Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

WYPRUWANIE SOBIE ŻYŁ...........


Paty

Recommended Posts

Ja po prostu spełniam swoje marzenie.

A może w tym leży problem ze zrozumieniem się nawzajem?

Nie każdy traktuje budowę domu jako realizację marzeń, różne są przecież motywacje. Ten kto realizuje marzenia, wie czego chce i akceptuje koszty z tym związane.... ten kto nie ma tak głębokiego przekonania, nie ma też silnej motywacji do znoszenia przeciwności.

Uufff....Przeczytałam post Paty, odebrałam go chyba tak jak autorka miała nadzieję, że zostanie odebrany - czyli czy jakieś tam wyrzeczenia i świadomość wieloletniego (aż wydawałoby się - wiecznego!) długu nie zakłóca nam przyjemności mieszkania we własnym domu - i miałam chęć odpisać od razu, ale że mam zwyczaj (niestety nie wszyscy go mają na forach wszelakich) czytania całego wątku co by się nie powtórzyć z kimś, to po jakimś czasie mi się odechciało pisać, aż nie dotarłam do tych słów Gagi i mnie olśniło jakie to genialne! (ale dłuuuugie zdanie stworzyłam :o ).

A chciałam napisać o tym jak mnie moja przyjaciółka, która właśnie czeka na kredyt i chce wybudować niewielki dom spytała dokładnie o to samo o co spytała Paty: czy wiedząc, że mam taki ogromny dług w banku cieszę się w pełni moim domem, czy nie spędza mi to snu z powiek i czy kawa na tarasie nie odbija mi się kolejną ratą do spłacenia. Odpowiedziałam jej bez namysłu, że nie żałuję ani jednej sekundy odkąd tu mieszkam i drugi raz na pewno zrobilibyśmy to samo. I to mi się wydawało jedyną słuszną odpowiedzią na ten temat.

Ale Gaga ma rację. Ci co spełniają marzenie będą patrzeć na to zupełnie inaczej niż ci, którzy budują bez tego uczucia, że w gardle dławi jak ściany rosną a oczy dziwnie się pocą, kiedy wzejdzie pierwszy zasiany przez nas kwiatek... i to rzeczywiście chyba jest odpowiedź na Twoje pytanie Paty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 175
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ja po prostu spełniam swoje marzenie.

A może w tym leży problem ze zrozumieniem się nawzajem?

Nie każdy traktuje budowę domu jako realizację marzeń, różne są przecież motywacje. Ten kto realizuje marzenia, wie czego chce i akceptuje koszty z tym związane.... ten kto nie ma tak głębokiego przekonania, nie ma też silnej motywacji do znoszenia przeciwności.

Uufff....Przeczytałam post Paty, odebrałam go chyba tak jak autorka miała nadzieję, że zostanie odebrany - czyli czy jakieś tam wyrzeczenia i świadomość wieloletniego (aż wydawałoby się - wiecznego!) długu nie zakłóca nam przyjemności mieszkania we własnym domu - i miałam chęć odpisać od razu, ale że mam zwyczaj (niestety nie wszyscy go mają na forach wszelakich) czytania całego wątku co by się nie powtórzyć z kimś, to po jakimś czasie mi się odechciało pisać, aż nie dotarłam do tych słów Gagi i mnie olśniło jakie to genialne! (ale dłuuuugie zdanie stworzyłam :o ).

A chciałam napisać o tym jak mnie moja przyjaciółka, która właśnie czeka na kredyt i chce wybudować niewielki dom spytała dokładnie o to samo o co spytała Paty: czy wiedząc, że mam taki ogromny dług w banku cieszę się w pełni moim domem, czy nie spędza mi to snu z powiek i czy kawa na tarasie nie odbija mi się kolejną ratą do spłacenia. Odpowiedziałam jej bez namysłu, że nie żałuję ani jednej sekundy odkąd tu mieszkam i drugi raz na pewno zrobilibyśmy to samo. I to mi się wydawało jedyną słuszną odpowiedzią na ten temat.

Ale Gaga ma rację. Ci co spełniają marzenie będą patrzeć na to zupełnie inaczej niż ci, którzy budują bez tego uczucia, że w gardle dławi jak ściany rosną a oczy dziwnie się pocą, kiedy wzejdzie pierwszy zasiany przez nas kwiatek... i to rzeczywiście chyba jest odpowiedź na Twoje pytanie Paty.

 

 

i ja własnie tak mam brak tego - uczucia

 

uświadomiłam sobie to dopiero po przeczytaniu wszystkich postów a słowa gagi sa jak najbardziej odpowiadające moim odczuciom

 

dom to nie mojenajwiększe marzenie, to nie wysnione miejsce na ziemi , to poprostu cztery sciany w których mieszkam , ja mam marzenia związane ze swoja pracą ,jestem gotowa w jednej chwili sprzedać dom i je zrealizować ( własnie niedawno taki plan sie zrodził)i jeżeli nadarzy sie okazja zrobie to bez wahania , wybuduję nastepny ale również bez emocji , po to żeby mieć swój kąt

 

ja juz kiedys w jakimś temacie pisałam że podziwiami nawet trochę zazdroszcze tym co serce rośnie na widok własnego domu, jak sie fascynują każda postawiona cegłą, jak mażą o kawie na tarasie - mnie jakos to nie "bierze" - jakaś dziwna jestem czy co :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[ mnie jakos to nie "bierze" - jakaś dziwna jestem czy co :o

Paty, uważam że jesteś jak najbardziej normalna...

to raczej my - tak emocjonalnie angażując się w budowę domu - jacyś tacy dziwni jesteśmy :roll:

A jak już zrealizujemy to nasze cud-marzenie - dom, to co nam pozostanie, jaki cel w zyciu, jakie marzenie?

 

Dla mnie własny dom był marzeniem, ale dom rozumiany jako własne miejce na ziemi i ośrodek integracji rodziny, to miejsce, do którego sie zawsze wraca... taki ciepły, przytulny, dom rodzinny. Dom bez rodziny będzie dla mnie zawsze pusty i smutny, taki "nie mój". Ale to tylko mój punkt widzenia.

Pozdrawiam,

gaga2

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i ja własnie tak mam brak tego - uczucia

 

uświadomiłam sobie to dopiero po przeczytaniu wszystkich postów a słowa gagi sa jak najbardziej odpowiadające moim odczuciom

 

dom to nie mojenajwiększe marzenie, to nie wysnione miejsce na ziemi , to poprostu cztery sciany w których mieszkam , ja mam marzenia związane ze swoja pracą ,jestem gotowa w jednej chwili sprzedać dom i je zrealizować ( własnie niedawno taki plan sie zrodził)i jeżeli nadarzy sie okazja zrobie to bez wahania , wybuduję nastepny ale również bez emocji , po to żeby mieć swój kąt

 

ja juz kiedys w jakimś temacie pisałam że podziwiami nawet trochę zazdroszcze tym co serce rośnie na widok własnego domu, jak sie fascynują każda postawiona cegłą, jak mażą o kawie na tarasie - mnie jakos to nie "bierze" - jakaś dziwna jestem czy co

 

Paty, budowa domu, swojego domu budzi w prawie kazdym emocje. Ale nie martw sie i nie wyzywaj sie od dziwakow hihi bo jest tez partu takich podobnych chodzacych po tym swiecie :wink: naprzyklad ja :lol: I ja w przeciwnienstwie do Ciebie wiem to od zawsze 8) Oczywiscie lubie wygodnie mieszkac, ale bardziej lubie inne rzeczy... jak calkowite na ile to mozliwe bezpieczenstwo finansowe. Dlatego tez nie buduje domu, tylko remontuje... za te pieniadze nie wybudowala bym sie w miejscu w ktorym kupilam dom, a dalsza okolica odpadala wlasnie ze wzgledu na wygode.

Chociaz prawda jest ze mozna bylo wziasc maly kredyt, zrezygnowac z drugiego auta i przez pare lat z wojazy urlopowych i postawic w tej okolicy nowy....... ale ja tego nie chce, nie chce kredytu, nie chce rezygnacji z czego kolwiek na rzecz moich czterech scian, bo tylko tak odbieram miejsce w ktorym mieszkam.

I jezeli stwierdze ze albo za duzo mnie to kosztuje tz utrzymanie, albo cos sie zdarzy ze moje zainteresowania pchnal mnie w inne miejsce na ziemi, albo prozaicznie bede miala sasiedow do duszy... to sprzedam chalupe i bedzie tez ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mohag!!!!!!!!!!!!!!!!

 

 

Przywrócilaś mi wiare w to ze nie jest ze mną tak źle, że są inni ,którzy w ten sam sposób myślą..........uff co za ulga................

 

Ty chociaz nie zaplatałaś się w zobowiazania kredytowe ja popełniłam ten błąd i z dzisiejszej perspektywy żałuję że podjęłam te decyzję, ze muszę zrezygnowac ze swoich wcześniejszych przezwyczajeń, że w pewien sposób muszę się ograniczać finanswo, ze to zobowiązanie co miesiąc odbija mi się czkawką , a kawy na tarasie i tak nie mama czasu pić.........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie robie tego "bledu", bo dla mnie wazniejsze niz "chec posiadania" jest moje poczucie wygody i spokoju, poprostu wole nie miec, co mi wogole nie przeszkadza... niz podwyzszac sobie poprzeczke przez ktora musze przeskoczyc.

 

A wszystkie dyskusje zawsze sprowadzaja sie do tego "jak kto siedzi" :wink: przyklad: Ktos moze wolec duzy dom na wsi przy lesie i nie przeszkadza mu brak mediow, bloto, dojazdy do pracy i po bulki.. a drugi woli mieszkanie w miescie ze sklepem pod nosem, miejska komunikacja i jest super. Tylko nikt nie moze udowadniac ze ten drugi jest gloopkiem bo nie zrobil tak jak on..... dyskusje sa dobre na wymiane doswiadczen ale nie na ocenianie ze jedno jest dobre a drugie jest zle, bo kazdy ma swoje odczucia i swoj rozum....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie robie tego "bledu", bo dla mnie wazniejsze niz "chec posiadania" jest moje poczucie wygody i spokoju, poprostu wole nie miec, co mi wogole nie przeszkadza... niz podwyzszac sobie poprzeczke przez ktora musze przeskoczyc.

 

Właśnie ja tak mam, a moja żona inaczej. Innymi słowy dom jest dla mnie marzeniem w tym sensie że mam dach nad głową na swoim kawałku ziemi, zawsze miejsce na zaparkowanie auta(to moja fobia-wkurza mnie to pod blokiem że jeżdżę i szukam), garaż w którym mogę sobie poszaleć narzędziami i przekraczając linię ogrodzenia jestem u siebie a nie na wspólnym. Chce mieć blisko sklep(najlepiej jakiś market), lekarza(na wszelki wypadek na starość), autobus, sąsiadów którzy zerkną na moje włości (lub na złodzieja czasem wystarczy sama ich obecność) itp. wygody

Żona natomiast chciałaby mieć pałacyk pod lasem i nie mają dla niej znaczenia kłopoty z wydostaniem się z tej złotej klatki i inne niedogodności. Ma być ładnie żeby stać i podziwiać. Na prześlicznych meblach które będzie chciała kupić nie będzie można postawić przysłowiowego kubka z herbatą bo się zniszczą nie daj boże, a na rozłożone przed kominkiem futrzysko nie wolno nadepnąć bo się pobrudzi.

Jak skończyłem kłaść dachówkę powiedziałem że już są ptasie kupy to padł pomysł że będziemy kilka razy w roku wynajmować firmę do czyszczenia dachu :lol:.

Nie chcę być niewolnikiem przedmiotów tym bardziej gdy muszę się na to ponad miarę zadłużać. Uważam że przedmioty są dla mnie a nie odwrotnie ale zawszę słyszę że nie nic szanuję. Też chciałbym żeby wszystko dookoła było perfekcyjnie piękne ale nie kosztem swobody życia.

Nie umiem tego zmienic i nie za bardzo chcę

A propos piękna: sąsiad postawił 6 metrowego blaszaka bokiem do wjazdu, domu i wszystkiego co na tej uliczce już stoi. Nie da się na to patrzeć a i wjechać tam autem chyba nie jest łatwo. Chciałbym wiedziec co nim kierowało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...
Paty, bardzo doceniam Twój dystans i szczerośc. Jak dla mnie wcale nie jesteś "jakaś dziwna" - wręcz przeciwnie. Ludzie mają różne priorytety a Twoje jak najbardziej zasługują na szacunek. Jest wiele osób, które wolą podróże, znaczki, sprzęt elektroniczny, ciułanie na kontach...i co tam jeszcze niż budowanie domu. Trzeba tylko znaleźc odpowiednie forum :D ,
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A moge zapyac, Paty, czy zmieniło sie twoje nastawienie do domu?

Czy wciąż myślisz tak samo?

 

...tak z czystej ciekawości :wink:

 

 

 

 

wiesz co Paulko , raczej nie , zresztą wyraziłam je chyba w Twoim wątku..........

 

lubię go ale bez zbytnich emocji , ale jak by sie znalazł kupiec ot tak z"z drogi" to bym sprzedała go bez wahania, jest to dla mnie nadal miejsce do mieszkania, traktowane raczej jako mury dające mi schronienie i pewien komfort metrażowy, jeżeli nadąży sie okazja to chętnie zamienię go na dom, ale w mieście a może i fajne mieszkanko w apartamentowcu jeżeli takowy powstanie u mnie w mieście

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tak Paty ty napewno wiedziałaś że zawitam do tego wątku :wink:

siedze już dość długo na forum dużo czytam a ze moim zamiarem nie jest nabijanie sobie postów więc skrobnę coś tam czasem jak kogoś polubie :D

...często zadaję sobie pytanie,,czym jest dom,,jaki ma być ten dom,,

a przecież dom to my...rodzina mąz dzieci...przecież to wszystko dla nas...po to aby było gdzie mieszkać aby być razem....

ja jako dziecko nigdy domu nie miałam...w różnym sensie...

potem zawsze gdzieś wynajęte mieszkanie..czyli nic...nikt...bezdomna...

gorsza....

pytanie,,gdzie mieszkacie,,....ironiczny uśmiech...moj wstyd

zaczynaliśmy z mężem od zera..jedliśmy na kolanie bo nie mieliśmy stołu (potem pożyczyła ciocia nam na 3miesiące)

wprawdzie na kredyt ale teraz mamy wszystko co potrzeba :D

dom buduję dla dzieci...aby nie musiały się wstydzić....aby zawsze miały gdzie wrocić...

żeby miały po mnie co sprzedać :wink:

tak to jest że często dla dzieci spełniamy swoje dziecięce marzenia :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Agabo BIK a czy dzieci tego potrzebują?

Nie gniewaj się o to pytanie.

To My Rodzice tak chyba myslimy.

Mam mieszkanie, jeszcze i mam "komturię" do której mam nadzieje na stare lata, czyli jeszcze w tym roku się przeprowadzimy. A dzieci? Mają swoje życie, swoje problemy, swoje plany na przyszłość. Oczywiscie staramy się im pomagać, ale nie możemy wymagać by przyjęły nasz punkt widzenia. I słusznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

narazie to są tylko jeszcze dzieci więc jeszcze potrzebują.....ciesza się ..są małe....no pwiedzmy mała młodzież :wink: koledzy ..koleżanki..teraz liczy się mieć..chociaż ja ich tego nie uczę (mam duży dystans do życia)

spodziewam się że przyjdzie czas kiedy odlecą z gniazdka rodzinnego i wtedy...daj Boze będziemy czekac na nich z mężem w każdą niedziele ..będziemy tęsknić..a oni do domu przywiozą nam nasze wnuki...

chyba że ...my będziemy potrzebni im..np jako nianki do wnukow ..wtedy sprzedamy dom i pojdziemy gdzie dzieci rozkażą..bawić następne pokolenia

naszej rodzinki

chyba ze ...w nowym domku będzie nam żle ...sprzedamy go i kupimy jakieś fajniejsze miejsce....

ale mam plany :D taka już jestem sentymentalna marzycielka :D pomyśli kto jeszcze że płaczka jakaś :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

narazie to są tylko jeszcze dzieci więc jeszcze potrzebują.....ciesza się ..są małe....no pwiedzmy mała młodzież :wink: koledzy ..koleżanki..teraz liczy się mieć..chociaż ja ich tego nie uczę (mam duży dystans do życia)

spodziewam się że przyjdzie czas kiedy odlecą z gniazdka rodzinnego i wtedy...daj Boze będziemy czekac na nich z mężem w każdą niedziele ..będziemy tęsknić..a oni do domu przywiozą nam nasze wnuki...

chyba że ...my będziemy potrzebni im..np jako nianki do wnukow ..wtedy sprzedamy dom i pojdziemy gdzie dzieci rozkażą..bawić następne pokolenia

naszej rodzinki

chyba ze ...w nowym domku będzie nam żle ...sprzedamy go i kupimy jakieś fajniejsze miejsce....

ale mam plany :D taka już jestem sentymentalna marzycielka :D pomyśli kto jeszcze że płaczka jakaś :wink:

Mam juz fajne wnuki. :D 4 chłopaków. I trzej najstarsi byli juz w "komturii" na wakacjach. Z ich relacji mozna wnioskować, że byli bardzo zadowoleni. Nie liczę na wiecej, no może jak zdrowie dopisze, to wizyta pra-wnuków. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i to jest chyba najcenniejsze ..na co warto w życiu czekać..

..wiem że rodzine docenia się często wtedy kiedy jej się prawie nie miało..

wigilia wspolne spotkania humor...dla tych dni warto stawiać te nasze domy remontować ,,komturie,, ...po to warto wyprować sobie żyły...reszta jest nic nie warta.

..rzekłam to ja :D obserwatorka tego świata :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i to jest chyba najcenniejsze ..na co warto w życiu czekać..

..wiem że rodzine docenia się często wtedy kiedy jej się prawie nie miało..

wigilia wspolne spotkania humor...dla tych dni warto stawiać te nasze domy remontować ,,komturie,, ...po to warto wyprować sobie żyły...reszta jest nic nie warta.

..rzekłam to ja :D obserwatorka tego świata :D

 

 

Masz dużo racji w tym co napisałaś... pytanie tylko dlaczego.

Zajrzyj na priwa coś Ci podeślę.

Pozdrawiam

Tomek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...
Gość M@riusz_Radom

Nieeee, chcąk kupić mieszkanie ok 100m2 w Radomiu musiałbym dysponować kwotą około 350 - 400 000 PLN,miałem działkę, miałem przyłącza, żal by mi było nie budować. Może nawet nie żal, ale głupota bo dom wybuduje i urządzę za znacznie mniejsze pieniądze ;)

 

A co do prucia żył - zasadniczo żadna różnica czy prujesz żyły na kredyt za dom czy za mieszkanie, ale mimo wszystko mniej boli jak płacisz za domek z kawałkiem ogrodu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...