Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik wykończeń...


JoShi

Recommended Posts

Winorośl na miejscu

3 sierpnia 2007

 

Po przemalowaniu więźby jakimś pokostem (w zastępstwie przepracowanego oleju silnikowego :wink: :p ) i przypięciu pędów winorośli spinkami zaciskowymi całość prezentuje się całkiem nieźle.

 

Zobacz zdjęcie

 

Wygląda trochę mniej szubienicowato, ale najdłuższy pęd domaga się niestety już drugiego przęsła i trzeba zacząć już o nim poważnie myśleć.

 

Tymczasem Ryś uruchomił "produkcję" krawężników potrzebnych od południowej strony domu.

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
  • Odpowiedzi 153
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • JoShi

    154

Tekstylnie

20 sierpnia 2007

 

Od czasu, kiedy pracujemy w domu coraz bardziej doskwiera nam brak zasłon w jadalni i salonie. A wszystko przez słońce. Okna tu wychodzą na zachód. Po południu słońce pięknie oświetla pomieszczenia ale czasem nie da się z nich korzystać. Czasem gorąco robi się jak diabli. TV się nie da oglądać, bo jedyne co widać to odbijające się okna (nie da się TV tak ustawić, żeby się okna nie odbijały). Praca na kompie też jest utrudniona z powodu światła. Jednak zasłony w tych pomieszczeniach to wyższa szkoła jazdy i spora inwestycja na zasłony, na karnisze, na mocowanie i w ogóle.

 

Postanowiliśmy sobie poradzić inaczej. Starym zwyczajem, żeby było jak najmniejszym nakładem finansowym. Zapadła decyzja. Rolety rzymskie własnoręcznie zrobione. Własnoręcznie to nie prawda, bo wszystkim się zajęła mama Rysia, ja, krawiecki żółtodziób byłam potrzebna tylko do pomocy i do objaśniania koncepcji.

 

Kupiliśmy więc materiał, który kosztował nas około 120 PLN prawie 6 m długości i 1.60 szerokości. Paczkę plastikowych kółeczek o średnicy 8 mm 4 metry bawełnianej tasiemki. Jedną listewkę i jeden drewniany drążek o średnicy 8 mm na miarę a także dwie szpulki nici dopasowanych kolorystycznie do materiału.

 

Cały czwartek mierzyłyśmy, kroiłyśmy spinałyśmy szpilkami fastrygowałyśmy aż się okazało, że udało nam się przygotować 5 rolet (trzy okna i drzwi na taras) i zostały spory kupon materiału na rozłożony stół w jadalni.

 

W weekend odwieźliśmy mamę do jej domu i tam odbyło się wielkie szycie od rana do wieczora. Każda roleta ma na górze mankiet w który wsunięta będzie listewka. Na obu brzegach wszyste zostały uszy z tasiemek z kółkami

 

Ponad to co kilkadziesiąt centymetrów (co 30 dla okien w jadalni, co 40 dla większych okien w salonie i do 50 dla drzwi na taras) zostały zrobione mankiety w których zostaną umieszczone drewniane drążki. Pod każdym mankietem znajduje się pętelka z kółkiem

 

Przez kółka zostanie przeciągnięty sznurek który pozwoli zbierać roletę do góry. Pozostało więc tylko dokupić brakujące listewki, drążki, sznurek i uchwyty pozwalające powiesić wszystko na oknach. Wszystko wskazuje na to, że już w tym tygodniu uda mi się sterować dziennym oświetleniem salonu i jadalni wedle własnych potrzeb i upodobań.

 

Aha. Byłabym nieuczciwa gdybym o tym nie wspomniała. Konstrukcję takich rolet podpatrzyłam w tym wątku. Jak ją uszyć nauczała Osowa. Ja tylko zmieniłam nieco projekt umieszczając mankiety na drewniane drążki na stronie lewej.

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Zaległe

17 pażdziernika 2007

 

Po wrzuceniu na pierwsze przęsło podpory winorośl urosła jeszcze. Najdłuższy pęd wydłużył sie o dwa metry. To zmotywowało mojego męża aby wraz z moim tatą dokończyć podporę dokładając drugie przęsło i belki łączące je z pierwszym. Drugie przęsło jest szersze i na razie brakuje skośnej belki ale tę dołożymy już raczej na wiosnę. No i trzeba będzie jeszcze rozciągnąć poprzeczne druty między belkami i zdjąć skośne podpory założone na czas wiązania betonu.

 

Mam nadzieję, że w przyszłym roku będę już mieć na ogrodzie swój prywatny kawałek cienia oraz smaczne winogronka.

 

Zobacz zdjęcia

 

Ponadto chłopaki skończyli krawężniki wokół domu i rozpoczęli budowę fundamentów żółwiownicy. Jest szansa, że w przyszłym roku stara żółwiownica zostanie rozebrana a żółwie zamieszkają w nowej willi.

 

Aha... Ciągle zapominam wstawić zdjęcia naszych rolet rzymskich, które zrobione domowym sposobem ratują nas przed nadmiarem światła. Jeszcze nie opracowałam systemu mocowania sznurka i na razie zawijam go za klamkę. Wykorzystany sznurek jest zbyt szorstki co odrobinę utrudnia rozwijanie rolety.

 

Tu możesz zobaczyć zdjęcia

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żółwiownica

18 pażdziernika 2007

 

Jeszcze zaległe zdjęcie z murowania wybiegu dla żółwi, czyli żółwiownicy. Na dnie wykopu siatka z grubego plastiku zapobiegająca ucieczce żółwi z wybiegu. Głębokość fundamentu 50 cm pozwoli właśnie na taką głębokość zakopać się moim skorupkom. W tle między innymi stara drewniana żółwiownica, która chyli sie ku upadkowi i mam nadzieję w przyszłym roku przestanie szpecić nasza działkę.

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks później...

Żółwiownica zamknięcie sezonu

27 pażdziernika 2007

 

Pogoda pozostawia coraz mniej swobody jeśli chodzi o prace ogrodowe. Na szczęście fundament żółwiownicy został skończony i można go było zasypać z powrotem ziemią. Tym sposobem znów nie wiele widać z tego ile pracy zostało w to włożone.

 

Zobacz wpis ze zdjęciem

 

Tymczasem uwaga nasza skupiła się na innym obiekcie widocznym na zdjęciu, którym trzeba się przed nadejściem zimy zająć. Chodzi o psią budę. Trochę nam się pies zestarzał i nie dość, że nie sypia już na śniegu to jeszcze wygląda na to, że i w budzie będzie marznąć zimą. Dlatego zaczęliśmy robić nową budę. Reportaż z prac już wkrótce.

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drobny nabytek

10 listopada 2007

 

Buda się buduje tymczasem postanowiłam nabyć coś, żeby usztywnić ukończoną niedawno drewnianą konstrukcję pod winogron. No i nabyłam cztery stalowe kute kątowniki w cenie około 14.5 PLN za sztukę. Nieco kiczowate i nieco prowansalskie, ale jak mi się podobają. Na razie czekają na montaż. Zdjęcia po zamontowaniu już wkrótce.

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psia buda

20 listopada 2007

 

Wczoraj przy świetle żarówki została zamontowana psia buda. Pozostało jeszcze zabezpieczenie trzech ścian kaponem i obicie dachu gontem bitumicznym. Najważniejsze jednak, że pies zyskał nowe, ciepłe i całkiem estetyczne miejsce do spania.

 

Reportaż z budowy w dziale 'Zrób to sam' (niestety bez zdjęć).

 

Wpis ze zdjęciami

 

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pergola

23 listopada 2007

 

Nieco jeszcze chwiejna pergola pod winorośl czekała do tej pory na usztywniające kątowniki. Chcieliśmy troszkę zaszaleć i zamiast prostych drewnianych mieczy postanowiliśmy dać tam kute elementy, które zamówiliśmy przez allegro. Tak wyglądają po zamontowaniu.

 

 

Korzystając z tego, ze śniegu jeszcze nie ma zagrabiliśmy liście. Wyszło 5 120 litrowych worków. Nie bardzo wiemy co z tym fantem zrobić. Liście dębu ciężko się kompostują a poza tym dęby chorują na mączniaka, więc chyba nie ma sensu pakować tego do kompostu. Niestety są za mokre, żeby je palić.

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Sprawa spiżarni powraca

31 grudnia 2007

 

Mój mąż, nie wiem czy z powodu jakiejś utajonej skłonności do przesądu czy też ze zwykłej ambicji, żeby mu nikt nie powiedział, że kupił kafelki do spiżarni oraz sprzęt do cięcia i nic z nimi nie zrobił, postanowił dzień 31 grudnia potocznie zwany sylwestrem spędzić na układaniu kafelków. Nie kolidowało to z żadnymi naszymi planami, gdyż i tak nie zamierzaliśmy nigdzie wychodzić ani zapraszać gości.

 

Nabył więc dwa worki kleju Ceresit, małą szlifierkę kątową, porządne tarcze diamentowe do cyrkularki i do szlifierki, zamontował sobie na dole ściany profil aluminiowy od zabudowy gipsowo-kartonowej, żeby złapać poziom i zaczął układanie kafelków. Pierwszy raz w życiu.

 

Trochę skok na głęboką wodę bo kafelki tanie jak barszcz, kupione na jakiejś wyprzedaży i koszmarnie krzywe. A w dodatku zaczął od najdłuższej i najbardziej eksponowanej ścianki. Żeby nie było za łatwo przycina płytki, żeby narożnik przy drzwiach składać bez plastikowej listwy. Zdolniacha nie?

 

Koszt zakupionych materiałów:

szlifierka kątowa (900W) - 67 PLN

tarcze diamentowe Dedra (szt 4, z wiencem ciągłym i ryflowanym każdy typ w rozmiarze 125 i 180) - ok 300 PLN

paca zębata 8 - 8 PLN

Ceresit CM 11 2 worki - ok 30 PLN

 

 

Zobacz post ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kafelki dalej się układają

4 stycznia 2008

 

Układanie kafelków postępuje w tempie typowym dla większości naszych działań, ale postępuje. Poza tym nie należy być niesprawiedliwym dla Rysia. W końcu dopiero się uczy, a poza tym pracuje zawodowo, więc kafelki przykleja "po godzinach". No i na koniec należy pamiętać, że pracuje w trudnych warunkach, czyli w zakamarkach pod schodami.

 

Opracował nawet metodę wycinania otworów pod gniazdka i włącznik przy pomocy niewielkiego diaksa. Wprawdzie nie są one idealnie okrągłe, ale za to znajdują się zawsze w odpowiednim miejscu. Na dodatek ucząc się zepsuł tylko jedną płytkę.

 

 

Długość płytek i fazowanie narożników odbywa się za pomocą cyrkularki do cięcia na mokro. Chlapie to bydle niemiłosiernie (ciekawe czy wszystkie tak mają czy tylko te za 300 PLN) ale tnie przyzwoicie. Ponieważ to tylko spiżarnia nie bawimy się w wygładzanie papierem mikro-wyszczerbień, które widać jak się wsadzi nos w płytkę.

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmieci a sprawa polska

7 stycznia 2008

 

Już mi trochę przeszło więc zapomniałam napisać, ale co się odwlecze to nie uciecze. Pogniewaliśmy się na firmę z którą mieliśmy podpisaną umowę na wywóz śmieci. Zaczęło się od wprowadzenia, ku naszemu ogromnemu zadowoleniu, ustawy o śmieciach sortowanych. Ustawa ta nakazuje firmom zajmującym się wywozem śmieci odbieranie posortowanych śmieci. Zadzwoniliśmy więc do Firmy Lekaro z którą wiązała nas umowa, żeby dowiedzieć się jak to będzie w ich wykonaniu wyglądać. Dowiedzieliśmy się, że odbiór posortowanych śmieci odbywa się raz na dwa miesiące w ustalonym dniu. Raz na dwa miesiące to dla nas dość rzadko, ale cóż mamy duży garaż możemy folie i puszki przechowywać.

 

I oto przyszedł pierwszy termin wywozu posortowanych śmieci. Mój mąż wystawił worki przed posesję i czekaliśmy. Po 3 dniach zadzwoniliśmy dowiedzieć się, czemu ciągle tam stoją :evil: Po kolejnych czterech trzech dniach podczas których próbowaliśmy ustalić kiedy zostaną odebrane worki ze śmieciami (pominę już fakt, że musieliśmy wydzwaniać do nich na nasz koszt) worki zostały odebrane razem z innymi śmieciami (tzw bytowymi) w normalnym terminie odbioru tychże. Historyjek o tym co się stało, że nie odebrano śmieci nie będę przytaczać, bo szkoda czasu na tak żenujące teksty. Dodam tylko, że trzeba było sprzed posesji śmieci sprzątnąć do nowego worka, bo się jakieś psy zainteresowały :evil:

 

Pomyśleliśmy, trudno. Pierwsze koty za płoty. To dla tej firmy nowa sytuacja i jakoś się nie mogli zorganizować. Dajmy im szansę. Po drugiej takiej akcji zgłosiliśmy oficjalną skargę w gminie. Pani w gminie wzruszyła ramionami i powiedziała, że oczywiście wystosuje pismo, ale to chyba niewiele da, bo wiele ludzi się na nich skarży a po nich to spływa. Poinformowała nas przy okazji, że na terenie pojawiła się inna firma świadcząca te usługi i może należy się zastanowić nad zmianą.

 

Podjęliśmy decyzję, że do trzech razy sztuka. Mąż nawet specjalnie dzwonił, żeby się upewnić co do terminu wywozu śmieci posortowanych. Zaznaczył również, że jeśli sytuacja się powtótrzy to rozwiążemy z nimi umowę. Chyba nie muszę pisać, że nie zrobiło to na nich wrażenia i sytuacja się powtórzyła :evil: Tego by o dla nas za wiele. Rozwiązaliśmy z nimi umowę w grudniu i na początku roku zgłosiliśmy się do firmy ECO-SAM BIS.

 

Moi mili. Full profeska. Nie dość, że dostaliśmy od nich komplet worków na poszczególne typy śmieci to jeszcze dali kalendarz z zaznaczonymi terminami wywozu śmieci bytowych i posortowanych i nie trzeba pamiętać, odliczać trzeci piątek miesiąca i wydzwaniać w celu potwierdzenia. Poza tym kilku sąsiadów ma z nimi podpisane umowy i potwierdzają, że nie ma żadnych problemów. Tak więc na razie jesteśmy zadowoleni.

 

Pozostaje nam jeszcze znaleźć kogoś do wywozu szamba. Nie mam zamiaru dawać zarobić firmie, która tak traktuje klientów.

 

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Budowlane i niebudowlane radości i smutki

25 lutego 2008

 

Postanowiłam coś dziś napisać w dzienniku i ze smutkiem stwierdziłam że spadł on aż na siódmą stronę :( No ale to nie dziwne, gdyż spadł on tak daleko właśnie z powodów o których chcę napisać. Prace w naszym domku nigdy nie posuwały się jakoś szczególnie szybko. Powód ciągle ten sam. Niedostatek pieniędzy. Ryś troi się i dwoi żeby pogodzić ze sobą pracę, dodatkowe zlecenia i jeszcze prace wykończeniowe. Efekt jest taki, że albo nie ma czasu na wykończenia albo nie ma czasu na zarabianie pieniędzy a wtedy wykończenia też nie idą bo pieniędzy brak. Jednym słowem kwadratura koła.

 

Ja staram się jak mogę pogodzić moje dotychczasowe zajęcia na uczelni z realizacją dodatkowych zleceń i pomaganiem Rysiowi w wykończeniówce, ale efekt taki sam osiągam jak on. Jeszcze na dodatek Ryś dostał propozycję rozstania się z firmą w której ostatnio pracował i ma półtora miesiąca na znalezienie nowej pracy. Te przemyślenia razem do kupy zebrane zaowocowały postanowieniem. Czas zakończyć hobbystyczne uprawianie nauki i zacząć zarabiać. W ciągu ostatnich kilku lat, czując, że w nauce polskiej nic się nie zmieni i mając zdolność samokształcenia zdążyłam się już przebranżowić.

 

W ubiegły czwartek napisałam CV pod kontem swojej nowej "specjalizacji". Wypadło nadzwyczaj blado. Siadłam mimo to i zaczęłam odhaczać w sieci oferty pracy, którym mogłabym sprostać. W piątek po głębszym przemyśleniu i sporej dawce afirmacji przyjrzałam się jeszcze raz swojemu CV i napisałam je wreszcie tak jak trzeba nic zbędnego nie dodając a przedstawiając fakty, które w pierwszym podejściu jakoś mi nie wpadły do głowy.

 

W piątek wysłałam odpowiedzi na 13 ofert. Aż się zdziwiłam, że w mojej nowej branży jest aż tak duże zapotrzebowanie na pracowników. Czyżbym miała nosa? No i dziś nastąpił ten dzień. Może nie powinnam się chwalić, bo mam już swoje lata i takie doświadczenie już dawno powinnam mieć na koncie, ale co mi tam. Dziś po raz pierwszy w moim życiu ktoś zadzwonił do mnie i powiedział "czy mogłaby pani przyjść jutro na spotkanie?". Jeszcze oczywiście może nic z tego nie wyjść. Bo spotkanie jeszcze nic nie oznacza, ale ten dreszczyk emocji... Kto to przeżywał ten wie. Szczególnie, że jeszcze nie ma ciśnienia, bo mamy z czego żyć. No i oczywiście stały problem "ja nie mam co na siebie włożyć".

 

A z budowlanych spraw? No cóż. Jak pisałam wcześniej posuwają się bardzo powoli. W spiżarni druga ściana obłożona kafelkami. Cieniutka ścianka między spiżarnią a mieszkaniem została oklejona styropianem (5cm), który został nam jeszcze po podłogach. Wiem, że na ściany stosuje się trochę rzadszy styropian, ale skoro nam został to po co kupować? Ten styropian jak również styropian na kominie został pokryty siatka i klejem. Tym razem Ryś kupił produkt marki "Skała" i trzeba powiedzieć, ze bardzo przyzwoity. Dobrze się tego używało. Teraz czekamy na początek nowego miesiąca i kasę, bo trzeba kupić trochę kleju do płytek. Tym razem musi być to klej elastyczny do położenia płytek na tym styropianie. Niestety jest on znacznie droższy :( No ale teraz to byle do jutra, a potem byle do pierwszego.

 

I prośba do Was. Trzymajcie za mnie kciuki. Szczególnie jutro o 10-tej. No i za Rysia, który wysyła tez swoje CV i jutro o 11:30 ma spotkanie.

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Układanie, czyli początek nie tylko miesiąca

2 marca 2008

 

Ryś niestety ciągle nie ma propozycji pracy :( Zaczynam się martwić. Na razie wysyła CV i czeka. Tymczasem nabył worek zaprawy elastycznej i w chwilach wolnych od szukania pracy i wywiązywania się z ostatniego projektu pracowicie układa płytki w spiżarni. Nie powiem. Idzie mu to coraz lepiej. Opracował sobie metodykę działania dzięki której układa coraz lepiej i coraz szybciej. Niestety lekko nie jest. Pomieszczenie nie dość, że pod schodami czyli prawie same skosy to jeszcze na dodatek sporo załamań na ścianach. Jednym słowem dłubanina. Teraz przy użyciu zaprawy elastycznej klei płytki do styropianu ocieplającego ścianę między spiżarnią a mieszkaniem. Właściwie prawie już skończył ten. Został mu jeszcze kawałek najdalej wciśnięty pod schody. Chyba będzie na leżąco kładł, bo inaczej tego nie widzę. Płytki na kominie też klei zaprawą elastyczną. Komin po pierwsze pracuje a po drugie jest częściowo oklejony styropianem.

 

Jak by nie było prace postępują. Ja tymczasem szykuję się do pierwszego dnia w pracy. Już mnie oczy bolą od wczytywanie się w dokumentację. Poinstalowałam sobie oprogramowanie, którego najprawdopodobniej będę używać i trochę poćwiczyłam. No cóż, zobaczymy jak to będzie w poniedziałek. Tymczasem jest już tak późno, że nie pozostaje mi nic innego tylko położyć się spać.

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro weekend - podsumowanie tygodnia

6 marca 2008

 

Ryś w dalszym ciągu wysyła CV, jeździ na spotkania, ale konkretnej propozycji jeszcze nie dostał. Na szczęście nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. "Na pełny etat" kończy zaległe zlecenie a "po godzinach" czyli po 16-tej układa płytki w spiżarni. układa je tak trochę w stylu medytacyjnym, ale juz po woli zbliża się ku końcowi. Zakończył dziś układanie płytek w najgorszym miejscu w najniższym miejscu pod schodami. Kładł prawie na leżąco. Została mu jeszcze wnęka obok komina, obróbka wokół drzwi (tuż obok) i jedna trójkątna ścianka, która ciągle jeszcze nie została wykończona gipsokartonem :oops: . Na szczęście już się umówiłam na jutro z bratem, który ma spore kombi, że mi te kilka płyt przywiezie. Właśnie z powodu transportu odkładaliśmy tę sprawę. Bo jaki ma sens płacić słono za transport 3 płyt?

 

Mi tymczasem wartko minął czwarty dzień w pracy a po pracy w drodze do domu w myślach wydaję już pierwsze zarobione pieniądze. W najmniej optymistycznych wariantach będziemy z nich robić bufor finansowy na wypadek przedłużającego się bezrobcia Rysia. Trochę bardziej optymistyczny wariant zakłada, ze po odłożeniu kilku moich pensji, w sytuacji gdy Ryś dostanie pracę będzie można spokojnie załatwić sprawę podłączenia do wodociągu (którego nie chce używać ale chcę go jednak mieć na wypadek, twuuu, awarii naszej hydroforni), kanalizacji, którą może zrobią wkrótce oraz załatwienie brakujących 10 okien połaciowych. W najbardziej optymistycznym wariancie przenosimy kredyt do innego banku i zarządzamy podwyższenie (bezrobocie Rysia zaowocowało przeglądem możliwości w tym kierunku) co wystarczy na okna podłączenia i ocieplenie poddasza. A moje pensje będę mogła z czystym sumieniem wydawać na wykończeniowe zachciewajki.

 

Ach... Dzielenie skóry na niedźwiedziu.

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płyty KG

9 marca 2008

 

Udało się w piątek przywieźć samochodem brata 4 płyty KG. Niestety okazało się, że trzeba je nieco skrócić, ale nie przejęliśmy się tom za bardzo bo i tak żadna z nich nie byłaby wykorzystana w całości. Oczywiście o zakupie folii i wkrętów zapomniałam, więc płyty czekają na montaż, który mam nadzieje nastąpi w tygodniu.

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wełna i folia

12 marca 2008

 

Wełna została włożona między profile w spiżarni i zasznurowana. Zaczęliśmy nawet przyklejać folię paroizolacyjną, ale jak zwykle nie dane nam było skończyć. Taśma dwustronna kupiona do przyklejenia folii okazała się znacznie krótsza niż się nam wydawało :( Musieliśmy więc porzucić to zajęcie tuż przed końcem, ale jutro to już nie odpuścimy.

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Z płytami koniec

29 marca 2008

 

Płyty w spiżarce definitywnie zakończone. Powycinane, przyśrubowane i zaszpachlowane. Pozostaje jeszcze impregnacja i położenie na nich płytek.

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Drobiazgi

8 kwietnia 2008

 

Tak tylko zamelduję, że dziś płyty zostały zaimpregnowane i już nic nie stoi na przeszkodzie, żeby te nieszczęsne płytki skończyć.

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aluminiowa listwa

10 kwietnia 2008

 

Poza przyklejaniem płytek Ryś zainstalował dziś aluminiową listwę na narożniku komina. Jest to jedna z dwóch przewidzianych w tym pomieszczeniu listew.

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...