Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Stopnie w pierwszej klasie. Szkoły podstawowej.


zuzka

Recommended Posts

W szkole mojej pierwszoklasistki Pani praktycznie od drugiego dnia zaczęła dzieci oceniać stopniami. Każdy szlaczek jest z pełną surowością brany pod lupę i dziecko dostaje reprymendę za każdy nieudany ruch ręką.

Nie mam zamiaru oceniać surowości z jaką pani podchodzi do maluchów, ale sam pomysł stopni wydaje mi się dziwny. Wydawało mi się, że odchodzi się od tego.

Już parę lat temu u mojego starszego dziecka nie było 5,4,3 w pierwszej klasie. Uśmiechnięta buźka jak ok, albo płacząca, jak trzeba

poprawić. To jakoś nie było tak dla niej stresujące...

 

Bardzo was proszę o informację, czy w innych szkołach też są stopnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W szkole mojej pierwszoklasistki Pani praktycznie od drugiego dnia zaczęła dzieci oceniać stopniami. Każdy szlaczek jest z pełną surowością brany pod lupę i dziecko dostaje reprymendę za każdy nieudany ruch ręką.

Nie mam zamiaru oceniać surowości z jaką pani podchodzi do maluchów, ale sam pomysł stopni wydaje mi się dziwny. Wydawało mi się, że odchodzi się od tego.

Już parę lat temu u mojego starszego dziecka nie było 5,4,3 w pierwszej klasie. Uśmiechnięta buźka jak ok, albo płacząca, jak trzeba

poprawić. To jakoś nie było tak dla niej stresujące...

 

Bardzo was proszę o informację, czy w innych szkołach też są stopnie?

 

 

Z tego co się orientuję to w klasach 1-3 nie ma stopni, tak jak piszesz są buźki, usmieszki, smutne minki a na koniec roku szkolnego jest ocena ogólna opisowa z czym dziecko sobie radzi, nad czym musi popracować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W szkole mojej pierwszoklasistki Pani praktycznie od drugiego dnia zaczęła dzieci oceniać stopniami. Każdy szlaczek jest z pełną surowością brany pod lupę i dziecko dostaje reprymendę za każdy nieudany ruch ręką.

Nie mam zamiaru oceniać surowości z jaką pani podchodzi do maluchów, ale sam pomysł stopni wydaje mi się dziwny. Wydawało mi się, że odchodzi się od tego.

Już parę lat temu u mojego starszego dziecka nie było 5,4,3 w pierwszej klasie. Uśmiechnięta buźka jak ok, albo płacząca, jak trzeba

poprawić. To jakoś nie było tak dla niej stresujące...

 

Bardzo was proszę o informację, czy w innych szkołach też są stopnie?

 

Kaza szkola opracowuje swoj system oceniania. W jednej szkole to sa buzki, w innej literki, w innej sloneczka i chmurki, a w innej stopnie tradycyjne. Z tego co wiem te te stopnie cyfrowe nie sa w tej chwili zalecane przez wladze oswiatowe i w moim miescie nie ma szkol ktore by takie stopnie stawialy. Wedlug mnie problem nie tkwi w samych stopniach tylko byc moze w braku komentarza. Przeciez stawiajac 3 tez mozna dziecku powiedziec - widzisz, musisz sie bardziej postarac, bo to czy tamto tym razem ci nie wyszlo. Inna rzecz, ze ocenianie za kazdej linijki to troche nieporozumienie, bo szlaczek mozna przeciez wymazac i napisac czy narysowac go od nowa. Ja ucze obecnie w pierwszej klasie i tak robie - "te literke wymarz i napisz jeszcze raz, bo wyjechales za linie" Co do stresowania to zestresowac moze wszystko ;) Na przyklad synek mojej kolezanki mial w zeszlym roku ogromny problem z tym, ze pani nie stawiala stopni za czytanie. Mowila tylko "musisz sie jeszcze poprawic", a on sie staral i starla i wciaz slyszal to samo i pojecia nie mial czy czyta juz na 4, czy nadal na 3. A stopnie sa i musza byc, bo tego sie wymaga od nauczycieli i z czegos trzeba ocene opisowa napisac, bo pamiec bywa zawodna. Dziecko powinno wiedziec co robi dobrze, a nad czym musi popracowac i taka funkcje pelni ocena. Problem tylko w tym zeby to robic sensownie. Moze idz porozmawiaj z pania i popros zeby jakos dodawala dziecku otuchy jesli cos nie wyjdzie i stawia gorszy stopnien. Przeciez nastepnym razem moze byc lepiej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak właśnie mi się wydawało!

 

Czy są jakieś podstawy / wytyczne ministerstwa w tej sprawie?

Regulamin ocen - dostępny w szkole. Mają obowiązek Ci go pokazać. Tak jak inne regulaminy - np. sposobu oceny zachowania)

 

Powienien byc odczytany na wywiadowce, a ty powinnas podpisac, ze sie z nim zapoznalas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W szkole mojej pierwszoklasistki Pani praktycznie od drugiego dnia zaczęła dzieci oceniać stopniami. Każdy szlaczek jest z pełną surowością brany pod lupę i dziecko dostaje reprymendę za każdy nieudany ruch ręką.

Nie mam zamiaru oceniać surowości z jaką pani podchodzi do maluchów, ale sam pomysł stopni wydaje mi się dziwny. Wydawało mi się, że odchodzi się od tego.

Już parę lat temu u mojego starszego dziecka nie było 5,4,3 w pierwszej klasie. Uśmiechnięta buźka jak ok, albo płacząca, jak trzeba

poprawić. To jakoś nie było tak dla niej stresujące...

 

Bardzo was proszę o informację, czy w innych szkołach też są stopnie?

Według mnie to jest robienie z igły widły. Kazy z nas chodził do pierwszej klasy szkoły podstawowej i kazdy dostawał oceny. Kazdy z nas radził sobie po swojemu z tymi gorszymi i jakoś nie widzę, żeby to miało teraz jakiekolwiek znaczenie. Prędzej czy później dziecko i tak natknie się na jakieś problemu. A niewielu rodziców zdjae sobie sprawe jak stresogenne są kwestie majętności rodziców czy pozycji w grupie rówieśniczej. Oceny to przy tym pikuś.

 

Może źle to odebrałam, ale mam wrażenie, że Twoja postawa to typowa próba trzymania dziecka pod kloszem... Tylko czemu ma to służyć ?

 

Wydaje mi sie, ze nie o to chodzi, zeby nakłaniać nauczyciela do innego działania, ale o to, żeby mieć z dzieckiem dobry kontakt. Na tyle dobry, żeby kierowac dzieckiem i nauczyć go radzic sobie ze stresem. To jest odpowiedni sposób przygotowania dziecka do życia. Nie chronienie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W szkole mojej pierwszoklasistki Pani praktycznie od drugiego dnia zaczęła dzieci oceniać stopniami. Każdy szlaczek jest z pełną surowością brany pod lupę i dziecko dostaje reprymendę za każdy nieudany ruch ręką.

Nie mam zamiaru oceniać surowości z jaką pani podchodzi do maluchów, ale sam pomysł stopni wydaje mi się dziwny. Wydawało mi się, że odchodzi się od tego.

Już parę lat temu u mojego starszego dziecka nie było 5,4,3 w pierwszej klasie. Uśmiechnięta buźka jak ok, albo płacząca, jak trzeba

poprawić. To jakoś nie było tak dla niej stresujące...

 

Bardzo was proszę o informację, czy w innych szkołach też są stopnie?

Według mnie to jest robienie z igły widły. Kazy z nas chodził do pierwszej klasy szkoły podstawowej i kazdy dostawał oceny. Kazdy z nas radził sobie po swojemu z tymi gorszymi i jakoś nie widzę, żeby to miało teraz jakiekolwiek znaczenie. Prędzej czy później dziecko i tak natknie się na jakieś problemu. A niewielu rodziców zdjae sobie sprawe jak stresogenne są kwestie majętności rodziców czy pozycji w grupie rówieśniczej. Oceny to przy tym pikuś.

 

Może źle to odebrałam, ale mam wrażenie, że Twoja postawa to typowa próba trzymania dziecka pod kloszem... Tylko czemu ma to służyć ?

Dobrze to odebrałaś. szkoła to nie tylko instytucja do nauki czytania i liczenia ale też darmowa nauka współżycia z innymi i radzenia sobie z problemami. Jeżeli nie występują sytuacje skrajne, to wszystko dziecku wyjdzie tylko na dobre.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za wszystkie wypowiedzi :)

 

Chciałam usłyszeć zdanie innych, bo sama się zastanawiam czy nie przesadzam. Nie jestem typem mamusi "trzymającej pod kloszem i chroniącej przed złym światem". Jestem generalnie zwolenniczką "co nas nie zabije to nas wzmocni".

Starsza córka chodzi do liceum i nie zdarzyło mi się interweniować w jej sprawie. Nawet jak uważałam, ze nie do końca sprawiedliwie coś się działo. (Cóż, życie nie jest sprawiedliwe).

Moje dzieci są bardzo samodzielne.

 

Ale tym razem "coś mi się nie podoba" i próbuję ustalić co.

Najpierw się cieszyłam, że pani wygląda na wymagającą.

 

Pierwsze ukłucie, jak moje dziecko z żarem się pochwaliło "mamusiu, dzisiaj udało mi się nie powiedzieć ani jednego słowa. Nawet jak kolega mnie uszczypał!” I dostałam złoty medal.”

Okazało się, że za odezwanie się na lekcji dziecko jest karane minusem i na koniec każdego dnia dostaje "czarny medal" za złe zachowanie.

 

Poza tym widzę, jak z dnia na dzień dziecko mi „gaśnie”. Z natury jest bardzo żywa, taka iskierka, co to wszędzie wlezie, o wszystko wypyta, zawsze wszędzie pierwsza.

Boję się, że zabija się w niej ciekawość świata.

 

A teraz płacze popołudniami (NIGDY jej się to nie zdarzało) – nie wiem z jakim komentarzem pani stawia te oceny (dodam, że ma pól na pół 5 i 4, więc nie chodzi o złe stopnie), ale ona płacze, że jest najgorszym tumanem w klasie. Jeżeli to pani jej tak mówi…

Delikatnie córeczkę podpytuję, ale generalnie się martwię symptomami

:(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za wszystkie wypowiedzi :)

 

Chciałam usłyszeć zdanie innych, bo sama się zastanawiam czy nie przesadzam. Nie jestem typem mamusi "trzymającej pod kloszem i chroniącej przed złym światem". Jestem generalnie zwolenniczką "co nas nie zabije to nas wzmocni".

Starsza córka chodzi do liceum i nie zdarzyło mi się interweniować w jej sprawie. Nawet jak uważałam, ze nie do końca sprawiedliwie coś się działo. (Cóż, życie nie jest sprawiedliwe).

Moje dzieci są bardzo samodzielne.

 

Ale tym razem "coś mi się nie podoba" i próbuję ustalić co.

Najpierw się cieszyłam, że pani wygląda na wymagającą.

 

Pierwsze ukłucie, jak moje dziecko z żarem się pochwaliło "mamusiu, dzisiaj udało mi się nie powiedzieć ani jednego słowa. Nawet jak kolega mnie uszczypał!” I dostałam złoty medal.”

Okazało się, że za odezwanie się na lekcji dziecko jest karane minusem i na koniec każdego dnia dostaje "czarny medal" za złe zachowanie.

 

Poza tym widzę, jak z dnia na dzień dziecko mi „gaśnie”. Z natury jest bardzo żywa, taka iskierka, co to wszędzie wlezie, o wszystko wypyta, zawsze wszędzie pierwsza.

Boję się, że zabija się w niej ciekawość świata.

 

A teraz płacze popołudniami (NIGDY jej się to nie zdarzało) – nie wiem z jakim komentarzem pani stawia te oceny (dodam, że ma pól na pół 5 i 4, więc nie chodzi o złe stopnie), ale ona płacze, że jest najgorszym tumanem w klasie. Jeżeli to pani jej tak mówi…

Delikatnie córeczkę podpytuję, ale generalnie się martwię symptomami

:(

 

Jesli jest jak piszesz, to nie mozesz tego zostawic :(

Mozna sprobowac porozmawiac z kobieta, a na pewno rozwazyc przeniesienie malej do innej klasy. Jest to trudna decyzja, ale czasem jedyne rozwiazanie. Powodzenia! i napisz jesli co postanowisz.

A swoja droga pierwszy raz slysze o takim systemie motywacyjnym :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mojego synka w drugiej klasie z nową panią jest podobnie.

Pewnie jesteś już po pierwszym zebraniu rodziców. Rozmawialiście o metodach stosowanych przez nauczycielkę?

Przecież wszystkim rodzicom zależy na dzieciaczkach, więc jeżeli Ty podejmiesz sprawę, to chyba możesz liczyć na poparcie innych rodziców.

U nas na zebraniu było burzliwie. Pani obiecała poprawę ... zobaczymy. Najbardziej martwi to podcinanie skrzydeł u (zaledwie) pierwszaków na starcie, prawda? Zwłaszcza jak masz przed sobą takie fajne Iskierki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kania - dokładnie o to chodzi!

 

Niestety zebranie było w pierwszym tygodniu i był mój mąż.

Nic nie kojarzy, żeby było mówione o regulaminie.

 

Na razie obserwuję. Próbuję córeczkę wspierać, żeby się w razie czego nie dała zdołować. Ale to jest bardzo trudne, bo uważam, że najgorsza rzecz (także dla dziecka) to podważanie autorytetu pani. A jak tu nie umniejszając "pani" powiedzieć, żeby się nie przejmowała niektórymi rzeczami?

Staram się.

 

Bardzo mi się nie podoba to, że ona nie chce opowiadać co się dzieje w szkole, co pani mówiła itd.

Zdarza jej się za to rozpłakać, ale wymyśla jakieś inne powody :(

 

Od razu dodam, że koleżankami i kolegami jest zachwycona, tutaj dużo i spontanicznie opowiada.

 

Kania - napisz coś więcej o tej rozmowie - jakich argumentów użyłaś i od czego zaczęłaś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zuzka,

moje dziecko też niechętnie opowiada co się dzieje w szkole lub przedszkolu. Dzieci chyba nie lubią takich pytań wprost. Świetną metodą na dowiedzenie się co dziecku dolega jest tzw. metoda aktywnego słuchania; polecam lekturę T. Gordon: "Wychowanie bez porażek". Ja czasami to stosuję i .... działa... :).Co prawda wydaje się dziwna, ale działa i to jest najważniejsze... :).

A co do motywacji: sama nie wiem, chyba lepiej żeby dziecko miało inną motywację do nauki i wysiłku niż stopnie w szkole... ale jak to zrobić... nie wiem... :(

Pozdrawiam,

gaga2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zuzka,

będzie mi trudno streścić całą metodę, ale znalazłam coś takiego w necie:

trening skuteczności nauczyciela.

Co prawda w tym linku jest mowa o kontraktach nauczyciel-uczeń, ale metoda aktywnego słuchania jest ta sama. Poza tym bez przeczytania całej książki to można popełnić sporo błędów (np. zastosować metodę nie do właściwego problemu, albo w nieodpowiednim momencie, trzeba też nauczyć się właściwego przeformułowania wypowiedzi dziecka itp). Dla mnie pouczająca była też lektura drugiej ksiązki Gordona "Wychowanie bez porażek w praktyce". I najważniejsze; nie negować uczuć dziecka, ale je nazywać. Wtedy dziecko czuje się zrozumiane i albo samo wymyśli jak rozwiązać swój problem albo samo Ci o nim opowie. To teoria. A praktyka... no... w większości przypadków, jak mam cierpliwość i zorientuję się, że w danym momencie najlepiej tak zareagować... działa... :)

Pozdrawiam,

gaga2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zuzka, bardzo mi się nie podoba to co piszesz o tej nauczycielce. To co ona robi jest zupełnie sprzeczne z nowymi modelami nauczania i wychowania!!!

 

Co znaczy "nieodzywanie się" na lekcji. Przeciez to jakiś absur! mamy do czynienia z 7- letnimi dziećmi.

Nowe metody nakłaniają własnie do swobodnego wyrażania mysli ( nie mylić z chaosem i nieporządkiem na lekcji)

Oceny??? :o Nie powinno ich chyba wogóle być (może zapytaj o system oceniania np. w sekretariacie)

Minął dopiero miesiąc szkoły a już tyle ocen??? :o

 

Ja na twoim miejscu spróbowałabym iśc do niej i "niewinnie" podpytać o córkę - jak sobie radzi, czy nie mam problemów w szkole (bo taka smutna ostatnio a ty nie wiesz o co chodzi itp... )zobaczysz jak kobieta zareaguje.

A nie masz znajomych matek w jej klasie? Mogłabys do kogos zadzwonić i popytać o wrażenia. Może to nie jest odosobniony problem

 

Zachowanie twojej córki jest niepokojące. Coś musi być nie tak. Rozpoczęcie nauki to dla dziecka olbrzymi stres i wyzwanie. Ja jestem przerażona kiedy widze te maluchy przywalone dosłownie książkami i zmuszane przez nauczycieli i czesto - niestety - rodziców do zbyt ciezkiej pracy jak na ich możliwości. A po szkole jeszcze kilka godzin pracy domowej. Tragedia.

A gdy do tego dojdzie jeszcze "Pani" , która nie ma pojęcia jak pracować z dziećmi i tylko zniechęca do dalszej nauki :-?

 

Kiedyś wszystko było normalniej... :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...