Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Gość Pepeg z Gumy
Odjazdowy kawałek. Nie słyszałem tego.

Wcale Ci się nie dziwię, że nie będąc fanem nie słyszałeś tego :rolleyes:

Jmmie też go nie słyszał nigdy na płycie.

Ale miło, że tak oceniłeś, bo to faktycznie wyjątkowy utwór, chociaż to wykonanie mocno umyte.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Wcale Ci się nie dziwię, że nie będąc fanem nie słyszałeś tego :rolleyes:

Jmmie też go nie słyszał nigdy na płycie.

Ale miło, że tak oceniłeś, bo to faktycznie wyjątkowy utwór, chociaż to wykonanie mocno umyte.

Poważnie? Oryginał jest, w stosunku do tego kawałka powyżej trochę bardziej wygładzony instrumentalnie, jeżeli mogę tak to określić. Tu jest pełna surowizna ale świetnie kontrolowana, łącznie z głosem Chrisa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Poważnie? Oryginał jest, w stosunku do tego kawałka powyżej trochę bardziej wygładzony instrumentalnie, jeżeli mogę tak to określić. Tu jest pełna surowizna ale świetnie kontrolowana, łącznie z głosem Chrisa.

Pytanie tylko która wersja JH jest oryginałem ? :)

Na Tribute ( tej co zamieścił Krzysiek) panowie chcieli grać chropawo i metalowo. Wyszło , bo przesterowali sprzęt do poziomu, w którym całość jest jeszcze czytelna. Cris zaśpiewał po swojemu, nie silił się na karaoke a więc dosyć hard - klasycznie ale i perfekcyjnie w swoim stylu. Brzmienie instrumentów celowo chropawe ale samo granie... hm precyzyjnie poukładane według kwitów co do jednej nutki - jak to w studio.

Nagrania JH są odwrotnie zrobione. Zagrane na niemal czystym brzmieniu wzmacniacza, natomiast sposób grania zarówno w intro jak i akompaniamentu to niemal nieustająca improwizacja. Na haju, często niedokładna, za każdym razem różna i jak mu dany dzień z formą pozwolił.

Nie ma wersji studyjnej " Hey Baby", którą moglibyśmy potraktować jako tę, która według JH jest pierwowzorem.

Płytowa wersja studyjna powstała już po jego śmierci i nie wiemy czy JH zaakceptowałby ją, a był wyjątkowym marudą w tym względzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie tylko która wersja JH jest oryginałem ? :)

Na Tribute ( tej co zamieścił Krzysiek) panowie chcieli grać chropawo i metalowo. Wyszło , bo przesterowali sprzęt do poziomu, w którym całość jest jeszcze czytelna. Cris zaśpiewał po swojemu, nie silił się na karaoke a więc dosyć hard - klasycznie ale i perfekcyjnie w swoim stylu. Brzmienie instrumentów celowo chropawe ale samo granie... hm precyzyjnie poukładane według kwitów co do jednej nutki - jak to w studio.

Nagrania JH są odwrotnie zrobione. Zagrane na niemal czystym brzmieniu wzmacniacza, natomiast sposób grania zarówno w intro jak i akompaniamentu to niemal nieustająca improwizacja. Na haju, często niedokładna, za każdym razem różna i jak mu dany dzień z formą pozwolił.

Nie ma wersji studyjnej " Hey Baby", którą moglibyśmy potraktować jako tę, która według JH jest pierwowzorem.

Płytowa wersja studyjna powstała już po jego śmierci i nie wiemy czy JH zaakceptowałby ją, a był wyjątkowym marudą w tym względzie.

Trudno mi powiedzieć, którą wersję słyszałem. Było to dosyć dawno ale i gitara i głos JH były spokojniejsze. Taki dialog gitara - wokal. Perkusja, bas również takie bardziej wysublimowane. To było naganie na żywo ale skąd, gdzie nie pamiętam.

W tym nagraniu Cornella i kumpli świetne jest właśnie to o czym piszesz. Mimo bardzo ostrego brzmienia i szarpanych wręcz dźwięków całość jest bardzo precyzyjna i, czego nie ma u JH jest jednolitą całością. Tam dialog, taki był pewnie zamysł JH, tu wspólny odjazd. Masterpiece. Bardzo mi się podoba.

 

Fajnie, że opisujesz szczegóły techniczne. Miałem wprawdzie całkiem długo do czynienia z gitarą klasyczną, ale zbyt młody byłem, by pójść po rozum do głowy i przesiąść się na coś innego. Nie pomagał mi też wrodzony brak poczucia rytmu, który dawał o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach, co dyskwalifikowało mnie jako przyszłego muzyka koncertowego. Gitara akustyczna czy też elektryczna to jednak trochę inna bajka. Klasyczna, ze względu na małą dynamikę pozostanie instrumentem kameralnym. Pisz jak najczęściej o "wężach", flażoletach, piecykach i podobnych. Z przyjemnością się to czyta. Świat do którego nie dotarłem niestety. Podobnie jak z fizyką zresztą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Skoro podobało Ci się wykonanie JH przez Cornela , to ja pójdę z Jimim trochę w inna stronę.

Jak spytasz siebie: skąd ja to znam? nie będę zdziwiony. Podobieństwo do cieplejszych kawałków z Soundgarden nieprzypadkowe.

Niestety najlepsza wersja tego utworu jest zablokowana ale myślę ,że i tu będzie to słychać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat nie do końca mój klimat. Nie ma się do czego przyczepić ale mnie nie chwyta. "Hey Baby" to utwór, w którym zmiany tempa, kontry gitary przełamujące linię melodyczną dają niezwykłe wrażenie. Lubię go w wykonaniu JH a Cornel z kapelą dodał do tego jeszcze tę odrobinę pieprzu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Akurat nie do końca mój klimat. Nie ma się do czego przyczepić ale mnie nie chwyta. "Hey Baby" to utwór, w którym zmiany tempa, kontry gitary przełamujące linię melodyczną dają niezwykłe wrażenie. Lubię go w wykonaniu JH a Cornel z kapelą dodał do tego jeszcze tę odrobinę pieprzu.

 

:rolleyes:

Tylko, że ja nie chciałem Cię akurat za serce chwytać, ale pokazać jak silny wpływ na twórczość innych wywarł JH.

Podobieństwo pewnych rozwiązań np. harmonicznych znajdziesz choćby w Soundgard u Healeya, SR Vaughan, Mc Alpina czy T. Rypdala.

I pewnie jeszcze wielu innych, mam nadzieję, że chociaż ci wymienieni tutaj są z różnych bajek.:cool:

Z pewnością 2 różne bajki to tych dwóch gości.

Obaj podają wszem, że ich styl osadzony i czerpie garściami z JH.https://www.youtube.com/watch?v=n8QdVg-5DLU

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiepsko słychać. Technicznie świetni obaj ale to rzemieślnicy. Daleko im do JH z jego genialnym szaleństwem zmian rytmu, tempa i dynamiki. Jako muzycy studyjni byliby idealni. Basista klepie, perkusista klepie. Takie Jam Session w wolnej od pracy chwili. Dzięki za nazwy. Poszukam, posłucham.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Kiepsko słychać. Technicznie świetni obaj ale to rzemieślnicy. Daleko im do JH z jego genialnym szaleństwem zmian rytmu, tempa i dynamiki. Jako muzycy studyjni byliby idealni. Basista klepie, perkusista klepie. Takie Jam Session w wolnej od pracy chwili. Dzięki za nazwy. Poszukam, posłucham.

 

:DFajnie do tego podchodzisz.

Myślę, że troszkę ich jednak nie doceniasz. Pan Terje Rypdal jest żywą historią i niezwykle cenionym artystą w świecie.

Jego dorobek i szacunek wśród muzyków z całego świata mógłby obsłużyć tuzin bardziej rozreklamowanych i znanych nazwisk. Człowiek instytucja w świecie jazzu nie tylko skandynawskiego, który europejscy zjadacze chleba słabo znają. Ale w muzyce już tak często jest. Mało aktywny , mało znany, no a gdzie ilość i jakość ?

Tekro to trudny przypadek, znany raczej fanom ciężkich brzmień, którzy byliby pewnie oburzeni takim określeniem , jakiego użyłeś. IMO wcale nie taki rzemieślnik.

Zmiana rytmu, tempa i dynamiki o niczym jeszcze nie świadczy - to typowe dla muzyki w ogóle a szczególnie modne dla progresywnego grania i to nie jest żadne szaleństwo.

JH 90% swoich kompozycji utrzymywał jednak w bardzo konserwatywnym schemacie bluesowym. Chętnie w układzie zwrotka-refren i jazzowym miejscem na popisy przez 2, 3 chorusy.

Hey Baby to akurat utwór z tych ostatnich, w których JH mocno sięgał do innych form, niejako odkrywając je i dając sobie spokój z poszukiwaniem dźwięków, które zaczęła produkować i wspomagać coraz mocniej elektronika.

Masz tam introdukcję, temat ( btw na stałym czwórkowym a nie zmiennym rytmie jak piszesz, za to z częstym adlibitum, które bardzo lubił stosować np. ritenuto w intro do Hey Joe, tu ten sam patent ) i powrót z repryzą w formie luźnej improwizacji ABA. Spokojnie! To już Bach stosował a za nim także i zwykli rzemieślnicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem na myśli nieprzewidywalność JH. Zmieniał rytm, zmieniał tempo. Na ile świadomie trudno powiedzieć. Nigdy nie było wiadomo jak zagra ale każda z interpretacji miała to coś. Co do tych dwóch panów, to nie znam ich po prostu. Oceniam ten utwór. Taka dobrze odrobiona lekcja.

Kiedyś wpadło mi w ucho takie coś:

Długo nie chciało wyjść. Od tego czasu szukam podobnych kawałków. Nie chodzi o styl ale o pomysł, wykonanie, atmosferę. Chętnie słucham i "Space Cowboys" Jamiroquaia i Race with Devil on Spanish Highway Al di Meola. To bardzo subiektywne, wiem.

Co do ritenuto, repryzy i adlibitum to... :). Może kiedyś o tym słyszałem.

 

Coś muszę dopisać. Rypdal i Tecno w tym akurat video nie brzmią zupełnie ale to być może jest wina fatalnej jakości nagrania.

Edytowane przez perm
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rypdala już kojarzę. Świetny jest, bez dwóch zdań. To nagranie, które linkowałeś jest katastrofą jeżeli chodzi o jakość ale, mimo, że szukałem innego nie znalazłem. Takich muzyków nie da się słuchać na byle czym i z byle jakiego źródła. Niuanse perkusji, basu to wszystko ginie. Tu jest wszystko:

Znam to od lat. Aż sam się uśmiechnąłem, że nie skojarzyłem nazwiska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Rypdala już kojarzę. Świetny jest, bez dwóch zdań. To nagranie, które linkowałeś jest katastrofą jeżeli chodzi o jakość ale, mimo, że szukałem innego nie znalazłem. Takich muzyków nie da się słuchać na byle czym i z byle jakiego źródła. Niuanse perkusji, basu to wszystko ginie. Tu jest wszystko:

 

Znam to od lat. Aż sam się uśmiechnąłem, że nie skojarzyłem nazwiska.

No cóż, takie są prawa koncertów nagrywanych z ręki ,bez możliwości cieszenia się dźwiękiem studyjnym. Zależało mi na pokazaniu widocznego wpływu JH na grę obu muzyków.

Tu masz kawałek ( wcale niereprezentatywny) podejścia panów do dźwięku . Jedna z dwu ( chyba) ich wspólnych płyt. Dla mnie znakomita.

 

Co do Quantic.

Osobiście mnie z kolei on nie zauroczył. Zawsze mam wrażenie, jak słucham takich studyjnych elektro- podkastów, bazujących w głównej mierze na loopach, że to trochę hochsztaplerka polegająca na robieniu technologicznej wody z mózgu za pomocą tzw. klimatów.

 

PS bardzo smutnych czasów doczekaliśmy Krzysztofie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, takie są prawa koncertów nagrywanych z ręki ,bez możliwości cieszenia się dźwiękiem studyjnym. Zależało mi na pokazaniu widocznego wpływu JH na grę obu muzyków.

Tu masz kawałek ( wcale niereprezentatywny) podejścia panów do dźwięku . Jedna z dwu ( chyba) ich wspólnych płyt. Dla mnie znakomita.

O kim, z czystym sumieniem można powiedzieć, że nie korzystał ze spuścizny po JH. :) Dzięki za link. Brzmi obiecująco. Poszukam na CD i posłucham.

Co do Quantic.

Osobiście mnie z kolei on nie zauroczył. Zawsze mam wrażenie, jak słucham takich studyjnych elektro- podkastów, bazujących w głównej mierze na loopach, że to trochę hochsztaplerka polegająca na robieniu technologicznej wody z mózgu za pomocą tzw. klimatów.

Pomysłu wystarczyło na 1/3 utworu. :). Szkoda, bo pojawił się tam bardzo obiecujący riff gitarowy ale najwyraźniej inwencji zabrakło. Nie mniej, swojego czasu akurat ten kawałek zrobił na mnie wrażenie. Co do reszty produkcji Quantic i podobnych, to nie miałem okazji słuchać więc trudno mi się wypowiedzieć.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje odkrycie ostatnich dni to grupa Pentatonix

 

 

tu mała próbka tego co potrafią

 

To z Idola?

Edytowane:

Sorry, głupia uwaga ale myślałem, że faktycznie...

Trochę mało to odkrywcze. Jedyne, tak naprawdę, co można o tej grupie z całą pewnością powiedzieć, to, że wydają z siebie czyste dźwięki.

Edytowane przez perm
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Pomysłu wystarczyło na 1/3 utworu. :). Szkoda, bo pojawił się tam bardzo obiecujący riff gitarowy ale najwyraźniej inwencji zabrakło. Nie mniej, swojego czasu akurat ten kawałek zrobił na mnie wrażenie. Co do reszty produkcji Quantic i podobnych, to nie miałem okazji słuchać więc trudno mi się wypowiedzieć.

Pytanie czy ten kawałek gitarowy jest ich dziełem, czy tyko kupionym, bądź darmowym loopem. Jak znam mistrzów muzyki od formatowania DAW z opanowanym do perfekcji pakietem Studio One , to raczej jest tylko pożyczka. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie czy ten kawałek gitarowy jest ich dziełem, czy tyko kupionym, bądź darmowym loopem. Jak znam mistrzów muzyki od formatowania DAW z opanowanym do perfekcji pakietem Studio One , to raczej jest tylko pożyczka. :D
To aż tak? Coś mi to przypomina. Nie wiem, czy oglądałeś "El Mariachi", taki pierwowzór "Desperado". Jest tam piękna scena, w której bohater oferuje swoją grę w jakimś pubie a właściciel na to, że już ma grajka. Grajek pokazuje co potrafi. Mało z krzesła nie spadłem jak to zobaczyłem.

Zresztą, od czego Internet:

Edytowane przez perm
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
To aż tak? Coś mi to przypomina. Nie wiem, czy oglądałeś "El Mariachi", taki pierwowzór "Desperado". Jest tam piękna scena, w której bohater oferuje swoją grę w jakimś pubie a właściciel na to, że już ma grajka. Grajek pokazuje co potrafi. Mało z krzesła nie spadłem jak to zobaczyłem.

]

:D No prawie to samo, może technologia Quantic nieco bardziej zaawansowana i dająca więcej możliwości brzmieniowych o lepszej jakości i bardziej naturalnym brzmieniu oraz pozwalająca dołożyć trochę własnej inwencji czy nawet w porywach improwizacji. Tej ostatniej tam nie słyszałem.

Mariachi z filmu gra ( he,he z pewnością to za duże słowo) na całkiem podłym parapecie z programatorem( może i ma nawet arpeggiator ?:lol2:) i gotowymi rytmami firmowymi. Coś czego używają zazwyczaj u nas disco polowcy, obniżając koszty przychodu na tzw trasach koncertowych .

Nie trzeba umieć w zasadzie nic oprócz banalnej obsługi włączania i wyłączania poszczególnych funkcji. Trochę już więcej trzeba wiedzieć , żeby sobie jakiś podkład samemu wgrać. Robią to nawet jednoręcy - znam osobiście.

Pan Quantic poszedł krok do przodu. Perkusję ma wyciągniętą z kupionego lub zamówionego zestawu loopów, gitarę, szumy, przeszkadzajki - gotowce do kupienia na jakimś nośniku, wrzucone w pętlę loopera jego sekwencera, obsługiwanego prawdopodobnie przez podpiętą klawiaturę sterującą pod domowym kompem. No może jeszcze jakiś gadżet - nie dałem rady tego przesłuchać więcej.

Jego wymagane umiejętności muzyczne, to ew. i niekonieczne proste granie jedną ręką do powtarzanej pętli , umiejętne posługiwanie się posiadanymi wtyczkami vst ( z reguły dodawane z klawiaturą, programem lub dokupione) , jako taka znajomość któregoś z programów Ableton, Audacity, FL etc. Jest tego od cholery. Jednym słowem mały zestaw hip-hopowca, który zreguły żadnej techniki gry nie ma, o teorii też nie musi nic wiedzieć ale jak ma czuja i wyobraźnię to z gotowych kawałków czasem coś ukręci.

Oczywiście byłbym niesprawiedliwy, gdybym powiedział, że to tylko idioten -instrumenten.

Wielu niezłych a nawet wybitnych kompozytorów i muzyków wykorzystuje tę technologię. Temat morze..:yes:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...