Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 2k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Gość Pepeg z Gumy

Dzisiaj dotarła smutna wiadomość. Yach Paszkiewicz nie żyje. Jego teledyski oglądaliśmy tu przy okazji prezentacji m.in Westona i Knade.

Miałem okazje Go poznać i pogadać parę razy. Było to dawno temu kiedy mieszkałem w Brombergu a o teledyskach jeszcze nie było mowy. Te małe formy traktował bardzo poważnie i bardzo też kochał muzykę. Jego obrazy były charakterystyczne, przywodziły na myśl mistrzów surrealizmu i utrzymane były w konwencji czarno-białych zdjęć Eisensteina, Bunuela i Dali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem w końcu czas, by odebrać CD EABS. Okładka chyba z papieru pakowego czy raczej cienkiej tekturki. :) Ekologia?

Pierwszy utwór i lekki opad szczęki. Rap i jazz? Rozumiem, eksperyment ale jakoś mi się to nie komponuje. Siedzę i słucham.

 

Do mnie też dotarła w ubiegłym tygodniu. Ekologia mówisz? Że co? Że zielone czyże z tektury? Taki teraz trend :cool:. Na początku raczej jazz i hip hop, i trzeba pamiętać, że jest to introdukcja do Etiudy Baletowej! Mnie to wzięło na całego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Facet stworzył podobno ponad 400 "teledysków"! Dość specyficznie prowadził kamerę, mogło to sprawiać wrażenie chaosu a jego plany, nawet te w plenerze były jakieś takie "ciasne". Ale efekt końcowy zawsze był ciekawy, poza tym potrafił oddać "myśl" utworu, który rejestrował. Niezwykły talent. R.I.P. Yachu

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EABS, Repetitions... Świetna płyta, krótko mówiąc. Must have dla każdego miłośnika jazzu. Nawet ten rap z pierwszego utworu da się strawić. :) Jedyne co, to może pod koniec robi się troszkę monotonna. Duet sax + trąbka brzmi świetnie. Bardzo spójna wizja. W sumie każdy z muzyków jest dokładnie tam gdzie powinien i wnosi tyle ile powinien. Z Urbaniakiem włącznie :) Nie wypowiadam się co do nawiązań do Komedy, bo za mało na ten temat wiem. Nie ma to jednak, moim zdaniem znaczenia. Świetna muzyka i tyle. Często będę do niej wracał. Jednak jest jeden haczyk, Trzeba tego słuchać na dobrym sprzęcie i w dobrej jakości ale ten warunek jest dla mnie kluczowy, niezależnie od tego czego słucham.

 

Cos jeszcze. Do płyty dołączona jest broszurka opisującą poszczególne utwory, jak i filmy z których oryginały pochodzą. Po angielsku. Tłumaczenie z polskiego. Jednak, choć pozornie bezbłędne przyprawia o lekki ból zębów. Ktoś przetłumaczył dosłownie polski tekst, nie zadając sobie trudu by, w sporej części zmienić na angielski szyk zdań jak i kolejność oraz znaczenie wyrazów. Tłumacz się nie popisał. Trochę bez sensu, jako, że ma to być, zdaje się płyta na rynek światowy a nie polski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Dla mnie kontekst Komedy jest znaczący :D. Płytę oceniam na 9/10. Jeden punkcik odebrany, bo uważam, że za dużo wokalu.

Uf! Kamień mi z serca spadł, że nie 10/10.:rotfl:

A poważnie mówiąc, to szczerze Wam zazdroszczę tego zauroczenia.

Zacząłem słuchać i odczuwam jakiś dziwny dyskomfort. Ale ja zawsze miałem dziwaczny żołądek, zwłaszcza na mieszane w jednym garnku smaki i śledź z tortem nigdy mi jakoś nie służył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uf! Kamień mi z serca spadł, że nie 10/10.:rotfl:

A poważnie mówiąc, to szczerze Wam zazdroszczę tego zauroczenia.

Zacząłem słuchać i odczuwam jakiś dziwny dyskomfort. Ale ja zawsze miałem dziwaczny żołądek, zwłaszcza na mieszane w jednym garnku smaki i śledź z tortem nigdy mi jakoś nie służył.

Śledź z tortem. :) Pasuje jak ulał ale, efekt jest zadziwiająco spójny, i co tu mówić ciekawy. Ze śledziem chyba, by się nie udało. Nie wypowiadałem się o Komedowych konotacjach, bo... uważam, że akurat sztywne trzymanie się schematów jest najsłabszą strona tej płyty. Pod koniec, jak pisałem ma się wrażenie monotonii i i wymuszonego klimatu. Takie chyba jednak było założenie ale, jako całość jest trochę ciężko strawne. Edytowane przez perm
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy
Takie chyba jednak było założenie ale, jako całość jest trochę ciężko strawne.

To chyba sprawa dosyć indywidualna. Myślę, że płyta może się podobać wielu słuchaczom, do którego to grona ja się niestety nie zaliczam.

Może mi przejdzie kiedyś a jak nie, to nikt się z tego powodu przecież nie pochlasta a i twórcy nie popełnią z rozpaczy sepuku.

Nie przebrnąłem przez całość, być może taki okres teraz mam i wolę inne smaki.

Bardziej mi odpowiada gdy w muzyce artyści łączą konwencje lub wynikają one z naturalnego ( organicznego że tak powiem ) poszukiwania i jest to dobrze ze sobą przegryzione. Tu mi tego trochę brakuje i nie chciałbym być niesprawiedliwy dla twórców , lecz mam wrażenie jakby ktoś wziął niezłe składniki i poszedł na żywiołowy eksperyment. Bo mieszanina jest zazwyczaj ryzykowna roztwór czy związek może natomiast dać niezły efekt.

Równie dobrze, to może ja jestem za stary i zgorzkniały malkontent , który nigdy nie posłodzi cukrem szlachetnego wina wytrawnego jakim jest dla mnie Komeda.

Niefortunne porównanie , bo hip hop cukrem przecież nie jest a w mieszaniu podobno nie ma nic złego, pod warunkiem.. no właśnie :lol2:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Równie dobrze, to może ja jestem za stary i zgorzkniały malkontent , który nigdy nie posłodzi cukrem szlachetnego wina wytrawnego jakim jest dla mnie Komeda.

...

Myślę, że EABS nie oglądali kompilacji tysiąca goli jakie objawiły się na rynku taniego VHS w latach 90. Po 20 dostawałeś mdłości. Coś podobnego ma tu miejsce. Nie mniej wystarczy to podzielić, wsłuchać się w każdy kawałek. Niekoniecznie jednym sprintem. Jak na razie bardzo mi się podoba.. Trąbka... Sax tenorowy... Kto się w to jeszcze bawi?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Ale ja zawsze miałem dziwaczny żołądek, zwłaszcza na mieszane w jednym garnku smaki i śledź z tortem nigdy mi jakoś nie służył.

Nie martw się, ponoć w Australii jedzą lody z frytkami (sic!).

 

Co do szlachetnego wytrawnego wina - czas świąteczny zbliża się wielkimi krokami. :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Robin Armstrong i spółka nasłuchali się dobrego progresywnego rocka. Właściwie to trudno mówić o spółce, skoro Cosmograf to od 2008 roku sam Armstrong plus wynajęty pałker i ewentualnie basista. Ostatnia płyta to takie melancholijne skrzyżowanie Procol Harum z Pink Floyd i... Marillion. Osobiście nie jestem wielkim fanem neo progresji, ale ta płyta mnie urzekła spokojem, a właściwie mrocznością i melancholią. Płyta wydana została we wrześniu i jej klimat to właśnie taki jesienny akurat na dziś. Mimo wszystko polecam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...