Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak długo można mieszkać w nie wykończonym domu?


inż. Mamoń

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 292
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

NIe ma:

kuchni,

pralni

PIECA!!!!!!!! :evil:

schodów na piętro

piętra (ale na piętrze jest internet :lol: )

listew przypodłogowych

kafli w wiatrołapie (czekają na montaż - jak wiele innych materiałów)

obudowy kominka,

trawnika

polbruku (marzy nam się granit, ale Hanka za mała i już mieliśmy wizję wywrotek na rowerku i pozdzieranej od granitu buzi) :-?

napędu do bramy ogrodz.

dzwonka do drzwi - domofonu?

mebli

i pewnie jeszcze coś by sie znalazło

 

 

Ps. Mamoniu kochany - zdjęc nie będzie

dom z zewnatrz tak ładnie wygląda - nie inni dalej myślą, ze wewnątrz jest tak samo :wink:

Ale się uśmiałam

oczywiście lista w większości nieaktualna

pięc lat minęło, to jeszcze wiele by się znalazło, a dom już się nadaje do drobnego remontu.

 

W ogóle nie żałuję.

 

U mnie bardziej "być" niż "mieć", ale po cichutku troszkę zazdroszczę tym co w pełnej determinacji mogli odczekać do domu zrobionego na tip-top.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My też już chyba 3 lata "pilnujemy budowy" ;)

 

Wprowadziliśmy się jak tylko zamontowali okna :) Było lato.

Przyjechaliśmy na weekend, rozstawiliśmy w małej sypialni namiot iglo i już nie chcieliśmy wracać do bloku. Jeździliśmy do mieszkania kąpać się :) (mamy blisko)

W SSZ kazaliśmy zainstalować internet, instalacja el była dopiero w trakcie robienia, jechaliśmy więc na prądzie od sąsiada.

Obiadki na butli gazowej, potem kupiliśmy taki wynalazek "camping shower", wodę zbieraliśmy z deszczówki a pitną przywoziliśmy z mieszkania...

Fajnie wtedy było :)

Tynkarze dziwnie na nas patrzyli, ale przyzwyczaili się :) Kładli ręcznie tynki CW chyba z miesiąc - Olimpiada letnia wtedy była :) Po tynkach instalacja wodna i CO.

"Woda ze ściany" to był wieki przełom :)

W takich warunkach zrobiliśmy Sylwestra :)

Drzwi do prowizorycznego kibelka były z prześcieradła, sypialnie wyłożyliśmy styropianem na elewacje, gdzie kto padł tam spał :) Kanapy w salonie były z całych paczek styro :)

Ponieważ nie mieliśmy własnego prądu nie działało CO to grzaliśmy kominkiem... Ehhh to były czasy ;)

 

Rok mieszkaliśmy bez mebli kuchennych - mieliśmy cale AGD ale mebli nie :) Najfajniej wyglądała zmywarka i lodówka do zabudowy :)

2 lata bez drzwi wewnętrznych - nic nam się nie podobało, a co się już podobało kosztowało majątek... Wreszcie na drugim końcu Polski znaleźliśmy super drzwi prosto od stolarza. Zrobiliśmy więc sobie wycieczkę 450km w jedną stronę :)

Drzwi musiały dojrzeć :) jakieś pół roku stały i czekały aż się zlitujemy :)

 

Na chwilę obecną:

Nie mamy w ogóle parapetów ani wewn a ni zewn... Te drugie zmówiliśmy w październiku 2010 ale jeszcze się nie zrobiły...

Mała łazienka bez lustra i kilku kafelków, duża w ogóle nie tknięta pełni rolę graciarni...

Jeden pokój urządzony w pełni, drugi dopiero 2 tyg temu został wyposażony w garderobę, ale jeszcze bez drzwi...

Salon bez listew, oprócz kanap - bez mebli, lampy z Ikea po 19zł - nie ma fajnych lamp ani listew do podłogi...

Całkowity brak firan itp.

W salonie za duża witryna - nie da się rolety rzymskiej zrobić :)

W przedpokoju tylko wieszaki na kurtki, szafki na buty nie ma...

Jak pisałam drzwi mamy ale bez klamek - nie ma ładnych, jedne znalazłam, niestety nikt w Polsce nie chce mi ich sprzedać :)

Podbitkę zrobiliśmy w zeszłym roku.

Nie ma elewacji, tarasu, opaski w okół domu, końcowego wykończenia ścieżki i podjazdu, wiaty na auta, wiaty na drzewo, kojca dla psów i wielu wielu innych rzeczy.

 

Jest jednak coś czego w bloku nie było - cisza, prywatność, przestrzeń :)

 

Ps mi się nie śpieszy - to na czym mi zależało mam :) Jakoś tak nie mam ciśnienia i zauważyłam że im więcej mam zrobione tym nudniej się robi :)

 

Pozdrawiam

Marta

 

Mortedela,

z zazdrością przeczytałem i "mię" sie na sentymenty zebrało.

Dawno, daaaawno temu tez tak miałem , z ta różnicą , że fusy

od herbaty można było wywalić obok siebie na podłogę , bo ...

jej nie było - goły piach :D . Rewelacyjne wspomnienia.

 

Teraz wprowadziłem się do domu , gdzie w zasadzie jedna goła

żarówka wisi a poza tym wszystko porobione. Zero emocji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elewacja zrobiona, w środku bez zmian - na dole gresy, na górze beton, mebli brak, pralki brak :( zmywarki nigdy nie miałam... za to piękna pogoda pozwala siedzieć w ogrodzie pod parasolem, kawka, lody, obiady książki i rozkoszowanie się ciszą i śpiewem ptaków i rekotaniem żab :yes:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hahahaha, dobry temat :D Chociaż ja bym zapytała 'jak długo można mieszkać w niewykończonym dom w zdrowiu psychicznym?' :) To ja się mogę wypowiadać :) Można długo, ale wykończeniówka im bardziej rozciągnięta w czasie tym bardziej wykańcza. Uwaga, hardcore, więc co bardziej wrażliwych proszę o zaniechanie lektury.

 

Wprowadziłam się jesienią 2009 na dosłownie goły beton (na podłodze wylewka, na ścianach tynk bez gładzi gipsowej). Ech, to były czasy... :) :) Miałam jedno jedyne gniazdko, budowlane, przy drzwiach wejściowych i stamtąd ciągnęłam sobie na mega przedłużaczu żarówkę do 'sypialni' na górze - bo światła też jeszcze nigdzie nie było. Umywaleczka? Wiadro wody z kranu ogrodowego :) Kibelek na szczęście był :) Łóżko? Dmuchany materac położony na styropianie, żeby nie ciągnęło od betonu :) Tak - tak bardzo miałam już dość tułania się po wynajmowanych mieszkaniach i tak bardzo chciałam wziąć sprawy budowlane w swoje ręce. To był czas gdy paru fachowców kręciło się po budowie. Gdy zobaczyli, że zwariowałam i NAPRAWDĘ zamierzam tu mieszkać w ciągu kilku dni podłączyli mi wszystko w łazience i zrobili gładź w sypialni. A gdy miałam tam już nawet gniazdko (!!!) to po prostu lux: radyjko, czajnik elektryczny... :) Wkrótce kupiłam na całą górę wykładzinę, taką najtańszą, nawet nazywa się 'budowlana', i na tej wykładzie pojechałam aż do zimy 2010. Zero mebli, tylko łóżko, co przez pewien czas było wyciszające i inspirujące - niesamowite jak niewiele człowiek potrzebuje do szczęścia. To doświadczenie zresztą zaprocentowało tym, że teraz nie zagracam domu, kupuję tylko to co jest nam potrzebne, bez żalu i dyskomfortu czekam aż znajdę/zarobię na mebel czy rzecz, która naprawdę mi się podoba i cieszę się z KAŻDEJ nowej rzeczy w naszym domu jak dziecko :) Generalnie przez ten rok 2009-2010 totalna prowizorka. Jedynym w miarę wykończonym pomieszczeniem była łazienka. Jeśli chodzi o kuchnię to właśnie się skręca, a tymczasem do dziś gotujemy na płytce elektrycznej jednopalnikowej.

 

Długo mogłabym opowiadać, ale chyba i tak już się nieźle rozgadałam. Ogólnie rzecz biorąc nie bójcie się zamieszkać w niewykończonym domu. To jest przecież Wasz Dom. Siłą rzeczy wszelkie prace nabierają tempa, na bieżąco kontrolujecie fachowców, a ile możecie się nauczyć i zrobić sami! :D Mi już generalnie żadna robota nie straszna. Robiłam chyba z każdym fachowcem, który się przewinął przez chatę. Dziś już wszystko wykańcza się równomiernie i jest naprawdę po ludzku. Chociaż balustradę na schodach wewn. i drzwi wewn. na dole zostawiamy na sam koniec. Anteny telewizyjnej nie mamy i już chyba mieć nie będziemy, bo totalnie nie zauważamy braku telewizora. Garaż/wiata na samochód i samochód moooże kiedyś (tak na marginesie: można wykończyć dom nie posiadając samochodu! :) ) Najśmieszniejsze, że tą największą prowizorkę wspominam z sentymentem i uśmiechem. Męcząco zaczyna się robić gdy z różnych przyczyn wszystko stoi w miejscu, albo gdy robi się, robi i nie widać gołym okiem efektów, albo gdy po raz tysięczny odkurzasz, sprzątasz, przestawiasz rzeczy z miejsca na miejsce. Albo na finiszu, bo widzisz już linię mety i zasuwasz ile sił, żeby wreszcie przerwać wstęgę.... :) Pozdrawiam wszystkich hardkorowców :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech no wszystko ładnie pięknie ale nie zawsze to takie łatwe do wykonania....też bym poszła już na te swoje betony, mogłabym spac na materacu, mogłabym myć się w misce, gotować ma byle czym aby ciepłe ale co na to moje 3 letnie dziecko? :) Pewnie tak zadowolone jak ja by nie było.

Lecz nie ukrywam, szczerze zazdroszcze wszystkim tego hardkoru

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie, jak na moje 10 letnie dziecko kapała woda z folii na suficie, bo tynki schły, woda się skraplała ( a my mieszkaliśmy), to nawet mi było jej trochę żal. Ale krótko.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja się wprowadziłam do niewykończonego domu...

Najbardziej było dla mnie męczące mieszkanie przez rok w wynajętej trzypokojowej klitce, co miała jakieś 45m2 i była mniejsza od mojego salonu... To była trauma....

Wprowadziłam się rok temu po roku budowy....

Nie miałam mebli w kuchni, gotowanie na maszynce jedno płytkowej dla średnio 8 osób dziennie, mycie naczyń przed domem pod garażem w plumpce , garnki poustawiane na tymczasowej suszarce... Jak u cyganów, tak mnie wujek kiedyś podsumował...

Brak łóżka w sypialni... materac jeden przez kilka miesięcy...,

Brak garderoby, albo jakiejkolwiek szafki, wszystko w worach...

Jak brakło któremus z chłopaków skarpet to kupiłam nowe, bo nie wiedziałam gdzie pogrzebać..., jak nie mogłam młodemu znaleźć spodni to mu kupiłam w lumpeksie i po problemie...łazienka nie skończona, wiele razy przerabiana i kuta....salon miał zdejmowany strop, po to aby zyskac na przestrzeni... , nie było kafli w salonie, kominka itd..., w ogóle salon do zrobienia w całości, garaż kafelkował się..., kotłownia częściowo wykafelkowana tam gdzie trzeba było piec postawić, i tak stoi do dziś.

Sufit w garażu nie zrobiony i tak jest do dziś...

Ocieplenia nie było... zrobiliśmy go przed zimą....

Ocieplenia stropu nie było... zrobiliśmy je w zimie...

Brak listew przypodłogowych, co najbardziej rzuciło się w oczy koleżankom forumowym. Mnie wcale a wcale to nie przeszkadza...

Żarówka jedna w 50m salonie wisi na drucie.... nic mi się z żyrandoli nie podoba.. tak jest do dziś...

parapetówa przy jednej lampce i świecach była....

Dłuuugo nie miałam karniszy i zasłon... jak mi było dobrze... teraz mąż kwiczy o firanki... ja się pytam po co...

Chyba zacznie te szmatki prać i prasować... , to zmieni zdanie....

Szufelki i gniazdka do centralnego odkurzacza nie zamontowane... są gdzieś, jak ich nie wywaliłam czasami przy porządkach. Dzięki temu mam dziury w ścianach... zastawiłam kawałkiem płytki, albo w salonie kawałkiem białego styropianu... Nie rzuca się w oczy ;)

Duża łazienka to pieśń przyszłości... dalekiej przyszłości..... nawet o tym nie myślę....

Brak tynku zewnętrznego, ale to się w najbliższym czasie ma zmienić.... czekam na fachowców...

Brak kostki na podjeździe, brak tarasu, za to mam drewniany z palet po budowie ;)

Brak listew przypodłogowych i opasek przy drzwiach...

i pewnie jeszcze długo by było wymieniać, ... ale jakoś tak bardzo braków nie zauważam...

Sporo zrobiliśmy... troszkę jeszcze zostało do zrobienia. Pomału się zrobi...

Dałam sobie czas dwa-trzy lata na wybudowanie i wykończenie domu.... Na razie od wbicia łopaty 15 czerwca 2009r minęło dwa lata... Jak bedę miała obsówy ro czyli jak skończę w cztery lata wszystko to będzie super. Na dodatek mam to co najbardziej sobie cenie... przestrzeń, prywatność i spokój..... I nie męczą nas żadne kredyty i banki... brrrrrr nie daj Boże.....

 

Jaki mamy cudny ten nasz kawałek ziemi i podłogi :) I jak mi jest dobrze :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla dzieciaków to przygoda :yes: wszystko zależy od organizacji i podejścia do tematu ;)

Nie będe się wykłÓcać, mogę tylko swoje dodać, ze dla 10-latka to może i przygoda, dla 3-latka już nie koniecznie.

Ja mogę na materacu spać, dziecku tego nie zafunduje.

Zresztą nie mam co na ten temat dyskutować, bo u mnie taka sytuacja jest całkowicie nierealna. Muszę mieć skończoną łazienkę i pokój dziecka - wtedy to inny temat do rozmowy na przeprowadzkę.

Co nie oznacza - jak już wcześniej napisałam - że zazdroszcze pozytywnie tym, którzy takie coś przeszli.

 

 

Na dodatek mam to co najbardziej sobie cenie... przestrzeń, prywatność i spokój..... I nie męczą nas żadne kredyty i banki... brrrrrr nie daj Boże.....

 

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
  • 2 months później...
Wprowadzenie się do niewykończonego mieszkania w stanie deweloperskim, nie jest najlepszym pomyslem, ale my tak wlaśnie zrobiliśmy. Na podlodze położyliśmy wykładziny, zamontowaliśmy wannę, umywalki i sanitariaty i oczywiście drzwi do toalety, ale do łazienki juz nie. W kuchni zamontowaliśmy szafki kuchenne z BRW - jedne z najtańszych i kupiliśmy kuchenkę elektryczna (2 palniki). Wytrzymać się dało, ale mieszkanie w takich warunkach na pewno nie sprzyjało relaksowi, dlatego często wyjeżdzaliśmy...teraz po urządzeniu mieszkania, już nie mamy ochoty tak często podróżować :-) oczywiście jest jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, ale większość prac jest już zakończona. Moim zdaniem im szybciej skończy się remont tym wyższy jest komfort życia. Pozdrawiam wszystkich mających jeszcze coś do zrobienia w swoich domkach i mieszkankach :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...