Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Witam,

czytam i czytam i widzę, że trzeba się podzielić własnym bagażem doświadczeń. Dlatego post będzie długi - to cała historia.

I jeszcze jedno - wszystkie podane tu informacje i zdarzenia miały w rzeczywistości miejsce, to było naprawdę!

Zachciało mi się dla dokańczanego budynku (450 m2, 3 kondygnacje, dodatkowe ocieplenie, podłogówka itp) zastosować PC. Rok 1997. Dolne źródło? Działka tylko 600 m2 , w mieście, przy dość uczęstszanej ulicy. Studnia to najlepszy współczynnik, więc trzeba bić dwie- pobór, zrzut. OK, szukam studniarzy. Ceny- za sam odwiert chcieli wtedy 150 zł za mb., większość drożej. Kapuję, sprzęt ciężki, kosztowny, amortyzacja. Ale czy jest woda i jak głęboko? Panie - wszędzie jest! No tak, mnie jednakże zbyt głęboko nie interesuje...To trzeba badania, instytut, firma chce za informację w sprawie złóż wody - mniej więcej tyle ile chce studniarz za 30 mb. odwiertu. Projekt też kosztuje. Ale po co wydatki na projekt skoro nie wiem, czy u mnie jest woda wystarczająco płytko? (po dwóch latach dowiedziałem się nieoficjalnie, że istnieją przedwojenne, poniemieckie mapy tych terenów (Pomorze) na tyle doładne, że nasze instytuty nie mają i tak lepszych danych tej okolicy. Dostęp do takiej mapy to dzisiaj jak widać żyła złota, ach gdyby to niemcy wiedzieli...) Decyzja prosta- wiercimy na 30 metrów, głębiej i tak nie wolno bez pozwolenia górniczego (to nie żarty). Wiercimy 5m (na dziko). Nic. 15. Mokry piach. 20. Nic. 30. Jest WODA! ale w tym samym dniu coś jeszcze...Wizyta Straży Miejskiej i zaproszenie na przesłuchanie do Urzędu Miasta. W okolicy byłem nowy, kupiłem ruinę, przebudowałem, a teraz wiercę coś w ogrodzie... sprytny sąsiad postanowił położyć temu kres, gdyż niewątpliwie wskutek tego wiercenia on ma mokre ściany w piwnicy. Argumentacja- otwór w ziemi, woda wychodzi i piwnica u niego mokra- mimo, że około 50 mb od odwiertu i powyżej - dowiedziałem się tego po lekturze przedstawionego mi donosu w UM. Proste jak drut. I logiczne. Tak, jak decyzja urzędnika wydziału ochrony środowiska. Prace natychmiast wstrzymać. Dziurę zakopać. Karę płacić. Nic nie wiercić , nie kopać na głębiej, niż pół metra. :o :o :o Po dłuższym i burzliwym argumentowaniu :evil: :evil: , że brak danych co do wody, bo UM nie ma odpowiednich informacji na ten temat, że ekologia, brak pieca, zanieczyszczeń itp. oraz po złożeniu własnoręcznie podpisanego oświadczenia o natchmiastowym wykonaniu projektu owej "dziury" odczepili się i nawet zapomnieli o karze 5000 PLN, którą chcieli mi wlepić. Już myślałem, że droga ta PC będzie. No tak, projekt trzeba zlecić. Ale teraz przynajmniej wiem, że ma to sens, jest woda. Nieco głęboko, ale jest. Znalazłem bardzo miłego pana z Politechniki, zajmował się takimi rzeczami jak projekty geohydrocośtam. Projekt zrobił, ale i podpowiedział: dobrze pan uczynił, ja też nie wiedziałbym, jak głęboko u pana jest woda. Dostępu do poniemieckich map broni "grupa trzymająca mapy" i bez 3500PLN nie da. I jeszcze jedno - w pańskim przypadku działka jest w pradolinie rzeczki XXXX , do której zdąża kanalizacja burzowa m.innymi z pańskiej działki. Nie musi być często zapychającej się (ulegającej kolmatacji) studni zrzutowej. Zaprojektowałem zrzut do burzówki. Nawet jak pan napluje na ziemię, to tylko kwesia czasu, kiedy to przesiąknie właśnie do tej rzeczki. " Na pytanie co na to właściwa komórka UM? "Nie wiem, jest pan pierwszy w tym rejonie z takim rozwiązaniem, może się od razu zgodzą, a może poproszą o eksperyzę" Zaprzyjaźniłem się z panem inżynierem. O ekspertyzę poprosili- jego. Decyzją UM mogę wylewać wodę ze studni do burzówki. Kupiłem kwiaty, (z byle kim nie piję) poszedłem do sąsiada i podziękowałem mu, że wskutek jego przezorności i mojej-(idioty)- niewiedzy w tych sprawach budowlanych udało mi się zaoszczędzić 4500 na dodatkowej studni! Oj warto było - takiej miny nie potraficie sobie nawet wyobrazić! Do dzisaj mi się kłania. A co do pompy ciepła- nic. :wink:

[/url]

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/63489-pompa-ciep%C5%82a-czyli-jak-s%C4%85siad-kabluje-s%C4%85siada-i-co-to-daje/
Udostępnij na innych stronach

W grudniu 1943 roku George Ritche, chory na ciężkie zapalenie płuc amerykański żołnierz, walczył o życie w wojskowym szpitalu w Abilene w Teksasie. Pewnej nocy obudził się, i czując się znacznie lepiej, wstał z łóżka i zaczął szukać ubrania. Nigdzie nie mógł go znaleźć, postanowił więc sprawdzić za łóżkiem. Wtedy zdumiony zobaczył, że w jego łóżku leży jakiś młody człowiek. Wybiegł z pokoju i próbował zawołać siedzącego w korytarzu sierżanta ten jednak zupełnie go zignorował.

Po chwili Ritchie był już na zewnątrz szpitala - przemieszczał się tak szybko, jakby fruwał w powietrzu. Dotarł aż do pobliskiej rzeki, nie wzbudzając swoim niekompletnym ubiorem żadnej sensacji na ulicy. Wkrótce zdał sobie sprawę, że przechodnie go po prostu nie widzą. Przerażony Ritchie wrócił do szpitala jeszcze szybciej niż z niego wyszedł. Biegał od sali do sali, w końcu znalazł swoje łóżko i ze zgrozą odkrył, że leżące na nim ciało zostało już przykryte prześcieradłem. W tym momencie pokój rozjaśnił się jaskrawym światłem, a przed oczyma żołnierza przewinęło się całe jego życie, scena po scenie, wszystkie wydarzenia i rozmowy, każdy najdrobniejszy nawet szczegół. Ritchie czuł się tak, jakby ktoś puścił mu film z nim samym w roli głównej.

Niespodziewanie znalazł się z powrotem w swoim ciele i leciutko się poruszył. Lekarz, który właśnie przed chwilą podpisał akt zgonu osłupiał z wrażenia. Ritche pozostawał w stanie śmierci klinicznej dokładnie dziewięć minut!

W grudniu 1943 roku George Ritche, chory na ciężkie zapalenie płuc amerykański żołnierz, walczył o życie w wojskowym szpitalu w Abilene w Teksasie. Pewnej nocy obudził się, i czując się znacznie lepiej, wstał z łóżka i zaczął szukać ubrania. Nigdzie nie mógł go znaleźć, postanowił więc sprawdzić za łóżkiem. Wtedy zdumiony zobaczył, że w jego łóżku leży jakiś młody człowiek. Wybiegł z pokoju i próbował zawołać siedzącego w korytarzu sierżanta ten jednak zupełnie go zignorował.

Po chwili Ritchie był już na zewnątrz szpitala - przemieszczał się tak szybko, jakby fruwał w powietrzu. Dotarł aż do pobliskiej rzeki, nie wzbudzając swoim niekompletnym ubiorem żadnej sensacji na ulicy. Wkrótce zdał sobie sprawę, że przechodnie go po prostu nie widzą. Przerażony Ritchie wrócił do szpitala jeszcze szybciej niż z niego wyszedł. Biegał od sali do sali, w końcu znalazł swoje łóżko i ze zgrozą odkrył, że leżące na nim ciało zostało już przykryte prześcieradłem. W tym momencie pokój rozjaśnił się jaskrawym światłem, a przed oczyma żołnierza przewinęło się całe jego życie, scena po scenie, wszystkie wydarzenia i rozmowy, każdy najdrobniejszy nawet szczegół. Ritchie czuł się tak, jakby ktoś puścił mu film z nim samym w roli głównej.

Niespodziewanie znalazł się z powrotem w swoim ciele i leciutko się poruszył. Lekarz, który właśnie przed chwilą podpisał akt zgonu osłupiał z wrażenia. Ritche pozostawał w stanie śmierci klinicznej dokładnie dziewięć minut!

TO cytat :wink:

Witam,

czytam i czytam i widzę, że trzeba się podzielić własnym bagażem doświadczeń. Dlatego post będzie długi - to cała historia.

I jeszcze jedno - wszystkie podane tu informacje i zdarzenia miały w rzeczywistości miejsce, to było naprawdę!

Zachciało mi się dla dokańczanego budynku (450 m2, 3 kondygnacje, dodatkowe ocieplenie, podłogówka itp) zastosować PC. Rok 1997. Dolne źródło? Działka tylko 600 m2 , w mieście, przy dość uczęstszanej ulicy. Studnia to najlepszy współczynnik, więc trzeba bić dwie- pobór, zrzut. OK, szukam studniarzy. Ceny- za sam odwiert chcieli wtedy 150 zł za mb., większość drożej. Kapuję, sprzęt ciężki, kosztowny, amortyzacja. Ale czy jest woda i jak głęboko? Panie - wszędzie jest! No tak, mnie jednakże zbyt głęboko nie interesuje...To trzeba badania, instytut, firma chce za informację w sprawie złóż wody - mniej więcej tyle ile chce studniarz za 30 mb. odwiertu. Projekt też kosztuje. Ale po co wydatki na projekt skoro nie wiem, czy u mnie jest woda wystarczająco płytko? (po dwóch latach dowiedziałem się nieoficjalnie, że istnieją przedwojenne, poniemieckie mapy tych terenów (Pomorze) na tyle doładne, że nasze instytuty nie mają i tak lepszych danych tej okolicy. Dostęp do takiej mapy to dzisiaj jak widać żyła złota, ach gdyby to niemcy wiedzieli...) Decyzja prosta- wiercimy na 30 metrów, głębiej i tak nie wolno bez pozwolenia górniczego (to nie żarty). Wiercimy 5m (na dziko). Nic. 15. Mokry piach. 20. Nic. 30. Jest WODA! ale w tym samym dniu coś jeszcze...Wizyta Straży Miejskiej i zaproszenie na przesłuchanie do Urzędu Miasta. W okolicy byłem nowy, kupiłem ruinę, przebudowałem, a teraz wiercę coś w ogrodzie... sprytny sąsiad postanowił położyć temu kres, gdyż niewątpliwie wskutek tego wiercenia on ma mokre ściany w piwnicy. Argumentacja- otwór w ziemi, woda wychodzi i piwnica u niego mokra- mimo, że około 50 mb od odwiertu i powyżej - dowiedziałem się tego po lekturze przedstawionego mi donosu w UM. Proste jak drut. I logiczne. Tak, jak decyzja urzędnika wydziału ochrony środowiska. Prace natychmiast wstrzymać. Dziurę zakopać. Karę płacić. Nic nie wiercić , nie kopać na głębiej, niż pół metra. :o :o :o Po dłuższym i burzliwym argumentowaniu :evil: :evil: , że brak danych co do wody, bo UM nie ma odpowiednich informacji na ten temat, że ekologia, brak pieca, zanieczyszczeń itp. oraz po złożeniu własnoręcznie podpisanego oświadczenia o natchmiastowym wykonaniu projektu owej "dziury" odczepili się i nawet zapomnieli o karze 5000 PLN, którą chcieli mi wlepić. Już myślałem, że droga ta PC będzie. No tak, projekt trzeba zlecić. Ale teraz przynajmniej wiem, że ma to sens, jest woda. Nieco głęboko, ale jest. Znalazłem bardzo miłego pana z Politechniki, zajmował się takimi rzeczami jak projekty geohydrocośtam. Projekt zrobił, ale i podpowiedział: dobrze pan uczynił, ja też nie wiedziałbym, jak głęboko u pana jest woda. Dostępu do poniemieckich map broni "grupa trzymająca mapy" i bez 3500PLN nie da. I jeszcze jedno - w pańskim przypadku działka jest w pradolinie rzeczki XXXX , do której zdąża kanalizacja burzowa m.innymi z pańskiej działki. Nie musi być często zapychającej się (ulegającej kolmatacji) studni zrzutowej. Zaprojektowałem zrzut do burzówki. Nawet jak pan napluje na ziemię, to tylko kwesia czasu, kiedy to przesiąknie właśnie do tej rzeczki. " Na pytanie co na to właściwa komórka UM? "Nie wiem, jest pan pierwszy w tym rejonie z takim rozwiązaniem, może się od razu zgodzą, a może poproszą o eksperyzę" Zaprzyjaźniłem się z panem inżynierem. O ekspertyzę poprosili- jego. Decyzją UM mogę wylewać wodę ze studni do burzówki. Kupiłem kwiaty, (z byle kim nie piję) poszedłem do sąsiada i podziękowałem mu, że wskutek jego przezorności i mojej-(idioty)- niewiedzy w tych sprawach budowlanych udało mi się zaoszczędzić 4500 na dodatkowej studni! Oj warto było - takiej miny nie potraficie sobie nawet wyobrazić! Do dzisaj mi się kłania. A co do pompy ciepła- nic. :wink:

[/url]

 

 

zdecydowanie za długo

O nic, opisałem tylko z jakimi nieprzewidzianymi kłopotami można się spotkać w przypadku chęci zainstalowania pompy ciepła. Sam nigdy bym nie pomyœlał, że wiedza instytucji wydajšcych decyzje jest aż tak niska.
A tak, korelacji ja również się nie dopatrzyłem. Chyba, że autor drugiego postu traktuje mojš historię za równie nieprawdopodobnš, jak swojš. Dla mnie to jednak nie było przyjemne przezycie. I niestety nie jedyne, zwišzane z budowš.

No mialem zagwozdke. Dostrzegam tylko podobienstwo nickow rx i remx.

Poza tym zolnierz to George Ritchie a nie Ritche.

 

remx daj moze jakas wskazowke ocb :wink: bo chyba nie o tunel.

rx...przeczytałem to co napisałeś uważnie i mogę Ci tylko pogratulować takiego obrotu sprawy...z doświadczenia wiem jednak że taki finał to rzadkość a wścipski i zazdrosny sąsiad może być jedynie przyczyną wielu kłopotów :lol: :roll:

podobieństwo nicków też zwróciło moją uwagę - ale zaręczam, że to nie ja pisałem o żołnierzu. Na temat śmierci klinicznej się nie wypowiadam, tajemnica lekarska (':wink:'). Na temat decyzji urzędników mogę, bo mnie osobiście dotyczą.

Ciąg dalszy historii:

Dom, o którym pisałem miał być w założeniu mieszkalno-użytkowy(zgodnie z projektem) Przewidziałem na parterze aptekę, na piętrze gabinet lekarski a na poddaszu (duże) mieszkanie. W Wydziale Komunikacji tego samego UM (skierowano mnie tam przy okazji składania podania o odbiór apteki i mieszkania -gabinet jeszcze nie gotowy) poinformowano mnie, że w związku z tym mam zaprojektować i wykonać 9 (dziewięć! :o ) miejsc parkingowych - na terenie przylegającym do działki, po uprzednim odkopaniu i zaizolowaniu wszystkich rurociągów znajdujących się w tym miejscu - na mój koszt - gaz, woda, prąd, 3x telekomunikacja (tam leci TPSA, Netia i T2) do tego jakieś ważne i ściśle tajne kable Marynarki Wojennej . OK, dużo parkingu przed własnym biznesem to dobra sprawa, ale jak się taki warunek dostaje na koniec inwestycji, gdy brak tzw. środków finansowych - to jest on nie do spełnienia. Na pytanie dlaczego aż tyle - panienka wyliczyła mi: Apteka minimum 3, ponieważ 2 dla klientów a jedno dla personelu, gabinet minimum 2 plus jedno dla personelu, mieszkanie też powinno mieć 3 :o . Głupia sprawa- tłumaczę pani urzędnik, bo aptekę ma prowadzić moja żona, gabinet ja osobiście a oboje będziemy mieszkać na drugim piętrze tego samego budynku. I nie mamy samochodu, bo z racji wydatków sprzedaliśmy. To ile tych miejsc? może wystarczą na początek 4? a potem dobuduję resztę? Zobowiążę się do tego pisemnie? Odpowiedź: dziewięć. I brak zgody na użytkowanie obiektu mimo zgodności wykonania z pierwotnym, zatwierdzonym projektem. Na sądy nie mam czasu, ochoty i pieniędzy. Szkoda życia. Może komuś innemu się poszczęści.

Epilog: Budynek do dzisiaj nie jest ukończony. Parkingu nie ma i nie będzie. Apteki i gabinetu ( w sumie lekko licząc 4-6 miejsc pracy) też nie. Jestem w trakcie sprzedaży obiektu - jak tylko to nastąpi zabieram kasę i wyjeżdżam z żoną za granicę. Wiwat polska myśl urzędnicza! :wink:

Smutne. Niestety, nikt się tym nie przejmie. Urzędasy dalej będą działać tak jak działają (specjalnie nie piszę "pracują"). Dlatego nie można się poddawać i uciekać. Trzeba walczyć z głupkami.
Nie panikuj. Wydzierżawię ci miejsce na parking dla 20 samochodów. Z gwarancjš, że na dole nie ma nic do zaizolowania. A i jeszcze namiot się zmieœci. Zupełnie tanio. To jak?

Zołnierz nie poddał się

 

Jego geniusz podpowiedział mu aby wyprawić się na swoją małą prywatną wojnę. Wyruszył z rodzinnej wioski gdzieś na krańcach świata, by w końcu dotrzeć na południe Francji. Przedzierał się przez dziką granicę żywiąc się jedynie odpadkami pogardzanymi przez ptactwo domowe. Gdzieś w wąskich i mrocznych uliczkach Madrytu od starego, zmęczonego człowieka kupił ostry sztylet. Już nie był bezbronny.

 

A czy ty obywatelu poddałbyś się gdybyś był na jego miejscu?

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...