Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Doczytałem teraz Wasze zbowidowskie wspominki i widzę, że Wy stare byki jesteście:lol2:

Liwko ! No, no chłopie - prawie geriatria, bo perm wiadomo, to dziad który jeszcze Muzę i Pronit na winylach kupował.

Dyskoteki, prywatki, Donna Sumer w klubach osiedlowych. Ładne towarzystwo, nie ma co.

Dziadem bym się nie nazwał ale swoje latka mam, jak najbardziej. A kto tu nie ma? :)

A słyszeliście może i jesteście jeszcze w stanie odkopać w swojej sklerotycznej pamięci i przypomnieć sobie taki zespół jak Boston? Krzysiek zna na bank, bo On archiwista. W moich rewirach na koniec imprez "puszczało się winyle" jeszcze z takimi w Polsce prawie nieznanymi łamaczami serc.Tzw wolne po ciemku.
"More Than a Feeling"? Po purplach i zeppelinach kolejny zespół, którego nie wypadało nie znać. Wolne po ciemku to się nazywało pościelówa. Najgorsze były takie, które, po wolnym początku przyśpieszały potem. Trzeba było się odkleić. :)

Ciekawym czy ktoś z Was słyszał np. RTZ? Genialny wokal Delpa i 3 pokolenia młodzieży amerykańskiej wychowane na tym. A ile erotycznych wspomnień?!Ech!

Podobno przed ich koncertem obok stoisk z hamburgerami, goście rozstawiali też budy z zapalniczkami. Jedna na cały koncert nigdy nie wystarczała.

Coś mnie najwyraźniej ominęło. Nie kojarzę ich.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Boston to przykład AORu, który niekoniecznie mi leży. Journey, Boston, Bon Jovi to przedstawiciele tzw. rocka stadionowego (jako archiwista poczułem się zobowiązany do przekazania tej informacji ;)). Return to Zero słyszałem o, nie słyszałem do tej pory ich w akcji, ale to taka bliźniacza wersja Foreigner.

Genialny wokal Delpa i 3 pokolenia młodzieży amerykańskiej wychowane na tym.

W Bostonie grało i śpiewało sporo utalentowanych ludzi. Między innymi Fran Cosmo i Anton Cosmo i za ich sprężyną w 2006 roku z Bostonu wykluło się jeszcze coś takiego:

 

 

PS

Fran Cosmo chyba nie gorszy od Delpa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aż taki stary nie jestem :)

Moja edukacja muzyczna zaczęła się od kręcenia nogą w podstawówce za Shakinem Stevensem :D

Coś tam słuchu miałem i dlatego wyladowałem w szkolnym chórze jako solista. Później w średniej szkole była fascynacja alternatywą, trochę punk rockiem (końcówka komuny) i rockiem. No i oczywiście bluesem dzięki Dżemowi. Grałem do wypadku samochodowego na gitarze akustycznej, ale to raczej tylko przy ogniskach żeglarskich. Do dzisiaj nie jestem uczuciowo związany z żadnym stylem muzycznym lub zespołem. No może od zawsze lubię Knopflera i Dire Straits. Po prostu lubię wszystko co dobre i przy czym można się dobrze bawić, poza disco polo. Tego nie cierpię! Może dlatego mówią na mnie dusza towarzystwa. I chyba przyznam nieskromnie że coś w tym jest ;) Po prostu lubię wariatów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Boston to przykład AORu, który niekoniecznie mi leży. Journey, Boston, Bon Jovi to przedstawiciele tzw. rocka stadionowego (jako archiwista poczułem się zobowiązany do przekazania tej informacji ;)). Return to Zero słyszałem o, nie słyszałem do tej pory ich w akcji, ale to taka bliźniacza wersja Foreigner.

 

 

PS

Fran Cosmo chyba nie gorszy od Delpa?

O, to, to. Pamiętam nawet naszą dysputę o AOR :)

Również nie jest to końca moja bajka, ale trzeba przyznać tym ludziom sporo talentu muzycznego do komponowania zgrabnych i łatwo wpadających w ucho melodii, pozbawionych jednak tego... co nazwałbym , niewymuszonym prostactwem muzycznym, które czasem wyziera z popu czy dance-disco.

Skojarzenie RTZ z Foreigner dla mnie lekko nowatorskie, ale dlatego, że poza kilkoma ich hitami, słabo znam ten zespół.

Z pewnością łatwiej na myśl przychodzi mi : RTZ, jako ulepszona wersja Boston ( dla mnie ciekawsi od Boston). No ale to porównanie zrozumiałe za sprawą ś.p. Delpa czy Goudreau.

Parę lat temu byłem nieźle zaskoczony, gdy kolega zdawał relację z ich koncertu, bo okazuje się że ten rodzaj grania ma w USA do dzisiaj całkiem sporą rzeszę fanów i to często wśród ludzi bardzo młodych.

Cosmo są IMO niezłymi zawodowcami, zresztą istnieje cicha rywalizacja pomiędzy Orionem a Boston , mimo ,że muzycy są podobno w dobrych układach między sobą.

Stadionowców szczególnie tych tu omawianych, łączy pewna maniera stylistyczna i schematyzm stosowanych rozwiązań ale w kontekście zabawowego wykorzystania ich twórczości, i gdy tzw dansior nie trzyma się kurczowo figur walczyka i muzyka mu w dylaniu nie wadzi, może takie granie być własnie całkiem dobrą alternatywą. Zwłaszcza w doborowym towarzystwie, co piszący po spożyciu z kolegami, czasem nieskromnie czyni, nie bacząc na swoją reputację przed uczestnikami biby i niejednokrotnie profesjonalistami.

Taki nasz pijacki numer na koniec niemal każdej akustycznej imprezy.

PS Impreza akustyczna to taka impreza, w której od początku, z samego założenia słychać echo w butelce.

https://www.youtube.com/watch?v=rmDrvXvSbM8&list=RDrmDrvXvSbM8#t=145

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj odebrałem w empiku zamówioną płytę. Ta pozycja cieszy mnie szczególnie. Mój egzemplarz winylowy przestał wydawać zrozumiałe dźwięki już jakiś czas temu a na cd tej płyty do tej pory nie było. Te płyty (bo są dwie) należą do moich najulubieńszych spośród polskiego rocka.

 

Tzw. "Marionetki" czyli Niemen vol.1 i vol.2:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

A ja przesłuchuję od paru dni nową płytę dziewczyny, o której jak pamiętasz, mówiliśmy Krzyśku z nadziejami na jej karierę.

Kinga Głyk rozpędza się pięknie , koncertuje po świecie w tym roku już była Austria, Jakarta Festiwal wydała interesującą płytę .

Marzy mi się jej koncert albo może w przyszłości nawet jakaś współpraca z Igorem Faleckim. Koktajl świeżości i talentów , to mogłoby być... "mniam"

 

No cóż, na razie Kinga Głyk Trio to bardziej chyba interes rodzinny ale może to jest ta właściwa droga , jaką tato Irek prowadzi dziecko.

Szkoda , że poza jazzowe próby Kingi opierają się na bardzo wtórnym muzycznie zespole Onemtime ( dla mnie słabe )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kinga Głyk rozpędza się pięknie , koncertuje po świecie w tym roku już była Austria, Jakarta Festiwal wydała interesującą płytę .

 

To dobra nowina, Kinga ma przecież już 20 lat! Pewnie, że jak na jazz to młodziak, ale powinna już być bardziej znana. Trudno o niej cokolwiek usłyszeć poza śląskim środowiskiem muzycznym. Nie wiedziałem, że wydała drugą płytę. Pierwsza była bardzo obiecująca. Znam ją tylko we fragmentach z netu ale nawet gościnna obecność Mencela mówi za siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Profesjonalni muzycy oglądają się za tą dwójką z coraz większym zainteresowaniem. Za Kingą nawet ich wyjątkowo rozumiem ;)

A mały Igor podrósł, skończył już z wizerunkiem "małego dziwadła w objazdowym teatrze" i pokazuje się jako rasowy pałker. Miło się słucha i patrzy jak chłopak błyszczy talentem, inwencją i precyzją.

Jest chyba też bardzo pracowity.

Mała próbka jego umiejętności ( perkusistom chyba czapki z głowy same spadają, bo technicznie jest to wspaniałe a rytm na 5 w tym tempie i tak punktualną stopą, wcale nie jest łatwy)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą ciekawe jaką ścieżkę wybierze Igor. Na jego oficjalnym kanale na YT znalazłem coś takiego:

 

 

Muszę przyznać, że robi wrażenie.

 

Ale czy perkusja we współczesnej muzyce rockowej jest w stanie być na pierwszym planie. Pewnie tak, ale to chyba domena metalu i to tego z przydomkiem "progresywny". Patrząc na próbki talentu Igora obawiam się, że będzie próbował podążać w takim kierunku by być zawsze na pierwszym planie. A ja uwielbiam perkusję, która nie jest zbyt nachalna ale bez niej nie może utwór zaistnieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Swoją drogą ciekawe jaką ścieżkę wybierze Igor.

 

 

 

Ale czy perkusja we współczesnej muzyce rockowej jest w stanie być na pierwszym planie. Pewnie tak, ale to chyba domena metalu i to tego z przydomkiem "progresywny". Patrząc na próbki talentu Igora obawiam się, że będzie próbował podążać w takim kierunku by być zawsze na pierwszym planie. A ja uwielbiam perkusję, która nie jest zbyt nachalna ale bez niej nie może utwór zaistnieć.

 

Myślę, że Igor ma chyba sam sporo wątpliwości, bo w tym wieku na muzyka czeka wiele pokus.Tu bym go w jego ciągotach do brylowania, mocno usprawiedliwiał.

Z pewnością jazz da mu największe pole do pokazania swoich umiejętności zwłaszcza , że jazz staje się znowu tym wiodącym gatunkiem, który nie wybrzydza i nie stara się być konserwą. ( w przeciwieństwie do archaicznego pop, nierozwojowego już chyba hip-hopu czy powoli usypiającego metalu progresywnego)

 

Uwielbiasz perkusję nienachalną hmmm... Mam wrażenie ,że każdy instrument nachalny jest nie do zniesienia.;)

W muzyce jednak , wbrew pozorom dużo się dzieje. Sztywny podział na sekcje z określonym miejscem w szeregu odchodzi sukcesywnie do lamusa. Najlepszym przykładem jest choćby przytaczany tu często bas, stający się instrumentem równorzędnym jak te wszystkie "graje" , które przyzwyczaiły nas do obsługiwania roli solistów.

Zwróć też uwagę, że mimo iż jest ich wyjątkowo mało, to kompozycje bębniarzy wyjątkowo często stają się standardami lub hitami.

Własnie oni, znając ograniczenia instrumentu, mają tę wrażliwość na zachowanie właściwego balansu. Collins ( co prawda inna liga i gatunek ale jednak), Peart, Cobham, Brufford stworzyli przecież niezapomniane kawałki.

Osobiście, perkusista "pykający" przez cały czas,taki typowy "sekcjarz", mnie jakoś nie rajcuje. Takiego bym zastąpił "pudełkiem" a nie Manginiego, który jest IMO niezwykle wrażliwym muzykiem i nadzwyczaj ludzkim pałkerem.

No to "utwór niby na perkusję" , klasyk ale i sztuka takiego "bicia", którego automat nie uczyni. Kto tu jest najważniejszy?:D

https://www.youtube.com/watch?v=-N_SqtFerjg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiasz perkusję nienachalną hmmm... Mam wrażenie ,że każdy instrument nachalny jest nie do zniesienia.;)

(...)

 

Osobiście, perkusista "pykający" przez cały czas,taki typowy "sekcjarz", mnie jakoś nie rajcuje.

 

Myślę, że wiesz, iż nie o tego typu "nienachalność" mi chodziło :). Manginiego bardzo cenię, choć za bardzo chce dorównać Portnoyowi, chyba, że to takie założenie "ciągłości" stylu walenia w bębny.

Sztywny podział na sekcje z określonym miejscem w szeregu odchodzi sukcesywnie do lamusa.
Nie do końca tak jest, szczególnie patrząc na scenę stricte rockową. Co do Igora, też trzymam kciuki by podążał w kierunku jazzu (a może mojego ulubionego fusion?).
odbył się w strugach deszczu i przy akompaniamencie huku grzmotów i błysków błyskawic. Kto był ten wie :wink:
Jak nie jak tak!

Pierwszy raz dwie równolegle grające perkusję usłyszałem na koncercie SBB, czyli jak można się domyśleć Lakis + Piotrowski. I naprawdę nie ustępowało to Collinsowi. Co do "bitwy" to polecam początek koncertu Collinsa z Paryża z 2004 roku. Trzy zestawy: Phil Collins + ChsterThompson + Luis Conte.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Myślę, że wiesz, iż nie o tego typu "nienachalność" mi chodziło :). Manginiego bardzo cenię, choć za bardzo chce dorównać Portnoyowi, chyba, że to takie założenie "ciągłości" stylu walenia w bębny. Nie do końca tak jest, szczególnie patrząc na scenę stricte rockową.

 

.

:)Wiem, że nie to autor miał na myśli.

Chyba źle oceniasz Manginiego. Myślę, że wcale nie musi gonić Portnoya, chociaż bardzo go ceni i jest niesłychanie kurtuazyjny wobec niego. Casting w 2011 do DT wygrał wcale nie dlatego, że się ściagał.

To zupełnie inny typ i rodzaj perkusisty a także człowieka. O ile Portnoy czasem w swej doskonałości traci "człowieczeństwo" i jest tak perfekcyjny ,że aż nieprzyzwoity i przerażający :cool: , o tyle Mike M. w każdym stuknięciu, użytym znienacka patencie B. Richa a nawet zwykłym kiksie, jest z krwi i kości ludzki. Robocop - nieomylny z jednej strony a z drugiej, w pocie czoła wykuwający skałę - bardzo wrażliwy pracuś, znający swoje niedostatki.

 

PS scena stricte rockowa, jak to ładnie określiłeś, powoli umiera albo przepoczwarza się w pop. Taka niech zdycha!

 

Tylko 36sek dla zabawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...