gaga2 04.10.2006 12:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2006 JoShi. ja mam drewniane fornirowane, dość wysokie (8 cm chyba???). Wygląda extra, ale niestety w kilku miejscach bardzo intensywnie używanych (np. kuchnia) fornir się niszczy . Pozdrawiam, gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 04.10.2006 13:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2006 JoShi. ja mam drewniane fornirowane, dość wysokie (8 cm chyba???). Wygląda extra, ale niestety w kilku miejscach bardzo intensywnie używanych (np. kuchnia) fornir się niszczy . Pozdrawiam, gaga2 U mnie będą tylko w pokojach. Tam gdzie kafle na podłodze będo cokoły ceramiczne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 04.10.2006 19:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2006 BRAWO DROGIE PANIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! i o taką dyskusję mi chodziło uświadomiłam sobie że dom nie był i nie jest marzeniem mojego życia być może dlatego tak podchodze do tej kwestii bo jest on dla mnie poprostu miejscem do mieszkania.......... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 04.10.2006 20:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2006 Moją uwagę w tym wątku zwróciło, że bardzo słabo zaznaczył się aspekt "inwestycyjny inwestycji" w postaci domu. Tzn. czy pieniądze przeznaczone na dom można było lepiej, korzystniej zainwestować (i np. dać im zarobić na dom, taki "całkiem bez wypruwania żył")? Przytaczane alternatywy są (jeśli czegoś nie przeoczyłam) zupełnie z nieiwestycyjnej parafii - urlop, weekendy, aparat foto... A tak wogóle to podoba mi się pogląd Paty - dom jako urządzenie do mieszkania bez nadpisanych znaczeń. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 04.10.2006 20:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2006 A tak wogóle to podoba mi się pogląd Paty - dom jako urządzenie do mieszkania bez nadpisanych znaczeń. Coś w tym jest. Ja się przyznaję do emocjonalnej więzi z "domem". Jakkolwiek to idiotycznie brzmi... pozdrawiam, gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
I.W. 04.10.2006 21:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2006 Myślę, że prawie każdy balansuje na takiej granicy, która sprawia, że jednak czasem pomyśli "czy to warto?". Ale za nic się nie przyzna, bo to oznaczałoby zanegowanie ważnego i prawie nieodwracalnego wyboru, więc cała moc ducha nastawiona jest na obronę i utwierdzanie się w przekonaniu, że to dobra decyzja była. Właśnie ja tak mam, dopiero zaczynam tzn.wylany jest fundament i nieraz muszę pomachać łopatą i wiele rzeczy będę musiał zrobić samemu bo dzięki bogu potrafię a kasa nie jest nieograniczona. Nie raz jadę w brudnych ciuchach po coś do składu, spieszę się i wiele rzeczy podporządkowanych jest budowie. I wiecie co ? Czuję się nie jak zadowolony z decyzji inwestor tylko jak dziad jakiś. Za te pieniądze można nieźle skorzystać z życia póki człowiek młody. Jeszce nie dawno dawało mi to satysfakcję a teraz nie wiem czy warto. A rodzina (tzn żona i teściowie, bo moi rodzice nie żyją) nigdy nie widzą tego co już jest zrobione, tylko to co jest nie tak i wiecznie porównują z innymi -zawsze bogatszymi. Dla nich (głównie dla teściowej) nic nie znaczy to że własny wkład pracy to oszczędności i zatruwa nam życie że powinniśmy zadłużyć się do końca życia i wybudować w rok(chociaż dałoby radę w około 3 lata z bieżących dochodów bez fajerwerków oczywiście) i wszystko mają zrobić fachowcy (a jak niektórzy robią wszyscy wiemy). Chyba po to zeby jak najszybciej móc się pochwalić osiągnięciami córki. A żona typowe dziecko toksycznej mamusi nie raz przez nią płacze i co troche są awantury że MAMIE się coś nie podoba. Ta osoba zabija do końca całą radość z budowania ale to temat na oddzielny wątek. Czasami żałuję że nie potrafię po pracy po prostu siąść w fotelu pić piwo i gapić się w telewizor i w ogóle się tym nie przejmować i o tym nie myśleć. Nikt ode mnie by nic nie wymagał i byłby spokój. Coś mi mówi że ten dom wielkiego szczęści mi nie da, a i małżeństwo może szlag trafić bo czasami mam dość i pewnie nie byłby to pierwszy przypadek. [/img] Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 04.10.2006 21:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2006 I.W. może to jednak chwilowe przesilenie. A może tak sąsiadów odwiedzisz, żeby się odstresować... o rozterkach budowania pogadać..... Zapraszam serdecznie, pzdr, gaga2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MateuszCCS 04.10.2006 21:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2006 dom jako urządzenie do mieszkania Wersja hardcore : projekt indywidualny domu, ktory teraz budujemy byl dopasowywany do potrzeb ... ewentualnego przyszlego klienta Gdyby byl zrobiony w 100% pod nas bylby niesprzedawalny Do tego podejscie (mamy 101m2 uzytkowej i 50 gospodarczej) , ze "jak bedzie za maly, to sie wybuduje wiekszy" A co do decyzji: Rowno cztery lata temu mielismy narysowany na zeszytowej kartce plan naszej pierwszej budowy. Budowa odbywala sie wbrew wszystkiemu - brak kasy, niemozliwosc budowy w tym miejscu (domek jest samowola budowlana w obrysie resztek budynku gosp.) , a takze wbrew zdrowemu rozsadkowi. Rozpoczelismy (fundamenty !!!) 1 listopada. Wprowadzilismy sie do kompletnie wykonczonego domu (40m2) 23go grudnia. Kiedy w noc przed Wigilia upychalem do wyladowanej "betami" osobowki kupiony u producenta piec CO uslyszalem "jestescie mlodzi - poradzicie sobie" ... I byla to decyzja , ktorej najmniej w zyciu zaluje ... Ba - nawet jedna z tych najbardziej udanych. Teraz budujemy bardziej na spokojnie i jak juz pisalem z innym nieco podjesciem ... choc tez nie do konca Mial byc jeden dom, a ... powstaja dwa Miejmy nadzieje, ze za kolejne cztery lata bedzie mi dane napisac, ze znowu sie nam cos w zyciu udalo Czego z calego serca wszystkim tutaj tez zycze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
I.W. 04.10.2006 22:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2006 I.W. może to jednak chwilowe przesilenie. A może tak sąsiadów odwiedzisz, żeby się odstresować... o rozterkach budowania pogadać..... Zapraszam serdecznie, pzdr, gaga2 Gaga dziękuję z całego serca w wolnej chwili chętnie. To miło że kojarzysz że jesteśmy sąsiadami. Przechodziliśmy niedawno koło twojego domku, bo już rok mamy działkę a jeszcze nie mieliśmy okazji na piechote pójść nad zalew. Teraz muszę się skupić nad dokończeniem garażu tzn pokryć dachówką i otynkować na zimę bo znowu bedzie gadanie ... . Już wyżej wspomniani czepiają się że za długo stoi nie pokryty (a chodzi o to że transport tak małej ilości dachówki się nie opłaca i czekam na transport przy okazji ). Z jednej strony się cieszę że go sam postawiłem (tzn teściu pomagał z więźbą i montażem bramy) a z drugiej to już tyle krytyki się nasłuchałem że mam tego już dość. Pozdrawiam Cię z ul. Wandy/Koralowej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
adam_mk 04.10.2006 22:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Października 2006 Ciekawy ten wątek o szczęściu.Ile domów, tyle różnych odmian i odcieni tego szczęścia.Do nieszczęścia w szczęściu włącznie.I chyba tylko jedno jest prawdziwe.Że każdy ma własne! Nie ma uniwersalnego!Może szkoda? Kupiło by się w markecie na raty i by się miało.A tak? Każdy inaczej, a pozornie w tym samym kierunku.Pozdrawiam Adam M. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 05.10.2006 06:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2006 A tak wogóle to podoba mi się pogląd Paty - dom jako urządzenie do mieszkania bez nadpisanych znaczeń. Coś w tym jest. Ja się przyznaję do emocjonalnej więzi z "domem". Jakkolwiek to idiotycznie brzmi... pozdrawiam, gaga2 Z domem "home" czy domem "house"? (I w żadnej odpowiedzi nie widzę nic idiotycznego!) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 05.10.2006 06:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2006 To ja jeszcze na chwilę wrócę do rozważań na temat wypruwania sobie żył. Pokutuje taki przesąd, że domy są tylko dla bogatych (był taki wątek o bogactwie, bardzoż piękny), i to nie dla zwykłych śmiertelników. I mnie się cały czas wydawało, że nas nie stać na dom. O którym marzyliśmy oboje. A mój mąż, co to jest z tych, co z motyką na słońce i z powodzeniem, uświadomił mi to, co pisał Luc - średni dom dla klasy średniej. I że nas stać, o ile zrezygnujemy z niektórych rzeczy, na których coraz mniej nam zależy. Zrezygnowaliśmy, a w tym roku postanowiliśmy rzeczywiście zacisnąć pasa i trochę wypruć sobie żyły i zrobić jak najwięcej na zewnątrz. I też się udało, tylko że często słyszę dość złośliwe komentarze (osób które nie potrafią zrezygnować z tych paru rzeczy, z których my zrezygnowaliśmy), typu: "Nooo, jak chcesz mieszkać w pałacu...." "Dla mnie to coś tam (jedzenie, wakacje, kosmetyczka) było zawsze na 1 miejscu, a ty wolisz kupić jakiś kafelek za tyle..." A ja wcale nie mieszkam w pałacu, chcę tylko (tak jak JoShi) mieszkać w wymarzonym domu, wykończonym porządnymi materiałami. A wakacje mam u siebie.Nefer uwielbiam Twoje celne podsumowania.Paty nie zamierzałam Cię atakować, sorry, jeśli tak to odebrałaś. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 05.10.2006 06:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2006 To ja jeszcze na chwilę wrócę do rozważań na temat wypruwania sobie żył. Pokutuje taki przesąd, że domy są tylko dla bogatych (był taki wątek o bogactwie, bardzoż piękny), i to nie dla zwykłych śmiertelników. . Nie tylko tu taki przesad pokutuje Jedna z psychologow ma takie oto pojecie: skoro dziecko chodzi do prywatnego przedszkola wiec jednoznaczne jest to z tym, ze rodzice maja pełno kasy, dom jednorodzinny wypasiony, sztuczną trawę w ogrodzie, kilka super samochodow A skoro maja tyle kasy, maja dom, sztuczna trawe i fajne samochody to zapewne są snobami, ktorzy mysla tylko o zarabianiu kasy, nie szanują swoich dzieci, nie zajmują się nimi, a dzieci te całymi dniami siedzą przed tv albo przed kompem i przez to mają nadpobudliwosc lub nawet ADHD. Fajnie nie? Mam nadzieje ze mylnie odebralam jej slowa . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kofi 05.10.2006 07:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2006 Obawiam się, że nie Mam taką koleżankę, okropnie zawistną, która myśli w kategoriach: Ma dom, to ma forsę. I kiedyś jej wprost taki posiadacz domu powiedział, że jak ma dom, to znaczy, że już nie ma forsy. (Mój też chodzi do prywatnego przedszkola, tylko dlatego, że w prywatnym gotują mu bez mięsa (bo my nie jemy), a w państwowych nie chcieli o tym słyszeć). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MateuszCCS 05.10.2006 07:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2006 Pokutuje taki przesąd, że domy są tylko dla bogatych (był taki wątek o bogactwie, bardzoż piękny), i to nie dla zwykłych śmiertelników. A ja do znudzenia powtarzam - cała polska wieś mieszka w domach. Czy dlatego, zeby przyszpanowsc przed "miastowymi" ? Czy moze dlatego, ze nie stach ich na kawalerke "we Warszawie" ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 05.10.2006 07:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2006 Obawiam się, że nie Mam taką koleżankę, okropnie zawistną, która myśli w kategoriach: Ma dom, to ma forsę. I kiedyś jej wprost taki posiadacz domu powiedział, że jak ma dom, to znaczy, że już nie ma forsy. (Mój też chodzi do prywatnego przedszkola, tylko dlatego, że w prywatnym gotują mu bez mięsa (bo my nie jemy), a w państwowych nie chcieli o tym słyszeć). A moj poszedl do prywatnego dlatego ze w publicznym nie przyjmowali 2,5 latków. A tam byla nawet grupa 2 latkow. A ja mialam dwa wyjscia - albo zatrudnic opiekunke za 800zl albo przedszkole prywatne za 550 ( jeszcze wtedy). I dlatego poszedl do prywatnego, nic nie mialo to wspolnego z tym ze mialam za duzo kasy, z ktora nie wiem co robic - jak to sie zdaje pani psycholog. Własnie to co napisał Mateusz jest dobre. Ale niestety duzo ludzi ma takie pojecie ze skoro budujesz dom to jestes obrzydliwie bogaty. Kofi takich ludzi jak Twoja kolezanka jest pelno. Taki przykład: prawda taka ze np. my wybudowalismy dom w srednim standardzie za kase ze sprzedazy mieszkania + podparcie nieco kredytem, samochod mamy 13-sto letni, trawy nie to ze sztucznej nie mam, zwyklej nie mam bo narazie kasy braklo, nie mam chodnikow , ogrodzenie zwykle z siatki bo najtansze i takie tam. Ledwo co wyskrobalam dla syna na basen raz w tygodniu ( musi chodzic a nie ze mi sie chce, musi cwiczyc miesnie). Nie bede mowic ze jestem biedna ale bogata to ja tez nie jestem. A w mojej pracy przy rozmowie o komorkach - jak powiedzialam ze komorka mi padla i musialabym kupic nowa, to co uslyszalam? na biednego nie trafilo A przepraszam na kogo? na kogos kto sra ( za przeproszeniem) kasą? Nie wiem skad takie pojecie u ludzi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
gaga2 05.10.2006 07:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2006 jak ma dom, to znaczy, że już nie ma forsy. nas tak podsumował jeden z robotników na budowie jak rozmawialiśmy o alarmie. W pewnym moencie gość powiedział tak: Panie,. ale przecież złodzieje będa Pana omijać dużym łukiem, bo przecież jak Pan wybudował taki dom to oczywiste że teraz nie ma Pan żadnej kasy.... i jakie to by ło prawdziwe.... Pozdrawiam, gaga2 PS. Bratki - chyba jednak "home".... a może i po głębszym zastanowieniu - też i "house"... chociaź staram się nie przywiązywać do rzeczy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 05.10.2006 08:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2006 ..............I też się udało, tylko że często słyszę dość złośliwe komentarze (osób które nie potrafią zrezygnować z tych paru rzeczy, z których my zrezygnowaliśmy), typu: "Nooo, jak chcesz mieszkać w pałacu...." "Dla mnie to coś tam (jedzenie, wakacje, kosmetyczka) było zawsze na 1 miejscu, a ty wolisz kupić jakiś kafelek za tyle..." A ja wcale nie mieszkam w pałacu, chcę tylko (tak jak JoShi) mieszkać w wymarzonym domu, wykończonym porządnymi materiałami. A wakacje mam u siebie....................... Zazdrość - straszna rzecz :) A nawet jeśli mieszkasz w pałacu to Twoja prywatna sprawa :) I nic nikomu do tego , bo się nie dokłada, więc pyszczek na kłódkę ... Każdy sobie układa swoje życie ( w tym wydatki) jak chce i jak mu wygodnie. Każdy ma inne priorytety. Dla jednych jego dom jest celem samym w sobie, inny nie ma po prostu wyjścia i musi ten dom zbudować (to ja ) inny robi z tego inwestycję, inny buduje dom dla dzieci, a jeszcze inny traktuje sprawę budowy w kategoriach ambicjonalnych i chce po prostu udowodnić sam sobie,że potrafi to zrobić - i mieć frajdę. I każdy ponosi konsekwencje swojej decyzji ( a właściwie setek swoich decyzji ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 05.10.2006 09:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2006 Gdyby ludzie nie porywali się na rzeczy (pozornie) ponad ich siły, do tej pory siedzielibyśmy w jaskiniach i nie byłoby takich dylematów. Dla mnie dom zdecydowanie nie jest najtrudniejszą i najbardziej ambitną rzeczą, jaką w życiu zrobiłam. I nie był jakimś celem samym w sobie - fajna przygoda, ciekawy projekt i bardzo fajne miejsce do życia. Lubię go. Budowałam ze względów praktycznych i dla przyjemności I jak w przypadku każdej większej rzeczy z czegoś trzeba zrezygnować, żeby miec coś, ale dla mnie to normalne i przewidywalne. Nie uważam, że coś sobie wyprułam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agnieszka1 05.10.2006 09:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2006 . Nie uważam, że coś sobie wyprułam przepraszam Cie baba ale rozsmieszylo mnie to - ale tak pozytywnie Ja sobie kiedys wyprulam metkę z bluzki, bo mnie gryzła. Tak sobie wyprułam, ze sprulo mi sie pol dekoldu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.