Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak długo można mieszkać w nie wykończonym domu?


inż. Mamoń

Recommended Posts

A u mnie w szczegółach było i jest tak:

 

Gdy się wprowadziliśmy rok temu:

- brak ocieplenia i elewacji

- kompletny brak łazienek (kafli i armatury)

- tylko 1 działające gniazdko elektryczne i żadnego światła sufitowego (nie było nawet żarówek na drutach)

- nie urządzona kuchnia i to bez zlewu do której wrzuciliśmy meble z mieszkania

- schody betonowe bez wykończenia

- beton na podłodze w salonie

- brak drzwi wewnętrznych

- wielki pobudowlany bajzel na całej działce

- brak pozbruków i tarasu

- balkon bez wykończenia

- brak podbitki dachu

- pomalowane mniej niż 50% wnętrza

- brak parapetów wewnętrznych

- brak kominka

- w garażu beton i składnica rupieci

 

Teraz jest tak:

- elewacja gotowa, ale brak tynku na cokole domu

- gotowa 1 łazienka (nie na 100%)

- gotowe i działa 80% instalacji elektrycznej

- kuchnia jako tako urządzona starymi meblami

- schody wykończone

- podłoga w salonie gotowa

- drzwi wewnętrzne są

- bajzel na działce sprzątnięty, ogród częściowo jest

- pozbruki i taras są

- na balkonie przybyła tylko papa i blacha, brak wylewki, kafli i balustrady

- podbitka dachu jest, ale daszek wejściowy bez podbitki

- do pomalowania pozostaje jakieś 20%

- jest kilka parapetów wewnętrznych

- kominka nadal nie ma, ale będzie wkrótce

- w garażu bez zmian

 

Jak dużo się zmieniło widzę dopiero teraz jak sobie to wypisałem, ale do zrobienia wciąż jeszcze mnóstwo rzeczy. A na tej liście są same grube rzeczy. Nie wymieniłem jeszcze dziesiątek drobiazgów, które robiłem przez ten rok. Każdy zajmował 1, 2 albo i 3 popołudnia. A ogród, który zakładałem własnymi rękami zajął całe tygodnie.

Dotarło do mnie, żę lato już było i się zmyło. Postanowiłem jeszcze łapać ostatnie okazje aby usiąść na tarasie z piwkiem i popatrzeć na trawkę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 292
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

nie moge , nie umiem i doprowadza mnie do stanu wscieklosci jak cos jest nieskonczone :-? :(

nie mialam takiej sytuacji ale sadze ze chyba poswiecilabym urlop ( i to nie jeden) itp. w zamian za mozliwosc skonczenia domu zeby wygladal "jako tako" :)

ps. calkiem serio zazdroszcze osoba ktore potrafia sie zrleaksowac na tarasie jak jest wokol "niepowykanczane"

mnie szlag jasny trafia i nie umiem :evil: :(

 

Mnie też to doprowadzało do szału. Przez ten rok przewinęło się trochę fachowców i wiele rzeczy zostało zrobionych. Mnóstwo zrobiłem sam swoimi rękami. Oczywiście nie pracowałem dzień w dzień po normalnej pracy bo tak się po prostu nie da, ale pracowałem tyle ile mogłem. Teraz mam już dosyć. I w ten sposób nauczyłem się relaksować, mimo że wokoło pełno roboty do zrobienia (jednak do tego relaksowania piwko jest potrzebne, bo na trzeźwo mi jeszcze nie wychodzi) :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojj ja mam tak samo, też mnie nosi, a raczej nosiło... Tyle, że mój małż osobisty i jego zwis mnie doprowadzają powoli do tego, że i ja kładę przysłowiową pałę :oops:.

Bo jak on wraca z pracy jest zmęczony i nic mu sie nie chce to dlaczego ja mam zap... chociaż pracuję po nocach (co prawda trzy nocki w tygodniu, ale nieraz wracam do domu koło 8,9). I ja musze odwalić wszystkie "babskie" rzeczy w domu i jeszcze np. za koszenie trawy się zabrać. W sezonie "koszącym" staram się kosić raz w tygodniu, żeby kosić bez kosza bo wtedy nie muszę zapitalać ponad 100m na drugi koniec działki, z tą skoszoną trawą do kompostownika. A jego jest trudno namówić, żeby wziął kosę i objechał trawkę wzdłuż ogrodzenia i brzeg za siatką (po nasz jest). Wrrrr.....

PS. Z tym poziomem alkoholu macie rację... po kilku drineczkach jakoś inaczej patrzę :D :p

 

Koszenie to lepiej jakby jednak małż wziął na siebie :roll: :roll:

Że nie chce Ci się zapitalać 100m ze skoszoną trawą nie dziwię się wcale. A z koszeniem to miałem lepiej bo trawkę bardzo późno wysiałem. Największą część trawnika (za domem) skosiłem dopiero 1 raz ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkamy równo rok. Na początku było strasznie. Mieszkaliśmy a ekipa jeszcze pracowała - malowali, kończyli panele.

W czasie tego roku szarpnęliśmy się na kolejne inwestycje które nas wykończyły finansowo - zrobienie jednej łazienki, otynkowanie domu, taras (45 m2), drewutnia (3 tysiące...) prowizoryczny podjazd, ogródek (parę tysięcy poszło a dalej nie jest to ogródek), ogrodzenie z trzech stron ...

Brak - mebli (nie mamy gdzie położyć książek, nie ma sypialni, nie ma szaf na ubrania ...) Nie ma obudowy kominka, nie ma półek w pomieszczeniu gospodarczym, nie ma ani jednej lampy w domu.

 

Zasłon i firan też nie ma.

A cały czas ładuje się kasę, jak w worek bez dna.

 

A mnie się marzy kupowanie obrazów w galeriach ...

 

Ale faktycznie - poziom stresu z tego powodu zależy od poziomu alkoholu we krwi (korelacja odwrotna)

 

Teraz żałuje się tych tysięcy wydanych bez sensu na etapie stanu surowego - wtedy dwa tysia w tę czy w drugą stronę nie stanowiły ...

 

BK - na początku było strasznie jak napisałaś, ale wiele udało się Wam zrobić; bądź dobrej myśli tzn. wierz w to, że to Wy wykończycie dom, a nie on Was :D :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie taka sytuacja nie miałaby szans .....małżonek mój zrobił wszystko ,abyśmy wprowadzili się do KOMPLETNIE wykończonego domu ......budowaliśmy i wykańczliśmy na tzw....powerze budowlanym ....Heńka roznosiła energia .....wszystko ,dosłownie wszystko było zrobione najdalej po miesiącu od wprowadzenia ....a teraz ? teraz to nawet mu się gwoździa nie chce przybić

:wink:

Tak jak Zielona .....nie potrafimy dobrze czuć sie w nieskończonych pomieszczeniach .....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wprowadze sie w maju

pewnie tez do niewykonczonego domu

wole to niż jezdzenie po 10-razy dookoła bloku, zeby auto zaparkować :lol:

 

Ja z kolei mam dosyc corocznych procesji Bozego Ciala pod oknami. I corocznego jarmarku z okazji dni miasta. I pijaczkow spiacych na lawkach na skwerku przez wiekszosc lata. Tez zamieszkam w niewykonczonym. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My w niewykończonym mieszkamy już rok. I faktycznie małż miał speeda do momentu zamieszkania/uroczystej wigilii na 20 osób a potem nic... Od stycznia mamy "wolne" przy budowie bo praca zawodowa jakoś się nawarstwiła, do tego ślubny miał wypadek i obecnie nie może robić wiele. Ogród zaczyna przypominać to co powinien ale jeszcze daleka droga. A w domu? Żarówki nadal na drutach, góra nie ruszona, meble otrzymane w spadku po znajomych, taras zarośnięty, balkon bez poręczy, rynien brak. Książki i szkła w kartonach, zaczynam dostawać nerwicy. Właśnie kończy mi się urlop i zrobiłam niewiele bo samo koszenie zabiera mi cały dzień nie mówiąc już o grabieniu tego (nie dorobiliśmy się jeszcze kosiarki z koszem więc zasówam wpierw z kosiarą potem z grabiami i taczką ). ale się ciesze, jestem na swoim, nikt mi nie marudzi. Sąsiedzi nie przychodzą z pretensjami. Do teściowej daleko.Wiecie jaki luz? a reszta - powoli będzie i reszta.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba większość z nas miała takie doświadczenia.

Wychodzisz z bloku/od rodzinki/ze starej rudery do nowego, swojego, najpiękniejszego i nie przeszkadza nikomu z Was, że kabelki wiszą, ściany dalej białe itp.

Sam miałem to samo - siadasz w fotelu i czujesz że napięcie zeszło - w końcu jesteś na swoim.

A potem nagle dostaje się kopa( u mnie po jakichś 3 latach) i walczysz dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...budowaliśmy i wykańczliśmy na tzw....powerze budowlanym ....Heńka roznosiła energia .....wszystko ,dosłownie wszystko było zrobione najdalej po miesiącu od wprowadzenia ....a teraz ? teraz to nawet mu się gwoździa nie chce przybić

:wink:

 

Wiem coś o tym powerze budowlanym. Też go mieliśmy. Trwał do momentu przeprowadzki, a później zaczął wygasać. Na powerze udawało się wszystko, kolejne ekipy robiły co trzeba, wchodziły następne, ja też zasuwałem ostro...

ale to minęło

 

Jak będzie tak jak pisze Mały że speed wróci za 3 lata to troszkę niewesoło jest :-? :-? :roll: :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My w niewykończonym mieszkamy już rok. I faktycznie małż miał speeda do momentu zamieszkania/uroczystej wigilii na 20 osób a potem nic... Od stycznia mamy "wolne" przy budowie bo praca zawodowa jakoś się nawarstwiła, do tego ślubny miał wypadek i obecnie nie może robić wiele. Ogród zaczyna przypominać to co powinien ale jeszcze daleka droga. A w domu? Żarówki nadal na drutach, góra nie ruszona, meble otrzymane w spadku po znajomych, taras zarośnięty, balkon bez poręczy, rynien brak. Książki i szkła w kartonach, zaczynam dostawać nerwicy. Właśnie kończy mi się urlop i zrobiłam niewiele bo samo koszenie zabiera mi cały dzień nie mówiąc już o grabieniu tego (nie dorobiliśmy się jeszcze kosiarki z koszem więc zasówam wpierw z kosiarą potem z grabiami i taczką ). ale się ciesze, jestem na swoim, nikt mi nie marudzi. Sąsiedzi nie przychodzą z pretensjami. Do teściowej daleko.Wiecie jaki luz? a reszta - powoli będzie i reszta.

 

Kiedyś wszystko będzie zrobione, a na razie tego luziku Ci życzę :D

 

nerwica won !!!

luzik rulez !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam od 1,5 msc.

Stan wprowadzenia:

-pobojowisko poszambowe w ogródku /a juz taka ładna trawka była :( /

-góra ziemi zakrywajaca nieomal jabłonkę /efekt ww/

-góra scinków styropianu /po ociepleniu, jako że ekipa właśnie kończyła/z z którymi nie wiadomo co robić :(

-brak ogrzewacza wody w kuchn, wiec brak wody w tejże,

- schody zabiegowe beton,

- brak gniazdek,

-3 gołe zarówki na drucikach

- brak tarasu przed domem i brak barierek nad garażem

- zamiast podjazdu kupa gruzu

-zamiast wejscia molo :) /z palet/

 

obecnie:

- kuchnia działa /meble z mieszkania na szczescie pasowały/

- podjazd podsypany tymze gruzem,

- styropianik w workach czeka nie wiadomo na co

- góra ziemi straszy nadal

- schody poczekaja na zwrot watu :)

- taras nad balkonem /czekamy na fachowca, któremu

coś wyskakuje

- gniazdka i zarówki prawie wszedzie, lampy gdzieniegdzie,

w 2 pomieszczeniacxh stosy pudeł :)

A kasa leci.

Chciałabym szybciej. Ale tak jakos ostatnio..... :-?

zwis, jednym słowem

 

ps. i dodam, że mnie szlag trafia jak widzę posesję sasiada, który mieszka od roku :( i porównam ze swoją :(

A tu zwis, a nawisów w portfelu brak :(

Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj dlugo mozna mieszkac tak :evil: :evil: :evil:

Po 8 miesiacach nie mam: listw przypodlogowych, pomalowanego jednego pokoju, pomalowanych drzwi wewnetrznych :oops:

Mialam poprostu za krotki urlop... Ile mozna tyrac eh, chcialabym olac niedokonczona robote ale mi dziala na nerwy brak listew :(

 

Byłbym zapomniał w tej mojej wyliczance. Większość listew wprawdzie mam, ale nie wszystkie :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zapomniałam o rupieciarni w garażu bez wylewki i tynków :(

Auto stoi na zewnatrz.

Listwy mam co prawda, drzwi wew. też ale za to bez klamek. :) Najgorsze jest to, że sie wszyscy do tego przyzwyczaili, i mamy w umówionym miejscu jedną dyzurna do otwierania, gdyby się któres zatrzasnęły :):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam od 3 miesięcy.

Faktycznie kop :D przez wykończeniówkę do przeprowadzki, pózniej uszło powietrze.

Dom przygotowany na tyle, żeby nadzór odebrał częsciowo :D w końcu i tak uzyskaliśmy odbiór całkowity.

Brakuje na zewnatrz;

-elewacji

-podbitki

-kostki

-ogrodzenia z siatki ale słupki pod docelowe już powstają

-na balkonach i tarasie posadzka bez kafli, ale barierki są :D :D

-ogród straszy(pokopałam ziemię i zaczynam sadzić)

wewnątrz brak:

-lamp, chyba te kabelki z zarówkami powiszą

-w dolnej łazience umywalki i kibelka :D :D :D ale coraz blizej do wenezji, juz mnie denerwuje bieganie z dołu na góre za potrzebą

-mebli w salonie

-zasłon

Po przeprowadzce nie miałam karniszy, to nawet stare firanki lezały w kartonach, na dół poszły rolety, góra była goła, po jakiś 6 tygodniach szlag mnie trafił ..zostały kupione karnisze i faranki :D kilka wieczorów przy maszynie i firaneczki cacy.zasłony tez musza doczekać się swojego :D .

W ferworze wykończeniówki... powstała u mnie niechęć do wszelkich sklepów szczególnie budowlanych. moze częsciowo to jest winne, jakoś mi cięzko wybrać się po drzwi wewnętrzne do piwnicy.

Schody z parteru do piwnicy jeszcze nie zaspoinowane , klnę jak zmywam, ale spoinka czeka nie wiadomo na kogo?

Z drugiej strony jak widzę w jakie warunki ludzie się wprowadzają to powinnam być zadowolona, ponieważ wszelkie prace brudne w domu miałam zrobione.

pozdrawiam :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...budowaliśmy i wykańczliśmy na tzw....powerze budowlanym ....Heńka roznosiła energia .....wszystko ,dosłownie wszystko było zrobione najdalej po miesiącu od wprowadzenia ....a teraz ? teraz to nawet mu się gwoździa nie chce przybić

:wink:

 

Wiem coś o tym powerze budowlanym. Też go mieliśmy. Trwał do momentu przeprowadzki, a później zaczął wygasać. Na powerze udawało się wszystko, kolejne ekipy robiły co trzeba, wchodziły następne, ja też zasuwałem ostro...

ale to minęło

 

Jak będzie tak jak pisze Mały że speed wróci za 3 lata to troszkę niewesoło jest :-? :-? :roll: :roll:

i aby zapobiec takiemu zastojowi poprzeprowadzkowemu zrobiliśmy wszystko od razu :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...