Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Co was zasokczyło w waszych połówkach w trakcie budowy?


jolka009

Recommended Posts

zakładałam naiwnie, że on załatwi stronę techniczną a ja tą "artystyczną". A teraz kłócimy się o zasłonki

Mój też: miałam się zająć wystrojem, jestem lojalna i zawsze pokazywałam, co chciałabym wybrać i konsultowałam. I wiele razy było: "ty wybierz", a potem: :roll: "noooo nieeee, taakie to nieeee...."

A jak już jakieś "dzieło sztuki" do powieszenia na ścianę chcę wybrać, to po prostu blokada. Jakby to miał być jakiś fresk, nie do skucia, a nie obrazek, który wystarczy zdjąć z gwoździa (albo to niechęć do wbijania gwoździa :wink: ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 42
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Moj maz powiedzial mi ostatnio, ze do mnie nalezy dom, a jego jest ogrod. Oznacza to, ze nie bedzie mi sie wtracac do kolorow, umeblowania, elewacji zewnetrznej, dachu, okien, itd. Za to ja nie bede mu mowic co chce wokol domu, maz chce miec wolna reke i zrobic ogrod tak jak mu sie podoba.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie zaskoczyło, że mąż z radością zrzucił wszystkie sprawy wiązane z budową na mnie :D Wcale nie odczuwał jakiegokolwiek dyskomfortu z tego powodu :roll:

A ja byłam w swoim żywiole, serio, nawet panowie w hurtowniach zaczęli mnie traktować poważnie 8)

Miałam jednak kilka dziwnych sytuacji. Najlepiej wspominam tekst pana w firmie produkującej okna, gdzie udałam się po wycenę:

"O Matko, a kto cię tu dziecko przysłał..... ":o

Co za palant, oczywiście wiecej już mnie nie zobaczył :evil:

:lol: :lol: :lol:

dziecko powinnaś się cieszyć :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie lekko zdziwiło podejście do tzw. wypłaty. Normalnie to jedzie przez pół miasta, aby zatankować paliwo tańsze o 7 groszy, a jak przychodzi do rozliczeń z wykonawcą to potrafi mu zaokrąglić wypłate o pare setek w górę :o

nie masz ogrzewania do roboty? :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie lekko zdziwiło podejście do tzw. wypłaty. Normalnie to jedzie przez pół miasta, aby zatankować paliwo tańsze o 7 groszy, a jak przychodzi do rozliczeń z wykonawcą to potrafi mu zaokrąglić wypłate o pare setek w górę :o

nie masz ogrzewania do roboty? :lol: :lol:

 

przegląd kotła nas czeka :roll: ale ponieważ to niski koszt, to pewnie nigdy nie zostanie zrobiony. 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie zrobilo sie podobnie jak u Majki :wink: I jak moj malz potrafil "przewertowac" caly kraj w poszukiwaniu jednej konkretnej rzeczy, ktora wyjdzie jak najtaniej tylko mozna.... to w przypadku ekipy i majstra jest tak laskawy ze az szok :o

Ostatnio doszlam do wniosku, ze jest to podyktowane tym ze nasz majster zdejmuje z malzowych "barkow" stres remontowy :wink: Wszystko odbywa sie dobrze, cicho, przyjemnie... problemy rozwiazywane sa przez majstra na bierzaco bez wiekszych ceregieli. I faktem jest ze przez Jego pomyslowosc wybrniecia z "kanalu", przez dobor materialow, przez zmysl praktyczny, przez "wydebione" znizki... zaoszczedzilismy kupe kasy 8) Dlatego ta nowa przypadlosc malzowa nie jest odbierana przezemnie negatywnie w tym przypadku :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie i to niezbyt pozytywnie zaskoczył brak samodzielności mojego męża. Ja wiedziałam, że on taki jest ale myślałam że przy budowie domu się zmieni, że mu to doda powera i stanie się bardziej pewny siebie i zacznie być bardziej samodzielny w czynach-wykaże się większymi chęciami (np.sam pojeździ po hurtowniach po pracy pooglądać materiały czy ceny chociażby). A tu jest tak: owszem, jeździmy wszędzie razem.....ale on nigdy sam beze mnie nigdzie nie pojedzie żeby coś załatwić. Nawet skosić trawę na działkę to mnie ciągnie ze sobą.

Nie widzę w nim takiej chęci -na przykład gdybym ja pracowała od 6 do 15 , to po pracy przyjechałabym do domu zjeść obiad i zamiast siedzieć w domu i grać w PS2, czy patrzeć w telewizor to pojechałabym np. do tartaków zebrać ceny na więźbę, czy do hurtowni różnych porównać ceny-gdzie taniej, zapytać o rabaty, pooglądać nowości...... Nie wiem, może to ja jestem dziwna :cry: .

Jest to dla mnie uciążliwe, bo pracuję w godzinach 9-17 i naprawdę muszę się nieźle sprężać żeby coś załatwić po pracy - czasem nawet w czasie pracy :wink: .

A jak to jest u Was?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie i to niezbyt pozytywnie zaskoczył brak samodzielności mojego męża. Ja wiedziałam, że on taki jest ale myślałam że przy budowie domu się zmieni, że mu to doda powera i stanie się bardziej pewny siebie i zacznie być bardziej samodzielny w czynach-wykaże się większymi chęciami (np.sam pojeździ po hurtowniach po pracy pooglądać materiały czy ceny chociażby). A tu jest tak: owszem, jeździmy wszędzie razem.....ale on nigdy sam beze mnie nigdzie nie pojedzie żeby coś załatwić. Nawet skosić trawę na działkę to mnie ciągnie ze sobą.

Nie widzę w nim takiej chęci -na przykład gdybym ja pracowała od 6 do 15 , to po pracy przyjechałabym do domu zjeść obiad i zamiast siedzieć w domu i grać w PS2, czy patrzeć w telewizor to pojechałabym np. do tartaków zebrać ceny na więźbę, czy do hurtowni różnych porównać ceny-gdzie taniej, zapytać o rabaty, pooglądać nowości...... Nie wiem, może to ja jestem dziwna :cry: .

Jest to dla mnie uciążliwe, bo pracuję w godzinach 9-17 i naprawdę muszę się nieźle sprężać żeby coś załatwić po pracy - czasem nawet w czasie pracy :wink: .

A jak to jest u Was?

 

U mnie całkiem odwrotnie. Tzn. sprawy urzędowe, kwity i pozwolenia załatwiałam głównie ja. Wszytko to wlekło się strasznie długo a ja nie chciałam żeby mąż poszedł siedzieć np. za zabicie pani w starostwie powiatowym :lol:

 

Natomiast od kiedy ruszyła budowa to właściwie ja się nie wtrącam. Tym bardziej że niemal w tym samym czasie urodziłam mu drugie dziecię więc mam co robić przez cały dzień :-)

Czasem tylko on pyta gdzie chcę mieć okap w kuchni albo jak wysoko sufit. Ale zamierzam wkroczyć do akcji przy wykończeniówce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie i to niezbyt pozytywnie zaskoczył brak samodzielności mojego męża. Ja wiedziałam, że on taki jest ale myślałam że przy budowie domu się zmieni, że mu to doda powera i stanie się bardziej pewny siebie i zacznie być bardziej samodzielny w czynach-wykaże się większymi chęciami (np.sam pojeździ po hurtowniach po pracy pooglądać materiały czy ceny chociażby). A tu jest tak: owszem, jeździmy wszędzie razem.....ale on nigdy sam beze mnie nigdzie nie pojedzie żeby coś załatwić. Nawet skosić trawę na działkę to mnie ciągnie ze sobą.

Nie widzę w nim takiej chęci -na przykład gdybym ja pracowała od 6 do 15 , to po pracy przyjechałabym do domu zjeść obiad i zamiast siedzieć w domu i grać w PS2, czy patrzeć w telewizor to pojechałabym np. do tartaków zebrać ceny na więźbę, czy do hurtowni różnych porównać ceny-gdzie taniej, zapytać o rabaty, pooglądać nowości...... Nie wiem, może to ja jestem dziwna :cry: .

Jest to dla mnie uciążliwe, bo pracuję w godzinach 9-17 i naprawdę muszę się nieźle sprężać żeby coś załatwić po pracy - czasem nawet w czasie pracy :wink: .

A jak to jest u Was?

 

żona by mi oczy widelcem wydrapała za takie podejście ...

PODZIWIAM :roll: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie zaskoczylo, to ze nie interesuje sie wogole budowa. Nawet mowi, ze wolalaby mieszkac dalej w bloku na 35m2 :o

Brak zainteresowania budową - mam nadzieję, ze to nie oznacza nic złego?

 

A co zlego mialoby oznaczac? Bo nie rozumiem :roll:

 

No w sumie nic, tak mi się tylko napisało :roll:

Może napiszę tak: gdybym ja nie interesowała się budową, to znaczyłoby że marzy mi się tylko ... rozwód :roll:

Zastanawiające jest dla mnie tylko to dlaczego nie interesuje się w ogóle budową?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie zaskoczylo, to ze nie interesuje sie wogole budowa. Nawet mowi, ze wolalaby mieszkac dalej w bloku na 35m2 :o

Brak zainteresowania budową - mam nadzieję, ze to nie oznacza nic złego?

 

A co zlego mialoby oznaczac? Bo nie rozumiem :roll:

 

No w sumie nic, tak mi się tylko napisało :roll:

Może napiszę tak: gdybym ja nie interesowała się budową, to znaczyłoby że marzy mi się tylko ... rozwód :roll:

Zastanawiające jest dla mnie tylko to dlaczego nie interesuje się w ogóle budową?

 

Decyzje o budowie domu podjalem duzo wczesniej zanim sie poznalismy. Opinia mojej przyszlej zony (od 4 miesiecy obecnej) nie miala w tym temacie dla mnie zadnego znaczenia. Mialem juz dzialke i wiekszosc zgromadzonych srodkow (na reszte wzialem kredyt, bedac jeszcze kawalerem).

Dwa lata temu kupilem malutkie mieszkanie 20m obok miejsca gdzie mieszkala do tej pory (mieszkala z babka). Od poczatku zakladalem, ze mieszkanie to jest tylko na czas budowy. Wczesniej mieszkalismy razem w DE, bo tu pracuje. No i niestety to mieszkanie sie jej bardzo spodobalo. Jest u siebie, na wlasnych smieciach, do pracy ma 3 kroki, do przedszkola przez ulice. Szkola, przychodnia, apteka, sklepy. itp tak samo. Piekarnia pod klatka, wszedzie znajomi. Do babki mozna podrzucic dziecko w kazdej chwili. No i mowi ze jej tu dobrze :-?

A mieszkac mamy 9 kilometrow od obecnego mieszkania (5km od granic miasta) w bardzo pieknym miejscu. No i z tym jest problem. Bo ja jestem w domu w ciagu miesiaca maks tydzien. No i ona boi sie mieszkac sama na takiej bardzo duzej dzialce, gdzie na dodatek jest las pod oknami (moja dzialka jest niewielka, ale lezy w srodku bardzo duzej dzialki nalezacej do mojej rodziny; nie ma i nie bedzie miedzy nami plotu). Specjalnie dla niej zainwestowalem w bardzo porzadny, rozbudowany alarm. Oprocz tego boi sie, ze wszedzie bedzie daleko (w porownaniu z tym co ma teraz, to na pewno :wink: ). Wyslalem ja juz na prawo jazdy (na szczescie zrobila). Na dniach kupie jej samochod. Moze jak juz bedzie miec wlasny srodek transportu, to zmieni zdanie na temat odleglosci 8)

Troche ja tez pewnie boli, ze calosc pieniedzy idzie na budowe (z kredytu finasuje mniej niz 20%) i przez to np. nie robilismy sobie wakacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KAS01 rozumiem o co chodzi :D . Pewnie boi się zmian, bo dobrze jej jest tam gdzie teraz mieszka. "Przyzwyczajenie" to jest coś strasznego, bo potem to wszystko porównuje się do tego co było dobre, fajne i nam się podobało.

Rozumiem Cię, trzymam kciuki, żeby Wam się super mieszkało w nowym domu :p :lol: :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo problem jest, jak chce jedno :cry:

Ale jest rada, trzeba dać zonie samodzielność w wyborze mebli, zasłon (jak są) parkietu, kolorów, zabudowy kuchni. Mnie też by bolało, jakbym się miała wprowadzić do obcego domu. Prawdopodobnie bym naciskała na budowę następnego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A u mnie to chyba nietypowo było... Mażona tylko chwaliła i potakiwała. Zgodna taka jakoś nagle się zrobiła. W trakcie samej budowy, to jeszcze rozumiem, bo nie techniczna jest. Ale wykończenie, duperelki, kafelki, meblowanie... Wszystko sam załatwiałem o wzorze i kolorze decydując i wszystko było OK. :o Nawet meble do kuchni...

 

Nietypową kobietę jaoąś chyba mam... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...