Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Gość Pepeg z Gumy
Czy mam coś do grunge? No mam, niestety! Amerykańska muzyka alternatywna (kto to wymyślił?) była autentyczna tylko w połowie lat 80 tych poprzedniego stulecia.

........................

Nickelback (ci to chba kanadyjczycy, więc nie zakwalifikują się do nurtu;)) U mnie jest dokładnie tak samo (bliźniak genetyczny czy jak?).

 

....................................

 

Toto poniżej ( Linkin Park) podoba się mojemu dziciakowi, to chyba też grunge, a moż new czy post grunge?

 

 

Ad1. To mnie cieszy ,że nie jestem osamotniony.:) Określenia alternatywa i w ogóle cały ten podział, służy jedynie tylko chyba skrótom w porozumiewaniu się ( i to dobrze, bo klasyfikowanie muzyki na gatunki i tworzenie rankingów na gatunek lepszy-gorszy , nie ma raczej większego sensu). Pojęcie "alternatywa" jest tak wyświechtane,że nie ma najmniejszego sensu po za tym ,że jeśli nie potrafimy akurat czegoś jakoś określić używamy go.

Alternatywa do czego? Do Mozarta i owszem - ale ten sposób pojmowania sztuki od ponad stu lat już przecież nie obowiązuje.

 

Ad2. i 3 Widzę, że nie tylko bliźniactwo genetyczne. :D

Z Linkin Park jeszcze do ubiegłego roku przerabiałem ten problem u siebie w domu.

Jakiś rok temu jednak Teoria Hybrydy i Meteory legła na szczęście całkowicie w gruzach, spadły ze ściany chorągwie LP a twarz Beningtona wylądowała w koszu.

Swoją droga to ewenement. Zespół , który odleciał w totalną komercję , predestynując, niemal do słodkiej pop-kapeli, zaczął zyskiwać sobie taką popularność.

Dzisiaj mam w domu najczęściej pytania o Kashmir i Voodoo Dziecię a na wspomnienie niedawnej jeszcze fascynacji LP częściej niż głos nostalgii ,usłyszę zarozumiałe stwierdzenie , że to muzycy, których natura obdarzyła zbyt hojnie za dużą ilością członków, kompletnie niewykorzystanych przy graniu.

Cytuję : "Na miejscu tego gitarzysty odrąbałbym sobie ze dwa palce i tak są mu przecież do grania niepotrzebne". Cóż! Brak pokory , zarozumiałość i głupkowata negacja starych wzorców. Też Cię być może to czeka ? :)

 

Skoro wyleniałe tygrysy coś lubią i pokazują, to ja w wydaniu młodego narybku. Myślę, że wokalista zupełnie nieznany i bardzo koszerny w zestawieniu niezwykle odważnym.

Zestawić The Beatles z Led Zeppelin... no, no gratuluję fantazji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Podczas ich czwartego turne po USA autobus, którym podróżowali uległ wypadkowi na autostradzie gdzieś w środkowozachodnich stanach. Część grupy została poszkodowana, stracili też większość instrumentów. Aaron English spróbował solo i wyszło z tego coś takiego;

 

http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=8JJQbDavrck

 

Jak widzisz Pepegu, w minucie stałem się ich fanem :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Pierwszy raz słyszę i .... porwała mnie ta interpretacja, wokalista wart grubych pieniędzy. Poszperałem i okazało się, że mają na koncie dwie płyty. Trzeba ich promować:stereo:

 

 

No to gites "Mayones" ja mawiają gitarzyści. Widzę, że po The BREW , mam na sumieniu teraz Aarona :D

Aaron ma na swoim koncie 3 płyty studyjne ( 2003, 2007 i 2010)i uważany jest w Stanach za wschodzącą gwiazdę w swoim gatunku. To bardzo cierpliwy i pokorny człowiek, organizujący sporo koncertów charytatywnych. Wstęp na koncert np.10 baksów z przeznaczeniem na cele dobroczynne.

Na stronie muzyka znajdziesz wszystkie kompozycje z tekstami. Niektóre bardzo fajne np mój ulubiony Brittle z 2007. Ekstra interpretacja , wspaniałe warunki, fajny tekst oraz barwa Planta, Farrela, Gabriela ... no i Nowaka też :D

.http://www.aaronenglish.com/albums.html

W 2004 usłyszałem go pierwszy raz z płytą All the Waters of this World na jakimś portalu muzycznym typu Jamendo, w bieżącym roku na Virgin Radio zobaczyłem videoclip z Kashmirem i z przyjemnością stwierdzam progres.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Gość Pepeg z Gumy

A jeszcze niedawno wspominaliśmy Lorda przy innej okazji. Śmierć jest zawsze przyczynkiem do refleksji i do takich oczywistych wniosków ostatecznych. Przychodzi mi do głowy taka myśl, że ludzie muzyki są taką specyficzną rodziną. Ci wielcy gdzieś tam krzyżują swoje losy ze sobą i czasem wynika z tego coś niezwykłego.

Pierwszy raz usłyszałem Lorda będąc małym dzieckiem. Mój dużo starszy kuzyn miał setki płyt a wśród nich The Artwoods.

Skuter marki "Osa" z czerwonym siodełkiem, pasiaste skarpetki i buty calypso - :D :D no i muzyka , która budziła grozę i niesmak rodziców.

http://www.youtube.com/watch?v=Cu3P23aaxVE&feature=related

 

Zespół, fantastycznie wpisany w okres pop-artu i pierwszych subkultur - pierwsza formacja Lorda ,wówczas bardzo popularny a kompletnie zapomniany. Zaczynał od suportów muzykom, o których już dzisiaj nikt nie pamięta.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Przewijali się przez Artwoods (okazjonalnie podczas wspólnego grania) sam Ron Woods ( ten od Rollingstonsów - prywatnie brat założyciela kapeli) , J. Page P.J Proby, dla którego Lord był supportem .

Ten ostatni to kuriozalne wykopalisko w naszym wewątku. Jednak wielu tych zapomnianych, nieznanych, wywierało spory wpływ na twórczość tych którzy doznali zaszczytu sławy.

Sposób grania na klawiszach, dyskretny gdy trzeba, nienachalny zaczerpnięty od Lorda przez Thijsa v. Leer ... a z płyty "con Proby" .Śpiewa oczywiście Proby;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jon w jednym z wywiadów na okolicznośc jego wizyty w Polsce przyznał, że dokładnie w miesiacu, kiedy w naszym kraju gościli The Rolling Stones w 1967 roku, on i Artwoods występowali w Polsce jako support jakiejś brytyjskiej gwiazdy. Ale wówczas mówiło się wyłącznie o Stonsach, choć występy każdego zachodniego zespołu budziły zainteresowanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Jon w jednym z wywiadów na okolicznośc jego wizyty w Polsce przyznał, że dokładnie w miesiacu, kiedy w naszym kraju gościli The Rolling Stones w 1967 roku, on i Artwoods występowali w Polsce jako support jakiejś brytyjskiej gwiazdy. Ale wówczas mówiło się wyłącznie o Stonsach, choć występy każdego zachodniego zespołu budziły zainteresowanie.

 

:D Sprostuję trochę.

Lord był pierwszy raz w Polsce w 1966 i nie supportował, jak sugeruje ta wypowiedź, Stonesów, tylko dosyć popularny wówczas zespół The Dakotas. To taki wytwór pana Epsteina na potrzeby rynku ogarniętego falą Beatlmanii .

The Beatles nie mieli szans zagrać u nas ( i nie tylko u nas :)) więc Epstein wymyślił klona liverpoolskiej czwórki w postaci podobnych repertuarowo i grywających ich covery zespołu The Dakotas .Taki odpowiednik bydgoskich Żuków.

Wokalista frontman ( nazywał się chyba Kramer, imienia nie pomnę) od czasu do czasu zapraszany jest do dzisiaj na spędy muzycznych dinozaurów w celu wygłoszenia okazjonalnego speechu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz recht! Okazuje się, że moja pamięć jest zawodna. Pamiętam, że Lord w wywiadzie prasowym (wcale nie tak odległym) odnosił się do swojej pierwszej wizyty w Polsce i odnosił się również do wizyty Rolling Stonsów. Ale gdy Stonsi występowali u nas, Artwoods już prawie nie istniało. Występy w Polcse miały miejsce w 1966 roku i koncertowali wraz z Elkie Brooks i Billy J. Kramerem i jego The Dakotas. The Artwoods porównywani byli do The Animals, Yardbirds, Spencer Davis Groupe. Recenzenci porównywali ich występy na żywo do koncertów The Rolling Stones. Brak sukcesów komercyjnych spowodował rozwiązanie grupy. Trzeba dodać, że muzycy tej formacji pojawiali się później w znanych kapelach (poza DP,w Colosseum, Bluesbreakers, czy akompaniując Chackowi Berremu)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Myślę, że spokojnie możemy powiedzieć : w tamtych czasach wśród muzyków panował nepotyzm, kumoterstwo i kolesiostwo :D :D

Większość z ówczesnych kapel mieszała się, eksperymentowała , kłócili się, rozchodzili i schodzili, a ci najwięksi , mimo trudnych charakterów, sukcesów i porażek, wracali jak Liz Taylor do Burtona.

 

O Lordzie trzeba powiedzieć jeszcze jedną istotną rzecz. Był chyba najważniejszym organistą promującym brzmienie hammondów w hard rocku.

Oczywiście byli i inni- Wakeman , Emerson, Fisher, Greenslade ale chyba tylko Lord pozostał wierny temu instrumentowi do końca i nie rozglądał się uporczywie za elektronicznymi nowościami cyfrowymi.

To był kontynuacja fascynacji brzmieniem Grahama Bonda na którym Lord dojrzewał, wirującymi głośnikami Lesli'ego i tego niezwykle magicznego dźwięku jakie hammondy wytwarzały.

 

http://www.youtube.com/watch?v=Ncnjtoi5r1U&feature=related

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dogrzebałm się do plotki - ciekawostki a propos wizyty Artwoods w Polsce. Podobno w studio Polskiego Radia nagrali wówczas trzy lub dwie kompozycje. Według świadków były to bardzo dobre rytm and bluesowe kawałki. I podobno taśmy z tymi nagraniami wyniósł ze studia.... Piotr Kaczkowski! Mało tego, do dziś ich nie ujawnił, nawet na osobistą prośbę Lorda, który chciał umieścić je na płycie z okazji któregoś tam lecia DP. Niektórzy twierdzą, że jednak przemycił te utwory (PK) w minimaxie nie podając wykonawcy. Ale to informacje nie sprawdzone.

 

Jeżeli chodzi o organy Hammonda w rocku to Lord był ich geniuszem. Można przywołać jeszcze Ketha Emersona, ale on nie był organom aż tak wierny jak Jon, korzystał w nadmiarze (nie dla mnie) z elektroniki. W Polsce hammonda pokochał w pewnym okresie Niemen a w jazzie gury (przynajmniej dla mnie) w ich użyciu był Wojciech Karolak.

 

http://www.youtube.com/watch?v=N4_B-XyE8g8&feature=player_detailpage

Edytowane przez jola_krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakże niedoceniony instrument! Gitara basowa, zawsze w tle gitary prowadzącej keyboardów czy perkusji. Ale gdy na scenie jest TAKI basista, instrument staje się pierwszoplanowy. Popping w wykonaniu Tal Wilkenfield działa na wyobraźnię ;). Ta dziewczyna na claptonowskim festiwalu grała z wieloma muzykami z samej wierchuszki. I nie ma się czego wstydzić!

 

http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=blp7hPFaIfU

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Popping w wykonaniu Tal Wilkenfield działa na wyobraźnię ;). Ta dziewczyna na claptonowskim festiwalu grała z wieloma muzykami z samej wierchuszki. I nie ma się czego wstydzić!

 

 

Faktycznie nie ma się czego wstydzić, zwłaszcza , że Tal ostatnio przybrała nieco na wadze, poprawiając wydatnie swoje walory :D

Kilka lat temu pisał do mnie kolega z Krainy Kangurów, że otwierają u nich przedstawicielstwo Sadowski Guitars i modelem sztandarowym ma być niejaka Winkelfield, jego zbuntowana krajanka, którą miał okazję słyszeć na koncercie.

Podobno jeden, bardzo znany muzyk miał wówczas powiedzieć : "żeby tylko nie zrobili z niej seksownego gadżetu reklamowego".

Faktycznie Tal przyciąga wzrok swoją urodą, swobodą i świeżością... a kiksy, które jej się czasem zdarzają, sam Beck komentuje jako zaletę, mówiąc, że on się takiego grania musi uczyć :).

Życzmy jej , żeby walory nie przesłoniły talentu.

Myślę, że jeśli wszystko ułoży się zgodnie z planem, Winkelfield będzie wspaniałą artystką - ma wszystko : talent, brak pokory, wielką wrażliwość i urodę .

To ciekawe, bo jej początek jest podobny do kariery ( niestety krótkiej) innego, genialnego basisty - Jaco Pastoriusa. On także zadzwonił do wielkiego muzyka i zaproponował mu współpracę. Davies potraktował go jak wariata, Hancock na szczęście nie zrobił tego z Tal.

 

To z innej beczki. Mamy też w Polsce całkiem dobrych, śmiem twierdzić na światowym a z pewnością na dobrym europejskim poziomie, basistów Ścierański, Pilichowski, kiedyś Wegehaupt no i jeszcze ktoś, ale za wcześnie o nim.

Moi ulubieni polscy gitarzyści a szczególnie basista, który jest wciąż za mało docenianym muzykiem o wspaniałej technice.

Marek Raduli i Wojtek Pilichowski w kompletnie rozrywkowym projekcie, o ja...... "pier ..2"

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff, Pastorius to nie najlepszy przykład dla młodej-zdolnej. Zawinull i Shorter nie zawahali się zatrudnić Pastoriusa pomimo, iż znali jego ciemną stronę duszy.

Ja bardzo lubię delikatną grę na basie Janerki. Nie jest wirtuozem, ale niczego mu nie brakuje.

Ścierański - to klasa sama w sobie. Podobno nie jest muzykiem z wykształcenia(!). Laboratorium, Air Condition czy String Connection - złote lata polskiego jazzu czy jazz rocka. Podoba mi się jego projekt z doskonałym perkusistą: Ścierański Surzyn Trio ale to odległe lata.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
Chyba Cię Krzyśku wakacje wessały.:yes:

 

Ale się wpasowałeś z tym postem :D - nie zaglądałem na forum od dłuższego czasu i coś mnie dziś podkusiło.

Niestety zapracowany jestem, a raczej byłem bo od kilku dni mam zasłużony urlop. A dziś wpadła mi w ręce nowa płytka Steve Vai - polecam!

Słyszałem, że w Dolinie było zarąbiście.

Edytowane przez jola_krzysiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Mówisz , że "wpadła" Ci w ręce? :D

Fajnie Ci wpadają w ręce,takie fajne płyty.:cool: A premiera w Polsce podobno dopiero 3 września.Ech...!

 

Akurat w przypadku tej płyty piractwo dotknęło ją szczególnie. Od maja już krążą nagrania z niej i robią wielką krzywdę muzyce.

Kiedy usłyszałem pierwsze utwory byłem wściekły i rozczarowany. Takiej sieczki chyba jeszcze Vai nie zrobił, pomyślałem sobie. Jakość gorsza niż produkcja discopolowych kaset , a kompozycje ... Jezu! Ten facet chyba padł ofiarą własnego narcyzmu.

7 lat czekania na nowy materiał a tu taka kicha. Jakiś popieprzony , kulawy gospel, wazeliniarskie mizdrzenie się do Dream Theater, Zappa jakby zmielony z ziemniakami .... koszmar.

I olśnienie przyszło dopiero jak zebrałem całość do kupy, wysłuchałem po kolei , tak jak założył to sobie autor.

Niby żaden koncept album, ale jaka perfidia i mistrzostwo.

Steve Vai wielkim artystą jest. Przepraszam, że sobie tak brzydko o nim pomyślałem. Znam już całą płytę ale czekam cierpliwie na 3 września, żeby mieć dla siebie i w normalnej jakości.

Edytowane przez Pepeg z Gumy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...