Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jak długo można mieszkać w nie wykończonym domu?


inż. Mamoń

Recommended Posts

Dziś na dole brakuje ciągle kuchni (jeszcze tydzień ino - uważam że jestem mistrzynią w czekaniu na kuchnię :lol: ) brak listew przypodłogowych a na górze drzwi wew., łazienki, listew i ... łóżka w naszej sypialni :lol: Ciągle śpimy na materacu :lol: Ale idzie ku lepszemu - na 10 rocznicę ślubu ma być łóżko (czyli jeszcze rok z kawałkiem ino :lol: ).A

 

No no! Jak teraz się ludziom spieszy do luksusów!

My kupiliśmy łóżko po 17-tu latach małżeństwa. Mieliśmy problem z wstawaniem z materaca :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 292
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Czytam i czytam i tak myślę: moja rodziana stwierziła, że jestem bardzo odważna w oczach jednych, a dla innych nienormalna bo postanowiłam jechać 2 tyś. km, w jedną stronę na poł. Francji z 3 dzieci w tym najmłodszy syn 4 miesiące i 10 dni samochodem i tam spać przez 3 tygodnie w namiotach Eurocampu. Ale to jest nic w porównaniu, do tego jak piszecie, że wy mieszkacie gdy nie macie barierek na schodach i balkonach i wprowadzacie się z dzieciakami, gdy Wam drzwi od wewnątrz zachodzą szronem. W pierwszym momencie myślę, że jesteście nienormalni, ale zachwilę porównuję to do wyjazdu, który był dla mnie, męża i synów nafajniejszy w życiu i mamy masę miłych wspomnień. Ale potem znowu przychodzi refleksja, że było fajnie bo nic złego się nie stało, nic z tych rzeczy których obawiała się rodzina, a gdyby było inaczej?

 

Jeszcze jedno, pamiętam, że jako nastolatce lepiej mi się mieszkało w małym mieszkaniu które było skończone, niż jak rodzice przeprowadzili się do dużego mieszkania, które "remontują" do dziś- ja już w tym czasie zdążyłam się wyprowadzić dwa razy i przymierzam się do budowy.

 

JA jestem narwana, ale obiecywałam sobie, że zanim nie będę mieć wykończonych podłóg i ścian i listw przypodłogowych jednej łazienki,kuchni i barierek na schodach i balkonach to się nie przeprowadzę. Mogę nie mieć mebli zasłonek i tym podobnych rzecczy. Nooo chyba, że nie będę za co miala za co spłacać kredytu i będę musiała wynająć swoje mieszkanie

 

:lol: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

JA jestem narwana, ale obiecywałam sobie, że zanim nie będę mieć wykończonych podłóg i ścian i listw przypodłogowych jednej łazienki,kuchni i barierek na schodach i balkonach to się nie przeprowadzę. Mogę nie mieć mebli zasłonek i tym podobnych rzecczy. Nooo chyba, że nie będę za co miala za co spłacać kredytu i będę musiała wynająć swoje mieszkanie

 

:lol: :wink:

 

Podłogi betonowe sa fajne :) Znalazłam w archiwum poniższe zdjęcie (wrzesień 2003). Mój mąż ma chwile nirwany po ułożeniu 30 m2 kafli. Zobacz jego oczy :) Przechyla własnie kieliszeczek jarzębiaczku :) Beton - 2 miesiące, jarzebiak - 30 zł. To wspomnienie - bezcenne :)

http://erb.pl/pic/zalun1.jpg

Można mieszkać na prowizorce ale krótko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, że ja już nawet nie mogę sobie dokładnie przypomnieć co było, a czego nie było na początku? Wprowadziliśmy się w długi weekend majowy 2005r. I chyba naprawdę mam małą przerwę w życiorysie, bo jakoś mi się zlewają pierwsze miesiące po przeprowadzce. Pamiętam, że mieliśmy "na stanie" trzech fachowców + majster czyli mój mąż. Wykończone na tip top garaż (to był priorytet :-? majstra), pomieszczenie gospodarcze, sypialnia z garderobą i jedna łazienka. Czyli dużo. Meble i sprzęty w kuchni były, brakowało tylko barku. W jadalni zamiast stołu stały ławy ogrodowe kupione przy okazji czegośtam. Najgorsze było to, że rano przed wyjściem do pracy już witałam fachowców, przychodziłam z pracy na dziki sajgon, wieczorem sprzątałam po fachowcach, na drugi i następny dzień to samo...a w międzyczasie jeździłam po meble, wybierałam lampy, kolorki, materiały itp. Moment w którym ostatni fachowiec opuścił nasz dom to było największe święto i od tego czasu dopiero zaczełam MIESZKAĆ i cieszyć się domem. Na wiosnę niestety fachowcy powrócili z tynkowaniem zew. i to już była prawdziwa masakra, bo przez kilka miesięcy przerwy zdążyliśmy odwyknąć.

W tej chwili mamy wszystko gotowe (kilka pierdółek zostało, ale to się już nie liczy) co zawdzięczam majstrowi - mężowi, który nie odpuścił dopóki nie skończył (taki charakterek, gdyby nie on mieszkałabym na prowizorce jakieś 15 lat pewnie :wink: ). I chociaż nie raz wściekałam się na niego, że po nocach, że drobizgami się zajmuje zamiast podgonić priorytety, bo przecież niektóre rzeczy można poźniej, jak będzie luźniej .....to teraz naprawdę doceniam. Szkoda tylko, że małż jak raz odpuścił wykończenówkę to nabrał majsterkowstrętu i głupiego obrazka nie może mi przywieśić od roku już chyba :evil: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda tylko, że małż jak raz odpuścił wykończenówkę to nabrał majsterkowstrętu i głupiego obrazka nie może mi przywieśić od roku już chyba :evil: .

 

I dlatego ja uparłam się, na beton komórkowy, co bym mogła sobie sama powiesić ten obrazek :wink:

 

eee... tam - ja poszłam krok dalej - uparłam się na silikaty i poprosiłam o nową wiertarkę :wink: 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ten wątek to miód na moje serce :p

 

Wprowadzamy się za tydzień, a ściany jeszcze mokre. :(

Już pogodziliśmy się z tym, że wprowadzimy się na gołe tynki. Co gorsza pękają ściany i codziennie nowa rysa wzbogaca nasze wnętrza, taki naturalny dekorator.

Mieszkanie sprzedaliśmy już w listopadzie, bo za coś trzeba było ciągnąć budowę.

Mamy podłogi na dole, zamówioną kuchnię, łazienka na dole się kończy, parapety będą na koniec lutego. Dziś przyszły kafelki do kuchni.

Niestety kominek jest do poprawy i parę kafli do skucia w salonie :cry:

Od tygodnia żyję w lekkiej depresji, w końcu odpowiadam za dwójkę dzieci, ale po lekturze tego wątku stwierdziłam, że damy radę. Inni wytrzymali, to i my sobie poradzimy. :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam siebie i wiem że nie mogłabym mieszkać spokojnie w niewykończonym domu.Już od początku budowy wiedząc że pieniądze nam sie nie rozmnożą, wręcz przeciwnie trzeba będzie spłacić kredyt, wybieraliśmy ładne ale tańsze. Czasami wariowaliśmy- antracytowa dachówka ceramiczna była piękna. Co tam, hulaj dusza piekła nie ma! Stan euforii trwał dzień, dwa, a potem myśl - i co z tego że dachówka będzie super jak będę miała niewykończona łazienkę?Albo nie starczy na meble do jadalni? I tak ze wszystkim. Jeszcze kilka rzeczy musimy zrobić ale na zewnątrz.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klamki są, a drzwi? :lol:

 

D`arek gratuluję.

U nas nie pieniądze stanowią problem, tylko czas.

Mieszkanie sprzedane z późnym terminem wyprowadzki-luty, niby 4 miesiące, ale jak się okazało jednak za mało. No i stąd te mokre ściany. My nie z Tych, którzy na początku mają pieniądze, więc je wydają. Cała budowa u nas na kredyt czyli z ołówkiem w ręku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...