Paty 03.10.2006 06:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 powtarzam po raz kolejny ja nie opisuję swojej sytuacji ,że jest mi cięzko ,że przeinwestowałam że sobie czegos odmawiam, że musze zaciskać pasa bo zdecydowałam sie na dom............te teamty , które opisałam przewijaja sie na forum w bardzo różnych wątkach............ w swoim gronie znajomych chyba tylko jako nieliczna właśnie mierzyłam siły na zamiary i budowałam dom rozsądnie tak żeby rata mnie nie wykończyła i stać mnie było na inne przyjemności, budowałam tak aby przyjemnośc mieszkania i posiadania domu nie zniknęła gdzieś między jedna ratą a drugą......owszem są z budową związane pewne ograniczenia finansowe ( nie wakacje dwa razy w roku a razitd) . ale na Boga ja sie Wam nie żalę że popełniłam błąd, przeinwestowałam, głosno myślę czy nie lepiej było siedziec w bloku i miec większy budżet, czy mieć dom za miastem i kredyt na głowiemój temat był zaproszeniem do dyskusji a nie nagonką na mnie.........bo jak sadzenie tylko ja mam takie przemyślenia..........ale widac z tonu Waszych wypowiedzi Wy takich problemów nie macie.......gratulacje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 03.10.2006 06:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 To wybacz Paty, ale nie wiem po co zakładasz taki wątek. Z czystej ciekawości? Robisz jakieś badania? Chcesz udzielać porad innym, czy udowodnić że jesteś madrzejsza, bo mierzysz siły na zamiary. To ja się tu wywnętrzam, tylko po to żeby poczuć się jak mrówka pod mikroskopem?W tym roku, to akurat pszeżarżowałam jak to nazwał Luc (sorry, nie mam ochoty o tym pisać, mam nadzieję, że jakos go przeżyjemy wypruwając sobie żyły....), ale właśnie uważam, że dom to dobro, na które mi się należy. A to, że jestem niecierpliwa, to inna sprawa.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 03.10.2006 06:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 faktycznie nie miało sensu zakładanie tego watku, bo cóż to za dyskusja gdy sie nie opisuje swojego przykładu, nie płacze sie że zrobiło sie źle i nie woła :Forumowiczowie Pomóżcie.......... ja sie chciałam podzielić z wami refleksją która mnie naszła po obserwacji swojego grona znajomych i kilku przeczytanych wątków na forum..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 03.10.2006 06:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Uderz w stół... Chyba Paty celnie trafiła, skoro zciągnęła na siebie taką krytykę. Gdyby to był wątek zbędny to zdechłby z "0" postów, i tyle. Myślę, że prawie każdy balansuje na takiej granicy, która sprawia, że jednak czasem pomyśli "czy to warto?". Ale za nic się nie przyzna, bo to oznaczałoby zanegowanie ważnego i prawie nieodwracalnego wyboru, więc cała moc ducha nastawiona jest na obronę i utwierdzanie się w przekonaniu, że to dobra decyzja była. I często jest - co nie wyklucza zwątpień. I czasem warto o tym pogadać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ESKIMOS 03.10.2006 07:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Co do korzyści mieszkania w domu: tego w moim odczuciu nie da się porównać. Dzieki temu, że mieszkamy prawie na wsi, zmieniliśmy styl życia, ja realizuję się w ogródku, to moja nowa pasja; śniadania na tarasie, wieczorne wsłuchiwanie się w odgłosy przyrody, możliwość podejmowania naszych najbliższych lub przyjaciół bez skrępowania metrażem - to jest ta jakość życia, która całkowicie kompensuje nasze wyrzeczenia z czasów budowy... I o to chodzi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
KiZ 03.10.2006 08:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Trafiam na kolejny wątek, na którym udziela sie Paty i jestem w lekkim szoku. Nie tym co ona pisze, a reakcją członków forum. Czy tu z każdej wypowiedzianej myśli trzeba sie tłumaczyc? Czy bez kilometrowej erraty nie można zrozumiec co autor miał na mysli? Czy nawet, jak sie nie zrozumie, to zle jest wypowiedziec sie na dany temat bez jednoznacznego ukierunkowania przez pytającego? Czy kazda myśl musi dotyczyc własnej doopy? O żesz... W temacie. Uwazam, że budowa zawsze bedzie obarczona ryzykiem wyprucia zył, nawet jesli na etapie planow wszystko wyglada rozowo. Ryzyko to mozna zminimalizowac, np uprzednio gromadzac calosc srodkow, ale wiadomo jakie sa tego zle strony. Dla mnie osobiscie rozpoczecie budowy to jak pływanie miedzy dwoma przereblami; bardziej ryzykowne jest zawrocenie niz kontynuacja obranego kierunku. Podchodząc bardziej ogolnie do sprawy, to mozna sie zastanowic czy w ogole zycie nie jest nadmiernie umajone wyprutymi zyłami. Każdy musi sobbie sam wybrać odpowiadający mu spójnik, który wstawi pomiędzy "mieć" x "być". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 03.10.2006 09:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 ostatnio naszła mnie takie refleksja , że domy to powinni budować sobie ludzie bogaci............ I tacy pewnie budują ( semantyka, semantyka:)) co drugi z nas ( a może co pierwszy) na budowę domu lub jego część wziął kredyt bedzie go spłacał przez najbliższe klikanaście lat....... niektórym to się po prostu bardziej opłaca lub gwarantuje płynność finansową... będzie oszczędzał na wyjściu do knajpy, na kupnie dobrego samochodu, na kupnie ciucha , na pożadnych wczasach itd, itd..................... Albo i nie. Jesli kredyt jest możliwy do spłacenia w miarę krótkim czasie, lub po sprzedaży np. dotychczasowego mieszkania - nie ma problemu. Wszystko kwestia tego w jaki kredyt się wtopimy... jaki ma to sens.........bateria za dwa tysiace, kabina za 3 tysiaki, szpachlowane ściany dziesięć razy, podwieszane sufity.......czy radość mieszkania w domu , ktory został okupiony takimi wyrzeczeniami będzie przyjemna.............czy nie zastanawiacie się ile więcej mógłbym zrobić ( nie wiem pojechac, kupić ,zobaczyć) gdybym nie musiał spłacać tego domu.......... A ile można by zjeść i wypić ??? Myśląc w ten sposób nikt nie jeździłby nowym samochodem, nikt nie kupowałby nowych mebli, ciuchów itd - bo przecież można za te pieniądze np. wyjechać na wczasy... czy nie czujecie się jego niewolnikami............... nie, bo nie wszyscy są niewolnikami. Niewolnikami stają się tylko ci, którzy wzięli na siebie mocno przesadzone zobowiązanie finansowe - a to już nie jest problem bycia niewolnikiem, ale problemów z matematyką... powiecie trzeba gdzieś mieszakc ale niejednokrotnie zamienilismy mieszkania w bloku na dom obciążając przy tym znacznie nasz budżet..........z róznych rzeczy musielismy zrezygnowac.........czy to wszystko jest warte naszych wyrzeczen......... mamy ten swój kawałek ziemi......często beznadziejny dojazd, sasiada durnia za płotem, problemy z wodą ,gazem ,,prądem czy jeszcze innymi mediami.idziemy na kompromisy, ustepstwa ..................ale czy warto...... Często mamy również we własnym , pięknym, wymarzonym domu, w pięknej okolicy, z miłymi sąsiadami, świetnym dojazdem etc etc - to po prostu kwestia odpowiednich decyzji. Szklanka jest albo do połowy pełna albo do połowy pusta. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maggie 03.10.2006 09:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Uwazam, że budowa zawsze bedzie obarczona ryzykiem wyprucia zył, nawet jesli na etapie planow wszystko wyglada rozowo. Ryzyko to mozna zminimalizowac, np uprzednio gromadzac calosc srodkow, ale wiadomo jakie sa tego zle strony. Dla mnie osobiscie rozpoczecie budowy to jak pływanie miedzy dwoma przereblami; bardziej ryzykowne jest zawrocenie niz kontynuacja obranego kierunku. Ryzyko zawsze istnieje, czego dowodem jest masa ogłoszeń w biurach nieruchomości o sprzedaży domów. Wykończonych lub nie - ale przeważają domy duże - powyżej 200m2. Co wcale nie znaczy, że nie warto budować domu - tylko trzeba robić to "z głową" i przewartościować, które wydatki są uzasadnione, które można ewentualnie odłożyć w czasie (np. wykończenie schodów, adaptacja poddasza itp.), a które służą wyłącznie poprawie naszego samopoczucia (wspomniane baterie za ciężkie pieniądze). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 03.10.2006 09:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 bateriach z odrobina ironii-ci co je montują i kupuja tak drogie rzeczy gdy większość transakcji opłacają zaciagnietym kredytem -to lekka paranoja To jestem paranoiczką. Właśnie wzięłam kredyt na aparat foto, na który normalnie nie byłoby mnie stać. Dziewczyno... Po to włąśnie są kredyty. Zeby kupić coś na co normalnie nas nie stać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 03.10.2006 09:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Paranaja jest natomiast zagladanie komus do lazienki i wypominanie ze ma baterie/kabine na ktora go nie stac , albo ze powinien kupic sobie cos tanszego a zaoszczedzone pieniadze przeznaczyc na jakas podroz. Ładnie to ująłeś. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 03.10.2006 09:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 w swoim gronie znajomych chyba tylko jako nieliczna właśnie mierzyłam siły na zamiary i budowałam dom rozsądnie tak żeby rata mnie nie wykończyła i stać mnie było na inne przyjemności, budowałam tak aby przyjemnośc mieszkania i posiadania domu nie zniknęła gdzieś między jedna ratą a drugą...... Jesteś w błędzie. To się nazywa mierzenie zamiaru podług sił. Siły na zamiary mierzą, ci co pozornie robią coś czego nie powinni, bo może się nie udać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 03.10.2006 09:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Trafiam na kolejny wątek, na którym udziela sie Paty i jestem w lekkim szoku. Nie tym co ona pisze, a reakcją członków forum. No, może źle reaguję, ale jakoś nijak nie mogę odczytać intencji. I odczytuję je jako próbę uczenia jak żyć. Sorry, próbę podjęcia dyskusji na temat: Jak żyć? A ja stara już jestem i nie lubię, jak mnie co niektórzy uczą. A nawet jak stawiają diagnozę, że takiej nauki potrzebuję. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 03.10.2006 10:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Kofi, mam nadzieję, że nie poczułaś się pouczana przez mnie.... Zresztą czas zamazuje w naszej pamięci te zdarzenia i fakty, których się wstydzimy czy nie chcemy o nich pamietać. Ja mam już budowę co do zasady za sobą i dlatego mam w pamięci głównie te pozytywne aspekty budowania. Ale moje niestabilne emocje, źle podjęte decyzje, przeholowanie z wydatkami, strach co ze spłatą kredytów, rozterki - co ważniejsze i jak naciągnąć za krótką kołdrę...... to wszystko najlepiej odzwierciedla mój dziennik budowy, prowadzony w miarę na bieżaco kiedyś tam dawno temu na tym forum... . Pozdrawiam, gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 03.10.2006 11:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 No coś Ty. Nie to miałam na myśli, uwierz. A w ogóle to chyba nie powinnam wypowiadać się w tym wątku, bo to ostatnio drażliwy dla mnie temat Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
joan 03.10.2006 11:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Tez zadaję sobie to pytanie - codziennie - od 3 miesięcy mieszkam kątem u brata na materacu dmuchanym, dzieci od kilku tygodni wychowuje teściowa, pieniądze sie kończą (- kiedyś musiały), drugi rok bez wakacji robi swoje. Ratuje mnie wrodzony upór. Zawsze szłam pod prąd. Jak dotąd wychodzi mi to na dobre, mimo, iż czasem jest to nadludzki wysiłek (i fizyczny i psychiczny). Mam baterie za tysiąc złotych, wymarzony kominek (za 7 tys.) Zaoszczędziłam za to np. na schodach (3tys.), znalazłam tanią lokalną ekipę do stanu surowego (11,5 tys.), parę rzeczy zrobiłam osobiście (zgrzanie i rozłożenie papy i styropianu w całym domu)... Ale czy to ważne?Jak nie stac mnie bedzie na utrzymaniu domu (utrata pracy, choroba) - sprzedam go - zamienię na duże mieszkanie - trudno - ale spróbowałam, podjęłam ryzyko, nacieszę się póki można, a jeśli nie będzie mi dane na długo - będę musiała to przełknąć. Inne sprawy są ważne - ale o tym wszyscy wiecie - ja to mam - reszta to dodatek - jak jest to super - jak nie ma - trudno...i takie tam... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jolka009 03.10.2006 11:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 jeśli chodzi o wczasy - to jak wybuduję wymarzony domek z ogródkiem będę miałą wczasy co wieczór i w kazdy weekend w tymże ogrodzie, a nie 2 tygodnie w roku w jakimś hotelu gdzieś tam. Co do baterii, kabin i innej wykończeniówki - no właśnie - nie można dać się zwariować reklamom i kolorowym magazynom które wmawiają nam co jeszcze powinniśmy mieć. Wykończymy normalnie, ładnie ale bez ekscesów, żeby nie musieć potem na jedzeniu oszczędzać. No a problemy z utrzymaniem domu? No cóż niektórzy nadają się bardziej do życia w bloku, gdzie za odpowiednią opłatą wyręczy nas administrator budynku. Ale to kwestia indywidualna. A może po prostu za duże tempo sobie narzucasz? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ESKIMOS 03.10.2006 11:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Jak nie stac mnie bedzie na utrzymaniu domu (utrata pracy, choroba) - sprzedam go - zamienię na duże mieszkanie - trudno - ale spróbowałam, podjęłam ryzyko, nacieszę się póki można, a jeśli nie będzie mi dane na długo - będę musiała to przełknąć. Jakim cudem? Utrzymanie domu kosztuje mnie kilkakrotnie taniej niż mieszkania w bloku o podobnej powierzchni. O porównaniu działki do balkonu w bloku - nie wspomnę. Koszt budowy domu, to też jakieś 2 000zł./ m2 - a mieszkania u nas zaczynają sie od 7000 zł./m2. Warto było Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 03.10.2006 11:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Jak nie stac mnie bedzie na utrzymaniu domu (utrata pracy, choroba) - sprzedam go - zamienię na duże mieszkanie - trudno - ale spróbowałam, podjęłam ryzyko, nacieszę się póki można, a jeśli nie będzie mi dane na długo - będę musiała to przełknąć. Jakim cudem? Utrzymanie domu kosztuje mnie kilkakrotnie taniej niż mieszkania w bloku o podobnej powierzchni. O porównaniu działki do balkonu w bloku - nie wspomnę. Koszt budowy domu, to też jakieś 2 000zł./ m2 - a mieszkania u nas zaczynają sie od 7000 zł./m2. Warto było Tak , ale koszt budowy domu nie rowna sie jego wartosci . Wartosc jego jest o wiele wyzsza niz nas kosztował - i to jest super Warto było Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
joan 03.10.2006 11:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Ja nie ze stolycy a z Płocka - mieszkania 200 metrowego nie będę szukać-u nas czynsz za mieszkanie 70 m kw to ok.330 zł (z c.o.).(całkiem komfortowego ,z loggią jako namiastką ogródka ) Zanim wzięłam kredyt pare nocy nie spałam i wymyślałam setki różnych czarnych scenariuszy. Dom z kredytem sprzedaje się równie szybko jak inne - nie tu jest problem. Pojawia się gdy masz problemy z bankiem - do tego nie dopuszczę - jak bedzie źle - trzeba będzie szybko reagowac i już. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 03.10.2006 12:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2006 Aleć przecie to wszystko jeno z chciejstwa. Najzwyklejszego chciejstwa. Gdyby nie te chucie to by nie trzeba było chcieć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.