JoShi 13.09.2006 15:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2006 Fajna siostra z ciebie wiesz, Joshi? O rety. Po wypowiedziach bratki pomyslalam sobie w pierwszej chwili, ze piszesz z przekasem. Dzieki za kciuki... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 13.09.2006 16:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2006 JoShi, w istocie wikipedia jako wyjściową formę podaje: "zamierzone wytwarzanie lub naśladowanie objawów czy niewydolności fizycznych lub psychicznych" i o matkach-zbawicielkach pisze dopiero przy syndromie rozszerzonym. Coś mi tu nie całkiem pasuje - ale nie jestem nieomylna. Inna sprawa, że jak wrzucisz w sieć, to zauważysz, że wersja per procura nie tylko mnie się kojarzy z Muenchausenem przede wszystkim. Jednak - skoro już bawisz się w diagnostykę i trzymasz wikipedii to jesteś cokolwiek niekonsekwentna. Piszesz bowiem wcześniej, że siostra dała nogę przed nieprzyjemnym badaniem (pewnie kolonoskopią). A w Wiki czytamy: "Pacjenci domagają się operacji chirurgicznych, aby doprowadzić do deformacji zdrowego organizmu. Zespół występuje u osób, które mają zaburzenia osobowości, zwłaszcza w psychopatii oraz osób z tendencjami masochistycznymi lub obsesyjnymi." Wybacz, ale porzucam ten wątek. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 13.09.2006 16:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Września 2006 Coś mi tu nie całkiem pasuje - ale nie jestem nieomylna. Inna sprawa, że jak wrzucisz w sieć, to zauważysz, że wersja per procura nie tylko mnie się kojarzy z Muenchausenem przede wszystkim. Ta wersja jest bardziej widowiskowa i silniej eksploatowana przez tworcow zarowno filmow dokumentalnych jak i fabularnych. Jednak - skoro już bawisz się w diagnostykę i trzymasz wikipedii to jesteś cokolwiek niekonsekwentna. Moze i tak jednak: 1. Nie bawie sie w diagnostyke a jedynie szukam pomocy. 2. Chce wiedzieć co to moze byc i o czym mam rozmawiac ze specjalista, jesli do tego dojdzie 3. Nie usiluje zrobic wariatki z mojej siostry za wszelka cene. Wrecz przeciwnie prawie rok staralam sie przekonac siebie, ze sie myle. Niestety jest wiele spraw, ktore mi na to nie pozwalaja (pobieznie tylko opisałam je tu). 4. Od poczatku mnie krytykujesz i atakujesz. Czyzby to, ze probuje pomoc swojej rodzinie bylo naganne ? Piszesz bowiem wcześniej, że siostra dała nogę przed nieprzyjemnym badaniem (pewnie kolonoskopią). A w Wiki czytamy Wiem co czytamy w wiki. Jest to informacja bardzo skrotowa. Spodziewam sie jednak, ze jak w kazdym przypadku zaburzen psychicznych mogą one przybierac rozne stopnie nasilenia. Poza tym nie jestem od tego, zeby wystawiac diagnoze. Chce sie zorientowac z czym mozemy miec do czynienia. Diagnoze postawie specjaliscie. Nie wykluczone, ze specjalista wystawi diagnoze mi a nie mojej siostrze. A co do Tego, ze porzucasz watek. Trudno... Potrzebne mi wsparcie i pomoc a nie krytyka za to, ze smiem sie z Toba nie zgadzac. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Marcin_Łódź 14.09.2006 06:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Września 2006 Wiesz JOShi, myślę, że to nie jest typowa hipochondria, gdyż w tym przypadku siostra zgodziłaby się nawet na kolonoskopię, żeby tylko sie wyleczyć. hipochondrycy myślą, że są chorzy, często naprawdę ich boli (taki wywołany ból, pochodzący z mózgu, a nie mający przyczyny chorobowej). Miałem taki okres w życiu bodajże przed obroną pracy magisterskiej - duży stres plus nowa praca plus ślub i wtedy to mnie też różne rzeczy bolały - upierdliwie i ciągle. Im bardziej o tym myślałem tym mocniej i częściej bolało. Robiłem sobie badania, żeby sprawdzić co jest grane i byłem gotowy podjąć leczenie jakąkolwiek metodą. Tylko że w moim przypadku stres minął , minął ból. tutaj jest pewien zamierzony schemat dzialania przez siostrę - ona chce zwrócić na siebie uwagę, wymusić współczucie, i dla uwiarygodnienia tego stanu rzeczy podejmuje "leczenie", ale to też kontroluje - przypadek uczieczki od kolonoskopi. Moim zdaniem potrzebny psycholog. nawet nie psychiatra. Jak będzie potrzeba terapię wspomóc środkami farmakoogicznymi to psycholog i tak sam powinien zaproponować wizytę u psychiatry.Z reguły jak jest duży, męczący psychikę problem to psychologowie proponują kontynuowanie terapii bez użycia farmakologii, lub proponują wizytę u psychiatry, który przepisuje odpowiednie leki, które pomagają w trakcie terapii (ale tylko np. wyciszają, uspokajają ból, ale żeby pozbyć się problemu trzeba kontynuować terapię). Oczywiście lepiej jak pacjent ma na tyle dużą motywację/chęci, że chce pokonać problem sam bez leków, samą terapią. W przypadku siostry zaciągnięcie jej do psychologa może być trudne bo w/g mnie, na podstawie przedstawionego przez Ciebie opisu wynika, że siostra może być świadoma tego co robi i nie chcieć pomocy psychologa. Inna sprawa, że ona mogła popaść w to tak głęboko inie wie jak to odkręcić, więc pozostaje w tym stanie. tylko, że kolejnym etapem może być już "prawdziwa" hipochondria, bo ciągłe życie w tym samym kłamstwie powoduje, że po jakimś czasie często to kłamstwo staje się dla tkiej osoby prawdą. pozdrawiam p.s. nie jestem psychologiem, to są moje opinie na podstawie doświadczenia życiowego (heh - zabrzmiało jakbym miał nie wiadomo ile lat). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 14.09.2006 07:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Września 2006 Przepraszam JoShi, że się podłączam, ale przeczytałam w tej definicji hipochondrii, że przyczyną jjest egocentryczna lub narcystyczna postawa. Oj, gdybym powiedziała to mojej mamie zaraz dostałaby zawału, wrzodów dwunastnicy i tysiąca innych chorób, bo przecież ona nigdy nie myśli o sobie... Najgorsze to będzie przekonanie kogoś, żeby pozwolił się zbadać psychiatrze, lub psychologowi. Bo pewnie Twoja siostra uważa, że jest chora na wszystko, pod warunkiem, że to choroby ciała, a nie duszy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 14.09.2006 08:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Września 2006 Przepraszam JoShi, że się podłączam, ale przeczytałam w tej definicji hipochondrii, że przyczyną jjest egocentryczna lub narcystyczna postawa. Do mojej siostry to nawet pasuje. Wychowywana byla praktycznie jak jedynaczka. Jest mlodsza ode mnie o 10 lat a do mojego brata o 7. Dorastala kiedy nas juz nie bylo w rodzinnym domu. Tyle, ze Marcin_Łódź ma chyba racje. Ona to kontroluje i bedzie trudno ja namowic na spotkanie i szczerą rozmowę z psychologiem. Chyba pozostaje jedynie podstęp. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 14.09.2006 09:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Września 2006 Joshi! Nie przejumuj się głupimy komentarzami i rób swoje! Mogę sobie wyobrazić co czujesz, bo... moja siostra też chorowała Jakies dwa lata temu rozstała sie z mężem i nałozyło jej sie kilka innych, niemiłych spraw - najpierw byla przygnębiona, potem przerodziło sie to w depresje. Na tym etapie zauważyłam, że coś jest nie tak, ale wszędzie słyszałam, że "chcę z niej zrobić wariatkę ", że to normalne, że jest smutna itd. Zaczeły się u niej skoki nastroju: kilka dni lezenia, potem potem kilka dni nienormalnej energii - bez spania wogóle. Problem polegał na tym, ze siostra mieszka 1200 km ode mnie, miala dwójkę małych dzieci, nie miała tam nikogo któ mógłby się nią zaopiekowac a nie chciała wrócić do Polski. Dwa razy była tam moja mama ale miała totalnie złe podejście do sprawy (owszem pomagała jej w domu, opiekowala sie dziecmi, ale ciągle płakała nad siostrą i litowała sie nad jej "zmarnowanym " życiem) Po kilku tygodniach zaczęło się naprawdę niebezpiecznie. U siosty depresja przerodziła sie w chorobę, którą później zdiagnozowano jako psychoze na tle religijnym - ubzdurała sobie, że zreformuje kościół, że bóg ją natchnął i przekazał "prawdę" - i wiele innych takich rewelacji. Siostra oczywiście nie chciała sie leczyć, płakała, że nikt jej nie wierzy i nie rozumie. zmusić jej nie można było więc... poszłam do psychiatry, mówiłam mu co się z siostrą dzieje a on próbował mi pomoc "leczyć" siostrę na odległość. W kulminacyjnym momencie trafiła do szpitala na kilkanaście dni. A potem... Dzięki swojej WIELKIEJ sile wróciła do zdrowia. Trwało to blisko rok. Teraz mogę powiedzieć, że jest zdrowa, potrafi nawet śmiać sie z tego co się z nią działo (Mówi np "A paiętasz jak mi pier...neło i chciałam do papieża jechać, żeby mu powiedzieć co ma robić??") Teraz się śmiejemy, ale jeszcze niedawno... Nikt nie zliczy łez, nerwów i złych mysli. Otoczenie traktuje chorych psychicznie jak jakąs zarazę. Długo nikt nie chcial mi uwierzyć, że jej naprawdę trzeba pomóc, że ona nie poradzi sobie sama... Oj, to długa i smutna historia Ale z happy endem Moje rady: porozmawiaj z siostrą, powiedz jej ,że sie martwisz, okaż zrozumienie porozmawiaj ze specjalistą, opiswz mu objawy u siostry, pytaj uzbrój się w cierpliwość, bo jeśli siostra jest naprawdę chora czeka ciebie i twoją rodzine trudny okres I głowa do góry!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 19.10.2006 12:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2006 No i ręce mi opadły. Moja siostra magicznie wyleczyła się ze wszystkich chormonalnych zaburzeń i teraz choruje na cukrzyce... Raczej nie grożą jej na razie zasłabnięcia i pobyty w szpitalu, więc nie mam możliwości działania... Ona sie teraz będzie faszerować następną paleta leków. Jedyna pozytywna sprawa, to że poszła do dietetyka i może schudnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 19.10.2006 12:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2006 ja pierniczę..... no to super Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 19.10.2006 13:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2006 A jak próby pomocy?Robiłaś coś? Co na to siostra? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 19.10.2006 13:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2006 Nie rozmawialam z nia wprost. Przez jakiś czas był spokój, ale miałam nadzieję, ze znów wyląduje w szpitalu i będę mogła porozmawiać z lekarzem. A ona mi tu taki numer wycięła. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paulka 19.10.2006 13:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2006 Współczuję... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
premiumpremium 28.10.2006 12:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2006 Przepraszam, ale to ona sama nagle wie, na co choruje, czy te diagnozy typu "bezpłodność" czy "cukrzyca" usłyszane są wprost od lekarza, do którego poszła się przebadać, bo coś jej dolegało? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
acca5 28.10.2006 15:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2006 Niestety sa osoby ktore uwielbiają być chore po to aby zwrocić uwagę innych, myslę, że taka jest twoja siostra. Wiele jej przypadlości można obalić wiedza na temat tych chorób. Cukrzyca- testy na glukozę. na czczo 2 godziny po posiłku nie moze cukier przekroczyć 126mg%, jesli jest poniżej tych wartości a miedzy 110mg% to nalezy wykonać test obciazżenia doustna glukozą. Objawy kliniczne cukrzycy- nawet suchość w jamie ustnej, duze pragnienie, chudnięcie to typ I cukrzycy-trudno je przegapić, u tak mlodej osoby . Bo dam się zabic ale typu II cukrzycy to ona nie ma. Typ I leczy sie insulina tylko i wyłącznie. Bezplodność u 22letniej osoby to mit-no chyba,że regularnie współżyje przez parę lat i przez pare lat regularnie leczyła sie u ginekologa. No chyba ,że ginekolog sugerując sie objawami zdiagnozował zespół policystycznych jajników- dosyć częsta przyczyna bezplodności u mlódych osób, pozostaja jeszcze nieregularne miesiaczki- ale takie ropoznanie wymaga naprawde dokładnych obserwacji i doskonałej diagnostyki i wiedzy dobrego ginekologa- czy ona regularnie chodzi do ginekologa? Jak miesiączkuje. współczuję twojej siostrze, bedzie miała 40 lay i powie,że ma 'chore krążenie"- bo tak to w tym wieku sie kończy u osob "lubiacych chorować".Wtedy czeka ja szereg badan kardiologicznych. nalezy jej współczuć bo otoczenie nawet najbliższe jak sie już przekona o jej chorobie bez braku choroby bedzie ją ignorować i wtedy kiedy naprawde zachoruje to każdy ja oleje, i nie mozna się winić za cos takiego. Nie dajmy sie zwariować. współczuje mamie waszej. kocha córkę i sie martwi- odbije sie to na jej zdrowiu. Może wytłumacz siostrze aby nie raczyla rodziców opowiadaniami o swoich chorobach i chorowała z godnością. wszak rozumie chyba ,że odbije sie to na zdrowiu jej mamy.Nawet pogotowie bedzie ja ignorowało a wizyty beda sie kończyły podawaniem Hydroxyzyny tylko i wyłącznie- nota bene bardzo bolacy zastrzyk. Nawet jak cos sie stanie poważnego to powiedza,że do histeryczek spieszyć sie nie będa bo własnie maja omdlenie u innej osoby. Nauczcie rodziców i inych co robic kiedy sie omdlewa- np połozyc , nogi oparte o krzesło- wyżej niż glowa, zimne okłady- po 5 min dojdzie do siebie. co innego gdy ma jakies drgawki, jest głęboko nieprzytomna- bicie po twarzy, dotykanie rzęs nie wywoluje odruchu obronnego- mrugniecie okiem, silny naciskpalcami dloni- jakbys miała zdrapać zdrapkę na przedniej powierzchni mostka- częśc gorna -nie wywoła odruchu obronnego reką. Ale tu uwaga liczy sie doswiadczenie- bo wprawny omdlewacz i osoby labilne emocjonalnie maja sztuke omdlewania wycwiczoną dosyć dobrze. Ogolnie współczuję. Może dobra terapią byłoby poszukanie siostrze interesujacego zajecia w życiu- praca , szkoła wymagajaca zaangazowania tak aby nie miała czasu chorować.Moze studia psychologiczne?Co robi twoja siostra, może siedzi w domu i szuka stale pracy, brakuję jej może konkretnego celu w zyciu.Poszukajcie co moze byc przyczyna tego wszystkiego. Jesli znalazła mężczyzne akceptujacego ja w całości to może daj im spokój, niech sobie tak żyją. Jesli im z tym dobrze. czy ona go kocha , jesli tak to tym bardziej ich zostaw. W koncu jej chlopak tez ma oczy i na nie może kiedys przyjży, wspomnij mu tylko ,że siostra "lubi" być w centrum uwagi. i to jest jej sposob na zycie. jak mu to nie przeszkadza to daj im sposób. On i ona oboje sie spełniaja w takim wspierajacym sie związku. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 28.10.2006 20:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2006 Moja siostra prawie całą szkołę podstawową udawała różne choroby, bo chciała siedzieć w domu z mamą. A mama - nadopiekuńcza - biegała z nią po wszystkich możliwych lekarzach, wyolbrzymiała rzekome objawy i do tej pory nie wierzy, jak siostra się przyznaje, że udawała, bo chciała wywołać zainteresowanie... Dała się nawet prowadzać do szpitala na pobyt dzienny, i poddawała się różnym badaniom. A potem już nie chciała siedzieć w domu, więc "wyzdrowiała" Najgorsze, że usłyszałam ostatnio od mojego 5-latka: :Zauważyłem, że jak mnie coś boli, to jesteś do mnie milsza" I ciągle mówi, że boli go brzuszek, albo czółko. Inna sprawa, że jest teraz na prawdę ciężko chory Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 28.10.2006 20:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Października 2006 Joshi, zmieniło się cos z siostrą? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 29.10.2006 21:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Października 2006 Przepraszam, ale to ona sama nagle wie, na co choruje, czy te diagnozy typu "bezpłodność" czy "cukrzyca" usłyszane są wprost od lekarza, do którego poszła się przebadać, bo coś jej dolegało? Poza kilkoma jej pobytami w szpitalu (za wyjątkiem operacji wyrostka nic nie stwierdzono) siostra chodzi do lekarza. Tyle, że my znamy to wyłącznie z jej relacji. Prawdę mówiąc to nie wiedomo co tak naprawdę powiedział lekarz. U jakiego lekarza była i czy naprawdę była. Chociaż ostatecznie je jakieś leki, wiec chyba chodzi do lekarza. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 29.10.2006 21:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Października 2006 Niestety sa osoby ktore uwielbiają być chore po to aby zwrocić uwagę innych, myslę, że taka jest twoja siostra. Wiele jej przypadlości można obalić wiedza na temat tych chorób. Cukrzyca- testy na glukozę. na czczo 2 godziny po posiłku nie moze cukier przekroczyć 126mg%, jesli jest poniżej tych wartości a miedzy 110mg% to nalezy wykonać test obciazżenia doustna glukozą. Objawy kliniczne cukrzycy- nawet suchość w jamie ustnej, duze pragnienie, chudnięcie to typ I cukrzycy-trudno je przegapić, u tak mlodej osoby . Sęk w tym, że ona dokładnie wie jakie powinny być objawy. Jest dość inteligentna i potrafi je symulować lub o nich opowiadać (no poza chudnięciem). czy ona regularnie chodzi do ginekologa? No co Ty ? Skoro zdrowieje z poważnych chorób w ciągo 1-4 miesięcy to tak naprawde do żadnego specjalisty nie chodzi więcej jak 4-5 razy. Nawet jesli za jakiś czas ma dolegliwości podpadające pod specjalistę u którego się już leczyła to z całą pewnościa zmieni lekarza. Skutek jest taki, że żaden lekarz nie zna historii jej "chorób". nalezy jej współczuć bo otoczenie nawet najbliższe jak sie już przekona o jej chorobie bez braku choroby bedzie ją ignorować i wtedy kiedy naprawde zachoruje to każdy ja oleje, i nie mozna się winić za cos takiego. Ja jej szczerze współczuję ale jedocześnie nie daję się manioulować. Chcę jej pomóc, ale tak naprawdę. Tylko nie wiem jak. Może wytłumacz siostrze aby nie raczyla rodziców opowiadaniami o swoich chorobach i chorowała z godnością. Nie skutkowało. Skarżyła sie rodzicom i wychodziłam na nieczyłą egoistyczną świnię... Ogolnie współczuję. Może dobra terapią byłoby poszukanie siostrze interesujacego zajecia w życiu- praca , szkoła wymagajaca zaangazowania tak aby nie miała czasu chorować. Ma pracę, którą wydaje sie lubić, ale może tylko tak mówi. Kończy zaocznie szkołę, ma chłopaka i wydawałoby się, że nie ma wolnego czasu. A jednak... Ostatnio przygotowywałam sie do rozmowy z mamą. Udało mi się ją spokojnie przeprowadzić. Mama nie przerywając mi i nie awanturując się wysłuchała podsumowania faktów. Sukces (czyli to, ze rozmowa nie przerodziła się w kłótnię a ja nie wyszłam na nieczułą samolubną świnię) zawdzięczam temu, że dobrze sie do tej rozmowy przygotowałam i poparł mnie mój mąż, którego trzeźwe spojrzenie z boku moja mama doceniła. Na pewno dało jej to wiele do myślenia, choć jest zdania, ze siostra jest histeryczka i wyolbrzymia wszystko, ale naprawde choruje. Tak czy siak jest pewien sukces. Mam nadzieję, że mama sprawę przemyśli i może za jakiś czas będe miała w niej sojusznika a nie wroga w tej sprawie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 30.10.2006 19:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Października 2006 Już się zaczęłam zastanawiać, gdzie jest Dąbie... Mam taką pacjentkę, wypisz, wymaluj. Też jej nie mogę pomóc. Ja wiem, że jej nic nie jest, ale nie mogę ignorować objawów. Boję się, ze w końcu coś przegapię. Mówię jej, że pomóc może psycholog, ona, ze się zgadza. Podobno chodzi do poradni ale skutków nie widzę. I wiesz co, czytałam ten post cały i Bratki miała najwięcej racji. Trzeba być z nią, ona chce przez to coś powiedzieć. Co do "mojej" panienki zastanawiają mnie jej bardzo bliskie relacje z ojcem - przyprowadza ją na badania, zachowują się dziwnie, ale w końcu to też może nic nie znaczyć, może się przejmuje, nie wiem, miałam nadzieje, że ten psycholog do czegoś dotrze, ale nie wygląda. Jestem lekarzem, a czuję się tak samo bezradna bo nie mam na nią wpływu, zlecam kolejne badania (za które ona płaci!!!) w zasadzie wymuszone na mnie, nic z nich nie wynika, bo nie może, ale co jak nie sprawdzę a coś jej będzie? Poza tym nie leczy się wyników badań a człowieka, który ma dolegliwości! Jak widziesz, lekarze też mogą nie pomóc. Z mojego punktu widzenia gdzieś obok niej tkwi problem, tkwi od wielu lat i cały czas. Ona rozpaczliwie potzrebuje pomocy ale nie umie o tym inaczej powiedzieć, jak chorując. Mnie nie udało się dowiedzieć, co to, choć różnymi ogródkami wypytywałam. Za mało mam czasu. To dotyczy tej mojej pacjentki, pomyśl czy nie twojej siostry. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.