Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Budowa a relacje ze znajomymi


iga9

Recommended Posts

Szukam opowieści z cyklu - jak budowa wpłynęła na wasze relacje z przyjaciółmi i ze znajomymi.

 

Bo wiadomo, że czasu ma się mniej (przynajmniej jak chce się nie za drogo i systemem gospodarczym wybodować). Mamy wielu znajmoych, w tym moja przyjacółkę (bliska znajmość na dobre i na złe przez jakieś 12 lat). Kiedyś spotykaliśmy się tak raczej raz w tygodniu. Teraz odkąd się budujemy po troszę ze względu na budowę, po troszę ze względu na lenistwo męża mojej przyjaciółki spotykami się tak raz na miesiąc. Ostatnio zawsze u nich (my mieszkamy teraz u teśców, którzy krzywo patrzą na wieczorne wizyty a poza tym mamy burdel, bo ze wzgl. na budowę brak czasu na sprzątnie :wink: ). I dziś miałam po raz pierwszy w ciągu tej znajmości zarzut, który zdecydowanie nawiązywał do częstotliwości tego spotykania - bo zaprpponowałam wypad na miasto tylko dlatego, że "nie mam lepszych planów". Bardzo mnie to zabolało. Czy brak czasu związany związany z budową miał wpływ na stosunki z bliskimi? Jak sobie z tym radzić? I co najważniejsze - czy po zamieszkaniu wsztko wróci do normy - bo w końcu miło jest mieć kogo do tego domu zapraszać nie :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdziwych przyjaciół ...itd.

To samo dotyczy zmiany relacji z "przyjaciółmi" gdy pojawia się dziecko, gdy zakładasz swoją firmę i w innych sytuacjach, gdy zajmujesz się "czymś innym".

Jesli Twoja przyjaciółka nie rozumie sytuacji to chyba pora pewne rzeczy zweryfikować.

ja co pewien czas przepisuję swój notes z telefonami - i okazuje się , że wiele telefonów nei jest mi już potrzebnych :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, ale po tylu latach to jednak smutne i to dosc delikatne słowo... Pytanie- czy to normalne reakcja znajmomych odstawionych obecnie na boczny tor czy cos więcej. W sumie budowa (jak i inne sytuacje wymienione przez Nefer) jest bardzo absorbujaca. Wiec myslę, że ludzi spotykają się z takimi reakcjami. W sumie pragnełabym chyba usłuszeć, że to norma, trzeba pogadać, wyjaśnić sobie i będzie dobrze :wink: To byłoby najprostsze i nawygodniensze rozwiązanie. To akutar jest osoba, gdzie byłam pewna przyjaźni do grobowej deski, stąd szok pourazowy po takiej opinii :wink:

Wiem, że to penie nie takie proste... :roll: Dlatego chcę wiedzieć się takie sytuacje kończą i u innych :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie życie przekonało, że zbyt często używałam słowa przyjaciel/przyjaciółka.

Przyjaciel rozumie, wie, wybacza, pociesza, wspiera i dopinguje. Rozumie bez słów. Jest zawsze wtedy, gdy tego potrzebujesz i wychodzi, gdy chcesz być sama. Niczego nie musisz mu udowadniać. To jest rzadki gatunek i dlatego ma się ogromne szczeście gdy spotkamy kogoś takiego na swojej drodze.

Czaem nam się coś wydaje. I wtedy zaczynamy rozumieć, że to byc może była po prostu strata czasu.

Zamiast sie obrażać mogłaby ugotowac Ci coś dobrego - domyśleć się, że może nie masz na to czasu. Znakleźć jakiś fajny link z wnętrzami i Ci podesłać. Zapytać czy jakoś może pomóc. Jeśli tylko wymaga, abyś to Ty się interesowała jej życiem... sorry. Tak wynika z moich dotychczasowym obserwacji. Może jestem bezkompromisowa, zbyt ostra w opiniach, ale tak mam.

Sytuacja z budową domu to szczegół, drobiazg. Co jeśli zdarza się coś na prawdę ważnego, życiowego i wtedy nie możesz liczyć na tego człowieka?

W końcu to Twój wybór gdzie się kończy a gdzie zaczyna przyjaźń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wg mnie to przyjaciół powinno się dać policzyć na palcach jednej ręki .. to może dwóch jak ktoś ma STRASZNE SZCZĘŚCIE. Naduzywanie tego słowo w stosunku do dobry znajomych to przesada.

 

Ja mam dwóch przyjaciół i obu znam od 7-go roku życia i wiem że można na nich liczyć i sporo bardzo dobrych znajomych na których też ZAZWYCZAJ można liczyć. i chyba tak to jest....

 

Przyjaciel to ktoś z kim możesz się spotykać przez pól roku codziennie a przez drugie pół roku 2 razy i nie będzie ci czynił wyrzutów ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bym normalnie pogadala z przyjaciółką.

Może ona czuje się odrzucona bo nie masz dla niej czasu, albo przytłoczona ciągłymi rozmowami na temat budowy a może odrobinę zazdrosna (co nie oznacza, że nie jest przyjaciółką)

Uważam, że nie można jej skreślać za jedno złe zdanie. Skąd wiesz co sprawiło, ze wyciągnęła takie a nie inne wnioski...?

 

Każdy ma gorszy dzień i prawo do złego humoru. Nic sie nie martw Iga,

będzie dobrze. Skoro uwazasz, że to Przyjaźń przez duże P, to warto się postarać i wyjaśnić problem.

 

O przyjaźń też trzeba dbać, pamiętaj o tym!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do przyjazni mam takie same zdanie jak wy - i wlasciwie wsrod wielu znajomych to jedyna osoba, ktora moge tak nazwac.

Co do budowy - ona wie z czym to sie je :wink: , bo jej rodzice wybodowali sie rok temu (zanim sie wyprowadzli mieszkali razem) i ona o budowach ma jak najgorsze zdanie (bo sie nasluchala :wink: ) :wink: Dlatego my wlasciwie o niej nie rozmawiamy - nawet rzadko pyta o posuniecia w pracach. A mieszka 3 minuty z buta od mojej budowy - byal tylko raz.

Moze ta fakt, za ja ma o to troche zal, bo to w kocu przedsiewziecie mojego zycia, ktoremu poswiecam kazda czastke sowjego ja i prawie caly czas po pracy... A ona nie wie po prostu ile czasu to zabiera.

Wiem, ze troche dramatyzowlam wczoraj, ale jak juz tak mam, ze zanim sie przespie z problemem to urasta u mnie do wilekosci gory lodowej :wink: Wasze uwago sa dla mnie cenne - pozwalaja zawsze na bardziej obiektywne spojrzenie. Wiem, ze musze z nia pogadac. Kurcze - pierwszy zgrzyt po tylu latach. Moze jestem naiwna, ale jakos do tej pory bylam pewna, ze w przyjazni takich zgrzytow nie ma. I ze zrozumienie sie bez slow po prostu wystarcza :roll: :D Widac sie pomylilam :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze jestem naiwna, ale jakos do tej pory bylam pewna, ze w przyjazni takich zgrzytow nie ma. I ze zrozumienie sie bez slow po prostu wystarcza :roll: :D Widac sie pomylilam :wink:

 

W przyjaźni są zgrzyty i to jakie !!!! Ale tym się ona różni od "znajomości", że strona, która przegięła potrafi się opanować i zdać sobie sprawę, że skrzywdziła przyjaciółkę. Czasem trwa to dłużej, czasem krócej, czasem wystarczy jedna rozmowa. Czasem to po prostu nie jest przyjaźń....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja przyjaciol nie mialam nigdy, bo po prostu w prawdziwa, bezinteresowna przyjazn nie wierze!

Znajomych mam i ja i maz, tylko tak jakos dziwnie sie sklada, ze np. gdy mamy znajomych z ktorymi utrzymujemy kontakt, to jest fajnie do momentu kiedy to nam jest "gorzej" finansowo od nich. W momencie, gdy nam zaczyna byc "lepiej" finansowo nasi znajomi automatycznie przestaja byc naszymi znajomymi. Dodam, ze to nie z naszej winy, a pod pojeciem "lepiej" mialam na mysli zmiane samochodu na lepszy, zakup dzialki, nowa dzialalnosc, itp. Bo dodam, ze zadnych majatkow nie posiadamy ale samo to, ze cos kupilismy naszych znajomych w oczy kole. I moze to byc nawet zakup auta w tej samej cenie w jakiej sprzedalismy poprzednie, niewazne ze cena ta sama, wazne dla nich jest to, ze zmienilismy i ZNOWU mamy "nowe".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja przyjaciol nie mialam nigdy, bo po prostu w prawdziwa, bezinteresowna przyjazn nie wierze!

...

A ja wierze, bo mam takiego przyjaciela. Razem chodzilismy do podstawowki, ogolniaka i studiowalismy na tej samej uczelni (chociaz na innych wydzialach). Mimo, ze ostatnimi laty nie spotykamy sie zbyt czesto (on duzo pracuje, ja jestem za granica), to zawsze moge na niego liczyc. Jest architektem i wszystkie sprawy "papierologiczne" dotyczace mojej budowy prowadzi mi za darmo (poczynajac od adaptacji; chcial mi zrobic tez projekt indywidualny, ale nie chcialem go az tak obciazac), poswiecajac swoj cenny czas (jest dosc drogim architektem) i pieniadze. Niczego w zamian nie oczekuje.

Gdy go prosze o jakokolwiek pomoc, to nigdy nie odmawia. Czasami nawet zmienia grafik dnia, przesuwa spotkania, aby mi pomoc. Ja niestety nie mam takich mozliwosci aby mu sie odwdzieczyc. Czasami kupie mu lepszy alkohol, ale to jest nic w porownaniu z tym co on robi dla mnie.

pozdrawiam

Konrad

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo przyjacielowi nie pomaga się "za coś". Po prostu się pomaga.

W lutym pochowałam taką przyjaciółkę, która dla mnie rzucała wszystko ( i ja dla niej też) Na szczęście miałam świadomość, że to przyjaźń zanim odeszła. Bardzo często przyjaciele są ważniejsi od rodziny i na nich właśnie - a nie na rodzinę - można liczyć.

Z przyjaźnią jest jak z miłością - nie każdy ją znajduje. Bardzo współczuję tym, którzy na prawdziwego przyjaciela nie trafili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja przyjaciol nie mialam nigdy, bo po prostu w prawdziwa, bezinteresowna przyjazn nie wierze!

...

Szczerze współczuje.

Dobrych znajomych mam kilku, ale mam też prawdziwego przyjaciela, którego znam "od zawsze".

Razem się wychowaliśmy, później on się przeprowadził,ale niedaleko i kontakt był nadal dobry. Dziś on już ma rodzinę, ale mimo różnych obowiązków nigdy nie spotkałem się z jakąś odmową pomocy. Na to samo może liczyć z mojej strony i właśnie to jest piękne w przyjaźni, że dajesz nie oczekując niczego w zamian. No może wzajemności :wink: .

Prawdziwego przyjaciela często nie trzeba prosić o pomoc,bo sam zauważa pewne sprawy i stara się jakoś zaradzić.

Ostatnio byłem w trudnej sytuacji życiowej, ale zdecydowanie opowiedział sie po mojej stronie, pomógł "wstać z desek" i wrócić do normalego życia, mimo że po drugiej stronie barykady była część Jego rodziny.

I co ważne w przyjaźni, nie mówi tego co chcę usłyszeć,ale tylko to co myśli, bo niestety wielu ludzi mówi to czego oczekujemy, nawet gdy mija sie to z ich poglądami.

Cieszę się, że los dał mi spotkać tak fantastycznego człowieka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli mozna :D Ale sobie pogadalysmy, wiele rzeczy wyjasnilismy. I kilka razy uslyszalam przepraszam :oops: Wiece - wg mnie przyjezn jest obok milosci jedna z wazniejszych spraw w zyciu. I mysle, ze jest naprawde bardzo ciezko jak traci sie takiego prawdziwego przyjaciela. Niezaleznie od okolicznosci... Ja wierze, ze nam sie uda nie stracic tego co udalo nam sie zbudowac - oprocawalysmy nawet odpowiedni plan :wink: Nefer masz racje - przyjazn jest wazniejsza czasem nawet od rodziny. A mysle, ze tak jak milosc i przyjazn trzeba pielegnowac i warto mowic przyjacielowi ile dla nas znaczy.

 

Zbajmi przychodza i odchodza, czasem mamy ich wiecej lub mnie - a przyjaciel to taka ostoja. Mysle, ze bez niej jest ciezko w zyciu. Myle, tez, ze bardzo wazne, aby nasz zyciowy partner rowniez byl przyjacielem - wg mnie tu funadament udanego zwiazku :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myle, tez, ze bardzo wazne, aby nasz zyciowy partner rowniez byl przyjacielem - wg mnie tu funadament udanego zwiazku :wink:

 

Znów pokornie sie zgadzam z tym zdaniem!!!

Dodam jeszcze, ze wg mnie najlepsza kolejność prowadząca do trwałego związku to: znajomość -> koleżeństwo ->przyjaźń -> miłość

 

Jak się zaczyna od końca, to może po paru latach zwykłej sympatii zabraknąć :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A poza tym bywa i tak, że nasz partner po prostu zazdrosny będzie o nasza przyjaźń, nieważne z kobieta czy z mężczyzną.

Bardzo trudno zachować dystans od tego o czym gada się z przyjaciólka a o czym z mężem. Zreszta zauważyłam, że mężczyźni zdrowiej traktują przyjaźń. Potrafią oddzielić życie osobiste i żonę od przyjaciela a babki dzielą się wszystkim i tak naprawdę- przyjcielem dobrym jest ten komu wiedzie się tak samo a przynajmniej podobnie.

Wbrew pozorom samotnej, rozwiedzionej kobietce trudno przyjaźnić się z taką, która ma szczęsliwy związek - gdzieś tam na dnie będzie tkwić zazdrość i żal - a czemu nie ja?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wbrew pozorom samotnej, rozwiedzionej kobietce trudno przyjaźnić się z taką, która ma szczęsliwy związek - gdzieś tam na dnie będzie tkwić zazdrość i żal - a czemu nie ja?

 

Tu się nie zgadzam. Jedno nie ma z drugim nic wspólnego. Życie sie zmienia wokół nas. Często jest tak, że przyjaźń trwa od piaskownicy - męzowie, dzieci, rozwody, kochanki - a przyjaźń trwa nadal... to tylko i wyłącznie kwestia poziomu człowieka...

napiszę jeszcze raz: z przyjaźnią jest jak z miłością. Przyjaźń nie zazrości niczego. Jeśli zazdrości - to nie jest przyjaźń tylko znajomość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...