekawe: pojawił się pomiędzy ZZ Top i Dire Straits. Nawiasem mówiąc ZZ Top też jest taką kapelą, która w większej dawce powoduje u mnie odruchy obronne, a bardzo ich lubię!

 

Toto poniżej podoba się mojemu dziciakowi, to chyba też grunge, a moż new czy post grunge?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...