Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dziennik wykończeń...


JoShi

Recommended Posts

Za szybko

12 sierpnia 2008

 

To wszystko dzieje się za szybko. Już się odzwyczaiłam od takiego tempa prac i podejmowania decyzji. Właśnie wróciliśmy od kamieniarza. Na poniedziałek rano powinny być parapety jak nic nieprzewidzianego się nie stanie. Nazwy granitu nie pamiętam, ale nie był szary. Wybraliśmy z dostępnego od ręki materiału, żeby nie opóźniać pracy. Na szczęście nie musięliśmy wybierać między brzydkim a brzydszym :lol:

 

Tynkarze w pięciu uwijali się od rana. Jeden leciał z diaksem i poszerzał pęknięcia, żeby je naprawić. Drugi z pędzlem gruntował tynk. Za nim leciał trzeci i obsadzał narożniki. Dwóch ostatnich kleiło i zaciągało siatki. Przyjemnie się patrzyło jak im się robota paliła w rękach. Wszystkiego do zrobienia mają coś koło 200mkw. Tak na oko 1/3 jest już osiatkowana. Jutro zapowiedzieli przyjazd o ósmej. Będzie pobudka. Nie ma spania na urlopie.

 

Teraz pogrążę się w zadumie nad stelażem pod otynkowaną podbitkę (drewno czy metal) i nad gzymsami pod parapetami (mam do wyboru kilka wzorów a jutro najpóźniej trzeba będzie zamówić). A potem trzeba będzie odpocząć bo to wszystko dzieje się tak szybko...

 

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 153
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • JoShi

    154

Postępy

13 sierpnia 2008

 

1. Dziś przyjechała ekipa od ogrodzenia. Pierwotnie mieli przyjechać w sobotę, ale chyba każdy chce mieć długi weekend, więc przyjechali dziś. Napracowali się solidnie. Kilka pierwszych dołków wymagało użycia siekier z powodu korzeni, które tam napotkali. Postawili 12 słupków, włożyli 12 płyt (po jednej za przęsło) Dostali za wszystko (materiał i robocizna) 1800 PLN. Uczciwa cena jak się weźmie pod uwagę, że wszystko musieli przez całą działkę przenieść w rękach (słupki, płyty, beton) i jeszcze siekierą wyrąbywać dołki pod słupki. Na koniec wszyscy byli zadowoleni.

 

2. Pogoda nie rozpieszcza. Wczoraj był skwar, dziś deszcz przeszkadzał w pracy obu ekipom. Na szczęście się wypogodziło. Jutro jedziemy wybierać kolor elewacji. Trzeba już się zdecydować, mimo, że do nakładania koloru jeszcze mnóstwo czasu, bo trzeba kupić grunt w odpowiednim kolorze.

 

3. Jutro ma przyjechać ekipa, która nam zakładała okna. Będą poprawiać obróbki przy kominach oraz kosze, niezbyt dobrze wykonane przez poprzednią ekipę. Wokół kominów zrzucą blachy i położą ołowianą taśmę i na to fartuch z blachy. W koszach ułożą uszczelki (wykonane ze specjalnej gąbki ), które będą zapobiegać wchlapywaniu wody z koszy pod dachówkę. Nie zauważyliśmy, żeby się coś takiego działo, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże. Trzeba to zrobić nim się da wełnę, bo nie chcę sobie nawet wyobrażać co by było gdyby się okazało, że jednak były potrzebne te uszczelki. Ryś kupił dziś 52 metry uszczelki (tyle koszy mamy) i zapłacił za to 624 PLN

 

4. Jestem umówiona z DiGM na odkupienie wełny mineralnej, która jej została po ocieplaniu domu. Trzeba to odebrać jak najszybciej, bo troche przeszkadzają te bele. Lecę kołować jakiś transport.

 

5. Na razie zdjęć z prac brak. Przesiadłam się na Linuksa i jeszcze nie opanowałam żadnego programu do FTP więc nie mogę ich wrzucić na serwer. Jak się z tym uporam nadrobię zaległości.

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gzymsy

13 sierpnia 2008

 

Przetarg na gzymsy pod parapety wygrał model PP2 z firmy K&Z

http://www.gzymsy.pl/img/p_pp2r.gif

Jutro zamawiamy całe 12 metrów. Trochę z górką, ale lepiej żeby zostało niż ma zabraknąć a poza tym odcinki mają 2 metry a 10 metrów to za mało.

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Kominy zrobione

20 sierpnia 2008

 

No... Przyjechał Karol (mój dekarz) z młodym pomocnikiem i dwa dni spędzili na dachu. Założyli uszczelki do koszy. Poprawili końcówki najkrótszych koszy, które były nieco za długie co przy większych opadach powodowało wychlapywanie wody z rynny. Drugiego dnia poprawili obróbki przy kominach a właściwie zrobili je od początku. Dwa dni ich pracy kosztowało nas 1 500 PLN.

 

Na zbliżeniach nie wygląda cudnie, ale przynajmniej jest szczelnie. Czekamy teraz na poważną nawałnicę, żeby przetestować.

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gzymsy

20 sierpnia 2008

 

Niestety firma K&Z okazała się zupełnie niepoważna. Od lat już nie produkują gzymsów. Ciekawe czemu nie zdjęli strony z sieci. W związku z tym wybraliśmy inne gzymsy, które już zdążyły dojechać.

 

Kupiliśmy je w firmie Lear, zapłaciliśmy 502 PLN a profil wygląda tak:

http://lear_gzymsy.republika.pl/katalog/pb1.jpg

 

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parapety

20 sierpnia 2008

 

Mimo niesprzyjających warunków (awaria sprzętu) firma Aka zrobiła nam w ekspresowym tempie pięć granitowych parapetów. Koszt ostateczny 1 600 PLN. Razem z gzymsami czekają one na montaż, który odbędzie się po ukończeniu podbitki, czyli po niedzieli.

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podbitka

22 sierpnia 2008

 

Podbitka prawdopodobnie zostanie dziś ukończona. Trochę się to przeciąga, gdyż poza podbitką panowie robią jeszcze niewielki gzyms na styku podbitki i ściany.

 

Koszt materiałów na podbitkę to około 2 300 PLN, koszt robocizny około 4 000 PLN.

 

Na dziś mam zadanie bojowe. Muszę zaprojektować jak mają wyglądać wykończenia na obu kukułkach. Mam zdjęcia, będę malować w jakimś programie graficznym.

 

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kukułki

22 sierpnia 2008

 

Chyba wiem jak powinny wyglądać kukułki.

Jeśli chodzi o szczyt frontowego ganku to wzdłuż krokwi będzie jasna podbitka, poniżej podwójny jasny gzyms. Poziomo pojedynczy jasny gzyms. Kolumny jasne trójkąt i pasek pod poziomym gzymsem ciemniejsze

 

 

Tylna kukułka ma trzy warianty

Wersja A:

Tylko skośny podwójny, jasny gzyms równolegle do podbitki poprowadzonej wzdłuż krokwi. Balkon otynkowany na kolor ściany

 

Wersja B:

Dodatkowo przedłużenie gzymsu z podbitki poziomej. Gzyms poszerzony tak, aby jego górna krawędź licowała się z poziomem balkonu. Balkon otynkowany na kolor gzymsu.

 

Wersja C:

Inny profil dodatkowego gzymsu na górze i na dole cieńszy na środku grubszy. Reszta jak w wersji B

 

Na razie podoba mi się wersja C, ale boję się, że przedobrzymy. Mile widziane w komentarzach do dziennika, komentarze to tych wariantów.

 

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elewacja się robi

24 sierpnia 2008

 

Front już oklejony, jeszcze tylko skończyć zaciąganie klejem. Poza tym panowie zaczęli robić tył (na razie w wersji podstawowej) i zaczęli przygotowywać okna do montażu parapetów

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elewacja zbliża się do wielkiego finału

28 sierpnia 2008

 

1. Wczoraj wróciłam późno do domu i się wściekłam. Gzyms pod parapetem (na szczęście tylko jeden) został założony zupełnie niezgodnie z tym co zleciłam. Krawędzie boczne gzymsu były zlicowane z krawędziami parapety a miały być wsunięte o około 4 cm. Zagotowałam się. Najpierw opieprzyłam szefa ekipy. Na to on mi powiedział, że to mój tata tak zadecydował, więc opieprzyłam jego i przypomniałam mu, że jest tam nie po to, żeby decydować ale po to, żeby w razie najmniejszych wątpliwości dzwonić do nas. Mam nadzieję, że to się już nie powtórzy, przynajmniej w tej sesji, bo że kiedyś się powtórzy to doskonale wiem. Na szczęście gzyms był świeżo przyklejony i dało się go bez problemu zdemontować. Zrobiliśmy to jeszcze wieczorem bojąc się, że rano będzie za późno.

 

2. Dopiero rano mogłam podziwiać nałożony na część budynku kolorek. Wprawdzie chciałam nieco bledszy, ale to był kompromis, gdyż chcieliśmy uzyskać należyty kontrast między ścianą a jasnymi elementami takimi jak podbitki, gzymsy i kolumny.

 

3. Panowie zapowiedzieli, ze jeszcze w tym tygodniu nie skończą. Po pierwsze szef ekipy po operacji nogi ogranicza się tylko do nadzory po drugie jego syn poparzył sobie kostkę, dość poważnie i też nie może pracować. Na dodatek zarządzili sobie wolną sobotę. No OK, nie ma sprawy. Teraz to już poczekamy :)

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pod parapetami

29 sierpnia 2008

 

Ręce mi wczoraj opadły. Najwyraźniej gzymsy w połączeniu z parapetami sprawiają mojej ekipie ogromny problem. Już zrozumieli, ze gzyms ma być węższy od parapetu o 4 cm z każdej strony i to zrobili OK. Ja też pojęłam, że nie da się osiągnąć takiego skosu parapetu jaki jest przewidziany kształtem gzymsu i trzeba wypracować jakiś kompromis a powstałą lukę zasklepić. Nie przyszło mi jednak do głowy, że oni zasklepią to sylikonem.

 

Wczoraj moim oczom ukazała się sylikonowa fuga w rozmiarze XXL czyli około 2 cm. Siłą rzeczy biała i wklęsła. Nawet nie miałam ochoty dzwonić do wykonawcy. Zwaliłam to na męża. Z rozmowy wynikało, że przecież właśnie tak zarządziliśmy. Owszem, zarządziliśmy biały sylikon, ale między oknem a parapetem, maleńka sylikonowa fuga zapobiegająca podchlapywaniu wody pod drewnianą ramę okna. Mąż sporo się napracował, żeby w dyplomatyczny sposób powiedzieć panu, że to co zrobił jest ohydne i jest skazą na tej elewacji dla nas nie do przyjęcia i że ma ten sylikon wyjąć i uzupełnić szpary zaprawą, która nie będzie wklęsła i da się pomalować razem z gzymsem.

 

Pan najwyraźniej nie rozumiał, że nie chodzi nam o to, ze "nic się z tym nie będzie działo" tylko o to, że pod względem estetycznym jest to dla nas nie do przyjęcia i nie po to płacimy kupę kasy za detale, żeby pozwolić sobie na takie "upiększenia". Ostatecznie ma wydłubać ten sylikon i zrobić tak jak my chcemy. Kurde co to w ogóle za dyskusje. Sądziłam, że w obecnych czasach hasło "klient nasz pan" ma istotne znaczenie w kontaktach z branżą usługową.

 

Tak czy siak dziś się rozpadało i na budowie przerwa w pracach.

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...

Bezruch tylko pozorny

2 października 2008

 

Właśnie się zorientowałam, że nie pokazałam nawet zdjęć z budynku po zakończeniu prac nad elewacją. Hmmm. Zadziwiło mnie to moje zaniedbanie.

 

Obejrzyj wpis ze zdjęciami

 

 

To, że nie pisałam nic w dzienniki, nie oznacza, że nic się nie dzieje, po prostu postępy nie są aż tak spektakularne.

 

1. Ryś przygotowuje poddasze do ułożenia wełny. Niestety w wielu miejscach z łat wystają gwoździe, które poprzebijały folię paroprzepuszczalną. Nie da się z nimi zrobić nic innego jak tylko przyciąć najkrócej jak to tylko możliwe (prawie równo z łatą) i zabezpieczyć plackiem z sylikonu, zeby ostre krawędzie w przyszłości nie przebiły znów folii. Po tym zabiegu można już zaklejać powstałe dziury. Ponieważ przycinanie gwoździ odbywa się ręcznie (brzeszczot) nie idzie to szybko. Próby zastosowania szlifierki niestety kończyły się uszkodzeniem folii więc zaniechaliśmy tego.

 

2. Cały czas zastanawiamy się nad wykończeniem skosów i sufitów. Z jednej strony chcielibyśmy zastosować boazerię barwioną na jasny kolor (może nawet na biało). Z drugiej strony boimy się takiego rozwiązania, bo skosów jest naprawdę dużo. Chyba na początek wypróbujemy jaki efekt osiągniemy w garderobach i wtedy zdecydujemy, czy to nam właśnie odpowiada.

 

3. Na sufitach być może zrobiły drewniane belki (równolegle do jętek a może powinniśmy zrobić prostopadle) a między nimi prawdopodobnie płyty KG, chyba, ze nam się spodoba rozwiązanie z boazerią między belkami. Oczywiście barwioną na jasny kolor.

 

4. Trzeba rozstrzygnąć co zrobić z łazienkami. Są w nich wylewki, ale z naszych pomiarów wynika, że jest około 3 cm różnicy w poziomach. Wyrównywać? Zostawić w jednej schodek w dół? Hmmm...

 

5. Chyba już zdecydowaliśmy, że 5cm dodatkowej wełny (między krokwiami będzie 15) to chyba trochę za mało. Trzeba jeszcze tylko zdecydować, czy damy wełnę grubości 8 czy 10 cm.

 

6. Podłogę w korytarzu tez trzeba będzie wylać. Jednak najlepiej będzie zrobić tam płytki takie jak na schodach i w korytarzu na parterze. Będzie spójnie i łatwo w utrzymaniu czystości być może powroty z grzejników, które tam przebiegają zatrudnimy w charakterze "podłogówki dla ubogich" można to zrobić w każdej chwili bo wylewki jeszcze nie ma.

 

7. Pozostałe podłogi będą raczej z desek na legarach. Optuję za olejowaniem, Ryś powoli się przekonuje. Dużo pracy na początek ale jakoś mi się słabo robi jak wybiegam w przyszłość i myślę o potrzebie ponownego cyklinowania i lakierowania zniszczonej powierzchni. Nie nie nie. Jednak olejowanie.

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podlewanie ogrodu

3 października 2008

 

Jakiś czas temu wstawiliśmy bypass między hydroforem a odżelaziaczem w celu wyprowadzenia "wody technicznej" czyli nie uzdatnionej z myślą między innymi o podlewaniu ogrodu. Zrobiliśmy to głównie dlatego, że częste podlewanie trawnika wymuszało częste płukanie złoża w odżelaziaczu a to nam się bardzo nie podoba. Dopóki podlewamy trawnik ręcznie nie ma problemów związanych z tym, że woda jest zażelaziona, ale zdajemy sobie sprawę z faktu, że może to się stać kłopotem kiedy będziemy chcieli zamontować układ do automatycznego nawadniania ogrodu. Natknęłam się ostatnio na ciekawą wymianę zdań na forum i pozwoliłam sobie ją tu skopiować, żeby nie zapomneć i móc wiosną wypróbować:

 

Pytanie grischa17:

Mamy zamiar zamontować system nawadniania naszego trawnika. Jednak -jak to w okolicach warszawy - woda jest fatalnej jakości. Chodzi głównie o jej straszne zażelazienie. Dwa lata temu zamontowaliśmy linie kroplującą pod Thujami i niestety system w całości pracował ... 3 - 4 tygodnie, później się zapchał żelazem właśnie...

System nawadniania to już jednak jakaś inwestycja i nie chcielibyśmy napytać sobie strat, stąd pytanie o rodzaje tryskaczy trawnikowych, które podołają tak "trudnej" wodzie... Słyszeliśmy, że zraszacze młoteczkowe Naan nadają się, choć niektórzy przekonują, że młoteczkowe to przeszłość bo głośne..., a dziś montuje się już przeważnie zraszacze turbinowe tzw. rotory, które mają większe otwory przepływu wody...

Co robić...?

 

Odpowiedź zygmor:

Musisz się postarać o odżelaziacz inaczej nic z tego nie będzie..

Ale.. możesz sobie pomóc w miarę prosty sposób i to za kwotę ok 300 zł.

Mam zrobione coś takiego i fatalną wodę i to działa.

Potrzebujesz dwa filtry dyskowe z obudowami i cztery krany kulowe.

Jeden z filtrów mocujesz przed hydroforem tu wkład dajesz wkład filtra niebieski 130mikrometrów, natomiast za hydroforem czerwony 70 mikrometrów. Zawory kulowe służą do bezstresowego wyjmowania i czyszczenia wkładów (poprzez płukanie w wodzie) i to wszystko.

Aby ten układ działał jeszcze sprawniej to pierwszy zawór za hydroforem a przed filtrem powinien być skręcony na tyle, aby woda nie kapała, ale mogło być zasysane powietrze, wtedy będzie dotleniana nieco woda i sprawność tego filtra powinna być sporo większa.

U mnie to funkcjonuje od 10 lat dlatego mogę z czystym sumieniem polecić. Działka jest duża, ponad 3tyś do podlania i tysiące litrów wody corocznie i układ działa, choć linii kroplującej nie zastosowałem, dlatego trudno mi powiedzieć jak to będzie w tym wypadku.

Oczywiście pewnie zapytasz gdzie to można kupić, ja kupiłem w Warszawie na Jutrzenki 99/101

http://www.droimpex.com.pl/filtry.htm#DYSKOWE

 

Ryś się ucieszy z przeróbki. Hi hi hi. A tak poważnie i tak by musiał przerabiać, bo chyba założyliśmy ten bypass za nisko i wydaje nam się, że podlewanie trawnika jakoś zaburza działanie hydroforu.

 

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogrodowe zaległości

7 października 2008

 

W weekend byłą bardzo ładna pogoda, więc postanowiłam tak jesiennie zaopiekować się moją namiastka ogrodu. Przed domem mam dwa lilaki. Mają trochę ponad metr wysokości i jeszcze całkiem cienkie pnie. Nie ma w tamtej okolicy trawnika, ale chwastnik też trzeba kosić i Ryś trochę zawsze pomstował pod nosem s powodu konieczności manewrowania elektryczną kosiarką (kabel) między tymi mini-drzewkami. Juz dawno miałam pomysł na to co z tym fantem zrobić. Trzeba tam zrobić klombik. Ryś obleci w kółko i odpadnie mu kilka metrów kwadratowych chwastnika do skoszenia no i manewrowanie będzie łatwiejsze.

 

Trochę się z tym wstrzymywałam bo teren trzeba podnieść o jakieś 30 cm, ale kupiłam ostatnio Hortensję ogrodową i uznałam, że to najlepsze miejsce do zsadzenia tego krzaczka. Trzeba było zacząć działać. Ryś zmajstrował z resztek budowlanych desek coś w rodzaju skrzyni, co pozwoliło podwyższyć lokalnie teren do odpowiedniej wysokości. Wypełnianie tego ziemią (pozyskaną obszaru działki, gdzie jej nie potrzeba) trochę trwało, ale ostatecznie udało się posadzić hortensję, a poza nią hiacynty, żonkile i tulipany.

 

Z rozpędu na trawniczku dosadziłam trochę krokusów. Mam nadzieję, że na wiosnę będzie ich kwitło więcej niż w tym roku.

 

Tak pętając się po ogrodzie dokonałam kilku odkryć.

1. zaowocowały krzaczki dwa krzaczki malin posadzone na wiosnę. TO dobrze rokuje. W przyszłym roku będzie już tylko lepiej, tylko malin trzeba dosadzić. Oczywiście owoce pochłonęłam.

2. W ogrodzie ciągle kwitną jakieś kwiaty (głupie). Po lwich paszczach i astrach mogłam się tego spodziewać, ale kwitnąca ciągle eszolcja kalifornijska wprawiła mnie w osłupienie. Uznałam, że zasługują na lepsze warunki do dalszej walki o przetrwanie i odchwaściłam rabatki.

 

Na koniec w miejsce dębaczka, który się nie przyjął a właściwie został zmiażdżony przez mączniaka, który skutecznie go dobił po przesadzeniu, posadziłam morwę czarną. Mam nadzieję, że ta przetrwa i że odwdzięczy się za jakiś czas pysznymi owocami i miłym cieniem.

 

Zima muszę opracować strategię walki z mączniakiem. Będzie trudno, bo tuż za działką mam dwa okazałe dęby, gdzie to dziadostwo świetnie się pleni przełażąc na wszystko co się da. O ile rudbekie jestem w stanie odżałować to o agrest wolałabym zawalczyć. Gorzej, że mam obiekcje jeśli chodzi o stosowanie chemii a nawet o jej skuteczność w tej sytuacji.

 

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Na poddaszu coś się dzieje

21 października 2008

 

Prace na poddaszu postępują i już widać co nieco gołym okiem. Pierwsze kawałki wełny mineralnej zostały położone. Upierdliwa robota, dużo skosów i odmierzania trójkącików. No ale jakoś idzie.

 

Kupę roboty jest z tymi ściankami działowymi, które trzeba skracać. Cholera jak się nie upilnuje to potem jest dodatkowa robota. Takich ścianek jest niestety trochę w domu. Na razie odcinane są na bieżąco, czyli tam gdzie jest akurat zakładana wełna. Robota bardziej mozolna niż te trójkąciki z wełny. Ściana ma 25 cm. Sam siporeks to się nawet dość łatwo przecina, ale do zaprawy to panowie nie żałowali cementu, więc spoiny idą trudniej.

 

Na razie technika cięcia polega na nacięciu tynku diaksem (niestety mały jest więc wiele więcej jak tynk to się naciąć nie da) a następnie cięciu ręczną piłą do drewna. Można by linką stalową ale to trzeba we dwoje a ja się raczej do takich zabaw nie nadaję.

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny transporcik wełny

22 października 2008

 

Wczoraj przywieźliśmy kolejną przyczepkę "Zdobycznej" wełny mineralnej. Tym razem pozostałości z ocieplenia odkupiliśmy od jaro'71. Trochę się zamotaliśmy, bo zapomniałam wydrukować sobie instrukcję dołączoną do planu, ale jakoś się wspólnymi siłami udało nawigować do celu.

 

Żartujemy sobie z Rysiem, że może nam się uda całą wełnę w ten sposób kupić. Ale był by numer.

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Listopad, listopad

10 listopada 2008

 

Mam tuż za granicą działki dwa wspaniałe, choć jeszcze niezbyt wiekowe dęby. Bardzo je lubię choćby dlatego, że do dęby a poza tym podoba mi się, że dają trochę cienia również na moim podwórku. Dzięki nim upalne letnie popołudnia można jakoś przeżyć. A już na pewno będę je błogosławić latem w przyszłym roku, bo ich cień to znakomite miejsce na popołudniową drzemkę dla kilkumiesięcznego berbecia.

 

Jednego tylko nie lubię. Ogromnej ilości liści jakimi mnie obdarzają jesienią. Próbowałam je ostatnio grabić, bo jest ich dużo i jak zawilgną to trawa zacznie po prostu gnić, a ja nie mam ochoty na naprawianie trawnika wiosną. Jednak grabienie trawnika to trochę ponad moje siły. Szczególnie, że trawa jakaś trochę jakby za długa. Na szczęście Ryś kupił mi dziś nową zabawkę. Zgrabny ogrodowy odkurzacz.

 

Wyciągnęłam więc dziś kosiarkę i swoją nową zabawkę i ruszyłam na ratunek trawnikowi. Wiem, że już późno, ale trawa znów urosła a w dodatku zapowiada się ciągle ładna pogoda i źle by było, gdyby taka długa została na zimę. Gdzie się dało zaczęłam kosić (pierwszy raz w życiu, bo zawsze to robił Ryś, dziś jednak szaleje na poddaszu) zbierając przy okazji liście razem z trawą. Naszej kosiarce to nie robi różnicy pod warunkiem, że tych liści nie jest za dużo. Tam gdzie warstwa liści była zbyt gruba na to, żeby kosiarka mogła się rozprawić z trawą w ruch poszedł odkurzacz.

 

Nawet się za bardzo nie zmęczyłam, bo po dwóch godzinach przestałam już widzieć liście i musiałam się zwijać. Jutro jak już się z rana rozruszam wybiorę się na ogród dokończyć dzieła. Tymczasem siedzę i delektuję się myślą, że mimo iż trochę ta zabawka kosztowała a jej eksploatacja kosztuje dodatkowo, to i tak warto. Jestem w stanie sama sobie z liśćmi poradzić a sprzątając je grabiami, to nawet jeśli byłabym fizycznie w stanie to z pewnością nie załatwiłabym sprawy tak szybko.

 

Dodatkowy bonus jest taki, że wbrew swoim zwyczajom dęby zrzuciły już wszystkie liście, więc jak posprzątam to będzie porządek do wiosny.

 

Zdjęć na razie nie będzie, bo Ryś zaaferowany zmaganiami z wełną mineralną nie miał czasu mnie uwiecznić.

 

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyn niepodległościowy

11 listopada 2008

 

W ramach Dnia Niepodległości dokończyłam sprzątanie ogrodu. Koszenie trawy lekką elektryczną kosiarka nie jest ciężką pracą. Tylko nachodzić się trzeba. Razem z trawą zebrałam większość liści. Te co zostały zdmuchnęłam swoją nową zabawką na zgrabną kupką i dokładnie wsysnęłam. Tej trawy z liśćmi to mi wyszła całkiem spora pryzma. Nie dałam tego do kompostu bo liście z dębu to sobie trochę poleżą nim je mikroby przerobią na coś wartościowego. Z drugiej strony mam nadzieję, że mieszanka liści z trawą będzie się krócej kompostować niż same liście. Pryzmę zabezpieczyłam od góry plastikową siatką co mi ją zimą wichura zwinęła z ogrodzenia. Teraz wiatr mi nie rozwieje tego z powrotem po działce. Ach.. Ależ mam teraz porządek na ogrodzie.

 

Jak by tego było mało, dokonałam rozbiórki starej żółwiownicy (po polsku to znaczy starego wybiegu dla żółwi). Drewniany był i deski tuz nad ziemią zaczęły już butwieć, co te żywe czołgi szybko nauczyły się wykorzystywać. Trzeba było zapory z kamieni budować, żeby nie szukać żółwi po okolicy. Niestety nowa, murowana żółwiownica nie jest jeszcze ukończona. No cóż. Trzeba będzie na wiosnę to zrobić i właśnie postawiłam męża przed faktem dokonanym. Na miejscu starej drewnianej żółwiownicy, po zgrubnym odchwaszczeniu posadziłam odnóżki malin, które zadołowane w warzywniaku czekały na tę chwilę. Skoro dwa krzaczki posadzone na wiosnę dały całkiem sporo owoców, to z dziesięciu spodziewam się niezłych zbiorów.

 

Po koszeniu, sprzątaniu liści i sadzeniu malin (każda ta czynność nie była przesadnie siłowa ani męcząca, mam jednak odrobinę rozsądku) byłam tak padnięta (to te kilometry), że nie miałam siły podnosić nóg na schodach. A może to nadmiar tlenu mnie zamroczył?

 

 

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na poddaszu wieje chłodem

19 listopada 2008

 

Coraz zimniej a wełna układa się powoli. Sprawę opóźnia podkuwanie ścian, no ale cóż jak trzeba to trzeba. Na szczęście Ryś znalazł dobrą i szybką metodę. Żadne tam piły. Podcina z obu stron małą szlifierką kątową a potem odłupuje dłutem. To siporeks, więc łupie się równo i łatwo.

 

Pracę spowolniła również kwestia rusztowania pod oknami dachowymi. Na szczęście konstrukcja powstaje. Przy następnych oknach już będzie szybciej. Chyba znamy już wszystkie problemy jakie mogą wystąpić. W łazience w zabudowie przy sciance kolankowej zamontowany będzie stelaż pod bidet (odkąd miałam okazję używać wiem, że w mojej łazience musi być taki sprzęt). Nie do końca jestem pewna, czy to dobry pomysł bidet w oknie, ale:

1. Nad bidetem będzie mały grzejniczek, który ogrzeje okno i nie tylko

2. Sąsiedzi po tamtej stronie mają niski dom bez poddasza a w razie co można zamontować rolety :lol:

3. Nie mam innego pomysłu na umiejscowienie bidetu, więc lepiej w takim miejscu niż wcale.

 

Pod drugim oknem będą dodatkowo dwa dodatkowe poziome wsporniki na których ostatecznie zawiśnie większy grzejnik. Konstrukcja została zbudowana z profili do budowania ścianek działowych o szerokości 75mm. Pionowo profil C poziomo profil U

 

Na lewo od okien powstanie zabudowa spłuczki. Spłuczka będzie wysunięta nieco do przodu w stosunku do zabudowy pod oknami, żeby przy siadaniu i wstawaniu nie walić głową w skos. Zabudowa powstanie jak już kupimy spłuczkę. Po prawej od okien zabudowa będzie pociągnięta do samego końca ściany, ale już profilami CW50, bo nic nie będzie na nich wisieć. Tam wanna, która i tak musi być odsunięta od ściany.

 

Zaczęliśmy również robić górną zabudowę okna. skrajne pionowe profile U już przymocowane. Jeszcze tylko przyciąć i zamontować poziomo profile C. Zrobienie tej zabudowy jest niezbędne, żeby położyć brakujące pasy wełny pod oknem, nad oknem i na suficie naprzeciwko okna.

 

W przerwach między przycinaniem ścian i robieniem zabudowy pod oknami dachowymi trwa kładzenie wełny w miejscu, gdzie można to zrobi bez wykonywania dodatkowych prac. Tym razem to nasza sypialnia. Najwięcej pracy jest przy docinaniu różnych skosów, których jest bardzo dużo.

 

Dodatkowo wpadłam na szatański pomysł. Nie powiem, żeby Ryś był nim zachwycony, bo doda mu to trochę pracy. W naszej sypialni większość jętek biegnie prostopadle do okna. Na samym końcu sufitu trzy biegną równolegle a nad nimi jest niewielka trójkątna przestrzeń. Ta przestrzeń jest nie do wykorzystania jeśli chodzi o stryszek. Chce więc ją przyłączyć do naszej sypialni i poprowadzić skosy do samej kalenicy zostawiając w pokoju te jętki. Oczywiście ładnie wykończone. Ryś się trochę marszczy, ale chyba uda mi się go przekonać. Trzeba tylko połatać folię powyżej i przyciąć najpierw kilka dziurawiących ją gwoździ.

 

Trochę baliśmy się o ogrzewanie tego pokoju. Przewidziane są dwa grzejniki po obu stronach okna balkonowego. A tam mają być stanowiska do pracy oddzielona od reszty sypialni ażurowymi regałami na książki. Trochę boimy się, czy to nie spowoduje, że część w której ma być łóżko będzie słabo ogrzana. Na szczęście okazało się, że da się przed oknem balkonowym założyć grzejnik kanałowy, bo jest dość miejsca na najbardziej płaski model. Po drugie jest jeszcze pora na to, aby zrobić wcinki i wyprowadzić dwa dodatkowe grzejniki, które mogą być umieszczone przed regałami i dogrzewać pierwszą część. To duży pokój i lepiej, żeby było tam ciepło.

 

 

Zobacz wpis ze zdjęciami

==============================================================

Komentarze do dziennika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...