Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dojazd z domu do pracy i szko?y - czy uci??liwy?


Recommended Posts

za weryfikcaję marzen dziękuję. Ja już mam etatowego weryfikatora marzeń-tescia.:wink:

Ja myśle,,ze kazda sytuacja jest inna. I przeciez zdajemy sobie sprawe z niedogodnosci.Ale plusy domu przewazaja. Nawet czytajac Muratora przestaje to byc tajemnica-co to znaczy wlasny dom. A historia KK moze byc ostrzezeniem przy zakupie dzialki. Bo chyba tu jest problem.Choc i z niego na pewno jest wyjscie.

wszelkikm weryfikacjom marzen mowię stanowcze NIE

 

:smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 124
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

KK, w jakim wieku masz potomstwo? Może trochę poczekaj, dzieci niedługo podrosną, zaczną sobie organizować jakieś życie pozaszkolne (języki, kółka zainteresowań i.t.p.) i tym samym i tak będziecie w tygodniu ściągać do domu późnym wieczorem (obserwuję to u koleżanek i szwagierki, którzy mają starsze dzieci niż moje). Chyba warto pocierpieć niewygody, a z czasem się może problem rozwiąże.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieci rozpoczynają naukę szkolną, później będzie szkoła średnia, więc problem wydaje się na lata. Tu chyba nie ma dobrych rozwiązań. Sprzedać czy nie - strata.

KK

P.S. Opal - czy możesz podać, w jakiej miejscowości macie działkę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 min do godziny w niesprzyjających warunkach pogodowych do pracy - jakieś 25 km.

Dom 15 km od granic Wrocławia - ten dystans pokonuje w 15 minut.

Nie jest to strasznie długo.

Jest tez PKS - 4,5 pln - jazda do city trwa ok 1 godziny.

Nie jest to problem - koledzy dojeżdżają z drugiego końca miasta do pracy dłyzej niż ja.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KK mozesz jeszcze ponegocjowac z zona na temat nauki jazdy. Przyznam sie szczerze ze zaraz po zrobieniu prawka mialam 10 lat przerwy w kierowaniu samochodu. Sytuacja podobna do Twojej zmusila mnie do przelamania histerycznego wrecz leku do zajecia miejsca kierowcy. I do tego ledwo zaczelam to stuknelam samochod na parkingu. Kilka jazd z instruktorem (ktory nie wrzeszczy i nie stresuje) dodaje pewnosci i wiary w siebie (do parkingow ciagle czuje respekt). Predzej czy pozniej i tak musi zaczac jezdzic. Co bedzie jak zachorujesz (odpukac ...)? Cala rodzina dostanie zwolnienie bo prywatna taksowka nie jezdzi?

Taka sytuacja wykancza tez psychicznie. Zycze powodzenia w negocjacjach. Szkoda przeciez tej pracy i serca ktore wlozyliscie w domu aby go teraz sprzedawac.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To Ty jestes kobietą?? o kurcze a ja myslałam o Tobie jak o mezczyźnie. O mnie tez tak mysla, bo mam chłopski nick. :wink:

Interesuje mnie jak długo trwało u Ciebie przełamywanie strachu? Ja mam to samo. Jezdze pare razy w tygodniu wieczorami znanymi trasami i jest coraz lepiej. Kazda taka jazda to kolejne, poważne doswiadczenie. Tez chce wziac jazdy doszkalajace. Myslisz,ze dam rade??Bardziej boje sie jesdzic jako pasazer, i na widok tirow prawie mdleje.Zastanawiam sie nawet, czy nie przywiazac sie gdzieś w ramach protestu przeciwko tirom.Nie wiem, co by na to tirowki powiedzialy,ale trudno. Nonszalancja tych potworow zniecheca mnie do jazdy.Choć będąc za kierownicą strach jest o wiele mniejszy.No i te autobusy....Ale czuję,ze jest lepiej....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opal, widzę,że wątek odbiegł już trochę od tematu, więc i ja się wypowiem. Jeździj jak najczęściej, na początek krótkie i proste trasy - żeby nabrać pewności. Jeśli nie masz nikogo, kto mógłby Ci towarzyszyć w tych wyprawach (musi być to osoba, która: nie histeryzuje, nie wrzeszczy tylko spokojnie na koniec powie co było dobrze, a co źle)to jeźdź sama. A co do tirów to każdy kierowca ich unika, ale trzeba zachować zimną krew, ty przecież masz bardziej zwrotny samochodzik i zawsze zdążysz umknąć.Powodzenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak tak jestem baba za kolkiem na ktora co bardziej niecierpliwi kierowcy trabia gdy czykam az bede miala wystarczajaco miejsca i czasu (wg mnie) aby wyjechac z podporzadkowanej drogi. I powiem szczerze ze mi to TERAZ (po 1.5 roku jazdy) kompletnie nie przeszkadza i ignoruje tego typu sygnaly. To ja mam sie czuc pewnie za kierownica a co za tym idzie jezdzic bezpiecznie. Chyba nie ma nic gorszego niz niepewny i niezdecydowany kierowca na drodze bo nie wiesz czego sie po nim spodziewac. A tak jak stoi i czeka to albo swiezy albo babcia. Ale poczatki byly straszne nie ukrywam. Skoro ja dalam rade to Ty na pewno tez bo gorszego panikarza ode mnie to chyba nie ma. A jesli chodzi o TIRy to jesli masz problem z wyprzedzaniem to jedz za nimi tak dlugo az poczujesz ze dasz rade to zrobic i bedzie to bezpieczne.

Ty masz tak myslec a nie ktos inny!!!

Duzo jezdzij i mozesz zaczac od znanych Ci tras i w malym ruchu.

Zycze powodzenia i informuj mnie o postepach.

Jestem z Toba!!!

Zycze powodzenia

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki!!!!!

Dzisiaj znowu jade i juz kombinuje jak poszerzyc program o kolejnych kilka uliczek. A co do chetnych do jazdy ze mna to owszem byla taka jedna, ale teraz jak jej proponuję jazdę to jakoś tak nerwowo chichocze.....I proponuje jazde tramwajem.

Mój brat za to wypowiedział takie zdanie :"co do Twojej jazdy samochodem, to ja mam wyrobiony pogląd" Ciekawe o co im chodzi :wink:

No i musze, jak chce sie mieszkac pod miastem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

A ja mieszkam w tej chwili we wsi 5 km. od granicy Białegostoku. Samochodem jadę do pracy lub do centrum 7-10 minut. Autobus komunikacji miejsckiej jedzie 20 minut, jeździ maksymalnie 2 razy na godzinę, ale są godziny, że nie jeździ wcale. Kiedyś mieszkałem w miescie na dużym blokowisku. Do pracy miałem 12 km. Jechałem 15-20 minut (podobnie do centrum).

Działke kupiłem 12 km. od granicy miasta (18 km. od centrum). Samochodem jadę 6-10 minut do granicy miasta, 15-20 minut do centrum lub do pracy.

Autobusy podmiejskie jeżdżą od 3 do 10 razy na godzinę (przelotowa trasa).

Nie będe sie okłamywał, będzie i kilka minut dłużej i kilka procent drożej. Mówie wam jednak to wszystko nic w porównaniu z zaletami mieszkania poza miastem. Przez pierwsze dni kiedy miszkałem na wsi byłem oszołomiony mnogościa pozytywnych wrażeń.

Mimo, iż całe życie chciałem mieszkac w bloku, teraz nigdy już nie wróciłbym tam. Miejsce, które wybrałem było po prostu okazją, która trzeba było wykorzystać. Nowe osiedle w małym miasteczku. Działki równe, na dobrym terenie, w pełni uzbrojone! Wszystkie media przy granicy! Ceny - 10PLN za metr kw. ziemi. W tym roku maja byc budowane drogi (chociaż wydaje mi się, że to grubo za wcześnie).

Na miejscu szkoły, ośrodek zdrowia, poczta, gmina, apteka, budka z lodami, dwa sklepy typu delikatesy, i do tego tzw. przez autochtonów "pawilon" :wink:

Domek juz stoi i czeka na wiosnę. A jak sie wzbogace to kto wie, może zechcę przeprowadzic się bliżej miasta (albo dalej :wink: )

A może do tego czasu to miasto sie do mnie przyblizy :wink:

Powodzenia!

 

Sebastian

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie najważniejsze by mieszkać jak najdalej od Warszawy. Jestem polskim obieżywiatem a niektórzy nazywają mnie skoczkiem jako, że często zmieniam albo raczej zmieniałem pracę. Teraz się ustatkowałem, ożeniłem i będę miał dzieciaka. Zacząłem się też budować. Ponieważ jest duże bezrobocie wielu młodych ludzi pcha się do stulicy. I odnośnie odległości przed tym chciałbym wszystkich ostrzec. Mieszkałem we Wrocławiu, Poznaniu, Trójmieście, Krakowie, Bielsku, na G.Śląsku Szczecinie i właśnie Warszawie. Z moich doświadczeń mogę powiedzieć - jak najdalej od Warszawy, nie ma chyba drugiego tak beznadziejnego miasta (mo może G.Śląsk) w Polsce. Może i obrażam warszawiaków choć nie mam takiego zamiaru, nie mam też nic do Was. To nie Wasza wina i macie po prostu pecha. To miasto jest obleśne i wstyd mi, że jest stolicą mojego kraju. Teraz najważniejsze jest dla mnie abym mieszkał jak najdalej od tego miejsca co i doradzam innym - nie przenoście się tam tylko dla pracy - nie warto !!!!!!!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odzywałem się, ale już jestem z powrotem. A problem jest ten sam: nie sposób mieszkać w domu, który jest za daleko i nie jeździ obok co godzinę autobus. Co do prawa jazdy żony: ona nawet zapłaciła za kurs, ale gdzieś między jazdami straciła zapał. Ja bardzo się denerwowałem, aż mnie oświeciło: po co namawiać na siłę. W ten sposób narażam żonę na wypadki, stłuczki albo coś gorszego. Jak się tego drygu do kierowania nie czuje, to nie ma co namawiać.

A ogólnie z moich doświadczeń wynika praktyczna rada: chcesz mieć dom za miastem, jeśli nie masz rodziny, musisz mieć w mieście kawalerkę albo wynajęty pokój. Albo trzeba zająć się pracą na miesjcu, na przykład uprawiać borówki.

Podrawiam

KK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja uważam, że gdy w Polsce jest 18%-we bezrobocie, to nikt przy zdrowych zmysłach nie zrezygnuje z pracy w Wa-wie tylko dlatego, że to brzydkie (?) miasto. Mi na przykład Wa-wa nie przeszkadza i tak jak chcę pozachwycać się pieknym krajobrazem to jadę na łono natury, a nie na starówke do Krakowa (a przecież jest piękna). Teraz mieszka się tam, gdzie jest praca, a nie gdzie jest ślicznie, ale nie ma za co czynszu opłacić. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...